Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

  • 4 weeks later...

nigdy mnie nie wkurzali podbiegacze ewentualnie wywoływali delikatna irytacje ale dziś to się wkurzyłam! a podbiegaczem był facet!
Wyszłam z Bemolem na spacer tam gdzie często chodzimy. Pis spuszczony ładnie mija ludzi (co po prostu uwielbiam bo mieliśmy problem żeby go tego oduczyć i w sumie chyba po prostu wyrósł a był to problem bo nie każdy a raczej większość ludzi nie życzy sobie żeby obcy duży pies do nich podchodził). Stoi jakiś koleś luz pies coś tam wącha sobie na "łączce" niedaleko a ten kolo kuca woła psa słyszę że jakoś sepleni. Mówie kolesiowi że sobie nie życzę a on zaczyna mi do psa podchodzić i się bezczelnie pyta "bo co się takiego stanie" normalnie aż żałowałam że nie mam psa agresywnego. (naucze go chyba szczekania i warczenia na komendę teraz) a pies najpierw się wystraszył potem niby ucieszył ale ja naprawdę nie byłam pewna jak zareaguje na narąbanego faceta.
I uwaga koleś mi tłumaczy że on jest hodowca! pytam jakiej rasy no to amstaffy i pitbulle a jaki przydomek hodowlany? a co to?
Nie powinnam się przejmować pijaczkiem ale mnie wkurzyła ta sytuacja i to że Bemol uznał Pana za zabawnego i początkowo nie bardzo chciał od gościa odejść a ja sobie kurde nie życzę żeby do obcych łaził....ehhh. Pierwszy raz się wkurzyłam bo do niego nic nie docierało. Pewnie by dotarło jakby mu pies kawał dupy wygryzł tylko wtedy moja by była wina.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol'] Pewnie by dotarło jakby mu pies kawał dupy wygryzł tylko wtedy moja by była wina.[/QUOTE]
Ano byłaby Twoja :) Dobrze, że pies uznał zawianego pana za zabawnego - niektórzy mają z tym problem. Lepiej nie szukać dziury w całym ;)

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Ano byłaby Twoja :smile: Dobrze, że pies uznał zawianego pana za zabawnego - niektórzy mają z tym problem. Lepiej nie szukać dziury w całym ;-)[/QUOTE]

no właśnie najbardziej wkurzyło mnie to że koleś mi pcha łapy do psa a musze przyznać że nie byłam pewna reakcji na pijaczka bo Bemolowi zdarza się wieczorami na zawianych panów warknąć i byłaby moja wina że koleś to jakiś debil hodofcaaa co to nie wie co to jest przydomek hodowlany no i niestety wyglądał na czlowieka co to lubi zaglądać do kieliszka a nie że to jakis tam wyskok.
Nie przeszkadza mi jak ktoś "normalny" chce pogłaskać psa ale jakieś zasady mają być a nie sam sobie stwierdził że psa zawoła i będzie się z nim bawił pomimo moich sprzeciwów no i jak już pisałam nie byłam pewna reakcji Bemola na Pana po kieliszku.

Link to comment
Share on other sites

kochana mogłaś zapytać bencwała czy do jego dziecka do wózka też zaglądasz i głaskasz...
uwierz mi kochana że to działa jak jakaś babka chce głaskać moje psy ... zadaję takie właśnie pytanie !!!
Moje psy i nie życzę sobie wciskania łap do moich psów, moje nie podejdą ale doskonale Cię rozumiem

Link to comment
Share on other sites

chyba za mało wyraźnie jeszcze wyjaśniłam..popełniłam błąd bo za późno zareagowałam nie spodziewałam się takiej namolności. bo psa nie odwołałam od razu koleś go wołał zwróciłam uwagę facetowi, pies go olał wtedy ale koleś zaczął do niego iść więc psa odwołałam (muszę przyznać że była to dla mnie niespotykana sytuacja i dla mojego psa też i przyznać że nie zareagował od razu na odwołanie a gapił się na gościa idącego w jego kierunku) zawołałam powtórnie pies przyszedł do mnie tylko że facet też przyszedł i mimo że pies był za mną to on dalej pchał łapy (mimo że widział że psa ewidentnie próbuje odgrodzić)no a moja bestja jak już była przy mnie to stwierdził chyba że nie ma się czego bać i zaczął się cieszyć i zbliżać łeb do gości (co już w tej sytuacji mi się nie podobało)

Z drugiej strony dlaczego ja mam zmieniać trasę spaceru pies sam z siebie do nikogo nie podchodzi tylko jakiś ...jest namolny. A dlaczego wcześniej nie zawołałam psa i nie poszłam w drugą stronę??chyba byłam w szoku

