Jump to content
Dogomania

Wątek dla samotnie wychowujących zwierza


kelko

Recommended Posts

Fajny pomysł z tym bankiem czasu. Szczerze mówiąc to nie wiedziałam, ze coś takiego jest.

A odpowiadajac ci, Puli, na twoje pytanie w poście na pierwszej stronie(całkiem to przeoczyłam, dlatego dopiero teraz) to zależy co rozumiemy, przez "cały dzień". Jeśli ktoś pracuje rzeczywiscie od rana do wieczora np. 10-12 godzin to oczywiscie klatki są fatalnym rozwiazaniem i nikomu tego nie proponuje. Natomiast jeśli jest to pare godzin, a pies będąc sam zamknięty szaleje i demoluje, to chyba klatka jest jakimś rozwiązaniem.
Wiele osób to stosuje i chociaż generalnie nie jestem za trzymaniem psów w klatkach, to w pewnych sytuacjach widze dla tej metody uzasadnienie.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 159
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[FONT=Verdana]Cieszę się, że watek tak ładnie się rozwija – może faktycznie w końcu stworzymy odpowiednie grupy. Ja na razie jestem w zawieszeniu, kursuję między Łodzią i Warszawą. Pewnie jak się zacznie moje szkolenie to będę zmuszona podjąć jakąś decyzję.[/FONT]
[FONT=Verdana]Ale super, że są miejsca, gdzie można iść do pracy ze zwierzem :lol: Może faktycznie spróbuję o tym porozmawiać z szefem – tam chyba wszyscy mają jakieś futra z tego co wiem, ale w pracy ich nie widziałam. Może nikt na to nie wpadł do tej pory? Z moim Fidusiem widziałabym taki problem, że on jest dosyć szczekliwy (jak to mały pimpek). No i wita się niezwykle wylewnie (czytaj – uwaga na rajstopy, spódnice .... wszystko oprócz brezentowej odzieży ochronnej :diabloti: ). Chyba najpierw musiałabym zainwestować w psoterapię...[/FONT]
[FONT=Verdana]Wpadłam też na to, żeby zafundować mu kota do towarzystwa. Bo w ogóle to ja jestem psiaro-kociara, kotów miałam w życiu więcej niż psów i na miau też bywam. I marzy mi się układ 1 pies + 2 koty. Na razie mam szlaban z powodu kwarantanny po panleukopenii – miałam kicię z miau na tymczasie przez 3 dni i teraz minimum pół roku bez kota (niby można po szczepieniach, ale ja po tym roku mam fobię – w sumie 6 kotów z panleuko...).[/FONT]
[FONT=Verdana]Mila_2, my się znamy z wątku piesków z Arturówka (przynajmniej ja mam przyjemność sobie Ciebie przypominać – przy okazji wielkie dzięki za karmę :lol: ). Szkoda, że do Zgierza to ja mam ciut daleko (mieszkam na Dołach), a na razie samochodziku brak...[/FONT]
[FONT=Verdana] [/FONT]
[FONT=Verdana] [/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Kelko - pewnie, że kojarzę:) jak co to ja ma samochód;)

btw. co do zostawiania psów samych...niedługo wychodzę za mąż i sen z powiek spędzał nam problem co z Młodą zrobić w ten WIELKI DZIEŃ. Wiem, że wytrzymałaby przez te 10-12 godzin sama, bez wychodzenia, ale po prostu żal mi jej. No i zaczęło się główkowanie - komu ją podrzucić:evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol: I pierwszy i jedyny mój strzał był trafny. Z prośbą o przygarnięcie Bety na ten dzień poprosiłam moją Koleżankę z pracy, psiarę - ogromnym plusem jest to, że Beta i jej ONek znają się od małego i pałają do siebie dużą sympatią. Bałam się tylko, że nie daj Bóg becia dostanie cieczkę tego dnia, ale problem rozwiązał się sam, bo Młoda obecnie kończy ten "przyciągający" okres.

Zatem Beta 9.09 ma załatwioną "zieloną szkołę":evil_lol::evil_lol::evil_lol::evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Od kiedy mamy psa, to generalnie wszystko się kręci wokół psa :)
Niestety pracujemy "8 h" co czasami oznacza i 12 h. I niestety pies jest w tym czasie w domu. Całe szczęście, ze przyzwyczajalismy go od małego i nie robi szkód w domu. Po prostu w tym czasie śpi. A ponieważ jest od małego ślepy, to on ten okres kiedy my wychodzimy do pracy, traktuje jako czas na spanie. I jak jesteśmy na urlopie w domu, to mam wrażenie, że czasami chciałby żebyśmy już sobie poszli do pracy :)
pozdr.

