Jump to content
Dogomania

Sonia - uroda może i przeciętna, ale charakter - ANIELSKI! :)


Nutusia

Recommended Posts

Sońcia już w domu po zabiegu :)

Straszna z niej bidulka ale wszystko poszło zgodnie z planem i teraz będzie spokojnie dochodziła do siebie :) Ma na brzuszku dwa szycia (jedno dłuższe drugie krótsze) i szwy na oczku. Z dodatkowych "atrakcji" to przy prześwietlaniu kolanka okazało się, że w stawie tkwi kilka ziarenek śrutu :(

To tak w skrócie żeby uspokoić wszystkich żadnych wieści, Nutusia na pewno opisze jutro wszystko ze szczegółami :)

Link to comment
Share on other sites

Witanko :) Trzeci dzień boli mnie głowa i jest to nieznośne!!! Wczoraj udało mi się wcześniej czmychnąć do domu, wzięłam kolejną baterię prochów i się na chwilę położyłam, bo chyba nie byłabym w stanie jechać do lecznicy...

Sonieczka baaaaaaaaaardzo dzielna. Zanim trafiła na stół, użyczyła fragmentu swojego posłanka Rudzikowi, który poszedł na pierwszy ogień.

Zabieg przeszedł bez komplikacji. Właściwie do każdej operowanej rzeczy powinno być osobne cięcie, czyli powinny być 3 cięcia po kilka centymetrów, z kilkucentymetrowymi odstępami. Ale dr Marta zrobiła tylko 2 - jedno na przepuklinę pępkową, a to drugie nieco rozszerzyła i udało się z jednego końca wyciągnąć przepuklinę, a z drugiego macicę. Oczkiem zajął się dr Darek, który wczoraj nas bardzo rozczulił, paradując po lecznicy w gustownym wdzianku w pieski i kotki! :) Korciło mnie, żeby mu cyknąć fotkę, ale się powstrzymałam ;)

Jeszcze przed wybudzeniem, dr Darek zrobił RTG, po czym wychodzi i pyta mnie co wiem o przeszłości Soni. Odpowiedziałam, że nic poza tym, że żyła na wsi, w ostatnim czasie na łańcuchu. "A to dziwne, bo ona ma w kolanie jakieś implanty! Tylko nie mogę dojść co to jest i czemu miało służyć". Weszłam do pracowni i na ekranie, po obu stronach stawu kolanowego zobaczyłam małe białe punkciki - jakby główki od gwoździ. Gdy na standardowo zrobionych dwóch projekcjach Doktor nie mógł dojść co to jest i po co, cyknął nawet trzecią projekcję, ale i ta nie rozwiała jego wątpliwości. Doktor dotknął kolanka w tym miejscu i powiedział, że wyczuwa te główki pod palcami i że na 100% jest to metal. A potem przesunął myszką obraz do góry i oboje ujrzeliśmy jeszcze kilka takich "kulek". Wtedy wszystko stało się jasne - Sonia jest nafaszerowana śrutem :( Te dwa kawałki tkwiące w stawie pewnie uda się wydobyć przy operacji kolanka - reszta zostanie w ciele, bo trzeba by było podziurawić psa jak sito, by je wydobyć :(

Jeśli chodzi o operację kolana - też będą musiały być dwa zabiegi, na szczęście możliwe do wykonania na raz, przy jednej narkozie. Trzeba pogłębić bloczek, w którym porusza się rzepka, bo jest za płytki i dlatego rzepka wypada, a po drugie trzeba zrobić coś z guzowatością kości piszczelowej (chyba ją przemieścić). Koszt operacji jak dla nas = 600 zł. Zabieg można przeprowadzić nawet już za 3 tygodnie, ale myślę, że lepiej poczekać choć z miesiąc... Doktor kazał się zastanowić czy będziemy się decydować na tę operację. Sonia jest psem małym i lekkim, powinna się przyzwyczaić do wypadania tej rzepki, ale wiadomo - procesy zwyrodnieniowe będą postępowały o wiele szybciej, niż gdyby girka została naprawiona. Powiedziałam wstępnie, że pewnie się zdecydujemy, bo jednak Sonia odczuwa dyskomfort, utyka, tylko musimy pozyskać środki finansowe, bo kto zrobi taką operację lepiej niż Traczyk, na co Marta asystentka rzekła "nikt" :)

Po zastrzyku na wybudzenie Sonia była trochę niespokojna (choć do histerii Rudka Marysi było jej baaaaaaaaardzo daleko :)). W samochodzie popiskiwała i pojękiwała. Gdy wróciłyśmy do domu, Sławek wziął ją na ręce, a ja się szybko umyłam i przebrałam. Potem ułożyłam ją obok siebie na kanapie i spokojnie zasnęła. Przeniesiona potem na łóżko trochę się pokokosiła, ale w końcu się ułożyła i zasnęła. O 1.30 postanowiła wyjść na siku, po czym szybciutko grzecznie wróciła do domu i zasnęła z powrotem. Następna pobudka była ok. 4ej na picie, potem po 5ej na.. nie wiadomo co ;) Wstałyśmy o 7.30. Poszła na siusiu i nawet się zameldowała w kuchni na śniadanie, ale w końcu stwierdziła, że jeszcze nie pora na jedzenie. Dałam syropek p/bólowy i założyłam maść do oczka.

