Jump to content
Dogomania

Jak Lavinia pozbyła się własnego psa... po cichu


Ksera

Recommended Posts

[quote name='benicio']Pani Lavinio

nie znamy się osobiście, miałem jednak przyjemnoś rozmawia z Panią telefonicznie w sprawie Benia i bardzo dziękuję za udzieloną mi w tym czasie pomoc.

Pozwolę sobie poinformowac społecznośc Dogomanii, że od jakiegoś czasu już, w ramach wykonywania usług dla pewnej organizacji, zajmuję się m in sprawdzaniem adopcji dokonywanych przez różne osoby. Z przykrością informuję, że nie wszystkie adopcje są zasadne. Martwiące są szczególnie te, gdzie psy wydawane są do domów nie sprawdzonych i w rezultacie los tych zwierząt jest niejednokrotnie gorszy, niż przed adopcją.

pozwalam sobie w tym miejscu przekazac Pani na pw wyniki ustaleń dotyczących adopcji wykonanych przez panie Magdę.....i Agnieszkę........z Krakowa.Oczywiście pełna dokumentacja może by udostępniona, za zgodą w/w organizacji, aczkolwiek, w chwili obecnej sprawa jest jeszcze w przygotowaniu.

jeśli ktoś nie ma czystego sumienia, nie powinien rzucac kamieniami w innych....

z poważaniem

Benicio[/QUOTE]

Tylko zastrzeżenie natury formalnej. Żaden uczciwy fachowiec działający na czyjeś zlecenie, tu rozumiem organizacji pozarządowej, nie może zachowywać się w taki sposób, aby ujawniać zgromadzone materiały nie przez zleceniodawcę, lecz prywatnie a w dodatku na forum publicznym. Nie wnikam w kwestie poruszane w tym wątku, a tylko w ten jeden wpis. Taka osoba, przez to co właśnie zrobiła, jest absolutnie niewiarygodna, a podawanie wiadomości o zakresie i wynikach zlecenia, wręcz nierzetelne.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 647
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Guest Elżbieta481

W związku z faktem otrzymania na PW e-maila który odbieram jako pouczanie mnie informuję:

1.juz tak kiedys było ,że kto nie z nami ten przeciwko nam-prawda?
2.mam już swoje lata i szedłem na dogomanie bo chciałem wielu istotnych
rzeczy się nauczyć
3.jest mi obojętne czy ten oto e-mail zostanie odebrany jako zły czy dobry
4.uważałem,że mimo b.krótkiego stażu na dogomanii miałem prawo poprosic
o zgodę,bo całe życie uważałem i uważam,że zgoda buduje a niezgoda
runuje.
5.powyższy e-mail prosze traktować jako ostatni.

Ja mam dobre chęci i mam jak je wykorzystać.
waldi 481

Link to comment
Share on other sites

Waldi, w tym wątku już mądtości nie uświadczymy, jeśliś gotów zaprzaszam na PWP, potrzebujemy pomocy w wielu watkach a ja szczególnie zapraszam do kajtusia, którym nikt a nikt się nie interesuje, tam zarówno Ty jak i ja, jestem po czterdziestke, spokojnie bedziemy realizować pomoc, jestem szarym wetem i już awantury mi zbrzydły!

Link to comment
Share on other sites

Żałosne.
Rybon36 masz 100% racji, jeszcze żaden chyba wątek nawet najbardziej potrzebującego psa nie cieszył się takim zainteresowaniem i "popularnością"... hmmm... ciekawe dlaczego?
może dlatego, że gadać i oskarżać się wzajemnie jest łatwo, ale zrobić coś konkretnego o wiele trudniej!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rybon36']przy okazji dziwnego jak to napisano w poście wyżej sposobu adopcji i oddania psa uprano wszystkie brudy świata!!![/quote]

Jeśli już odbywa się tu generalne pranie brudów to mam konkretne pytanie do Ciebie [B]Lavinio. [/B]Czy rozliczyłaś się z pieniędzy ofiarowanych na rzecz Oskara, kiedy się nim zajmowałaś.
Z tego, co pamiętam, miałaś się rozliczyć z Asiaf1 z pozostałych po opłaceniu kliniki ok. 1300 zł., a jakoś nie przypominam sobie, żeby Asiaf1, która rzetelnie zamieszcza wszelkie finansowe rozliczenia, o tym zwrocie wspomniała.
Parszywie się czuję na tym wątku, ale jako jeden z darczyńców, który przelał wtedy pieniądze na Twoje konto i tych wszystkich dywagacjach na temat wpłacania pieniędzy na prywatne konta, chciałabym mieć jasność sytuacji.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='asher']Lavinio, ale gdybyś nie oddała psa w taki... dziwny... sposób, gdybyś nie kręciła, to przecież żadnej afery by nie było...

