Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

wczoraj wracałam z zoologicznego z suką , sucz w kagańcu na krótkiej smyczy , i idzie jak zawsze przy lewej nodze, tak wole i zmieniam tylko na prawo jak muszę minąć psa po tej stronie. więc idziemy spokojnie, suka zmęczona bo gorąco a dość daleko mieliśmy , i idziemy zwykłym chodnikiem nie był ani szeroki ani wąski poprostu zwykły .
mijam ludzi bez problemu , suka nawet nie wącha idzie jak skazaniec bo jest jej tak gorąco , mijamy dwie kobiety jedna koło 50stki druga kolo 70stki , między mną a nimi jest pies ale również jest odstęp nie jest tak że by dotknęła ich , a ta starsza kobieta miała laskę,i oczywiście pach mi psa tą laską! byłam w szoku! nie spodziewałam się ataku z ich strony , sucz szybko odzyskała siłę i na tą kobietę, całe szczęście miała kaganiec bo zdążyła na nią skoczyć zanim zorientowałam się co się dzieje i odciągnęłam psa.
oczywiście awantura wielka, że takie psy to się usypia itd , co z tego że mój pies miał kaganiec, był na smyczy i nie zrobiłaby nic gdyby nie została zaatakowana laską!
miałam ochotę odpowiedzieć , że takie stare babcie które wszędzie widzą zagrożenie też się powinno usypiać :roll: ale się powstrzymałam . po kilku nie miłych zdaniach poszłam dalej . teraz mam nauczkę jak będę mijać jakieś babcie zawsze wezmę psa na drugą stronę .

Link to comment
Share on other sites

Ja nie rozumiem tych zaczepnych babć z laskami, ale mam ochotę zrobić im coś naprawdę niemiłego jak widzę, że laski używają nie po to, żeby się podpierać a do terroryzowania otoczenia :roll: Mnie się to na szczęście nie zdarzyło, chociaż ostatnio dla odmiany jakieś dziecko się chyba zamierzało z kopniakiem na Zu... Oj, bolałaby dupcia jakby się jednak nie powstrzymał :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Pisałam tu kiedyś labradorce, która ciągała właścicielką jak worek kartofli i potrafiła "przeprowadzić" ją przez ulicę, by skoczyć radośnie mojej suce na grzbiet, tudzież na okrągło była wyprowadzana przez dzieciaki, które nie umiały jej odwołać od żadnego psa?

Wędrowaliśmy dziś z TZtem do sklepu, dzięki bogu bez psów. Labradorka była wyprowadzana przed blok przez na oko 7-letnią dziewczynkę, która nawet nigdzie nie miała smyczy - za to hit sezonu, labradorka z cycami powyciąganymi do ziemi, a dziewczynka "wyprowadzała" jej na oko 7-8 tygodniowego szczeniaka, ciągając nim jak pluszakiem i majtając w powietrzu jak najlepszą zabawką. Labka łaziła luzem i robiła co chciała. Mam dziwne przeczucie, że szczeniaczek zostaje z rodzinką jako najsłodszy z miotu i za kilka miesięcy dwa bloki dalej będą ganiać już dwa samowyprowadzające się rozwydrzone bydlaki... Normalnie doczekać się nie mogę.[/QUOTE]


Moja znajoma właśnie się przeprowadziła... niestety na osiedle w którym mieszka labek, którego jej pies jakiś czas temu złapał i trochę przytrzymał.. ogólnie rzecz biorąc znajoma ma agresywnego staffa, labek jak labek.. wesoły piesek, ale co się okazało? piesek od rana do wieczora biega sobie samopas po osiedlu... :/ a teraz znalazł sobie kompana i dwa labki biegają samopas... ok. 5 wieczorem sąsiadka wypuszcza swojego 5 letniego synka aby przyprowadził psa... ostatnio rano była z psem na siku przed pracą i niestety spóżniła się do roboty bo do domu nie mogła wejść, jak dwa laby leżały pod jej drzwiami.. nie ma to jak biegające luzem zwierzęta... :/

