Jump to content
Dogomania

Szczeniak - porady dotyczące wychowania


xdreadx

Recommended Posts

  • Replies 567
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Ja swojej dawałem kawałeczek zwykłej parówki, teraz daję ciasteczka ale jak Twoja nie chce ich jeść to nie ma sensu. Jeśli jej karma jest dla niej atrakcją to możesz spróbować. Ogólnie wszystko co psa zainteresuje, to już każdy pies ma swoje upodobania i myślę, że to po prostu trzeba doświadczalnie sprawdzić co pieska najbardziej interesuje.

Jeśli chodzi o żwacze to są to suszone wołowe żołądki, takie flaki tylko suche:D ogólnie są dobre, ponieważ regulują florę jelitową, szczególnie, gdy szczeniaczek interesuje się kupami (chce je zjadać). Co do suszonych uszu wieprzowych itp. to radzę omijać markety, ponieważ tam są kiepskiej jakości i moja Fiona miała po nich rozwolnienie.

Co do nagródek to radzę poszukać na allegro, tam jest masa różnych smaków, zapachów, kształtów i dla każdego psa coś się znajdzie. Co do parówek i innych "mięs ze sklepu" to nie wiem czy to jest dobry pomysł, chyba że z wiadomego źródła, po w wędlinach i podrobach jest masa różnych niekoniecznie dobry "dodatków", a lepiej żeby szczeniaczek się nimi nie raczył.

Link to comment
Share on other sites

Dopiszę się do tego tematu :) Za wszelkie powtórzenia pytań bardzo przepraszam i proszę o odpowiedź albo przekazanie linku do poprawnych odpowiedzi.
Tak więc - przyznaję, trochę zaniedbałam wychowanie mojego psa. Nauczyłam go chodzić na smyczy, komendy typu siad, daj łapę ... no i praktycznie na tym koniec. Kira jako 2 miesięczny szczeniaczek wydawała się być tak posłuszna, grzeczna i kochana że wydało mi się, iż jakakolwiek inna nauka jest jej niepotrzebna. No ale Kira powoli stawała się coraz mniej posłuszna, aż w końcu teraz - w wieku 5 miesięcy - stała się naprawdę okropna. Przedstawię sytuację w kilku punktach i proszę o jak najdokładniejsze wytłumaczenie co mam zrobić.

1. [B]Liże, skacze, wariuje[/B] gdy ktoś przychodzi lub my do kogoś idziemy. Często odwiedzamy naszą ciocię - jak tylko Kira ją zobaczy nie interesuje ją nic innegi, ciągnie na smyczy tak, że ja już jestem prawie ciągnięta po ziemi. A gdy już się wreszcie do niej dostanie to właśnie robi to, co już napisałam. Wskakuje na kolana, liże po całym ciele - wariuje. No i nie dotyczy to tylko cioci - gdy mnie widzi(np. pierwszy raz w konkretnym dniu) to nie mogę jej pogłaskać tak, żebym nie była mokra. A jak widzi dzieci, to już w ogóle jest szaleństwo. Skacze, liże podgryza, wariuje. To jest już dość duży pies i boję się, że pewnego dnia zrobi jakiemuś dziecku krzywdę...

2. W poprzednim punkcie zaczęłam [B]temat podgryzania[/B]. To też jest niestety problemem. Kirze właśnie w takim szaleństwie, radości bardzo często zdarza się podgryzać innych. Kiedyś skutkowało krzyknięcie "Ała!", dzisiaj już niestety to nie wystarcza.

3. [B]Szczekanie i łapanie zębami obcych[/B]. Kiedy Kira widzi kogoś pierwszy raz(lub nawet drugi - zdarzyło mi się to) strasznie szczeka i doskakuje do niego. A kiedy ten ktoś chce ją pogłaskać i zbliża rękę do jej głowy - ona ją(głowę) wykręca i łapie zębami. I to już raczej zabawą nie jest.

4. Teraz przechodzimy do [B]tematu spacerów[/B]. Może zacznę od tego, że jeśli coś Kirę zainteresuje, to nie patrzy na to że jest na smyczy, i że ja tą smycz trzymam - pędzi przed siebie. Nie pomaga zatrzymywanie się za chwile i ponowne ruszanie. Kiedy po chwili ruszamy, to pies jeszcze bardziej pragnie się do tego czegoś dostać i jeszcze bardziej ciągnie.