... czemu nie pisałaś, że z Lolą źle się dzieje?
Napisałaś, że nikt nie pytał. ...Topik kończy sie pytaniem co słychac u psów. Pytanie zostało zadane w październiku ubiegłego roku. Do dziś pozostaje bez odpowiedzi...
Przecież tu nikt nie jest jasnowidzem, jak ludzie mieli ci pomóc, skoro nie wiedzieli, że potrzebujesz pomocy?[/quote]

To chyba najlepsze podsumowanie i wyjaśnienie o co tak na prawdę chodzi. Nie sądzę, żeby chodziło o "rzucanie kamieniami", bo to na pewno nie było moim zamiarem! Ale jak powiedziało się "a" to trzeba powiedzieć "b"
Ja przestaję cokolwiek rozumieć z tej całej historii. Pies był trafił do lecznicy, przedtem stał sie agresywny i Lavinia szukała mu domu. Jak dom się znalazł, to pies czekał w lecznicy na decyzję o adopcji? W międzyczasie dziewczyny, które miały odebrać psa - niedotarły

TO GDZIE JEST TERAZ PIES????

Link to comment
Share on other sites

[quote name='doddy']Niedobra lavinia własnie jedzie po kolejnego psiaka w potrzebie.
Aniu odpowie Ci jak wróci. Z tego co ja sie jej pytałam, to już się rozliczyła. Ale najlepiej jak napisze sama. ;)[/quote]


Niestety z tych pieniędzy nie dostałam (a właściwie Oskar) ani złotówki.

Link to comment
Share on other sites

A propos pytania o wpłacenie ASIF1 pieniążków - mam odpowiedź od Lavinii z wątku o Oskarku
[quote name='lavinia']Wreszcie MOGĘ ostatecznie rozliczyć wpłąty dla Oskara, które wpłynęły na moje konto i do moich rąk od Września do dziś.

Osobom, które zatruwały atmosferę, obgadywały, oskarżały i dostawały szału, bo ponoć nie rozliczyłam się z wpłat ( w podtekście wykorzystałam pieniądze biednego Oskara do niecnych celów tak jak otworzenie własnego biznesu itp) mówię raz jeszcze - to wy sprawiacie, że dogomania staje się nieciekawym miejscem, a ludzie, którzy mogliby pomóc zwierzętom, zastanowią się zanim to zrobią, bo przecież jeśli tu panuje taki GNÓJ, to może lepiej pomóc innym.

Jestem strasznie zniesmaczona tą sprawą, nie będę tu wymieniać tych osób, oprócz Eurydyki, która zaatakowała mnie osobiście, ale wiem , kto np użalał się Pajuni i innym, jak to ja defrauduję pieniądze. Dla mnie jesteście chore, przepraszam, ale tak właśnie jest.

Dodam jeszcze, że rozliczenie robiłam na bieżąco ( patrz wpisy z 19 i 24 pażdziernika ), nie wpisywałam tylko kwot, z różnych względów.

WPŁATY
Beria 50 zł
Supergoga 40 zł
Onna 100 zł
Magoral 25 zł
Irma 100 zł
Agata Hawranek 50 zł
Ania&Sonia 100 zł
Ha-Ga 100 zł
Pajunia 30 zł
Renata Gałązka Skorek 600 zł
Janina Stachecka - Gonet 30 zł
[B][SIZE=4]Asiaf1 ( dwie wpłaty) 360 zł[/SIZE][/B]
Eurydyka 0 zł
Razem na konto; 1585 zł

pozostało z pieniędzy Ewkii - 120 zł, po odjęciu kosztów benzyny przez Doddy

[SIZE=4]RAZEM 1705 zł[/SIZE]

