Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Albo z wczorajszej wystawy:
Babka z nosem w niebie z dobermanem. Przechodzą koło sznaucera olbrzyma i psy chcą si obwąchać. Właściciel olbrzymka oczywiście powolił, za to babka z nosem w niebie tak odciąnęła dobka od niego, że mało mu głowy nie urwało. Niektóre psy to szczęścia niestety nie mają do właścicieli.

Posted

Wychodzi na to, że większość (a właściwie wszyscy, którzy tu napisali) ma zupełnie inne odczucia niż ja odnośnie tych wystaw:roll: Nigdy nie byłam na plenerówce, więc nie wiem, jak tam to wygląda, ale na podstawie Katowickiego Spodka takie właśnie wyrobiłam sobie zdanie. Wychodząc stamtąd poczułam ulgę, że mogę znów poczuć świeże powietrze a nie smród moczu i że mam wokół siebie przestrzeń. No i właśnie do tej pory jak sobie przypominam ten tłok, szczególnie przy co niektórych ringach i przechodzące tłumy, a wśród nich ludzie ze swoimi pieskami, to nie widzę w tym nic przyjemnego dla tych piesków, bo dla mnie to była średnia przyjemność.

Posted

[quote name='Asia&Luna']Byłam wczoraj na koncercie. Kupa ludzi, zwłaszcza podchmielonych, wszędzie ciasno, od hałasu ziemia się trzęsła... I oczywiście musieli się znaleźć tacy mądrzy, co zabrali ze sobą swoje czworonogi...
Szlag mnie trafia, jak takie coś widzę:angryy:. A widziałam m.in. taką sytuację, że facet dosłownie wlókł za sobą haszczaka. Pies szedł jak galareta ze skulonym ogonem. Inni ludzie nie patrzą, depczą po psie jak i po swoich własnych nogach:shake:[/QUOTE]

cóż, ja kiedyś na juwenaliach widziałam faceta z fretką... i na dodatek chodził z nią w kółko... jakby przeszedł jeszcze raz, to już na pewno bym się do niego pofatygowała, ale zmienił trasę albo poszedł sobie.

Posted

Akurat wśród tych kilkuset psów wystawianych czułaś zapach moczu ewidentnie tych kilku-kilkunastu psiaków co przyszły i nie były wystawiane?Nie doszukujesz się trochę dziury w całym?:razz:Ja tam mojemu psiurowi nie pozwalam obsikiwać wszystkiego jak leci, jak zrobi kupę,to sprzątam,mój pies nie atakuje wystawianych psów(jak widze potencjalną Frankową zdobycz to poprostu odchodzę a w dramatycznych sytuacjach pies ląduje na rękach i tyle...)więc w czym przeszkadza???

Posted

Dla większości psów wystawy to stres, szczególnie halówki, kupe ludzi, psów, często i hałas, ciasnota... Dla mnie nie jest to przyjemne, a co dopiero dla psa.... Niektóre plenerówki odbywają się na dużej przestrzeni, wtedy jest ok....

Idziemy na spacerek, widzę idzie facet z onkiem na samym halti.... Pies wyrwał do nas, wykręciło go nieźle, potem kolejny zryw, agresja... Facet przyciągnął psa do siebie, a potem pociągnął do góry! łeb psa znalazł się na wysokości jego ramienia.....:angryy: Myślałam, że zaraz zatłukę tego gościa, wydarłam się na niego, ale nic se z tego nie z robił i poszedł dalej.....:angryy: biedny pies....

Posted

Jak ja byłam na wystawie w tamtym roku, która odbywała się na świeżym powietrzu to na prawdę tam nie było hałasu, może ze 3, góra 4 razy usłyszałam jak jakiś pies szczeknął a tak to na prawdę było spokojnie, przyjemnie i cicho ;) więc nie na każdej wystawie jest hałas, stres i zgiełk.

