Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

U mnie też był straszny przypadek, w dodatku zaraz u sąsiadów. Przyjechała do nich na wczasy rodzina z małym chłopcem panicznie bojącym sie psów. Chłopiec miał wtedy jakieś 7 lat, jako że ja byłam wówczas niewiele starsza od niego (może z 11 lat miałam?) to wpadał do mnie się bawić. Moja suka wtedy była młoda, ale ona od zawsze jest dzieciolubna i dzięki niej przekonał sie, że nie ma co się bać dużych psów, bawił się z nią, miział, przytulał.
I to był szczerze mówiąc błąd...bo potem u sąsiada chciał przytulić jego mieszańca ONa, który do wyrozumiałych psów nie należał...pies dorwał mu się do twarzy, prawie wyrwał policzek...mnie wtedy nie było w domu, ale kuzynki opowiadały, że takiego wrzasku to nigdy nie słyszały, jeszcze ci ludzie, którzy wpadli w panikę i dodatkowo chłopca zestresowali swoimi krzykami....
To jak ten chłopak musi teraz być oszpecony....wtedy, te kilkanaście lat temu medycyna była na takim poziomie na jakim była, więc wątpie, żeby blizny były jakies mało widoczne. A uraz psychiczny do końca życia....

Znam jednego małego chłopca, który panicznie sie psów boi mimo że nie ma drastycznych wspomnień. Może jako mały brzdąc widział szczekającego psa i się wystraszył i stąd ten lęk? Chłopiec nie jest w stanie przejść koło ogrodzenia, za którym szczeka niewielkich rozmiarów pies, a co dopiero jakiś olbrzym...

Nie wiem jak inni, ale ja moje suki zawsze łapię czy to za obroże czy biore je na smycz, gdy widzę zbliżającego się człowieka. Mimo, że wiem, że przynajmniej teoretycznie nic nie zrobią- po prostu rozumiem, że ktoś się może panicznie bać psa, a taki biegający luzem wywoła 10 razy większy lęk.
I szczerze współczuję ludziom, którzy się tak bardzo psów boją.
Ja mimo że też kilka razy zostałam pogryziona czy zaatakowana psy kocham od kołyski i poszarpana bluza czy spodnie tego nie zmieniły :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Ta studentka weterynarii, której mix asta zafundował wielokrotne otwarte złamanie z przemieszczeniami, pewnie wolałaby tylko bać się dziamgających piesków.[/QUOTE]

Jeśli myślimy o tym samym przypadku, to kim trzeba być, żeby nie rozumieć ostrzeżenia umieszczonego na klatce psa na obserwacji, który wcześniej już pogryzł ludzi? Dziewczyna na studiach jak mniemam czytać powinna umieć.

Link to comment
Share on other sites

Te bulowate, które znam kochają ludzi. Pies, który ludzi (w tym dzieci) nie lubił, większość psów najchętniej rozszarpałby na strzępy, a koty zabijał był dalmatyńczyk. Nie mógł biegać po ogrodzie, bo przeskakiwał lub przechodził przez płoty. Za swoją rodzinę oddałby życie, ale życie z nim nie było łatwe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='klaki91']Nie wiem jak inni, ale ja moje suki zawsze łapię czy to za obroże czy biore je na smycz, gdy widzę zbliżającego się człowieka. Mimo, że wiem, że przynajmniej teoretycznie nic nie zrobią- po prostu rozumiem, że ktoś się może panicznie bać psa, a taki biegający luzem wywoła 10 razy większy lęk.
I szczerze współczuję ludziom, którzy się tak bardzo psów boją.
Ja mimo że też kilka razy zostałam pogryziona czy zaatakowana psy kocham od kołyski i poszarpana bluza czy spodnie tego nie zmieniły :)[/QUOTE]
U mnie to samo... Raz jako 5cio letnią gówniarę ugryzł mnie pies wujka. Później w wieku ok. 7miu lat zostałam pogryziona przez psa sąsiada, który latał luzem. Nie pamiętam czy z własnej winy, bo pies nigdy nie rzucał się do ludzi, możliwe, że to przez to, że dzieciaki sąsiadki ciągle go przez płot drażniły i pies stwierdził, że ja jestem takie samo zło jak tamte... Rzucił mi się do ręki, krwi trochę było, brudne ubranie, ale tak to nic się nie stało. Najlepsze, że sąsiad siedział wtedy w ogrodzie i po prostu na to patrzył z tekstem: "on chciał się tylko pobawić" :roll:. Matka zrobiła taką aferę jak nic... A mimo tego uwielbiam psy. Nie boję się właściwie żadnego jeśli nie mam ku temu powodów. Jeśli pies jest ostry to oczywiście nie pcham się do niego z łapami :lol: ale też nie odczuwam jakiegoś strachu czy paniki, że muszę uciec od tego psa jak najszybciej, bo zaraz mnie zje (edit: ciekawe czy mówiłabym to samo jakby pies był luzem... :lol:).

