Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Ja się obroniłam przed chamstwem wczoraj :diabloti: Znowu te same trzy kundle od głupiej baby (btw. dyrektorki szkoły:cool1:) zaatakowały Frotka. Celnie rzucona butelka pełna wody pomogła :loveu: Nie, nie w psy - prosto pod łapy. Kurzyło się za nimi aż miło.

I cóż zrobić, skoro jedyna reakcja kobiety, to wychylenie głowy z auta i flegmatyczne "Rookseet... Roookset...". Kobieta już nawet nie próbuje ze mną dyskutować :diabloti: Bo do koleżanki miała pretensje, że tupie na te psy (które były zajęte gryzieniem jej sznupa :roll:).

Link to comment
Share on other sites

Ach jak ja kocham wiejskich właścicieli piesków :loveu:
Często jeżdżę na wieś do siostry ze swoją suką, raj dla mojego psa. Wczoraj też byłam, fajna pogoda była więc siedzieliśmy - ja z Moli na smyczy, siostra i Kacper jej synek w wózku, siedzieliśmy przed domem, nie ma ogrodzenia, jest tylko ładna, świeżo posadzona trawka (btw. trawka na której notorycznie sra pies sąsiadów, bo ma akurat taką ochotę :roll:). Siedzimy, rozkoszując się pogodą, z sąsiedniego domu wychodzi sąsiadka z wózkiem i psem na spacerek. Piesek wystartował do mojego, ja moją wycofałam za siebie, bo piesek miał nieokreślone zamiary, na co pani "Dinuś, Dinuś", a głos miała taki jakby się spowiadała w konfesjonale i bałaby się że ktoś ją podsłucha :shake: Oczywiście Dinuś nie posłuchał, więc miła pani, pieska zostawiła i poszła sobie dalej :angryy: piesek poczuł zew natury i zaczął obsikiwać wózek Kacpra :angryy: ile tylko miał moczu w pęcherzu tyle szczał po wózku, tyle dobrze że był mały i zaledwie dostawał do kół, bo w innym przypadku obsikałby dziecko :razz: Chciałam wygonić psa, ale na "sio" "wynocha" nie reagował w ogóle, rzut kamieniem pod nogi też go nie ruszył :roll: Dopiero siostra zawołała na właścicielkę, to ta zawróciła i łaskawie wołała pieska, który naturalnie rzecz biorąc ją olał, więc ta bez psa skierowała się w stronę domu :angryy::angryy: pies poszedł dopiero jak mu się znudziło obsikiwanie wózka :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Ja się obroniłam przed chamstwem wczoraj :diabloti: Znowu te same trzy kundle od głupiej baby (btw. dyrektorki szkoły:cool1:) zaatakowały Frotka. Celnie rzucona butelka pełna wody pomogła :loveu: Nie, nie w psy - prosto pod łapy. Kurzyło się za nimi aż miło.
[/QUOTE]
A można poznać szczegóły uzbrojenia? Plastikowa, zakręcona, odkręcona?
No, bo ja noszę ze sobą butelkę z wodą, ale jeszcze nie wpadłam na takie jej zastosowanie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='smallpati']Ach jak ja kocham wiejskich właścicieli piesków :loveu:
Często jeżdżę na wieś do siostry ze swoją suką, raj dla mojego psa. Wczoraj też byłam, fajna pogoda była więc siedzieliśmy - ja z Moli na smyczy, siostra i Kacper jej synek w wózku, siedzieliśmy przed domem, nie ma ogrodzenia, jest tylko ładna, świeżo posadzona trawka (btw. trawka na której notorycznie sra pies sąsiadów, bo ma akurat taką ochotę :roll:). Siedzimy, rozkoszując się pogodą, z sąsiedniego domu wychodzi sąsiadka z wózkiem i psem na spacerek. Piesek wystartował do mojego, ja moją wycofałam za siebie, bo piesek miał nieokreślone zamiary, na co pani "Dinuś, Dinuś", a głos miała taki jakby się spowiadała w konfesjonale i bałaby się że ktoś ją podsłucha :shake: Oczywiście Dinuś nie posłuchał, więc miła pani, pieska zostawiła i poszła sobie dalej :angryy: piesek poczuł zew natury i zaczął obsikiwać wózek Kacpra :angryy: ile tylko miał moczu w pęcherzu tyle szczał po wózku, tyle dobrze że był mały i zaledwie dostawał do kół, bo w innym przypadku obsikałby dziecko :razz: Chciałam wygonić psa, ale na "sio" "wynocha" nie reagował w ogóle, rzut kamieniem pod nogi też go nie ruszył :roll: Dopiero siostra zawołała na właścicielkę, to ta zawróciła i łaskawie wołała pieska, który naturalnie rzecz biorąc ją olał, więc ta bez psa skierowała się w stronę domu :angryy::angryy: pies poszedł dopiero jak mu się znudziło obsikiwanie wózka :angryy:[/QUOTE]

