Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[QUOTE]Pies jest bez wątpienia najlepszym przyjacielem człowieka. Od jego udomowienia dziesięć tysięcy lat temu, historia psiego rodu łączy się nierozerwalnie z naszą, naznaczając tą symbiozę niezliczonymi zasługami. Zwłaszcza z myśliwskiego punktu widzenia rola psa na polowaniu jest nie do przecenienia. Nie zamierzam jednak pisać panegiryku o psach myśliwskich, choć nie wyobrażam sobie bez nich łowów. Wprost przeciwnie.


W gospodarce łowieckiej bezpańskie lub przebywające w łowisku bez niczyjej kontroli psy jak i koty (tytuł jest więc niepełny i mylący) zwane drapieżnikami synatropijnymi lub udomowionymi są wielką bolączką i przyczyną szkodnictwa łowieckiego. Rokrocznie nieprzeliczona ilość zwierzyny drobnej i grubej daje gardło polującym na ”kocią łapę” psom oraz w mniejszym stopniu kotom. Silnie rozwinięty instynkt łowiecki (a u psów także stadny) sprawia, iż pozostawione bez dozoru zwierzęta dla zaspokojenia swego instynktu łowieckiego, a często i z głodu zostają pustoszącymi łowiska myśliwymi.

Jeśli chodzi o polujące koty to ich rola jest na ogół przeceniana. Porywają się one na drobne zwierzęta w tym i łowne, ale ich negatywny wpływ ma miejsce zasadniczo w okresie wiosny i lata w czasie lęgów. Analizy żołądków kotów odstrzelonych w łowiskach wykazały co prawda niewielki udział zajęcy w ich pożywieniu, rzędu 3,4 % (Pielowski 1979), lecz koty w zasadzie nie zjadają schwytanej zdobyczy na miejscu - mają w zwyczaju znoszenie ułowku do miejsc przebywania – stąd liczba ta może być większa. Poza tym do obecnych czasów galopująco zmalały populacje zwierzyny drobnej, więc ich zdziczali reducenci, nawet z takim udziałem dziczyzny w menu nie mogą być tolerowani. Niebagatelny uszczerbek nasze poczciwe dachowce mogą czynić pośród drobnego ptactwa chronionego, miłego uchu i pożytecznego. Ujmę to tak – jeśli spotyka się kota w środku lasu (ma tam niewielu wrogów, bo nawet lis ustępuje mu pola), czy kilometry od najbliższych zabudowań to z uwagi na katastrofalne stany zająca czy kuropatwy, niezależnie od intencji kocura, to nie jest to sytuacja pożądana i należy takiej przeciwdziałać. A jak? Jakieś sto lat temu fachowa literatura łowiecka radziła obcinać kotom uszy, co skutecznie miało odstręczać je od wypadów w pola (rosa i pył wpadający do uszu powodował silne podrażnienia). Ja radziłbym po prostu obfite żywienie, tak by nasz pupil nie musiał stołować się w poza domem. Z psami problematyka jest bardziej złożona. Liczbę bezpańskich i przebywających bez dozoru psów szacuje się w naszym kraju nawet na 4,5-5 mln! Tylko znikomy odsetek tej horrendalnej liczby stanowią zwierzęta autentycznie bezpańskie a zdziczałe są raczej rzadkością. Swego czasu np. na wysypisku miejskim za rogatkami Lidzbarka Warmińskiego gnieździła się w norach liczna i prężna wataha zdziczałych, w pełnym tego słowa znaczeniu, psów pustosząca okoliczne tereny ze zwierza, rekrutująca się z porzuconych przez wyrodnych właścicieli miejskich czworonogów. Lwia część tej cyfry to psiaki niedożywione czy wręcz nie żywione wcale, włóczące się całymi dniami lub spuszczane na noc z łańcucha przez swych niefrasobliwych panów liczących na operatywność i „samowystarczalność” swoich podopiecznych.


