karolina_karolowska Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='vege*']nie lubi po prostu yorków, [B]nie dlatego, że ma zły socjal[/B], ale dlatego, że min 10 szt już ją pogryzło jak była szczeniakiem[/QUOTE] A co to jest jak nie zły socjal?
vege* Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='karolina_karolowska']A czy to oznacza, że człowiek ma prawo drugiego trzasnąć w mordę bo "go nie lubi z jakiegoś powodu"? Ktoś może nie lubić dzieci, czy to go upoważnia do strzelenia klapsa przebiegającemu obok dziecku? [/QUOTE] [quote name='karolina_karolowska']A co to jest jak nie zły socjal?[/QUOTE] Chodziło mi o to, że ja jak i mój pies mamy prawo się bronić się przed innymi. Jakby do ciebie podszedł ktoś i chciałby cię uderzyć to co byś zrobiła? Kucnęła i błagała, żeby ktoś się nad tobą zlitował czy byś się próbowała bronić? Ja bym się broniła. Tak samo moja Nuka broniła się przed dwoma yorkami, które jej zawisły na szyi, mogły ją udusić, przedziurawić szyję, to, że mały nie oznacza, że krzywdy nie zrobi! Ja mam piękną bliznę na dłoni właśnie od odczepiania tych dwóch yorków od szyi mojego psa! Mój pies ma prawo nie darzyć miłością każdego napotkanego zwierzęcia. Tak samo jak ja nienawidzę fałszywych i plotkujących ludzi, tak samo mój pies nie lubi małych, podbiegających szczekaczy. Tamte dwa yorki chyba nigdy nie widziały smyczy, Nuka jest zawsze na lince na łąkach, a jak idę z nią po osiedlu to zawsze jest na krótkiej 90 cm smyczy. Ja ją mam pod kontrolą, przez te 5 lat tylko dwa razy chwyciła te yorki, nigdy żadnego innego psa nie ugryzła, nie uszczypała, nie pokaleczyła.
zmierzchnica Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Cóż, yorki to temat rzeka. Ale chyba coś jest z nimi faktycznie nie tak - jest pełno małych ras, u mnie jest mnóstwo psów w typie pinczerów miniaturek, "sarenek", małych krótkonogich kundli, shih-tzu, nawet cziłki... Moje psy nie mają problemów z tymi rasami lub "nierasami". Właściciele owych piesków nie narzekają, że inne polują na ich zwierzaki, a rozmawiam z wieloma. Miałam na tymczasie jedną po drugiej 5 maleńkich suczek (ok 2 kg) i moje psy je uwielbiały. No a yorków nie znoszą. Pewnie to kwestia tego, tak jak pisałam, że moda sprawiła, że tych psów jest masakrycznie dużo - a przez to wzrasta prawdopodobieństwo, że większość psów będzie miała z jakimś złe doświadczenia. Cóż, durne duże psy polują na yorki, a durne yorki z jazgotem ładują się dużym psom pod łapy modląc się chyba o pogryzienie :roll:
rozi Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Ja się parę razy, w sytuacji konfliktowej, zetknęłam z pogardą dla właściciela yorka. Odróżniam to, bo całe życie miałam duże psy i inaczej takie rozmowy przebiegały. Chodzi o ton, o przyznanie rangi konfliktu. Ludzie uznają, że pańcia od yorka to osoba niewarta uwagi, niech zabiera tego swojego pieseczka i dupy nie zawraca. I okej, tylko że ten "pieseczek" - w moim przypadku - to normalny, mądry, posłuszny pies, tyle że maluśki. To ma - jak ten kot z przykładu - siedzieć w domu, żeby duże psy nie miały problemu? Tu jesteśmy dokładnie a propos tytułu wątku. Cham to ktoś, dla kogo tylko siła wyznacza ramy postępowania.
