Jump to content
Dogomania

Wątek dla samotnie wychowujących zwierza


kelko

Recommended Posts

[quote name='karina1002']\ I jak jesteśmy na urlopie w domu, to mam wrażenie, że czasami chciałby żebyśmy już sobie poszli do pracy :)
pozdr.[/quote]
:lol: Jakbym widziała naszego psa :cool3:
Mój chłopczyk jest strasznym śpiochem, ale kiedy w ciągu dnia z jakiegoś powodu jesteśmy w domu to stara się za wszelką cenę być przytomny i dotrzymywać nam towarzystwa... i tak siedzi i siedzi, potem się położy, oczy mu się kleją, ale walczy...:cool3: aż padnie. A czasem od razu się poddaje i idzie leżakować na taras :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

  • 5 weeks later...
  • Replies 159
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dopisuje sie do osob samotnie wychowujacych psa:) Biorac psa ze schroniska nie podejrzewalam, iz zostawianie go samego w mieszkaniu moze byc tak wielkim problemem - pies mial samotnie w domu pozostawac gora 6 godz, zazwyczaj krocej. Niestety rzeczywistosc okazala sie nie za rozowa. Pies od poczatku cierpial ogromnie w samotnosci, a z nim naturalnie sasiedzi. Nauka pozostawiania go samego w domu nie dala egzaminu, kompletna porazka, zreszta mlody wyje jak nawet zostanie sam w pokoju bo nie zostanie zaproszony do lazienki. Dzieki Bogu , ze mialam wyrozumialych sasiadow, ktorzy sami zaproponowali mi iz na moje wyjscie do pracy piesek moze pozostawac u nich. Sztruksik chetnie tam chodzi, teraz nawet ma tam psiego kumpla 7 msc szczeniaka - sasiedzi zapragneli miec wlasnego psiaka na wlasnosc. W zamian jak oni jada do sklepu na dluzsze zakupy to ich psiak wedruje pietro wyzej:) a , ze to sa ludzie starsi to na dluzsy spacer ja chodze z ich psem.
Teraz nawet rozwazam wziecie drugiego psa, a sasiedzi nie widza problemu, bo co teraz za roznica dwa psy czy trzy:)

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

[COLOR=black]Pozdrawiam wszystkich pojedynczych opiekunów zwierząt. Aż wstyd, że założyłam ten wątek i tak dawno nie tutaj nie zaglądałam. Ale cieszę się, że wątek nadal żyje i się rozwija :lol:. Muszę kiedyś przeczytać całość.[/COLOR]
[COLOR=black]Do psa przybył mi kot, miał być tymczasowy, ale się zasiedział. Nie udało mi się go szybko wyadoptować, a teraz będzie nam ciężko – i jemu i mnie… [/COLOR]
[COLOR=black]Poza tym pogorszyła się moja choroba stawów i doszły dodatkowe trudności. Wychodzenie z psem, szczególnie rano, to dla reumatyka koszmar. Tym bardziej, że nie udało mi się nauczyć pieseczka, żeby nie ciągnął na smyczy (tzn. nie zawsze ciągnie – i tak sukces – ale zdarza mu się. W lepszych okresach jest to do przeżycia, ale teraz przy każdym takim pociągnięciu widzę wszystkie gwiazdy). Z kolei kicio zapowiada się na wielkiego kocura, w wieku 8 miesięcy waży ok. 4 kg – zaznaczam, że jest szczupły i dopiero będzie kastrowany. Już teraz ciężko mi go podnieść, nie mówiąc już o przeniesieniu w transporterze.[/COLOR]
[COLOR=black]Bardzo mi się podoba pomysł zwierza współdzielonego. I chyba zacznę szukać rodziny zastępczej dla moich futer, bo teraz nie mogę nawet wyjechać na leczenie.[/COLOR]
[COLOR=black]Jutrzejszy dzień spędzam oczywiście z futrami – szczególnie że nie wiem jeszcze, jak kot zareaguje na strzały. Na razie nic sobie z nich nie robi, ale dotąd było – odpukać - wyjątkowo spokojnie. Nie narzekam, bo sylwestra nie lubię od lat, właściwie od zawsze. Planuję w ten wieczór poodpisywać na zaległe listy, poczytać – oczywiście o ile się da.[/COLOR]
[COLOR=black]Życzenia noworoczne jutro, chyba że łącze padnie ;)[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Wątek znalazłam i też się dopisuję :) Moje stado to ja-singielka, 2 sznaucerki olbrzymki (okresowo 3 bo trzecia mojej siostry jak np. teraz ;) a i jakiś tymczasowicz się czasem trafi) + 3 ślimaki afrykańskie :D
Mieszkam w mieszkaniu (nie w ogromnym domu z ogrodem jak większość uważa kiedy mówię jakie mam psy), pracuję na pełny etat. Wszystko zorganizowane i dopięte pod psy. Spacery, gnanie po pracy do domu, wszystkie wyjazdy, imprezy, wakacje, wyjścia itd. itp.
Nie jestem w złej sytuacji bo w razie wyjazdu psice mogę podrzucić do mamy i/lub siostry ale to raczej awaryjnie - nie chcę im jeszcze dokładać bo mają swoje zwierzaki i swoje zajęcia, a poza tym nie lubię się na długo rozstawać z moimi suczynami.
Ogólnie da się to ogarnąć trzeba tylko dobrze logistycznie to dopracować :evil_lol:. Ja jestem przyzwyczajona bo psy miałam od zawsze więc takie uwiązanie i obowiązki są dla mnie 100% normalnością i inaczej sobie nie wyobrażam! Nie mogłabym nie mieć obok siebie psów :loveu:

