Jump to content
Dogomania

Warto wierzyć w cuda! Po blisko 2 latach w DT, Imka znalazła super domek! W małym ciałku wielki strach...


Nutusia

Recommended Posts

Diagnoza brzmi: przewlekłe zapalenie naprężacza powięzi szerokiej uda prawego :shock:

 

Nie kręgosłup, nie biodro, tylko MIĘSIEŃ! A pan neurolog już mi nawet tabletki na depresję zapisał i skierowanie do szpitala dał, żeby mi to moje symulowanie z głowy wybić!!!! :pissed:

 

Dostałam wkłucie z blokadą, ale broń Boże nie do stawu, tylko w najbardziej bolący punkt uda i jest odrobinę lepiej. Już się przynajmniej nie budzę w nocy przy każdej próbie zmiany pozycji. Chodzi mi się też trochę lepiej, bez takiego bólu, ale z kulą się jeszcze nie rozstaję. Wizyta kontrolna za ok. 4 tygodnie, bo to jakoś w okresie międzyświątecznym wypada. Do zapalenia doszło dawno, dawno temu, jako powikłanie dysfunkcji biodra, które od 14 lat powinno być WŁAŚCIWIE rehabilitowane. Zachwyty nad gorącymi okładami z borowiny w sanatorium okazały się być beznadziejnie głupie, bo takich stanów zapalnych grzać nie wolno!  :lmaa:  No, ale najpierw należałoby wiedzieć co pacjentowi dolega, żeby można go było właściwie leczyć i rehabilitować, prawda? A na razie wygląda na to, że tylko prof. Płomiński był na tej lekcji o naprężaczach powięzi :megagrin: Dziwne, po powygooglowaniu nazwy schorzenia, moje objawy okazują się wręcz książkowe, co chyba wskazuje jasno, że jednak kosmitką nie jestem - a już miałam nadzieję :siara:

Tak więc, jak już mnie pan profesor odzapalni, pójdę do wskazanego przez niego rehabilitanta, który mi powie co mi wolno, a czego nie, żebym mogła interweniować, gdyby jakiś kolejny konował chciał mi zrobić krzywdę... Niestety, to, co się wydarzyło przez te 14 lat już się naprawić do końca nie da - trzeba żyć dalej i chyba wejść w stały związek z panem profesorem ;)

A chociaż przystojny...? :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

TZ malagos mówi, że jak człowiek się uprze i chce żyć, to medycyna jest bezsilna........

Święta prawda.

Moja mama po operacji nowotworu krtani,żyła jeszcze 12 lat.

Lekarze po operacji dawali jej maksymalnie 3 miesiące.

Nawet nie chcieli zaordynować koniecznych w takim przypadku inhalacji,bo stwierdzili,że nie ma co chorej męczyć.

Silna wola życia jest ważniejsza niż działania medyków.

No i przeciwnie,jesli ktoś nie chce walczyć nawet najlepsze medykamenty nie pomogą.

Link to comment
Share on other sites

A chociaż przystojny...?

 

W sumie... niczego sobie ;)

 

No to miejmy nadzieję, że skoro udało się nareszcie zidentyfikować przyczynę to teraz uda się ją szybko i sprawnie usunąć

 

Zaniedbań z 14 lat tak szybko usunąć się niestety nie da, ale nie zamierzam się poddawać :)

 

Nutusiu, cieszę się bardzo, że masz wreszcie - mam nadzieję ostateczną - diagnozę!

Teraz już będzie "z górki"!

 

Joluś, z górki to ja mam od dawna :megagrin:  Synuś mój własny mnie tak podsumował już jakieś... prawie 10 lat temu :lmaa:

 

TZ malagos mówi, że jak człowiek się uprze i chce żyć, to medycyna jest bezsilna........

 

Malagosowego TZ wielbię nie od dziś za całokształt jego poczucia humoru!

 

Święta prawda.

Moja mama po operacji nowotworu krtani,żyła jeszcze 12 lat.

Lekarze po operacji dawali jej maksymalnie 3 miesiące.

Nawet nie chcieli zaordynować koniecznych w takim przypadku inhalacji,bo stwierdzili,że nie ma co chorej męczyć.

Silna wola życia jest ważniejsza niż działania medyków.

No i przeciwnie,jesli ktoś nie chce walczyć nawet najlepsze medykamenty nie pomogą.

 

To prawda - podejście człowieka do różnych spraw, w tym zdrowia ma baaaaaaaaaardzo duże znaczenie...

 

No, ale wróćmy do bohaterki tego wątku, bo nie ja nią jestem, ale biała szczypawa, szczekaczka i rakieta z turbo doładowaniem :siara:

 

Imcia nadal nie traci zainteresowania zabawkami - sama się pięknie nimi bawi, wykłada na plecki, przerzuca z jednej strony na drugą i z upodobaniem wyskubuje watę. Oczywiście woli zabawy z grupie, np. z Lili, z którą można się poprzeciągać, trzymając pluszaka zębiszczami albo z Kreską, którą można gonić do upadłego, gdy ta zabawkę zdobędzie i ucieka ile sił w niby-nóżkach :megagrin:

 

W najbliższy wtorek jedziemy do lecznicy z Lili na zastrzyk (rozpoczynamy kurację wspomagającą jej felerne bioderko - widać to u nas rodzinne!) i chyba zabiorę też Imkę. Zaszczepię ją na wirusówki i przy okazji zadam Doktorowi pytanie, którego nie cierpi - w jakim wieku może być Imcioszek ;)

Link to comment
Share on other sites

ehh....to może warto wysłać jakieś informacje do lekarzy którzy przez tyle lat błędnie leczyli - i dołączyć wyniki badań?