gops Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 a ja lubię yorki bo mamy wiele sąsiadów tej rasy i moje psy ze wszystkimi się witaja bez problemu aczkolwiek jakby mi taki podleciał do psów i chciał go ugryźć musiałabym im wyciagać tego yorka z mordy na 99% i nie uważałabym że to ich wina , oczywiście gdyby moje psy były na smyczy . ;) miałam sytuacje komiczną dla mnie 3 lata temu . pewnego razu poszliśmy do parku z suką na smyczy szliśmy alejkami , moja miała metalowy mocny ala bojowy kaganiec (tylko takie żyły dłużej niż miesiąc, wszystkie rozwalała) i gdy spokojnie szłyśmy z daleka leciał na nas mały piesek , na oko mix yorka . żyłam nadzieją że idzie się przywitać tylko niestety dobiegł i rzucił sie mojej suce prosto w pysk na którym był owy kaganiec ... zapiszczał po zderzeniu z metalem i tak szybko uciekł od nas jak dobiegł .. a po ostatnim ataku 4 psów na mojego dorastającego ttb niestety przestał kochać większość samców , bardzo dziękuje właścielom tych psów że spieprzyli wszystko nad czym pracowałam z psem puszczając te kundle luzem.
Szura Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Ale gdzie ktoś pisał, że yorki czy inne małe psy mają zostać w domu? Póki co tylko w Twoich postach widziałam określenie 'durne psy' na temat psów, które mają z małymi problem. Właściciel KAŻDEGO psa ma prawo czuć się na spacerze bezpiecznie. Małego - nie bojąc się o życie swojego psa. Dużego - że głupota innych nie rozbudzi w jego psie agresji do innych. U mnie na osiedlu nie ma problemów z yorkami. :) Wiele mam małych, jazgoczących podbiegaczy, ale yorki albo są ogarnięte, albo na smyczy! Ale u mnie na osiedlu nie mam też problemów z bullowatymi agresorami, wszystkie ogarnięte lub zasmyczowane, ale znowu - z innymi większymi psami problemy są. Ciekawe mam okolice. :) Wcześniej spacerowałam z dużym agresorem, nie bałam się o życie psa, ale podbiegacze doprowadzały mnie do szału, niszczyły całą moją pracę. Ostatnio się o dziwo przekonałam, że mniej mnie stresuje podbiegający do mojego 'pundla' bullterrier, niż do dużego agresora york. Bo pundel ślicznie cs-uje i chętnie się pobawi. A jak drugi pies ma niefajne zamiary lub jest nachalny, to sama się nim zajmuję. Choć wiadomo, jak jakiś wielkolud mi staranuje psa, albo jakikolwiek pies chce ugryźć, to nie da się nie wściec i nie przestraszyć. Z małym jednak jest większe ryzyko, że coś mu się stanie - czy to ze strony obcego człowieka, czy psa - małego czy dużego.
badmasi Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Ja nie pogardzam właścicielami yorków, są to dla mnie psy jak każde inne tyle że mniejsze i delikatniejsze fizycznie. Nie przeszkadza mi jak ktoś bierze swojego yorka na ręce w obawie przed moimi psami choć one nic do yorków nie mają a wręcz je lubią bo mam na podworku kilka tych psów i moje znają się z nimi od szczeniaka. U mnie na osiedlu jest raczej terror dużych, agresywnych psów puszczanych luzem - znudzonych i skorych do bitki lub chcących się "tylko pobawić". Osobiście jestem przeciwna bezrozumnej socjalizacji yorków z dużymi psami bo niestety większość z nich nie umie zachować delikatności i umiaru w zabawie. Socjalizacja musi się odbywać z psami zrównoważonymi o odpowiednim temperamencie bo inaczej wychowamy przerażonego yorkasa szczekacza. Mój mniejszy pies po kilku atakach dużych psów choć zawsze był pozytywnie nastawiony a i jest wychowany z psem 23 kg. nabrał ostatnio histerycznych manier. Co do kotów na spacerze w mieście, ja osobiście bałabym się w warunkach jakie są wyprowadzać swojego kota na spacer i to na smyczy, gdzie jego możliwość ucieczki jest znikoma. Kot oraz moje świnki są wypuszczane "na wolność" (świnki w