Link to comment
Share on other sites

Oj tak, puszczanie psów przy jezdni bez smyczy jest baaardzo mądre. U siebie mam taką ulicę, wąską, między osiedlami, ale jeździ tam autobus, samochody, ciężarówki, wszystkie z dziką prędkością. Po obu stronach ulicy jest chodnik, też wąski, że się ledwo mieszczą 2 osoby koło siebie. Muszę tam chodzić codziennie, kawałek, żeby dojść nad Wisłę. Do głowy by mi nie przyszło iść z psem tam bez smyczy, ale ludzie tak robią :diabloti: Jeszcze lepsi są ci co chodzą tam z psami na flexi, a, że chodnik jest wąski, to pieski często sobie uciekają na ulicę. Ostatnio jak jechałam tam samochodem, to mi o mało co taki yorczek nie wbiegł po koła...

A co do luzem biegających psów, to niestety u mnie też jest taki. I to niebezpieczny. Naprzeciwko mojego osiedla stoi dom, gdzie mieszkają mało ciekawi ludzie. Czasem jak nie domkną bramy, to ucieka im wielki, czarny pies w typie sznaucera olbrzyma. Tych psów mieli już kilka, ale zawsze kupują potem podobnego. Ten albo ujada za płotem na Jariego co jest mniej groźne, albo co dziś mnie spotkało, lata luzem po moim osiedlu... Całe szczęście zobaczyłam go z daleka, więc zdążyłam się odwrócić i pójść inną drogą... W takim przypadku nie będę ryzykować pogryzienia, jeśli pies jest bez właściciela. Najgorsze jest to, że do tych ludzi nic nie dociera, często widzę koło ich domu radiowóz, więc sprawa jest zgłaszana (i myślę, że nie tylko ta, jeśli się przyjrzeć tym ludziom :shake:), no ale, że w PL nie ma zakazu posiadania psów, więc pewnie usypiają te psy, które zdążyły narozrabiać, a w ich miejsce kupują nowe i tak w koło Macieju. Moja mama kilka lat temu musiała się schronić w sklepie, jak wyszła z cieczkującą Finką i to ich bydle (tamten ich pies był wielkości kaukaza) się do niej przyczepiło.

Link to comment
Share on other sites

Mój znajomy ostatnio potrącił psa.... przed nim jechał samochód, który zaczał zwalniać, zaóważył że na jedni biega pies, tamten ruszył bo pies odszedł.. no i nagle pies znów wtargnął na jezdnie, znajomy nawet go nie zauważył, centralnie pod koła... pies uciekł, prędkość nie była duża.. oczywiście właścicielka smycz miała w ręku :/ i widziała wcześniejszą sytuację, znajomy poszedł na policję, bo martwił się że jeszcze go oskarżą o potrącenie psiaka... ludzie naprawdę są czasem zacofani... :/ :/ moja suka w tym miejscu zawsze jest na smyczy.. zresztą ja ją puszczam tam gdzie nie ma samochodów i innych zagrożeń.. :/

Link to comment
Share on other sites

Co do babć i lasek - gdy miałam jakieś hmm... 10lat zdarzało mi się spacerować czasem z jamniczką, która wówczas miała jakieś 4-5miesięcy. Pewnego dnia spotkałam babcię, która szła do kościoła - na oko lat jakieś 75. Kobiecina podeszła i powiedziała jakiego to mam ślicznego psiaka, jak to dziecko ucieszyłam się i tyle. Kilka dni później przechodziłam z jamnikiem przez taki tunel-podziemne przejście pod torami, a ta sama babcia, która kilka dni wcześniej titała do suki uderzyła laską i mnie, i psa, bo "TĘDY SIĘ DO KOŚCIOŁA CHODZI, A NIE Z PSAMI!".