Link to comment
Share on other sites

Witam. Też się dołączam do osób samotnie zajmujących się psem. Psy miałam od zawsze, z tym że jeszcze parę lat temu nie mieszkałam sama, więc było mi dużo łatwiej, choć pracowałam na cały etat. Gdy odchodził mój ostatni pies już mieszkałam sama i poważnie zaczęłam się zastanawiać, czy brać następnego psa, czy podołam obowiązkom, pracując po osiem godzin dziennie. Raczej byłam zdecydowana tego nie robić, choć z drugiej strony nie wyobrażałam sobie życia bez psa. I tak przypadkiem trafłam na znajdę z ulicy bardzo skrzywdzoną przez ludzi. Nie mogłam jej nie przygarnąć. Muszę powiedzieć, że na początku był horror, pies miał paskudne nawyki,trudno było do niego dotrzeć i złapać kontakt psychiczny a na dodatek miał ogromny temperament, co przy pracy na cały etat stwarzało trochę trudności w porządnym wybieganiu go. Mieszkam co prawda w bloku w Warszawie ale na szczęście w okolicy, gdzie są piękne tereny spacerowe.Koniec końców włożyłam w psiaka ogrom pracy (o wiele więcej niż w psy wychowywane od szczenięcia- a tylko takie miałam przedtem) ale opłaciło się. Dziś mogę powiedzieć, że mam psa idealnego i ogromną satysfakcję. I jakoś daję sobie radę, choć jest ciężko(tym bardziej,że nie jestem zdrowa). Praktycznie wszystko jest podporządkowane psu. Wstawanie skoro świt na długi spacer przed pracą, pędzenie galopem po pracy i znowu długi spacer z zabawą i szkoleniem. Ograniczone własne rozrywki, no bo w weekendy mojej ukochanej suni należą się megaspacery z megaatrakcjami, za to ,że była taka wspaniała w ciągu tygodnia. Wszelkie wyjazdy na wakacje oczywiście tylko tam, gdzie mogę zabrać psa.Ale nie żałuję ani chwili swojej decyzji i nie wyobrażam już sobie życia bez mojego psa.
Wszystkim singlom życzę wszelkiej pomyślności i wytrwałości w dążeniu do celu w nadchodzącym Nowym Roku.

