Jump to content
Dogomania

Zuzu, Raven, Hunter i koty plus inne potwory. Zapraszamy


evel

Recommended Posts

[quote name='Unbelievable']Przewalone z tymi obrożami.... pewnie guardy też niet?

a co do dysków- kup takie miękkie, softlite, albo gumowe z trixie, bez szmacianych się obejdziesz ;) chociaż np. Gram gumowych nie lubi, a plastikami mniejszymi bardzo chętnie się przeciąga :diabloti:[/QUOTE]

No właśnie najlepsze byłyby szelki, na których pies nie ma możliwości ciągnąć tak, żeby mu się zaciskała pętla z przodu - nie wiem jak się nacisk rozkłada w guardach i chyba nie będę ryzykować i zamówię jej szele z zapięciem z przodu...

Tak mówisz? Właśnie też muszę zacząć od przeciągania, tylko nie wiem czy gumowe czy jakie... Ona na plastik w ogóle nie reaguje :splat:

[quote name='gops']no nic pozostalo wam kupic guardy , moze z podszyciem miekkim jakies? :)
dobrze ze trafilas na takiego dobrego weta
dyski to najlepiej chyba zaczac od gumowego moja suka plastikowego nie chciala ruszyc na poczatku nawet[/QUOTE]

Co prawda muszę jechać na drugi koniec miasta i czasem jest problem z transportem, bo Zu jest rzygaczem i wolę jechać samochodem niż autobusem a nie zawsze mam dostępny, ale chyba warto... Zresztą, nad rzyganiem pracujemy - ostatnio oprócz weta pojechaliśmy też do wąwozu na spacer a później na McDonalda, pies dostał sałatę i wkład z McChickena :evil_lol: Wiem, że to niewychowawcze, ale może jakoś się w końcu przyzwyczai do jazdy :eviltong: Najlepiej byłoby jej chyba kupić kennel i wozić w zasłoniętym kennelu, bo ona lubi samochód, włazi sama ale jak patrzy za szybę to jej niedobrze, ale po pierwsze na kennel mnie na razie nie stać w obliczu innych potrzeb, a po drugie musiałabym sobie kupić samochód kombi, co już w ogóle pozostaje w strefie marzeń nierealnych na dzień dzisiejszy ;)

A teraz wracam pisać scenariusze zajęć :placz:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 8.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='evl']No właśnie najlepsze byłyby szelki, na których pies nie ma możliwości ciągnąć tak, żeby mu się zaciskała pętla z przodu - nie wiem jak się nacisk rozkłada w guardach i chyba nie będę ryzykować i zamówię jej szele z zapięciem z przodu...

Tak mówisz? Właśnie też muszę zacząć od przeciągania, tylko nie wiem czy gumowe czy jakie... Ona na plastik w ogóle nie reaguje :splat:
no chyba te będą najlepsze ;) albo kantarek : P
[/QUOTE]

Ja w szczurzego najczęściej wmuszam szarpanie, bo jego to nie bawi- ząbki go bolą i takie tam, ale gumowym z trixie w ogóle nie chce się przeciągać bo rant zbyt szeroki i nie ma bidak jak złapać. My zaczynaliśmy w ogóle od zwykłych competitionów- czyli tych twardych plastików, i jakoś poszło. A to co tygryski lubią najbardziej to rollery i flipy :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Ale mi pies wstydu narobił... Aportowała piłkę na boisku, w pewnej odległości od nas biegał sobie owczarek za ringo... Zuza zwykle owczarki ignoruje jak ma ryj zapchany piłką, ale dzisiaj ten sznureczek, który jest przyrośnięty wewnątrz czaszki między uszami, żeby uszy nie odpadały, chyba pękł, bo puściła piłkę i biegiem poleciała wklepać owczarkowi... Dobrze tylko, że tamta suka była stuprocentowo odwoływalna i nawet jak takie małe goowienko się do niej pruło to go nie zeżarła. Przeprosiłam kolesia od owczarka chyba miliard razy, po czym się oddaliłam, płonąc ze wstydu. Oczywiście piłka gdzieś tam została, może ją jutro znajdziemy, chyba, że jakiś inny pies sobie upodoba zeżartą do połowy zieloną piłeczkę (bo zielony to jedyny słuszny kolor piłki, inne są be) i postanowi ją zabrać do domu.