Czytając o jezdni i psach przypomniała mi się sytuacja, którą jakiś czas temu opowiadaął nauczycielka. Jadąc autem z sąsiedniego samochodu, który stał zaparkowany wyskoczył jej pod koła york, psiak wyskoczył przez okno z kolan opiekuna, na szczęście nic mu się nie stało, ale stres był ogromny tym bardziej, że pani już w zaawansowanej ciąży była wtedy.

Link to comment
Share on other sites

A ja chcę się podzielić czymś co mnie zaskoczyło pozytywnie. Tegoroczna klubówka belgów i aussie w Czechach. Wchodzimy na stadion, a tam swobodnie biega masa psów, które nie gryzą się między sobą, bawią lub nie zwracaja większej uwagi na inne latające luzem. Przez dwa dni nie doszło do żadnej scysji między psami, większość poruszała się przy właścicielach bez smyczy, kagańce widziałam tylko przyczepione do plecaków. Jeżeli jakiś pies nie życzył sobie być obwąchiwany i warknął, to "napastnik" spokojnie odchodził. Lekki szok, ludzie zachowujący sie bardziej jak na pikniku niż wystawie, dzieci nie pchające się z łapami do obcych psów. Zawody obi i agility bez "loży szyderców". Wyniki wystawy już po 24 godzinach w necie, łącznie z założonymi kartami naszych psów w czeskiej bazie. Podziwiam i żałuję, że z wybrzeża tak daleko do Czech.

Link to comment
Share on other sites

A ja mówię: Dość terroru właścicieli małych psów, którym wszystko wolno!!! Już sobie wyobrażam jak to naprawdę wyglądało... słitaśny jolecek obszczekał albo i ugryzł większego psa i taka była reakcja na agresora.

Link to comment
Share on other sites

Szlag mnie trafił jak to przeczytałam. Mieć pretensje do świata o własną głupotę. Jak przejrzałam komentarze, to na szczęście dużo było głosów, że to tylko i wyłącznie wina właścicielki yorka. Dzisiaj GW opublikowała list od czytelniczki [url]http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34862,9791898,Pilnujcie_swoich_psow__Pekinczyk_tez_moze_sie_rzucic.html[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']A ja mówię: Dość terroru właścicieli małych psów, którym wszystko wolno!!! Już sobie wyobrażam jak to naprawdę wyglądało... słitaśny jolecek obszczekał albo i ugryzł większego psa i taka była reakcja na agresora.[/QUOTE]

Pewnie właśnie tak było, żal mi dziecka na którego oczach to się rozegrało:(

Link to comment
Share on other sites

Sama mam małego psa, który ma tendencję do oszczekiwania większych (agresja lekowa tak się właśnie u niej objawia). Wszelkie tego typu wyskoki staram się dusić w zarodku, jak widzę, że musimy minąć dużego psa to skupiam sukę na sobie, odchodzę w bok, biorę ją na smycz... Do tego staram się aranżować spotkania z dużymi, zrównoważonymi psami, żeby ją odwrażliwić na większe psy. Dwa razy odkąd ją mam, zdarzyła mi się sytuacja, że suka poleciała pyszczyć na innego psa, raz późnym wieczorem podczas aportowania na boisku wlazł w nas owczarek i Zuz ruszył zanim zdążyłam zareagować, drugi raz pod blokiem spotkałyśmy się z agresywna suką sąsiadów (suka na smyczy, Zuz luzem w kagańcu). Nic się nie stało, właścicieli przeprosiłam chyba ze sto razy, no a gdyby Zuzowi coś się stało, byłaby to tylko i wyłącznie moja wina. W życiu by mi do głowy nie przyszło, żeby mieć jakieś pretensje do właścicieli, bo wina była wyłącznie moja i mojego psa, który w tym danym momencie mi się wymknął spod kontroli. A tu szok - nie dość, że puszczony luzem szczurek, bo mały i nic nie zrobi, to jeszcze wielkie halo, sprawa w prokuraturze, pf... Mam nadzieję, że dowalą babce karę za zawracanie gitary prokuratorom.