Link to comment
Share on other sites

Na zachodzie działają firmy typu "Dog Day Care".
Widziałam ostatnio stronę takiej fimy i ich reklamę. Firma działa mniej więcej w ten sposób: umawiasz się o której godzinie mają przyjechać po twojego psa, więc nie tracisz czasu na dojazdy. Akurat ta firma ma swoje psie przedszkole na wielkiej farmie, gdzie pracownicy-specjaliści i miłośnicy psów zajmują się twoim pieskiem. Pies prawie cały dzień jest na świeżym powietrzu z innymi psami, pracownicy organizują im różne zabawy, ćwiczenia tak aby ten czas rozłąki z właścicielem nie był czasem straconym. Jednym z pracowników jest weterynarz, więc pies ma naprawdę profesjonalną opiekę.
Pod koniec dnia o wyznaczonej godzinie pies jest przywożony do domu właściciela.
Myślę, że takie rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce. Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie są ludzie dobrze zarabiający, zapracowani, którzy chcą mieć psy i chcą by cały czas były w dobrej kondycji i nie chcą by były zaniedbywane pod nieobecność właściciela.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='tobb']Na zachodzie działają firmy typu "Dog Day Care".
Widziałam ostatnio stronę takiej fimy i ich reklamę. Firma działa mniej więcej w ten sposób: umawiasz się o której godzinie mają przyjechać po twojego psa, więc nie tracisz czasu na dojazdy. Akurat ta firma ma swoje psie przedszkole na wielkiej farmie, gdzie pracownicy-specjaliści i miłośnicy psów zajmują się twoim pieskiem. Pies prawie cały dzień jest na świeżym powietrzu z innymi psami, pracownicy organizują im różne zabawy, ćwiczenia tak aby ten czas rozłąki z właścicielem nie był czasem straconym. Jednym z pracowników jest weterynarz, więc pies ma naprawdę profesjonalną opiekę.
Pod koniec dnia o wyznaczonej godzinie pies jest przywożony do domu właściciela.
Myślę, że takie rozwiązanie sprawdziłoby się w Polsce. Zwłaszcza w dużych miastach, gdzie są ludzie dobrze zarabiający, zapracowani, którzy chcą mieć psy i chcą by cały czas były w dobrej kondycji i nie chcą by były zaniedbywane pod nieobecność właściciela.[/quote]
Obawiam się, że skończyłoby się na mojej zazdrości o uczucia psa :evil_lol: No, bo gdzie pies się lepiej zabawi niż z kumplami na świeżym powietrzu? Potem pies wraca do mnie, a ja zmęczona najpierw zajmuję się obiadem, potem jakieś prace zaległe... i gdzieś tam godzina spaceru z wybieganym wcześniej psem:diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Moja pani weterynarz ma osrodek tego typu. Nie prowadzi go sama, zatrudnia tam pracownikow. To jest duza farma, na ktorej sa rowniez i konie. One maja swoj duzy wybieg, a z drugiej strony jest wlasnie ten osrodek dla psow. Wiem, ze maja tam doskonala opieke.
Prowadzi oprocz tego psie przeszkole i szkolenia dla psow. Z tym, ze w ciagu dnia pracuje w swojej lecznicy, szkoleniami zajmuje sie wieczorem. W lecznicy zawsze witaja nas jej dwa koty, ktore z reguly wyleguja sie leniwie na parapecie. Kobieta orkiestra. Nie ma TZta, ma tylko 1 corke, ktora rowniez jej pomaga.

Link to comment
Share on other sites

hmm, losy zycia tez sprawily, ze mieszkam sam z 2 psami, zwykle zostaja na 9 godzin same, oczywiscie rano spacer ale bez przesady, raczej krotki, tylko fizjologia, ucze je po prostu, ze dzien zaczyna sie po poludniu a wczesniej sie odpoczywa. A odpoczyweac warto bo jak wroce, to spacer, cwiczenia, malo ducha nie wyzioną...

sa oczywiscie sytuacje awaryjne, typu nadgodziny, praca w weekend, czy np jakas niedyspozycja ktoregos z psow (glownie, ze tak prostacko powiem - sraczka ;)). Wtedy jedno jedzie ze mna do pracy, jesli nie robie tego za czesto, to sprzeciwu nie ma. Na codzien chyba bym nie mogl, pies jednak troche absorbuje...

sa tez (baaardzo rzadko) awaryjne sytuacje, gdy prosze kogos znajomego - daje klucze i psy wyprowadzi. Jednak niechetnie to robie, wole sam wychodzic ze swymi psami, musze cwiedzie,c czy sa dobrze i odpowiednio traktowane

