Jump to content
Dogomania

Wątek dla samotnie wychowujących zwierza


kelko

Recommended Posts

[COLOR=black][FONT=Verdana]Już od jakiegoś czasu noszę się z zamiarem założenia takiego wątku. Od kilku lat mam psa – jest to piesek cudem odratowany, znaleziony w strasznym stanie gdzieś na szosie. Nie udało się znaleźć mu innego domu, więc został. Bardzo go kocham, ale jak to ktoś napisał – zdecydowanie lepiej jest, kiedy ciężar ukochanego zwierzątka rozkłada się na co najmniej cztery ręce, a ja jestem zapracowaną singielką. No i mam problem, bo tak naprawdę nie mam nikogo do pomocy. Rodzice schorowani, a znajomi albo zapracowani tak jak ja, albo zapsieni czy zakoceni tak, że nie mam sumienia dokładać im kłopotów. Na szczęście pracuję w domu i sama układam sobie godziny pracy. Ale czasami trafia się coś super pilnego i wtedy jest kłopot... Poza tym czasami muszę wyjeżdżać na szkolenie – na jeden dzień, ale i tak trzeba zorganizować opiekę dla psa. Nie mówiąc już o sytuacji choroby czy pobytu w szpitalu. Ostatnio miałam propozycję pracy na etacie – w sumie to byłam skłonna zatrudnić się na jakiś czas, żeby chociaż dwa dni w tygodniu mieć wolne (bo normalnie to zasuwam świątek-piątek... Ot uroki wolnego zawodu :roll: ). No i mieć większą stabilizację finansową. Ale to by się wiązało z nieobecnością w domu praktycznie przez cały dzień – bo w środku dnia jest przerwa na lunch (za krótka, żeby dojechać do domu i wyprowadzić psa), no i trzeba liczyć ponad 1 godz. dojazdu. A co z psem? Wstępnie zrezygnowałam z oferty. Rodzina uważa, że upadłam na głowę, ale ja naprawdę nie mam pomysłu, jak to rozwiązać :shake: . Zaangażować dogsittera? 2 razy dziennie przez 5 dni w tygodniu? Lekka paranoja. Ciekawa jestem doświadczeń i rozwiązań innych osób – mam nadzieję, że nie tylko ja jestem w tej sytuacji. [/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 159
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Z tego co wiem to olbrzymi procent osób tutaj pracuje zawodowo. Ludzie wychodzą do pracy i po prostu zostawiają psa w domu, niektórzy stosują klatki, zeby psiak nie zdemolowam mieszkania(jest tu wątek o klatkach, zachęcam do przeczytania, mimo, że na końcu wywiązało sie tam małe nieporozumienie).
Większość psów spokojnie przesypia nieobecność swoich wlaścicieli więc nie sądze by pozostawienie go na pare godzin dziennie było specjalnie stresujące. Na początku pewnie pies będzie troche zdezorientowany, że cie nie ma, bo nie jest do tego przyzwyczajony skoro zawsze pracowałaś w domu ale jestem pewna, ze sie z czasem przyzwyczai.

Link to comment
Share on other sites

ja mam podobny problem...sznaucerka mam od prawie 2 lat...wzielismy Gralla(afgana) po przejsciach...zaczelam prace w sklepie zoologicznym...ale szef nie byl za dobrze zastawiony do tego ze mam pewnie uwiazanie.na pocztaku wiedzial i dawal zmieny po 6 h co dawalo mi godzine na dojazd i godzine na powrot czyli 8h.i bylo dobrze, ale pozniej zaczal dawac po 12 h co dawalo 14 h w rzeczywistosci.i o ile towarzysz zycia byl w domu to bylo dobrze,ale klotnia czy cos i ja nie moglam sobie pozwolic na nieobecnosc w domu 14h,wiec zrezygnowalam.
teraz znowu jestesmy razem i przeprowadzamy sie do bialegostoku i mam nadzieje ze uda mi sie znalezc prace w dobrym wimiarze godzin.
wiem ze popelnilam blad bo zaraz po wzieciu Gralla poszlam do tamtej pracy a powinnam byla odczekac troszke czasu zeby nauczyl sie zostawac...skutkiem mojej decyzji bylo znaczenie mieszkania i cofniecie sie z nauka trzymania siusiu...(po wzieciu wytrzymywal 2 h doszlismy do 5 h i poszlam do pracy,jak zrezygnowalam z pracy to on byl znowu na etapie 2h)

