Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='netheter']Zgadzam się z bonsai - może sobie pokazać zęby i kłapnąc, ale nie gryźć czy się rzucać.
Moja tych zainteresowanych jej.. tylna częścią nie lubi i zjeżona odgania właśnie warcząc, szczekając i kłapiąc zębami. Tak samo odgania inne psy od swojej piłki czy obgryzanego patyka - warczy, jeży się i spina. bo do tego ma pełne prawo.
Samiec powinien ustąpić suce. Powinien i koniec, bo to jest suka i ma większe prawa. Niech się odsunie, to ta normalna suka tez da sobie spokój. Ze szczeniakami jest różnie, ale suka jest święta. Jeśli ona sobie nie życzy - samiec nie powinien się odgryzać.[/QUOTE]

trochę tego nie rozumiem. ok, jeśli suka odgania, bo on ją wącha, to on powinien odejść, co moim zdaniem działa w dwie strony. ale jeśli ona się na niego rzuca, to wcale nie jest święta i pies ma prawo się odgryźć..

Link to comment
Share on other sites

Mówię tu tylko i wyłącznie o sytuacji przy odganianiu od czegokolwiek. Jedzenia, dobierania się, piłki czy innej zabawki.
Jak suka jest agresywna i chamska z zupełnie innych powodów - to pewnie, że nie może sobie za dużo pozwalać i samiec ma prawo się odgryźć.

Link to comment
Share on other sites

Arielka, nie jest to normalne nie dlatego, że samiec bronił terenu, który uważał za swój, tylko dlatego, że samiec z takimi zapędami, który atakuje nie zaczepiające go psy, był bez smyczy. Co jest absolutnie niedopuszczalne.

Link to comment
Share on other sites

A ja dalej będę bezczelnie do ludzi porównywać ;).

Jeśli obcy facet złapie mnie nagle za tyłek to dam w zęby, a czuję się raczej normalna ;). Dla odmiany jakby jakiś facet zostanie nagle złapany za tyłek przez obcą kobietę to raczej aż tak nie zareaguje, ale może powiedzieć lasce w dość niewybredych słowach co o niej myśli... i na TYM właśnie polegają różnice w reakcjach różnych płci.
Jeżeli zaś kobieta sama rzuca się z pięściami do faceta to ma on prawo jej oddać w samoobronie.

Link to comment
Share on other sites

Szura moim zdaniem jest to reakcja trochę przesadzona, ale jakby nie patrzeć kobieta sama się o to prosiła. Mogłabym mieć później przez jakiś czas pewien niesmak do takiego mężczyzny, ale na pewno nie twierdziłabym, że "to on zaczął". Został do tego sprowokowany przez wyjątkową bezczelność kobiety.

Link to comment
Share on other sites

Ale mimo wszystko żyjemy w społeczeństwie, a uważam, że facet nie powinien uderzyć kobiety, czy to słodka idiotka czy to waleczna feministka. Mój kolega sam powiedział, że nie musi bić dziewczyny, żeby ta dała spokój (a są takie, które wszczynają bójki z facetami), przecież można stanowczo wykręcić rękę etc.

Link to comment
Share on other sites

HelloKally dla mnie między uderzeniem dziewczyny, a celowym wykręceniem jej ręki nie ma żadnej różnicy - jedno i drugie sprawia ból.

Swoją drogą miałam na myśli raczej odruchowe uderzenie kogoś, kto nagle z nienacka chwyci nas za tyłek, bez zakontaktowania faktu że to kobieta ;)... i bynajmniej nie mówię o praniu jej aż spuchnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Arielka, nie jest to normalne nie dlatego, że samiec bronił terenu, który uważał za swój, tylko dlatego, że samiec z takimi zapędami, który atakuje nie zaczepiające go psy, był bez smyczy. Co jest absolutnie niedopuszczalne.[/QUOTE]
Taaak, tyle to ja wiem ;) Ale z Twoich wypowiedzi zrozumiałam jakby coś innego...
[quote name='Szura']A to już moim zdaniem zależy od wielu czynników i pies, którego przestrzeń osobista jest naruszana bez jego zgody ma jak najbardziej prawi się rzucić i to normalne. Ale oczywiście nie musimy tego oceniać tak samo.[/QUOTE]
Chodzi mi np o ten fragment. Jakby każdy z naszych psów uważał chodnik przed klatką za swój, to byłoby niezłe piekiełko... Ale można się zgodzić- że wszystko jest winą właścicieli, w końcu każdy normalny człowiek zna swojego psa i wie, na co go stać, czy jest agresywny itd.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Szura']Martens, nie mam i nie miałam psa, który by innego chciał poważnie zranić, niemniej nie uważam za psa po przejściach osobnika, na którego się raz suka rzuciła. A to wystarczy, żeby nie lubił i sobie nie życzył.[/QUOTE]