Zreszta 2 ONki potrafia ciagnac jak parowozy, jeszcze wpadna pod auto, jak trafi na wyprowadzajacego, to pol biedy ale psy... :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

hmm a czy ja moge sie zaliczyc mieszkajac z rodzicami i bedac na ich utrzymaniu??oni w sumie tylko kase daja... i nic wiecej.. psy sa moje, siedza ze mna, laza ze mna, itp itd. czasem gdy jestem popoludniu w szkole to moja mlodsza siostra skoczy z nimi na siq... za 2 tyfg mam jechac na slub i wesele daleko i nie mam co z psami zrobic chociaz ojciec zostaje.. alew on albo w pracy bedzie albo bedzie%% a pozatym z nim ich bym nie zostawila... ehh mam troche znajomych ale albo maja psy albo lubia bardzo psy ale ja bym im psow nie zostawila bo nie bardzo mam zaufanie do nich pod wzgledem dostosowania sie do moich instrukcji obslugi psow;/ tak wiec w sumie ejstem sama z psami i szczurkiem:)

Link to comment
Share on other sites

Melduje sie Singiel + pies + kot (do niedawna dwa byly ;-)) + tchorzofretka.
Powiem szczerze, ze o psie zaczelam myslec kiedy zmienilam prace na taka bardziej, hmmm, "urzedowa" czyli 8 h i wychodze majac wszystko w nosie ;-) Wczesniej o psie marzylam jedynie bo 8-10 h w biurze, i w kazda strone podroz po 1h... coz, psa tyle samego codziennie trzymac nie mozna. Ale jakos sie tak trafilo, ze przypadkiem znalazlam prace "pod domem", mam do niej ze 3 minutki metrem, no i w pracy siedze _jedynie_ 8 godzin (co w dzisiejszych czasach norma wcale nie jest).
Praca ma jedna wade - wyklucza zabieranie do niej psa!!! Jest calkowity zakaz wprowadzania psow na teren Uczelni, coz szkoda... Ale nawet gdyby zakazu nie bylo, watpie zeby ktos sie zgodzil na "morderce" w biurze ;-)
Tak czy tak, ow praca pozwala mi na posiadanie psiaka i wydaje mi sie, ze poswiecam mu wiecej czasu niz wiekszosc bardziej licznych rodzin. Bo dzieciakami zajac sie nie musze, mezowi obiadu gotowac tez nie trzeba. A w domu jest tak jak ja lubie ;-) Jak mam czas cos sobie ugotowac to ugotuje, jak nie to nie. A nie zawsze mam czas ;-) Bo przeciez wracam do domu, biore smycz i psa i wychodze ;-)

Fakt, czasem moze byc ciezko, z pewnych rzeczy trzeba rezygnowac, ale to chyba normalne. Wszystkie wakacje, urlopy, weekendy, nawet imprezy, trzeba podporzadkowac psu... za to ile sie ma z niego przyjemnosci.
Ja na razie nie narzekam. Niedaleko mieszka Mama, tez ma psa i tez czasem musi zostac dluzej w pracy, kawalek dalej brat. Tata pracuje dwa tygodnie na dwa, jak sie skoncza "prace" w domku nad rzeka to psa jak bede chciala bede mogla podrzucic mu nawet na kilka dni. Klatke obok mieszkaja znajomi ze swoim psem (poznani przez psa oczywiscie, bo jakby inaczej). Ja ich pomocy jeszcze nie potrzebowalam, ale oni mojej tak. Juz mi sie zdarzalo ich bokserka wyprowadzic, sami tez wielokrotnie deklarowali pomoc ze swojej strony.
Takze jak sie rozchoruje nie musze sie martwic, ze nie poradze sobie.
No a w krytycznych sytuacjach jeszcze hotel zostaje lub "psia nianka"... Tylko u mnie z tym chyba niebylo by rozowa... bo pies "morderca" ;-)

Tak na koniec napisze... ze nie wyobrazam juz sobie zycia bez psa. Samotne mieszkanie bez psa... O nie, ja dziekuje...

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Fixedsys]czy ktoś z Gliwic bądż olokic chcialby zajac sie moimi 2 potworami w weekend23/24 wrzesnia??najlepiej by bylo gdyby ktos potworki zabral do siebie... musze ejchac na wesele.. podkreslam MUSZE.. bo robie za kierowce mojej mamie i siostrze.... no i sama tez jestem zaproszna.. a z lezajska nie wroce w ciagu pol godz po to aby wyjsc z psami.... barzo rposze pisac pw lub na gg jesli ktos kogos odpowiedziaonego i rozsadnego zna..[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

ja choć jestem w stałym związku też jestem "zwierzęcym singlem". mogę tak się nazwać bo mój partner choć lubi zwierzęta to nie jest ich miłośnikiem. kilka razy próbowałam go jakoś zainteresować tematem ale na próżno:-(. pomaga mi w opiece nad sunią, ale wiem że go to " ani grzeje ani ziębi". w codziennych sytuacjach taki układ jest czasmi trudny.