5. No i największy problem - [B]nieposłuszeństwo[/B]. Na spacerach Kira jest poprostu nieznośna. Nie przychodzi na wołanie(tzn. przyjdzie ale na pewną odległość, nastepnie skręca w inną stronę). Na spacery chodzimy najczęściej na łąkę. Nieraz, jeśli nic jej poważnie nie zainteresuje, to przyjdzie ze mną spowrotem do domu. Jednak wystarczy kopiec kreta który przez przypadek zauważy - wtedy już nic jej nie interesuje, mogę ją wołać, biec, uciekać, chować się, ogólnie udawać wariatkę - a ona nawet na mnie nie spojrzy. (chciałam dodać że mieszkam na wsi, łąkę mam zaraz za domem więc na takie krótkie spacery idziemy bez smyczy).

6. No i coś co mnie dzisiaj w ogóle wyprowadziło z równowagi. Idziemy na łąkę i Kirę coś zainteresowało w trawie. Ona często sobie wynajduje jakieś pasikoniki i za nimi skacze, więc mnie to szczególnie nie zdziwiło. Jednak kiedy stanęłam i pies do mnie podszedł, zauważyłam, że ma w pysku zdechłego kreta... No i tutaj zaczął się cyrk. Kazałam jej to wypluć(ta komenda skutkuje tylko wtedy, gdy stoję nad nią i krzyczę żeby coś wypluła/oddała) - więc nie poskutkowało. Ruszyłam w jej stronę, a ona domyślając sie już co się dzieje, zaczęła biec w drugą stronę. Ja za nią, no i dobiegłyśmy tak do mojego domu. Tam już byłam tak wściekła, że pies to chyba wyczuł i sam wypuścił kreta z pyska. No ale wracając do tematu - w tym punkcie chcę się dowiedzieć, jak nauczyć psa komendy "zostaw/wypluj/oddaj" nawet, jeśli stoję kilka metrów od niego ,a nie nad nim.

Dość dużo się tego uzbierało, ale mam nadzieję że pomożecie. Ja już powoli tracę siły.

Link to comment
Share on other sites

no wiec jesli chodzio nagrody to polega to na tym zeby nie dawa duzego kawalka tylko cos malego co szybko strawi zeby nie zalegalo jej na zoladku jak zje ich wiecej, my mamy najrozniejsze ciasteczka (kupuje w zoologicznym na wage) i czekoladki biale dla szczeniakow i je po prostu krusze :) ucha swini wcina ale biore tylko te ze swiezej dostawy w zoologinym, te w supermarkecie nie wygladaja zbyt dobrze :/
jesli chodzi o kire tak jak z kazdym szczeniakiem potrzeba konsekwencji, Mila juz jest na prawde super psiakiem jedyny problem to czasem zapomina sie w zabawie z filipem i za bardzo na niego skacze albo Filip za bardzo ja pobudza wiec teraz ucze i psa i synka jak madrze sie bawic :D
jesli chodzi o podryzanie to u nas ala raczej nie dzialalo, jak mila na prawde przesadzala i nie sluchala komendy NIE albo FU to po prostu ja zamykalismy na ogrodzie na 1 minute az sie wyciszyla, pare powtorzen i szybko zalapala
z ekscytacja to u nas roznie, jak idziemy same i na prawde narzucam jej tempo to ludzie nas nie zaczepiaja, gorzej jak ktos pochodzi i az piszczy na jej widok, wtedy nie da sie niczym ja odciagnac gggrrrr nadal nad tym pracujemy
szczekanie podgryzanie itp wynika po prostu z ekscytacji, zastanow sie jak ty sie zachowujesz jak wchodzisz do domu, nei glaszcz jej jak jest podniecona i po pros zeby inni tez tego nie robili :) wejdz rozbierz sie usiac i dopiero przywitaj :)
jesli chodzi o chodzenie na smyczy to podobnie jak z ludzmi ktorych spotyka, staram sie ja wyprowadzac na jednej dlugosci, zeby chodzila kolo nogi bo wtedy jak ja cos rozproszy to napreze smycz na sekunde i wydam dzwiek CCIII i wtedy zajmuje sie tylko chodzeniem, jak tylko puszcze ja na dluzzej to zaczyna sie szarpanie, ciagniecie itp, przychodzenia do nogi uczymy w parku ale jak nikogo nie ma w poblizu zeby nauczyla sie komendy,
to jest jeszcze mlody pies, duzo sie uczy wiec musisz byc konsekwentna :)
powiedziala co wiedziala a teraz bardziej doswiadczone osoby niech sie wypowiedza :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sunshinee']
2. W poprzednim punkcie zaczęłam [B]temat podgryzania[/B]. To też jest niestety problemem. Kirze właśnie w takim szaleństwie, radości bardzo często zdarza się podgryzać innych. Kiedyś skutkowało krzyknięcie "Ała!", dzisiaj już niestety to nie wystarcza.
[/QUOTE]

