Jump to content
Dogomania

mercedes7

Members
  • Posts

    64
  • Joined

  • Last visited

Contact Methods

  • AIM
    1325649

Converted

  • Location
    Świdnica

mercedes7's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. och, niestety macie racje, że trochę za długo się decydowałam i trochę mało czasu na podchowanie psa. To byłby moj drugi pies, poprzedni odszedł ok 2 lata temu i chyba potrzebowałam trochę czasu i trochę ustabilizowania sytuacji życiowej. Kiedyś nie wyobrażałam sobie życia bez psa, a relacje między dzieckiem a psem są niesamowite. Obawiam się właśnie, że gdy pojawi się dziecko, czasu będzie mniej i ucierpi na tym pies. (a w konsekwecji ja, bo nie będzie na tyle czasu by go odpowiednio ułożyć) Zawsze uważałam, że lepiej mieć dorosłego ułożonego psa, zanim pojawi się dziecko, niestety nie udało się tak idealnie ułożyć. A jak już będzie dziecko czekanie na odpowiedni moment z kupnem psa, tylko kiedy będzie ten moment? A myślałam o psie rasy dużej, albo jak poprzednio owczarek niemiecki, albo może rodzinny golden. Dzięki za odpowiedzi :)
  2. Miałam również taki problem z psem, którego niestety nie dałam rady w pełni wyeliminować. Udało mi się to zrobić w stosunku do mnie, metoda czy była dobra, nie wiem, ale pomagała. Moj pies, zupełnie jak Twój, podgrywał nogi/nogawki gdy był podekscytowany, podczas gdy biegłam, pies się pobudzał i ujściem tej energi było podgryzanie. Ja specjalnie rozjuszałam psa by zaczął skakać i podgryzać, następnie przydeptywałam psu łapy(oczywiście w miarę delikatnie), co oczywiście powodowało psu lekki ból, więc przestawała. Komenda "fe" jako zakaz i przerwanie biegu (koniec zabawy). A za każdy bieg bez podgryzania nagroda. Dobrą metodą jest podczas takiego biegu dać coś do pyska, najlepiej zabawkę, ją będzie podgryzał, a biegł razem z Tobą. Ale napewno odsyłam do specjalistów i powinno się to zacząć wcześnie, bo to już duży pies. Powodzenia
  3. Witam zastanawiam się nad psem i dzieckiem. tzn jestem w ciąży i zastanawiam się czy lepiej jest teraz wziąć psa, żeby zdążyć go trochę podchować , zanim pojawi się malec, czy lepiej odłożyć to i wziąć psiaka jak już będzie dzidzia, tylko kiedy? Myślę, że lepiej teraz, zdążyl by podrosnąć i troche dalibyśmy rade go wychować. Boje się tylko, że narazie będzie tylko z nami, a później, jak pojawi się dzidzia, wiadomo czasu będzie mniej,żeby się nim tyle zajmować i nie chce żeby poczuł się odrzucony i nie zaczęły się problemy z zazdrością. Proszę o wsze rady, doświadczenia
  4. Zycie z moja dziewczynka zaczelam 10 lat temu, tak jak poprzednicy, pojechalam tylko obejrzec pieski, a że od zawsze chciałam mieć i to koniecznie owczarka, to nie potrafilam odejsc bez. Choc wtedy jeszcze chodzilam do liceum, to pamietam, ze dzwonilam zapytatc taty o zgode i bylam wtedy w stanie obiecac i zgodzic sie na wszystko, by mi pozwolil. Pamietam to malenstwo, jak nioslam na rekach, takie biedne troche wystraszone i troche ciezkie. Nazwalam ja Lady, miala wtedy 10 tygodni. Taka mala slodka kuleczka, ktora byla spelnieniem moich marzen. To byl moj pierwszy pies, razem z ktorym uczylam sie i poznawalam go. Jak dobrze wychowac potworka, by spokojnie sobie zyc. Byla kochana, razem sie bawilysmy w szkolenie i niezle jej szlo, ja to lubialam i mysle ze ona tez, jak juz zrozumialam, jak z nia rozmawiac, by ona rozumiala mnie, to juz wszystko bylo