zagrodzie) jedynie na mojej posesji na wsi. Moj kot w mieście siedzi bezwarunkowo w domu ale tylko dla jego bezpieczeństwa. Jeśli chodzi o polowanie to moja collie jeden raz się pomyliła i zapolowała na małego białego teriera- zobaczyła go z daleka w ciemności i nie zdołałam niestety jej odwołać. Jak dobiegła to zatrzymała się i sama zrobiła szybki odwrót z głupią miną. Bywa, że pogoni gołębie ale nie robi im krzywdy. Kiedyś okazało się że jeden jest chory i nie odleciał - stała tylko i się przyglądała, potem wróciła do mnie i trącała nosem - na zasadzie "zobacz, zobacz, gołąb który nie lata". Czasami jak mnie wkurzy to mówię jej, że oddam ją do pracy na lotnisko. Ja nie mam psów myśliwskich więc ich instynkt polowania jest stępiony, mogą fakt złapać wkrętkę na pogoń ale nie na zagryzanie. Na wsi mam stado bażantów i chodzą po podwóku jak kury i piórko im z tyłka nie spadło. Tak samo obce koty są wyganiane z podwórka a nie zagryzane. Raz ktoś nam podrzucił kocięta i psy tylko narobiły rabanu na widok "obcych" ale nie zrobiły im najmniejszej krzywdy.
evel Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='N&N'][B]Gezowa,[/B] akurat w mieście małych psów pod dostatkiem. [B]O socjalizację naprawdę nie trudno[/B] (nie trzeba zaraz kupować prywatnego yorka). Właściwie, to [B]trzeba się nieźle natrudzić, żeby wychować aspołeczne futro[/B].[/QUOTE] Czy ja wiem? Mój pies z reguły nie przepada za swoim gatunkiem i nie uważam, że jest durny, ma coś z głową, albo coś z nim "nieteges". Po prostu większość spotykanych przez nas psów zupełnie nie umie się zachować, nie czai CSów, sygnałów grożących ani żadnych innych. Owszem, zdarzają się psy normalne, ale to naprawdę rzadkość, czego bardzo żałuję, bo w sumie chciałabym, żeby moja suka miała więcej pozytywnych kontaktów z innymi psami. Natomiast jeśli mój pies ma być napadany przez większe, gryziony, skubany, tratowany, obskakiwany, obśliniany i smarowany innymi wydzielinami (seksualnie sfrustrowane "maltańczyki" - bleee) to ja już chyba wolę, żeby ona się nie pchała do innych psów wcale. Więc w sumie można ją określić jako "aspołeczną", ale jakoś mi to nie przeszkadza specjalnie. Nie muszę mieć psa, który kocha cały świat, ważne, żeby się jako tako zachowywał. [quote name='Szura']Moim zdaniem jest całkowicie normalne, że pies ma prawo nie lubić małych psów, dużych psów, szczeniaków, konkretnej rasy, suk, psów, kotów, i tak bym dalej wymieniać mogła w nieskończoność. Tylko naszym obowiązkiem jest nauczyć psa odpowiednio się zachowywać, albo co najmniej go kontrolować. NIEZALEŻNIE, czy nasz pies waży 5 kilo czy 50. [/QUOTE] Otóż to. Ostatnio coraz częściej widuję szczeniaki w różnym przekroju wiekowym, od maciupeńkich ledwo chodzących miesięczniaków, różnych ras i nie-ras luzem, totalnie, tzn. właściciel nawet nie ma smyczy, żeby stworzyć iluzję panowania nad pieskiem. I często bywa tak, że właściciel w jedną, piesek w drugą, nic to, że inne psy, nic to, że samochody, że biegające dzieciaki, że chodzący ludzie, często spieszący się, nie patrzący w ogóle pod nogi. Zastanawiam się, czy tym właścicielom już całkiem zryło berety, czy co :roll: Nie wiem też, jak mój pies ma być normalny, skoro jego przestrzeń osobista jest co i rusz brutalnie naruszana przez jakiegoś chamowatego psa, ku uciesze właściciela - ostatnio byłam na spacerze z koleżanką i jej szczeniakiem, nasze luzem, ale niezainteresowane niczym, bo sobie aportowały, nagle wpadła w nas suka beagle'a, przebiegła po szczeniaku, usmarowała nam jasne spodnie, obskakując nas z każdej strony, została pogoniona z warkotem przez moją sukę. Właściciel stał nieopodal z durnym uśmieszkiem. No, bawią się pieski, nie...?
