Jump to content
Dogomania

Wylysiała jamnisia z guzem, boi sie ludzi. Pilnie wyciągamy ze schronu:(


Recommended Posts

Niestety teraz te pierwsze godziny, dni będą dla Loni najgorsze. Przecież utraciła to co znała i kochała.

Niestety te trudne chwile przechodzi większość z psiaków.

Będzie dobrze Aniu!!! Lonia za kilka dni - a może wszystkich nas zadziwi i stanie się to szybciej - przyzwyczai się do nowego otoczenia, do nowych ludzi.

Jest mi Was tak strasznie żal ...ale wszyscy wiemy, że nie mogło być inaczej...

Link to comment
Share on other sites

Praktycznie dwa tygodnie trzeba dać czas psu aby stał się sobą w nowym domu.No nic musimy się jakoś pogodzić i czekać na relacje Agnieszki.Zobaczymy co jutrzejszy dzień przyniesie,jak minęła noc Loni i nowym opiekunom.

To Dogo mnie wpiekla,wyświetliła się wiadomość,że za szybko napisałam post - coś takiego,pomyślał by ktoś,że tak było?

Wykasowałam dwa posty.

Link to comment
Share on other sites

Trzymam się, a właściwie to trzymałam.

Właśnie przeczytalam że odszedł Charli. Ostatni wpis Zofiji i Jej odpowiedź na czyjeś pytanie, czy chorował na coś (to był młody pies), że nie chorował, ale - wklejam: 

 

Ale ten pies tyle razy zmienił miejsce. Nawet Hotele - 3 razy...Każde serce i każda psychika ma swoją pojemność i odporność.

 
No i teraz już się nie trzymam tylko telepię i ryczę.
Dobranoc!

-

Link to comment
Share on other sites

Figuniu :calus: bardzo bardzo musi Ci być ciężko :( Rozstanie na pewno było niezwykle trudne dla Ciebie, wręcz straszne, Pewnie długo nie dasz się pocieszyć. Ale może trochę spróbuję..Według tego, co wiadomo na temat świadomości psów, one żyją teraźniejszością, Ponieważ nie są zdolne do myślenia abstrakcyjnego, nie rozpamiętują wszystkiego tak jak my ludzie, nie rozważają i nie porównują, Są zanurzone w rzeczywistości tu i teraz, zanurzone głównie zmysłami i emocjami. Dzięki temu, że wzięłaś Lonię, ona zamiast złych doświadczeń zaczęła otrzymywać tylko te dobre. Zrobiłaś dla niej bardzo bardzo dużo. Lonia otrzymała dzięki temu  klucz na przyszłość do dalszego szczęścia czerpanego z każdego dnia..

Zmiana powoduje u psa spory stres, ale z każdym dniem rytm życia nowego domu będzie osłabiał ten stres, Lonia stanie się częścią rodziny, odnajdzie w niej różne przyjemności, a za jakiś czas pewnie się dowiesz, że wszystkich sobie okręciła wokół tych cudnych łapek. :)

 

Danie pełnego miłości domu tymczasowego to jest moim zdaniem bardzo trudne zadanie, bo wymaga zgodzenia się już na wstępie na stratę, a ona boli. :calus: :calus:

Niestety Ty o tej stracie będziesz myśleć codziennie...Tulę i serdecznie pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Tak, spałam kilka godzin. Oczywiście i przed zaśnięciem i kiedy budziłam się w nocy a także w momencie przebudzenia, caly czas towarzyszy mi myśl-pytanie: Jak Lonia. Czy zasnęła. Czy jeszcze płacze. Co robi teraz, rano. 

Zapomniałam przekazać Pani Agnieszcze kilka dość ważnych spraw, ale powiedziała, że do mnie zadzwoni, więc  czekam na telefon. Oczywiście z wielkim niepokojem, wręcz strachem, bo wyobraźnia podsuwa różne, nieraz straszne wizje.

 

Bogusik, Yucca , AgaG - dziękuję za tyle dobrych słów i buziaki.... Tak, trzeba czasu, wszystko (mam nadzieję) dobrze się ułoży. Trzeba tylko jakoś przetrwać ten czas...I mniejsza o mnie. Loni serduszko jest najważniejsze, a ona może jeszcze nie pogodziła się ze zmianą domu i mnie wyczekuje. Ta świadomość, że zawiodło się tak kochane, ufne, bezbronne stworzenie jest przeokropna. I nie umiem sobie tego wytłumaczyć, bo wszystkie mądre tłumaczenia biorą w łeb, gdy widzę jej rozpacz.

 

Kochana Anica jeszcze do nas zaglądnęła i to z głaskami...

Link to comment
Share on other sites

Dzwoniła Pani Agnieszka. Lonia spała grzecznie cała noc. Już nie płacze, nie wyje. Była na spacerku, zjadła dobre śniadanko, a teraz leży na swoim posłanku. Pani Agnieszka jest trochę zaniepokojona tym, że Lonia dziś na Nich warczała. Niby przychodzi na głaski, a za chwilę warczy. No i właśnie tego (też) się bałam, bo ona taka jest do wszystkich ludzi. Mnie zresztą też kilka razy obwarczała, wczoraj, gdy ściągałam ją na siłę z kołderki, by zawieźć do Długołęki - a była właśnie po spacerze i nie reagowała na moje zawołania, bo uznała, że mi się coś pomyliło i jużma spać do rana...no więc gdy brałam ją na ręce, to warknęła i nawet jakby chciała ugryżć w twarz, bo się pochyliłam. Jednak, jak zwykle, na groźbie się skończyło. Ona tylko tak straszy, udaje groźnego psa. Nigdy mnie nie ugryzła, ale nie mogę za nią ręczyć, że tego nie zrobi...