Posted

[quote name='stroosia83']A mnie też szlag trafia, jak ludzie zabierają swoje psy na wystawy, oczywiście nie ci, którzy psy wystawiają, ale ci którzy przychodzą tam z nimi nie wiem po co... chyba tylko po to, aby pieska przeciągnąć przez całą wystawę wśród wielkiego tłumu ludzi i psów, a biedny piesek z podkulonym ogonem, zdezorientowany, wystraszony i pewnie nie raz przydepnięty, czy szturchnięty przez przechadzających się ludzi napewno jest zadowolony z takiego "spaceru":angryy:[/QUOTE]

To ja Ci powiem po co. Nie wiem, czy słyszałaś kiedyś o takim terminie jak "socjalizacja". Tak się składa, że np. biorąc dorosłego psa po przejściach często mamy do czynienia z lukami socjalizacyjnymi. I jak te luki zapełnić? Ano właśnie pracą w trudnych warunkach, w dużych rozproszeniach.

Moja osobista suka jak dziewczyny zauważyły ;) była ostatnio na wystawie "plenerowej", w celu socjalizacji właśnie między innymi (a przy okazji żeby się oswoiła z wilczakami :loveu:). Przez pierwszą godzinę była trochę niepewna, ale później ładnie wyluzowała i nie przeszkadzały jej żadne psy ani ludzie, nikt jej nie nadepnął, nie było żadnego większego spięcia między nią a jakimkolwiek psem, jedynie obwarczała z miną "nie zbliżaj się do mnie, jesteś jakiś nachalny i w ogóle" narwanego Młodego, labka naszej forumowej panbazyl ;) Ale u niej to normalne, nie przepada za szczeniakami i psią młodzieżą ;)

Nie wyobrażam sobie natomiast (przynajmniej chwilowo ;)) zabierania niezgłoszonego psa na wystawę halową, gdzie ludzie i psy są ograniczeni jakąś określoną przestrzenią, zamknięte pomieszczenie potęguje wystawowy zgiełk i tak dalej, chociaż nigdy na żadnej halówce nie byłam jeszcze ;)

Posted

Na halówki zazwyczaj nie wpuszczają ;)

....ale taka np nasza wrocławska wystawa- ogromny teren, częściowo zielony, jest wręcz miejsce, żeby poganiać, a co dopiero spokojnie pochodzić z psem.... Kra jest na imprezie co roku i uwielbia to, traktując to jako rozrywkę, okazję do wyproszenia u pańci zakupu smakołyków i spotkania z innymi psami (a niektóre są znajome).

Co do innych imprez - zależy jakiego ma się psa. NA pokaz fajerwerków bym żadnego nie zabrała, bo jednak psy maja słuch i węch wrażliwszy niz my. Ale na różne imprezy plenerowe... Pałek bywał ze mną wszędzie, na festynach, na turniejach rycerskich, na festiwalach. Ale Pał od małego był porządnie socjalizowany i szkolony (zresztą to była konieczność), nie bał się niczego, nie wzruszały go nawet muzyka, tańce, tłum ludzi, czy walki rycerskie, a imprezy uważał za ciekawą odmianę od zwyczajności (oraz niestety okazję do wyżerki, trzeba było solidnie pilnować, żeby nie kradł). Kraksa też wybitnie lubi zamieszanie, ludzi i "jak coś się dzieje". A Piku już bym w wiele miejsc nie zabrała, bo to jednak większy tchórzyk ;)

Posted

[I]"Stroosia, akurat na katowicką wystawę nie wpuszczali psów niezgłoszonych, więc nie mogłaś takowych zobaczyć"
[/I]

[b]dog193[/b] jak tam byłam 2 lata temu, to państwo przede mną weszli ze swoim psem, tłumacząc, że oni tam idą w celach "zakupowych", no a potem przeciągnęli tego psa po całej wystawie, bo kilkakrotnie się z nimi mijałam. Więc jednak zdarza się, że wpuszczają.