Zróżnicowanie wielkości i pokroju psów sprawia, że wachlarz zwierząt, na które polują jest bardzo rozległy. Małe „dziamgacze” biorą z nor lisięta i małe jenoty, duszą zajęcze mioty a metodycznie przeczesując łąkę nawet pomimo rozpaczliwej walki kozy, zakończą łowy śmiercią sarnięcia. Duże brytany mogą zaatakować wszystko. Presja z ich strony skierowana jest głównie na sarnę i w mniejszym stopniu na inne gatunki grubego zwierza. Nawet stosunkowo niewielki pies, o ile jest wytrwały jest w stanie zarżnąć dorosłą sarnę, zwłaszcza podczas śnieżnych zim. Sytuację znacznie pogarsza fakt, iż psy często tworzą stada polując zespołowo z bardzo wyraźnym podziałem na „naganiaczy” i „myśliwych”. Takim zgrajom nie opierają się nawet dziki, jelenie i łosie a i człowiekowi lepiej zejść im z drogi. Parę lat temu mój kolega polując wiosną w towarzystwie dwóch innych myśliwych na dzika, posłyszał dochodzący z lasu przeraźliwy kwik. Wespół z towarzyszami łowów zaczęli szukać źródła tego lamentu i w światłach latarek dojrzeli w końcu makabryczny obraz. Dwa naprawdę potężne kundle dławiły dzika-wycinka (tzn. samca w trzecim roku życia) wagi ponad osiemdziesięciu kilo z zupełnie przyzwoitym orężem. To, że i taki osiłek nie podołał dwóm psom najlepiej świadczy o ich sile. Psy na najście myśliwych zareagowały opętańczym atakiem zakończonym dwoma skutecznymi strzałami. Ten większy „burek” ważył 85 kilo. Dzik doszedł do siebie po godzinie, myśliwym zajęło to więcej czasu. Żaden zwierz nie oparłby się takiemu duetowi a strach pomyśleć gdyby osoby uczestniczące w tym zdarzeniu nie miały broni. Nadmienić trzeba, iż psy często zabijają zwierza w sposób bardzo okrutny, nie mogąc go uśmiercić od razu pożerają go żywcem. Prócz bezpośrednich strat grasujące psy notorycznie niepokojąc zwierzynę doprowadzają do zachwiania struktury przestrzennej i socjalnej populacji zwierząt, co może pociągnąć dalsze upadki. Niepokój wywołany przez nie w łowisku, utrudnia prowadzenie gospodarki łowieckiej, niweczy zabiegi gospodarcze i utrudnia realizację planów pozyskania.


Prawo polskie dopuszcza eliminację bezpańskich i chodzących samopas psów i kotów jeżeli znajdują się one w odległości większej niż 200 m od budynków mieszkalnych, dokładnie precyzując w jakich okolicznościach i do jakich psów można oddać strzał. Ręczę jednak, że każdy etyczny i szanujący się myśliwy nie kwapi się do pełnienia przymusowej roli „rakarza”. Całokształt nieprecyzyjnych rozwiązań administracyjnych, brak konsekwencji w ich egzekwowaniu prowadzi niestety do chorej sytuacji gdy prewencję zastępuje się likwidacją pokłosia problemu zamiast jego zarzewia. Nie prowadzi się kompleksowej rejestracji naszych czworonożnych przyjaciół a cały niedowład najlepiej objawia się na obszarach wiejskich. Tamże podczas wiosennych szczepień przeciw wściekliźnie stawiają się nieliczni tubylcy ze swymi pupilami, a część z nich szczepi jednego z kilku czy nawet kilkunastu swych psów, by zachować pozory praworządności. Tak było w okolicach Lidzbarka Warmińskiego, gdy zgraja psów rozszarpała przebywające w zagrodzie adaptacyjnej 9 danieli zakupionych przez lidzbarskie Koło Łowieckie „Leśnik”, okazało się, że właściciel części z tych psów na posiadane kilkanaście kundli poddawał iniekcji zaledwie dwa z nich. Taki system stosował też pewnie w ich żywieniu. Jaskrawy i przygnębiający przykład na to, że krajowi myśliwi jeszcze długo będą zmuszeni nadrabiać sztucerem niedociągnięcia urzędnicze. Psy i koty długo będą miały „pieskie życie” a problem nadal będzie „pod psem”.
[RIGHT][I]DARZ BÓR
ŁUKASZ JĘDRYCH[/I][/RIGHT]
[CENTER]

[/CENTER]
[/QUOTE][URL]http://www.jezioro.com.pl/artykuly.html?id=2241[/URL]

W tym artykule są akurat ukazane realia-> co ciekawe w Polsce.