Jak widzę, że idą inni ludzie na naszym zadupiu, czy jadą na rowerach to po prostu zgarniam młodego na bok, sadzam na tyłku i czekamy. Skupiam go na sobie, a przynajmniej staram się. Robię tak dlatego, że on nie jest jeszcze do końca wychowany... najchętniej podbiegłby do każdego człowieka, czy dużego, czy małego i zalizał na śmierć ;) Dziwne jest to, że w mieście, gdzie ludzi jest na pęczki wcale na nich nie reaguje. Chyba, że do nas coś mówią... :D

Za to moja kuzynka ma teraz 7 lat i panicznie boi się psów. Może inaczej... ona je lubi, ale się boi. Jakie tu były afery i histerie to lepiej nie pytajcie... :roll: Z tego co wiem nigdy żaden pies jej krzywdy nie zrobił... Do młodego przyzwyczaiła się, bo tutaj zadziałała metoda, że po prostu nie będzie do nas przyjeżdżała jak nie przestanie "fisiować" . Ona go bardzo lubi, ale po prostu boi się, zaczęła wymyślać, że ją gryzie kiedy on ją ledwie nosem dotknął... dwa razy go nawet uderzyła :shake: Teraz jest dużo lepiej, bo i pogłaszcze, a młody nie jest taki dziki jak miesiąc temu, że obskoczyłby, przewrócił i tak dalej...

Edited by Gezowa
Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Jeśli myślimy o tym samym przypadku, to kim trzeba być, żeby nie rozumieć ostrzeżenia umieszczonego na klatce psa na obserwacji, który wcześniej już pogryzł ludzi? Dziewczyna na studiach jak mniemam czytać powinna umieć.[/QUOTE]
Pewnie o tym samym, ale w naszym ukochanym mieście wypadków z astami było niestety więcej. W tym jeden bardzo, bardzo poważny w wykonaniu psa, którego znałam i uważałam za świetnie zsocjalizowanego (dwie operacje plastyczne).
Ale ja nie o umiejętności czytania w zasadzie - tylko o skali obrażeń wynikających, że tak powiem, z kalibru, jaki miał zastosowanie - bo o tym była mowa w kontekście dziamgających małych piesków.

Link to comment
Share on other sites

Nie jestem rozżalona jak mi jedna osoba sugerowała, jestem przerażona. Kilka lat temu zaatakował moją collie rotteweiler, atak przebiegał tak samo jak w przypadku amstaffa - cicho i szybko bez żadnej prowokacji ze strony moich psów. Wtedy wrosłam w ziemię, zbyt się bałam aby coś zrobić, całe szczęście właściciel psa zreagował wyjątkowo szybko - suka rotka nie dała się odciągnąć i musiał ją zdzielić grubą gałęzią. Wczoraj byłam w szoku ale wiedziałam, że jeśli nie wybronię mojego psa to zostanie on zagryziony. Naraziłam się na wielkie niebezpieczeństwo - przekierowanie ataku ale jak zobaczyłam, że ast puścił nogę mojego psa i złapał małą za szyję to wiedziałam, że od tragedii dzielą nas sekundy. Kocham moje psy, szkolę, pracuję z nimi, jesteśmy rodziną i nie pozwolę aby jakiś zafajdany ast zrobił któremuś krzywdę.
Nie sądzę aby atak jorczka czy cziłki wzbudził we mnie taki strach.
Nie rozumiem niestety tej wielkej miłości do twardych ras, jestem za tym aby takie psy lądowały wyłącznie w rękach prawdziwych miłośników rasy a nie zwykłych zjadaczy chleba. W Polsce prawo jest pod tym względem zbyt liberalne. Nie rozumiem dlaczego mam chodzić opłotkami bo na moim osiedlu kilku kretynów z astami, rotteweilerm i dobermanem zawłaszczyło sobie przestrzeń. Oni oczywiście poprzez dawanie swoim psom możliwości podejmowania decyzji okazują swoją miłość. Dlaczego ludzie nie mogą sięgać po rasy prostsze w obsłudze?
Moj przyjaciel ma rodowodowego asta - ten pies jest prowadzony twardo i stanowczo. Nie ma takiej opcji aby odganiał sie od małych ujadaczy, on ma je koncertowo olewać. Kolega zawsze twierdzi, że stosuje do swojego psa zasadę ograniczonego zaufania nie ze względu na charakter psa ale jego rasę.
Filodendron - moja córka ma koleżankę, dziewczynka kilka lat temu na naszym osiedlu przeżyła atak amstaffa. Pies ten rzucił się na nią jak zadzwonił jej telefon, dziewczynka ma połowę twarzy wyglądającą jakby część jej skóry się rozpłynęła. Usta, nos, oko - wszystko jest zniekształcone. Część twarzy została odgryziona. Rekonstrukcja nie wypadła zadawalająco.
Ladys - nie spotkałyśmy się na spacerzy więc twoje marzenie się spełniło :)
Tak na marginesie. Dzisiaj mój szetland już odzyskał wigor, nie ma śladu traumy. Byłam na frisbee i mimo pogryzionej nogi mała całkiem fajnie śmigała za talerzami.