To i ja się podczepię. Lara ma 3 miesiące. U nas również nie skutkuje żadne piszczenie. Próbowaliśmy również podkładania zabawek czy ignorowania. Bez skutku. Gryzie coraz mocniej. Był u nas szkoleniowiec, jednak nie rozwiązał naszego problemu. Odwracał tylko jej uwagę nową zabawką... Ktoś ma jakieś pomysły ? Poza tym martwi mnie to, że kiedy powiem "Nie" ostrym tonem gdy Lara oddaje się ulubionemu zajęciu (kopaniu) to zaczyna warczeć i rzuca się na mnie. Gryzie tylko i wyłącznie w domu. Na dworze jest bardzo grzeczna. Może się boi ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gosiek1985']no wiec jesli chodzio nagrody to polega to na tym zeby nie dawa duzego kawalka tylko cos malego co szybko strawi zeby nie zalegalo jej na zoladku jak zje ich wiecej, my mamy najrozniejsze ciasteczka (kupuje w zoologicznym na wage) i czekoladki biale dla szczeniakow i je po prostu krusze :) ucha swini wcina ale biore tylko te ze swiezej dostawy w zoologinym, te w supermarkecie nie wygladaja zbyt dobrze :/
jesli chodzi o kire tak jak z kazdym szczeniakiem potrzeba konsekwencji, Mila juz jest na prawde super psiakiem jedyny problem to czasem zapomina sie w zabawie z filipem i za bardzo na niego skacze albo Filip za bardzo ja pobudza wiec teraz ucze i psa i synka jak madrze sie bawic :D
jesli chodzi o podryzanie to u nas ala raczej nie dzialalo, jak mila na prawde przesadzala i nie sluchala komendy NIE albo FU to po prostu ja zamykalismy na ogrodzie na 1 minute az sie wyciszyla, pare powtorzen i szybko zalapala
z ekscytacja to u nas roznie, jak idziemy same i na prawde narzucam jej tempo to ludzie nas nie zaczepiaja, gorzej jak ktos pochodzi i az piszczy na jej widok, wtedy nie da sie niczym ja odciagnac gggrrrr nadal nad tym pracujemy
szczekanie podgryzanie itp wynika po prostu z ekscytacji, zastanow sie jak ty sie zachowujesz jak wchodzisz do domu, nei glaszcz jej jak jest podniecona i po pros zeby inni tez tego nie robili :) wejdz rozbierz sie usiac i dopiero przywitaj :)
jesli chodzi o chodzenie na smyczy to podobnie jak z ludzmi ktorych spotyka, staram sie ja wyprowadzac na jednej dlugosci, zeby chodzila kolo nogi bo wtedy jak ja cos rozproszy to napreze smycz na sekunde i wydam dzwiek CCIII i wtedy zajmuje sie tylko chodzeniem, jak tylko puszcze ja na dluzzej to zaczyna sie szarpanie, ciagniecie itp, przychodzenia do nogi uczymy w parku ale jak nikogo nie ma w poblizu zeby nauczyla sie komendy,
to jest jeszcze mlody pies, duzo sie uczy wiec musisz byc konsekwentna :)
powiedziala co wiedziala a teraz bardziej doswiadczone osoby niech sie wypowiedza :)[/QUOTE]