Zastanawiam się jednak nad reakcją właściciela husky - artykuł jest napisany tak stronniczo, że wychodzi na to, że pan tylko sobie stał i patrzył, jak jego "wściekła bestia zagryza biednego joraska", więc z niego się nie dowiem... Ciekawa jestem, czy facet w ogóle zdążył zareagować. Widziałam kilka razy w życiu psy, które zabijały jakąś mniejszą zwierzynę i nie trwa to w nieskończoność, to raczej ułamki sekund, ale odpowiedzialny właściciel chyba by okiełznał swojego psa?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']A ja mówię: Dość terroru właścicieli małych psów, którym wszystko wolno!!! Już sobie wyobrażam jak to naprawdę wyglądało... słitaśny jolecek obszczekał albo i ugryzł większego psa i taka była reakcja na agresora.[/QUOTE]

Masz duże psy prawda ?


Niesamowicie wkurza mnie ten rasizm właścicieli dużych psów do psów małych i odwrotnie. A w tym wątku temat ten pojawiał się już wieele razy.:roll:


Co do artykułu to uważam że wina leży zarówno po jednej i po drugiej stronie.
Właściciel yorka nie powinien psa puszczać, usprawiedliwienie że szykował szelki zupełnie mnie nie przekonuje, jak mojemu psu spadłaby obroża/szelki to po prostu bym go przytrzymała, a nie puszczała na ulicę.
Właściciel huskiego jak dla mnie poniżej krytyki, jeśli wiedziała, że pies tak reaguje na małe psy to dlaczego, nie miał kagańca ?!

Link to comment
Share on other sites

U mnie pierwsza korrida ze wspomnianą labisią-mamusią... Szłam tamtędy z Bucem, labka bez smyczy hasała pod blokiem, wyprowadzana przez trójkę dzieci w wieku 6-8 lat radośnie paplających na schodkach. Oczywiście przybiegła do Buca, była przyjaźnie nastawiona na szczęście, bo już wyjmowałam gaz i gdybym była z Baryłą, pewnie musiałby iść w użycie, bo Barył nie lubi 40 kilo ładujących jej się na plecy...

Sukę już od połowy jej drogi do nas wołało jedno z dzieci; pies nie zwrócił na wołanie najmniejszej uwagi i dopiero jak już zdążył pokiełbasić się pod moimi nogami i namolnie obwąchać Buca, został odciągnięty za fraki. Gdybym miała przy sobie agresora albo bojaźliwego malucha, byłby niezły cyrk. Chłopiec który odciągał sukę, darł się do dziewczynki, co ona sobie myśli; ze ona wychodzi z psem, a on ma go pilnować?

Widać jaka cała rodzinka; mama już z pieskiem nie wychodzi, bo targał nią na smyczy po całym osiedlu jak chorągiewką, to wysyła dzieci, które wypasają pieska samopas i same zwalają jedno na drugie, kto ma pilnować zwierzaka... Żal.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']
Właściciel huskiego jak dla mnie poniżej krytyki, jeśli wiedziała, że pies tak reaguje na małe psy to dlaczego, nie miał kagańca ?![/QUOTE]

Bo widzisz, w Polsce jest tak, że co byśmy nie zrobili to i tak biegają u nas samopas różne psiaczki. Pół biedy, jeśli to są psy, które chcą się tylko bawić i ładnie reagują na ostrzeżenia innego psa, gorzej, kiedy trafiamy na agresora... Właśnie z tego powodu ja nigdy swojej suce kagańca gdy jest na smyczy nie założę, bo niby czemu mam ją stawiać od razu na straconej pozycji w starciu z agresywnym podbiegaczem? To, że [B]ja[/B] bronię swojego psa a nie on sam się broni, to inna sprawa...

