Jump to content
Dogomania

Wylysiała jamnisia z guzem, boi sie ludzi. Pilnie wyciągamy ze schronu:(


Recommended Posts

Figuniu, masz prawo domagać się zwrotu pieniędzy. Z tego co wiem zdecydowałaś się wziąć Lonię, bo była deklaracja pomocy ze strony fundacji i konkretnej osoby.

Uważam,że postępowanie wobec Ciebie jest delikatnie mówiąc nie w porządku.

Widziałam wpisy Isadory na innych wątkach ,więc funkcjonuje na dogo.

Nie powinnaś się certolić tylko wyraźnie zażądać zwrotu. Wiele osób traktuje łagodność jako słabość i wykorzystuje to .

Jestem tego samego zdania.

 

A na początku jakoś były wątpliwość czy wpłacać z bazarków na fundacje czy bezpośrednio do Ciebie Aniu. 

I pamiętam co było odpisane a teraz działa się zupełnie inaczej?

Brak słów.

Link to comment
Share on other sites

Jeżeli mam prawo wypowiedzieć się na temat Fundacji to tylko tyle napiszę,że brak kontaktu z opiekunem psiaka bardzo źle świadczy o tej Fundacji.Być może Fundacja boryka się z brakiem funduszy ale to nie oznacza,że ma milczeć,powinna wprost poinformować o zaistniałej sytuacji i przełożyć termin zwrotu pieniążków.

Figuniu,widzisz,nie zostało dopełnione formalne,prawne przekazanie Loni Tobie i teraz masz problem ze zwrotem pieniążków.Rozmowa słowna nic nie znaczy.

Aniu wysłałam dzisiaj priorytetem umowę w dwóch egzemplarzach,powinna jutro dotrzeć.Umowa dotyczy DS ale przeczytaj dokładnie i wykreśl niepotrzebne punkty a DS zastąp DT.Napisz też dane kontaktowe do Poker aby gdzieś nie wsiąkły.Umowa,którą mam ze Schroniska w Elblągu nie nadaje się ponieważ tam widnieją dane Schroniska.Jest to też umowa dotycząca DS ale jest poprzekreślane i wyrazy zastąpione DT.

Link to comment
Share on other sites

Pewnie to głupie, ale wciąż mam nadzieję, że sprawa się wyjaśni.

Z tylu wątków "znam" Isadorę, Yunonę i nigdy nie spotkałam się z tym, by ktoś miał jakieś problemy z uzyskaniem od Nich pomocy. Na sprawy finansowe nigdy nie patrzyłam, więc w sumie nic nie mogę napisać, ale myślę, że też zawsze było i z tym OK.

Czyżbyśmy miałby być wyjątkiem...?

Napiszę raz jeszcze do Isadory maila, chociaż nie czuję się z tym dobrze...

 

Anulko, bardzo dziękuję za umowy. A ja już napisałam odręcznie na wzór tych z watku seterów.

Link to comment
Share on other sites

Figuniu, przestań przepraszać ,że żyjesz.Wzięłaś Lonię,zrobiłaś co należy i   nikt łaski nie robi .Jak się  zobowiązał , to ma się tego trzymać. Dla mnie to jest jedno wielkie świństwo wobec Ciebie i Loni.

To Fundacja powinna się źle czuć ,a nie Ty.

Link to comment
Share on other sites

Pokerku, całe życie jestem taka właśnie "przebojowa"...już się chyba nie zmienię....

Mail wysłany.

 

Jakiś czas temu pisałam, że na Loni pleckach pojawił się guzek. Był nawet już widoczny pod ubrankiem, płaszczykiem podszytym futerkiem...więc spory. Od kilku już dni go nie ma. Zniknął!! Oczywiście bardzo mnie to cieszy. Czy ktoś wie, co to mogło być? a może to jakie pospolite zjawisko, tylko nie wiedziałąm o tym...

 

Lonia rozrabia czasem tak , że aż się dziwię, skąd u takiej zabiedzonej starszej psinki tyle wigoru i energii.

To, co robiła latem, jesienią na spacerach, z racji ultra krótkich, ograniczonych do niezbędnego minimum wyjść, robi teraz w domu. Czyli, oczywiście zabawa z ukochanymi kamykami. Czy to na tapczanie, czy na podłodze, czy nawet w swoim legowisku, grzebie łapkami aż wyrzuci kamyk za siebie, podskakuje robiąc piękny "w tył zwrot", znajduje kamyk, bierze w pysio, niesie na wybrane miejsce, kłądzie i znowu grzebie łapkami...Lubi mieć wtedy koło siebie jakieś kocyki, szmatki, bo tak fajnie przy okazji tarmosi je, albo zagrzebuje tam kamyczek, a potem zawzięcie go szuka...

Czasami spotyka mnie zaszczyt, że mogę jej ten kamyk rzucić. Wcześniej szczeka i patrzy wymownie aż przyjdę. Czasem nie mogę przyjść od razu i wtedy szczeka tak, że trzeba rzucać wszystko, bo ma się ochotę ją udusić...

 

Przerywam opis zabaw Loni, bo właśnie dostałam odpowiedż od Isadory.

Sprawa Loni Jej umknęła...przeprasza. 

Chyba będzie dobrze...

Link to comment
Share on other sites

Fundacja posiada pieniążki zebrane na Lonię,na konto fundacyjne,myślę,że Ania odzyska zwrot kosztów weterynaryjnych.