Okej, ktoś jeszcze pomoże? Z tym, że ja chciałabym dokładnych rad, jak wyeliminować nieporządane zachowania - a nie opis "jak ja to robię", bo to nie pomaga.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]1. [B]Liże, skacze, wariuje[/B] gdy ktoś przychodzi lub my do kogoś idziemy. Często odwiedzamy naszą ciocię - jak tylko Kira ją zobaczy nie interesuje ją nic innegi, ciągnie na smyczy tak, że ja już jestem prawie ciągnięta po ziemi. A gdy już się wreszcie do niej dostanie to właśnie robi to, co już napisałam. Wskakuje na kolana, liże po całym ciele - wariuje. No i nie dotyczy to tylko cioci - gdy mnie widzi(np. pierwszy raz w konkretnym dniu) to nie mogę jej pogłaskać tak, żebym nie była mokra. A jak widzi dzieci, to już w ogóle jest szaleństwo. Skacze, liże podgryza, wariuje. To jest już dość duży pies i boję się, że pewnego dnia zrobi jakiemuś dziecku krzywdę...[/QUOTE]
Na wiele psów pomaga odwrócenie się i ignorowanie. Bez wylewnego witania - jeśli takie się pokazuje. Najlepiej by było, jak pies by znał komendę siad - wtedy ją podajesz, jeśli pies usiądzie, to nagradzasz smaczkiem. U mojego jednego, który się dzre w niebogłosy, pomaga natomiast "przynieś piłkę", bo go zatyka, a ma hopla na punkcie zabawek. Najlepiej jednak wejść ignorując psa, a jeśli nadal skacze, to kazać mu usiąść. Jeśli goście wchodzą, to też psa wpuścić dopiero, jak się rozbiorą i kazać usiąść. Kiedy przychodzicie do kogoś, pies najpierw na smyczy, i znowu siad, witamy się siedząc i na spokojnie. Dobrze by było, gdyby ludzie zachowywali się wtedy cicho i spokojnie, bez objawów euforii. W każdym razie mi tu taka opcja przychodzi na myśl.

[QUOTE]5. No i największy problem - [B]nieposłuszeństwo[/B]. Na spacerach Kira jest poprostu nieznośna. Nie przychodzi na wołanie(tzn. przyjdzie ale na pewną odległość, nastepnie skręca w inną stronę). Na spacery chodzimy najczęściej na łąkę. Nieraz, jeśli nic jej poważnie nie zainteresuje, to przyjdzie ze mną spowrotem do domu. Jednak wystarczy kopiec kreta który przez przypadek zauważy - wtedy już nic jej nie interesuje, mogę ją wołać, biec, uciekać, chować się, ogólnie udawać wariatkę - a ona nawet na mnie nie spojrzy. (chciałam dodać że mieszkam na wsi, łąkę mam zaraz za domem więc na takie krótkie spacery idziemy bez smyczy).[/QUOTE]
Wyprowadzaj ją na lince. Lonża dla konia np. w zooplusie, kosztuje poniżej 50 zł, a ma chyba 10 metrów. Na lince ucz ją przychodzić - wołaj, jak nie przyjdzie, to delikatne szarpnięcie, potem kolejne, aż Cię zauważy. Jeśli jest niedowoływalna, NIE puszczaj jej w ogóle luzem - zobaczy sarnę, czy królika, poleci i ją jeszcze ktoś zastrzeli.