Prowadzono kiedyś badania (niestety nie mogę ich znaleźć, ale jak to zrobię to wrzucę-> był to program dokumentalny) nad grupą stadną psów udomowionych i badania nad likaonami (w tym wypadku) wykazują wiele podobieństw w zachowaniach społecznych, np.:
-mniejsza od wilczej agresja przy pobieraniu pokarmu i większa elastyczność hierarchii
-wspólna opieka stada nad potomstwem i ustępowanie szczeniętom przy posiłkach
-bardziej skomplikowana struktura społeczna niż w stadzie wilków i wahania hierarchiczne w zależności od sytuacji



Konkluzja jest taka, że czasem psy tworzą stado podobne do wilczego, a czasem nie. Zależy to od wielu czynników i charakteru. Ludzie też są niektórzy towarzyscy/rodzinni, a inni nie lubią się bratać z nikim i najbardziej lubią być sami.

Kolejna ciekawostka, którą znalazłem.
[URL]http://www.psyimy.pl/wychowanie_psow/Wszyscy_razem_/524,Pies_w_rodzinie/[/URL]

Posted

co do tych psów, które są pustoszącymi łowiska myśliwymi: ile jest zgrai psów, które faktycznie zabiją zwierze wolne, młode, zdrowe, silne? a ile jest takich, które rozszarpią zwierze chore lub takie, które złapało się we wnyki czy sidła?
jak byłam młodsza to tata zabierał nas do lasu i tam widziałam skutki złapania się sarny we wnyki nie raz i nie dwa. a bodajże tydzień temu poszłam z psem na pola i mój pies znalazł ogryzioną nogę od sarny. poszłam kawałek dalej w brzózki a tam mnóstwo sarniego futra i poprzecinane sznurki od wnyków oraz ślady psich łap. i można powiedzieć, że to psy rozszarpały sarenkę, bo pewnie tak było. tylko teraz pytanie czy w ogóle miałyby ku temu okazję, jakby sarna była wolna?

Posted

Dlaczego akity wracały pod biegunem? Dlaczego nie było problemu z ich socjalizacją?
Badania genetyczne anglika/ nie pamiętam nazwiska/ wykazały u zwierząt udomowionych duże zmiany genetyczne i to u wszystkich. Myslę że to powoduje iż psy nie stworzą stada w pełnym tego rozumieniu a jedynie " bandę". Widać takie np w Egipcie. Musiały by pewnie znowu minąć wieki by mutacje genetyczne przystosowały psy lepiej do dzikiego trybu życia.
Na te info genetyczne natknąłem się szukając wyjaśnienia dlaczego koty MC wyraźnie różnią sie zachowaniem od kota europejskiego/dachowca/. Dlaczego nie " ciągną do nich. Dlaczego się przyjaźnią z psami mając drugiego kota " pod ręką". Dlaczego Persy ,norwegi,i MC mają podobne i zmienione w stosunku do " dachowca" geny.
Myslę że to samo dotyczy psów. Możemy nie zsocjalizować psa wychowanego w lesie ale jego potomstwo które trafi w nasze ręce odpowiednio wcześnie bez problemu. Natomiast z wilczkami bedzie gorzej. Po prostu psy już mają nas w genach.

W celestynowie byłem tylko raz po pitkę. I przykro było patrzeć na te wałęsające się stadka.

Posted

I ja cały czas o tym mówię. Psy nie tworzą wilczego stada z drabinka hierarchiczną, tylko coś na kształt właśnie "bandy", rodzinnej gromadki, a hierarchia, pomijając niektóre rasy, jest bardzo elastyczna i zależna od wielu czynników; u niektórych ras nie sposób w ogóle jej w grupie określić.

Wracając do tematu - cóż my tu mamy...
[url]www.dogomania.pl/threads/217176-Problem-z-agresją-u-mieszańca-onka?p=17931320[/url]
Duży pies ze schroniska, agresywny - i kolejni właściciele, którzy naoglądali się Millana, eksperymentują na psie i dziwią się, że nie działa. Niestety w Polsce domorosłym specjalistą ma ochotę zostać większośc ludzi i nawet kiedy chodzi o agresję i dużego psa niebezpiecznego dla otoczenia, bawią się sami według instrukcji pana z tv. I niestety program Millana temu zjawisku sprzyja i je nasila; szkoda tylko że w razie tragedii nikt o tym nie wspomni - jak zwykle będzie wina psa, a nie właścicieli, którzy lekceważyli problem.
Chciałam się wypowiedzieć w owym wątku, ale muszę poczekać aż ochłonę, bo może być nieprzyjemnie - wielki pies rzuca się na psy i ludzi na ulicy, szczeka im dosłownie w twarz, potrafi wyrwać się z rąk, a właściciele zamiast udać się w trybie antychmiastowym na szkolenie, prowadzą eksperymenty na podstawie programów w tv...

