Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Unbelievable']Ale nie ma czegoś takiego jak pewność psa. Pies nie jest przewidywalny, człowiek też nie, ale za to człowiek jest w stanie odpowiadać za swoje czyny, a za psa odpowiadamy my. Ja nie chcę odpowiadać za to, że mój pies ugryzł człowieka w jakimś zamieszaniu (ktoś mi na psa nadepnął, pies się wystraszył i zareagował zębami) bo nie chciało mi się mu zakładać kagańca.
Każdy pies jest cierpliwy do czasu, każdy pies może okazać się innym niż się wydaje w odpowiedniej sytuacji, tylko warto to zauważyć : D i jeżeli tego nie rozumiesz, jeżeli nie rozumiesz, że człowiek jest w stanie się powstrzymać i nie reagować instynktami jak pies, to nie mamy o czym rozmawiać[/QUOTE]

Nie rozumiem, bo to nieprawda - nie byłoby zabójstw w afekcie, gdyby człowiek nie reagował instynktami. Zalewają go hormony i nagle robi coś, czego nigdy by nie zrobił. Zdarzyło mi się to kiedyś, zrobiło mi się biało przed oczami ze wściekłości i zareagowałam w sposób, o jaki siebie bym nie posądziła. Ludzie to zwierzęta, możemy sobie krzyczeć, że nie, ale nimi jesteśmy. Jasne, [B]przyznaję[/B], że psu o wiele trudniej panować nad instynktem, bo nie ma pojęcia moralności czy społecznej odpowiedzialności. I dlatego prowadzimy go w miejscach publicznych [B]na smyczy.
[/B]
Tylko Ty rysujesz przede mną taką sytuację: pełno ludzi, że aż nie ma gdzie się przecisnąć. Nie ma ani centymetra swobody, żeby odejść, ludzie depczą po psach, trącają mnie, nie ma w ogóle możliwości zachowania swojej przestrzeni. Ale taka sytuacja jest rzadka - może jak się wychodzi z warszawskiego metra, kiedy ludzie uciekają tłumnie w panice lub na koncercie czy innym przedstawieniu - każdy się pcha, przechodzi po innych, byle by być bliżej sceny. W takim miejscu założyłabym psu kaganiec, ale też w takie miejsce psa nie zabieram.

Ja mam na myśli sytuację bardziej kontrolowaną - np. spacer po rynku. Jest dość sporo ludzi, ale mam możliwość zachowania odpowiedniej odległości. Mogę w każdym momencie odejść, powiedzieć psu, żeby usiadł, złapać za obrożę. Byłam ostatnio w zatłoczonym mieście, w sobotę, rynek i pełno ludzi. Nie miałam problemu z przestrzenią osobistą moją ani psa. Kiedy jadę w pociągu, mam psa między nogami czy pyskiem jest do ściany, obok stoi moja walizka. Nikt nie musi po nim deptać, przypadkowo go szturchać. Gdybym miała doga czy innego dużego psa, którego nie mogę tak łatwo opanować, bo się nie zmieści między siedzeniami - byłby kaganiec.

Nie chodzi mi o to, żeby każdy jeden pies chodził bez kagańca w każdym miejscu i momencie. Chodzi mi o zaufanie społeczne do właściciela, który jeśli nie zakłada kagańca w sytuacjach wyżej wymienionych (czyli nie skrajnych, przez was przedstawianych) to znaczy, że nad nim panuje. W wielu krajach to się sprawdza (wiadomość z Mojego Psa, kiedyś mieli cykl o prawie dot. psów w różnych krajach).