[QUOTE]2. W poprzednim punkcie zaczęłam [B]temat podgryzania[/B]. To też jest niestety problemem. Kirze właśnie w takim szaleństwie, radości bardzo często zdarza się podgryzać innych. Kiedyś skutkowało krzyknięcie "Ała!", dzisiaj już niestety to nie wystarcza. [/QUOTE]
To bym też podpięła pod punkt pierwszy, Wy spokojni, bez ekscytacji, ignorujecie psa, nagradzacie za spokój. Można używać czegoś mega pachnącego, np. posmarowanego pasztetową, czy czymś innym (ja używam czasem kawałeczków dojrzałego sera pleśniowego, bo śmierdzi, ale raczej rzadko :P )
[QUOTE]3. [B]Szczekanie i łapanie zębami obcych[/B]. Kiedy Kira widzi kogoś pierwszy raz(lub nawet drugi - zdarzyło mi się to) strasznie szczeka i doskakuje do niego. A kiedy ten ktoś chce ją pogłaskać i zbliża rękę do jej głowy - ona ją(głowę) wykręca i łapie zębami. I to już raczej zabawą nie jest.[/QUOTE]
Poproście tylu znajomych, obcych Kirze, ilu znacie, żeby się z Wami witali ze smaczkiem w ręku. Niech pies kojarzy, że obcy człowiek to przysmak w pysku. Poza tym bierzcie ją w duże skupiska ludzi (w kagańcu, przynajmniej na początku), zeby napatrzyła się na ludzi. Może jakieś koncerty plenerowe, jarmarki, a nawet ruchliwe centrum. Niech widzi masę ludzi i psów i się z nimi oswaja. Na pewno ktoś was zaczepi - wtedy można kazać psu znowu usiąść i spokojnie ją witać. Im częsciej jest wśród ludzi, tym powinno być lepiej.
[QUOTE]4. Teraz przechodzimy do [B]tematu spacerów[/B]. Może zacznę od tego, że jeśli coś Kirę zainteresuje, to nie patrzy na to że jest na smyczy, i że ja tą smycz trzymam - pędzi przed siebie. Nie pomaga zatrzymywanie się za chwile i ponowne ruszanie. Kiedy po chwili ruszamy, to pies jeszcze bardziej pragnie się do tego czegoś dostać i jeszcze bardziej ciągnie.[/QUOTE]
Tu nie umiem pomóc. Ja po prostu staję, pies dostaje komendę siad i powtarzamy to tak długo, aż któreś z nas skapituluje - zwykle to jest pies. Z tym jednak też miewam problem.
[QUOTE]6. No i coś co mnie dzisiaj w ogóle wyprowadziło z równowagi. Idziemy na łąkę i Kirę coś zainteresowało w trawie. Ona często sobie wynajduje jakieś pasikoniki i za nimi skacze, więc mnie to szczególnie nie zdziwiło. Jednak kiedy stanęłam i pies do mnie podszedł, zauważyłam, że ma w pysku zdechłego kreta... No i tutaj zaczął się cyrk. Kazałam jej to wypluć(ta komenda skutkuje tylko wtedy, gdy stoję nad nią i krzyczę żeby coś wypluła/oddała) - więc nie poskutkowało. Ruszyłam w jej stronę, a ona domyślając sie już co się dzieje, zaczęła biec w drugą stronę. Ja za nią, no i dobiegłyśmy tak do mojego domu. Tam już byłam tak wściekła, że pies to chyba wyczuł i sam wypuścił kreta z pyska. No ale wracając do tematu - w tym punkcie chcę się dowiedzieć, jak nauczyć psa komendy "zostaw/wypluj/oddaj" nawet, jeśli stoję kilka metrów od niego ,a nie nad nim.[/QUOTE]
Akurat to, że tracisz spokój, jest problemem (wiem, też tak miewam, nie łatwo utrzymać spokój, jak pies przynosi trupka w pysku). Niestety tu znów pomogą jakieś nagrody. Można poszukać informacji, jak nauczyć psa aportować - są pewnie w sieci filmiki i tym podobne materiały, na których można się oprzeć i ćwiczyć z psem. Generalnie chodzi o to, żeby z psem ćwiczyć, wychodzisz z psem na spacer, to ZAWSZE z nim pracujesz, każdy Wasz wspólny krok musi być ćwiczeniem i utrwalaniem zachowań.

Poza tym poszukaj w sieci Zofii Mrzewińskiej i jej porad, może kup jej ksiązki. No i na bank jeszcze ty parę osób doda dobre rady, które mogą zadziałać. Powodzenia i przede wszytskim cierpliwości :)

Link to comment
Share on other sites

hey Swan, z Mila tez mialam pare sytuacji ze probowala warknac z powrotem ale wtedy po prostu ja izolowalam az sie nie uspokoi i teraz juz nie ma z tym problemu, nie boj sie jej i pokaz jej to. bo to ona ma sie Ciebie sluchac a nie na odwrot :P jak sie uspokaja to dostawala kawalek ciasteczka albo czegos dobrego, nauczylismy jej komendy Fe Nie i CIII to roznych sytuacji aaa i umie jeszcze umyj :D z tym to jest ubaw bo jak ktos wychodzi spod prysznica i powiesz umyj to lize cie po nogach :D
jedyne co to teraz pracujemy nad aport (a nie uciekaj gdzie pieprz goni z pilka ) :D i siadania lezenia itp ale w innych miejscach niz dom, bo na dworze to nam na razie nie wychodzi,
powodzenia z psiakami :)

