Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Abstrahując od tego konkretnego przypadku, żeby się już nie posunąć za daleko w analizach i interpretacji ;) ;) to jednak niezależnie od przemocy, z którą w ten czy inny sposób mamy do czynienia, statystyki wykazują, że dzieci są bite, karane klapsami przez rodziców, którzy sami w ten sposób byli wychowywani.

Link to comment
Share on other sites

to mi się raczej oczywiste wydaje, w końcu skądś określone wzorce wynosimy i niekiedy trudno je przełamać. albo po prostu przełamywać ich się nie chce. mało tego, masa tych rodziców powie, ze oni przemocy nie stosują, bo to "tylko klaps".

Link to comment
Share on other sites

No nie wiem. Ja tam nie chciałabym być pogryziona przez własną mamę :-D Swoich dzieci też nie gryzę. :-) Żyją, mają się dobrze. Baaa, są nawet "dobrze wychowane". Ignorują obce psiska, nie lecą do nich z wrzaskiem i wyciągniętymi rączkami. Mają swoje futro i najwyraźniej im to wystarcza. Nie pałają rządzą wytarmoszenia każdego przechodzącego piesa. Jak jakiś wyjątkowo im się spodoba, to najpierw pytają mnie, czy można pogłaskać, a potem idziemy razem zapytać właściciela. Mając 2 latka unikały psów. Zwyczajnie się bały, bo nie znały. Nie mieliśmy wtedy psa. Dzieci nie straszyłam.
Za to odkąd mamy swojego psa, maluchy już się nie boją. Wiedzą, kiedy pies jest spokojny, a kiedy go lepiej unikać. Na pewno moje dzieci nie są nadmiernymi, dzikimi entuzjastami KAŻDEGO napotkanego psa. Czują respekt. I to bez gryzienia. ;-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']No nie wiem. Ja tam nie chciałabym być pogryziona przez własną mamę :-D Swoich dzieci też nie gryzę. :-) Żyją, mają się dobrze. Baaa, są nawet "dobrze wychowane". Ignorują obce psiska, nie lecą do nich z wrzaskiem i wyciągniętymi rączkami. Mają swoje futro i najwyraźniej im to wystarcza. Nie pałają rządzą wytarmoszenia każdego przechodzącego piesa. Jak jakiś wyjątkowo im się spodoba, to najpierw pytają mnie, czy można pogłaskać, a potem idziemy razem zapytać właściciela. Mając 2 latka unikały psów. Zwyczajnie się bały, bo nie znały. Nie mieliśmy wtedy psa. Dzieci nie straszyłam.
Za to odkąd mamy swojego psa, maluchy już się nie boją. Wiedzą, kiedy pies jest spokojny, a kiedy go lepiej unikać. Na pewno moje dzieci nie są nadmiernymi, dzikimi entuzjastami KAŻDEGO napotkanego psa. Czują respekt. I to bez gryzienia. ;-)[/QUOTE]
cóż, każde dziecko jest inne i na każde działa co innego. Twoje dziecko unikało psów, dziecko Mapi psa gryzło, mimo tłumaczeń, że tak nie wolno. dopiero jak poczuło na własnej skórze, ze boli to przestało. i lepiej, że poczuło to w ten sposób, niż miałby mu pies pokazać, ze takie zachowanie nie jest okej.

Link to comment
Share on other sites

Ja się jeszcze nie moge na temat efektów mojego wychowania Młodego wypowiedzieć. Jak na razie robi furrorę jako najweselsze dziecko w żłobku, najbardziej otwarte i towarzyskie, znajomi go uwielbiają, bo się ich nie boi, tylko chce poznawać. Zobaczymy, co będzie dalej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']cóż, każde dziecko jest inne i na każde działa co innego. Twoje dziecko unikało psów, dziecko Mapi psa gryzło, mimo tłumaczeń, że tak nie wolno. dopiero jak poczuło na własnej skórze, ze boli to przestało. i lepiej, że poczuło to w ten sposób, niż miałby mu pies pokazać, ze takie zachowanie nie jest okej.[/QUOTE] Mam dwoje dzieci. Diametralnie od siebie różnych. To nie są dwa "Aniołeczki", tylko, żywe, pewne siebie, wesołe, ciekawskie dzieciaki. Dało się je nauczyć, jak traktuje się zwierzęta, bez "gryzienia" ich. Kwestia podejścia i motywacji. Można pyrgnąć dzieciaka idąc po najmniejszej linii oporu. A można pomyśleć i nauczyć bez gryzienia. Na pewno będzie trudniej i będzie dłużej to trwało, ale cóż..... To wybór rodzica.