Link to comment
Share on other sites

Mojego szetlanda nic nie jest w stanie sprowokować do ugryzienia, ani nadepnięcie, popchnięcie, szarpnięcie a nawet kopnięcie. Kaganiec to zbędna zabawka w jej przypadku. Jest niezwykle przewidywalna i jest to kwestia charakteru, dobrych genów i szkolenia. Z collie to już inna zabawa, nie jestem jej pewna dlatego ma ścisły nadzór. Potrafi nerwowo zareagować np. na kichnięcie. Dlatego też collie nie zabieram w tłoczne miejsca a kaganiec zawsze pod ręką. W parku zawsze chodzi luzem choć przy nodze, komunikacją nie jeździ, ma zakaz podchodzenia do obcych ludzi. Już od szczeniaka targały nią różne schizy, pobudliwość i nadwrażliwość. Dobrze wyszkolona aczkolwiek nieprzewidywalna i moja reakcja zawsze musi wyprzedzać jej akcję czyli zawsze muszę myśleć co pomyśli mój pies, świetnie to działa aczkolwiek bywa męczące.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zaba14']No i dobrze postapila... Za drugim razem trafilby na agresywnego psa o co wtedy? Po co dziecko ma sie pchac do obcych zwierzat? Juz nie mowiac o tym ze sama nie jestes w stanie przewidziec reakcji schroniskowego psiaka z ktorym masz taki zadki kontakt ;)[/QUOTE]

Wcale nie postąpiła dobrze. Tj. dobrze, że zwróciła uwagę, ale zrobiła to w zł sposób. Już tyle było tu rozpraw dotyczących tego, jak rodzice straszą dzieci psami...

Link to comment
Share on other sites

no sory, ale jak ja widzę dziwnego człowieka to sobie od niego idę, tak samo jak nie podchodzę do nieznajomego psa i nie zaczynam go macać : D

jeżeli człowiek instynktownie kogoś zabija, to nie umie powstrzymywać swoich emocji, a jak nie umie, to znaczy że nie pracował nad sobą, żeby się tego pozbyć. A jak nie przeszkadza mu to, to jest po prostu psycholem :) jeżeli może sobie spokojnie żyć ze świadomością że nagle pewnego pięknego dnia może sobie kogoś zabić bo nad sobą nie zapanuje ;)

nad emocjami psa panujemy my, a i tak przy super wyszkolonym psie, szczególnie reaktywnym, NIGDY nie jesteśmy w stanie przewidzieć co może zrobić, to jest zwierzę. On nie będzie wiedział, że robi źle, nie ma sam z siebie świadomości, następstw swoich czynów.

ja nie mówię o spacerze po starówce tylko o komunikacji miejskiej :roll: moje psy w komunikacji zawsze mają kagańce, no chyba że zapomnę ;) wtedy trzymam pysk przy sobie i kontroluję cały czas psa, albo robię "kantarek" ze smyczy. Na długie wyprawy zawsze mam coś zapasowego.

Link to comment
Share on other sites

Moja szelti nigdy nie miała kagańca w komunikacji miejskiej a codziennie jeździmy tramwajem. Tak samo na placyk treningowy poruszałyśmy się bardzo zatłoczonym autobusem i też zawsze bez kagańca. Szetland stoi lub leży, nie reaguje na ludzi, zaczepki. Fakt, raz się zdażyło, że jakiś człowiek podniósł rwetes, że pies bez kagańca ale się nie odezwałam i odpuścił. Próbował nawet rozdrażnić psa aby pokazać, że może ugryźć a szetland tylko odwrócił głowę. Natomiast moja koleżanka, która jeździ z psem autobusem i pies zawsze ma kaganiec to często ma przykrości. Narażona jest na uwagi w stylu, że z agresywnym psem to się niejeździ autobusem a jej pies wcale nie jest agresywny.

Link to comment
Share on other sites

moja suka w tramwaju też się kładzie i nie reaguje, ewentualnie idzie żeby pogłaskać pieseczka, co nie zmienia faktu, że nie wiem czy zawsze zareaguje tak samo jak ktoś na nią wpadnie na przykład.
Gram jest bardziej reaktywny jednak, i myślę, że bez problemu mógłby kogoś urąbać jakby się mocno wkurzył, mimo, że zupełnie nie jest agresywny.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='badmasi']Moja szelti nigdy nie miała kagańca w komunikacji miejskiej a codziennie jeździmy tramwajem. Tak samo na placyk treningowy poruszałyśmy się bardzo zatłoczonym autobusem i też zawsze bez kagańca. Szetland stoi lub leży, nie reaguje na ludzi, zaczepki. Fakt, raz się zdażyło, że jakiś człowiek podniósł rwetes, że pies bez kagańca ale się nie odezwałam i odpuścił. Próbował nawet rozdrażnić psa aby pokazać, że może ugryźć a szetland tylko odwrócił głowę. Natomiast moja koleżanka, która jeździ z psem autobusem i pies zawsze ma kaganiec to często ma przykrości. Narażona jest na uwagi w stylu, że z agresywnym psem to się niejeździ autobusem a jej pies wcale nie jest agresywny.[/QUOTE]

