Jump to content
Dogomania

ma_ruda

Members
  • Posts

    1566
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ma_ruda

  1. Pies już w domu! To zasługa facebooka a dokładnie strony zaginione/znalezione Kraków i okolice. Zamieściłam tam post i po godzinie zgłosiła się właścicielka. Przyznam, że jestem pod wrażeniem.. W ciągu tej godziny wiadomość została udostępniona kilkadziesiąt razy. Chipa ani tatuażu pies nie miał- sprawdził to pan, który przyjechał ze schroniska i potwierdzili właściciele przy odbiorze. Chodzi bez smyczy i obroży a więc tym samym bez adresówki. Okazało się, że nie pierwszy raz uciekł a raczej oddalił się, ale zawsze wracał do domu.Dzisiaj być może też by wrócił gdybyśmy się nim nie zajęły. Mieszka niedaleko ode mnie, więc tym bardziej cieszę się, że nie odesłałam go do schroniska, bo naraziłabym psa na niepotrzebny stres. Mam nadzieję, że właściciele pomyślą przynajmniej o chipie no i że kiedyś to "oddalenie się" nie zakończy się bardziej dramatycznie. Bo poza tym to super pies. Gdyby nie moja Oti, no i jednak trochę przerastająca mnie energia i siła setera, to nie martwiłabym się, czy właściciele się odnajdą. Pies czuł się u mnie jak u siebie.
  2. Dzisiaj na os. Piastów w Krakowie moja znajoma znalazła psa w typie setera irlandzkiego. Pies jest zadbany, przyjazny. Zgłosiłam go do krakowskiego schroniska ale nie miałam sumienia go oddać. Dzisiaj zostaje u mnie, ale niestety jeżeli do jutra nie znajdzie się właściciel, nie mogę psa dłużej zatrzymać (domowniczka Oti nie jest zachwycona jego towarzystwem). Może ktoś kojarzy? albo zechce się psem zaopiekować na czas poszukiwań właściciela? Pies nie ma chipa ani tatuażu.
  3. Dzisiaj na os. Piastów w Krakowie moja znajoma znalazła psa w typie setera irlandzkiego. Pies jest zadbany, przyjazny. Zgłosiłam go do krakowskiego schroniska ale nie miałam sumienia go oddać. Dzisiaj zostaje u mnie, ale niestety jeżeli do jutra nie znajdzie się właściciel, nie mogę psa dłużej zatrzymać (domowniczka Oti nie jest zachwycona jego towarzystwem). Może ktoś kojarzy? albo zechce się psem zaopiekować na czas poszukiwań właściciela?
  4. Tak długo mnie tu nie było ale to nie znaczy, że zapomniałam. Mimo upływu lat, nie ma chyba dnia, żebym nie wspominała Puni i Fraszki. Dzisiaj minęły 4 lata od śmieci Fraszki a miesiąc temu - 10 lat od pożegnania Puni. Wydaje się to tak długo, że przeliczałam kilka razy z niedowierzaniem. Wciąż wydaje mi się, że obydwie jeszcze tak niedawno były ze mną.
  5. Wróciłam na Dogo po długiej nieobecności i cieszę się, że bez trudu odnalazłam Psonię. Nie wiedziałam, że także Balbinka dołączyła do naszych piesków za Tęczowym Mostem. Bardzo mi przykro. Mam nadzieję, że uda mi się odnaleźć Punię Fraszkę. Zmienione dogo zniechęciło mnie do wizyt na forum ale na szczęście nie pozbawiło wspomnień.
  6. Dawno mnie nie było na Dogo, bo niestety nie odnalazłam się tutaj po zmianie, więc zaglądam sporadycznie. Ale cieszę się, że bez trudu odnalazłam znajome pieski zza Tęczowego Mostu. teraz muszę odnaleźć moje sunie Punię i Fraszkę. A Was pozdrawiam i życzę ciepłej jesieni.
  7. Pamiętam o Puni i Fraszce ale jak widać rzadko wspominam tutaj. Nadal nie potrafię się odnaleźć na tym nowym forum, nie działają mi funkcje, które teoretycznie są dostępne, nie potrafię odnaleźć wątków, postów. Ale codziennie widzę moje sunie- spacery z Oti tymi samymi ścieżkami co przed laty z Punią a później Fraszką zawsze przywołują wspomnienia. Czasem myślę, że Oti jest trochę ofiarą tych wspomnień. Pozostał mi lęk, że coś się stanie, coś zaniedbam albo przeoczę i stałam się wobec Oti chyba nadopiekuńcza. Wciąż powraca to myslenie, że "może, gdybym..."