Link to comment
Share on other sites

Ojj, Dobciu Droga :glaszcze: :bye:
Nas jest pięcioro, a ja też do singli należę :cool1: . Mój mąż ma dokładnie takie podejście, jak Twój partner, z tym, że Ty napisałaś, że pomaga Ci w opiece nad sunią... To fajnie masz.. Ja mogę tylko liczyć na ewentualne wypuszczenie na dwór podczas mojej nieobecności :cool1: . A chłopaki to w ogóle zapominają, jeszcze córa czasem też wypuści pieska, a poza tym, to jestem sama. No więc witajcie w klubie singli :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

a ja właśnie dziś dołączyłam do grupy samotnie wychowujących psa, mój TŻ wyjechał i zostałam zupełnie sama, teraz jeszcze nie jest tak źle bo do obrony siedzę w domu ale potem będzie trzeba iść do pracy i psina będzie siedziała sama w domu, no a ponieważ moi rodzice mieszkają w innym mieście przyjdzie mi sprawdzić jak w naszym kraju przyjemnie poróżuje się pociągiem z psem

Link to comment
Share on other sites

to widze, ze nie jestem sama:) moj tz moze super milosnikiem nie jest,ale kocha nasze psiaki.W zwiazku z tym,ze calymi dniami jest w pracy, nie ma czasu ani czasami siły by im poswiecic chwile, no wiec jestem ja. Ja równiez pracuje,ale przynajmniej wracam o przyzwoitej porze do domu, wiec psy miedzy 8.30 a 16.30 siedza same,a potem nadrabiamy zaleglosci:lol:

Link to comment
Share on other sites

U mnie jest taka sytuacja, że pies co prawda nie jest w domu sam, bo jest z nim mama, ale ona nie wychodzi z domu. Pracuje na cały etat, ale na szczęście bliziutko domu - 7-8 minut, jak dobrze nogi wyciągnąć :lol: Tak więc sądzę, że nawet, jak będę sama, to pies będzie mógł siedzieć te 8 godzin i 15 minut sam. Obecnie codziennie o 12 w południe, jak ja jestem w pracy, wychodzi z nim na krótki spacerek sąsiadka - starsza pani, która bardzo kocha koty i psy, ale sama nie ma żadnego zwierzaka. Moja sunia ją uwielbia - zawsze czeka już na swoją "ciocię", i chętnie też chadza do jej mieszkania z wizytą przy każdej możliwej okazji - ma tam nawet swój kocyk na kanapie :lol:

Link to comment
Share on other sites

Heh, niektórzy mają fajnie :cool1: , ja wyjeżdżam z domu o 8.15, a wracam - zakładając, że wszystko idzie zgodnie z planem - o 16.30. W wakacje było całkiem dobrze, bo dzieciaki były w domu, teraz też jest dobrze, bo mąż jest w domu, więc jakoś leci. Bo mnie generalnie nie tyle chodzi o wypuszczanie psa na dwór, co o to, żeby bidula nie siedział tyle czasu sam w domu :-( . Jednak, jak ktoś jest, to pieskowi raźniej :p .

Link to comment
Share on other sites

Ja singlem w życiu nie jestem jednak w wychowywaniu psa - niestety tak :( Mój małżonek kocha naszą sunię ogromnie w związku z tym jak wychodzi rano to wraca jak ja już kładę się spać:angryy: Oczywiście czasem są dni wyjątkowe gdzie idziemy ""rodzinnie" na wieczorny spacer:razz:
Sunia od małego siedziała sama około 8 godzin dziennie (czasem mniej czasem więcej). O psie w pracy mogłam zapomnieć:shake: więc wziełam jej do towarzystwa kotecka:evil_lol: Oj, teraz to się dzieje:lol: Czasem dołączał jeszcze drugi psiak, który do czasu wysterylizowania naszej suni mieszka z moim tatą (wdowiec - przynajmniej ma zajęcie). W tej chwili cały swój dzień poświęcam psu, bo jestem na etapie szukania nowej pracy. Psina oczywiście jest bardzo szczęśliwa, ale boję się, że nie łatwo znaleźć pracę, w której pracuje się od 8 do 16.
W sytuacji awaryjnej jestem w stanie zmusić mojej TŻ do opieki nad psem a w najgorszym wypadku mogę poprosić tatę o opiekę, ale to jest cała Warszawa do przejechania :roll: I oczywiście się nasłucham...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...