Narażona jesteś na mandat. Mój pies ma również wysoki próg pobudzenia, niedawno w autobusie pani przejechała mu po łapach wózkiem a dzieciak go kopał nogami i mój pies nawet nie zwrócił na to uwagi, ale w kagańcu jeździ ponieważ wiem że inni ludzie nie muszą czuć się komfortowo a ja patrzę dalej niż czubek własnego nosa. I jestem pewna że mój piew nikomu krzywdy nie zrobi bo to ciepłe kluchy, ale inni tego nie wiedzą i ja to szanuję. Są ludzie którzy boją się psów i z tym trzeba się liczyć.

Link to comment
Share on other sites

Moja szelti zawsze reaguje tak samo czyli nijak. Nie wiem, może to jakiś cudowny pies ;) Pod tym względem zachowuje się identycznie jak jej matka więc chyba geny. Mamuśka była nawet wykorzystywana jako pies terapeuta, została potem odkupiona przez jej hodowczynię i biedny pies wyzwolił się z pęt dogoterapii. U mnie pod blokiem jest bazarek więc chcąc nie chcąc psy często zaliczają torbą w głowę więc z torbami też oswojone.
Fauka ale ktoś by musiał na mnie donieść abym ten mandat dostała. Szetland porusza się od pięciu lat komunikacją czyli od czasu swoich narodzin i nigdy poza tym jednym incydentem nie spotkałam się ze strachem, agresją, nic...Wręcz raczej z życzliwością lub obojętnością.

Link to comment
Share on other sites

jak dla mnie to właściciel ma psi obowiązek tak zabezpieczyć psa, aby ten nie stwarzał zagrożenia w tłumie ludzi i to właściciel ocenia, czy jego pies jest bezpieczny, bo jest wychowany czy jest bezpieczny, bo ma kaganiec na ryju. jak czyjś pies może się odwinąć będąc np. popchniętym czy uderzonym niechcący torbą to lepiej żeby i w kagańcu w tłum nie wychodził, bo to żaden problem nabić człowiekowi siniaka kagańcem czy podrapać pazurami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Beatrx']jak dla mnie to właściciel ma psi obowiązek tak zabezpieczyć psa, aby ten nie stwarzał zagrożenia w tłumie ludzi i to właściciel ocenia, czy jego pies jest bezpieczny, bo jest wychowany czy jest bezpieczny, bo ma kaganiec na ryju. jak czyjś pies może się odwinąć będąc np. popchniętym czy uderzonym niechcący torbą to lepiej żeby i w kagańcu w tłum nie wychodził, bo to żaden problem nabić człowiekowi siniaka kagańcem czy podrapać pazurami.[/QUOTE]
Ludzie z torbami też nie powinni w tłum włazić, bo dziś takową baba mi siniaka nabiła ;).
Moja starsza sucz była sprawdzana przez wielokrotne podróże w przeróżnych sytuacjach - deptanie, popychanie, trącanie, przesuwanie nogą przez obcą babkę, przydeptywanie przez tłum w autobusie przez 2 godziny (zwymiotowała ze stresu), pokładanie się na niej przez dzieci i nigdy nawet zębów nie pokazała, odwinąć się również nie próbowała, mimo że nie raz wrzasku narobiła bo ktoś łapę czy ogon zdeptał. Sucz zawsze w kagańcu, chociaż mam do niej zaufanie ale jak mus to mus i trzeba prawa przestrzegać bo ludzie każdego siniaka/świeżą ranę teoretycznie mogą przypisać ugryzieniu przez psa i jak udowodnię że jednak nie mój pies jest sprawcą siniaka. Jak to jedna koleżanka w pracy mówi "sytuacja hipotetyczna", bo z takową się nie spotkałam ale i spotkać bym się nie chciała.
Miałam też sytuację że facet mojej suczy wsadził rękę w kaganiec i tarmosił po pysku. No ja bym użarła gdyby mnie tak nie wryło :angryy:, ona jakoś to zniosła. Powodzenia bym mu życzyła jak by z młodszą spróbował, raczej paluszków do doszycia by nie oddała :diabloti:.