No i tak jak pisałam, moje odczucie jest takie, że taka halowa wystawa, jest średnią przyjemnością dla człowieka (dla mnie przynajmniej), a co dopiero dla przypadkowego psa. Rozumiem jedynie zabieranie psów, które chcemy w przyszłości wystawiać, aby je oswoić z tego rodzaju imprezami.

Posted

[quote name='zmierzchnica']Smycze automatyczne to zmora. Nawet na łączkach. Często mam takie sytuacje: mój pies biega na lince za piłką, idzie babka z prawie-jak-jorkiem na automacie. Jej pies szczeka na mojego, oczywiście całe 5m wyciągnięte, smycz kończy się zwykle tak z 3-4 m przed moim psem. Kobieta idzie dalej, uśmiecha się do swojego agresorka, który coraz bardziej się nakręca. No bo na smyczy przecież jest. Co z tego, że denerwuje mojego psa, rozprasza go? A jakby moja na tego joreczka kłapnęła zębami (na co rzecz jasna nie pozwalam) to by halo było takie, że mój agresywny...:shake: Dlatego automaty okej, ale nawet na takich smyczach psy nie powinny zaczepiać innych :roll: Już nie komentuję flexi na chodnikach, kiedy mały piesek rzuca się na wszystko i nie sposób jest przejść obok...:shake: (Szczytem był york który jak zaczął szczekać na owczarka mojej koleżanki to wyszedł na środek ulicy i wrzeszczał, a jego właściciel stał na chodniku i patrzył w drugą stronę :diabloti:)

Ja dzisiaj standardowa sytuacja - stoję z Frotkiem i rozmawiam z kolegą. Nagle wychodzi koleś z małym psem bez smyczy. ...[/QUOTE]
Jak już wcześniej zauważyłam większość piszących tutaj to właściciele psów dużych, którym powiem jedno: pies mały-york, pudelek czy chihuahua, po prostu boi się dużego psa. Najlepszą obroną jest atak- i to dlatego te znienawidzone yorki szczekają. Ja boję się np o moje chi, ale nie piszę ciągle o każdym właścicielu dużych psów które biegają luzem i straszą moje- na co małe reagują tak jak umieją- szczekaniem! Mam takie uczucie, że małe pieski, z powodu ich gabarytów, są po prostu zaszufladkowane jako rozpieszczone, niedobre. i w ogóle winne temu że żyją... Nie jest to miłe, tak jak czytanie "biegnie brzydki kundel. Może więcej empatii?
Czasami mam wrażenie że ludzie tu wyładowują własne frustracje- bo pewnie tylko tu mogą ;)
Nie jest winą małych piesków, że si boją, szczekają ze strachu. całe życie na krótkiej smyczy? Bo nawet Flexi jest zła, a wiadomo, że stworzona jest po to, żeby regulować jej długość. Wyprowadzam mojego chihuahua na Flexi i będę to robić- tam gdzie jest odpowiednie miejsce, biega na 5m, na chodniku na krótko. I nic złego w tym nie widzę. Za to już kilka razy czytałam że ktoś potrafi odwołać ON-ka- OK, ale moje chihuahua na sam jego widok się boją- chociaż mieszkają ze staffikami, znają duże, znajome psy, więc nie jest to brak socjalizacji.
Proszę Was tylko- nie wrzucajcie wszystkich małych psiaków do jednego worka. Jeżeli ktoś nie rozumie szczekania na widok dużego psa- radzę poczytać o psychologii psów.