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#444444][FONT=Arial][SIZE=3][FONT=Verdana][SIZE=2]Niestety z moim łączem nie udało mi się wczoraj dostać na forum.[/SIZE][/FONT] [/SIZE][FONT=Verdana][SIZE=2]Wobec tego dzisiaj życzę wiele dobrego w nowym roku dla wszystkich zapsionych i zakoconych singli i nie tylko :BIG:[/SIZE][/FONT][/FONT][/COLOR]
[COLOR=#444444][SIZE=2]Wczoraj stwierdziłam, że nawet nie jestem ciekawa fajerwerków. Ewentualne doznania estetyczne psuje mi myśl o tych wszystkich zwierzakach – nie tylko naszych domowych – które w tej chwili umierają z przerażenia, często zupełnie dosłownie. I ile będzie w ciągu następnych dni zagubionych psów – ofiar ludzkiego szaleństwa.[/SIZE][/COLOR]
[COLOR=#444444][SIZE=2]Dobrze chociaż, że mój obecny pies ma w nosie wystrzały i w ogóle się nie boi. Poprzedni za każdym razem umierał ze strachu, nawet po tabletkach. Kot chyba trochę się cykał, ale on jest bardzo dyskretny w okazywaniu uczuć. Wnioskuję po tym, że nie zjadł ostatniej porcji jedzenia (a uwielbia jeść) i do rana nie poszedł do kuwety. No i nie spał na ulubionym parapecie, gdzie kaloryfer miło grzeje go w dupkę.[/SIZE][/COLOR]
[SIZE=2][COLOR=#444444]W każdym razie cieszę się, że już jest po wszystkim, a neandertale i inni troglodyci (= sąsiedzi) zalegli spać. Jeszcze tylko popołudnie i wieczór może być z atrakcjami, bo przecież trzeba będzie wykorzystać nagromadzony arsenał.[/COLOR][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

I ja się dopiszę do grona singli z psiakiem.
Jestem na ostatnim roku studiów i wynajmuję pokoik w mieszkaniu z innymi studentami. Trzymam w nim oczywiście moją ON-ke Lady:evil_lol:.
Kupiłam ją jeszcze w liceum, ale od początku to był mój pies. Później poszłam na studia, wyjechałam do innego miasta i musiałam rozstać się z psem:-(. Został w domu rodzinnym, a ja wracałam co weekend by się z nią zobaczyć. Na trzecim roku postanowiłam poszukać mieszkania w którym mogłabym trzymać psa, to nie było wcale łatwe, ale udało się. I mogłam mieć moja ukochaną piesie 24 godziny na dobę. Lady bardzo szybko przyzwyczaiła się do mieszkania ze mną w małym pokoiku (wcześniej mieszkała w domku z ogrodem). Byłam bardzo szczęśliwa:multi:, bo obawiałam się tego jak będzie zostawać sama w obcym mieszkaniu, ale to nie był dla niej problem. Nie wiem czy to możliwe, ale ona chyba zrozumiała, że jak się nie nauczy zostawać sama, to wróci z powrotem do domu rodzinnego.
Jakoś udaje mi się łączyć studia, wcześniej też trochę pracowałam z obowiązkiem utrzymania psa. Choć wiele razy trzeba sobie odmówić wielu przyjemności, to i tak nigdy bym jej nie zostawiła:shake:.
A co po studiach, trzeba pójść do pracy, która też jest uzależniona od psa, ale mam nadzieje, że uda mi się coś znaleźć:p.
Jestem w o tyle dobrej sytuacji, że w razie czego mogę psa do rodziców podrzucić:evil_lol:.

Link to comment
Share on other sites

Tak czy inaczej singiel z psem ma nielatwe zycie:(. Praca 8 godzin plus dojazdy, ewentualne wyjazdy zawodowe (bo wszelkie inne z psem oczywiscie:)), choroba, nie wspominajac, ze czasem trzeba wyskoczyc na zakupy, na poczte, czasem sie chce do kina, a czasem sie po prostu nie chce wcale nigdzie wychodzic, nawet z psem.

No i tu pojawia sie dylemat dwa psy, maja niezle - nigdy nie sa same, ale z drugiej strony, zabranie do biura odpada, znalezienie opiekuna utrudnione, rece tylko dwie a czasem trzeba parasol wziac w reke lub siatke.

Osobiscie nie polecam singlom psa.

Ja jednak inaczej nie potrafie, niektorzy ludzie po prostu maja psa, u mnie pies to sposob na zycie:)

Link to comment
Share on other sites

ja wprawdzie singielką nie jestem ale jeżeli chodzi o zwierzaki[dwa psy+dwa koty/dwa pokoje w bloku/dwoje dzieci, musze drugiego tz chyba sobie sprawić:diabloti:]tak jakbym była, jedyne ułatwienie mam takie że tz z dziećmi zostaje jak ja idę na długie spacery,cała organizacja i realizacja jest na mojej głowie i powiem Wam że 100x wolę chodzić za zwierzakami niż chodzić do pracy:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Abi']
No i tu pojawia sie dylemat dwa psy, maja niezle - nigdy nie sa same, ale z drugiej strony, zabranie do biura odpada, znalezienie opiekuna utrudnione, rece tylko dwie a czasem trzeba parasol wziac w reke lub siatke.