Link to comment
Share on other sites

Czyli w skrócie nie ma na to metody:D Hehe żart:D

Ja mam pytanie jak nauczyć psa sygnalizowania, że chce wyjść na dwór za potrzebą? Fiona wytrzyma 12 godzin czasami ale jak jej się chce to nie woła, siedzi i trzęsie się, albo leży, jest osowiała i się trzęsie ale nie kręci się koło drzwi, nie piszczy, tylko w taki sposób się zachowuje, a czasami jak jestem zajęty nie jestem w stanie zauważyć i jest kałuża:/

Link to comment
Share on other sites

Sunshinee, tak dopowiadając tylko do tego, co napisała Sybel:
-jeśli chodzi o luźną smycz. W ćwiczeniu nie chodzi tylko o to, aby pies się zatrzymał (bo dla niego to na razie najwyraźniej krótka przerwa w osiąganiu swojego celu) tylko żeby zrezygnował z nagrody i skupił się na Tobie-i dopiero wtedy idziecie dalej. Tutaj leży chyba źródło sukcesu Sybel-bo nie tylko zatrzymuje się, ale każe też psu usiąść czyli-jak mniemam-również skupić się na przewodniczce. Za to jest nagradzany dalszym spacerem. Twój psiak nauczył się łańcucha-ciągnę->zatrzymuję się->luzuję->mogę ciągnąć dalej i go powtarza wiedząc, że i tak Cię oszuka. Zatrzymaj się i poczekaj aż pies zluzuje i skupi się na Tobie jakby pytał "no i co dalej?". Wtedy kontynuujesz spacer. No i wymaga to konsekwencji-jak raz odpuścisz, to przez kolejne kilkanaście spacerów będziesz wystawiana na próbę. Ew. spróbowałbym metody, którą ja sam stosuję i sprawdza się znakomicie-czyli zawracanie natychmiast, gdy pies Cię pociągnie i chwila spaceru w przeciwnym kierunku. Skoro ciągnie, bo chce szybciej dojść do celu to pokaż mu, że każde napięcie smyczy powoduje utratę jakiejkolwiek możliwości dojścia do nagrody, a nie tylko że tą nagrodę opóźnia w czasie. To dość jasne reguły-idziesz ładnie to idziemy gdzie chcesz, ciągniesz-to idziemy w drugą stronę.Ja trochę zmodyfikowałem tą metodę i zawracam gdy tylko pies mnie wyprzedzi (czyli gdy koło mojego kolana jest nie jego łopatka, a już brzuch). To działa znacznie szybciej i z początku jest moim zdaniem dla psa łatwiejsze do wprowadzenia w życie (nie musi nieustannie myśleć, czy smycz czasem zaraz się nie skończy, po prostu jeśli moje kolano znika z pola jego widzenia, to zawracamy. Dlatego tak ważna jest to ustawienie-kolano precyzyjnie równo z łydką). Gdy już skuma o co chodzi, pozwalam na nieco więcej aż w końcu sam się nauczy jak daleki ma zasięg. Działa nawet na totalnych dzikusów, choć wymaga żelaznej konsekwencji i dużej precyzji.

Co do oddawania przedmiotów-spróbuj przedmiot wymienić, a nie wymusić siłą. Naucz psa wymiany przedmiotów-daj mu lichą zabawkę i wymień ją na lepszą albo na fajne jedzenie, jednocześnie podstawiając pod to komendę gdy wypluje przedmiot. Potem spróbuj to samo na dworze i z coraz bardziej wartościowymi przedmiotami-staraj się aby zawsze przedmiot oddawany miał mniejszą wartość niż przedmiot proponowany. W końcu wejdzie to psu w krew tak silnie, że będzie oddawał wszystko zupełnie automatycznie, również znalezionego kreta.