Posted

[quote name='SAIKO']
Kolejna ciekawostka, którą znalazłem.
[URL]http://www.psyimy.pl/wychowanie_psow/Wszyscy_razem_/524,Pies_w_rodzinie/[/URL][/QUOTE]
artykuł świetnie napisany, tylko z jednym się nie zgadzam, mianowicie z kwestią traktowania psa jak członka rodziny, bo mój pies jest członkiem mojej rodziny i jednocześnie pełnoprawną istotą na ziemi. jedno drugiego nie wyklucza, tylko trzeba zachować w tym rozsadek i zrozumieć, że pies to nie człowiek i jest 'z lekka' inaczej skonstruowany i należy uwzględniać te różnice.
ale ludzie mają taką tendencję do uczłowieczania psa mówiąc: on zrobił to złośliwie a jednocześnie twierdząc, ze pies może stać na łańcuchu całe życie, bo to tylko pies. tak samo ludzie próbują 'przekupić' psa na swój ludzki sposób np. 'nie mam czasu na spacery, ale wynagrodzę to mojemu psu kupując mu piękną, nową smyczkę', albo 'nie mam czasu dla mojego psa, ale kupię mu nową zabawkę, niech się nią zajmie zamiast zabawą ze mną'. z resztą widać to tez przy 'wychowywaniu' dzieci: rodzice zabiegani, zapracowani próbują rekompensować swoim dzieciom brak zainteresowania coraz to droższymi prezentami.

Posted

[QUOTE]Dlaczego akity wracały pod biegunem? Dlaczego nie było problemu z ich socjalizacją?[/QUOTE]

To jest spowodowane charakterystyką rasy/przywiązania do opiekunów itd. Dzisiaj gdybyś puścił Akitę w lesie i ta postanowiłaby zapolować wróciłaby w to samo miejsce. Jeżeli puścisz kitkę także w lesie i stracisz ją z oczu to ona i tak w pewien sposób Cię obserwuję. Takie już są te psiaki ;).

Posted

[QUOTE]Wracając do tematu - cóż my tu mamy...
[URL="http://www.dogomania.pl/threads/217176-Problem-z-agresj%C4%85-u-miesza%C5%84ca-onka?p=17931320"]http://www.dogomania.pl/threads/2171...nka?p=17931320[/URL]
Duży pies ze schroniska, agresywny - i kolejni właściciele, którzy naoglądali się Millana, eksperymentują na psie i dziwią się, że nie działa. Niestety w Polsce domorosłym specjalistą ma ochotę zostać większośc ludzi i nawet kiedy chodzi o agresję i dużego psa niebezpiecznego dla otoczenia, bawią się sami według instrukcji pana z tv. I niestety program Millana temu zjawisku sprzyja i je nasila; szkoda tylko że w razie tragedii nikt o tym nie wspomni - jak zwykle będzie wina psa, a nie właścicieli, którzy lekceważyli problem.
Chciałam się wypowiedzieć w owym wątku, ale muszę poczekać aż ochłonę, bo może być nieprzyjemnie - wielki pies rzuca się na psy i ludzi na ulicy, szczeka im dosłownie w twarz, potrafi wyrwać się z rąk, a właściciele zamiast udać się w trybie antychmiastowym na szkolenie, prowadzą eksperymenty na podstawie programów w tv... [/QUOTE]


Ale hardcore, niczym z programu Cesar'a...Właśnie naoglądali się...zgadzam się z Tobą.

1) jak można zaczynać pracować z psem/korygować szarpać itd, jeżeli wcześniej nie spalił nadmiaru energii?
2)jak można korygować psa, jeżeli w głowie na wstępie pojawia się myśl "zaraz zaatakuje"?
3)nazywanie go pieszczochem rozumiem jako zbytnie głaskania -> to jedna z większych głupot jakie znam...
4)[QUOTE]zaznacze też że pies nie reaguje ani na pozytywn szkolenie ani zadne inne i przez to nie umie chodzić przy nodze do czasu aż się porządnie nie zmęczy.[/QUOTE]

No właśnie, aż się porządnie nie zmęczy-> to zdanie mówi wszystko.