Poza tym, stale nas prześladuje pan z suką, o których pisałam na chamstwie psiarzy...

Oprócz tego miałam absolutnie koszmarny dzień :( Powinnam sobie poszukać DT jakiegoś chyba, haha :roll: Tylko skąd brać na to wszystko pieniądze? :shake:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Ale mi pies wstydu narobił... Aportowała piłkę na boisku, w pewnej odległości od nas biegał sobie owczarek za ringo... Zuza zwykle owczarki ignoruje jak ma ryj zapchany piłką, ale dzisiaj ten sznureczek, który jest przyrośnięty wewnątrz czaszki między uszami, żeby uszy nie odpadały, chyba pękł, bo puściła piłkę i biegiem poleciała wklepać owczarkowi... Dobrze tylko, że tamta suka była stuprocentowo odwoływalna i nawet jak takie małe goowienko się do niej pruło to go nie zeżarła. Przeprosiłam kolesia od owczarka chyba miliard razy, po czym się oddaliłam, płonąc ze wstydu. Oczywiście piłka gdzieś tam została, może ją jutro znajdziemy, chyba, że jakiś inny pies sobie upodoba zeżartą do połowy zieloną piłeczkę (bo zielony to jedyny słuszny kolor piłki, inne są be) i postanowi ją zabrać do domu.

Poza tym, stale nas prześladuje pan z suką, o których pisałam na chamstwie psiarzy...

Oprócz tego miałam absolutnie koszmarny dzień :( Powinnam sobie poszukać DT jakiegoś chyba, haha :roll: Tylko skąd brać na to wszystko pieniądze? :shake:[/QUOTE]

Zu jest naprawdę do Luki podobna - miałam prawie identyczną sytuację kiedyś, jak jeszcze tylko szopa miałam.... Robiłam z Luką "tor przeszkód" (chodzenie pod parkowymi ławkami) i wyszła pani z owczarkiem na smyczy. Luka puściła się do niej, zaczęła latać naokoło i drzeć mordę... Miałam ochotę jej wyrwać ogon, panią też przepraszałam jak głupia tysiąc razy :cool1:

Niestety, są takie masakryczne dni się zdarzają.. Ale ważne, że mijają i zostaje po nich tylko wspomnienie ;)

Link to comment
Share on other sites

zdarzaja sie rozne sytuacje niestety te zle tez
wazne ze Zu nic sie nie stalo !

moja suka kiedys zobaczyla bigajacego pana w bialym dresie a byla to deszczowa jesien.. podbiegla i zaczela na niego skakac ..jego spodnie wygladaly conajmiej zle , tez go przepraszalam tysiac razy na sczescie facet byl w porzadku

Link to comment
Share on other sites

evl - twoja Zu przynajmniej do obcego psa pobiegła, Misa Gosp do obcego faceta. Moje suki ostatnio obległy mojego wujka na klatce schodowej, bo chciał wejśc bez pukania, i cholery nie chciały go do domu wpuścić i pruły gęby... A człowieka od x czasu znają :D
Volta wczoraj mi poleciałą do jakiegoś mikruska, ale pani szybko psa na ręce, i nic się nie stało, przepraszam i do przodu :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Ale mi pies wstydu narobił... Aportowała piłkę na boisku, w pewnej odległości od nas biegał sobie owczarek za ringo... Zuza zwykle owczarki ignoruje jak ma ryj zapchany piłką, ale dzisiaj ten sznureczek, który jest przyrośnięty wewnątrz czaszki między uszami, żeby uszy nie odpadały, chyba pękł, bo puściła piłkę i biegiem poleciała wklepać owczarkowi... Dobrze tylko, że tamta suka była stuprocentowo odwoływalna i nawet jak takie małe goowienko się do niej pruło to go nie zeżarła. Przeprosiłam kolesia od owczarka chyba miliard razy, po czym się oddaliłam, płonąc ze wstydu. Oczywiście piłka gdzieś tam została, może ją jutro znajdziemy, chyba, że jakiś inny pies sobie upodoba zeżartą do połowy zieloną piłeczkę (bo zielony to jedyny słuszny kolor piłki, inne są be) i postanowi ją zabrać do domu.

Poza tym, stale nas prześladuje pan z suką, o których pisałam na chamstwie psiarzy...