Moje młodsze miało skończone 4 lata jak wzieliśmy psa. Było już po etapie brania wszystkiego do buzi. Dlatego na pewno było mi łatwiej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']Mam dwoje dzieci. Diametralnie od siebie różnych. To nie są dwa "Aniołeczki", tylko, żywe, pewne siebie, wesołe, ciekawskie dzieciaki. Dało się je nauczyć, jak traktuje się zwierzęta, bez "gryzienia" ich. Kwestia podejścia i motywacji. Można pyrgnąć dzieciaka idąc po najmniejszej linii oporu. A można pomyśleć i nauczyć bez gryzienia. Na pewno będzie trudniej i będzie dłużej to trwało, ale cóż..... To wybór rodzica.

Moje młodsze miało skończone 4 lata jak wzieliśmy psa. Było już po etapie brania wszystkiego do buzi. Dlatego na pewno było mi łatwiej.[/QUOTE]
nie każde dziecko jest takie same, nie na każde to samo działa. nawet jak masz dwójkę całkowicie od siebie różną to kolejne dziesięć będzie inne od Twoich i co innego na nie zadziała. tak jak już wcześniej mówiłam, chroniąc dziecko przed ugryzieniem przez psa (bo nawet najspokojniejszy może się w końcu wkurzyć, jak go mocniej zaboli i po prostu dziecko po psiemu skarcić) nie wahałabym się pokazać mu na własnej skórze, dlaczego tak zachowywać się nie wolno. co nie znaczy, że pogryzłabym dziecko do krwi, czy nawet tak żeby siniaka miał albo bym go zbiła.

Link to comment
Share on other sites

Ilu ludzi tyle metod wychowawczych. Ja jako dziecko nieraz dostałam w tyłek, musiałam być w domu o 20 i raczej bałam się swoich rodziców i z nimi nie rozmawiałam. Syna wychowuje inaczej, jestem i partnerem ale i rodzicem, z którym czasami nie da się dyskutować.
Ja to normalna inaczej jestem. Gryzienie, czy przyłożenie w d...ę kilakrotnie się zdarzyło i żyjemy i mamy się dobrze. Z synem mam świetny kontakt, dogadujemy się, mówi mi wszystko, razem bawimy się, gadamy ale i kłócimy. Nie raz i nie dwa były bitwy, ale ogólnie to świetny dzieciak. Syn wychowywał się od urodzenia z psem i kotem. Teraz mamy bydlątko, które jest partnerem do szleńczych zabaw nastolatka.
Jestem też rozsądna. Mój syn nie wychodzi z psem, bo pomimo moich nauk nigdy go sobie nie wychował, dlatego stanowi dla Diego partnera do zabawy i w sytuacji zagrożenia Młody nie będzie miał tyle sił i autorytetu aby psa utrzymać.
[B]Ale tak w ogóle to niewiele wspólnego z chamstwem psiarzy ma. No chyba, że podciągniemy pod to gryzienie dzieci przez psiarzy[/B]:evil_lol:

Edited by Mapi
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mapi'](....)
[B]Ale tak w ogóle to niewiele wspólnego z chamstwem psiarzy ma. No chyba, że podciągniemy pod to gryzienie dzieci przez psiarzy[/B]:evil_lol:[/QUOTE]
Wszystko ładnie pięknie, ale SKĄD Wam wziąć chamskich psiarzy?:niewiem: Na spacerach widuję nie dość, że miłych, to jeszcze kulturalnych i myślących. Takich do pogadania i do pospacerowania. Nie ma się do czego przyczepić.... Może na wiosnę uda się kogoś spotkać. :-P :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sybel']Ja się jeszcze nie moge na temat efektów mojego wychowania Młodego wypowiedzieć. Jak na razie robi furrorę jako najweselsze dziecko w żłobku, najbardziej otwarte i towarzyskie, znajomi go uwielbiają, bo się ich nie boi, tylko chce poznawać. Zobaczymy, co będzie dalej.[/QUOTE]

Dobrze zsocjalizowane dziecko :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[I]Moje suczydło chodzi 3/4 czasu na spacerach bez smyczy (Oho, niektórzy mnie tu zjedzą).

