Jump to content
Dogomania

Wylysiała jamnisia z guzem, boi sie ludzi. Pilnie wyciągamy ze schronu:(


Recommended Posts

Taką ilością zębolków to ona krzywdy nie zrobi. Siusia raczej ze stresu.Minie jej. Oby domek przetrzymał.Fajnie ,że seniorka rodziny jest wyrozumiała i w nosie straszenie przez Lonię.

Co do ubranka, to jeżeli jeszcze nadaje się do użytku odbiorę przy okazji.

Link to comment
Share on other sites

Ja dopiero co siadłam do kompa.Dzisiaj Mikołaj,musiałam swoje wnuczęta prezencikami obdarować.

Nie napiszę komentarza bo nie wiem co napisać na Loni zachowanie,jedynie to,że sika ze stresu i to jest pewne.Do Ciebie Aniu jak przyjechała też siusiała.Sądzę,że Agnieszka sobie poradzi z Lonią,może zwinie dywany na okres aż Lonia przywyknie do nowych warunków.Nic,będziemy czekać na dalsze wieści z nowego domku Loni.

Link to comment
Share on other sites

Jak sobie przypomnę, że bywało tak, że biegałam z nią co 2 a nawet co 1,5 godziny (a i tak potrafiła nalać w domu), to widzę, że jest dużo lepiej. Szkoda tylko, że musiała zalać dywan...

Nic, nie kupuję na razie biletu, liczę na wyrozumiałość domku (i dobre zabezpieczenie przed takimi niespodziankami), a jak się to nasili, to wróci do mnie.

 

Z tego wszystkiego nie napisałam, że dzień przed oddaniem Loni (czwartek) miałam o nią telefon. Pani z Wrocławia, emerytka. 

Niedawno straciła sunię, którą też adoptowala i która okazala się bardzo chora. Na jej leczenie poszło bardzo dużo pieniędzy i teraz Pani na stan zdrowia psa zwraca wielką uwagę. Miała się zastanowić. Dałam już namiary na nowy DT, choć Pani wie, że jeszcze jakiś czas będę w kraju. No, ale skoro dotąd nie zadzwoniła, to już chyba raczej z tego nic nie będzie.

Zresztą, jak pomyślę o tym, że Lonia miałaby niebawem po raz kolejny zmieniać dom, to naprawdę nie wiem, czy to wszystko ma sens...

Link to comment
Share on other sites

No mam, mam wieści.  Takie (jak dla mnie) pól na pół. Cieszy to, że Lonia nie nasiurała tej nocy ale - Panią Agnieszkę zaniepokoiło jej zachowanie, jak mówila Lonia jęczala jakoś dziwnie, więc nie poszła spać na górę, tylko spała razem z Lonią, na dole. Lonia kilka razy wpychała się do łóżka, ale Pani Agnieszka nie ugięła się i odsyłała ją na jej posłanko. Na szczęście Lonia nie daje radę na tapczan wskoczyć, bo wiadomo, co byłoby, gdyby tylko Pani Agnieszka zasnęła.

Niefajne jest również to, że Lonia nadal szczerzy ząbki i młodszy chłopiec jej się boi. Kiedy chce się do Loni zbliżyć, to robi to jakoś dziwnie, skrada się, czy na czworakach, że Lonia się denerwuje i szczeka jeszcze bardziej...

Kiedy Pan Tomek wrócił z pracy obszczekała go straszliwie, choć przecież już go znała, wyprowadzał ją na spacer itp..

.Kiedy chłopcy bawili się i to dość głośno, biegali itp. (jak to rozbawione dzieci) siedziałą na środku salonu, lub na swoim posłanku i obserwowala, co się dzieje. Nie uciekala, nie chowala się po kątach.

Chodzi za Panią Agnieszką krok w krok, szczególnie, gdy coś robi w kuchni. Apetycik oczywiście dopisuje...

Chyba nie jest najgorzej, prawda?

 

A dzieci kupiły mi bilet na samolot, na 14 grudnia, czyli, za tydzień lecę. Insh Allah...

Link to comment
Share on other sites

Lonia musi się przyzwyczaić do dużej ilości ludzi i ruchliwych dzieci. Żeby chłopczyk przestał się jej bać.Może trzeba im podpowiedzieć ,żeby chłopiec dawał Loni smakołyki z ręki.