Sybel Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Ostatnio wybitnie durna suka, która zawsze lata luzem, wpadła z zębami na mojego Felka, który całkiem skutecznie wyrażał niechęć do bliższego spotkania z panienką. Filipa usadziłam, bo się już nakręcił, ze on jej pokaże (jest ostatnio gorzej z nim, bo broni wózka, a na spacerze bez wózka został zaatakowany przez dużą sukę, która zaszarżowała przez ulicę), a Felek coś tam wąchał. Zobaczył sukę, zaczął iść po łuku, szczekać, bo nie czuł się komfortowo. I co? Laska ruszyła z zębami na biednego Fela, stłamsiła, po czym zaczęła szarżować na Filipa, a w tym momencie wydarłam się na właściciela ("smycz k*rrrrrrwa"). Nawet raczył ją zawołać... Nie cierpię jej i jej durnego ludzia - lata po jezdni, jak atakuje, wyskakuje nagle wieczorem z krzaków z ujadaniem, a że ciemna, to nie widać. Aż żałuję, że nie wypadła Filipowi pod łapy, bo może by dostała nauczkę - niestety mam za dobry refleks. Nie cierpię takich psów i ludzi, co łażą jak błędni i gadają przez telefon olewając psa.
vege* Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='Szura'] Właściciel KAŻDEGO psa ma prawo czuć się na spacerze bezpiecznie. Małego - nie bojąc się o życie swojego psa. Dużego - że głupota innych nie rozbudzi w jego psie agresji do innych. U mnie na osiedlu nie ma problemów z yorkami. :) Wiele mam małych, jazgoczących podbiegaczy, ale yorki albo są ogarnięte, albo na smyczy! Ale u mnie na osiedlu nie mam też problemów z bullowatymi agresorami, wszystkie ogarnięte lub zasmyczowane, ale znowu - z innymi większymi psami problemy są. Ciekawe mam okolice. :) [/QUOTE] Otóż to. U mnie na osiedlu jest pełno yorków, są dwa pekińczyki, foksterierki krótkowłose, jack russell, husky, owczarki niem, chow-chow, kundelki o różnych wielkościach, wszystko na smyczach oprócz właśnie tych dwóch yorków, które niszczą MOJĄ pracę i terroryzują MOJEGO psa na smyczy co doprowadza mnie do białej gorączki :angryy:
klaki91 Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='vege*']Otóż to. U mnie na osiedlu jest pełno yorków, są dwa pekińczyki, foksterierki krótkowłose, jack russell, husky, owczarki niem, chow-chow, kundelki o różnych wielkościach, wszystko na smyczach oprócz właśnie tych dwóch yorków, które niszczą MOJĄ pracę i terroryzują MOJEGO psa na smyczy co doprowadza mnie do białej gorączki :angryy:[/QUOTE] Znam ten ból. Ja akurat do yorków nic nie mam, bo to chyba jedyna rasa, która wzbudza w mojej suce sympatię, ale mam też psa sporych rozmiarów, który wielokrotnie był przez takie dziamgacze atakowany. Z tego co zauważyłam to u mnie więcej biega luzem psów słusznych rozmiarów niż tych małych.... :/ i ciężko mi powiedzieć "co gorsze". I tak i tak jest źle. A co do socjalizacji psów- ja uważam, że wcale nie jest łatwo. Jest masa psów, które zbyt się ekscytują innymi czworonogami, masa ludzi, która nie chce aby ich zwierzaki nawiązywały kontakt z innym psem i przesadnie nerwowo reagująca na ewentualne spięcia, do tego sporo ludzi, którzy nie życzą sobie, żeby do ich psa podchodził jakiś inny. Może fajnego, otwartego na świat szczeniaka łatwo jest socjalizować, nie wiem...wiem tylko że dość ciężko jest samemu zająć się socjalizacją szczeniaka po przejściach, lękliwego, bo po prostu to nie takie hop-siup ze znalezieniem zrównoważonych dorosłych psów w większej liczbie...a na jednym się przecież nie będzie opierał cały proces socjalizacji....