Dlaczego?*
Ano dlatego, że prawdopodobnie była trzymana na łańcuchu i na smyczy robi się mega spięta i wystraszona(teraz i tak jest lepiej, choć zapięta na smyczy widać że jest 'nie swoja').
Oczywiście, gdy ktoś się boi, albo ma takie życzenie, lub widzę psa którego nie znamy sucz jest zapięta na smyczy bez gadania.
Jako że mam pewne wymagania względem mojego psa, Sonia po prostu nauczona jest kilku komend i jest wybitnie pojętnym i posłusznym psem.
Zna takie komendy jak "zostaw pieska" i "równaj" to drugiej jest równoznaczne z "do nogi". Przy pierwszej komendzie, sucz po prostu odpuszcza sobie kontakt z innym psem, omija go w odpowiedniej odległości i idzie dalej. Czy w tym coś dziwnego?
Otóż idzie sobie Pani z ciągnąco/szarpiącym labusiem. Ja mówię do mojej Sonii"Zostaw Pieska" a chwilkę później "równaj".
Psica jak zwykle zrównała się ze mną i spokojnie przeszłyśmy dalej.*

Przeszłyśmy kilka kroków i dotarłyśmy do naszego celu-mruków na skwerku nieopodal, gdzie Sonia skacze po tych murkach, ot, taka jedna z ulubionych form zabawy.*
Oglądam się dyskretnie, a baba stoi, stoi, Labek się ciągnie, a ona dalej stoi.
Po jakiejś minucie-dwóch, wreszcie zamyka otwartą buzię i wyciąga telefon.
Słyszę taki tekst:
"Janek, Janek! Miałeś rację! Ona psa na jakiś nadajnik z prądem ma! To trzeba na policję na nią dzwonić!"
Dalej niestety nie słyszałam, bo labek zwyciężył i pani pokłusowała w siną dal, w głąb osiedla.
Czy to takie dziwne, że mam posłusznego psa?

[/I]

Link to comment
Share on other sites

evel, zobaczymy, co będzie za jakiś czas. Na razie koleżanki z pracy powiedziały, ze to pierwsze dziecko, które nie dostało histerii na widok tłumu w firmie, tylko koniecznie chciało zdemontować tłumowi nos, oko, ucho...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Mapi']Ilu ludzi tyle metod wychowawczych. Ja jako dziecko nieraz dostałam w tyłek, musiałam być w domu o 20 i raczej bałam się swoich rodziców i z nimi nie rozmawiałam.[/QUOTE]

chyba doskonale widać, ile warte jest takie wychowywanie. bać się swoich rodziców? nie rozmawiać z nimi?
dobrze, że przynajmniej sama lepiej podchodzisz do sprawy i masz lepsze relacje ze swoim dzieckiem ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='N&N']Mam dwoje dzieci. Diametralnie od siebie różnych. To nie są dwa "Aniołeczki", tylko, żywe, pewne siebie, wesołe, ciekawskie dzieciaki. Dało się je nauczyć, jak traktuje się zwierzęta, bez "gryzienia" ich. Kwestia podejścia i motywacji. Można pyrgnąć dzieciaka idąc po najmniejszej linii oporu. A można pomyśleć i nauczyć bez gryzienia. Na pewno będzie trudniej i będzie dłużej to trwało, ale cóż..... To wybór rodzica.