Osobiscie nie polecam singlom psa.

Ja jednak inaczej nie potrafie, niektorzy ludzie po prostu maja psa, u mnie pies to sposob na zycie:)[/quote]


a kto powiedzial ze do biura nie mozna zabrac 2 pieseczków :cool3: , moje dwa owczarki pracuja ze mną , wlasnie kazde lezy w swoim kącie w moim biurze .

ale fakt parasolka to mocno niepraktyczna rzecz dla singla z dwoma psami , wiec dobra kurtka antydeszczowa zawsze czeka w bagazniku ,no i nie nosi sie torebek ,toreb a po prostu plecaki :lol:

Link to comment
Share on other sites

To ja tez się dopiszę :razz:
Singlem co prawda nie jestem ale moja "druga połowa" od sierpnia pracuje za granicą i jak do tej pory był w Polsce tylko dwa razy... Więc można powiedzieć , że jesteśmy tylko we dwoje ja i Biru. Oprócz psa mam pod opieką chorą babcię - i uwiązaniem większym od psa jest w/w babcia :/
Każdy wyjazd etc jest rozpatrywany z punktu widzenia psa :) Na szczęście na wiele z pracujących wyjazdów np jako wychowawca kolonijny z zaprzyjaźnionego biura - mogę brać Biru.

Na sytuacje extremalne mam moich rodziców - niestety oni są przeciwni psiakom i ostatni raz wykorzystywałam ich w sierpniu jak wyjeżdżałam na 3 dni do Grecji jako pilotka.
Ale trzeba przyznać nie est łatwo, czasami można mieć wszystkiego dość... ale inaczej bym nie potrafiła :loveu:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

Witam

Także chciałabym dołączyc do wątku samotnie wychowujących psy. Mam małego 8-miesięcznego shih tzu /wcześniej jako samotna osoba miałam już dwa psy/. Kiedy pracowałam siedziały w domu około 9-10 godzin. Na nauczenie czystości zeszło im do 1,5 roku czasu. Ale jakoś nie wyobrażam sobie życia bez psa. Teraz nie pracuję i pies jest cały czas ze mną. W razie awarii mogę zostawic go u rodziców, pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Ja też sama zajmuję się psem, a właściwue psami i pracuję. Na szczęscie mam sąsiadkę rencistkę z najniższą rentą i za 100 miesięcznie w ciągu dnia wyprowadza mi psiaki. Psiaki nie są duże i może wyprowadzać dwa jednocześnie. Czasami również proszę ją o wyprowadzenie w sobotę, kiedy chcę pojechać gdzieś na dłużej niż 4-5 godzin. Zresztą wszystkie wyjścia z domu uzależnione są od spacerów z psami.
Jak chcę wyjechać na urlop (z dwoma psami nie dałabym rady), to mieszka u mnie przez ten czas przyjaciółka.
A tak naprawdę to sąsiad/sąsiadka na rencie albo emeryturze jest najlepszym rozwiązaniem.

Link to comment
Share on other sites

Jak się ma małego psa to emeryt/ka sobie poradzi.Ale jak się ma 35kg bydle 67cm w kłębie :diabloti: i 15kg i 46cm w kłebie ,które nie wpuszczą nikogo do mieszkania jeśli mnie nie ma.Do tego na spacerze przetyrałyby emeryta przez osiedle po czym wciągnęły na 3piętro do mieszkania.Poza tym nie lubię obarczać ludzi swoimi obowiązkami.;)

Link to comment
Share on other sites

no to i ja się zgłoszę:evil_lol: w sumie mieszkam z Tz ale on to jakby go nie było:mad:. pracuje całe dnie a jak jest pada na kanapie i tyle z niego pożytku.:diabloti: w domu mam 2 psy plus dwa psy u rodziców ulicę obok-też na mojej głowie / spacery, weterynarz, kupowanie jedzenia. Rodzice i siostra się nimi zajmują ale do weterynarza jeżdżę ja- bo oni ,,nie maja na to serca,, karmę im kupuję i dowożę / nie łapią się w odmianach Royalka a każda je inny, mięsko kupuję - bo mamy spory kawałek do ,,mięsnego,, więc mama musiałaby codziennie na zakupy dreptac kawał drogi/:evil_lol:
dla psów zmieniłam życie. zezygnowałam z pracy na etacie-dobrze płatnej , bo doszły mi wyjazdy służbowe i nadgodziny i nie miałam sumienia na takie wielogodzinne rozstania / wprawdzie moją Popi do rodziców codziennie przed pracą woziłam po pracy odbierałam-żeby nie była sama, miała towarzystwo psów, pobiegła po ogrodzie-ale ona i tak tęskniła:oops:/
na wakację nie wyjeżdżałam od lat / ewentualnie 3-4 dni-Popi z nami albo u rodziców-chociaż w tym roku szykuje się wyjazd na wakacje z dwoma psami:crazyeye:-dwa pozostałe jada w tym samym czasie na wczasy z rodzicami:evil_lol:/.