Link to comment
Share on other sites

rozi, no ja niestety znam uroki pieska do którego trzeba sercem :).
Niedawno ostrzej swojego, osobistego zawołałam, bo chciał zobaczyć czy łabędź sfrunie do wody czy nie, to pod koniec dystansu, który miał pokonać w drodze do mnie, zaczął się czołgać, kulić uszy i patrzeć zbolałym wzrokiem. Biedny, biedny ten mój piesek, co za zwierzątkami pobiegać nie może (tzn. może, ale jak nie ma ludzi :D).

Link to comment
Share on other sites

To ja tak dla odmiany ku pokrzepieniu serc ;)
Wczoraj w nocy jechałam po głównej ulicy w moim mieście, a na środku drogi stał radiowóz na sygnale. Przyjrzeliśmy się i zobaczyliśmy, że przed radiowozem leży pies, a jeden z policjantów z jakąś kobietą go reanimują :) Przyjechaliśmy pod koniec, pies zaczął oddychać i policjanci szybko zawieźli go do weta, a kobieta, która go potrąciła pojechała z nimi.
Nie wiem, jak ta historia się skończyła, ale bardzo zaskoczyło mnie to, że w ratowanie tego psa bardzo zaangażowany był policjant, który jest ogólnie chłodnym służbistą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='omry'] bardzo zaskoczyło mnie to, że w ratowanie tego psa bardzo zaangażowany był policjant, który jest ogólnie chłodnym służbistą.[/QUOTE]

Chciałam wciągnąć to przemyślenie na listę "złote myśli", ale po kilku sekundach zmieniłam zdanie ... Przyznaję kategorię "PLATYNOWE"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko']Platynowe? Powiedziałabym że zgodne z rzeczywistością i obrazem, jaki rozpowszechniają o sobie policjanci - w większości ;)[/QUOTE]

A ilu znasz policjantów ? I jaką masz wiedzę o ich podejściu do zwierząt?
Bo jesli chcesz rozmawiać o stereotypach - to mi się nie chce :)

Link to comment
Share on other sites

Abrakadabra, zazwyczaj szkoda mi czasu na Twoje.. komentarze, ale aż mnie korci, żeby napisać, że akurat tego człowieka znam osobiście jak i połowa mojej rodziny, więc wiem, o czym mówię, a te swoje durne teksty schowaj sobie do kieszeni :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Soko'][B]Mój TŻ jest policjantem [/B]:) i sam uważa że prędzej zapłakałby po zwierzęciu niż po człowieku :) a mimo to wiem że większość policjantów, poza jednostkami, ma o ochronie praw zwierząt takie a nie inne zdanie..[/QUOTE]

Oooo :) jak miłusio :)))
Podaj mi rękę dziewczyno! Mamy wspólny "zakres męskich zainteresowań "!
I jeszcze często bywam w Toruniu :) Nic tak nie zbliża jak podobuieństwa !