Posted

[quote name='SAIKO']To jest spowodowane charakterystyką rasy/przywiązania do opiekunów itd. Dzisiaj gdybyś puścił Akitę w lesie i ta postanowiłaby zapolować wróciłaby w to samo miejsce. Jeżeli puścisz kitkę także w lesie i stracisz ją z oczu to ona i tak w pewien sposób Cię obserwuję. Takie już są te psiaki ;).[/QUOTE]

Właśnie nie. Akity są niezależne, stosunkowo pierwotne. To pozwoliło im przetrwać na biegunie. Ale geny działają- człowiek na piedestale.
I wracając do Cezara- on stara się pokazać ludziom że nie mają dziecka czy pluszaka tylko psa nad którym trzeba panować i " gadać" do niego psim językiem. Jeśli się zastosują do norm zrozumiałych dla psa to zlikwidują problem.
A cała otoczka- dla amerykańców musi być a i jak czytałem i nasze dogomaniaczki nie do końca wiedzą co to jest pies.

Posted

Husky także jest niezależny i pierwotny, ale raczej nie wróciłby do pierwotnego miejsca;). Akita jest bardzo przywiązana do swojej rodziny, nie pozwoli jej skrzywdzić, drugi przykład pies Hachiko -> również Akita, do końca życia czekał na powrót właściciela, wracającego z pociągu (dzień w dzień o tej samej godzinie- później zmarł) -> ma nawet pomnik. Pewnego razu kitka zwiała znajomemu wetowi - w lesie. Po kilku godzinach szukania przez weta sam wrócił pod dom (na skraju miasta).

Posted

[quote name='Donvitow']
I wracając do Cezara- on stara się pokazać ludziom że nie mają dziecka czy pluszaka tylko psa nad którym trzeba panować i " gadać" do niego psim językiem. Jeśli się zastosują do norm zrozumiałych dla psa to zlikwidują problem..[/QUOTE]
Oczywiście, że pies to pies, a nie dziecko. I trzeba do niego "gadać" w ich języku. Tu się zgadzamy z Milanem. Jednak tym "gadaniem" nie może być ustalanie hierarchii, pokazywanie kto jest alfą - tego pies nie zrozumie, bo to nie jest jego język - patrz posty Martens. Pies ma szeroki wachlarz "słów" ale wśród nich nie ma słowa "pan jest nieudolny, więc ja muszę przejąć przywództwo". Pies pokazuje, kiedy jest zestresowany, pokazuje co go niepokoi, od czego wolałby utrzymać dystans, co go irytuje i jeśli właściciel potrafi "odczytać" swojego psa, przede wszystkim potrafi uniknąć niepożądanych zachowań. A jak nie uniknie - to wina człowieka, bo za późno zreflektował, że pies np. jest zaniepokojony wyciągającym do niego ręce i pochylającym się nad nim dzieckiem. Czytałeś może książkę "Sygnały uspokajające" Turid? Pozycja obowiązkowa dla każdego psiarza!

Posted

[quote name='SAIKO']Husky także jest niezależny i pierwotny, ale raczej nie wróciłby do pierwotnego miejsca;). Akita jest bardzo przywiązana do swojej rodziny, nie pozwoli jej skrzywdzić, drugi przykład pies Hachiko -> również Akita, do końca życia czekał na powrót właściciela wracającego z pociągu (dzień w dzień o tej samej godzinie) -> ma nawet pomnik. Pewnego razu kitka zwiała znajomemu wetowi - w lesie. Po kilku godzinach szukania przez weta sama wróciła pod dom (w mieście).[/QUOTE]

Kundel Dżeki z Krakowa też po śmierci właściciela dzień w dzień tkwił w miejscu jego śmierci, też ma pomnik. Mnóstwo psów przychodzi na groby swoich właścicieli. Przywiązanie się do właściciela nie zależy od rasy, a głównie - od właściciela.

Posted

[QUOTE]Kundel Dżeki z Krakowa też po śmierci właściciela dzień w dzień tkwił w miejscu jego śmierci, też ma pomnik. Mnóstwo psów przychodzi na groby swoich właścicieli. Przywiązanie się do właściciela nie zależy od rasy, a głównie - od właściciela. [/QUOTE]

Tak, ale czy w lesie by wrócił? Kiedyś zniknął mi jamnik i na szczęście "po tygodniu" znalazł się w innej wiosce- nie wrócił, a taki był przywiązany - instynkt wziął górę.