Posted

[quote name='hecia13']Teraz mam duże, ale kiedyś miałam jamniki i doskonale wiem, jakie te małe potrafią być koszmarne. Kiedy byłam nastolatką,bardzo mnie bawiło, że moja jamniczka rzuca się na duże psy, im większy, tym zajadlej. Oczywiście z wiekiem mi to przeszło, ale wiem ilu jest ludzi, którzy z rozczuleniem patrzą jaki to ich piesek odważny. Nie dyskryminuję małych psów, ale ich nie lubię na równi z beztroskimi właścicielami, którzy uważają, że mały ma same prawa, a dużego najlepiej zabić... Może ty jesteś inna i chwała tobie, ale większość jest niestety okropna :([/QUOTE]
Gdyby ktoś nie wiedział o czym piszę, to tylko jeden z wielu przejawów dyskryminacji...
A ja nie lubię dużych psów. Po prostu. Staffiki które mam-OK, ale większe już nie. I mam również swoje argumenty, ale że zostałabym zakrzyczana tutaj, powiem tylko, że wszyscy piszecie jakie to Wasze psy są karne, wyszkolone- supe. Tylko większa część społeczeństwa głęboko ma szkolenie, socjalizację itd- w wypadku moich psów może to się skończyć tragicznie na dwa sposoby- dla chihuahua wiadomo jak, dla stafforda- wiadomo jak się skończy dla tego co podbiegnie... Szkoda że to co tutaj piszą właściciele dużych psów ma tak małe odzwierciedlenie w rzeczywistości...
Tyle się na świecie mówi o tolerancji- nawet pod względem hmm...seksualnym- a tak trudno społeczeństwu pogodzić się z tym, że istnieją psy małe i duże???

Posted

[quote name='arielka186']Jak już wcześniej zauważyłam większość piszących tutaj to właściciele psów dużych, którym powiem jedno: pies mały-york, pudelek czy chihuahua, po prostu boi się dużego psa. Najlepszą obroną jest atak- i to dlatego te znienawidzone yorki szczekają. [/QUOTE]
Mnie się od początku wydawało, że powód może być właśnie taki. Mój pies, golden więc niemały, jest raczej towarzyski, ale jak spotkał doga niemieckiego, to się musiałam za niego wstydzić. Skuczał, ze strachu lub szczekał naprzemiennie, mimo, że tamten go tylko chciał powąchać.

Posted

Oj bez przesady, my chodzimy czasami na taką psią polankę, biega tam kilkanaście psów różnych ras i rozmiarów (m.in. sznaucer olbrzym, sznaucer miniaturowy, malutki kundelek,labrador,golden,tosa inu,bokser,jack russel terrier,Onek) i jakoś żaden z małych psów się nie boi dużych, wręcz przeciwnie, aż miło popatrzeć jak się razem bawią-np. kundelek wielkości głowy tosy szaleje z nią bez żadnych obaw ;)

Posted

[quote name='arielka186']Jak już wcześniej zauważyłam większość piszących tutaj to właściciele psów dużych, którym powiem jedno: pies mały-york, pudelek czy chihuahua, po prostu boi się dużego psa. Najlepszą obroną jest atak- i to dlatego te znienawidzone yorki szczekają. Ja boję się np o moje chi, ale nie piszę ciągle o każdym właścicielu dużych psów które biegają luzem i straszą moje- na co małe reagują tak jak umieją- szczekaniem! Mam takie uczucie, że małe pieski, z powodu ich gabarytów, są po prostu zaszufladkowane jako rozpieszczone, niedobre. i w ogóle winne temu że żyją... Nie jest to miłe, tak jak czytanie "biegnie brzydki kundel. Może więcej empatii?
Czasami mam wrażenie że ludzie tu wyładowują własne frustracje- bo pewnie tylko tu mogą ;)
Nie jest winą małych piesków, że si boją, szczekają ze strachu. całe życie na krótkiej smyczy? Bo nawet Flexi jest zła, a wiadomo, że stworzona jest po to, żeby regulować jej długość. Wyprowadzam mojego chihuahua na Flexi i będę to robić- tam gdzie jest odpowiednie miejsce, biega na 5m, na chodniku na krótko. I nic złego w tym nie widzę. Za to już kilka razy czytałam że ktoś potrafi odwołać ON-ka- OK, ale moje chihuahua na sam jego widok się boją- chociaż mieszkają ze staffikami, znają duże, znajome psy, więc nie jest to brak socjalizacji.
Proszę Was tylko- nie wrzucajcie wszystkich małych psiaków do jednego worka. Jeżeli ktoś nie rozumie szczekania na widok dużego psa- radzę poczytać o psychologii psów.[/QUOTE]