[B]xdreadx[/B] - każdy pies sygnalizuje po swojemu, jeden piszczy, inny skomli, a jeszcze inny patrzy na drzwi albo jak Twój - po prostu czeka na wybawienie. Nie ma nigdy żadnego sygnału, który mógłbyś wzmocnić?
Jeżeli nie, to możesz spróbować zbudować łańcuch zachowań. Ja nigdy nie miałem okazji spróbować czy cały łańcuch działa, ale teoretycznie powinien :)
Chodzi o to, aby pies nauczył się, że wykonanie określonej sekwencji owocuje wyjściem na spacer i sikaniem. Zaczynamy od końca-czyli od nauki sikania na komendę (za każdym razem gdy pies się załatwia, podstawiasz pod to komendę i chwalisz gdy skończy). Jak to opanujecie - czas na punkt drugi, czyli sygnalizację potrzeby. Nie wiem, niech to będzie załóżmy pacnięcie łapą w dzwonek (no nie wiem, sam wymyśl coś co Ci odpowiada) - naucz psa dotykania łapą dzwonka na komendę i nagradzaj na razie smakołykami, żeby za dużo nie mieszać. Jak to też opanujecie-zbuduj cały łańcuch. Gdy wiesz, że już powoli pora i pies raczej potrzebuje wyjść za potrzebą-ubierzcie się i każ mu wcisnąć dzwonek. Gdy to zrobi-pochwal go i [B]natychmiast[/B] wyjdź z nim na dwór po czym zaraz za progiem (jeśli to możliwe, jeśli nie-jak najbliżej domu) każ się załatwić. Całą sekwencję nagródź. I potem spacerek.
Po jakiejś dawce powtórzeń (tym mniejszej, im bliżej domu pies będzie mógł się załatwić) zwierzak powinien załapać, że wciśnięcie dzwonka=wezwanie lokaja który go wyprowadzi na spacer i załatwienie się.
Tylko jedna uwaga-coś mam wrażenie, że pies nauczy się wymuszać spacer w ten sposób, albo przynajmniej spróbuje czy to zadziała. Gdyby tak było-zrezygnuj ze spaceru a wyprowadzaj cwaniaka wyłącznie na siku, po czym wracasz do domu; na spacer chodzicie bez wymuszania. Wtedy powinno się skojarzyć że spacer spacerem, ale dzwonek służy tylko do wzywania lokaja jak się chce siku ;)
Nie wiem czy to zadziała, nigdy nie próbowałem. Może ktoś mądrzejszy coś podpowie albo zmodyfikuje? Bo jeżeli piszczenie nie występuje samoistnie to będzie ciężko je wywołać pozytywnie i skojarzyć jeszcze z potrzebą..

Link to comment
Share on other sites

Co do ciągnięcia jest jeszcze wyjście awaryjne, czyli kantar:) Ja Fionie kupiłem i sprawdza się rewelacyjnie:) Chodzi bardzo ładnie, mam nad nią pełną kontrolę, krzywda jej się nie dzieje:) Fakt, że zanim się przyzwyczai to próbuje go zdjąć, walczy z nim, tak jak z kagańcem ale to kwestia czasu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ciapak']
Chodzi mi o przysmaki dla psa. Smaki, czytałam też o żwaczach i śmierdzielach. Co to właściwie jest?[/QUOTE]

Żwacze to żołądki krowie zazwyczaj, w różnych postaciach - najczęściej suszone. Różne inne śmierdziele to też różne części różnych zwierzaków, które zazwyczaj baaardzo smakują pieskom ;)

Można też skarmiać całą porcję dziennej karmy za coś - taka nagroda za dobrze wykonaną robotę ;)

Link to comment
Share on other sites

Wie ktoś gdzie można kupić miskę na wodę ale taką anti slip, czy non slip, różnie to nazywają;) Chodzi mi o metalową miskę na gumie z blaszką zagiętą do środka, służy to temu żeby psina nie rozchlapywała. Bo nasza Fiona jak pije to dookoła pełno jest nachlapane. Widziałem taka miskę u nas w zoologicznym ale oni mają przebitki cenowe po kilkaset procent nawet, więc nie kupię u nich:P Metalowa miska na gumie 48zł więc dziękuję:P

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xdreadx']Co do ciągnięcia jest jeszcze wyjście awaryjne, czyli kantar:) Ja Fionie kupiłem i sprawdza się rewelacyjnie:) Chodzi bardzo ładnie, mam nad nią pełną kontrolę, krzywda jej się nie dzieje:) Fakt, że zanim się przyzwyczai to próbuje go zdjąć, walczy z nim, tak jak z kagańcem ale to kwestia czasu.[/QUOTE]
gorzej jak psica zdecyduje się pewnego pięknego dnia będąc w kantarze skoczyć za czymś, co ją zaciekawi, albo się czegoś wystraszy... to po pierwsze, a po drugie kantar to narzędzie treningowe i skoro się juz na niego zdecydowałes to powinieneś ją uczyć chodzić na luźnej smyczy, a nie załozyć kantar i się cieszyć, ze masz spokój.