Ponieważ wczoraj z tego wszystkiego zapomniałam wziąć z lecznicy kołnierz, a na oczku są szwy, postanowiłam, że wezmę Sonię ze sobą do pracy, żeby mieć ją na oku :) W samochodzie była grzeczniutka - trochę leżała na kolanach, trochę wyglądała przez okno. Położyłam jej posłanko pod biurkiem. Położyła się grzecznie, potem dała się jednak na mówić na odrobinę kurczaka z ryżem, a teraz śpi jak aniołek - nie ma psa! :)

Jutro jedziemy do lecznicy na kontrolę - przede wszystkim oczka.

Uffff, jak to dobrze, że już połowa za nami!!!!

Link to comment
Share on other sites

Jolu - bardzo, bardzo dziękujemy z Soniulką. Pozdrów Tatę i podziękuj najpiękniej :)

No niestety - kasy sporo. Niebawem postaram się wystawić bazarek z fantów, które dostałam od Joli i po raz kolejny książki, które się kiedyś nie sprzedały.

Przyszła moje koleżanka z pracy - Sonia wyszła jej na spotkanie (nawet nie zauważyłam kiedy!). Żadnego szczekania! Przywitała się, dała się pogłaskać, dojadła śniadanie i dalej śpi. Gdyby nie fakt, że na co dzień muszę już w Warszawie dojechać kawałek metrem i tramwajem, zabierałabym ją do pracy - byłoby nam razem raźniej ;)

Link to comment
Share on other sites

Fajnie....fajnie się czyta i mordka się śmieje,że wszystko tak pięknie poszło..

cudna , spokojna sunia i bardzo , bardzo cierpliwa.

Przecież każda ranka niezależnie boli nawet po syropku.

Myślę,że te 600 PLN jakoś się uzbiera.

Ja chwilowo nie dam,bo się w inne płatności wpasowałam......ale będę myślała.

Pozdrawiam całą czeredę spokojniejszą po wyadoptowaniu Imuszki.

Link to comment
Share on other sites

Byliśmy na kontroli. Brzusio się goi jak na psie - żadnych zaczerwienień czy opuchlizny. Ale na wszelki wypadek, skoro już przyjechałyśmy, dostała jeszcze zastrzyk z betamoxu. Oczko też w porządeczku - dostała dwa rodzaje kropelek i dalej mamy smarować maścią, którą dostałyśmy w czwartek. Za tydzień, przy zdjęciu szwów zostanie jeszcze sprawdzone wydalanie łez (cokolwiek to znaczy ;)). Pani Doktor darowała Soniulowi kołnierz! :) Wizyta była gratisowa - Sonia stała się kolejną ulubienicą dr Marty :)

 

Pokerku - myślę, że przy okazji operacji kolanka, prześwietlimy Sonię w całości i zobaczymy ile jeszcze jest tego śrutu oprócz tego w samym stawie... Dr Marta dziś mówiła, że strzelanie z wiatrówki do zwierzaków to ostatnio straszna plaga. Szczególnie do dzikich kotów, które potem konają w męczarniach :( Oni oboje chodzili zeznawać na policji jakiego rodzaju zabiegi wykonywali w związku z postrzeleniami - jedna kobieta dokładnie wie kto strzela. Policjanci nawet się do tego drania nie pofatygowali :(

 

A tak Nionia czekała na zabieg w czwartek - Ciocia Marysia dodawała jej otuchy :)

 

20150129_183436.jpg

 

Podzieliła się posłankiem z Rudkiem, który poszedł pod nóż jako pierwszy...

 

20150129_184631.jpg

 

20150129_184642.jpg

 

Tu w piątek u mnie w pracy, w podbiurkowym ukryciu ;)

 

20150130_091341.jpg

 

A tu dziś odpoczywa po powrocie z lecznicy

 

20150131_143223.jpg

Link to comment
Share on other sites

Słodyczka kochana :). Każdy kto ją pozna,  musi pokochać :). Nie dziwię się dr. Marcie :). A co ona ma na miseczce pod Twoim biurkiem, Nutusiu? Wygląda, jak .....popkorn ;).

Co za paskudna sprawa z tymi strzelaczami :(. Nie myślą, ile cierpienia a nawet śmierci ich "zabawa" może spowodować :(

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...