Ale widzisz, duży pies też może się bać innych psów i w związku z tym szczekać na nie i wyrywać się z chęcią ataku - bo przecież atak jest najlepszą obroną. No i co, właściciel ma mieć zrozumienie dla tego psa, bo on się boi i nic z tym nie robić? Niestety częstym jest usprawiedliwianie małych piesków, bo (bla, bla, bla), a duży pies zostanie w takiej samej sytuacji uznany za niewychowanego, agresywnego i nikt nie będzie chciał słuchać tłumaczeń, że on tak ma, bo się boi.

Posted

jak duńcio był mały mieliśmy przekomiczną sytuacje z ctr wielkie psisko uciekało przed moją malutką kruszynką po tym jak D skoczył mu na pysior w celach lepszego obwąchania więc może i tak być że duży się bi malutkiej myszki:lol:

Posted

[quote name='arielka186']Gdyby ktoś nie wiedział o czym piszę, to tylko jeden z wielu przejawów dyskryminacji...
A ja nie lubię dużych psów. Po prostu. Staffiki które mam-OK, ale większe już nie. I mam również swoje argumenty, ale że zostałabym zakrzyczana tutaj, powiem tylko, że wszyscy piszecie jakie to Wasze psy są karne, wyszkolone- supe. Tylko większa część społeczeństwa głęboko ma szkolenie, socjalizację itd- w wypadku moich psów może to się skończyć tragicznie na dwa sposoby- dla chihuahua wiadomo jak, dla stafforda- wiadomo jak się skończy dla tego co podbiegnie... Szkoda że to co tutaj piszą właściciele dużych psów ma tak małe odzwierciedlenie w rzeczywistości...
Tyle się na świecie mówi o tolerancji- nawet pod względem hmm...seksualnym- a tak trudno społeczeństwu pogodzić się z tym, że istnieją psy małe i duże???[/QUOTE]
Moje psy nie są wychowane, to są boksery po przejściach, pies ze schroniska, a sunia zabrana od faceta, któremu służyła za maszynkę do rodzenia szczeniaków (4 lata i 4 mioty - łatwo obliczyć że dopuszczana co cieczkę), oba chodzą na smyczy, a pies dodatkowo w kagańcu, nie są puszczane luzem do innych psów, bo nie jestem w stanie przewidzieć ich zachowania. A małe szczekacze są - podbiegają do moich jazgoczą, łapią je za łapy (bo wyżej nie sięgną), a jak mój pies skotłuje natręta to jest awantura. Nie dziw się zatem, że ich nie lubię, bo większość dużych psów jest karna, albo wyprowadzana na smyczach i w kagańcach, a małe latają luzem, przynajmniej w moich okolicach.

Posted

u nas biega luzem pies mocno w typie akity a. , w kagańcu ale bez smyczy , potrafi biegać po ulicy cały dzień , raczej agresywny nie jest tzn widziałam tylko raz jak zaatakował psa, do nas zawsze podbiega ,moja suka mu pokazuję co o nim myśli a on sobie idzie z nami na spacerek.. często musiałam się tłumaczyć że to nie mój pies tylko za mną idzie, bo przecież ma kaganiec i idzie obok nas..
a pies podchodzi do ludzi, i podbiega do wszystkich psów.
ludzie dostali 2 razy mandat(nie ja to zgłosiłam) to zaczęli zakładać mu kaganiec i nadal biega luzem ..;) na dodatek pies ten jest wzięty ze schroniska.
a wśród obcych psiarzy przechodzących przez naszą ulice wzbudza strach i wcale się im nie dziwie , ja bym chyba wzięła psa na ręce i uciekła jakby taki "bydlak" do nas biegł.