Trzeba było Dinusia w dupsko kopnąć aż by doleciał do pani... Niepojęte jest dla mnie to, że właściciel pozwala swojemu psu na takie zachowanie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://www.dogomania.../members/28387-gops"][B]gops[/B][/URL] dławika nie posiadam w ogóle :p

Gdybym swojej młodej na smyczy nie miała, to bym pewnie do tamtego podeszła i bardziej skutecznie go straszyła, ale Moli ma problemy jeśli chodzi o socjalizację, nie chciałam więc jej nakręcać na psa.
Może i bym babie nagadała ale siostra mnie powstrzymała, bo u niej we wsi to normalnie jest patologia jeśli chodzi o sąsiadów i sołtysa. Ostatnio jak tam byłam to przybłąkała się mała suka i latała po wsi, miała ruje i zapylały ją wszystkie okoliczne psy :roll: zadzwoniłyśmy do schroniska w Oświęcimiu, ale nie mieli miejsca kazali dzwonić do sołtysa żeby przekazał psa do schroniska w Bielsku, sołtys najpierw nie chciał przyjechać, ale nie dałyśmy za wygraną, w końcu przyjechał i stwierdził że taki mały pies to różnicy nie robi, a jemu szkoda gminnej kasy żeby go wywozić :angryy::angryy: mnie wtedy nie było, bo bym mu nagadała i to zdrowo, suka w każdym bądź razie po tyg. zniknęła, ale zapewne będzie miała szczeniaki które będą się po wsi plątać jak ona :shake:

Nawet jakby chciała zgłosić że psy biegają, szczają i srają gdzie popadnie to sołtys pewnie stwierdzi że to nic takiego, ach ta kochana wieś :angryy:

Link to comment
Share on other sites

A ja się pochwalę. Miałam miłe spotkanie z sąsiadką.

Kiedyś, na początku naszej wspólnej przygody, moja Mikra pokazała sąsiadce zęby. Niestety, sąsiadka od tego momentu się jej boi. Dzisiaj już stałam przy drzwiach do mieszkania, widzę, że wchodzi owa pani. Mówi: "Czy może pani zabrać psa?" Bez jakiejkolwiek agresji, z uśmiechem i "Dzień dobry". Oczywiście, że tak miło poproszona nie mogłam psa nie wziąć na ręce. Można miło i kulturalnie, a nie krzykiem? Można! Aż miło się z takimi ludźmi rozmawia:) Pani sama zresztą mówi, że ma psa, ale się boi. Oczywiście, że zrobię wszystko, aby już nie musiała się bać. Pracuję z psem, ale wiem, i widzę, że owa Pani też wie, że niektóre rzeczy nie dzieją się ot tak. Rozumiem jej strach... Jest mi przykro z tego powodu, więc staram się jak mogę... Mam nadzieję, że będzie lepiej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Litterka']A ja się pochwalę. Miałam miłe spotkanie z sąsiadką.

Kiedyś, na początku naszej wspólnej przygody, moja Mikra pokazała sąsiadce zęby. Niestety, sąsiadka od tego momentu się jej boi. Dzisiaj już stałam przy drzwiach do mieszkania, widzę, że wchodzi owa pani. Mówi: "Czy może pani zabrać psa?" Bez jakiejkolwiek agresji, z uśmiechem i "Dzień dobry". Oczywiście, że tak miło poproszona nie mogłam psa nie wziąć na ręce. Można miło i kulturalnie, a nie krzykiem? Można! Aż miło się z takimi ludźmi rozmawia:) Pani sama zresztą mówi, że ma psa, ale się boi. Oczywiście, że zrobię wszystko, aby już nie musiała się bać. Pracuję z psem, ale wiem, i widzę, że owa Pani też wie, że niektóre rzeczy nie dzieją się ot tak. Rozumiem jej strach... Jest mi przykro z tego powodu, więc staram się jak mogę... Mam nadzieję, że będzie lepiej.[/QUOTE]
No i wystarczy zrobić takie założenie a priori wobec każdego, kto reaguje trochę nerwowo na widok psa i już jest bardziej z górki i bliżej sielanki ;)