Od nielubienia i nieżyczenia sobie i okazania tego, do rzucenia się, starzania po ziemi i pogryzienia (a nie np. kłapnięcia zębami w powietrzu) daleka droga. Tylko mam wrażenie, że Ty nie możesz albo nie chcesz załapać różnicy, bo wydaje Ci się, że to co piszę w jakiś sposób obraża Ciebie/Twojego psa.
Dodam tylko jeszcze, pewnie dolewając oliwy do ognia, że pies, który od jednego niemiłego spotkania z niemiłą suką nabywa urazu do suk wszystkich jak leci i reaguje potem na ich zbliżanie się gwałtowną agresją, ma bardzo słabą psychikę plus pewnie zaniedbany w młodości socjal, więc tym dalej mu do "normalności".

[quote name='Szura']Arielka, nie jest to normalne nie dlatego, że samiec bronił terenu, który uważał za swój, tylko dlatego, że samiec z takimi zapędami, który atakuje nie zaczepiające go psy, był bez smyczy. Co jest absolutnie niedopuszczalne.[/QUOTE]

Ale chyba mówimy teraz o tym w kontekście normalności zachowania psa, a nie tego, co powinna, a czego nie powinna jego właścicielka.

[quote name='Szura']bonsai, a jak facet da w zęby za to złapanie za tyłek to można mieć do niego pretensje?[/QUOTE]

Ręce mi powoli opadają :evil_lol:
A jak facet zostanie złapany za tyłek przez jakąś dziewczynę, odwróci się, zobaczy, że to kobieta, prawdopodobnie słabsza od niego, powali na ziemię i skopie do utraty przytomności, to będzie to normalne?
Cały czas w kwestii psiej mówimy właśnie o czymś takim - normalne będzie jak na nią nawrzeszczy, od biedy normalne jak ją odruchowo odepchnie (choć złapanie za tyłek zwykle nie jest bolesne ani fizycznie krzywdzące, stąd normalna osoba raczej powinna odruchy opanować zanim nie oceni sytuacji, bo może to ktoś znajomy zrobił kawał albo małe dziecko tak się zachowało), ale nie będzie normalne uderzenie jej.
Tak samo normalne nie jest, kiedy do psa podchodzi suka, a ten sobie tego nie życzy i zamiast warknąć, odsunąć się, kłapnąć zębami w powietrzu, rzuca ją o glebę i gryzie na serio.

Link to comment
Share on other sites

Nie obrażasz ani mnie, ani mojego psa, który w razie czego albo od razu próbuje zwiać przed natrętem, albo wcześniej warknie i kłapnie, ale jeśli to nie skutkuje, nie ma pojęcia, jak się zachować. ;)

Chyba po prostu mamy inną granicę 'normalnego' psa.

[QUOTE]Ale chyba mówimy teraz o tym w kontekście normalności zachowania psa, a nie tego, co powinna, a czego nie powinna jego właścicielka.[/QUOTE]

Tak, i moim zdanie normalnym jest, że pies broni terenu, który uważa za swój. Oczywiście nie każdy pies to robi, nie każdy w ten sam sposób, niemniej jest to normalne.

[QUOTE]A jak facet zostanie złapany za tyłek przez jakąś dziewczynę, odwróci się, zobaczy, że to kobieta, prawdopodobnie słabsza od niego, powali na ziemię i skopie do utraty przytomności, to będzie to normalne?[/QUOTE]

