Jump to content
Dogomania

Bugi nie żyje


kakadu

Recommended Posts

  • Replies 299
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

O mój Boże:-(:-(
W życiu bym nie pomyślała, ani przez chwilę, prędzej że wpadł pod samochód.
Ale że umarł tak blisko:-(
Przecież chodziliście, wołaliście, a on może leżał tam nieprzytomny w swojej chorobie.
I nie mógł nic zrobić.
Kakadu, strasznie Ci współczuję.
Masz poczucie winy, ale nie miej, nawet gdybyś go luzem puściła miałaś prawo mu ufać, był u was tyle czasu.
A przecież gdybyś wiedziała, że jest tak blisko, pod każdy krzaczek byś zajrzała.
Kurcze, może on faktycznie intuicyjnie czuł, że musi odejść i odbiegł.
Tylko to tak boli, wiem.
Ale są psy, które nie umierają przy człowieku, muszą odejść w ustronne miejsce.
Może jego przeszłość, jego stan zdrowia też miało to wpływ na taki nagły i ciężki przebieg babeszjozy.

Bardzo bardzo mi Bugiego szkoda:-(
Płacz Kakadu, łzy są potrzebne by przeżyć.

Buginku śpij spokojnie.

Edited by Awit
Link to comment
Share on other sites

bugiemu mówiłam to codziennie, ale chciałam wam powiedzieć, że bardzo go kochaliśmy; naprawdę; jakos tak jakbyśmy wiedzieli, że mamy mało czasu;
wczoraj z mężem cały wieczór przepłakaliśmy, chodziliśmy do bugisia, wyrzucaliśmy sobie, że źle go szukaliśmy, że nie pobiegliśmy za nim od razu do tego lasu; że nie wzięliśmy urlopu na poniedziałek, ze nie siedzieliśmy tam cały czas - on przecież w końcu wrócił, a nas tam nie było; nawet sobie nie chcę wyobrażać, jak samotnie umierał w tych ciemnościach; chyba mi serce pęknie; wszystko zrobiliśmy nie tak jak trzeba; począwszy od niedbale zapiętej smyczy (przepinałam go z szelek na obrożę), a skonczywszy na idiotycznym postępowaniu po tym jak sie wypiął; na początku nie wierzyłam, że jest na luzie; gapiłam sie jak biegnie i nic nie rozumiałam; potem zaczęłam go wołać, a on zupełnie nie zwrócił na mnie uwagi; zanim sie ocknęłam był już z 50 metrów ode mnie, a ja ciągle wołałam, zamiast oddac mężowi smycz od drugiego psa i gnac za bugim ile sił;
uczyłam go, żeby przychodził na zawołanie, zawsze przychodził; i na działce i na spacerach; musiałam go uczyć, bo nie wiedziałam, gdzie trafi, nie chcialam, żeby się zgubił; buginek strasznie ciągnął, kilka razy wyrwał mi smycz z ręki; za każdym razem jak go wołałam przychodził; ale powinnam wiedzieć, że nie moge mu ufać; nie trzeba było stać jak kretyn i wołać, tylko biegiem za nim lecieć; zachowałam się jak skończona idiotka; i to obciąży moje sumienie na zawsze; żebym uratowała życie nie wiem ilu psom, to nie spłace długu i nie oczyszczę swojego sumienia; bugi nie żyje przeze mnie i to nie jest żaden teatr, żeby sobie popłakać; żeby usłyszeć wasze zapewnienia, że nie mam racji, że zrobiłam dla niego wszystko;
mąz też się zadręcza, bo jak poszedł później z bratem szukać buginka to zatoczył koło, a potem biegł szybko w kierunku jakiegoś szczeknięcia, które przypominało szczek bugiego; przez to ominął to miejsce, gdzie bugi sie zgubił, a potem odnalazł; gdybym wtedy była z nim, powiedziałbym mu, że tam w jakimś domu, jest pies który i mnie kiedyś zmylił szczekaniem;
jeszcze ta pora roku - przecież gdyby było widniej to bylibyśmy tam codziennie; ale po ciemku nie chodziliśmy już do tego lasu; przez cały tydzień, kiedy wracaliśmy z pracy, biegliśmy z psami na spacer, a potem juz po ciemku wieszaliśmy ogłoszenia; nie możemy sobie zupełnie przypomnieć jaką trasą szliśmy z psami w poniedziałek i czemu nie poszliśmy choc kawałek do lasu; to jakis koszmar; same pytania bez odpowiedzi; ja zresztą nie wiem czemu byłam przekonana, że bugi raczej poleciał przed siebie i, że jest juz daleko; zaraz potem jak na wątku pokazały sie głosy, żeby szukac w tym miejscu, gdzie zginął poszliśmy tam, to było we wtorek, później jeździliśmy po tym odludziu w wieliszewie, po telefonie od tego faceta; widziałam worek, którym ta kobieta przykryła bugiego i nic, ale to nic mnie nie tknęło, że on tam lezy;
myslę, że gdyby nie ta cholerna babeszjoza, odnaleźlibyśmy się w końcu; nie wiedzieliśmy, że mamy tak straszliwie mało czasu; bugi zgubił się w niedzielę koło południa, a umarł w nocy z poniedziałku na wtorek;
począwszy od mojej bezdennej głupoty, przez złe założenia co do drogi jego ucieczki, a tym samym bezsensowne poszukiwania, aż do tego zasranego kleszcza (przecież nie każdy kleszcz zaraża, przecież bugi byl zakroplony fiprexem) wszystko było nie tak; jakby cały świat sprzysiągł się przeciw temu małemu, kochanemu, nieporadnemu gamoniowi; w tym ludzie, którym zaufał, czyli ja i mój mąż; tego sobie nigdy nie wybaczę; bo swoim niedbalstwem wywołałam całą lawinę tych okropieństw i bugi przypłacił to życiem; tego się już nie naprawi; powiedzcie mi jak mam z tym teraz życ?