Link to comment
Share on other sites

Od kilku dni przymierzałam się do napisania odmiennego postu-na temat tego że istnieja również miejsca w Polsce gdzie z chamstwem psiarzy się nie styka na codzień.Dzisiaj bym ten post odszczekała;)Od miesiąca mieszkamy z poczwarem w DG,gdzie 90% właścicieli nie dość że wyprowadza swoje psy na smyczach,to jeszcze sprząta psie kupki(broń boże,nie jest to zasługa odmiennego powietrza lecz skutecznego terroru straży miejskiej,patrolującej nasze osiedle przynamniej 4 razy dziennie:evil_lol:).Dzisiaj niestety spotkałam się z właścicielką prawiepudelka-HUGO-która należy niestety do tych 10%niereformowalnych. HUGO biega radośnie obszczekując rowerzystów,pędzi w stronę ganiających za piłką dzieciaków,a jego młodziutka właścicielka równie beztrosko z nosem w wyświetlaczu pisze smsy.Wszystko byłoby ok,gdyby nagle HUGO nie zmienił kierunku biegu i z dzikim wrzaskiem nie wystartował na Paco...Młody na smyczy i w kantarku zdecydowanie zasygnalizował że chętnie spełni samobójcze myśli kudłacza i że nikt pyskować mu bez powodu nie będzie:roll: Poczwar usadzony na dupsku,HUGO to podlatuje,to odskakuje ciągle pyskując.Właścicielka nadal wpatrzona w wyświetlacz,między jedną spacją a drugą wydaje z siebie coś na kształt"chodz tu","no Hugo"?W końcu ja zapytałam czy jeszcze długo mam czekać na zabranie pieska?Odpowiedz-"ale on nic przeciez nie robi":crazyeye:Ręce opadają...Zapytałam więc czy podbieganie do innego psa z dzikim jazgotem to "nic"?Odpowiedz:ale on nie lubi dużych psów...Idąc tym samym tokiem powiedzialam że mój Paco nie lubi małych jazgotów więc rozumiem że owa pani nie ma nic przeciwko temu żeby nasze pieski pogoniły się po osiedlu?:evil_lol:Smycz błyskawicznie się znalazła,Hugo został odciągniety(za ogon:shake:)a my ruszyliśmy dalej. A miałobyć tak pięknie...:-(

Link to comment
Share on other sites

No to może u mnie historia taka:
Mam DONkę ( pies ułożony) ale jej nie ufam do końca. Pewnie powiecie mi że co ze mnie właścicielka jak jej nie ufam? No cóż ....
wrogami mojej suki sa wszystkie labladory( jak moja była w wieku szczenięcym to wszystkie do niej się zlatywały i ją tgj napastowały) niestety leci do nich z japą ( na szczęscie tylko straszy) ale puszczam ją luzem na polach koło lasu. No i zawsze mam kontrolę nad nią ( potrafię odwołać ) Ale dojdzie na silniejszego to zobaczymy ..
Tak więc kiedyś było spotkanie z takim labladorem a tu u mojej niespodzianka. Zero reakcji . Więc ja dumna idę z psem dalej a tu z za krzaków wylatuje jakiś małe co nie co typu sarenka latrelek i rzuca się do mojej tak że pogryzł ją za portki .
Zapytałam się czy nie można wziąść na smycz tego psa bo jak ja spuszczę swoją to moze być źle. A ta pani powiedziała że ten piesek to ze strachu tak robi bo kiedyś się wilk na niego rzucił ...... więc ja gdrzecznie powiedziałam że spuszczę moją ze smyczy neich weźmie psa bo za swoją nie ręczę . Pani wzięła psa i wyzwała mnie od wariatek. Po czym udała się w innym kierunku. Traf chciał że mijaliśmy się na polach po 10 min i akcjia taka sama.