Link to comment
Share on other sites

Fajnie tak napisać, że to właściciel sam wie jak zabezpieczyć psa żeby nie stwarzał zagrożenia (i pewnie osoby, które to piszą na prawdę panują nad swoimi psami). Tylko, że niestety więkrzość właścicieli nie rozumie reakcji swoich zwierząt i dla tego nie można wymagać od ludzi, żeby uwierzyli "na słowo" że ten konkretny pies nie potrzebuje kagańca w autobusie/tramwaju itp. Ile razy na spacerach spotykacie ludzi, którzy nie ogarniają zupełnie swojego pieska? Ten wątek właśnie o tym jest, już 615 stron opisów nieodpowiedzialnych, czy nawet cieszących się z agresji swojego psa ludzi.
Moja bulterierka też jest miła, może sobie do niej każdy podejść i chociażby na ręce wziąć jeżeli uniesie ale w autobusie ma kaganiec, bo ludzie jej nie znają i mogą się bać.
I tak na koniec, sytuacja z wczoraj. Wracałam z psem autobusem do domu. Pies w kagańcu siedzi przy mnie, na jednym z przystanków wsiadł człowiek z huskim bez kagańca, pies od razu zaczął na mojego warczeć. Kierowca kazał człowiekowi wysiąść. Na koniec tamten husky jeszcze się rzucić na mojego próbował. Później widziałam tego samego psa, jak wysiadał z właścicielem z następnego autobusu, więc podejrzewam, że w miejscu bez innych psów tamten zachowuje się idealnie. Tylko co w przypadku, jeżeli ktoś z psem by się przysiadł a właściciel nie zdążyłby zareagować? Jego husky poszarpałby np. małego pieska, albo przetrąciłby mu kark, bo właścicielowi honor nie pozwala psu kagańca założyć.

ps. poza tym nigdy nie wiadomo jaki wariat wsiądzie do autobusu i co jest w stanie zrobić, żeby psa sprowokować. Ani nie wiadomo czy któryś z pasażerów nie ma takiej traumy związanej z psami, że nie dostanie przykładowo napadu padaczki jak pies ziewnie w jego kierunku odsłaniając zęby.

Link to comment
Share on other sites

Jak dla mnie zaufać ludziom to jakaś abstrakcja :lol: Nigdy nie ufałam i nie będę ufać, bo ludzie to debile. Ale swojemu i tak kagańca nie zakładam i pewnie do końca jego życia nie założę, chyba, że na starość coś się we łbie poprzestawia. Jeszcze bardziej :roll:

Link to comment
Share on other sites

ja bardzo rzadko jezdze z psami autobusem czy tramwajem. kaganiec czasem mam czasem nie-to zalezy jaka mam torebke.
moja mlodsza suka zawsze jezdzi na kolanach, a starsza zawsze siedzi tam, gdzie trzyma sie nogi, zeby nikt do niej nie pchal lap, nie zaczepial ani po niej nie chodzil. tylko raz motorniczy kazal mi ubrac kaganiec, to ubralam jakis tam kantarek, ale teraz go nie mam, bo zgubilam:))

ogolnie mam to gdzies. moje pieski sa ladniutkie i nikt sie ich w autobusach i tramwajach nie boi.

Link to comment
Share on other sites

Osoby, które nie zakładają psom kagańców w komunikacji, niech wezmą pod uwagę, że ktoś najzwyczajniej w świecie może się psów bać. I nie ważne jakiej pies jest wielkości. Bo "wielkiego bydlaka" każdy może się bać. A "małego pimpka" na przykład dziecko, lub osoba dorosła może się bać o dziecko. Tym bardziej, że ani dzieci, ani te małe reaktywne pimpki nie są przewidywalne.