Link to comment
Share on other sites

Ja kilka lat temu byłam świadkiem okropnej sytuacji. Szłam chodnikiem z moim psem , a po drugiej stronie ulicy foxterier bez smyczy, a za nim właściciele. Pies się zainteresował moim i ujadał sobie stojąc już przy samym krawężniku, a właściciele nic. No i ten fox w końcu postanowił do nas przebiec i pech chciał, że wpadł prosto pod koła samochodu:-( nie było co ratować, wyrwany bark i wogóle masakra. Normalnie się wtedy aż popłakałam, chociaż właścicieli za głupotę mi wcale nie szkoda... i tak sobie jeszcze później pomyślałam, że jak ten pies by jednak do nas dobiegł i został wytargany przez mojego psa, to właściciele mieliby pretensje do mnie, że mój bez kagańca....

Całą tą sytuację porównałabym do zdarzenia, które wcześniej opisałam. Moim zdaniem wina leży tylko i wyłącznie po stronie właścicieli yorka, bo go nie dopilnowali. Ciekawe do kogo mieliby pretensje i komu zakładali sprawę, gdyby pies wpadł pod auto i został rozjechany??

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']
Właściciel huskiego jak dla mnie poniżej krytyki, jeśli wiedziała, że pies tak reaguje na małe psy to dlaczego, nie miał kagańca ?![/QUOTE]

ekhm... dlaczego jego pies ma chodzić w kagańcu? bo inni nie mają kontroli nad swoimi? jakby ludzie pilnowali swoich psów, zarówno małych, jak i dużych, to by nie było takich historii. sory, ale to wina właścicielki yorka, że go nie upilnowała, i nie ma nad nim kontroli głosowej, by móc go odwołać, nim doleci do większego psa. dlaczego mam myśleć za wszystkich dookoła? facet miał psa na smyczy, czyli zgodnie z warszawskimi przepisami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']ekhm... dlaczego jego pies ma chodzić w kagańcu? bo inni nie mają kontroli nad swoimi? jakby ludzie pilnowali swoich psów, zarówno małych, jak i dużych, to by nie było takich historii. sory, ale to wina właścicielki yorka, że go nie upilnowała, i nie ma nad nim kontroli głosowej, by móc go odwołać, nim doleci do większego psa. dlaczego mam myśleć za wszystkich dookoła? facet miał psa na smyczy, czyli zgodnie z warszawskimi przepisami.[/QUOTE]


Do tego husky nie musiał być wcale agresywny w stosunku do małych psów. Tak, jak zauważyła evel, artykuł napisany jest stronniczo. Równie dobrze pies mógł sprowokować huskiego i tyle w tym temacie.

My jednak możemy sobie tylko pogdybać, a dla wielu ludzi zawsze to duże psy będą tymi złymi tylko dlatego, że są.. większe. :shake:

Link to comment
Share on other sites

Ja się poddałam, bo z głupotą ludzką nie wygram. Mój pies chodzi w kagańcu i przynajmniej nie ma takiego stresu na spacerze, że musimy uciekać przed rozwścieczonymi małymi szczekaczami, tylko jak coś takiego podbiegnie czy mojego zaatakuje jest trzepnięte kagańcem i spokój. Zdarzyły się nawet dwa ONki i też zostały wbite w glebę i wytłuczone kagańcem. Obyśmy tylko nie trafili nigdy na żadnego TTB... na szczęście u mnie w okolicy wszystkie chodzą na smyczy

Link to comment
Share on other sites

Heh a mnie się wydaję już abstrahując od tej sytuacji, że jak zawsze punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia a w tym wypadku od tego jakiego mamy psa, małego czy dużego. Przez 14 lat miałam jamnika i za czasów jamnika własnie podjełam decyzje, ze nastepny pies bedzie z rasy dużej. Decyzja została podjeta przy bardzo miłej współpracy włascicieli psów ras dużych którzy podprowadzali swoje wielkie i zjezone psy prosto na mnie, na dziecko (11-13 lat) i mojego psa. Wtedy dla mnie terror uskuteczniali właściciele psów ras duzych. W tej chwili w momencie gdy mam dużego psa nigdy misię to z spem dużej rasy nie zdarzyło. I nie zdarzyło mi się również aby mój duży pies keidykolwiek na ulicy zaczepił psa małego/sredniego czy też dużego. I nigdy tez w sumie do tej pory nie został zaczepiony przez małego podbiegacza.