latwiejsze. Uwielbiala ja zabierac wszedzie i spedzac z nia czas. Jej radosc byla moja radoscia, byla olbrzymia czescia mojego zycia. Gdy zaczely sie studia, pojawil sie problem, bo musiala zoastac w domu, strasznie bylo mi z tym zle i niemoglam sie doczekac powrotu, bo z nia byc i pojsc na dlugi spacer. Naszczescie udalo mi sie ja pozniej zabrac i mieszkala ze mna w malenkim pokoiku, bylam strasznie szczesliwa, ze mogla ja miec przy sobie na codzien. Ale potem praca i to za granica i wtedy zostawala na dlugo w domu, choc na jakis czas ja wzielam, to juz jakos troche to nas oddalilo. Bylo mi strasznie smutno bez niej, choc krzywda jej sie nie dzial, to mialam wrazenie, ze ja zostawilam. I po powrocie, niestety jeszcze dopadla ja choroba :( Podjelam leczenie i wszystko bylo fajnie, na jakis czas. Niestety jak juz stawalo sie coraz gorzej, zaczelam rozpatrywac ta ostateczna decyzje :( To bylo straszne, tak bardzo chcialam zeby przy mnie jeszcze byla, ale niestety choroba odebrala jej juz wszystko. Juz nie moglam patrzec na te strasznie smutne oczka, ktore prosily mnie o pomoc :( 20 luty 2011 usnela moja malenka Ladusia, juz nigdy jej nie poglaszcze, nigdy nie przytule, nigdy sie z nia nie pobawie. Ale wierze ze jest jej juz dobrze, juz nie cierpi. Z nia odeszlo kawalek mnie, byla moja radoscia i najlepszym przyjacielem. I straszne jest to, ze przez te ostanie lata jej zycia nie bylo mnie przy niej. Tak duzo czsu zmarnowalysmy, nie moglysmy byc razem. Na poczatku ja przyzwyczailam, ze caly czas byla przy mnie, a potem tak sie poukladalo, ze stopniowo coraz mniej, wiem, ze jej tez bylo z tym ciezko. Ale ciesze sie, ze moglam byc przy niej w tych ostatnich dniach, choc to byly strasznie ciezkie chwile, to nie wyobrazam sobie,ze bym mnie przy niej ne bylo. Moglam sie z nia pozegnac i wiedziala, ze jestem przyniej i mysle, ze bylo jej z tym lepiej. Zegnaj moje sloneczko, teraz juz zawsze bedziemy razem, zawsze bedziesz w moim serduszku, gdziekolwiek bede.
  5. Ladusie dopisuje do wątku, ktora po 10wspaniałych latach ze mna równiez usneła :( Odeszła 20.02.2011 :( Ale na zawsze zostanie w moim sercu :)
  6. [quote name='IlonaS']Czy ktoś rozpatrywał możliwość przerzutów np. do płuc lub jamy brzusznej? Może trzeba zrobić RTG płuc lub USG.Wiem,że to bardzo przykre patrzeć na cierpienie psa, ja też jestem w podobnej sytuacji, Zyczę Twojemu piesiowi lepszych dni, a Tobie dużo siły i mimo wszystko nadziei.[/QUOTE] Zapewne to byly przerzuty, ale nie zrobilam ani RTG, ani USG, piesia byla juz zbyt slaba, nie widzialam szans, na lepsze, to nie chcialam jej juz meczyc. Ladusia odeszla :( Moze gdyby cos wczesniej zrobic, ale... Oj IlonaS naprawde wspolczuje, bo te ostatnie Ladowe dni, byly bardzo ciezkie. [B]Zycze duzo, duzo sil[/B]
  7. Nie posiadam juz tych lekow. Zdrowka dla wszystkich chorych psiaczorkow. ----------------------------------- witam mam kilka lekow dla psiakow z chłoniakiem i pewnie nie tylko, pisalam tez na [url]www.psichloniak.pl[/url] ENKORTON 20mg - cale opakowanie 20tab DALACIN 150mg - 10tab tabletki dostawala na problemy z oddychaniem DALACIN 300mg - 10tab zapalanie pluc AUGMENTIN 7szt hermetycznie zamkniete na problemy z biegunka LAKCID Forte 6szt glownie podczas biegunek, na lepsze funkcjonowanie przewodu pokarmowego jakby co prosze o wiadomosc na mail (tam czesciej zagladam): [email][email protected][/email] z dopiskiem "leki pies"