A tak a propo's?? Jaka większość??? Większość kolegów Twojego TŻ-ta? [B]Czyli w skali kraju jakiś nikły promilek... [/B]Daj spokój...

Dobranoc ...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Uranoe']rozi, no ja niestety znam uroki pieska do którego trzeba sercem :).
Niedawno ostrzej swojego, osobistego zawołałam, bo chciał zobaczyć czy łabędź sfrunie do wody czy nie, to pod koniec dystansu, który miał pokonać w drodze do mnie, zaczął się czołgać, kulić uszy i patrzeć zbolałym wzrokiem. Biedny, biedny ten mój piesek, co za zwierzątkami pobiegać nie może (tzn. może, ale jak nie ma ludzi :D).[/QUOTE]
Ależ ja też mam pokrzywione maleństwo po totalnych przejściach i nie chodzi mi o to, żeby ostrzej, tylko o to, żeby bez ciumkania. Znaczy generalnie chodzi mi o to, żeby nie traktować psa jak niedorozwiniętego, bo istnieje realne zagrożenie, że on się do tego dostosuje. Mam przynajmniej dwa przykłady naprawdę inteligentnych psów, które strugają niedojdy przy ciumkających właścicielach, a rozumieją doskonale normalny język i widać, że cieszą się, kiedy potraktuje się je po dorosłemu. Nawiasem mówiąc to samo można zaobserwować u dzieci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ależ ja też mam pokrzywione maleństwo po totalnych przejściach i nie chodzi mi o to, żeby ostrzej, tylko o to, żeby bez ciumkania. Znaczy generalnie chodzi mi o to, żeby nie traktować psa jak niedorozwiniętego, bo istnieje realne zagrożenie, że on się do tego dostosuje. Mam przynajmniej dwa przykłady naprawdę inteligentnych psów, które strugają niedojdy przy ciumkających właścicielach, a rozumieją doskonale normalny język i widać, że cieszą się, kiedy potraktuje się je po dorosłemu. Nawiasem mówiąc to samo można zaobserwować u dzieci.[/QUOTE]

O, to powinni sobie wziąć do serca wszyscy na dogo, zwłaszcza z PwP - szkoda, ze nie ma opcji "lubię to" :lol:

Link to comment
Share on other sites

Z moich obserwacji wynika, że do małych się ciumka, a na duże się warczy... Taki ludzki sposób na uproszczoną komunikację z psem:)
Ale najbardziej mnie rozwalają ludzie, którzy komentują komendy. Mój niedaleki sąsiąd warczy na swojego bernardyna, gdy przechodzę z psami obok jego płotu: Saba, co ja Ci mówiłem?! Spokój! Nie wolno szczekać na te psy!... Doprawdy, urocza komenda. Aż dziw, że Saba nadal szczeka:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='cienkun']Tessi, Ty się śmiej, ale jest wiele psów które bardzo dobrze rozumieją całe zdania. A poza tym fajnie jest sobie pogadać z psem. :diabloti:[/QUOTE]

Do mojej Tori się gadało zdaniami :) Ale ona nie była zwykłym psem :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']No nie wiem. Najlepszą komendą dla moich dużych psów było ostre "E!", zaraz się ogarniały, patrzyły co robią nie tak i co powinny zrobić i to trwało moment. Naprawdę (:[/QUOTE]

W moim przypadku jest nieco dłużej: NIE! I po sprawie:)
Jak nie rozrabiają szczególnie mocno, jeszcze dłużej: NIE WOLNO!
A jak tak tylko im coś zaczyna po głowie chodzić: TU IDZIEMY.

Ogólnie uważam, że im krócej i konkretniej do psa tym lepiej. A czy to jest ostre? Nie wydaje mi się.

Link to comment
Share on other sites

Ja kiedyś musiałam używać w stosunku do Wery "ej!" czy czegoś takiego, ale powoli muszę się oduczać! Bo widzę, że już coraz lepiej się zachowuje, a ja ciągle nie mam do niej zaufania w niektórych sytuacjach i odruchowo zapobiegawczo na nią krzyknę. Ona wtedy na mnie patrzy z wyrzutem, a ja mam ochotę ją zacałować w ramach przeprosin :D chociaż nie wiem czy nie wolałaby krzyku zamiast uduszenia :D
I fakt, dłuższe stwierdzenia działają, u nas w szczególności "ani słowa", "ani mi się waż" ;)

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...