Po sytuacji z dzisiaj mam wrażenie, że uchodzę za osobę znęcającą się nad swoim psem ;) Muszę swojemu psu dawać korekty, bo się spina zawsze na widok psa. No i idzie sobie starsza pani ze swoim psem, to ja swojego musztrować zaczęłam, bo świrować zaczął. Pani tak patrzyła jakbym co najmniej go mordowała ;)

Link to comment
Share on other sites

No jak dla mnie brak kaganca w komunikacji miejskiej to czyste chamstwo. Szczególnie, że tego wymagają przepisy. I o ile jestem w stanie zrozumiec brak kaganca u szczeniaka, o tyle u dorosłego psa juz nie.

I mało mnie by obchodziło czy piesek jest sliczny i kochany czy brzydki i wredny. Pies w busie powinien miec kaganiec i tyle. Trzeba widziec trochę dalej niz czubek własnego nosa. Mam kumpla, który panicznie boi się psów. Został kilkakrotnie pogryziony, pomimo tego, że unika ich jak ognia. I dla niego taka podróz w jednym busie z psem bez kaganca to męka. Nie da mu się racjonalnie wyjaśnić, że ten konkretny pies nie stanowi zagrożenia.

Nie wiem jak można robić problem z założenia namordnika na te kilkanascie/kilkadziesiat minut w busie. Takie to trudne? :roll:

JA nie mowie o prowadzaniu psa w kagancu wszedzie, no ale kurde blaszka w tramwaju/busie/pociagu to juz jednak jest konieczność.

Link to comment
Share on other sites

ooo busem tez kiedys jechalam i nawet nie mialam przy sobie kaganca, bo tego nie planowalam.
i pan kierowca wzial nas cale mokre i dal mi nawet stary koc, zeby biedny, mokry, zziebniety piesek nie musial jechac na podlodze. zaden pasazer nic nie mial do tego, ze mokry pies bez kaganca jechal se bsm z wiochy do wiochy.

ale chamstwo.

Link to comment
Share on other sites

Tak, a_niusiu, a potem razem z pasażerami upiekliście tort, a prezydent wygłosił specjalnie przemówienie na twoją cześć.

Kaganiec w środkach transportu to wymóg określony przepisem. Jak traficie na nadgorliwego kanara, który psów nie lubi to od mandatu się nie wywiniecie. Tak jak możecie mieć najpiękniejszy samochód i same możecie być najpiękniejsze i czarujące, jak wam się przepali żarówka albo nie będziecie miały gaśnicy, a traficie na skrupulatną kontrolę drogową... Nic wam po tym :p

Link to comment
Share on other sites

Ja nie mówiłam o komunikacji miejskiej, bo zwyczajnie taką nie jeździmy. Kiedyś owszem, Iwan miał kantar z Amiplaya, taki najzwyklejszy i wystarczało. Tori nigdy nie miała nic na mordzie, a autobusami jeździłam z nią często. Tekila z Avril jeździły busami i nikt nie wymagał.

A co do ludzi bojących się psów.. Ostatnio na mieście spotkaliśmy kolegę o kulach, więc zapakował się do auta i podrzucaliśmy go do domu, z tyłu siedziała Tekila.. Koleś był maksymalnie przestraszony i mówił serio. Boi się psów, nie ważne jakich, dla niego wzrok Tekili był przerażający i praktycznie się nie ruszał całą drogę :lol: Dla nas to śmieszne, ale jak widać nawet 1,5 kg pies może być dla kogoś wyzwaniem :razz:
Tak samo kiedyś sąsiad wparował na podwórko, Tekila na niego wyskoczyła, a on spieprzał jak oparzony i wymagał, byśmy tego potwora na łańcuchu trzymali, ale on to akurat nie jest do końca normalny.