a sygnalizować potrzeby wyjścia wcale nie musi. mój tego nie robi, po prostu ma ustalone pory spacerów i wtedy się załatwia, chyba ze go brzuch rozboli i MUSI koniecznie natychmiast wyjść, wtedy przychodzi do mnie i się kręci i widać po nim, że musi za potrzebą, ale nigdy nie był tego uczony.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli Fiona jest na kantarze to smycz nigdy nie jest napięta, idzie ładnie i nie ciągnie a ja przecież nie po to kantar kupiłem żeby się nad nią znęcać...

Co do spacerów to Fiona też ma ustalone pory i o nich wychodzi, ale czasami jest tak, że się podziębi, albo brzuch ją boli to mogłaby jakoś dać znać a nie nasikać tam gdzie stoi. To, że Twój nie sygnalizuje to wcale nie znaczy, że to jest dobre. mi po prostu chodzi o jakikolwiek sygnał z jej strony, nie musi to być nie wiadomo jaki pisk...

Link to comment
Share on other sites

tylko zrozum taką jedną rzecz, że jak kiedyś się Fionka czegoś przestraszy, albo wyrwie do czegoś, co ją zainteresuje to może sobie kark skręcić na tym jakże cudnym kantarku.
a może ona Ci daje jakieś sygnały, tylko takie subtelne, które musisz dobrze wyłapać?

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze nie słyszałem o takim przypadku... Poza tym myślę, że jest świadoma tego, że kantar różni się od obroży i trochę bardziej ją ogranicza.. JRT to nie owczarek niemiecki, który będzie pięknie chodził przy nodze.

Co do sygnałów to daje, tylko takie bardzo mało wyraźne, że czasami nie wiadomo, czy jej się chce, czy nie...

Link to comment
Share on other sites

może własnej roboty psie ciasteczka/wiele przepisów jest w odpowiednim dziale/ bardzo dobra jest suszona wątroba/małe kawałki suszone w piekarniku/ moj psiak uwielbiał ciasteczka serowe lub kawałeczki sera,oraz marchewke /kroiłam w małe kosteczki wielkości glutek karmy/

Link to comment
Share on other sites

Te legendy o skręceniu karku, naciągnieciu karku, innym okaleczeniu kantarkiem to jest dla mnie osobiscie bujda na resorach. Prowadzałam na tym psa dość długo, do tego bardzo żywiołowego, momentami agresywnego, dosyć silnego. Nigdy nie zrobił sobie krzywdy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='xdreadx']Jeszcze nie słyszałem o takim przypadku... Poza tym myślę, że jest świadoma tego, że kantar różni się od obroży i trochę bardziej ją ogranicza.. JRT to nie owczarek niemiecki, który będzie pięknie chodził przy nodze.
[/QUOTE]
nie dość, ze wiem jak kantarek wygląda to nawet mam takowy w domu. swego czasu zachęcona wielkimi zachętami takowego sprzętu zakupiłam jeden. no a potem zaczęłam czytać, czemu kantarek jest be i od tamtej pory go nie używamy.
a rasa psa nie ma tu nic do rzeczy, tak samo trzeba nauczyć i jednego i drugiego poprawnego chodzenia na smyczy. uwierz, ze onki się z tym nie rodzą;)

Link to comment
Share on other sites

Podejrzewam, że kantarek jak wszystko inne ma swoje zalety i wady. Mitów też na pewno jest sporo. Ja jestem w trakcie nauki chodzenia na smyczy, jednak z moją to strasznie opornie idzie, a w międzyczasie żeby nie wyłysieć do końca korzystam z kantarka;) Fiona np. bardzo szybko łapie komendy jak tylko odpowiednio się ją nastawi ale z chodzeniem już jest odwrotnie bo właśnie ona się za bardzo grzeje i pali do wszystkiego i od razu ciągnie bo już chce iść...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...