Posted

[quote name='SAIKO']Tak, ale czy w lesie by wrócił? Kiedyś zniknął mi jamnik i na szczęście "po tygodniu" znalazł się w innej wiosce- nie wrócił, a taki był przywiązany - instynkt wziął górę.[/QUOTE]
To zależy również od indywidualnych cech psa. Jestem przekonana, że mój kundel Piegus by wrócił - ma doskonałą orientację w przestrzeni. Z kolei drugi mój kundel, prawdopodobnie by się zgubił i choćby chciał, prawdopodobnie by nie potrafił się odnaleźć. To naprawdę kwestia osobnicza. Nie można generalizować.
Twój jamnik na pewno nie gonił zwierząt przez tydzień. Prawdopodobnie gonił je krótko, a potem nie potrafił odnaleźć drogi powrotnej do Ciebie.

Posted

Poza tym bądź co bądź akita nie jest jakimś super popularnym psem domowym. Jest raczej wyjątkiem wśród licznych kundelków i ras popularnych, które zachowują sie raczej jak psy, niż wilki.

Posted

[quote name='SAIKO']Tak, ale czy w lesie by wrócił? Kiedyś zniknął mi jamnik i na szczęście "po tygodniu" znalazł się w innej wiosce- nie wrócił, a taki był przywiązany - instynkt wziął górę.[/QUOTE]
Zgubił się po prostu. Pobiegł za jakimś tropem a jak się zorientował, że jest sam, to wpadł w panikę i zaczął szukać na oślep. Ktoś kiedyś bawił się z psem w chowanego? Mojemu trzeba sporo czasu, żeby przestał biegać w te i wewte szukając mnie wzrokiem i włączył węch. Co innego kiedy robi to na komendę - wtedy wie, co robić, ale to jest zadanie, wyuczona zabawa, a nie nagła sytuacja. Nie każdy pies z natury "improwizuje" nosem.

Posted

[quote name='SAIKO']Tak, ale czy w lesie by wrócił? Kiedyś zniknął mi jamnik i na szczęście "po tygodniu" znalazł się w innej wiosce- nie wrócił, a taki był przywiązany - instynkt wziął górę.[/QUOTE]

Moja kundlica też poleciała za zwierzem, zniknęła w pewnym momencie po prostu. Poszliśmy na poszukiwania. Okazało sie potem, ze wróciła dokładnie w to samo miejsce, skad zaginęła. Dodam, ze to mały najprawdziwszy kundel ;) Wiec uważam, że zależy to od indywidualnych cech każdego psa.

Posted

Przeczytajcie historię terierka Bobiego, mógłby konkurować z akitą :lol:

[url]http://www.pupile.eu/index.php?option=com_content&task=view&id=63&Itemid=57[/url]

Posted

[quote name='SAIKO']Tak, ale czy w lesie by wrócił? Kiedyś zniknął mi jamnik i na szczęście "po tygodniu" znalazł się w innej wiosce- nie wrócił, a taki był przywiązany - instynkt wziął górę.[/QUOTE]
do mnie wrócił ONek po jakiś 15minutach, do mojej znajomej wrócił beagle po 2 godzinach, a do mojego kolegi wrócił wyżeł. ten ostatni co prawda wrócił do domu, bo w tym miejscu z którego pobiegł nikt na niego nie czekał. wrócił po 5godzinach. więc nie tylko akity są takie;) aczkolwiek na filmie o Hachiko ryczałam jak bóbr:-(

Posted

[quote name='filodendron']Zgubił się po prostu. Pobiegł za jakimś tropem a jak się zorientował, że jest sam, to wpadł w panikę i zaczął szukać na oślep. Ktoś kiedyś bawił się z psem w chowanego? Mojemu trzeba sporo czasu, żeby przestał biegać w te i wewte szukając mnie wzrokiem i włączył węch. Co innego kiedy robi to na komendę - wtedy wie, co robić, ale to jest zadanie, wyuczona zabawa, a nie nagła sytuacja. [B]Nie każdy pies z natury "improwizuje" nosem.[/B][/QUOTE]
i dlatego ogladamy odcinek CM o tym jak nauczyc psa używania nosa, wtedy taki pies po 3 sekundach juz wie co i jak :)