  8.     Wiem, bo byłam przy tym a nawet mam swój maleńki udział. Wypatrzyłam pieska na wieczornym spacerze (ok.godz 23-ej) i zadzwoniłam do państwa. Na szczęscie dzień wcześniej spotkałam Pana i wiedziałam, że Tuptuś już pokazywał się w okolicy ale uciekał nawet przed przed właścicielami. Dlatego nie zbliżałam się do niego. No a potem mogłam już tylko obserwować całą akcję z bezpiecznej odległości. Państwo Tuptusia byli fantastyczni.Piesek w koncu zbliżył sie do Pana, nie uciekał ale Pan cierpliwie siedział i pewnie z nim z nim rozmawiał. Trwało to kilkanaście minut a może nawet dłużej. Wróciłam do domu i już z balkonu widziałam finał: Tuptusia niesionego na rękach do domku. Podejrzewam, że udało się go tym razem zatrzymać, bo pewnie był już głodny i zmęczony. Kiedy go zobaczyłam zachowywał się tak jakby właśnie szukał jedzenia. Ogromnie się cieszę, że wrócił do domu i mam nadzieję, że ta trzydniowa tułaczka nie odbije się na jego psychice. Tuptuś jest bardzo lękliwym psem ale obserwowałam jak z dnia na dzień robił postępy. Chyba nie mógł znaleźć lepszego domu. Kiedy się dowiedziałam, ze zginął, prawie bez przerwy o nim myślałam. Dzięki temu go wczoraj "wypatrzyłam". Nawet w pierwszej chwili nie mogłam sama sobie uwierzyć, że go rzeczywiście widzę (państwo, zresztą też mieli wątpliwości, kiedy zadzwoniłam) Wydaje mi się, że Tuptuś miał dobre szelki. On je zgubił (razem ze smyczą) już po ucieczce. Prawdopodobnie zaplątał sie gdzieś w krzakach i tak się z nich uwolnił. Wiem od Pana, że je znalazł; były przecięte.
  9.     Własciciele na pewno robią co mogą; bardzo troszczyli się o Tuptusia i było widać, jak w krótkim czasie zmienił się i wydawał się coraz śmielszy. Wczoraj pewnie się czegoś przestraszył. Jestem gotowa pomóc w poszukiwaniach ale nie wiem jak. Chyba trzeba byłoby sie skupić na okolicy w promieniu kilku kilometrów od osiedla Piastów i tam wieszać plakaty i pytać ludzi. Może jego leki w tym wypadku dobrze rokują, bo nie odważył się pobiec daleko?
  10.     Mieszkam w poblizu, wiec moge zapewnić, ze plakaty na osiedlu wiszą. Może tylko radziłabym trochę większy format, bo są mało widoczne. Czytałam (chyba w ogłoszeniu na stronie schroniska), że Tuptuś był widziany dzisiaj rano niedaleko miejsca zaginięcia?
  11.     Wróciłam z Jastarni i zgodnie z obietnicą "donoszę" : było CUDOWNIE. Zacznę od plaży dla turystów z psami. Plaża jest pomiędzy Jastarnią i Juratą. W pobliżu na lądzie nie widziałam żadnych zabudowań; wydaje mi się jednak, że bliżej jest z Jastarni. Plaża piękna, szeroka, czysta. Nawet "w godzinach szczytu" prawie pusta. Przychodzili tu głównie ludzie z dużymi psami; małe były tolerowane na pozostałych plażach (tych z zakazami wprowadzania zwierząt) Ja ze swoją spanielką korzystałam z obydwu opcji. Mieszkałam w zachodniej części Jastarni, czyli najbliżej wejścia na psią plażę. Polecam ten rejon szczególnie tym, którzy nie lubią przeciskać się przez tłum plażowiczów albo przez zatłoczone miasto. Ale oczywiście można też dojść na tę plażę leśną ścieżką a nawet deptakiem. Przyznam, że przez wiele lat wykluczałam wakacje na półwyspie helskim, bo nie lubię nadmorskich kurortów a nad morzem potrzebuję tylko morza. Jechałam więc do Jastarni pełna obaw. Okazało się, że niepotrzebnie. Jastarnia może zadowolić zarówno miłośników "kurortowych rozrywek" jak i tych poszukujących spokoju i dzikich(no prawie dzikich)plaż. A nasze psy pewnie wybrałyby tę drugą opcję.