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='PaulinaBemol']
Z drugiej strony [B]dlaczego ja mam zmieniać trasę spaceru[/B] pies sam z siebie do nikogo nie podchodzi tylko jakiś ...jest namolny. A dlaczego wcześniej nie zawołałam psa i nie poszłam w drugą stronę??chyba byłam w szoku[/QUOTE]
żeby zaoszczędzić nerwy i nie stresować niepotrzebnie siebie i psa. faceta i tak nie przekonasz, żeby sobie poszedł więc jedyną opcją jest ewakuacja stamtąd. nie ma co rozważać, kto miał odejść bo coś tam tylko lepiej od razu zabierać psa i się zmywać, bo w razie jakby Bemol go ugryzł to mogłabyś mieć niezłe kłopoty.

Link to comment
Share on other sites

oczywiście masz rację co nie znaczy że mnie to nie wkurzyło :mad:
tylko że ja nie spodziewałam sie tego kompletnie, nie wiedziałam że facet jest napity, a potem było za późno..bo tak naprawdę wszystko działo się króciutko i na małej powierzchni. Teraz już wiem jak się zachować i zareaguje szybciej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']czasem to i nienapity potrafi coś odwalić. uważaj na każdego człowieka, z nimi nigdy nic nie wiadomo:shake:[/QUOTE]

oj tak, ja po prawie każdej jeździe autobusem czy tramwajem mam ochotę kupić psu obrożę z kolcami, żeby odstraszać wyglądem ;) bo ciumkanie i wyciąganie łap totalnie mnie osłabia... chociaż gdy ktoś zapyta, to pozwalam. ale to co innego, niż pacnięcie psa w łeb ni stąd, ni zowąd :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']a czemu po prostu nie odwołałaś psa i nie poszłaś w drugą stronę? zwłaszcza, ze nie miałaś pewności co do reakcji psa?[/QUOTE]

O to to! Widać pies nie powinien chodzić bez smyczy, bo pan pijaczek go skutecznie rozproszył. Z resztą moim zdaniem spacer z psem nie powinien wyglądac tak,że pies sobie a właściciel sobie, bo to nie jest zbyt więziotwórcze. Przeciwnie.

Żeby była jasność, ja też nie lubię ciumkaczy. Faust za to uwielbia, w przeciwieństwie do Bruna, który nie lubi ich na równi ze mną.
Już mieliśmy sytuacje, kiedy najpierw ktoś ignorujac moje prośby wyciągał łapy, a kiedy Bruno dawał do zrozumienia, ze sobie nie życzy, zaczynała się gadka o agresywnych psach i konieczności ich uśpienia. Cóż, Bruno ma dość silny instynkt obronny, nie zaczepia ale nie podoba mu się, jak go ktoś obcy próbuje dotknąć. Mi by sie tez nie podobnało, więc się nie dziwię... . Dodam,ze on nikogo nie ugryzł, po prostu przyjmuje okresloną postawę, a kiedy to nie działa, szczeka ostrzegawczo kiedy widzi, że ktoś się pcha do niego w głupi sposób.

Moja znajoma ma sukę, która unika nieznajomych ale przyparta do muru ugryzie. I kilka razy juz miała nieprzyjemności mimo,ze jej pies jest zawsze na smyczy, a podbiegacze (ludzie) ignorowali ostrzeżenia właścicieli (no bo suczka to długowłosny ONek i tak słitaśnie wygląda, to na pewno jest łagodna). Także kto wie, może to i dobrze, że Twój pies gościa nie użarł, bo miałabyś nieprzyjemności tym większe, że był luzem.

Dziś rano spotkaliśmy facia z ONkiem bez smyczy. Co gorsza, ten gość nie miał w ogóle przy sobie smyczy! Jego ONek na nasz widok zaczął szczekać, facio go usadził przy nodze i złapał za skórę na karku. Pies zapiszczał, widac było, że gość go bije, bo się bał biedaczek swojego pana. Powiedziałam mu, co myslę o takim traktowaniu psa. Koleś był z tych dwudziestoparolatków, którym się wydaje,że są mistrzami w szkoleniu swoich psów 'obronnych'. Niestety widac było gołym okiem,że pies był bity, a z taką złamaną psychiką to pies będzie co najwyżej atakował ze strachu. Jazda normalnie.