A Lonia mogła jęczeć, bo chciała do ludzkiego łóżeczka. Znam to,

Link to comment
Share on other sites

Miałam znowu kolejny telefon o Lonię. Kiedy spytałam Panią, dlaczego akurat ją wybrałą, odrzekła, że to nie ona, tylko jej Tato Lonię wypatrzył. Niedawno zaginął mu piesek i chce kolejnego, a Lonia mu się spodobała. Jak spytałam, jak zaginął, odrzekła że był z tatą na rybach, biegał sobie gdzieś i przepadł...To był 10 letni shih tzu...może uciekl, może ktoś go ukradł...nie wiedzą. Ponoc go szukali.

Natychmiast po tym tel. zadzwoniłąm do Pani Agnieszki, że będzie dzwonić taka osoba i żeby psa nie oddawała. Bo niepokojące jest to, że pieska nie upilnowali. Niestety, nie rozmawiałam, tylko nagrałam się na sekretarkę.

Myślę, że po takiej info nie powinni dostać psa. Chyba, że się  mylę...

Chociaż wiem, że musi być wizyta PA, dokładny wywiad, to jestam mocno zaniepokojona...

Link to comment
Share on other sites

Miałam znowu kolejny telefon o Lonię. Kiedy spytałam Panią, dlaczego akurat ją wybrałą, odrzekła, że to nie ona, tylko jej Tato Lonię wypatrzył. Niedawno zaginął mu piesek i chce kolejnego, a Lonia mu się spodobała. Jak spytałam, jak zaginął, odrzekła że był z tatą na rybach, biegał sobie gdzieś i przepadł...To był 10 letni shih tzu...może uciekl, może ktoś go ukradł...nie wiedzą. Ponoc go szukali.

Natychmiast po tym tel. zadzwoniłąm do Pani Agnieszki, że będzie dzwonić taka osoba i żeby psa nie oddawała. Bo niepokojące jest to, że pieska nie upilnowali. Niestety, nie rozmawiałam, tylko nagrałam się na sekretarkę.

Myślę, że po takiej info nie powinni dostać psa. Chyba, że się  mylę...

Chociaż wiem, że musi być wizyta PA, dokładny wywiad, to jestam mocno zaniepokojona...

No to na 100% nie powinni dostać psa

Link to comment
Share on other sites

To dobrze, że nie tylko ja mam takie odczucie. 

Nie wiem, jak będzie wyglądała ewent.adopcja Loni. Ale Fundacja Sos Dla Jamników wie, że Lonia jest w Długołęce i ma telefon do Pani Agnieszki. 

Jak pomyślałam, że Lonia mogłaby trafić do nieodpowiedzialnych ludzi, to...zresztą każdego psa szkoda...

Może ludzie nie najgorsi, ale chyba z tych nie przejmujących się zbytnio psem, bo w końcu "to tylko pies".

Link to comment
Share on other sites

Miałam znowu kolejny telefon o Lonię. Kiedy spytałam Panią, dlaczego akurat ją wybrałą, odrzekła, że to nie ona, tylko jej Tato Lonię wypatrzył. Niedawno zaginął mu piesek i chce kolejnego, a Lonia mu się spodobała. Jak spytałam, jak zaginął, odrzekła że był z tatą na rybach, biegał sobie gdzieś i przepadł...To był 10 letni shih tzu...może uciekl, może ktoś go ukradł...nie wiedzą. Ponoc go szukali.

Natychmiast po tym tel. zadzwoniłąm do Pani Agnieszki, że będzie dzwonić taka osoba i żeby psa nie oddawała. Bo niepokojące jest to, że pieska nie upilnowali. Niestety, nie rozmawiałam, tylko nagrałam się na sekretarkę.

Myślę, że po takiej info nie powinni dostać psa. Chyba, że się  mylę...

Chociaż wiem, że musi być wizyta PA, dokładny wywiad, to jestam mocno zaniepokojona...

Sama bym zabrała tego pana na grzyby do lasu i z chęcią zgubiła!!!

Co za ludzie!!!

Biedny psiak :(

 

Nigdy w życiu takim psa bym nie dała!!!!!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...