Jednak lepszym porównaniem (choć nie lubię tych 'ludzkich') jest danie w zęby - przy psich sporach zazwyczaj dzieje się dużo mniej, niż na to wygląda. Przyduszenie do ziemi, ugryzienie nawet raz czy drugi nie byłoby dla mnie niczym 'dziwnym'. Zgodzić się mogę, że jeśli pies specjalnie (bo jeśli jest większy, to czasem ta różnica jest niebezpieczna, a nie intencje psa) rzuca się z zamiarem nie puszczenia, aż drugi nie umrze, to to nienormalne, ALE - niezależnie, czy to pies atakuję sukę, suka psa, pies psa czy suka sukę, lub ktokolwiek z nich szczenię. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja mam taką sukę... Boksia odebrana przez ciotki z dogo (wątek Shary i Omara: [url]http://www.dogomania.pl/threads/206691-2-boxie-ju%C5%BC-na-zawsze-w-DS-teraz-SHARA-i-OMAR[/url]) właścicielom, którzy całe życie trzymali ją w kojcu z boksiem -samcem, szczeniaki co cieczka, zero socjalizacji. Na spacerach jest grzeczna dopóki jej nie odbije. Na smyczy wyrywa się do innych psów (szczególnie do dużych), puszczona atakuje: zatrzymuje się, wgapia w przeciwnika, atakuje, jeśli przeciwnik się podda, w niej narasta mordercza pasja - atakuje jeszcze bardziej. Chodzi w kagańcu, ale to baba 30kg, więc może uszkodzić. Na małe pieski poluje - goni, dopada, pisk pieska i zdwojony atak. W domu ideał, z drugim boksiem zero problemów, zaadoptowała małego kociaka, zajmuje się nim jak swoim dzieckiem. Pracujemy nad nią, ale to bardzo trudne, wygląda na to, że ona albo nie czyta albo nie rozumie CSów. Jedno jest pewne, nie zmierzam jej puszczać luzem i bez kagańca :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

no tak z tym bronieniem terenu to ja rozumiem, że pies może bronić swojego terenu, czyli na przykład ogródka przed domem jednorodzinnym, gdzie można założyć obcy na codzień się nie kręcą, bo jest to teren ogrodzony. Ale tu nie chodzi o teren prywatny, tylko o teren wspólny wszystkich mieszkańców, co oznacza, że normalny pies który na codzień spotyka na tym terenie inne psy, a także ludzi nie powinien reagować w ten sposób. Bo jeśliby to było normalne, to ja nawet nie chcę myśleć co działoby się na klatkach schodowych, gdzie często psy się mijają podczas wychodzenia czy wracania z dworu. A u mnie w jednej klatce schodowej w bloku czteropiętrowym jest np. 6 psów, to chyba musielibyśmy przed wyjściem na spacer dzwonić do siebie i uzgadniać kolejność wyprowadzania ;)

Link to comment
Share on other sites

Chociaż taki przypadek też mieliśmy i to w naszej klatce schodowej, owczarek niemiecki, który nie tylko rzucał się na moje psy (także w razie przypadkowego spotkania na klatce musieliśmy po prostu uciekać, bo chłopak nie miał siły utrzymać psa i raz mu się wyrwał, chciał capnąć Mikę, ale w tej chwili podbiegł Roki i odwrócił uwagę owczarka, który na szczęście tylko drasnął go na udzie, bo Roki jest skoczny jak koza ;) i udało mu się wyczmychnąć) ale i w niedługim czasie zaczął agresywnie reagować na mnie. Na szczęście ludzie porządnie wzięli się za pracę nad nim i co prawda pies zawsze chodzi w kagańcu i w większości na smyczy (chociaż ostatnio widziałam jak na łące biegał z chłopakiem bez smyczy, ale na nasz widok natychmiast został odwołany i zapięty na smycz). I już nie boimy się go mijać na dworze, ani na klatce, bo nawet na nas nie warknie. I moje psy też na szczęście po tych poprzednich akcjach nie mają do niego urazu, Roki tradycyjnie ignoruje zajęty wąchaniem swoich krzaczków, a Mika nawet ostatnio wyraziła chęć podejścia i powąchania go, ale na takie poufałości nie pozwoliłam, bo mógłby ją nagle wystraszyć.
Także wszystko skończyło się ok :)

Link to comment
Share on other sites

To co dla ludzi jest normalne, nie musi być tu normalne dla psa ;)
Bo przede wszystkim z psiego punktu widzenia taka ilość psów na mały teren jaką mamy w miastach jest mega nienaturalna, i wystarczy kilka samców z silniejszym charakterem i instynktem terytorialnym, żeby były problemy. Przecież te psy nie są tam non stop, jak wychodzą to są same albo tylko kilka psów, radośnie znaczą teren i jak trafia się pies który przywiązuje do terytorium duża wagę, to do szału go doprowadza, że "jego" teren znaczy codziennie setka innych psow :evil_lol: i sam się nakręca.