Edited by kakadu
korekta dni, nieważna dla bugiego, ale dla mnie istotna
Link to comment
Share on other sites

Marto, niemal każdy z nas tak reaguje na śmierć kogoś najbliższego - czy to człowieka, czy zwierzęcia - że można było zrobić coś więcej, postąpić inaczej, że gdyby się wiedziało, gdyby się przewidziało...i obwinianiu się nie ma końca. A to jest najczęściej jakiś cholerny zbieg okoliczności, splot zdarzeń, jakby jakiś w góry nakreślony scenariusz, który zmierza nieuchronnie w jednym tylko kierunku, i jedno tylko ma zakończenie.

Link to comment
Share on other sites

Cały dzień myślałam o Bugim.
Teraz znowu płaczę:-(
Pamiętam jak Kakadu założyłaś wątek, jak się przejęłam Bugim, od wczoraj mam przed oczami jego śliczne ostatnie zdjęcia i nie chcę, ale widzę w wyobraźni ten las, folię.
To co się stało to jakiś koszmar, pytania pozostaną bez odpowiedzi Kakadu,
nie powinnaś tak się zadręczać myślami.
Nie mówię by Cię pocieszyć, mnie daleko od tego, nienawidzę być pocieszana i sama tego nie robię.
Ale uwierz, nie możesz mówić o swojej winie.
Tu nie ma Twojej winy, tu winny jest los, jakieś fatum nad Bugim zawisło.
Bardzo bardzo Ci współczuję, tych przeżyć, myśli, oskarżania się, poczucia winy:-(

Link to comment
Share on other sites

pocieszyć się nie da, ale bardzo wam jestem wdzięczna za obecność i próby...
mój tż strasznie to przeżywa, od niedzieli praktycznie nie je; mówie, że nie może nic przełknąć; nigdy go nie widziałam w takim stanie; ciągle tylko powtarza, że powinien pobiec za bugisiem, lepiej go szukać;
a pomyśleć, że najbardziej bałam się, że jak bugiś znajdzie dom, to ktos go nie dopilnuje i on ucieknie...

Link to comment
Share on other sites

jezu, nie daruję sobie tego, że umierał sam w lesie, bez pomocy i taki zagubiony;
jak znalazła go ta kobieta, to miał zakrwawiony języczek; świeża krew kapała mu z pyszczka; może i nie umarł gwałtownie, ale skoro miał krwotok wewnętrzny to na pewno wszystko go bolało; przepraszam, że to piszę, ale nie mam siły być sama z tymi myślami, a tża już nie chcę dręczyć...

wczoraj ktoś dzwonił na numer z ogłoszenia o zaginięciu buginka;
nie odebrałam, bo bałam się, że jak usłyszę, że ktos go własnie widział, to po prostu w to uwierzę...