Posted

Też mam takie spostrzeżenia... Choć sama mam mikrusa, to jednak podbiegacze to w ogromnej większości małe psy. Niewychowane, niezabezpieczone. Koszmar.

Choć ostatnio w 'moim' parku również z dużymi mam złe doświadczenia - w większości gdy wychodzę koło 22-23, mam wrażenie, że wtedy właściciele dużych, niewychowanych psów puszczają je luzem licząc na pustki. Ale w większości jednak pilnują psów, albo łapią je na moją prośbę.

Ale ostatnio myślałam, że wybuchnę. Pańcia siedzi na ławce, obok leży goldenopodobne coś, ja biegam po parku, Tonic obok. Tonic, jako że boi się dużych psów, jest nauczony, żeby w takich sytuacjach mnie wyprzedzać, mijając psa bez zaczepki, i tam czekać, aż dołączę. No i Tonic działa jak zawsze, a tamten zaczyna go gonić. Spokojnie (no bo zdarza się, dwa psy luzem w końcu) proszę, aby odwołała swojego, bo mój się boi, a jej jest 30 kilo cięższy. Paniusia się roześmiała, że mam psa luzem, to nie mam prawa o nic jej prosić i miała to w dupie.

No nie potrafię tego zrozumieć. Nie miałam do niej pretensji, że jej pies pogonił mojego, ale jak w takiej sytuacji na wyraźną prośbę można nie zareagować?! Jakby jej pies był westem, a nie goldenem, to też powinna zareagować, ale mając psa, który samą masą może zrobić krzywdę małemu, to było szczególnie nieprzyjemne. Choć uważam, że i od właścicieli małych, i dużych psów ZAWSZE powinno wymagać się pewnego minimum.

A co do szczekania - jeśli mały pies wszystko i wszystkich oszczekuje, to powinno się nad tym PRACOWAĆ. Rozmiar nie ma znaczenia, duży pies też się może bać innych, nawet kurdupli. Sama mam psiaka po przejściach, który początkowo darł japę nawet na yorczki, ale nie zostawiłam tego, tylko się za to wzięłam. Teraz się to prawie nie zdarza. No, chyba że w zachęcie do zabawy. ;)

Posted

[quote name='hecia13'] A małe szczekacze są - podbiegają do moich jazgoczą, łapią je za łapy (bo wyżej nie sięgną), a jak mój pies skotłuje natręta to jest awantura. Nie dziw się zatem, że ich nie lubię, bo większość dużych psów jest karna, albo wyprowadzana na smyczach i w kagańcach, a małe latają luzem, przynajmniej w moich okolicach.[/QUOTE]
Qrczę, u mnie jest dokładnie odwrotnie. Yorki, jamniki, shih tzu, pekińczyki - wszystko na smyczach, bo się ludzie o nie boją. Za to laby i inne duże biegają watahami. Właściciele zbijają się grupkę i gadają - w ogóle nie zwracają uwagi, co robią ich psy. Ciągle do nas podchodzą jakieś duże psy - bez smyczy, bez kagańca. I tylko głupie komenty na moje prośby, żeby odwołać typu: "no przecież nie puściłabym agresywnego psa!". Właściciele dużych psów w nosie mają małe psy - nie boją się, że coś się może stać, więc olewają nawet to, że ktoś prowadzi malucha na smyczy i zdecydowanie tę smycz skraca chcąc uniknąć kontaktu. Dopiero jak ktoś się pojawi z amstafem, to nagle okazuje się, że jednak mają smycze przy sobie i potrafią z nich korzystać.