Edited by strix
Link to comment
Share on other sites

tak jak mówiłam popełniłam błąd. Co do ewentualnego ugryzienia to miałoby ewentualnie miejsce już przy mnie jak pies byl na smyczy a pan dalej łapy pchał bo tak jak mówiłam psa odwołałam i facet przyszedł za nim, niestety pies posłuchał za powtórnym zawolaniem więc fakt rozproszył się. Chyba wrócimy do linki i nauki znowu zwłaszcza że Bemol ostatnio odchodzi dalej (akurat wtedy był blisko) i upierdliwe jest wołanie go co chwila :eviltong: A co do pies sobie właściciel sobie to też nie tak bo u nas jest tak że od domu do miejsca dogodnego mies idzie na równaj (a raczej się staramy bo nie ejst idealnie) potem mówię "przerwa" i pies może na troszkę odejść załatwić się coś powąchać albo ma przerwe w lesie gdzie faktycznie po prostu sobie biega (raz na jakiś czas chowam mu się za drzewem, troszkę razem podbiegniemy ale chwilkę najczęściej, ale fakt nie zabieram zabawek nimi bawimy się na podwórku to za mało? może jednak robię bład?)

Edited by PaulinaBemol
Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']ja tam uważam, że na spacerze powinien być również czas na swobodnie bieganie, węszenie, załatwianie swoich spraw, a nie ciągłe patrzenie na przewodnika i zabawa/ćwiczenia z nim[/QUOTE]

zgadzam sie z tym.

a jeszcze dodatkowo jesli ma sie np. psa mysliwskiego z wielka, ktorego przeznaczeniem jest okladanie pola i ktory jest wlasciwie non stop w trybie pracy, pisanie o tym, ze pies sobie, a wlasciciel sobie jest jakims nieporozumieniem.

moje psy nie mecza sie tak bardzo sztuczkami, zabawami z innymi psami, pileczka jak porzadna praca na polu. a jesli ja nie mam za bardzo checi chodzic z nimi po polu zygzakiem, to zalatwiaja to same. szczegolnie moja starsza suka. ja tylko kontroluje, czy gdzies nie zaswieci bialy sarni tylek.

i nigdy psy nie sa tak zmeczone, jak wtedy, kiedy po prostu porzadnie sie wylataja-zdaje sobie sprawe, ze dla ludzi, ktorzy nie znaja specyfiki rasy to zwykle "bieganie samopas", ale mam to gleboko:)))

Link to comment
Share on other sites

a ja miałam znowu nieprzyjemną sytuację , nie wiem czy to chamstwo czy zwykła głupota .
to już drugi raz jak miałam identyczną sytuację z tym samym właścielem i tym samym psem . idzie dziewczyna z 2 lata starsza odemnie czyli lekko po 20stce na smyczy ma suke amstafa Here (wiem bo kiedyś głaskałam tego psa pod sklepem jak był z innym właścielem i to świetny pies był !) ja wracam z rynku z moja suką na smyczy , widzę ich muszę je minąć więc normalne że skracam smycz biorę psa w lewą rękę tak aby moje nogi odzielały oba psy a dziewczyna co ? nie skraca smyczy , idzie jakby nigdy nic , pies jak nas mijał wyskoczył tak że dziewczyna się zachwiała i pies miał morde 5cm od mojej suki a moja dłużna nie była tylko że dziewczyna nadal nie skraca smyczy pozwala swojej suce kilka cm przed moja kłapać mordą .
ja nie jestem spokojnym człowiekiem najchętniej tego psa bym zwyczajnie kopnęła w morde bo na prawdę taka odległość to mega niebezpieczna sytuacja tym bardziej że mówię obie do siebie rwały (i moje nogi były zaraz obok jakby złapała?), miałam mega ochotę opieprzyć dziewczyne , spytać czemu nie skróciła smyczy, czemu skoro wie że jej pies się rzuca sama ją jeszcze podjudza , ale się zwyczajnie boję!
nie dziewczyny że mi coś powie czy zrobi(poradziłabym sobie ) , boję się że skoro jest tak hmm głupia to może puścić w końcu tego psa na moją suke i będę tylko zwłoki zbierać z chodnika.
to już drugi raz taka sama sytuacja , druga raz identyczna .
powiedziałąm o tym bratu który też wychodzi z suką czasami , jeśli spotka je to na pewno powie jej co uważa o jej zachowaniu oczywiście mając nasza suke na rękach :) (co nie jest wcale łatwe bo mało nie waży)

strasznie mnie zdenerwowały te sytuację , zwyczajnie to wielki stres widzieć taką wielka morde która chcę Ci zabić psa kilka cm przed własnym psem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']ja tam uważam, że na spacerze powinien być również czas na swobodnie bieganie, węszenie, załatwianie swoich spraw, a nie ciągłe patrzenie na przewodnika i zabawa/ćwiczenia z nim[/QUOTE]

Jasne,ze tak. Ale pisząc swojego posta miałam przed oczami obrazki z lokalnego parku, gdzie większość odpina smycz po przekroczeniu bramy i lezie wokół parku właściwie sama, bo pies robi, co chce. Po okrążeniu parku zapinają psa na smycz (o ile się da!) i prosto do domu. I tak trzy razy dziennie. Jesli zdarzy się wypadek, np ich pies wda się w bójkę z innym, to zazwyczaj nawet nie dobiegną na czas.