Link to comment
Share on other sites

U mnie niby 2 osoby,ale biorąc zwierzaki,liczyłam sie z tym,że będę zdana na siebie.(I w zasadzie tak jest).Problem rozwiązałam wcześniej,tak sobie urzadzając życie zawodowe,żeby mogły chodzić ze mną do pracy.Rodzinę mam wspaniałą i mieszka niedaleko,ale w razie wyjazdu czy choroby,wolałabym im psów nie powierzać.Myślę,że w razie konieczności wywiozłabym je do zapsionej koleżanki.(200 km).Gdzieś czytałam,że organizuje się spotkania zapsionych singli.Podoba mi sie to, bo mając taką grupę znajomych,możnaby zorganizować nieodpłatny system pomocy w sytuacjach awaryjnych,na zasadzie wzajemności.Np. opieka,transport w razie potrzeby itp.(moze być i odpłatnie-kwestia umowy).przydałaby sie taka grupa w każdym mieście

[B]Moskva[/B] - kelko nie pisze o kilku godzinach,tylko o całym dniu nieobecności i o wyjazdach.Ma psu klatkę zafundować? I kuwetę?

Link to comment
Share on other sites

Dobrze, że założyłaś taki wątek Kelko;) -na pewno jest wiele osób, które mają taki sam dylemat. Jedyne co mogłabym Ci doradzić to w ciągdu dnia tak-po prostu dogsittter-miesięcznie zapłacisz ok. 200 zł-biorąc pod uwagę, że jest to Łódź nie Warszawa-rano go wyprowadzisz, nakarmisz-około 15-tej przyjdzie dogsitter i wyprowadzi Fidka, zmieni wodę, ew, nakarmi, jeśłi dostaje leki to je poda, i po 18-tej czy 19-tej będziesz abarot w domu:p i już się nim zajmiesz-można zostawić psu tzw. inteligentne zabaki.:np.: kong lub kula-smakula oraz inne-lub po prostu zostawić przysmak dla psiaka w pudełku gdzieś schowany ale jednocześnie by go znalazł:razz: lub swoją noszoną bluzkę, na jego posłaniu by tego rozstania nie przeżywał-choć i tak z początku może być niełatwo i wówczas możesz pracować na etacie:p . To oczywiście moja koncepcja-ale może coś z tego Ci się przyda;)

Link to comment
Share on other sites

No właśnie niestety to byłby cały dzień... I szczerze mówiąc marzyłaby mi się taka grupa wsparcia singli... samopomocowa... Gdzieś czytałam też o banku czasu, tylko pojęcia nie mam jak to znaleźć.
Oktawia, to byłaby Warszawa :p Znany Ci Muranów. Tak więc do stresu samotnego pozostawania w domu dochodziłaby jeszcze kwestia nowego miejsca. Fidek spokojnie znosi moją nieobecność i faktycznie śpi, ale w nowym miejscu to nie wiem - mógłby wyć albo coś zniszczyć, a mieszkanie nie jest moje :shake:

Link to comment
Share on other sites

musialbys wczesniej sie przeprowadzic i kilka dni z nim pobyc poobserwowac zostawiac na krotki czas itp zeby sie przyzwyczail ze to jest jego nowy domek.
Grallu powiedzial " nie" na samotne zostawanie w nowym domku..ale trwalo to tydzien..po tygodniu sam znalazl sobie miejsce w ktorym sie czuje najlepiej.nie wyje juz tylko spi albo patrzy przez okno:)

Link to comment
Share on other sites

Pies w pracy to same plusy
1.Nawet,gdy zaśpisz,pies będzie wyprowadzony.Oszczędzasz na czasie -nie musisz wracać do domu po rannym spacerze,wycierać łap,itd.
2.Pies w pracy nikomu nie przeszkadza a nawet robiąc to co w domu - czyli nic - nie nudzi sie,bo obserwuje otoczenie.Coś sie dzieje,a on w tym (przynajmniej biernie) uczestniczy. W domu miałby tęsknote,martwa cisze i nudy
3.W pracy jestes spokojna i dyspozycyjna.Nie myślisz o korkach w drodze powrotnej,o niedokończonej pracy - bo trzeba do domu,itd. Możesz przeczekac burzę, korki, zostać dłużej bo pies jest przy Tobie.
4.Pies ma więcej ruchu,niz gdy zostaje w domu,bo po calym dniu w pracy myslisz tylko o wannie i odpoczynku a spacer to czesto przymus.Wracając z psem (przez kilka parków;) ) z piłeczką w torebce, nie pamiętasz po przyjściu do domu,że byłaś zmęczona.
5.Chodze do pracy z dwoma psami juz ponad trzy lata i jest super!
Znałam tez spanielke,która 13 lat "pracowala" w biurze projektów,słyszałam o ONku w drukarni, znam 2 malamuty w punkcie ksero,kundelka w kiosku i jeszcze kilka....Wszyscy zadowoleni:zwierzaki,własciciele i ich szefowie;)