Oprócz tego miałam absolutnie koszmarny dzień :( Powinnam sobie poszukać DT jakiegoś chyba, haha :roll: Tylko skąd brać na to wszystko pieniądze? :shake:[/QUOTE]
W związku ze wstydem...
Mnie np wczoraj zjechała kobieta u weta...zwykle mam ze sobą kaganiec,choć nie ma takiej potrzeby,jednak zapomniałam z pośpiechu.Zresztą,znają nas tam,Obamę bardzo lubią...mamy fumfli z poczekalni nawet wielkości yorka...Wczoraj czekaliśmy w poczekalni,przy kocie i psie...Obama spokojnie leży,uwaga skupiona na mnie.Wpada kobieta z psem i rozpoczęła wizytę od rabanu,że TAKI pies,gdzie kaganiec,że ją pożre. Zarówno pani od yorka jak i recepcjonistka,mówią,że to Obama,że nic nie zrobi.Ale pani wpadła w histerię,mężowi nakazała zasłaniać ciałem psa,aby Obama go nie zobaczył!W całej tej sytuacji Obama lezy spokojnie,ale wyhcodząc z gabinetu kiedy załatwiałam sprawy płatnicze Obamie odbiło i zachciał się bawić,więc jak to ma w zwyczaju zaczął szczekać i piszczeć.Ale wstyd.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli chodzi o wstyd to naprawdę sporo go się najadłam jak jeszcze Bianeczka była u mnie [córka pseudoborderki]. We wstępie piszę, że obie dziewczyny biegały przy rowerze [zawsze obok mojej nogi] i to uwielbiły.
Kiedyś były spuszczone w lesie - szalały sobie radośnie przede mną. Nagle zza pleców wyjechał mi rowerzysta, wariatki jak tylko go zobaczyły to się rzuciły... żeby biec obok oczywiście ;). Niestety, gość o tym nie wiedział i spadł z roweru ze strachu... oj, naprzepraszałam się wtedy porządnie, chociaż wina nie była tylko i wyłącznie moja - jakby krzyknął, wydał jakikolwiek dźwięk widząc mnie z psiakami to bym je zawołała i stanęła z boku, jak już mnie minął to nie miałam czasu na reakcję...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Zu jest naprawdę do Luki podobna - miałam prawie identyczną sytuację kiedyś, jak jeszcze tylko szopa miałam.... Robiłam z Luką "tor przeszkód" (chodzenie pod parkowymi ławkami) i wyszła pani z owczarkiem na smyczy. Luka puściła się do niej, zaczęła latać naokoło i drzeć mordę... Miałam ochotę jej wyrwać ogon, panią też przepraszałam jak głupia tysiąc razy :cool1:

Niestety, są takie masakryczne dni się zdarzają.. Ale ważne, że mijają i zostaje po nich tylko wspomnienie ;)[/QUOTE]

Bo to ta sama rasa :cool1: Najlepsze jest to, ze ja kolesia przepraszałam, ale on robił takie uwagi, że gdy odchodziłam miałam ochotę się cofnąć i mu pizgnąć w pusty łeb. Ja rozumiem, że była moja wina i nic mnie nie usprawiedliwia, ale mógłby sobie darować uwagi w stylu "Ooooo, jak moja zagryzie to nie będzie moja wina!", "Oooo, bo moja to dobrze ułożona!", "Ooo, bo ja nie odpowiadam za pani psa, skoro jest bez smyczy!" (na smyczy ma qrdwa aportować? :angryy:). Ludzie są naprawdę dziwni :roll: Jeszcze rozumiem, jakbym odeszła bez słowa, ale przecież przeprosiłam kilkakrotnie... To o co kaman?

No i kurde mol, myślałam, że ta jej agresja jest głównie smyczowa, ale mi udowodniła z hukiem, że jednak nie...