siedzę z psami w domu 24 godziny na dobę , czasem wychodze na kilka godzin tak 3-4 razy w tygodniu jak musze pozałatwiać sprawy w ,,terenie,,; psy zostają ale jak będzie cieplej pojeżdżą ze mną na budowy - a co:p
w weekendy zostają z Tz / na okienka lecę do psów nakarmić i wyprowadzić/ lub u rodziców bo zachciało mi się jeszcze jedne studia zrobić- więc drepczę na ,,zaoczne,, od rana do nocy:diabloti:

mój każdy dzień wygląda podobnie; praca miesza mi sie ze spacerami, karmieniem , gotowaniem psom-dlatego śpię po 4 godziny maksymalnie, bo z niczym nie mogę się wyrobić:shake: do tego sprzątanie / dużo sprzątania:angryy:/, dużo wizyt u wetów / choroba Popi:-(/ i tak się ciągnie dzień za dniem. nie jest łatwo, czasem nie mam już sił, siadam na kanapie-patrzę na kolejną kałużę na podłodze i nie wiem za co się zabrać ale kocham moj bestie najbardziej na świecie.

mimo wszystko myślę , że pies w domu gdzie jest pełna rodzina tzn. rodzice plus dzieci w wieku np. szkolnym to niebo w porównaniu z samotnym ,,macierzyństwem,,. jak mieszkałam z rodzicami - uzupełnialiśmy się i wszystko szło jak z płatka. więcej rąk do sprzątania, nóg do godzinnych wypraw na spacery:oops: a teraz patrzę na tonę garów w zlewie bo zamiast je myć ponad godzinę czesałam psy:wink:

ale jeszcze na nasze bezdomne bidy czas znajduję więc mój Tz mówi że chyba jeszcze mi psów w domu za mało:razz:


tak sobie myślę o jeszcze jednej bestyjce na kanapę :eviltong: jakoś te psy dodają skrzydeł-ciekawe czemu?;)

Link to comment
Share on other sites

quote=puli;11756941]A dlaczego z dwoma psami nie da sie wyjechac na urlop?[/quote]

Bo jestem niezmotoryzowana. Dwa psy plus jakiś bagaż i do pociągu chyba nie za bardzo się da. Ja przynajmniej chyba bym się nie odważyła. Gdybym nie mogła zostawić psów z przyjaciółką, to bym zrezygnowała z wyjazdu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='olekg89']Jak się ma małego psa to emeryt/ka sobie poradzi.Ale jak się ma 35kg bydle 67cm w kłębie :diabloti: i 15kg i 46cm w kłebie ,które nie wpuszczą nikogo do mieszkania jeśli mnie nie ma.Do tego na spacerze przetyrałyby emeryta przez osiedle po czym wciągnęły na 3piętro do mieszkania.Poza tym nie lubię obarczać ludzi swoimi obowiązkami.;)[/quote]
Rzeczywiście moje psiaki są nieduże, ale przedtem wychodziła z suką sznaucer olbrzym (prawie 40 kg) :diabloti:.
Poza tym sąsiadka ma renty ok. 600 zł na rekę i dla niej każde 100 zł robi różnicę. Korzyści są obustronne. Warunek oczywiście, żeby psy wpuściły i nie zjadły :lol:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Jomar']
Bo jestem niezmotoryzowana. Dwa psy plus jakiś bagaż i do pociągu chyba nie za bardzo się da. Ja przynajmniej chyba bym się nie odważyła. [/QUOTE]
Ja tez bez autka. Da sie.:p
Nawet pomimo tego ze w pociagu teoretycznie jedna osoba moze przewozic tylko jednego psa.
Bez burków sie nie ruszam - kilka podrózy mamy juz za soba a teraz planuję dwa tygodniowe wyjazdy kilkaset km od domu :lol:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...