Moje młodsze miało skończone 4 lata jak wzieliśmy psa. Było już po etapie brania wszystkiego do buzi. Dlatego na pewno było mi łatwiej.[/QUOTE]

Znam dzieci, których nie da się niczym przekonać, nie i już :diabloti: Dawanie rad i wytykanie innym metod wychowania jest różnie potrzebne w przypadku dzieci, jak i psów - czyli wcale. Nawet jakbyś miała dwudziestkę dzieci i dobrze je wychowała pozytywnie i bez klapsa, to ktoś może mieć akurat dwudzieste pierwsze, które jest wyjątkowo oporne i jest zagrożeniem dla siebie, a może i dla innych. A priorytetem jest bezpieczeństwo dziecka - jeśli jakieś naraża się na utratę twarzy, bo gryzie psy (fajnie to brzmi, swoją drogą:evil_lol:) to lepiej zareagować szybko niż czekać, aż bardziej subtelne metody wychowawcze zadziałają.

Tak samo jak z wbieganiem pod auta, można się bawić w tłumaczenie, że nie wolno, nie wolno, nie wolno, nie, nie, nie, ale nie wolno, a dziecko i tak robi swoje. Ale ja bym wolała chyba zadziałać tak, żeby zapamiętało, bo chwila nieuwagi i wypadek gotowy.

Ale takie metody stosuję wobec moich psów, dzieci nie mam i nie planuję ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest wolfheart

jutro idę na policję/SM
bo dzisiaj prawie zaatakowały nas dwa duże psy z jakiegoś gospodarstwa,biegały po drodze i straszyły wszystko co żyje,ludzie to zgraja kretynów bez wyobraźni...:angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marta.k9080']jutro idę na policję/SM
bo dzisiaj prawie zaatakowały nas dwa duże psy z jakiegoś gospodarstwa,biegały po drodze i straszyły wszystko co żyje,ludzie to zgraja kretynów bez wyobraźni...:angryy:[/QUOTE]
Jak nie masz dowodów to nie kiwną palcem i każą dzwonić jak znowu to zobaczysz, po czym zanim przyjadą psy już będa w domu. Najlepiej nagrywać takie akcje.

Link to comment
Share on other sites

Guest wolfheart

[quote name='Fauka']Jak nie masz dowodów to nie kiwną palcem i każą dzwonić jak znowu to zobaczysz, po czym zanim przyjadą psy już będa w domu. Najlepiej nagrywać takie akcje.[/QUOTE]

nie nagrałabym bo w momencie ataku musiałabym użyć gazu,nie czas na filmowanie,biegły wprost na nas,chyba żeby z daleka były
więcej ludzi skarżyło się na te psy
mimo wszystko pogadam z SM/policją

Link to comment
Share on other sites

Guest wolfheart

[quote name='Fauka']Znam ten ból, miałam problem z nabuzowanym astkiem biegającym wolno i atakującym wszystko co się napatoczyło. Tyle że ja go nagrałam z okna.[/QUOTE]

Mam nadzieję ,że jednak coś wskóram tak nie może być,że na spacerze można zostać zaatakowanym,bo ktoś nie ma wyobraźni.
Myślę że SM to sprawdzi,moją znajomą odwiedzili bo ktoś zgłosił,że im pies uciekł chociaż dowodów na to nie było.

Link to comment
Share on other sites

[B]zmierzchnica[/B], ja "nie radzę". Nie mówię nikomu jak ma wychowywać swoje dzieci. Piszę, że NIE PODOBA mi się bicie, gryzienie czy "pacanie" dziecka. Klapsy też nie. Nie widzę dla tego usprawiedliwienia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']chyba doskonale widać, ile warte jest takie wychowywanie. bać się swoich rodziców? nie rozmawiać z nimi?
dobrze, że przynajmniej sama lepiej podchodzisz do sprawy i masz lepsze relacje ze swoim dzieckiem ;)[/QUOTE]

Hmm, ja z moim bratem nie raz dostaliśmy po tyłkach, nie mamy teraz żadnej traumy i nie boimy się rodziców :evil_lol: Uważam, że czasami to jest potrzebne, tak w przypadku dzieci jak i psów. Dajmy na to mój pies i króliki - tutaj nie bawię się w żadne sentymenty od samego początku i efektem tego jest to, że jak pies widzi królika to momentalnie się kładzie i obserwuje.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...