Edit: Amber, od przepalonej żarówki nie dostaje się mandatu, tylko upomnienie :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Moj stanowi dla ludzi większe zagrożenie w kagańcu niż bez niego ;) bo kocha ludzi i koniecznie chcę się zaprzyjaźniać.
Ale przepisy to przepisy i jeżdzi w kaganku a ja trzymam go krótko żeby nikogo nie walnął , a ludzie myślą że taki agresywny :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Tak, a_niusiu, a potem razem z pasażerami upiekliście tort, a prezydent wygłosił specjalnie przemówienie na twoją cześć.

Kaganiec w środkach transportu to wymóg określony przepisem. Jak traficie na nadgorliwego kanara, który psów nie lubi to od mandatu się nie wywiniecie. Tak jak możecie mieć najpiękniejszy samochód i same możecie być najpiękniejsze i czarujące, jak wam się przepali żarówka albo nie będziecie miały gaśnicy, a traficie na skrupulatną kontrolę drogową... Nic wam po tym :p[/QUOTE]

mam to w dupie.
poza tym...to moj mandat, a nie twoj:)))))))))))))

Link to comment
Share on other sites

a_niusia, tu nie chodzi o takie nie planowane przejazdy. Chodzi o perfidne olewanie tego, że ktoś może się bać, czy po prostu czuć się nie komfortowo w towarzystwie psa bez kagańca.

Co do strachu przed psami miałam przedwczoraj taką sytuację: wchodzę do klatki i 'spod trójki' wychodzi sąsiad. Chłop jak dąb, po pięćdziesiątce. Zobaczył, że weszłam z psem to zaczął jak opętany walić w drzwi, żeby mu otworzyli "bo pies!". Stanęłam w pół schodów i chciałam powiedzieć, że wyjdę z psem, żeby spokojnie sobie wyszedł, ale nie zdążyłam nawet, bo spanikował.

Dlatego powinno się brać pod uwagę to, że ktoś może się panicznie bać psów i kaganiec w miejscach zatłoczonych [U]musi[/U] być.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='WiedźmOla']a_niusia, tu nie chodzi o takie nie planowane przejazdy. Chodzi o perfidne olewanie tego, że ktoś może się bać, czy po prostu czuć się nie komfortowo w towarzystwie psa bez kagańca.

Co do strachu przed psami miałam przedwczoraj taką sytuację: wchodzę do klatki i 'spod trójki' wychodzi sąsiad. Chłop jak dąb, po pięćdziesiątce. Zobaczył, że weszłam z psem to zaczął jak opętany walić w drzwi, żeby mu otworzyli "bo pies!". Stanęłam w pół schodów i chciałam powiedzieć, że wyjdę z psem, żeby spokojnie sobie wyszedł, ale nie zdążyłam nawet, bo spanikował.

Dlatego powinno się brać pod uwagę to, że ktoś może się panicznie bać psów i kaganiec w miejscach zatłoczonych [U]musi[/U] być.[/QUOTE]

ej serio, mam to gdzies.
u mnie w miescie jest tez przepis, ze pies moze byc puszczony luzem wtedy, gdy ma zalozony kaganiec.
moje psy biegaja luzem codziennie i nie nosza kagancow.
bez ryzyka nie ma zabawy:))))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='a_niusia']ej serio, mam to gdzies.
u mnie w miescie jest tez przepis, ze pies moze byc puszczony luzem wtedy, gdy ma zalozony kaganiec.
moje psy biegaja luzem codziennie i nie nosza kagancow.
bez ryzyka nie ma zabawy:))))[/QUOTE]

A no tak zapomniałam, że mamy teraz epokę "wyjebanizmu".

Link to comment
Share on other sites

Ja uwielbiam jak zawsze jesteśmy u nas na polach i jedzie ktoś na rowerze (z boku jest dróżka, którą jeżdżą na działki czy do sklepu), a ja w popłochu łapię Doksę i Tekilę. Ludzie się patrzą jak na idiotkę :lol: Wtedy mówię, że za te dwa czarne ręczę głową i proszę bez obaw jechać, a ja w tym czasie potrzymam te dwa agresywne jorecki.
Raz mi się zdarzyło, że kobieta mimo wszystko poprosiła, bym zapięła też Iwana.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...