Właściciele dużych psów narzekają na małe, właściciele małych na duże.

Ale skoro ja jestem w stanie nie doprowadzać do sytuacji w której mój duży pies podbiega do małego to dlaczego w odwrotną stronę to już nie działa? Bo małe pieski ( starając się nie generalizowac ale umówmy się, że Paniusie chodzace ze swoimi "maskotkami" w poważaniu mają to, ze któś moze sobie nie życzyć spotkania z jej pieseczkiem) zazwyczaj biegają luzem... Bo przecież taki malutki nic nikomu nie zrobi. Najczęsciej zapominają o tym, że mały pies w starciu z małym dzieckiem równiez może zrobić krzywdę, również dosięgnie do buzi. Ale niee niech sobie biegają a jak coś się stanie to przecież nie jest ich wina tylko tego drugiego psa co to na smyczy był :mdleje:

Wielokrotnie był tutaj ten temat poruszany. I obawiam się, ze nigdy chyba nie dojdzie do takiej sytuacji w której to skonczy się terror podbiegaczy, tak dużych ras jak i małych :(

Link to comment
Share on other sites

dzisiejsza sytuacja, 8 rano idę z mamą na rynek pomóc się jej rozpakować i zrobić zakupy, wzięłam suke, w kagańcu na smyczy przywiązałam do barierki pod naszym sklepem nadal w kagańcu , ciągle byłam przy niej bo rozpakowywałam towar , widzę że idzie z naprzeciwka kobieta z pudelkiem toy max 4kg , pudelek się szarpię do mojej suki i nagle trach... Pani nie utrzymała pudelka... trzymała go jednym palcem więc się nie dziwie nawet taki pudelek siłę jakąś ma.
pudelek w ciągu 2sec był przy mojej suce , nie miałam możliwości zareagować , władował jej się prosto pod morde licząc chyba na to że ją zagryzie ;)
moja suka duża nie jest (koło 17kg) ale ten pudelek był wielkości chyba jej głowy .
przewróciła pudelka kagańcem i przydusiła ,max 5sec i ją odciągnęłam. oczywiście wina nasza, afera wielka, czemu ten pies w ogóle żyję skoro taki agresywny , to nic że 4kg pies się na nią rzucił , zawsze wina będzie większego psa . w każdym razie gdyby nie kaganiec pewnie po pudelku nie zostało by nic (smycz miała naprawdę króciutką 70cm). identycznie by było gdybym miała smycz w ręku , nie zmieniłoby to nic więc wina według mnie właścicielki pudelka , brak wyobraźni . przez takie akcje mój pies jest bardziej agresywny , na szczęście ja mam wyobraźnie i chadzamy w kagańcu .

Link to comment
Share on other sites

No właśnie gops, ja mam to samo. Tu już nie ma mowy o oduczeniu mojego psa agresji, bo nawet jak ćwiczymy posłuszeństwo wśród innych psów, staramy się nawiązywać kontakty ze spokojnymi zrównoważonymi psami, to wystarczy jedna taka sytuacja, a znów jesteśmy kilka kroków w tył i nasza praca idzie na marne.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Iza.']Masz duże psy prawda ?