Guest Elżbieta481
Posted

Z zasady tutaj tylko narzekam,ale dziś mieliśmy tzn ja i Gucio miłe spotkanie.Poznaliśmy pięknego Posokowca Bawarskiego.Pies 3 lata,na smyczy,dopilnowany.Prowadzony przez starszą kobiete.Grzeczny,powąchał Gucia,Gucio jego.Pies nie skacze,nie usiłuje hmm-bliżej się zaprzyjazniać z Guciem.Można psa dopilnować-trzeba tylko chcieć,jaki Posokowiec miał mokry nos!Przepiękne psisko!
Mam nadzieję,że się jeszcze spotkamy.
Elżbieta

Posted

[quote name='filodendron'](...) laby i inne duże biegają watahami. Właściciele zbijają się grupkę i gadają - w ogóle nie zwracają uwagi, co robią ich psy. Ciągle do nas podchodzą jakieś duże psy - bez smyczy, bez kagańca. [/QUOTE]
Hehe, kawałek dalej, na łączce naprzeciwko Wschodniego (warszawiacy będą wiedzieć gdzie) też mam takie towarzystwo wzajemnej adoracji, oprócz tego, że gadają, to jeszcze kroczą z żółwią prędkością całą szerokością trawnika, tak że przejść nijak nie można. Na szczęście oni tam bywają tylko w określonych godzinach, a małe jazgoty na okrągło...

Posted

My mieliśmy właśnie kolejne spięcie z "yorkiem" mieszkającym 2 klatki obok. York samiec i moje dwie suki (jedna sterylizowana). Pies nienawidzi mojej suki odkąd pamiętam, rzuca się na nią zajadle. Moja zazwyczaj olewa mniejsze od siebie psy ale jego zachowanie również prowokuje ją do ataku. I tak kilkakrotnie spotkaliśmy się z ów yorkiem - on bez smyczy, moje na smyczach (nigdy nie puszczam suk na osiedlu). Pies właścicielkę ma w poważaniu, może sobie wołać, krzyczeć. Kobieta miła, nie powiem, zazwyczaj prowadza psa na smyczy, ale czasami go spuszcza. Traf chciał, że właśnie dziś biegał spuszczony jak wyszłam z moimi. Przycwałował z mordą i na Daszę. W ostatniej chwili zdążyłam skrócić smycz. Kręciliśmy się wokół własnej osi z 15 razy, york doskakiwał a to od tyłu, a to od przodu, drąc się przy tym niemiłosiernie. Nie wiem ile byśmy jeszcze kółeczek zrobili, gdyby nie przypadkowa kobieta, która tak się na niego wydarła, że pies aż przywarował :) W efekcie mam podrapane do krwi nogi, nie wiem nawet przez kogo.
No i co w takich sytuacjach robić? Powinnam popuścić sukę niech go dziabnie porządnie i nauczy szacunku, czy kręcić się w kółko dusząc ją i czekając aż właścicielka swojego psa złapie?
Swoją drogą pierwszy raz spotkałam tak durnego psa, który z taką zaciętością rzucał się na sukę :/ Kiedyś nawet podeszłam do kobiety i podstawiłam mu Daszy tyłek do obwąchania, myślę- niech sobie powącha i się zawstydzi, że sukę chce zeżreć. York niuchnął i z zębami :/
Nie dziwię się wcale, że jest tyle zagryzień tak zachowujących się psów, selekcja naturalna, jak pies nie umie się odnaleźć w takich sytuacjach, nie zna swojej siły i możliwości, świat zwierząt jest brutalny.

Posted

[quote name='Ewa&Duffel']Oj bez przesady, my chodzimy czasami na taką psią polankę, biega tam kilkanaście psów różnych ras i rozmiarów (m.in. sznaucer olbrzym, sznaucer miniaturowy, malutki kundelek,labrador,golden,tosa inu,bokser,jack russel terrier,Onek) i jakoś żaden z małych psów się nie boi dużych, wręcz przeciwnie, aż miło popatrzeć jak się razem bawią-np. kundelek wielkości głowy tosy szaleje z nią bez żadnych obaw ;)[/QUOTE]

no właśnie, jakoś ja nie zauważyłam szczekających ze strachu yorków czy innych maleńkich piesków, więc to chyba nie jest do końca tak

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...