Rozliczenie z SGGW- i tutaj dziękuję raz jeszcze wszystkim "sceptyczkom", które o mało co nie doprowadziły do tego, że to rozliczenie byłoby dużo bardziej niekorzystne dla nas

Kwota, którą otrzymałam od Dr. Maxa w dniu wczorajszym to 372 zł, jednak nie jest to do końca pewne, ponieważ Oskar został uwzględniony w rachunku zbiorczym dla Azylu, ten rachunek wynosił 9 tysięcy zł, i nie uwzględniał poszczególnych psów, a komputer na SGGW ponoć nie wszystko pokazuje. Wpłacę więc te podaną kwotę na rachunek Azylu, ponadto zatrzymam jeszcze 500 zł powiedzmy przez tydzień, gdyby jednak okazało się, że kwota będzie większa. Pozostałe pieniądze wpłacę na konto Asiaf1. Jeśli kwota na SGGW nie ulegnie zmianie przez tydzień, pozostałe 500 zł rónież wpłacę Asiaf1.Dodam jeszcze, że tego rozliczenia nie byłam w stanie uzyskać od momentu opuszczenia SGGW przez Oskara aż do wczoraj. Jeśli ktoś ma wątpliwości, proszę sobie zadzwonić do Dr. Maxa , kierownika kliniki.

[B][SIZE=4]Czyli 1705 zł -372 zł - 500 zł = 833 zł na konto Asiaf1 teraz, miejmy nadzieję, że pozostałe 500 za tydzień.[/SIZE][/B]

[B][U]Pozostaje mi tylko podziękować tym osobom, które rzeczywiście pomogły Oskarowi[/U][/B].[/quote]

Link to comment
Share on other sites

Lola jest u nas w krakowie,Lavinia kłamie o osobie ,która ja adoptowała,ze przychodziła na SGGW(zreszta ona sama napisze)
Chciałysmy wiedzieć czy Lavinia naprawde pozbywa sie loli,i niestey tak....do nas sie tego wypierała ,gdyby naprawde nam powiedziała ,ze chce ja oddać ,ksera by ja zabrała
Lavinio Lola nie jest agresywana ,jest u nas od prwie 2 tygodni wiec gdyby była...pewnie bysmy sie przekonały
Jesli chodzi o moje rozliczenia z Lawina wpłaciłam 300 zł na Tole lub Lolka ,nie wiem kogo Lavinia przeznaczyła kase,zapłaciłam tez
700 zł za pobyt Rambo rottka,za chwile zeskanuje fakture
jeśli chodzi ,o zaadoptowane od nas psy,od wrzesnia dom znalazło ponad 20 rottweilerów,mamy kontakt z osobami które je od nas adoptowały u niektórych juz byłysmy z wszystkimi mamy kontakt telefoniczny
Nie bardzo w to wierze ,ze którys z naszych rottków wylądował na łańcuchu....sprawdzamy domy i podpisujemy umowy adopcyjne
Nie wiem,skąd ,ktos ma dane gdzie nasze psy są jesli umowy sa u nas?

Link to comment
Share on other sites

Nie ma mnie na liscie darczyncow, a tez wplacalam pieniadze dla Oskarka.
W jego watku widnieje,ze dotarly, w tym nie ma tej informacji. Przyznam sie,ze zglupialalm. Co jakis czas wplacam drobne kwoty na rozne psy i mam nadzieje,ze rzeczywiscie korzystaja z nich psy.:roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iv']Nie ma mnie na liscie darczyncow, a tez wplacalam pieniadze dla Oskarka.
W jego watku widnieje,ze dotarly, w tym nie ma tej informacji. Przyznam sie,ze zglupialalm. Co jakis czas wplacam drobne kwoty na rozne psy i mam nadzieje,ze rzeczywiscie korzystaja z nich psy.:roll:[/quote]

Ja skopiowałam tylko jeden post z wątku o Oskarku z 1 grudnia, odnośnie oddania pieniążków AsiF1, bo padło tu pytanie, czy Lavinia oddała. Odnośnie innych wpłat - pewnie w wątku o Oskarku trzeba poszukać

