Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

a ja wczoraj się uśmiałam jak usłyszałam "trzymania picz buli powinni zakazać" po tym jak pani(k.50tki) z rottkiem mijała nas i nasze psy szarpnęły do siebie w celu pyskówki .co jak co ale od osoby mającej rottka nie spodziewałam się tego usłyszeć :)no i nie wiedziałam że mam picz bulla , człowiek uczy się całe życie ..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Cały czas się zastanawiam, skąd tyle głupich yorków bierzecie. W moich okolicach są jakieś normalne, jest jedna szczekliwa suka, ale szczeka w przestrzeń, nie podbiega do psów. A moje to dosłownie Salomony w porównaniu z tym, co tu czasem czytam.[/QUOTE]
Ja już kiedyś doszłam do wniosku, że to musi być lokalne jak fronty atmosferyczne, tylko mniej zmienne :D :D
U mnie też yorki statystycznie są spoko. Za to chyba tkwię w oku cyklonu popapranych labków plus okresowe erupcje niekontrolowanych husky i huskopodobnych - w przeciwieństwie do na ogół przyzwoicie wychowanych ONków.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']a ja wczoraj się uśmiałam jak usłyszałam "trzymania picz buli powinni zakazać" po tym jak pani(k.50tki) z rottkiem mijała nas i nasze psy szarpnęły do siebie w celu pyskówki .co jak co ale od osoby mającej rottka nie spodziewałam się tego usłyszeć :)no i nie wiedziałam że mam picz bulla , człowiek uczy się całe życie ..[/QUOTE]

Picz bul :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Co jak co, ale to właśnie starsi ludzie struci życiem odpowiadają tak chamsko. Nie wiem czym to jest spowodowane. Może tym, że mają niskie emerytury i szukają sposobu oraz okazji do tego, żeby się wyżyć.

Link to comment
Share on other sites

Właśnie mnie do lekkiej furii doprowadziła durna "znawczyni" (troche w typie niektórych osób z dogo) Byłam z kurduplami, Pi oczywiście darła mordę z radości, że zaczyna się spacerek. Nie na kogoś, tylko na zasadzie latania w kółko i radosnych wrzasków w powietrze. Nie w mieście, nawet nie w parku, tylko w dzikich ugorach.
I lezie taka panna z pieskiem i zaczyna się wymądrzać, że "to trzeba psa oduczyć szczekania" i zaczyna dawać dobre rady. Tłumaczę jak komu mądremu, ze Pi nie jest normalnym psem, że jest upośledzona itd. a ta do mnie "nie ma psów upośledzonych".
No tak, k.... nie wiem, co mam w domu od czterech lat, a specjaliści wet się mylą.

P.S. Pi jest mikropsem z zespołem wad wrodzonych, jest upośledzona fizycznie i psychicznie, a nad jej problemami hmm... emocjonalnymi pracuję cały czas.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Cały czas się zastanawiam, skąd tyle głupich yorków bierzecie. W moich okolicach są jakieś normalne, jest jedna szczekliwa suka, ale szczeka w przestrzeń, nie podbiega do psów. A moje to dosłownie Salomony w porównaniu z tym, co tu czasem czytam.[/QUOTE]
Ja w okolicy nie mam głupich yorków... Ale ich właściciele nie grzeszą ani inteligencją ani kulturą. A myślę, że to dlatego, że na yorki decydują się osoby, które normalnie nie miałyby psów, ale skusiły się na "malutkiego nieuczulającego pieska, którego można ubierać i nosić w torebce". Moja sąsiadka ma yorka ("z tych miniaturowych!"), a nie znosi psów. Jakoś york jej się wymknął spod kategorii psowatych :diabloti:

[B]ulvhedinn[/B] - niestety, chyba każdy właściciel problemowych czy chorych psów zetknął się z wszystkowiedzącymi osobami, które doskonalewiedzą jak ich psa należy wychować, szkolić, karmić, pielęgnować i tak dalej :roll: mi kiedyś pan, który "tresował psy dla policji" tłukł do głowy, że każdy większy pies MUSI mieć kolczatkę, aż w końcu mu powiedziałam, żeby sam sobie kolce założył nie-powiem-gdzie :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry']Produkujemy sobie ;)[/QUOTE]

i interesik się kręci :diabloti:

[quote name='filodendron']Ja już kiedyś doszłam do wniosku, że to musi być lokalne jak fronty atmosferyczne, tylko mniej zmienne :D :D
U mnie też yorki statystycznie są spoko. Za to chyba tkwię w oku cyklonu popapranych labków plus okresowe erupcje niekontrolowanych husky i huskopodobnych - w przeciwieństwie do na ogół przyzwoicie wychowanych ONków.[/QUOTE]

A ja to swego czasu mieszkałam z zagłebiu labko-onko-jorko-szitsowym
i albo niewychowany, albo agresywny, albo samowyprowadzający się. Koszmar...:shake: I faktycznie lokalnie są miej lub bardziej modne rasy i potem są takie zagłebia.