Niestety jak widac nie tylko duże psy są groźne ale równiez małe wypierdki...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']A można poznać szczegóły uzbrojenia? Plastikowa, zakręcona, odkręcona?
No, bo ja noszę ze sobą butelkę z wodą, ale jeszcze nie wpadłam na takie jej zastosowanie.[/QUOTE]

Plastikowa, zakręcona, pełna wody :) Taka 0,33ml. Też bym nie wpadła, ale jak zobaczyłam te pędzące ujadacze, to szybko szukałam czegoś ciężkiego do rzutu i padło na butelkę. Huku narobiła, więc dodatkowo kundle przeraziła ;) I przynajmniej mi nie zniszczyły miesięcy pracy z Frotkiem...

Link to comment
Share on other sites

A ja dziś jak wyszłam z Nuką na spacer byłam bardzo mile zaskoczona. Idę sobie po łące i widzę w oddali idzie pan z czymś malutkim koło siebie na początku myślałam, że to króliczek, podeszłam bliżej patrzę a tam nie króliczek a chihuahua długowłosa (stałam od niej z Nuką jakieś 10m) była bez smyczy, ale bardzo grzeczna, ani nie szczeknęła, ani nie podeszła do mnie i mojego psa tylko na chwileczkę ustała popatrzyła na Nukę i poszła dalej z panem na spacerek, więcej takich właścicieli by się przydało i jak widać małego psa też mozna wychować? jasne, ze można ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja to sie zawsze napatocze na jakiś psycholi. Byłam z B. w lasku, mało ludzi jak na taką pogodę, może dlatego, że gorąco było. Wracamy ścieżką i kierujemy sie na parking, zza rogu wychodzi facet z jakiś rudym psem na smyczy (wielkości owczarka belgijskiego), który obsikiwał każde drzewo po drodze. Jak sie potem okazało to była suka, siusiająca jak pies... ale to tak w ramach dygresji. Zwolniłam kroku i powoli szłam za nimi, niestety oni szli tak wolno i tak często sie zatrzymywali, że w końcu psy sie zauważyły. Stanęłam więc i czekałam aż pan w końcu ruszy się, ale jednak myliłam się, bo nie miał zamiaru iśc dalej. Pomyślałam, trudno, miniemy sie jakoś, zrobiłam krok w przód a wtedy tamta suka zaczęła sie pieklić i wyrwać na smyczy, Pan był uradowany jakby wygrał w totka gruby melon. Stał i śmiał sie do rozpuku...:stupid: B. ma cierpliwość, ale do czasu, a ja nie chciałam żeby i ona zaczęła sie pultać. Kombinowałam żeby ich minąć, no ale sie nie dało!!! :angryy: W końcu poprosiłam Pana czy mógłby nas przepuścić... "Nie, po co? Pieski są się zaprzyjaźnić" :crazyeye: Nie ryzykowałam i weszłam w las, zawróciłam, tak żeby zejść im z drogi... jednak Pan miał inny pomysł i postanowił iść na za nami! :diabloti: No co, bo fajnie jest jak psy sie na siebie plują, nie ?
Dotarłam do samochodu, Pan za nami... okazało się, że zaparkował obok nas.
I wyjaśnijcie mi, o co chodziło? Nie można było iść przed siebie i nie zawadzać drogi ? Boshh i ja mam takie akcje codziennie!

Link to comment
Share on other sites

Niestety nie tylko w Poznaniu tacy się trafiają. Po drugiej stronie ulicy, przy której mieszkam jest duże pole, łąka. Wokół domy. Pole ma ze 3 hektary, na nim 2 pagórki.
Siedzę ja sobie z TŻ na jednym z nich i rzucamy naszym 3 bestiom (2 labki i bokserka) piłki. To typowe pracoholiki i żaden pies ich nie odciągnie, gdy mamy w ręku piłę.