Może moje nastawienie wynika z tego, jaki Bruno ma charakter. Mało go interesuje wąchanie nawet jak jest luzem. Łazi przy nodze i gapi się na mnie w oczekiwaniu na zabawę.

Link to comment
Share on other sites

My znowu mieliśmy nieprzyjemności z psem w typie labradora. Z tym z osiedla omijamy się maksymalnie daleko, ale byłam na spacerze w lesie, mój pies na smyczy. Starszy pan wyprowadzał czarnego małego pieska i wielkiego labradora, oczywiście luzem, nie miał ze sobą smyczy. Chciałam ich ominąć, ale lab podbiegł do nas z zaczął się stawiać do mojego. Nie chcę dopuszczać do takich scysji więc zasłoniłam rudego i kazałam mu siedzieć. Widziałam, że ma ochotę dziabnąć tamtego. Odgoniłam laba i grzecznie poprosiłam pana żeby zabrał psa, bo mój go w końcu ugryzie. Pan, rozbrajająco tłumaczył, że ten pies go nie słucha i gonił go wokół nas. Dobrze, że chodzenie przy nodze wychodzi rudemu coraz lepiej, bo jakoś oddaliliśmy się od tych psów. Chyba nie muszę nikomu tłumaczyć, że nie podobają mi się takie sytuacje. Czuję się jak odmieniec chodząc po lesie z moim psem na smyczy lub lince, inne latają gdzie chcą.

Link to comment
Share on other sites

No to gdy ja w czasie cieczki Wery miałam wielkiego czarnego psa pod jej płotem i nie mogłam wyjść na ani krok przez tydzień, pan mi tłumaczył że on ma sukę w cieczce i dlatego nie może trzymać swojego psa w domu. :shake:

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

Dla mnie to bardzo ważne i dlatego zdecydowałam się zapytać:

czytam właśnie o wyroku jaki zapadł w sprawie zagryzienia przez 3 psy pięćioletniego Kuby..W jakich sytuacjach 2 suki i jeden pies atakuje bez powodu i zagryza?Same z siebie zaatakowały?
Myślałam,że ktoś szczuł te psy..Dlaczego zaatakowały dziecko bawiące się na huśtawce?Przepraszam za pytanie,ale ja nie rozumiem co się stało..Wytłumaczcie mi to-prosze..
Niedawno na mojego męża szczuto psa-mimo komendy pies nie zaatakował...
Czytam również,że po tym wydarzeniu sołtys podjął decyzję o usypianiu wszystkich biegających luzem psów bez nadzoru.Uśpiono 30 psów...
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

Dziecko bawiące się na huśtawce to jak, hm, skaczący kot albo latająca wiewiórka, tutaj niestety nie wiesz co się psu uwidziało.. a jeden poszedł i reszta poszła za nim, psy biorą od siebie takie zachowania..
a psów luzem - szkoda.. lepiej właścicieli usypiać, ale to już kwestia przerabiana wielokrotnie..

Link to comment
Share on other sites

A jak to w ogóle było na tym placu zabaw? Czy ja dobrze zrozumiałam, że rodzice zostawili pięcioletnie dziecko samo na placu zabaw, a teraz mają pretensje do całego świata i są wielce poszkodowani? Ja sobie takiej sytuacji w ogóle nie wyobrażam, a jeśli już, to miałabym pretensje tylko do siebie, bo to szczyt głupoty i nieodpowiedzialności.

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

To były dwie suki i jeden pies..Jakoś nie chce mi się wierzyć w atak bez powodu..Pies to był Alaskan,suki-kundelki..Były głodne i zapolowały?..
Usypianie psów-zbiorowa odpowiedzialność?Chłopiec był na huśtawce..Sam pięćiolatek.?I to zadośćuczynienie finansowe...
E/W

Link to comment
Share on other sites

Guest Elżbieta481

To było do mnie?Przecież ja nie znam Twojej Happy...Ja tylko pytałam co spowodowało atak tych psów,bo ja nie rozumiem,a myślę sobie,że tu na portalu psim dowiem się wielu rzeczy-więc pytam..
Elżbieta

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...