Niesamowicie wkurza mnie ten rasizm właścicieli dużych psów do psów małych i odwrotnie. A w tym wątku temat ten pojawiał się już wieele razy.:roll:


Co do artykułu to uważam że wina leży zarówno po jednej i po drugiej stronie.
Właściciel yorka nie powinien psa puszczać, usprawiedliwienie że szykował szelki zupełnie mnie nie przekonuje, jak mojemu psu spadłaby obroża/szelki to po prostu bym go przytrzymała, a nie puszczała na ulicę.
Właściciel huskiego jak dla mnie poniżej krytyki, jeśli wiedziała, że pies tak reaguje na małe psy to dlaczego, nie miał kagańca ?![/QUOTE]
Teraz mam duże, ale kiedyś miałam jamniki i doskonale wiem, jakie te małe potrafią być koszmarne. Kiedy byłam nastolatką,bardzo mnie bawiło, że moja jamniczka rzuca się na duże psy, im większy, tym zajadlej. Oczywiście z wiekiem mi to przeszło, ale wiem ilu jest ludzi, którzy z rozczuleniem patrzą jaki to ich piesek odważny. Nie dyskryminuję małych psów, ale ich nie lubię na równi z beztroskimi właścicielami, którzy uważają, że mały ma same prawa, a dużego najlepiej zabić... Może ty jesteś inna i chwała tobie, ale większość jest niestety okropna :(

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']mijam ludzi bez problemu , suka nawet nie wącha idzie jak skazaniec bo jest jej tak gorąco , mijamy dwie kobiety jedna koło 50stki druga kolo 70stki , między mną a nimi jest pies ale również jest odstęp nie jest tak że by dotknęła ich , a ta starsza kobieta miała laskę,i oczywiście pach mi psa tą laską! byłam w szoku! nie spodziewałam się ataku z ich strony , sucz szybko odzyskała siłę i na tą kobietę, całe szczęście miała kaganiec bo zdążyła na nią skoczyć zanim zorientowałam się co się dzieje i odciągnęłam psa.[/QUOTE]Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego się w takiej sytuacji powstrzymywać nie tylko przed ostrymi słowami, ale i przed telefonem na policję. Przecież to tak jasny przypadek sprowokowania psa do agresji, że trudno o lepszą ilustrację przepisu. To jest karalne.

Że babcia? Owszem, szacunek do starszych osób się należy, ale tym starszym osobom żaden wiek nie daje prawa zachowywać się po chuligańsku...


Co do yorka zagryzionego przez domniemanego haszczaka: Miałam kiedyś trochę podobną sytuację.
Wyszłam na krótki wieczorny spacer z tymczasowaną seterką. Nie znałam jeszcze dobrze reakcji suki, choć do tej pory reagowała wyłącznie radością (fakt, trochę dziką, dlatego nie całkiem wierzyłam rudzielcowi) na inne zwierzęta. W każdym razie podszedł do nas facet z młodą westiczką - i próbuje podstawić swojego psa do mojego. Żeby się poznały. Mówię, że jednak lepiej nie, bo mam sukę dopiero od kilku tygodni i nie jestem jej pewna. A on swoje. Nie zdążyłam się wycofać (nie chciałam szarpać suką) i psy się spotkały. Sekunda obwąchiwania, merdania ogonkami... i nagle pisk, warkot. Westka z jakiegoś powodu spanikowała, ugryzła. Wcale nie jakoś strasznie krwiożerczo, po prostu capnęła zębami. Ruda się odgryzła, i to dość konkretnie. Różnica gabarytów zrobiła swoje, w każdym razie mała została dość poważnie uszkodzona.

Mnie było naprawdę przykro ze względu na westkę; potem podobno miała traumę do psów (w sumie się nie dziwię). A opiekunowie rozpowiadali o seterce, że agresywna. Mimo że wcześniej ani później nie miała żadnego spięcia z jakimkolwiek innym psem - kontaktów było sporo, wszystkie pod kontrolą. Ale też żaden inny jej nie ugryzł...

Oczywiście, różnica sytuacyjna jest taka, że drugi pies podszedł razem z ludziem, ponadto - rzecz najważniejsza z punktu widzenia prawa - był na smyczy. Tym niemniej to on nawiązał kontakt, mimo jasnego komunikatu, że sobie takiego kontaktu nie życzę.