Za to zawsze, ale to zawsze spotkany pudel był ogarnięty, pięknie wychowany i był totalnym zaprzeczeniem mitu o psie-maskotce dla starszej pani. To samo z wszystkimi TTB, czy rasami "agresywnymi". Kiedyś mi sukę próbował zeżreć golden :roll: a jego pańcia się bardzo dziwiła, bo " to taka grzeczna rasa". Dziwiła się tak za kazdym razem i przy kazdym psie zaatakowanym przez jej goldenka :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

my mamy nową kumpele yorkową i robiliśmy nie małe zamieszanie jak szliśmy "z tym mordercą" i słodkim yorkiem(koleżanka dostała wykład jak to naraża życie swojego psa) .a suczka to moja ulubienica yorkowa , świetna jest . chociaż przyznam że obce yorki mijam z daleka bo najczęściej są mało przyjazne . [URL]http://sphotos-d.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-ash4/480643_582149468481611_842746861_n.jpg[/URL] chciałabym yorka :lol:

Link to comment
Share on other sites

W ramach ćwiczeń byłam z Krechą na mocno uczęszczanej łączce w parku. Robimy sobie spokojnie posłuszeństwo, trochę sztuczek, jakieś podskoki przez nogi i ręce. . .
Psu micha sie cieszy, gapi się na mnie na zasadzie "Róbmy coś! Więcej! Bardziej! I daj piłkę!", pełnia szczęścia, ale podchodzi do nas pani z onkiem. Puszcza go luzem tuż przed nami, popychając psa żeby do nas pobiegł (!!!). Kryś przerażona, mota się między moimi nogami, ja wrzeszczę żeby pani łaskawie zabrała psa i przy okazji pytam grzecznie czy ją po***ało puszczać go na nas?!

Na co Pani odpowiada: myślała że jak puści swojego psa do nas to się czegoś nauczy, bo on taki głupi jest, że nie umie żadnych sztuczek...

[SIZE=1]Głupota ludzi nigdy nie przestanie mnie zadziwiać...[/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']W ramach ćwiczeń byłam z Krechą na mocno uczęszczanej łączce w parku. Robimy sobie spokojnie posłuszeństwo, trochę sztuczek, jakieś podskoki przez nogi i ręce. . .
Psu micha sie cieszy, gapi się na mnie na zasadzie "Róbmy coś! Więcej! Bardziej! I daj piłkę!", pełnia szczęścia, ale podchodzi do nas pani z onkiem. Puszcza go luzem tuż przed nami, popychając psa żeby do nas pobiegł (!!!). Kryś przerażona, mota się między moimi nogami, ja wrzeszczę żeby pani łaskawie zabrała psa i przy okazji pytam grzecznie czy ją po***ało puszczać go na nas?!

Na co Pani odpowiada: myślała że jak puści swojego psa do nas to się czegoś nauczy, bo on taki głupi jest, że nie umie żadnych sztuczek...

[SIZE=1]Głupota ludzi nigdy nie przestanie mnie zadziwiać...[/SIZE][/QUOTE]

:mdleje:

Czasem mi aż trudno uwierzyć, że ludzie mogą być tak głupi.

Jadę z Herą do Warszawy na weekend, ciekawe jakie opowieści przywiozę ze sobą, strach się bać :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iskra_wroc']W ramach ćwiczeń byłam z Krechą na mocno uczęszczanej łączce w parku. Robimy sobie spokojnie posłuszeństwo, trochę sztuczek, jakieś podskoki przez nogi i ręce. . .
Psu micha sie cieszy, gapi się na mnie na zasadzie "Róbmy coś! Więcej! Bardziej! I daj piłkę!", pełnia szczęścia, ale podchodzi do nas pani z onkiem. Puszcza go luzem tuż przed nami, popychając psa żeby do nas pobiegł (!!!). Kryś przerażona, mota się między moimi nogami, ja wrzeszczę żeby pani łaskawie zabrała psa i przy okazji pytam grzecznie czy ją po***ało puszczać go na nas?!