Link to comment
Share on other sites

Niekoniecznie - jeśli miał krwotok to poprostu zasnął i nic nie czuł - czasu nie cofniemy, zrobiliście wszystko co było można - wiem że to trudne chwile dla Ciebie ale jak Ci pisałam w sms kochana - zrobiliście dla niego więcej niż ktokolwiek inny, daliście mu dom, żył szczęśliwie w ciepłym, kochającym go otoczeniu - gdyby nie Wy nie mialby takiej szansy !!!

Link to comment
Share on other sites

dziękuję wam za wszystko;

zobaczcie jak się układają daty w życiu bugisia:

przyjechał do mnie 13. lipca, umarł 13. listopada;
zaginął w niedzielę koło 11:00, "wrócił" do domu w następną niedzielę o tej samej porze

to oczywiście nic nie znaczy, zwykłe zbiegi okoliczności, ale dopatruję się znaków na niebie i ziemi, że tak miało być, że nic nie mogło odwrócić tej tragicznej, raz rozpoczętej historii, że to było częścią jakiegoś większego planu, a śmierć tego nieszczęsnego psa miała sens i czemuś służyła...

Link to comment
Share on other sites

[B][SIZE=4]pamiętajcie wy o mnie co sił, co sił...
choć przemknąłem przed wami jak cień...[/SIZE][/B]
[SIZE=1] j.kaczmarski[/SIZE]

[IMG]http://i47.tinypic.com/5mldzp.jpg[/IMG]

[IMG]http://i47.tinypic.com/2nksz8y.jpg[/IMG]

[IMG]http://i50.tinypic.com/2s9u2zb.jpg[/IMG]

[IMG]http://i47.tinypic.com/2vbpvd0.jpg[/IMG]

[IMG]http://i48.tinypic.com/sg780l.jpg[/IMG]

Edited by kakadu
Link to comment
Share on other sites

Martuś , tak mi przykro , bardzo Ci współczuję :-(
Zmroził mnie dzisiaj Twój wpis na wątku Fredzika , teraz już wiem dlaczego :-(
Tak niedawno pomagałaś nam szukać Miszki , a teraz jak sama potrzebowałaś pomocy to ......
Jak napiszę , że to nie Twoja wina to i tak Twój ból nie będzie mniejszy ......
Trzymaj się Martuś i przepraszam , że nie mogłam pomóc , przepraszam , że nie zdążyłam nawet zadzwonić :placz:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kakadu']dziękuję wam za wszystko;

zobaczcie jak się układają daty w życiu bugisia:

przyjechał do mnie 13. lipca, umarł 13. listopada;
zaginął w niedzielę koło 11:00, "wrócił" do domu w następną niedzielę o tej samej porze

to oczywiście nic nie znaczy, zwykłe zbiegi okoliczności, ale dopatruję się znaków na niebie i ziemi, że tak miało być, że nic nie mogło odwrócić tej tragicznej, raz rozpoczętej historii, że to było częścią jakiegoś większego planu, a śmierć tego nieszczęsnego psa miała sens i czemuś służyła...[/QUOTE]
Po śmierci mojej Fraszki też doszukuję się "jakiegoś większego planu"; To tez daty: 4.09 2006 r umarła Punia. Fraszka (to jej nastepczyni) odeszła 4 października; wcześniej- 4 kwietnia odebrałam wyniki badań, które nie pozostawiały złudzeń..., 4 maja było już tak źle, że podjęłam decyzję że pomogę jej odejść, ale znalazłam nowego lekarza i Fraszka od nowa zaczęła walczyć z chorobą... Nie zabiła jej jednak choroba; odeszła w tak tragicznych okolicznościach, że trudno mi o tym pisać. Może teraz biega z Bugisiem po Tęczowych łąkach

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kakadu'][B][SIZE=4]pamiętajcie wy o mnie co sił, co sił...
choć przemknąłem przed wami jak cień...[/SIZE][/B]
[SIZE=1]j.kaczmarski[/SIZE]

[IMG]http://i47.tinypic.com/5mldzp.jpg[/IMG][/QUOTE]

Pamiętmy pręguska, i on pamieta jak miał dobrze u Was....

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...