Posted

[quote name='Beatrx']do mnie wrócił ONek po jakiś 15minutach, do mojej znajomej wrócił beagle po 2 godzinach, a do mojego kolegi wrócił wyżeł. ten ostatni co prawda wrócił do domu, bo w tym miejscu z którego pobiegł nikt na niego nie czekał. wrócił po 5godzinach. więc nie tylko akity są takie;) [/QUOTE]
[SIZE="1"]Ej, to może nie spuszczajcie tych psów ze smyczy, bo to brzmi niepokojąco[/SIZE] ;) ;)

Posted

Jak Iwanowi w parku zniknęłam z zasięgu wzroku, to już po kilku sekundach obrał kierunek dom. Na szczęście zauważyłam go biegnącego do domu, a jak go zawołałam i już wiedział, że nie jest sam, to radości nie było końca, choć trwało to tylko chwilę.
Jakieś pięć lat temu, gdy bawiłam się z kuzynem na podwórku i była z nami Torika, to kilka metrów od nas ktoś rzucił petardę. Tori momentalnie zniknęła. Szukaliśmy jej przez pół godziny, a gdy w końcu uznałam, że muszę biec do domu powiedzieć o sprawie rodzicom, to zobaczyłam ją stojącą pod drzwiami. Jakieś 500 metrów od miejsca, z którego zwiała. Strasznie niebezpieczna sytuacja, przez wiele ulic przeszła sama..

Posted

[quote name='Beatrx']do mnie wrócił ONek po jakiś 15minutach, do mojej znajomej wrócił beagle po 2 godzinach, a do mojego kolegi wrócił wyżeł. ten ostatni co prawda wrócił do domu, bo w tym miejscu z którego pobiegł nikt na niego nie czekał. wrócił po 5godzinach. więc nie tylko akity są takie;) aczkolwiek na filmie o Hachiko ryczałam jak bóbr:-([/QUOTE]

Co za nieodpowiedzialność! A potem znajomy leśniczy mówi mi o huskych kłusujących sarny i amstafach zagryzających dziki.
Zniesiono zakaz strzelania do psów to pewnie wprowadzą w zamian zakaz wstępu z psem do lasu przez takich nieodpowiedzialnych właścicieli bo coś będą musieli.

Posted

[quote name='Bonsai']Oczywiście, że pies to pies, a nie dziecko. I trzeba do niego "gadać" w ich języku. Tu się zgadzamy z Milanem. Jednak tym "gadaniem" nie może być ustalanie hierarchii, pokazywanie kto jest alfą - tego pies nie zrozumie, bo to nie jest jego język - patrz posty Martens. Pies ma szeroki wachlarz "słów" ale wśród nich nie ma słowa "pan jest nieudolny, więc ja muszę przejąć przywództwo". Pies pokazuje, kiedy jest zestresowany, pokazuje co go niepokoi, od czego wolałby utrzymać dystans, co go irytuje i jeśli właściciel potrafi "odczytać" swojego psa, przede wszystkim potrafi uniknąć niepożądanych zachowań. A jak nie uniknie - to wina człowieka, bo za późno zreflektował, że pies np. jest zaniepokojony wyciągającym do niego ręce i pochylającym się nad nim dzieckiem. Czytałeś może książkę "Sygnały uspokajające" Turid? Pozycja obowiązkowa dla każdego psiarza![/QUOTE]

Dokładnie. Milan guzik wie o CSach i psiej kominikacji. Zresztą skąd mia wiedzieć skoro jak znalazł się w Ameryce to nawet nie znał angielskiego więc jak miał książki czytać? A potem to utwierdził się w przekonaniu, że przecież jego metody skutkują więc po co coś zmieniać?
Dla niego siła to podstawa zdominowania psa dlatego stosuje dławik. I kopy w okolice genitaliów.
Znalazłam ciekawą stronę analizującą niektóre filmiki:
[url]http://wtemaciecesaramillana.blogspot.com/2011_06_01_archive.html[/url]

Posted

[quote name='filodendron'][SIZE=1]Ej, to może nie spuszczajcie tych psów ze smyczy, bo to brzmi niepokojąco[/SIZE] ;) ;)[/QUOTE]
mojemu to się zdarzyło raz, jak był młody i od tamtej pory pilnuje się strasznie. beagle jak się potem okazało siedziała w 'dołach' na poligonie i polowała na myszy i tak jej czas uciekł, a co do wyżliska to jego właścicielom jest w sumie wszystko jedno z tego co słyszałam, bo twierdzą, że tak czy tak wróci tylko musi sobie powęszyć od czasu do czasu:roll:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...