Link to comment
Share on other sites

A ja znam bullterrierka w punkcie ksero i amstaffkę w kiosku na dworcu. Na moim osiedlu pojawiły się ostatnio ogłoszenia, że 2 gimnazjalistki wyprowadzą psiaka - 2zł za pół godziny. To jest niezły pomysł, i dla właściciela i dla dzieciaków, które n.p. nie mogą mieć psa...

Link to comment
Share on other sites

z moją szefową by może to przeszło, ale co z szefem, który przyjeżdża z 3 razy w roku do nas z Niemiec...choć w sumie te kilke dni w roku Młoda by moga przesiedzieć w domu (w końcu szef nawet nie wie, że od 5 lat mamy dachowca na stanie firmy:evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: :evil_lol: )
Gorzej jednak z zachowaniem Młodej - ona uwielbia ludzi i boję się, że więcej czasu poświęcałabym jej niż pracy...no i co wtedy z kotem Julianem...coż, pomarzyć zawsze można;)

Link to comment
Share on other sites

Puli - az zazdroszcze.

Mnie udalo sie zabrac ze soba psy tylko kilka razy. Raz bylismy na objazdowce po miejscach zydowskich w Polsce, akurat rodzina byla bardzo fajna, bardzo chcieli, zeby w ciagu tych 5 dni objazdowki towarzyszyly im zwierzeta.

Drugim razem udalo mi sie pojechac z jednym psem do czeskiej Pragi, tez akurat mialam bardzo fajnych klientow.

I jeszcze kilka razy bylam razem z psami i indywidualnymi turystami w Krakowie, Czestochowie, Toruniu.

Wszystko zalezalo od ludzi, ktorzy akurat mi sie trafili. Niestety, zabieranie ich codziennie nie bylo mozliwe. Opiekowal sie nimi wtedy moj TZ.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kelko']Gdzieś czytałam też o banku czasu, tylko pojęcia nie mam jak to znaleźć.[/QUOTE]

Tam, gdzie wszystko inne ;)
[url]http://www.google.pl/search?hl=pl&q=bank+czasu&btnG=Szukaj+w+Google&lr=[/url]
ale nie wiem, czy jest tam Łódź...

Link to comment
Share on other sites

O to wątek prawie o mnie :lol: Przez ostatni rok pracowałam po co najmniej 10 h. Na szcęscie w środku dnia, między jedną pracą a drugą miałam godzinę przerwy a rozmiary mojego miasta sprawiają, że droga z domu do pracy trwa 15 minut. Czyli w środku dnia zdążyłam zawsze Gucia "wysikać" ale nic ponadto. Problem dziennej nudy rozwiązałam może nietypowo, ale zadziałało. Otóż sprawiłam psu... kota. 6tygodniowe kocię które Gutek przyjął jak dobry wujo i zaczął się cyrk :evil_lol:. Przyjaźń, miłość i szaleństwo. Niestety, był to pierwszy mój kot, zawsze byłam zapsiona i nie wpadłam na to, że koty skaczą przez okna. ewidentna moja głupota, Zmora wyskoczyła 15 maja i mimo poszukiwań przepadła bez śladu. :placz:
Niestety nie umiem tu wstawić zdjęć z psiokociego życia we dwoje.
Pozostałe problemy - właśnie miałam operację i psem zajmowali się moi rodzice. Nie jest to idealne rozwiązanie ale tak jestem w luksusowej sytuacji.
Bunia50 - z Oławy do Wrocławia nie jest bardzo daleko, jeśli tylko nasze psy dogadałyby się, może mogłabym Ci "awaryjnie" pomóc?

Link to comment
Share on other sites

Fajnie, muszę Ciebie zapisać. Ja też moge Ci pomóc. np. jak będe na zwolnieniu :) Co prawda jest jeszcze moja córka, ale w tym roku skończyła studia (medycynę) więc nie będzie z niej pewnie dużego pożytku. A co do okna, to na miau.pl jest dużo cudownych i bezdomnych kotków. My mamy dwie kicie. Musisz tylko założyć siatkę do okna. Ja zrobiłam taką w kuchni, zapraszam kiedyś, jak będziesz miała czas (oczywiście z pieskiem). Poznałam jedna dziewczyną, której mąż robi świetne siatki zdejmowane do okien. Skontaktuje sie z nią, jesli zdecydujesz sę na jakiegoś kotka. Sama wiesz, że to super zabawa.