W każdym bądź razie jeszcze nie wybywam z domu, jeszcze trochę odczekam, a gdyby co...to bez problemu może do mnie wrócić i będziemy myśleć, co dalej.

Link to comment
Share on other sites

Głowa do góry, Figuniu :) Cudna i ciepła z Ciebie Osoba, ptrzytulam :)

I co tu napisać, na takie słowa...zwlaszcza, że właśnie myślę o sobie jak najgorzej. Bo oddałam taki skarb, tak cudne stworzenie. Że teraz cierpię - to slusznie. Ale Ona - za co?

Tak chciałam uniknąć tych łzawych wynurzeń o bólu i stracie (przecież wiedziałam co robię), bo to niczego przecież nie zmieni.

Ale musiałabym przestać w ogóle tu się pojawiać, bo przecież nie będę kłąmać, żę wszystko jest OK.

Ona czeka na mnie. Wiem to. Wczoraj się szarpała i dawała upust głośnej rozpaczy. Teraz ucichła, bo ileż można wyć...ale czeka. Wiernie czeka. Powoli będzie zapominać, wdroży się w nowe życie i będzie dobrze. Ale teraz...

Link to comment
Share on other sites

I co tu napisać, na takie słowa...zwlaszcza, że właśnie myślę o sobie jak najgorzej. Bo oddałam taki skarb, tak cudne stworzenie. Że teraz cierpię - to slusznie. Ale Ona - za co?

Tak chciałam uniknąć tych łzawych wynurzeń o bólu i stracie (przecież wiedziałam co robię), bo to niczego przecież nie zmieni.

Ale musiałabym przestać w ogóle tu się pojawiać, bo przecież nie będę kłąmać, żę wszystko jest OK.

Ona czeka na mnie. Wiem to. Wczoraj się szarpała i dawała upust głośnej rozpaczy. Teraz ucichła, bo ileż można wyć...ale czeka. Wiernie czeka. Powoli będzie zapominać, wdroży się w nowe życie i będzie dobrze. Ale teraz...

No niestety Aniu Waszego bólu nie da się pominąć. Tak to  jest kiedy ma się dość długo psiaka u siebie i obie strony zdążą się już do siebie przyzwyczaić. Nie zazdroszczę Ci tych wszystkich męczących myśli, które Cie gnębią. Siłę daje tylko myśl, ze wszystko z czasem się ułoży. Wiem, wiem - Tylko jak dać sobie radę teraz? - Niestety nie ma na to dobrych rad. Chyba tylko wiara pozwala przetrzymać ten trudny czas.

Link to comment
Share on other sites

Pomalutku sie ułoży.Jej straszenie ząbkami przecież jest bezowocne, bo czym ona miałaby ugryźć?Ile na jeszcze ząbkó?

Miejmy nadzieję ,że rodzinka nie wystraszy się i przetrzyma stres Loni.

Figuniu , niepotrzebnie masz wyrzuty sumienia. Gdyby nie Ty , nie wiadomo czy by jeszcze żyła.

Link to comment
Share on other sites

Jestem po kolejnej rozmowie z Panią Agnieszką.

Kochana jest, bo dziś już dzwoni drugi raz...

Wieści są takie: Lonia jest spokojna, ma apetyt, trochę nawet bawiła się kamyczkiem, ale...sika. 

Po nocy na parterze, gdzie spała, była kałuża (na podłodze), choć ostatni spacer był o 22. Co gorsza, gdy Pani Agnieszka zabrała ją dzisiaj na górę, to tam zlała się na dywan choć godzinę wcześniej była na dworze. I Pani Agnieszka dzwoniła by spytać o spacery, jak długo z nią chodziłam, bo może trzeba dłużej...

Odkąd zrobiło się zimno i u mnie spacery były krótkie.  Zrobiła co trzeba i biegiem do domu. A do tego od jakiegoś czasu wychodziła już tylko 3 x dziennie i wytrzymywała bez problemu. 

Nie spała dzisiaj w ciągu dnia ani chwili.

Tak więc, choć wydawałoby się, że spokojna, wciąż jest w stresie.

Ale ma apetyt, nawet potrafi się bawić, więc chyba nie jest źle...tak się pocieszam.

Najfajniej, że Pani Irena (mama Pani Agnieszki), nie boi się Loninych ząbków i jej warkotu, bawi się z nią, zabiera jej kamyk (by rzucić), tak jak pokazywalam - że choć warczy wściekle i nawet rzuca się na rękę - to nie ugryzie.  Pani Irena już Lonię rozszyfrowała...bardzo mnie to cieszy.

 

A Lonia, Pokerku ma 2 dolne kiełki, jedno maleńkie ciopstwo w dolnej szczęce z przodu i bodaj ze dwa ząbki głębiej w paszczy. Niby niewiele, ale dwa kły są, to może mogłaby krzywdę zrobić...

I przy okazji - mam do oddania ubranko posterylkowe pożyczone Lonisi. Jak i kiedy mogłabym je zwrócić?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...