Babsztyl, który mieszka kawał od pola przyszedł na spacer i zobaczył nas, jak dopiero na to pole wkraczała. Specjalnie przeszła przez całe ze swoimi 2 małymi pieskami na smyczy, żeby nam powiedzieć, że
"Znowu przyszliśmy na występy gościnne (że niby to pole po jej stronie ulicy należy do niej i sąsiadów, hehe). Żebyśmy chodzili koło siebie, bo ona ze swoimi nie chodzi pod nasz dom (chodzi, ale co tam). I skoro znowu przyszliśmy, to trzymajmy psy na smyczy, bo ona zrobi nam zdjęcie i rozwiesi w okolicy. I kupy żebyśmy sprzątali po psach (sprzątamy)". Po czym 100 m dalej jej psiór zrobił kupona, a ona nie sprzątnęła i pognała do domu.:angryy:
Odpowiadanie jej do niczego nie prowadzi, bo baba jest szurnięta i odpowiada coś od czapy. Choć nie ukrywam, że ja choleryczka jestem, ale skopał mnie TŻ po kostkach, że odpowiadaniem tylko taki typ nakręcam.

To taki typ babsztyla, któremu przeszkadza, że kogoś innego psy są wychowane, przychodzą na każde zawołanie, są zsocjalizowane i uwielbiaja zabawy z właścicielem. Do tego frustracja z powodu - braku chłopa, pracy, kasy czy cokolwiek innnego przejawia sie w zaczepianiu ludzi, co do ktorych ma pewność, że jej w pysk nie dadzą. I czuje się ważna, bo komuś coś powiedziała, że "aż mu w pięty poszło"

Nigdy nie widziałam, żeby zaczepiała gości z owczarkami niemieckimi czy sznaucerami olbrzymimi, amstaffami... Wpieniające to jednak.
Niestety takich ludzi jest dużo, np te wszystkie trolle w sieci ...

Link to comment
Share on other sites

A ja dzisiaj zostałam poszczuta biglą :diabloti:
Idę z sukami. Widzę, koleś, wesoły działkowicz-grilowicz z jorkiem i biglą na smyczy zmierza w stronę wąchającego trawę starego kundelka (pies od pijaków, wielkości może pinczera miniatury, zawsze luzem i spokojny). Nagle szczuje biglą tego biednego psa, biegnie za nim, pies ucieka gdzie nogi poniosą, widownia w postaci przygłupich panienek wiwatuje. Oczywiście zapytałam kolesia, czy uważa, że to śmieszne, bo mnie to za cholerę nie bawi. Dowiedziałam się, że mam się odwalić od tego co robi :cool1: No, wyszła wymiana zdań, po której koleś stwierdził "bo ja cię poszczuję psem, chcesz?!" - roześmiałam się, że może mnie biglą spróbować poszczuć, zobaczymy co z tego wyniknie. Dał sobie spokój, tylko potem na mnie najeżdżał przy panienkach. Przynajmniej zepsułam mu dobry humor i dwa razy się zastanowi, zanim jeszcze raz coś takiego zrobi (mam taką nadzieję) :cool3:

To jest jedna z rzeczy, której najbardziej na świecie nie znoszę. Straszenie, dręczenie zwierzęcia bez właściciela, bez możliwości obrony, bez wsparcia. Chamstwo do sześcianu :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
To jest jedna z rzeczy, której najbardziej na świecie nie znoszę. Straszenie, dręczenie zwierzęcia bez właściciela, bez możliwości obrony, bez wsparcia. Chamstwo do sześcianu :angryy:[/QUOTE]
Dokładnie. Bogu ducha winne zwierzę, nikomu nie przeszkadza, często jest przerażone, głodne, zmarznięte, a tu jeszcze mu koniecznie muszą ból sprawić :/. Jakby to komuś było potrzebne! Nie dość, że chamstwo, to w moich oczach jeszcze taki człowiek się poniża, jest słaby psychicznie, być może o zaniżonym poczuciu wartości, bo tylko ktoś taki ma zabawę ze znęcania się nad kimś, kto nie ma szans się obronić...