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iv']Nie ma mnie na liscie darczyncow, a tez wplacalam pieniadze dla Oskarka.
W jego watku widnieje,ze dotarly, w tym nie ma tej informacji. Przyznam sie,ze zglupialalm. Co jakis czas wplacam drobne kwoty na rozne psy i mam nadzieje,ze rzeczywiscie korzystaja z nich psy.:roll:[/quote]

Pewnie wpłacałaś na moje konto (zajrzyj proszę do wątku o Oskarku tam wymienione są wszystkie osoby wraz z kwotami, które wpłacały pieniądze do mnie)-przejrzałam wątek (wprawdzie szybko bo siedzę jeszcze w pracy) i znalazłam na stronie 26 informację na temat Twojej wpłaty ale doszłam tylko od konca do str 10 (nawał pracy).

Link to comment
Share on other sites

Lola po kilkumiesięcznym pobycie u Lavinii jest teraz w Krakowie i tutaj szuka tego ostatecznego domu.
Już odzyskała radość zycia, jest kochanym, spokojnym psem. Na spacerach bardzo się pilnuje i wraca na każde zawołanie. Nie atakuje psów, jeżeli te się jej nie czepiają, jej stosunek jest obojętny. Chodzimy na spacery po kilka psów (rottków) na raz. Między tym wszystkim biegają moje dwie suki (rottki) i nigdy nie było awantury. Jedyny raz szczeknęła na psa (ONka) w TV kiedy był nachalny, ale nie złapała go. Nie polecam jej jednak do domu z małymi psami, oraz małymi dziećmi, chociaż do mojego syna się przytulała. Chcemy, aby ten pies znalazł dom, gdzie w końcu będzie kochany i szanowany. Chyba nie muszę pisać, że buda, kojec i łańcuch nie wchodzą w grę. Lola ma ok. 4 lata, jest wysterylizowana.

Link to comment
Share on other sites

Śledzę ten wątek i zastanawiam się cały dzień czy powinnam równiez napisać o swoich doświadczeniach z współdziałania z Lavinią. Myślę, że jestem to winna osobom, które pomagają psiakom , a zwłaszcza tym , które zaangażowały sie w pomoc Buldo i tak nie do końca wiedziały co sie dzieje , bo nie chciałam o pewnych zdarzeniach i swych odczuciach pisac do momentu aż nie miałam pewności , ze Buldo jest całkowicie bezpieczny.
Nie jest moja intencją obrzucanie kogoś błotem lub kamieniami, ale uważam, że jesli chcemy cos dobrego robić dla tych biedaków, musimy byc wiarygodni i rzetelni w swych działaniach, odpowiedzialni za swoje słowa.