[quote name='gops']zdarzaja sie rozne sytuacje niestety te zle tez
wazne ze Zu nic sie nie stalo !

moja suka kiedys zobaczyla bigajacego pana w bialym dresie a byla to deszczowa jesien.. podbiegla i zaczela na niego skakac ..jego spodnie wygladaly conajmiej zle , tez go przepraszalam tysiac razy na sczescie facet byl w porzadku[/QUOTE]

No tamta suka nie wykazywała większych skłonności do zrobienia pasztetowej zuzankowej, aczkolwiek jej pan nie był do końca normalny jak widać :shake:

[quote name='Patyś_']evl - twoja Zu przynajmniej do obcego psa pobiegła, Misa Gosp do obcego faceta. Moje suki ostatnio obległy mojego wujka na klatce schodowej, bo chciał wejśc bez pukania, i cholery nie chciały go do domu wpuścić i pruły gęby... A człowieka od x czasu znają :D
Volta wczoraj mi poleciałą do jakiegoś mikruska, ale pani szybko psa na ręce, i nic się nie stało, przepraszam i do przodu :)[/QUOTE]

No... Zu właściwie nikogo spoza najbliższej rodziny i TŻta nie chce wpuszczać :oops: Pracujemy nad tym, ale idzie nam to dość marnie, zwłaszcza w stosunku do dzieci... Chętnie wypożyczę dziecko, które się nie boi psów! ;)

[quote name='Obama']W związku ze wstydem...
Mnie np wczoraj zjechała kobieta u weta...zwykle mam ze sobą kaganiec,choć nie ma takiej potrzeby,jednak zapomniałam z pośpiechu.Zresztą,znają nas tam,Obamę bardzo lubią...mamy fumfli z poczekalni nawet wielkości yorka...Wczoraj czekaliśmy w poczekalni,przy kocie i psie...Obama spokojnie leży,uwaga skupiona na mnie.Wpada kobieta z psem i rozpoczęła wizytę od rabanu,że TAKI pies,gdzie kaganiec,że ją pożre. Zarówno pani od yorka jak i recepcjonistka,mówią,że to Obama,że nic nie zrobi.Ale pani wpadła w histerię,mężowi nakazała zasłaniać ciałem psa,aby Obama go nie zobaczył!W całej tej sytuacji Obama lezy spokojnie,ale wyhcodząc z gabinetu kiedy załatwiałam sprawy płatnicze Obamie odbiło i zachciał się bawić,więc jak to ma w zwyczaju zaczął szczekać i piszczeć.Ale wstyd.[/QUOTE]

No bo z psem mordercą, to weź, w ogóle powinnaś czekać na dworze :razz: Są ludzie i taborety jak widać ;)

[quote name='Patyś_']To piszczenie to masakra! Mam to na każdym spacerze :( Volcie odbija jak widzi małe dzieci i psy, z każdym chce się bawić, piszczy wtedy zawodzi. Wstyd jak cholera, bo ludzie się patrzą jak na idiote co psu conajmniej krzywde robi![/QUOTE]

Po stokroć bym wolała piszczenie w celach zabawowych niż jazgocząco-odstraszające "łułułułułu" w wykonaniu szopa :oops:

[quote name='bonsai_88']Jeżeli chodzi o wstyd to naprawdę sporo go się najadłam jak jeszcze Bianeczka była u mnie [córka pseudoborderki]. We wstępie piszę, że obie dziewczyny biegały przy rowerze [zawsze obok mojej nogi] i to uwielbiły.
Kiedyś były spuszczone w lesie - szalały sobie radośnie przede mną. Nagle zza pleców wyjechał mi rowerzysta, wariatki jak tylko go zobaczyły to się rzuciły... żeby biec obok oczywiście ;). Niestety, gość o tym nie wiedział i spadł z roweru ze strachu... oj, naprzepraszałam się wtedy porządnie, chociaż wina nie była tylko i wyłącznie moja - jakby krzyknął, wydał jakikolwiek dźwięk widząc mnie z psiakami to bym je zawołała i stanęła z boku, jak już mnie minął to nie miałam czasu na reakcję...[/QUOTE]

Ja czasem mam wrażenie, że z tymi rowerzystami jest coś nie teges - chyba z pięć razy w całym swoim życiu widziałam, żeby rowerzysta używał dzwonka - a po coś on chyba jest... :cool1:

Styki w móżdżku działają dzisiaj prawidłowo - pies na hasło "daj mi to!" oddał skradzionego spinacza do bielizny ;)

A może ktoś z Was się wybiera 16 października [URL="http://www.dogomania.pl/threads/192664-Wyj%C4%85tkowa-SESJA-NAUKOWA-Zakladu-Psychologii-Zwierzat-UW-i-PTEtol-u-%21-16.X.2010"]TUTAJ[/URL] ? Szczerze mówiąc to bym pojechała, ale to jeszcze ponad miesiąc i nie wiem jak to będzie...