 

Mojej mamie wyskoczył dysk i nie mogła chodzić - pani doktor stwierdziła że to RWA KULSZOWA  dawała jej okropnie bolące zastrzyki z witaminami domięśniowe - strasznie się nacierpiała - nie było żadnej poprawy - zmieniła lekarza i okazalo się to nie rwa ale bardzo poważny uraz kręgosłupa!!!! wyskoczenie dysku z przemieszczeniem a ona przez ponad tydzień słaniala się po ścianie.

 

Poszła do pani doktor - rzuciła jej wyniki badań - powiedziała że nie chodzi jej o przeprosiny bo ta ją zaczęła przepraszać - tylko o to żeby nie sprawiała cierpienia innych pacjentom i wyciągnęła nauki z tej lekcji....

 

i ja też bym tak zrobiła

 

zabrała kartę i przeniosła się do innego lekarza

Link to comment
Share on other sites

Powinnam tak zrobić - przynajmniej w przypadku dwóch ostatnich "doktorów", którzy za swoje REWELACJE wzięli łącznie 450 zł. Ale nie wiem czy mam na to siłę, a na zwrot kasy przecież liczyć nie mogę, bo... wizyta się odbyła! No i tak do końca nie wiem czy panowie neurolog i neurochirurg mają obowiązek wiedzieć co to jest to moje skomplikowane, czy nie ;)

Twoja Mama się przeniosła do innego lekarza, ale tamta ŚWIATŁA pani doktor nadal przecież "leczy"...

 

Kaś, a z innej beczki, jak tam sprawa dzików?... Bo nie wiem czy wiecie, ale w ubiegłą niedzielę dzik zaatakował Kasi psa (i poniekąd Tatę!!!) na osiedlowym trawniku. Cygan jest w trakcie leczenia i co się psina nacierpi, to jego. Dziki terroryzują miasto, a szeroko pojęta "władza" ma to w tyle :(

Link to comment
Share on other sites

No, to ja spokojnie czekam na swój  syropik i jak zdegustuje, to też napiszę.  Też jestem ciekawa wieku Imki, ale rozumiem opory pana doktora, bo to trochę, jak wróżenie z fusów ;). Bafi oceniano i na 2,5 i na 4 latka (weci). Maxa na 4lata(dwaj rózni weci) i na.....8(dwie różne behawioryski). No i bądź tu człowieku mądry :(. No, to ja Imcikowi daję (bez patrzenia do pyska ;)) - 2 lata. Niech ma :)

Link to comment
Share on other sites

Sprawozdanie .....

Syropki przepyszne.

Miętowy bardzo mężowi smakował.

Różany tylko dałam mu powąchać,a jak otworzyłam słoiczek to zapach róż był w całej kuchni.

Lawendowy mnie bardzo pasuje do herbatki i kawki po 2-3 kropelki.

Ale ja uwielbiam lawendę.Żałuję bardzo,że u mnie się".nie trzymają"

Co roku wsadzam minimun4 krzaczki i zazwyczaj tylko jeden do następnego roku  przetrwa.

Ale nawet ten przetrwały jest jakiś mizerny mimo podcinania.

Widocznie coś im nie pasuje.

Pozdrowienia i drapanka dla ogoneczków i ich pańci.

Link to comment
Share on other sites

TZ na wszelkie związki się godzi, bylebym przestała narzekać i kuśtykać... ;)

 

Grażynko - baaaaardzo obrazowe to Twoje sprawozdanie - szczególnie ten fragment o zapachu róż :)

 

Pogoda - pod psem :( Oj, będę chyba dziś miała sporo sprzątania po powrocie do domu, bo jednomyślnie stado ODMÓWIŁO ponownego wyjścia na dwór, tuż przed naszym wyjazdem :lmaa:  Wczoraj trochę się krzątaliśmy po ogrodzie, ale psów nie wypuszczałam, bo wystarczyło mi ich 3-krotne wyjście na siku wcześniej :pissed:  Ledwie zdążyłam zebrać piach i schować odkurzacz do pudła, a już z powrotem chrzęściło pod stopami i... pod zadkiem na kanapie i fotelach!

 

Wieści od Florki są marne :nerwy: Nie dość, że nie przestaje szczekać, to na dodatek zaczęła niszczyć. Nie wiem co będzie dalej, naprawdę nie wiem. Chyba ostatnią deską ratunku będzie klatka kenelowa. I... kalendarz, bo w okresie świątecznym byłaby dobra pora na zapoznanie z klatką. Taka pojętna z niej psina - p. Agnieszka mówi, że w lot się uczy komend, sztuczek - a tej jednej tak kluczowej rzeczy nie chce ogarnąć :(

Link to comment
Share on other sites

Z tą adopcyjnością to jednak umowna sprawa jest ;)

 

Grudzień nastał, to i żarełko na grudzień dla Imuszki pora wpisać w rozliczenia...

Zakupiona karma Bosch (15 kg) za 98,80 zł, czyli 6,59 zł/kg. Imcik wmiata dziennie 200 g (już jej Sławek rację zwiększył, bo nienażartość się utrzymuje wciąż ogromna!), czyli 31 dni grudnia x 200 g = 6,2 kg x 6,59 zł = 40,85 zł

Link to comment
Share on other sites

Oj niegrzeczna Florcia.

Szkoda by było,bo świetny domek.

Ze świętami też niewesoło,bo więcej ludzie będą w domkach siedzieli a po świętach od nowa musi się uczyć samotności  przez czas jakiś.

Kurcze,może faktycznie ta klatka coś pomoże.

Z Imeczki faktycznie mały głodomor.

Jeszcze troszkę i "utyta" się zrobi :megagrin:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...