Link to comment
Share on other sites

To może opowiem o sytuacji z majowego weekendu, bo do tej pory siedzi mi w głowie :/
Otóż idę z Bają przez miasto, podlatuje do nas kundelek identyczny jak moja mała, tylko z ciemniejszą sierścią. Widać, ze to tak samo młodziutkie i szalone. Rozglądam się, właściciela nie ma. Myślę sobie, że ok, w najgorszym wypadku wezmę ze sobą, znajdziemy dom. Ale za chwilę idzie dwóch chłoposzków tak może z 14 lat i mówią, ze to pies ich koleżanki. Poprosiłam, żeby pokazali mi gdzie mieszka i odprowadziłam Dejzi (tak miał na imię ten mały podlotek). Oddałam ja dziewczynie stojącej pod klatką- właścicielce, tłumacząc, żeby pilnowała pieska, bo wpadnie pod auto. Zabrazał małą ode mnie bez słowa i postawiła na ziemi trzymając tylko za obrożę, dopóki się z Bajką nie oddaliłyśmy.:shake: Zdążyłyśmy dojść do ulicy i przejść na drugą stronę, a tu nagle słyszę za sobą pisk opon (no i oczywiście...) Odwracam się a tam Dejzi pod samochodem się turla :( :crazyeye: Myslałam, ze zawału dostanę, i nawet chyba coś powiedziałam głośno... Na szczęście suczka szybko się podniosła i pobiegła dalej, może nic poważnego jej się nie stało. Pomyślałam, że skoro właścicielka ma ją w głebokim poważaniu to wezmę ją ze sobą, ale uciekła ile sił w małych nóżkach i już jej nie znalazłam :( A tą gówniarę to miałam ochotę zagryźć!:angryy:

Link to comment
Share on other sites

To może ja nawiążę do tematu dzieci.Nie dalej jak wczoraj był u nas znajomy z dwuletnim synkiem.Moja Lila kocha dzieci,więc byłam pewna ,że wszystko będzie ok.I było.Ze strony psa.Nadmienię tylko,że maluszek był u nas w domu pierwszy raz.Po przestąpieniu progu i mojej komendzie"Nie witamy się!!!!'Lila obwąchała małego,liznęła dwa razy i zaczęła się witać z dorosłym.Tańce ,skoki ,lizanie ,ogólna radocha.Mały po dosłownie pieciu minutach znał juz cały dom,zdążył 3 razy wejść na antresolę mojego syna,rozwalić stateczek znad morza i zbliżył się do Lili ze słowami:"pes?"Na to ja:"Pes,pes,fajny??'Na to on-trzy cepy z pięści w nos i jeden kop!!!!!!!!!!!!???????Na to ja:'NIE WOLNO BIĆ PSA ,BO BĘDZIE PŁAKAŁ!!!!"Na to moja Lila-wielkie gały,pełen pretensji wzrok na mnie i dłuuuga!Ale po chwili(ma jakieś swoje fanaberie i łazi i pilnuje dzieci)polazła za malusim do mojego syna pokoju.Ja już czujna za nią.Bynajmniej nie bałam się o dziecko,tylko nie chciałam żeby znowu ją prasnął.Obyło się bez prawych sierpowych.Jeszcze raz pokazałam psa i powiedziałam,że nie wolno pesia bić,bo go to boli i będzie pła\kał.Ok.Ponad godzina spokoju.Lila położyła się pod barem i przysnęła.Mały podszedł usiadł na nią i bawił się jakimś autkiem.Ja szczęśliwa,że dzidzia zrozumiała,że psa nie wolno krzywdzić odetchnęłam.Mały wstał i.....znowu kop!!!:(Nie wytrzymałam i podeszłam wzięłam małego na ręce i groźnie mówię:'Nie wolno psa bić!A jakby Ciebie ktoś zbił,fajnie by było??!!!!"Na to tata małego"Ale co ty się produkujesz ,on mi wczoraj kokulę(yorka)na samej obroży przyniósł do kuchni!"??????????????? Odkąd mój syn miał półtora roku.zagościły u nas psy.I moje dziecko wie,że pies tak samo jak człowiek czuje,cieszy się smuci,boli go,obraża się i może się złościć!Kiedy moje dziecko szaleje z psem cały czas ich obserwuję mająć na oku,nie psa!Mojego syna.Mimo tego,ze od małego miał wpajane,ze pies to też istota!Nie wyobrażam sobie,jakie zycie ma ten york.U mnie sprawy są postawione jasno.Pies nie ma prawa nawet warknąć na dziecko,a dziecko nie ma prawa krzywdzić psa.I moja suka jest do tego przyzwyczajona.Szczerze mówiąc będąc na jej miejscu mściwie zrzuciłabym chociaż małego z grzbietu.Na szczęście psy nie wiedzą co to złośliwość i wredota::))

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...