Beatrx Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='rozi']Tak twierdzę. Teraz inny przykład, bo moje yorki - jak widzę - nie przemawiają do wyobraźni. Załóżmy że masz psa nie_do_końca_posłusznego, a obok mieszka ktoś, kto wyprowadza na spacery kota. I co? Ma nie wyprowadzać, czy raczej Ty powinnaś prowadzić psa na smyczy, skracać tę smycz, kiedy się zbliżacie i ogólnie chronić tego kota przed swoim psem? Kot niczemu nie winien, idzie sobie spokojnie, ma siedzieć w domu, bo właściciele psów mają kłopot? Moje psy dostawały komendę "równaj nie rusz" i mowy nie było, żeby nie posłuchały, Buba nawet odwracała głowę, żeby jej nie kusiło :megagrin: . Wyjątkiem był Olek, ale wzięłam go dziesięcioletniego ze schroniska i źle słyszał w dodatku, dlatego chodził na smyczy.[/QUOTE] ale ja nie mówię o sytuacji, kiedy pies atakuje, tylko o sytuacji kiedy psu się myli york z kotem. bo atakować nie wolno, nieważne czy to faktycznie kot czy york.
vege* Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='klaki91']Znam ten ból. Ja akurat do yorków nic nie mam, bo to chyba jedyna rasa, która wzbudza w mojej suce sympatię, ale mam też psa sporych rozmiarów, który wielokrotnie był przez takie dziamgacze atakowany.[/QUOTE] Fajnie, że ktoś mnie rozumie ;) Ja szczerze do małych/średnich/dużych psów nic nie mam, byle by nie wchodziły mi w drogę, kiedy ja chcę coś poćwiczyć z moim psem i go czegoś nauczyć. Nienawidzę jak ktoś inny nie szanuje czyjejś pracy. Jest wiele osób, które mają psy ze schronisk, po różnych przejściach i z różnymi przeszłościami, trzeba z nimi pracować latami i ktoś bezmyślnie potrafi tą kilkuletnią pracę zepsuć w ciągu 5 min :shake: Moja koleżanka ma bardzo sympatycznego yorka-suczkę. Na prawdę miły psiak, nie szczeka, przychodzi wpycha się na kolana i rozdaje buziaki i chodzi krok w krok za swoim przyjacielem kotem, z którym mieszka ;-) Ale i tak sama z siebie nigdy się na małego psa nie zdecyduję ze względu na rozmiary ;-)
omry Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 A mój durny rottweiler ostatnio pozmiatał sobie ziemię pekińczykiem, który już od jakiegoś czasu do niego szurał. Akurat to nie my byliśmy z psem, tylko dziadek TŻ go sobie wziął na spacerek. Iwan przy nas sobie za dużo nie pozwala, ale dziadek to dla niego akurat żaden autorytet, więc postanowił, że pozwoli sobie na więcej :evil_lol: Mam nadzieję, że pańcio pekińczyka chociaż jakąś korektę wprowadzi, jak następnym razem jego piesek będzie szczerzył zęby na Iwana, a nie tylko się cieszył :)
ASLAN I ASHLY Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 Omry miałam kiedyś podobną sytuacje . Mój rottek ciągle był atakowany przez spaniela . Jak jechałam na wieś do rodziców i chciałam z psem iść nad jezioro i pola, musiałam przejść obok domu gdzie zawsze był spuszczony spaniel . Ciągle były problemy . Pies skakał w kolo mojego i go podszczypywał , mój chciał go dopaść a ja szarpiąca się ze smyczą .A państwo stali przed domem dumni że ich maluch taki dzielny z rottweilerem walczy . pare razy prosiłam żeby psa przytrzymali jak ja będę szła, nic nie pomogło . W końcu nie wytrzymałam i psu smycz poluzowałam , a tamten kagańcem metalowym dostał .:evil_lol:Odchodząc jeszcze powiedziałam że drugim razem to smycz moze mi się z ręki wysmyknąć i miałam spokój bo już zawsze psa wołali jak ja ze swoim szłam .