Ktoś , kto śledził wątek (w tej chwili w dziale "w nowym domu") wie, że Lavinia zaoferowała Swą pomoc w jego "wydostaniu z Palucha". Poniewaz jednak okazało się (tak jak niektórzy przewidywali to ), że "wyciągnięcie"
Buldo z palucha nie jest prostą sprawą , pełno w niej było niedomówień i niejasności ze strony schroniska ( przynajmniej ja tak to wtedy odbierałam uznałam , ze jestem w stanie pomóc w ratowaniu tego psa nie tylko finansowo, ale również poprzez osobisty kontakt z Paluchem. Nawiazałam kontakt przez pw a później również telefoniczny z Lavinią . Uzgadniałyśmy tą droga wiele wspólnych działań ( w tym treść mojego Fax-u do P. Dyrektor Palucha, w którym obie deklarowałyśmy gotowość przejęcia natychmiastowej opieki nad Buldo) Uzgodniłyśmy również mój przyjazd 28 I (sobota) do Warszawy. Pomysł był taki : spotykamy sie pod Paluchem i idziemy wspólnie do P. Dyrektor w/s adopcji Buldziaka (miałam pewność, ze p. dyrektor bedzie w schronisku). Trudno "zbyc" kogoś kto przyjechał pół Polski by załatwic sprawy adopcji psa - dlatego były wielkie sznse podpisania umowy adopcyjnej w dniu 28.I. z mocą obowiazywania od dnia wypisu Buldo z Kliniki (w której był i czekał na operację). Była też wielka szansa zobaczenia Buldo (bo chyba trudno byłoby odmówic nam adoptującym starego schorowanego psa jego zobaczenia zwłaszcza biorąc pod uwage ile kilometrów zrobiłam). W piątek o godz 21. potwierdziłysmy telefonicznie nasze spotkanie .
W sobotę rano przyjechałam ekspresem z Krakowa do Warszawy. Na dworcu oczekiwali mnie zgodnie z umowa Jefka z mężem,którzy mieli mnie odebrać i "dostarczyc na Paluch" Tam miałam spotkac sie z Lavinią załatwić wszystko , w tym takze wysoce prawdopodobną wizytę u Buldo w klinice i po załatwieniu wszystkich tych spraw znów miałam sie spotkac z Jefką (przykro mi nie znam zupełnie stolicy , a juz okolic Palucha - całkowicie !!!)
jak skończyła się moja wizyta w Warszawie ???
Z dworca zadzwoniliśmy do Lavinii z informacją, że juz jestem - wiadomość: Lavinia ma problem z samochodem, ale wszystko bedzie o'key.
Przed umówiona godzinż spotkania - ponownie dzwonimy do Lavinii . ma nadal problem z samochodem , ale dojedzie tylko troche później
Kolejny nasz telefon ipropozycja Jefki by Lavinia powiedziała gdzie po Nią przyjechać to mąż Ewki zabierze lavinie i odwiezie nas obie na Paluch i zaczeka tam na nas (było juz grubo po umówionej godzinei spotkania).
Odpowiedź lavinii na te propozycje była taka, ze za 15 min. oddzwoni i określi dokładnie gdzie sie znajduje . Minęło pół godziny, kolejne 15 min a telefon milczał - dzwonimy wiec ponownie do Lavinii ale niestety nikt nie odbiera naszych kilkakrotnych telefonów na komórke.
zadzwoniłam wie w tej sytuacji do Doddy z prośba by usiłowała sie skontaktowac z Lavinia , po jakis 20 min. Doddy oddzwoniła by przekazac nam informacje, ze własnie dzwoniła do Niej Lavinia , bo nie moze siez nami skontaktować gdyż jej komórke zabrał mechanik z pomocy drogowej , a ona stoi niesprawnym samochodem w zatoczce przy Wisłostradzie. Poprosiliśmy Doddy o przekazanie Jej informacji, ze jedziemy zabrac Ją z tej trasy
Niestety przejechaliśmy Wisłostrada w obu kierunkach i Lavinii nie było
(co może potwierdzić Doddy z jedna z dogomaniaczek, bo przypadkowo w tym samym czasie jechały też tą trasą do Warszawy !!!!).
Cóż - nie zamarzłam i nie zbłądziłam w stolicy dzięki Jewce i Jej mężowi, bo widząc jak wygląda sytuacja , nie zostawili mnie tylko wspólnie ze mna starali sie "odnaleźć" Lavinię. Pomijam straty czasowe i finansowe (przyjechac z Krakowa do Warszawy ekspresem to nie podróż metrem z jednego konca stolicy na drugi i wierzcie mi wolałabym te pieniądze przeznaczyć na ratowanie jakiegoś sieroty) ale straciłam znacznie cos ważniejszego STRACIŁAM ZAUFANIE do osoby,która uważałam za wiarygodną i odpowiedzialna , bo taką jawiła mi sie z dogomanii i naszych internetowo -telefonicznych kontaktów ( jedyny plus tej mojej wycieczki do Wardszawy to ten , ze poznałam osobiście cioteczki mojego Piracika Jefke i Doddy !!!)

Być moze ktos inny po takim doświadczeniu zaprzestałby swych działań , ale ja uważam , ze pies nie powinien NIGDY ponosic konsekwencji działań człowieka.
W poniedziałek wysąłam pw do Lavinii z prośba by nie podejmowała jakichkolwiek działan w/s Buldo - i dziekuje tu Jej za to, ze uszanowała tę moją prośbę.
Po mojej pw otrzymałam pw od Lavini z próbą wyjasnienia tej sytuacji, ale jakos trudno mi uwierzyc, ze mechanik samochodowy zostawił kobiete z niesprawnym samochodem na poboczu a zabrał Jej sprawna komórką (na cóz pewnie jestem zbytnia realistką !)