Co do klatek schodowych, ja nie muszę myśleć, ja mam to na codzień, bo u mnie niemal każde moje mijanie się z psem sąsiadów oznacza pospieszne przemykanie z psami po schodach, podczas gdy oni trzymają ryczącego i wyrywającego się potworka na rękach albo za łeb :razz:
A jeszcze weselej miałam w poprzednim mieszkaniu, kiedy piętro niżej mieszkała suka puszczana na samotne spacery, która kwitła potem na klatce na swoim piętrze i czekała bóg wie ile na wpuszczenie, a ja musiałam zejść tamtędy z moją własną suką. Tamta oczywiście siedząc tam godzinami zaczynała uważać swoje piętro za swoje terytorium i przepchanie się tam z drugą suką bywało problematyczne ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']To co dla ludzi jest normalne, nie musi być tu normalne dla psa ;)
Bo przede wszystkim z psiego punktu widzenia taka ilość psów na mały teren jaką mamy w miastach jest mega nienaturalna, i wystarczy kilka samców z silniejszym charakterem i instynktem terytorialnym, żeby były problemy. Przecież te psy nie są tam non stop, jak wychodzą to są same albo tylko kilka psów, radośnie znaczą teren i jak trafia się pies który przywiązuje do terytorium duża wagę, to do szału go doprowadza, że "jego" teren znaczy codziennie setka innych psow :evil_lol: i sam się nakręca.

Co do klatek schodowych, ja nie muszę myśleć, ja mam to na codzień, bo u mnie niemal każde moje mijanie się z psem sąsiadów oznacza pospieszne przemykanie z psami po schodach, podczas gdy oni trzymają ryczącego i wyrywającego się potworka na rękach albo za łeb :razz:
A jeszcze weselej miałam w poprzednim mieszkaniu, kiedy piętro niżej mieszkała suka puszczana na samotne spacery, która kwitła potem na klatce na swoim piętrze i czekała bóg wie ile na wpuszczenie, a ja musiałam zejść tamtędy z moją własną suką. Tamta oczywiście siedząc tam godzinami zaczynała uważać swoje piętro za swoje terytorium i przepchanie się tam z drugą suką bywało problematyczne ;)[/QUOTE]

Heh, przynajmniej była wypuszczana na dwór - u nas są ludzie wypuszczający swojego ujadającego potwora, który chciał mnie użreć w nogę, na klatkę schodową, "co by sobie pobiegał"...

Link to comment
Share on other sites

Czyli u nas nie jest najgorzej, bo jednak w okolicy większość "nas" czyli posiadających psy szanuje się nawzajem i stara sobie nie wchodzić w drogę i nie utrudniać, poza pojedynczymi przypadkami, ale jednak nie tak częstymi, no i poza yorkiem z sąsiedniej klatki :diabloti:, który niezmiennie od lat wybiega z klatki z wściekłym jazgotem robi kółko przed blokiem kąsając po łapach wszystkie znajdujące się w pobliżu psy i uciekając zaraz potem z jazgotem, a potem kółko od nowa, niezmiennie też pańcia stoi przed klatką i próbuje go odwołać, przy drugim kółku psa traci cierpliwość i zaczyna z wrzaskiem go gonić :crazyeye:. Na szczęście spotykam go rzadko, bo wyprowadzany, a raczej wypuszczany jest tylko przed blok i raczej nie w moich godzinach. Moja Mika za każdym razem na widok jazgota jest niezmiernie zdziwiona, bo nie wie, czy to oznacza zachętę do zabawy czy raczej nie, a Roki za każdym razem dyskretnie i niepostrzeżenie się oddala, coby nie zostać ugryzionym w łapę :cool3:

Link to comment
Share on other sites

No ja mieszkam na psim osiedlu, ale jakiś czas temu pojawiły się u nas dwa amstaffy. Podejrzewam że pieski pozytywne (chociaż żal patrzeć na ich spacery), bo często się mijamy i z ich strony nie ma jakiegokolwiek ataku, ale jakiś czas temu jeszcze były puszczane, to wtedy zaatakowały typowego labka - pies terapeuta, kupiony dla niepełnosprawnej dziewczynki, jeden jedyny raz podobno się bronił, jego właściciel też coś próbował, ale wiadomo jakie szczęki mają te psiska. I tak sobie myślę, że pewnie właścicielom tez szkoda, że nikt nie chce się bawić z ich psami, ale dla mnie naprawdę nie byloby problemu, gdybym wiedziala, że są zrównowazone także po spuszczeniu ze smyczy, są posłuszne i że w razie, gdyby Happy je odganiała czy nawet się rzuciła, one dadzą jej spokój, a nie odpowiedzą tym samym...
Mnie przy tym nie było, ale: leci frisbee, a na drogę za naszą polaną leci samochód, frisbee przecina drogę, Happy w długą, a moja mama krzyczy STÓJ i mój pies się zatrzymuje - kopara opadła panom którzy się wiecznie naśmiewają z naszego ćwiczenia :D tzn. samochód jechał wolno (z psem, który państwo wywożą dalej na spacery, bo im ucieka, a oni mają jakieś problemy fizyczne i nie mogą za nim tak biegać, no a ćwiczenie - co za bzdura), więc pewnie nic by się nie stało, bo Ci ludzie wiedzą, że tutaj na każdym kroku jest pies, ale na pewno było to dość oszałamiające nie tylko dla obserwatorów, ale i dla samej mojej mamy :P
No i oczywiście jestem okropnie dumna, że gdy mijamy rzucającego się wściekle psa, Happy idzie obok wpatrzona - nie zawsze zdarza się często, ale wystarczy, by ludzie patrzyli się jak na UFO, jakby nigdy w życiu czegoś takiego nie widzieli ;)

I nie wiem, czy to się zalicza do tematu chamstwa - trochę tak... ale: pewien pan ma dwa psy, owczarka i jamnika. Zawsze biegają luzem, ale gdy jamnik idzie do przodu, tzn. że pokazało się coś ciekawego - jakiś pies, zając, sarenka, itp. - woła owczarka i.. w ten sposób nie trzeba się bać, że się zostanie zagryzionym przez wielkiego psa. No i też jak się widzi jamnika, to jest sygnał, że zaraz za nim drepta owczarek i jest czas, by się usunąć :D i może to i tak nieodpowiedzialne, bo Happy nie lubi nawet tego jamnika, ale wolę to niż spotkanie z ONkiem, zresztą ten jamnik jest dobry na ćwiczenia, bo odpuszcza, a ja sobie ćwiczę przywoływanie Happy :P

Link to comment
Share on other sites

U nas przez osiedle czasem przechodzi pan z młodym dobermanem, pies zawsze idzie przy nodze na krótkiej smyczy, bo jest bardzo agresywny do innych psów, rzuca się i ujada. no i jak ostatnio przechodziłam z psami to Roki zaczął reagować na to jego ujadanie, postawił jeża, warknął i tak jakby podskoczył przednimi łapami do ujadania (kiedyś namiętnie ujadał na wszystkie duże czarne psy i na boksery, ale raczej ze strachu, możliwe, że coś niemiłego z przeszłości), szybko powiedziałam "Roki spokój", no i od razu odpuścił, chociaż widać było po nim, że chciałby oj chciał też poujadać, bo spojrzał na mnie z takim wyrzutem. W każdym bądź razie panu chyba się głupio zrobiło, że nie jest w stanie uciszyć swojego i zaczął go kurczowo za obrożę szarpać, prawie podnosić za tą obrożę, tylko nie wiem co to miało dać? Natomiast w bloku obok mieszka pani z bokserem, na którego Roki dosyć długo reagował bardzo agresywnie. Po wielu miesiącach pracy wreszcie mijając się z nim jednym chodnikiem Roki idzie na luźnej smyczy :) i nawet jeża nie postawi. I ostatnio pani mnie pochwaliła, jakie grzeczne psy mam :loveu:, pomimo, że wcześniej na nasz widok zawsze nieciekawą minę miała.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='KarinaK83']Czyli u nas nie jest najgorzej, bo jednak w okolicy większość "nas" czyli posiadających psy szanuje się nawzajem i stara sobie nie wchodzić w drogę i nie utrudniać, poza pojedynczymi przypadkami, ale jednak nie tak częstymi, no i poza yorkiem z sąsiedniej klatki :diabloti:, który niezmiennie od lat wybiega z klatki z wściekłym jazgotem robi kółko przed blokiem kąsając po łapach wszystkie znajdujące się w pobliżu psy i uciekając zaraz potem z jazgotem, a potem kółko od nowa, niezmiennie też pańcia stoi przed klatką i próbuje go odwołać, przy drugim kółku psa traci cierpliwość i zaczyna z wrzaskiem go gonić :crazyeye:.[/QUOTE]