Na co Pani odpowiada: myślała że jak puści swojego psa do nas to się czegoś nauczy, bo on taki głupi jest, że nie umie żadnych sztuczek...

[SIZE=1]Głupota ludzi nigdy nie przestanie mnie zadziwiać...[/SIZE][/QUOTE]

O tak... To jeden z moich ulubionych typów :D

Link to comment
Share on other sites

Standard. Ja czasem na tekst: a paaaani, bo pani pies to mundry, a mój taki durny! - mam ochotę odpowiedzieć "jaki pan, taki kram" :evil_lol:

A ja dzisiaj zatkałam suce japę piłką w ciasnej mijance ze skikającym i mocno zainteresowanym yorkiem. Biedny pan od yorka prawie się przewrócił ze zdumienia...

Link to comment
Share on other sites

A u mnie na odwrót- wszystkie zabawy łupowe połączone z odstawianiem przez rudą psa cyrkowego może i ściągają gapowiczów którzy się cieszą i klaszczą (co mi się podoba bo oswaja sukę z dziwnymi w jej przekonaniu reakcjami ludzi), ale ludzie raczej łapią swoje psy żeby nie przeszkadzać, staną sobie z boku, pocieszą się, pochwalą, ponarzekają na swojego sierściucha i tyle :)

Link to comment
Share on other sites

Ja uwielbiam u mnie na osiedlu babcie (spokojnie kolo 80tki) z rzucajacym sie amstafkiem na smyczy :loveu: Szczescie w nieszczesciu ze ma kaganiec ale chyba nastepnym razem zwroce babci uwage, bo pies byl zziajany a mial kaganiec z materialu w ktorym nie mogl otworzyc pyska ani na milimetr.

Dzisiaj ide sobie z Frodem, w jednej rece smycz, w drugiej papieros a pieskowi kupke sie zachcialo tuz przy placu zabaw, to sie miotam zeby to ogarnac i wyciagnac worek z kieszeni. Wyciegnalam, schylam sie po kupe i nagle slysze ze cos mi na drugim koncu smyczy warczy i klapie zebami. Okazalo sie ze podlecial jakis dzieciak, zaczal pacac Froda po grzebiecie i sie cieszyc a tatus dziecka (ok. 3lat) siedzial sobie zacieszony w piaskownicy. Chyba nie lubi swojego synka :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='katasza1']Ja uwielbiam u mnie na osiedlu babcie (spokojnie kolo 80tki) z rzucajacym sie amstafkiem na smyczy :loveu: Szczescie w nieszczesciu ze ma kaganiec ale chyba nastepnym razem zwroce babci uwage, bo pies byl zziajany a mial kaganiec z materialu w ktorym nie mogl otworzyc pyska ani na milimetr.

Dzisiaj ide sobie z Frodem, w jednej rece smycz, w drugiej papieros a pieskowi kupke sie zachcialo tuz przy placu zabaw, to sie miotam zeby to ogarnac i wyciagnac worek z kieszeni. Wyciegnalam, schylam sie po kupe i nagle slysze ze cos mi na drugim koncu smyczy warczy i klapie zebami. Okazalo sie ze podlecial jakis dzieciak, zaczal pacac Froda po grzebiecie i sie cieszyc a tatus dziecka (ok. 3lat) siedzial sobie zacieszony w piaskownicy. Chyba nie lubi swojego synka :lol:[/QUOTE]