Zyje już dobrze ponad 40-stke i wiem, ze bywaja różne nieprzewidziane sytuacje, ale wystarczyło powiedziec , ze plany sie zmieniły i nie mozemy sie spotkac, wtedy sama zjawiłabym sie na Paluchu , wystarczyło by Lavinia w takiej sytuacji była "pod telefonem by potwierdzić moje ustalenia tam na miejscu (było to koniecznie gdyz P. dyrektor wiedziała, że Buldo nie jedzie do mnie a ja tylko współfinansowac bede jego utrzymanie i leczenie). czy musiałam cały dzień "być zwodzona " - przeciez mozna było inaczej......
Nad Buldem jednak czuwała jakac psia opatrzność , która dała mu wspaniały dom miłość Pańci i Koleżanke "Grubcie" :lol:

Jedno jest dla mnie pewne - jesli chcemy pomóć zwierzakowi musimy być odpowiedzialni za swoje słowa i czyny . Musimy byc wiarygodni i uczciwie doprowadzc do końca to co rozpoczniemy ,
Jeśli chcemy byc traktowani poważnie i z szacunkiem.....

Cóż , ja przekonałam sie na własnej skórze, ze prawdą są stare mądrości narodu i "nie każde jest złotem co sie świeci" a "dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane".
(tyle moich doswiadczeń - wybaczcie , że tak długo ale starałam sie by było obiektywnie)

A teraz pytanie do którego uwazam , ze jak najbardziej mam prawo z racji tego co doświadczyłam i tego co tu czytam , a takze tego , ze miałam swój malutki udział w ratowaniu olkuskiego boksera Taysona (udział w postaci 100zł dołozonych do pobytu psów w 'Arce"
Pytam wielkimi literami by pytanie zostało dojrzane i bym szybko mogła uzyskac odpowiedź "

LAVINIO JAK WYGLĄDA SYTUACJA TAYSONA , CO Z JEGO ZDROWIEM
CZY ZOSTAŁO PODJETE JEGO LECZENIE (chodzi o problemy skórne , o których rozmawiałam w Arce) A JESLI TAK TO JAKIE DAŁO EFEKTY.

CZY PRAWDĄ JEST ZE PROSIŁAS O POMOC W ZNALEZIENIU MU DOMU W NIEMCZECH (bo dotarła do mnie pw z taka informacją ) ????

I bardzo prosze Lavinio bys to Ty mi udzieliła odpowiedzi, bo to Ty go adoptowałaś z tego co wiem .
Pierwszą rzeczą, o którą zapytałam Kasię gdy spotkałysmy sie wtedy w sobotę był własnie los Taysona i wiem , ze jest w hoteliku pod opieka Doddy , ale interesuja mnie kwestie o których TY decydujesz jako właściciel Taysona !!!
marta

([I]przepraszam, za literówki w tekście :oops: , ale okulary do pisania zostały na biurku w pracy)[/I]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Bea1']opuszcza forum coraz więcej osób..:shake: przyznaję, że i ja miałam to zrobić bo mam dość tego typu podkładania sobie "świni"..chyba każda z nas, w którymś momencie zostaje atakowana..tylko dlaczego? że poświęcamy własny czas, pieniądze i zaniedbujemy własne rodziny aby ratować te bidy..? pieniactwo zaczyna być modne na dogo..sama się o tym przekonałam...niestety.[/QUOTE]
Bea.masz calkowita racje, z tego rowniez powodu ja rowniez juz prawie zniknelam z dogo, co nie znaczy, ze przestalam psom pomagac. Ale robie i bede to robila tylko i wylacznie poza dogo. Nie chce, aby znowu mnie w parszywy sposob probowano zniszczyc, nie chce rowniez, aby psie bidy na tym cierpialy.


napisala Faro
CZY PRAWDĄ JEST ZE PROSIŁAS O POMOC W ZNALEZIENIU MU DOMU W NIEMCZECH (bo dotarła do mnie pw z taka informacją ) ????

Lavinia pytala mnie o mozliwosc znalezienia jakiemus bokserkowi domku, nie powiedziala jakiemu.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...