  8. [quote name='espeso'] jak tu zawieść na eutanazję psa który o własnych siłach się porusza i wita mnie jeszcze w drzwiach..?! :evil: to niesprawiedliwe[/QUOTE] wlasnie jak tak mozna, tez sobie zadaja to pytanie, przeciez ona jeszcze wstaje, cos zje,nawet dotoczy sie z bolem na siusis. Ale juz nie moge patrzec, jak cierpi, :( :( :( spi i juz nawet nie jeczy tak duzo (nie ma sily? a moze jej lepiej-choc wiem ze tak nie jest, to chce sie tak ludzic) jak kolo niej przechodze, czsem podniesie leb i strasznie smutno na mnie patrzy, jakby prosila o pomoc, ale co ja moge? jak przy niej siedze i ja glaszcze, to tak strasznie spokojnie oddych, mowie jej ze juz moze zasnac, ale tez czasem sprawdzam czy jeszcze oddycha, bo choc chce, by juz sobie oddpoczela, to strasznie sie boje. A moze jeszcze poczekac, ale ile? Oj jak ja chce byc pewna, ze to ten czas, ale nigdy nie bede :( Posiadanie psa jest piekne, ale trzeba umiec pozwolic mu oddejsc - siedze rycze i bije sie z myslami Juz sie pogodzilam, ze ona niedlugo odejdzie, ale tak choc ciut chce to opoznic :(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(
  9. dzisiaj z oddychaniem jest troche lepiej, moze leki troche pomogly, ale ogolnie jest troche gorzej :( jest duzy brzyszek, ktory wczesniej tez byl powiekszony, ale nie az tak. i juz lapki sa opuchniete, w koncu Lady prawie ciagle lezy :(
  10. [quote name='mala_czarna']Na chłoniakowym piszesz, ale mogę Ci i tu odpowiedzieć. U nas pod sam koniec zycia Wiki, śledziona i wątroba były właśnie już znacznie powiększone. Nie robiłam juz usg, bo mijało się to z celem, ale najprawdopodobniej były to przerzuty. Wiki była słaba, sama juz nie jadła i nie chciała pić. Btw. Kiedy ostatni raz była chemia?[/QUOTE] Tak pisze tez na psichloniak. Mysle, że u Lady tez tak jest (ten duży brzuch) to pewnie przerzuty :( Lady jeszcze do wczoraj jadla i pila, ale to postepuja strasznie szybko, takie pogorszenie jej stanu w sobote sie zaczelo, a wczesniej było wszystko normalnie. Chemia byla ponad 2 tyg temu, w najbliższy wtorek mielismy jechac na nastepna, ale w tej sytuacji, to raczej nie ma sensu :(
  11. tak czytam wasze wypowiedzi i widze, przy guzach śledziony pieski maja znacznie powiekszone brzuchy. a mam pytanie a co z sampoczuciem, bo moja nie ma ochoty na nic, jeszcze je i zalatwia sie(na szczęscie). Brzuch olbrzymi, ale do tego na chloniaka jest obecnie na chemi, ale mimo to wezly sa olbrzymie. Zastanawiam sie czy to moga byc przezuty? i czy to sie tak strasznie szybko rozwija, bo u Lady to w niecaly tydzien
  12. Eutanazja - niedługo sama będę musiała podjąć tą decyzje :( Moja Lady ma chłoniaka i leczona chemioterapią, niestety zaczeły się ogólno ustrojowe problemy :( Od samego początku wiedziałam, że chemioterapia nie leczy, tylko przedłuża życie, ale warto było choć na te 3 miesięce, ją taką wesoła :) Ale od niecałego tygodnia jest coraz gorzej, nadal je i się załatwia, mało chodzi, a przede wszystkim jest strasznie smutna i wiem, że cierpi. Weterynarz mówi, że można by zrobić zdjęcie, zobaczyć, ale ona jest strasznie słaba i już zewnętrznie widać, że jest z nią źle. Strasznie boję się podjąć tą ostateczną decyzje, ale nie chce żeby cierpiała, a wiem, że tak jest, bo pojękuj, postękuje już prawie cały czas, zwłaszcza w pozycji leżącej. Zastanawiam się jak to poznać, kiedy bedzie już chciała odejść. Zuważyłam, że