Link to comment
Share on other sites

[B]Evl[/B] mam takie dziecko na zbyciu... tylko musisz poczekać, właśnie się nad przedszkolankami znęca [a mamusia radośnie buszuje po necie zamiast sprzątać :P].
Jeśli zaś chodzi o rowerzystów to ja dzwonka nie wymagam - sama go nigdy nie miałam. Za to krzyknąć umie każdy w razie potrzeby... już nie raz jak byłam z Birmą na rowerze ludzie podskakiwali na moje gromkie "Ekhm, przepraszam". Niby nic, ale płuca to ja mam zdrowe [zdarza mi się na karaoke bez mikrofonu śpiewać] i ilość decybeli za plecami ich lekko zaskakiwała :D.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88'][B]Evl[/B] mam takie dziecko na zbyciu... tylko musisz poczekać, właśnie się nad przedszkolankami znęca [a mamusia radośnie buszuje po necie zamiast sprzątać :P].
Jeśli zaś chodzi o rowerzystów to ja dzwonka nie wymagam - sama go nigdy nie miałam. Za to krzyknąć umie każdy w razie potrzeby... już nie raz jak byłam z Birmą na rowerze ludzie podskakiwali na moje gromkie "Ekhm, przepraszam". Niby nic, ale płuca to ja mam zdrowe [zdarza mi się na karaoke bez mikrofonu śpiewać] i ilość decybeli za plecami ich lekko zaskakiwała :D.[/QUOTE]

Ja właśnie powinnam maltretować przedszkolaki ;) a siedzę sobie i choruję... Przez dwa dni nie mówiłam, całe szczęście, że pies kuma także gesty (a raczej przede wszystkim gesty), bo miałabym problem z komendami ;) Pani doktor stwierdziła, że męczy mnie wirusowe zapalenie gardła i nic nie można na to poradzić, można działać tylko miejscowo - aerozole do gardła, syropki i siedzenie w domu mają mi pomóc... Się zobaczy.

W ramach odczarowywania owczarków i innych psów wszelakich powróciłyśmy do starej dobrej metody napychania kaczki :cool3: Metoda polega na ładowaniu psu smakoli jednego po drugim przy spokojnym mijaniu psów - barowanie to się chyba zwie...? :hmmmm: W każdym razie chyba działa, bo dzisiaj mijałyśmy Froda (który wygląda jak basenji*, tyle tylko, że jest wielkości collie :evil_lol:) i Zu nie chciała go pożreć, a tylko powąchała i poszła dalej... To samo z labradorowatą młodzieżą ;)

Dzisiaj jak Zuzanka wpadła na genialny pomysł pożarcia kociej kupy to pańcia momentalnie odzyskała głos :diabloti: Jak ją zmiotłam falą dźwiękową to wypluła kupę i udawała, że to wcale a wcale nie ona, to ta wredna kupa sama wskoczyła jej do pyska i już! :obrazic:

No i nasza biedna piłka niedługo chyba przejdzie na Tę Lepszą Stronę ['] toteż... jak jutro będzie ładna pogoda, a ta mała paskuda zechce w łaskawości swojej współpracować to Wam coś pokażę :multi:

I miałam się jeszcze poskarżyć, że do biedronek lubelskich nie dotarły jeszcze psie zabawki :-(


[SIZE=1]*mozilla sugeruje poprawę tego słowa na "basenik" :roflt:[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

No i powstała nowa rasa psów - Baseniki :D.
Kuruj się kobietko, sama aż za dobrze wiem co znaczy zapalenie gardła tudzież krtani [20 lat temu lekarze mi zdrowie roz*****yli]. Swoją drogą mój poprzedni psiak był równie dobrzy jak głos traciłam - reagował na... spojrzenia :D.

[B]Ps. HAHAHAHAHAHA... Smoku wreszcie zasnął :evilbat:. [/B]W końcu mogę sobie pocierpieć w ciszy i spokoju :multi:.

Link to comment
Share on other sites

Mnie na maksa dobija, jak ludzie wywracają oczami na widok "niezdyscyplinowanego" psa podążającego tuż za swym panem, który obnaża zęby w kierunku jakiegoś pałętającego się samowolnie bordera.
Czy to moja do cholery wina, że nie chce się okolicznym menelom psa upilnować? :roll:
Czuję się niepewnie, spacerując po moich terenach, bo nie mogę przewidzieć, co za moment stanie mi na drodze. Albo kto... i z jakim "ale"?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bonsai_88']No i powstała nowa rasa psów - Baseniki :D.
Kuruj się kobietko, sama aż za dobrze wiem co znaczy zapalenie gardła tudzież krtani [20 lat temu lekarze mi zdrowie roz*****yli]. Swoją drogą mój poprzedni psiak był równie dobrzy jak głos traciłam - reagował na... spojrzenia :D.