I teraz: Czyja wina? Moja, że nie wsadziłam sobie suki na głowę i nie uciekłam przed panem? Owszem, gdybym przypuszczała, że spotkanie może się skończyć w podobny sposób, pewnie tak właśnie bym zrobiła, ale chyba nie na tym ma polegać życie z większym niż 10 kg psem, by zwiewać przed wszystkim, co się rusza, w obawie, że ktoś nas zaczepi?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='behemotka']Ja naprawdę nie rozumiem, dlaczego się w takiej sytuacji powstrzymywać nie tylko przed ostrymi słowami, ale i przed telefonem na policję. Przecież to tak jasny przypadek sprowokowania psa do agresji, że trudno o lepszą ilustrację przepisu. To jest karalne.

Że babcia? Owszem, szacunek do starszych osób się należy, ale tym starszym osobom żaden wiek nie daje prawa zachowywać się po chuligańsku...

i?[/QUOTE]
wiesz co , po 1 powstrzymało mnie to że to starsza osoba, sama mieszkam z babcią i wiem jak dziwnie ludzie się zmieniają na starość , po drugie mam 19lat wyglądam na 16 i ludzie nie traktują mnie poważnie bardzo często , wyzwą od gówniar i taka z nimi "gadka", gdyby to była młodsza kobieta to pewnie bym coś powiedziała , w każdym razie ta babcia myślę że już nigdy nie zaatakuję żadnego psa laską bo była przerażona jak moja suka na nią skoczyła , całe szczęście za nią był płotek i nie wywaliła jej . nie wiem co ona myślała że pies sie skuli i ucieknie.. może i inny by tak zrobił.


a ja mam wielkiego pecha do pudli , sama mam w domu pudla od 14 lat wiem jakie to świetne, kochane i mądre psy ! ale to co mijam na ulicy na spacerach to jakaś paranoja! te pudle są agresywne , w ogóle się nie słuchają , a przecież tak łatwo wyszkolić tą rasę wystarczy chcieć .
wracam wczoraj ze spaceru z miasta , oczywiście kaganiec, smycz żeby dojść do swojego bloku muszę minąć wielkie blokowiska , 50m przed nami widzę biega pudelek koło 10kg , właściciel radośnie "majta" smyczą , jego dzieci jeżdźą po chodniku na rowerkach z prędkością za duża (prawie mnie rozjechały) więc krzyczę do tego pana , "czy mógłby pan wziąć swojego pieska na smycz?" oczywiście nie spodziewałam się normalnej odpowiedzi ale wolałam spytać , odpowiedział "ale ona nie gryzie, nie podejdzie" .. ok modle się w myślach żeby miał rację bo moja suka obrała już cel i spięta wpatruję się w pudelka , nie minęły 3sec jak pudelek nas "wyczaił" i do nas ..
reakcja właściciela "Sonia , Sonia wracaj ,siarę mi robisz..." faktycznie robiła mu siarę , latała w koło mojej suki i próbowała ja szczypać za tyłek , miałam nadzieję że właściciel będzie próbował ją złapać ale oczywiście nie , nadal stoi gdzie stał ..
ręka mnie już boli , suka ciągle szarpie, tamta uparta nie chcę odpuścić , wiec popuszczam moją "długą" smycz tym razem aż 1m (trzymałam ciągle krótko ze względu na wąski chodnik ) jak popuściłam i moja raz walnęła tamtą kagańcem to nagle facet się obudził , eureka... i odgonił swojego psa od nas.
czy nie mógł tego zrobić od razu ?
czy ja mam przestać nosić kaganiec .. czasami o tym myślę ale u nas za dużo jest podbiegaczy i kotów samobójców pchających się prosto pod łeb mojego psa.
dziwnym trafem duży nie odwoływalny pies trafia się u nas raz na jakiś czas (prócz mojej sąsiadki agresywnej pudlicy królewskiej), a małe/średnie pieski codziennie.
ja nie mam dużego psa ale naprawdę wolałabym żeby moja suka była 10kg większa może wtedy ludzie by zaczęli myśleć .

coś czuję że to nie będzie ostatnia historia z serii "moja suka i pudle" , obym nie miała racji .

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...