Kocham takich niefrasobliwych rodziców. Suka moich rodziców, skaranie boskie, spanielka w wersji mini (12kg :diabloti:) kocha dzieci, tak na swój sposób, to znaczy, na zimno i w galarecie. A rodziców pt. "idz pogłaszcz pieska" " zobacz synuś jaki slicznie pieseczek, chcesz się pobawić?" pełno u nich w okolicy. Ludziom cięzko uwierzyć w to, że pomimo długich uszu i minki wiecznie bitego psa ( [url]http://cockerspaniel2008.blox.pl/resource/cockerspaniel.jpg[/url] ) to ona jednak nie chce czułości. Oj wiele razy ratowałam dzieciaczka przed traumą na całe życie. Szczególnie, że te dzieci na ogół się pojawiają znikąd :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Nas przed chwilą dwa ONy dopadły, po ciemku, bez zapoznania, dwa kloce zaczęły gonić Avril co chwilę ją przydeptując. Avril oczywiście w ryk, bo nie wie co się dzieje w ogóle. Ja widziałam, że te psy nie są agresywne, ale gówno mnie to szczerze obchodzi, skoro wdeptują mojego małego w ziemię. Kura nawet nie miała jak do mnie zawrócić, bo jej drogę odcinały. TŻ się bardzo zagotował, mało sympatycznie zwrócił uwagę na zabranie psów, a w zamian usłyszeliśmy, że pieski muszą się przecież poznać. Na szczęście Avril zdołała do mnie dobiec, wskoczyła mi na ręce, a psy jakoś raczyły wrócić do pańciów.

A co do dzieci i psów. Wczoraj w tym samym miejscu przyszły trzy dzieciaki z beaglem. Bigielek po kilku minutach zniknął, nie było go nigdzie. Dzieciaki się nie przejęły, nawet nie szukały i poszły do domu :razz:

Link to comment
Share on other sites

Załamuje mnie głupota ludzi ;)


Ja powiem tylko, że ostatnio szła na nas kobieta ze sznaucerem i chyba miała ochotę na zapoznanie piesków, bo mimo, że najpierw posadziłam psa i czekałam aż sobie pójdzie (nie poszła), a potem zaczęłam omijać dużym łukiem, to szła prosto w naszym kierunku, nawet na drugą stronę ulicy przeszła za nami :lol: ale tam już dystans się zwiększył między nami i chyba odechciało jej się nas gonić xd

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem, jak w Waszych miejscach zamieszkania, ale u mnie przyjęło się, że na furtce tabliczka "Uwaga groźny pies", a brama na full otwarta, pies wybiega na ulicę, podbiega do przechodniów. :roll: Raz w syna mojego siostrzeńca, wyleciał taki pies, dziecko miało z trzy lata i oczywiście zaliczyło upadek. Do teraz ma traumę, chwilami boi się przechodzić obok psa za płotem.
Panów i Panie idących całą szerokością chodnika, po prostu kocham! :p Jak jeszcze środkiem chodnika na rowerku jadą, a w koszyczku jazgocze im ich "york", a ja nagle zdobywam umiejętność latania to w ogóle. Ba!, u nas w okolicy są takie mądre pieski, co same siebie na spacery wyprowadzają. :loveu:
Wracając do sprawy sprzątania po psie. W mojej okolicy praktycznie każdy ma psa, a miejsca, żeby się wybiegały - brak. Są pola, ale wiadomo - "yorki", "owczarki", "labradory" to nie psy, nie potrzebują ruchu, przecież "piesek" się zmęczy i co wtedy? Dodatkowo właściciel będzie musiał się nachodzić... Dobra, niech sobie chodzą chodnikami, jak pies zrobi centralnie w krzaki (pod moim domem) to OK. W krzakach tego nie widać, nikt nie wdepnie - nie ma problemu. Ale gdy idzie taki "labrador" i centralnie na środku chodnika zrobi koooopę to chyba wypada posprzątać? Sama po swoim psie nie sprzątałam, bo robił w krzaki, albo na trawę (nie ma u nas miejsca, gdzie można to z czystym spokojem wyrzucić). Jednak, jak zrobił na chodnik (raz, w całym swoim 6-letnim życiu) to to posprzątałam... Już nie mogę się doczekać, aż ludzie będą na mnie wytrzeszczać gały, jak z pinczerem będę na polach biegać i uwaga, uwaga - ćwiczyć! Ja chyba tego psa zamęczę, na śmierć! :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mnie denerwuja podlatujace dzieciaki bo Frodo juz ma na koncie mojego kuzyna, a najczesciej jezdzimy do moich dwoch rodzin i w jednej i drugiej sa dzieci, wiec cwiczylam z nim przy dzieciakach, kazalam im sie z nim bawic zeby zobaczyl ze dzieci nie sa takie 'fuj' (no sa ale pieseczek wiedziec nie musi :P) i czasami mozna dac sie poglaskac, to na spacerach wylatuje jakis gowniarz i mi go 'paca' po plecach i cala praca idzie na marne. No ale przeciez on taki slodki i napewno nie ugryzie :roll:

Link to comment
Share on other sites

A u mnie dzieci nie zaczepiają w ogóle psów, co najwyżej podejdą i z pewnej odległości się zapytają czy mogą pogłaskać ;) bardzo często słyszę gdy mijamy rodziców ze swoimi pociechami "zobacz jaki śliczny piesek! ale pamiętaj że nie wolno głaskać, trzeba się najpierw zapytac czy mozna". MIło się coś takiego słyszy :)

niewychowani są natomiast ludzie w okolicach 30tki, 40tki- już nie raz miałam sytuację, że nagle ktoś przechodząc koło mnie schylał się do psa a ja kompletnie tego nie przewidywałam. Gdybym miała problemowego czworonoga stanowiłoby to dla mnie duży problem bo pies łapał by spinę przed obcymi osobami.


Mam sąsiadkę, która ma labradora. Pies nienawidzi dzieci (tylko dwójkę maluchów sąsiadki toleruje), a lata bez smyczy po osiedlu. Kobieta jest przekonana, że skoro jej dzieci nie krzywdzi to innym też nie zrobi krzywdy. Co z tego że pies warczy, jeży się i pokazuje zęby mijanym dzieciom.

Efekt jest taki, że ma teraz sprawę w sądzie bo labrador kilka miesięcy temu zaatakował kobietę, która szła z wózkiem (w nim niemowlak) i ze swoim synkiem za rękę w okolicach osiedlowego placu zabaw. Dziecko jak to dziecko sobie skakało i coś tam piszczało, labrador hasał z dziećmi sąsiadki na placu zabaw, wkurzył się na tego chłopczyka i rozszarpał mu rękę, przewrócił wózek (na szczeście maluszkowi nic się nie stało), poturbował kobietę która stanęła w obronie dziecka.

Swoją drogą to nie wiem co się z psem stało, już go nie widuję od kilku tygodni. Z moim psem się bardzo lubił, ogólnie nie miałam mu nic do zarzucenia jeśli chodzi o kontakty z innymi psami, ale kto pozwala biegać luzem psu o którym doskonale wie, że ma problem z akceptacją dzieci?

W gazetach o tym nie pisano-labrador atakujący dzieci źle by się sprzedał ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czi_czi'] (........)

Efekt jest taki, że ma teraz sprawę w sądzie bo labrador kilka miesięcy temu zaatakował kobietę, która szła z wózkiem (w nim niemowlak) i ze swoim synkiem za rękę w okolicach osiedlowego placu zabaw. Dziecko jak to dziecko sobie skakało i coś tam piszczało, labrador hasał z dziećmi sąsiadki na placu zabaw, wkurzył się na tego chłopczyka i rozszarpał mu rękę, przewrócił wózek (na szczeście maluszkowi nic się nie stało), poturbował kobietę która stanęła w obronie dziecka.

(........)[/QUOTE]
:shake: :shake:

Link to comment
Share on other sites

Mnie znowu dzisiaj w parku obskoczyły 2 długowłose ONki. Tzn nie mnie, tylko Biza...który jakimś trafem zawsze znajduje się w centrum zainteresowania wszystkich psów naokoło...jakoś im się zaplątał pod nogami i uciekł tak,że nie mogły go "dopaść" (nie były agresywne, chciały się bawić, ale Biz waży 4kg...więc taka zabawa może się źle skończyć...). Ja spokojnie go zawołałam, podbiegł do mnie- schował się między moje nogi, no i czekam aż łaskawie dwie szczebiotki 50-letnie je zawołają i będzie spokój. Gdzie tam...szły sobie nieopodal gaworząc, dopiero po jakimś czasie zauważyły, że pieski stoją koło mnie i nie zamierzają odpuścić...zaczęły je wołać, pieski je miały kompletnie w d*&%$..i co? teraz każdy normalny właściciel by podszedł i zabrał psa...nieee... skąd...pieski nie chcą przyjść to trudno...i poszły dalej... No jak mnie strzeliło, tak zabluzgałam na głos co o tym myślę, że "Panienki" przybiegły, ale normalnie mord w oczach miały, że przy ludziach (pełno ludzi w parku) im zwracam uwagę i to jeszcze podniesionym głosem. No ręce opadają! Potem się ludzie dziwią, że właściciele małych psów panicznie reagują na duże psy biegające luzem....

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...