Lonia na bank czuje się dobrze,ożywiła się jest radosna,tak trzymać :klacz: .Oby tylko przetrwała jakoś rozłąkę z Anią i zaakceptowała nowe warunki.Jak ja się okropnie martwię to chyba nikt nie wie.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze nie myślę o piątku, bo pewnie przestałabym spać, jeść i normalnie funkcjonować.  Też się boję. Jednak odrzucam złe myśli - to nie zawsze się udaje ale też "namartwiłam się" już tyle, że chyba wyczerpałam jakiś limit...

Cały czas powtarzam sobie, że tak będzie lepiej dla niej. Oby tylko zechciała również tak uważać...

Początki mogą być trudne, wiadomo, ale mam nadzieję, modlę się o to, by szybko się przestawiła.

Zobaczy, że jest i pełna miseczka i ciepłe posłanko, ludzie, którzy nie robią krzywdy, tylko czule przemawiają...troszczą się...czego chcieć więcej. Nawet jeśli przez kilka dni będzie smutna, to ...no cóż..nie sądzę, by to było więcej niż 2,3 dni. A może krócej...i oby.

Link to comment
Share on other sites

I wzajemnie, kochana. Także mocno Cię ściskam choć tylko 1 ręką.  Mam Lonię na kolanach i piszę jedną ręką, bo na drugiej leży śliczna, malutka głowinka...

Pierwszy raz, zamiast zakopać się pod kołderką, pokazywała że chce na kolanka...

Co tez to może znaczyć... 

Link to comment
Share on other sites

Figuniu,musimy sobie pomagać wzajemnie bo byśmy zginęli w nawale problemów.Ja też otrzymałam i otrzymuję ogromną pomoc od Dogomaniaków.Mam dwa psiaki w domciu i w dodatku nie cieszące się dobrym zdrowiem.

Nasunęła mi się taka myśl,że Lonia przeczuwa co ją czeka,stąd takie jej zachowanie.Tymczasowiczki moje tak albo w podobny sposób się zachowywały,były bardzo blisko mnie z tym,że przed adopcją w domu nastawała nerwowa atmosfera,dużo rozmawiałam z TZ o adopcji.Psy dziwnie,wiedzą,przeczuwają,że coś się może wydarzyć innego niż na co dzień.

Link to comment
Share on other sites

Rozumne są,oj rozumne...!W dzień mojego przyjazdu nad ranem do Anulki,Miki już ją darł pazurami od ok 5 i nie dał spać.Latał od łóżka do drzwi,co by nie zaspała i mnie odebrała z dworca.Jak przyjechałyśmy,to radości nie było końca... :smile: Zawsze,w dzień mojego wyjazdu,chodzi smutny i ma minkę nieszczęśnika....Kochany Mikuno! :smile: One jednak, coś wiedzą i czują...

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj Lonia zachowuje się normalnie, tzn. bawi swoim kamykiem i co chwilę szczeka, warczy a przy tym patrzy na mnie wyczekująco.  Wyraźnie czegoś chce, jednak gdy zrobię krok w jej kierunku, natychmiast łapie kamyk i warczy bardzo groźnie...

Raz na 50 razy zdarza się, że pozwala mi wziąć kamyk i rzucić. Natychmiast za nim biegnie zadowolona, ale potem znowu kamyka nie da dotknąć, choć potrafi długi czas na mnie szczekać, wołając niby do zabawy. Naprawdę nie wiem, jak ktoś się z nią kiedyś bawił. Dlaczego jest tak nieufna. Niby chce bym się z nią bawiła, ale jest przy tym tak spięta, zdenerwowana, to warczenie, rzucanie się na kamyk, bym czasem go nie wzięła - jest na serio. Nie wiem o co jej chodzi, gdy tak na mnie szczeka i czeka, aż podejdę. Bo potem jest bronienie kamyka. Jak zdarzy się, że go nie broni, biorę go i bardzo ją chwalę, głaszczę itp. Ale to i tak nie pomaga. Tak wygląda zabawa z Lonią...

A teraz poszła na swoje posłanko z kamykiem i widzę, że szarpie rant posłanka. Gdyby miała zęby jak należy, już dawno chyba posłanie byłoby w strzępach...

Tak myślę, że musiał ją mieć jakiś za przeproszeniem głupek...nie nauczył zabawy, tylko drażnił się z nią i o wszystko musiałą walczyć. 

Link to comment
Share on other sites

Już za pół godziny będziemy  z Lonią jechać do Długołęki.

Trudno mi wyobrazić sobie, że wrócę sama...

Trzymajcie kciuki ! O dobre myśli też proszę!!! Dla Loni...

Cały dzień o Was myślę....Przykre, że musicie się rozstawać ale tu inaczej niestety się nie da...

Link to comment
Share on other sites

Co tu pisać. Dom pusty. Smutno i źle. Miałam już telefon od Pani Agnieszki. Lonia szczeka i wyje pod drzwiami (słyszałam). Ale daje się czasami skusić na smakołyki. Jest też głaskana, tulona.

Tak bym chciała, żeby jutro już był jaki tydzień od oddania, a nie dopiero drugi dzień...bo jeszcze jutro może płakać...

 

Dziękuję kochane za kciuki i te dobre myśli, wciąż są bardzo potrzebne!

Nie dam rady już nic więcej napisać.

  • Upvote 1
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...