[B]Ps. HAHAHAHAHAHA... Smoku wreszcie zasnął :evilbat:. [/B]W końcu mogę sobie pocierpieć w ciszy i spokoju :multi:.[/QUOTE]

No ja za dzieciaka miałam dzięki lekarzom i antybiotykom całkowicie rozbity system odpornościowy, nawet w szpitalu wylądowałam :roll:

[quote name='Caachou_']Mnie na maksa dobija, jak ludzie wywracają oczami na widok "niezdyscyplinowanego" psa podążającego tuż za swym panem, który obnaża zęby w kierunku jakiegoś pałętającego się samowolnie bordera.
Czy to moja do cholery wina, że nie chce się okolicznym menelom psa upilnować? :roll:
Czuję się niepewnie, spacerując po moich terenach, bo nie mogę przewidzieć, co za moment stanie mi na drodze. Albo kto... i z jakim "ale"?[/QUOTE]

No, moja też jest absolutnie nieusłuchana, nic to, że sama pierwsza nie zaczepi żadnego psa (wpadki z ONkiem nie liczę :oops: )... Ja już mniej więcej się zorientowałam, gdzie mogę chodzić i o jakich godzinach, niemniej jednak czasami muszę wiać przed menelem z ONką ("łoooona nic nie zrooobi!" - ta, znaczy nie oderwie Zuzolowi głowy przy [B]pierwszym[/B] szarpnięciu...?) albo przed dreskiem z miałem-być-cane-corso, którego jedyną rozrywką jest robienie piekła na widok jakiegokolwiek psa... :roll:

Chcecie zobaczyć mojego mądrego Zuzanka? :cool3: Dam Wam jedno na zachętę :eviltong:

[IMG]http://img827.imageshack.us/img827/8567/sdc10329s.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[B]Evl[/B] miałam podobny problem ze zdrowiem - przez 2 pierwsze lata życia prawie nie wychodziła ze szpitala z powodu zapalenia płuc... dopiero po 2 latach trafił się mądry lekarz, który kazał leczyć nie płuca, a serce [mam wadę wrodzoną - serce mi na płuco uciskało, więc płuco chorowało]. Dopiero jak zaszłam w ciążę i lekarze MUSIELI odstawić mi antybiotyki to mi się zdrowie poprawiło. W czasie ciąży antybiotyki dostałam tylko raz [ale najpierw przez ponad miesiąc próbowałam wyleczyć się bez antybiotyków], a od tamtego czasu unikam lekarzy jak ognia i leczę się sama. Przez 2 lata nie chorowałam prawie w ogóle, teraz poowooli dochodzę do siebie po zeszłorocznym zapaleniu płuc. Na szczęście powoli jest co raz lepiej :).

Link to comment
Share on other sites

[URL]http://img827.imageshack.us/img827/8567/sdc10329s.jpg[/URL]
Cudne :evil_lol: Jeśli Zu to rzeczywiście ta sama rasa szopa co Luka, to powinna uwielbiać dysk ponad wszystko :cool1: Co wcale nie oznacza, że umie go właściwie obsługiwać... (Luka leci za dyskiem, buch łapami na niego, jak się wywali to staje na nim i usiłuje go podnieść z warkotem... tym bardziej nie wiem za co go tak uwielbia :cool3:).

To obu Wam, bonsai_88 i evl, zdrowia! :p Mnie gardło pobolewa, ale jak trzeba było ryknąć na psy to się udało (tylko potem jeszcze bardziej bolało :roll:). Nie znoszę chorować :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='CarolineS']Czemu tylko jedno?! Chcemy więcej!
A ja czekam na legowisko w biedronce :lol:[/QUOTE]

Może będzie więcej ;)

[quote name='BBeta'][URL]http://img827.imageshack.us/img827/8567/sdc10329s.jpg[/URL]

Dysk chyba przypadł Zuzance do gustu :cool3:[/QUOTE]

Wygląda na to, że chyba tak... Na wszelki wypadek wzięłam gumowany i o zapachu waniliowym ;)

[quote name='Obama']Ale się wbiła zębiskami :) u nas tak samo..:)[/QUOTE]

No, już mikro dziurki porobiła :shake: Ciekawe tylko, czy za plastikiem też tak będzie szaleć, bo to królewna przecież :cool1: a plastiki chyba jednak wytrzymalsze nieco są...