MagdaH Posted November 25, 2012 Posted November 25, 2012 [quote name='karolina_karolowska']A co to jest jak nie zły socjal?[/QUOTE] Złe doświadczenie po pogryzieniu...
karolina_karolowska Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='MagdaH']Złe doświadczenie po pogryzieniu...[/QUOTE] Moim zdaniem zły socjal (złe wydarzenie w procesie socjalizacji).
asiunia Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='omry']A mój durny rottweiler ostatnio pozmiatał sobie ziemię pekińczykiem, który już od jakiegoś czasu do niego szurał. Akurat to nie my byliśmy z psem, tylko dziadek TŻ go sobie wziął na spacerek. Iwan przy nas sobie za dużo nie pozwala, ale dziadek to dla niego akurat żaden autorytet, więc postanowił, że pozwoli sobie na więcej :evil_lol: Mam nadzieję, że pańcio pekińczyka chociaż jakąś korektę wprowadzi, jak następnym razem jego piesek będzie szczerzył zęby na Iwana, [B]a nie tylko się cieszył[/B] :)[/QUOTE] No bo to powód do radości,że ma się tak dzielnego maluszka,który nie boi się takiego mordercy:diabloti: Mój poczwar wysprzątał wejście do mieszkania Cavalierem który notorycznie na niego ujadał,warczał,startował na sztywnych łapach z ogonem na czole-oczywiście jak twierdziła właścicielka "ze strachu". Coż... od kiedy wpadł bezceremonialnie do naszego mieszkania i dostał łomot,pańcia zaczęła go wyprowadzać na smyczy...da się? No da,tylko widocznie potrzeba jakiegoś silniejszego impulsu żeby zabierać mózg ze sobą na spacery:shake:
evel Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 Jak to "wpadł do mieszkania"? :icon_roc: Obcy pies wlazł Wam do mieszkania? Ludzie to mają nas... w głowach :roll:
asiunia Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='evel']Jak to "wpadł do mieszkania"? :icon_roc: Obcy pies wlazł Wam do mieszkania? Ludzie to mają nas... w głowach :roll:[/QUOTE] Wchodziła do klatki znajoma mojej mamy-Kajtuś(bo tak się zowie Cavik)wpadł do klatki razem z nią i jak tylko otworzyłam drzwi wejściowe,celem wpuszczenia jej,przeleciał między moimi nogami wprost do mieszkania:roll:
N&N Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='evel']Czy ja wiem? Mój pies z reguły nie przepada za swoim gatunkiem i nie uważam, że jest durny, ma coś z głową, albo coś z nim "nieteges". Po prostu większość spotykanych przez nas psów zupełnie nie umie się zachować, nie czai CSów, sygnałów grożących ani żadnych innych. Owszem, zdarzają się psy normalne, ale to naprawdę rzadkość, czego bardzo żałuję, bo w sumie chciałabym, żeby moja suka miała więcej pozytywnych kontaktów z innymi psami. Natomiast jeśli mój pies ma być napadany przez większe, gryziony, skubany, tratowany, obskakiwany, obśliniany i smarowany innymi wydzielinami (seksualnie sfrustrowane "maltańczyki" - bleee) to ja już chyba wolę, żeby ona się nie pchała do innych psów wcale. Więc w sumie można ją określić jako "aspołeczną", ale jakoś mi to nie przeszkadza specjalnie. Nie muszę mieć psa, który kocha cały świat, ważne, żeby się jako tako zachowywał. (...) Nie wiem też, jak mój pies ma być normalny, skoro jego przestrzeń osobista jest co i rusz brutalnie naruszana przez jakiegoś chamowatego psa, ku uciesze właściciela - ostatnio byłam na spacerze z koleżanką i jej szczeniakiem, nasze luzem, ale niezainteresowane niczym, bo sobie aportowały, nagle wpadła w nas suka beagle'a, przebiegła po szczeniaku, usmarowała nam jasne spodnie, obskakując nas z każdej strony, została pogoniona z warkotem przez moją sukę. Właściciel stał nieopodal z durnym uśmieszkiem. No, bawią się pieski, nie...?