Link to comment
Share on other sites

ja pracując po 12 h czasem codziennie zostawiałm psy w domu - cóż trudno - nie były same tylko z moją matką, ale nie były wyprowadzane, bo mama jest chora i sobie z psami nieporadziłaby na ulicy. jeden pies spał sobie - drugi chory na nerki polewał po mieszkaniu (suczysko wytrzymywało tylko 2-3 h) zwinęłam dywany a matka jeździła na mopie i wietrzyła mieszkanie. cóż zrobic, teraz jestem całą dobę na okrągło w domu bo nie mam pracy i psy są wylatane po dziurki w nosie (czasem same zawracają już do domu i musze je gonić)

Link to comment
Share on other sites

No ja też obecnie w takiej sytuacji.
Na szczęście mam nienormowany czas, więc rano idziemy na długi
spacer i wieczorem na drugi długi. Ale nie ma problemów z zostawaniem,
co prawda siedzą we trzy + kot.
Ale z wychodzeniem w razie awarii jest faktycznie problem!
Może stworzyć taką grupę, to niezły pomysł!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MartaiGutek']Niestety, był to pierwszy mój kot, zawsze byłam zapsiona i nie wpadłam na to, że koty skaczą przez okna. ewidentna moja głupota, Zmora wyskoczyła 15 maja i mimo poszukiwań przepadła bez śladu. :placz:
[/quote]

Bardzo Ci wspolczuje. Moj kot zapodzial mi sie kiedys, pol dnia go szukalismy. Okazalo sie, ze siedzial sobie na strychu, i najzwyczajniej w swiecie, nie chcialo mu sie reagowac na nasze wolanie. Wyszedl sam, kiedy mu sie znudzilo siedzenie tam. Taka juz uroda kociej niezaleznosci.

Na pocieszenie moge Ci tylko powiedziec, ze koty bardzo czesto znajduja sie nawet po bardzo dlugim czasie. Niejednokrotnie potrafia same odnalezc droge powrotna do domu. Na forum miau byla opisana historia kota, ktory przeszedl ponad 200 km, do swojego domu. Jak on to zrobil, jak znalazl droge do domu, tego nikt nie wie.

Trzymam kciuki za to, zeby sie odnalazl.

Link to comment
Share on other sites

puli, powiedz ktory pies szef w krakowie taki przyjazny?
:)
mieszkam z rodzicami ale w sumie niedlugo bedzie wypadalo wyprowadzic sie i u nas jest inny problem-kto wezmie psy
odkad mamy dwa nie mozna ich rozdzielic, a rodzice traktuja je jak dzieci
ja tez nie zostawie
no i co bedzie?

Link to comment
Share on other sites

Singiel z Sukersem :) BOND'ka niesmiala potwornie wiec w pracy pod biurkiem siedzi grzecznie, jej poprzednik Husky kosztowal mnie wiadro stresu codziennie :) Tak wiec do wyliczanki dodaje: BOND'ka, Huski i kot Sjam w studio graficznym i Lab w drukarni na dole. Polecam opcje "licealista" w Warszawie za 5 zl za godzinny lub dluzszy spacer osiagalna. Satysfakcja obustronna :) Sunka moja wcielenie lagodnosci i niesmialosci wiec pomoc przy dowolnym psowatym lub kotowatym moge zaoferowac w Wawie, niestety tylko w weekend lub wieczorem :( i w granicach komunikacji - auta nie uzywam, do roboty chodze pieszo. Pozdrawiam wszystkich zapsionych singli (okoconych tez).

Link to comment
Share on other sites

hihi jaki fajny temat . ja tez jestem ,,samotną mamusią " :evil_lol: ,mam córeczke i synka :eviltong: . i tak jak puli chodze z psami do pracy . inaczej musialyby siedziec w domu same ok 9godz. a tak nie ma problemu ze korki, ze nagle trzeba zostac w pracy dłuzej ,ze jakies niedyspozycje psie zołądkowe . poza tym psy w pracy łagodzą obyczaje , zwlaszcza jak są to dwa wielkie miłe owczarki niemieckie :loveu: . co ciekawe gdy musze gdzies na caly dzien wybyc moge podrzucic psy do pracy , starsza sunia jest ulubienicą szefa :lol: . fakt gorzej z chorobą , nagły dłuższy wyjazd, na razie trzymam sie jak moge ,ale jak cos takiego nam wyskoczy to cos bedziemy myslec .

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...