[quote name='bonsai_88'][B]Evl[/B] miałam podobny problem ze zdrowiem - przez 2 pierwsze lata życia prawie nie wychodziła ze szpitala z powodu zapalenia płuc... dopiero po 2 latach trafił się mądry lekarz, który kazał leczyć nie płuca, a serce [mam wadę wrodzoną - serce mi na płuco uciskało, więc płuco chorowało]. Dopiero jak zaszłam w ciążę i lekarze MUSIELI odstawić mi antybiotyki to mi się zdrowie poprawiło. W czasie ciąży antybiotyki dostałam tylko raz [ale najpierw przez ponad miesiąc próbowałam wyleczyć się bez antybiotyków], a od tamtego czasu unikam lekarzy jak ognia i leczę się sama. Przez 2 lata nie chorowałam prawie w ogóle, teraz poowooli dochodzę do siebie po zeszłorocznym zapaleniu płuc. Na szczęście powoli jest co raz lepiej :).[/QUOTE]

Też unikam antybiotyków jak ognia, chyba, że naprawdę muszę... Ostatni raz mnie dopadły przy zeszłorocznym zapaleniu płuc :roll: Wizyt u lekarza też nie lubię, staram się leczyć sama, bo zwykle zalecenia wyglądają tak: no, ibuprofen na gorączkę, wapno, witaminki... :roll: Idę do lekarza po receptę jak mi się ibuprofen kończy albo naprawdę umieram :evil_lol:

[quote name='zmierzchnica'][URL]http://img827.imageshack.us/img827/8567/sdc10329s.jpg[/URL]
Cudne :evil_lol: Jeśli Zu to rzeczywiście ta sama rasa szopa co Luka, to powinna uwielbiać dysk ponad wszystko :cool1: Co wcale nie oznacza, że umie go właściwie obsługiwać... (Luka leci za dyskiem, buch łapami na niego, jak się wywali to staje na nim i usiłuje go podnieść z warkotem... tym bardziej nie wiem za co go tak uwielbia :cool3:).

To obu Wam, bonsai_88 i evl, zdrowia! :p Mnie gardło pobolewa, ale jak trzeba było ryknąć na psy to się udało (tylko potem jeszcze bardziej bolało :roll:). Nie znoszę chorować :roll:[/QUOTE]

:crazyeye: No, ona tak właśnie robi... A jak stoi łapami na dysku i ciągnie za jakąś krawędź, i ryczy, bo nie wie co zrobić to mam taką polewkę z niej, że nie mogę :evil_lol:

[quote name='bonsai_88']Zmierzchnica Birma z dyskiem miała lepszą zabawę - próbowała go szczekiem i warkotem zmusić do dalszego fruwania [jak jej się w ogóle chciała nim bawić] :D[/QUOTE]

Zu za to ma inne odpały - leci pełnym pędem z dyskiem w zębach, nagle staje w miejscu, wypluwa dysk i poprawia sobie - znaczy chwyta go za odwrotną stronę, bo wtedy się można lepiej poszarpać :lol:

[quote name='MamaOzzinka']mam pytanko-gdzie kupiłyscie ten dysk?jest wytrzymaly?stafik zjadłby go od razu,jak myślicie..?czy jest szansa zeby dłużej się nim pobawil..?:) aa i ile zapłaciłyscie za niego,jeśli mozna spytać?dzięki za info,pozdrawiam-Aga[/QUOTE]

Kupiłam w zwykłym małym zoologu, to dysk firmy Sum-Plast, zwie się "Super Max Dysk", gumowany, o zapachu waniliowym :cool3: Jest raczej dobry do ogólnego nakręcania psa na dysk, bo lata tak sobie :lol: Ale fajnie się można nim szarpać... Stafik to pewnie go pożre prędzej czy później, ale jeśli chcesz psa nakręcić na dysk to chyba można spróbować - nie kosztuje majątku, ja płaciłam 15zł chyba ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...