[/QUOTE] [B]evel[/B], twoja suka jest ze schroniska. Prawdopodobnie po przejściach. Wziełaś ją dorosłą. Trudno oczekiwać, żeby miała wyłącznie dobre wspomnienia i kochała każdego napotkanego psa. :roll: Piszesz, że inne psy nie czają jej CSów. Może po prostu te jej csy są niewystarczające? Nieprzekonujące dla innego psa o silnej osobowości? I dlatego je zlewają. Wydaje mi się, że nie zrozumiałaś, o co chodzi. Mówimy o tym, że duże, aspołeczne psy nie powinny biegać luzem. Np. jeśli Ty masz "aspołeczną", agresywną sukę, to nie puszczaj jej luzem jak w okolicy są inne psy. Nie dopuść, żeby je atakowała. Twoja suka aspołeczna może sobie być do upojenia. Jej sprawa. Ale niech będzie na smyczy, w kagańcu czy pod twoją całkowitą kontrolą. Tak, żeby nie była zagrożeniem dla piesków, które nie dadzą rady się obronić. Nosz, nie da się porównać biegającego luzem yorka atakującego ONka do odwrotnej sytuacji. York co najwyżej ONkowi przetnie skórę (o ile odważy się go złapać). ONek zagryzie Yorka jednym kłapnięciem szczęk. Naprawdę nie widzisz różnicy? Równouprawnienie to może być wtedy, jak agresor i ofiara będą tej samej masy i wielkości.
evel Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 (edited) [quote name='N&N'][B]evel[/B], twoja suka jest ze schroniska. Prawdopodobnie po przejściach. Wziełaś ją dorosłą. Trudno oczekiwać, żeby miała wyłącznie dobre wspomnienia i kochała każdego napotkanego psa. :roll: Piszesz, że inne psy nie czają jej CSów. Może po prostu te jej csy są niewystarczające? Nieprzekonujące dla innego psa o silnej osobowości? I dlatego je zlewają. Wydaje mi się, że nie zrozumiałaś, o co chodzi. Mówimy o tym, że duże, aspołeczne psy nie powinny biegać luzem. Np. jeśli Ty masz "aspołeczną", agresywną sukę, to nie puszczaj jej luzem jak w okolicy są inne psy. Nie dopuść, żeby je atakowała. Twoja suka aspołeczna może sobie być do upojenia. Jej sprawa. Ale niech będzie na smyczy, w kagańcu czy pod twoją całkowitą kontrolą. Tak, żeby nie była zagrożeniem dla piesków, które nie dadzą rady się obronić. Nosz, nie da się porównać biegającego luzem yorka atakującego ONka do odwrotnej sytuacji. York co najwyżej ONkowi przetnie skórę (o ile odważy się go złapać). ONek zagryzie Yorka jednym kłapnięciem szczęk. Naprawdę nie widzisz różnicy? Równouprawnienie to może być wtedy, jak agresor i ofiara będą tej samej masy i wielkości.