ona ucieka, tzn lubi położyć się dalej, nie koło nas, tak jakby chciała odejść, bo jak jest blisko widzi, że jest nam smutno, wiem, że ona to czuje i czasem mam wrażenie, że chce nam tego oszczędzić. Dziś weszłą po schodach i położyła się pod moim pokojem, a już od 2 dni tu nie wchodziła. Czy ona chciała mi coś powiedzieć, czy chciała się pożegnać? :( Byłam u lekarza i dał jej lek przeciwbólowy, chyba teraz mniej cierpi, ale jak on przestanie działać, to co? :( Następny, jak długo? :( Wiem że to moja decyzja i już nie wierze, że jej się polepszy, nie chce jej już wozić po lekarzach, bo ona nie ma na to siły, ale zawsze zostaje ta niepewność, a może tylko chęć wierzenia, że może da sie coś jeszcze zrobić, może bedzie lepiej, ten 1% szans
  13. moja Lady ma chłoniaka, leczonego chemioterapią juz prawie 3 miesiące, wszytko było w porządku piesia czuła się dobrze, byla wesola, miała apetyt, chętna do zabawy :) . Ale to zaczeło się zmieniać :( ok 3 tygodnie temu zaczełą postękiwać, tak jakby jej coś przeszkadzało, bolało. Lekarz powiedział, że to możlie, że coś może ją pobolewać. Ale od ok 4 dni jej stan drastycznie się pogorszył, prawie cały czas stęka, a jak nie to głośno dyszy.Stała się apatyczna, chodzi powoli po domu, kładzie się, ale często zmienia miejsca, jakby nie mogła się ułorzyć i leżąc postekuje, często. Od dzisiaj juz nie wchodzi na piętro i miała problem z jedzeniem (wolala drobno pokrojonego kurczaczka, niż suchą karme - może jej przeszkadz, gdyż wezły są powiekszone). NA spacer nawet nie wychodzimy,widzę, że nie sprawia jej to przyjemności, wręcz przeciwnie. Lekarz stwierdził, że te ogólne problemy - apatia i duszność, to problemy powstałe przez stan zapalny płuc, dostała antybiotyk i mam czekać do jutra czy sie polepszy. Ale jak tak na nią patrze, a ona ciągle postękuje, to widze, że cierpi. Nie wiem czy to wszystko można zrzucić na te problemy z oddychaniem, choć fakt przeszkadza jej to bardzo. Wet powiedział, że węzły są duże, ale nie na tyle by tak przeszkadzały jej oddychać. Widze, że coś więcej jest nie tak, jest smutna i :-( Wiem, że leczenie chemią jej nie wyleczy, tylko przedłuży życie. I do tej pory było fajnie :) , ale te ostatnie dni :shake: Przykro mi jak na nią patrze, bo wiem, że się męczy, ale czy to znaczy, że zbliża się koniec? Jak jestem przy niej i ją głaszcze, a ona tak strasznie stęka, tak jakby pojękiwała i patrzy tak strasznie smutnym wzrokiem :( , a ja nie wiem jak jej pomóc, to po prostu nie moge i płakaćmi się chce :-( :-( Powiedzcie czy wasze chore pieski też przez coś takiego przechodziły? Bo nie wiem co robić, czekam z niecierpliwością aż poane leki zaczną działać, ale martwie się i nie mogę słuchać jak jej ciężko :(.
  14. to straszne , że nie można z psem swobodnie lecieć samolotem. Ja bym nie wpakowała psa do klatki i nie wysłała samolotem, czytałam gdzieś artykuł że piesek tak się zestresował podróżą, że nie dożył do jej końca:( Pojechała bym autem. Ale mam nadzieje, że to się kiedyś zmieni i psiarze będą mogli latać ze swoimi psiakami, nie martwiąc się w jakich warunkach przewożony jest ich pupil.
  15. mercedes7

    Francja

    wielkie dzięki za odpowiedzi :) Szkoda że tak ciężko z transportem, ale to jeszcze nie tragedia zostaje własne auto, albo rowerek ;) A czy orientujecie się jak z wynajęciem mieszkania z psem, czy to duży problem ??
×
×
  • Create New...