Absolutnie mnie to rozwala, tzn. puszczanie małych narwanych jazgotów luzem. Gdyby ten yorasek trafił na psa, któremu się w końcu skończy cierpliwość i owy pies by go uszkodził, to by dopiero był ryk i szukanie winny wszędzie tylko nie w swoim zachowaniu... :roll:

Chyba mnie czeka poważna rozmowa z właścicielkami pewnej suki rzucającej się na przedstawicielki własnej płci. Suka oczywiście biega luzem, bo to "owczarek" :cool3: a jej ataki są dość przemyślane i odbywają się bez jednego mruknięcia. Chyba będę musiała panie poinformować, że jak mojej suce (którą tamta regularnie namierza, ale przy mnie boi się podejść, bo hm... byłam dla niej swego czasu raczej niemiła :diabloti: ale przy mojej siostrze podbiega do Zu od tyłu i stara się ją złapać za zadek) spadnie włos z głowy to nie odpuszczę...

Link to comment
Share on other sites

U nas w podobnym przypadku jednorazowe, kulturalne :diabloti: zwrócenie uwagi, że jeśli jeszcze raz dojdzie do sytuacji zagrażającej naszemu bezpieczeństwu to dzwonię na policję, pomogło od razu :)
Też się zastanawiam, że jeszcze żaden pies nie uszkodził jazgota :mad:, ale to pewnie dlatego, że on jest wypuszczany tylko przed blok i już wszyscy wychodzący z psami, a także psy wiedzą na co go stać i unikają.

Link to comment
Share on other sites

Jestem tak wkurzona ,że musze gdzieś to odreagować:angryy:Szłam z psem i widzę naszego ulubionego pudlopodobnego psa ze swoja pańcią.Schodzę na bok i idę z Frankiem.Oczywiście sielanka długo nie trwała bo pies biegnie do nas-Franek ląduje na rękach więc podloodobne coś zaczyna skakać po moich nogach i próbuje mnie ugryźć.Mówię a właściciwie krzyczę do baby ,ze ma w tej chwili co coś wziąć na smycz.Pani zajęta rozmową spogląda na mnie i mówi tylko-no coś takiego:razz:Mówię ,że jak go zaraz nie weźmie na smycz to zadzwonię na SM bo tu psów spuszczać nie wolno.No coś takiego:diabloti:Zaraz dostanie pan mandat.No coś takiego:razz:Więc spytałam się jej czy jej słownictwo ogranicza się tylko do tego jednego zdania?...No coś takiego:evil_lol:Ręce mi opadły

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Jestem tak wkurzona ,że musze gdzieś to odreagować:angryy:Szłam z psem i widzę naszego ulubionego pudlopodobnego psa ze swoja pańcią.Schodzę na bok i idę z Frankiem.Oczywiście sielanka długo nie trwała bo pies biegnie do nas-Franek ląduje na rękach więc podloodobne coś zaczyna skakać po moich nogach i próbuje mnie ugryźć.Mówię a właściciwie krzyczę do baby ,ze ma w tej chwili co coś wziąć na smycz.Pani zajęta rozmową spogląda na mnie i mówi tylko-no coś takiego:razz:Mówię ,że jak go zaraz nie weźmie na smycz to zadzwonię na SM bo tu psów spuszczać nie wolno.No coś takiego:diabloti:Zaraz dostanie pan mandat.No coś takiego:razz:Więc spytałam się jej czy jej słownictwo ogranicza się tylko do tego jednego zdania?...No coś takiego:evil_lol:Ręce mi opadły[/QUOTE]

No coś takiego :D umarłam ze śmiechu :D

Link to comment
Share on other sites

do nas dzisiaj leci mały pudelek sąsiada max 4kg a sąsiad krzyczy "mój nic nie zrobi , proszę się nie bać " :evil_lol: owszem bałam się ale o jego psa bo moja suka mogłaby go nieźle uszkodzić kagańcem .
a pudelek nie raz już do nas podlatywał i atakował moją sukę , i za każdym razem muszę chować psa za nogi bo mimo że ma na sobie kaganiec takiego małego pieska może uszkodzić , a sąsiad tego nie rozumie niestety.

jeśli jakiś pies by na mnie skakał i próbował ugryźć nie zawachała bym się go kopnąć .

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...