[/QUOTE] Moja suka, odkąd jest u mnie bardzo się rozwinęła komunikacyjnie i "mówi" bardzo wyraźnie, i to nie w niej jest problem, jeśli chodzi o komunikację. I jej aspołeczność nie zwalnia mnie z obowiązku pilnowania jej, co chyba powinno obowiązywać każdego właściciela psa. Może przy innych psach chodzić luzem i do nich nie pobiegnie, jeśli mam jej coś do zaoferowania, choć bywa, że upinam ją prewencyjnie. Gdyby ważyła 20 kg więcej przy tym samym charakterze, to myślę, że byłoby podobnie - to znaczy ja nie uważam, że obowiązek panowania nad psem dotyczy tylko właścicieli dużych psów, bo dotyczy wszystkich, niezależnie od charakteru czy wielkości psa. Możemy się zresztą kiedyś spotkać, zobaczysz jaka jest agresywna i okropna ;) Co do równouprawnienia - jak dla mnie nie powinno [B]w ogóle[/B] dochodzić do sytuacji, w której jeden pies napada na drugiego i naprawdę wielkość jest sprawą drugorzędną ;) A jak bywa w rzeczywistości, wiadomo. Edited November 26, 2012 by evel literówka
asiunia Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='N&N'] Nosz, nie da się porównać biegającego luzem yorka atakującego ONka do odwrotnej sytuacji. York co najwyżej ONkowi przetnie skórę (o ile odważy się go złapać). ONek zagryzie Yorka jednym kłapnięciem szczęk. Naprawdę nie widzisz różnicy? Równouprawnienie to może być wtedy, jak agresor i ofiara będą tej samej masy i wielkości.[/QUOTE] Z obserwacji moich psów wysnułam wniosek że one nie postrzegają wielkości swojej i swoich "przeciwników" tak jak my...JRT mojej mamy potrafił startować do kaukaza;genialnie "ustawił"sobie moją rottweilerkę,która zabiłaby go jedną łapą...Mojemu DONowi jest obojętne czy atakuje go jamnik czy dog-i tak jak ja dbam o to żeby nie startował do innych psów,nie miał możliwości podbiec do innego czworołapa,tak właściciele innych psów niech dbają o swoich podobiecznych!I mam w nosie to czy ich piesek waży 2,5 czy 50 kg! Jak podbiega z oczywistymi(negatywnymi)zamiarami niech właściciel(bo ciężko wymagać od psa)liczy się z konsekwencjami! Zawsze z daleka proszę o zabranie psa,daje czas na przechwycenie,skracam mojego-ale jeżeli zostaje narażony mój pies(chociazby o to "przeciecie" skóry),daje mu działać na własną łapę...
N&N Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 Nie mam problemu z małymi podbiegaczami. Biorę sunię na ręce i luzik. Gorzej jak podbiegnie 50kilowy pies. Wtedy jestem bezradna. I o to właśnie mi chodzi. :shake: Duże, agresywne i luzem.
Diora Posted November 26, 2012 Posted November 26, 2012 [quote name='N&N']Nie mam problemu z małymi podbiegaczami. Biorę sunię na ręce i luzik. Gorzej jak podbiegnie 50kilowy pies. Wtedy jestem bezradna. I o to właśnie mi chodzi. :shake: Duże, agresywne i luzem.[/QUOTE] No właśnie - bierzesz na ręce :) Ja nie wezmę swojej, bo waży 30 kg. Musi obronić się sama - chociażby przed owym 'przecięciem skóry'. Ostatnio kobieta, której kazałam zabrać małego podbiegacza-agresora odparła: 'widzi pani problem w tym, żeby moja ugryzła pani pieska w ogonek? przecież nic mu się nie stanie' odparłam, że nie ma problemu, niech gryzie, wtedy ja osobiście puszczę ze smyczy moją żeby oddała. Od tamtej pory zabiera psa za każdym razem jak mnie widzi. Czy to jest normalne, że z niektórymi ludźmi trzeba prowadzić takie dialogi? Ja czasami mam po dziurki w nosie tej ludzkiej bezmyślności... Edit: Czyli każdy agresywny podbiegacz - mały czy duży, dla nas jest problemem :)
Recommended Posts