  12. 10 lat to całe życie Psoni tu na ziemi. Ale Ci, którzy odeszli żyją tak długo, jak długo trwa pamięć o nich. My pamiętamy.
  13.     Polecam Przylasek Rusiecki. Można tam znaleźć miejsce poza plażą strzeżoną. Jest tam kilka zatoczek, w których można się ulokować w miarę mało zatłoczonym miejscu. Raczej poza weekendem. Przylasek jest wprawdzie poza miastem ale dojazd samochodem to nie problem a komunikacją miejską? Nie próbowałam ale jeździ tam jakiś autobus MPK.
  14. Nie zapomniałam o Puni i Fraszce. nadal nie ma chyba dnia, żebym chociaż przez chwilę nie myślała, nie mówiła, nie wspominała. Dzisiaj wspominam nasze ostatnie wakacje: z Punią w 2006 roku, z Fraszką w 2012. Pamiętam te upalne dni, takie jak dzisiejszy. W lipcu 2006 roku nie byłam świadoma choroby Puni. Myślałam, że źle znosi upały, bo jest już staruszką. Oszczędzałam ją, unikałam spacerów w pełnym słońcu, zrezygnowałam z wyjazdu na wakacje. Zabrakło mi jednak wyobraźni i przekonana, że to dla jej dobra, kilka razy wyjeżdżałyśmy za miasto. Dopiero teraz mam świadomość, że prawdopodobnie te wycieczki były dla niej męczące. Po ostatniej, już powakacyjnej wróciła w tak złym stanie, że w niedzielę pojechałyśmy do lecznicy. I wtedy usłyszałam wyrok. Był szok, niedowierzanie, beznadziejna walka. Wszystko trwało zaledwie dwa dni a w moich wspomnieniach to była wieczność. Ale to Punia przeniosła się do wieczności. Ja zostałam tutaj i przez trzy miesiące czekałam na Fraszkę. A potem były kolejne wakacje i pierwsza wyprawa z Fraszką nad morze. Z Punią takich wakacji było około 10. Z Fraszką ? Nie mogę się doliczyć dokładnie. 3- 4 ? Na pewno ostatnie spędziłyśmy w domu i desperacko walczyły o każdy dzień życia Fraszki. Rok wcześniej byłyśmy w Chłapowie. I to było moje ostatnie lato nad morzem. W 2013 roku wakacje "zorganizowała" mi Oti. Nie chciałam narażać jej na dodatkowy stres i kolejną zmianę domu, nawet na 2 tygodnie. W ubiegłym roku zabrakło mi odwagi na jakikolwiek wyjazd. I teraz pierwszy raz po 4 latach zdecydowałam się pokazać Oti morze. Mam nadzieję, że jej się spodoba a dla mnie będzie to okazja do tych dobrych wspomnień wakacyjnych z Punią i Fraszką.
  15.     Rzadko zaglądam na forum ale nie dlatego, że zapomniałam o naszych psinkach za Tęczowym Mostem. Niestety nie potrafię się odnaleźć na nowym dogo i prawdę mówiąc brakowało mi czasu i zapału, żeby coś z tym zrobić. Ale już mam wakacje, wiec czasu więcej. Także na wspomnienia, które teraz przywołują te nieznośne upały.
  16.     Upały meczą nas wszystkich. Mnie dodatkowo przywracają wspomnienia ostatnich wakacji Z Punią a potem z Fraszką. Oczywiście nie było wtedy możliwe opuszczenie miasta. Spacery ograniczałam do wyjścia na trawnik przed blokiem. Ale obydwie sunie przetrwały gorące lato. Punia odeszła we wrześniu, Fraszka w październiku. Helguni życzę, żeby sprawdziły się prognozy o ochłodzeniu za kilka dni
  17.   &nbsp Jadę do Jastarni (oczywiście z psem) w sierpniu. Zarezerwowałam pokój blisko a nawet bardzo blisko psiej plaży. Miejsce wydaje mi się idealne ale czy tak jest rzeczywiście napiszę po powrocie. Dodatkową zaletą "mojej kwatery" jest to, ze pokój ma niezależne wyjście do ogrodu. Znam Jastarnię, ale odkąd jestem uzależniona od psiego towarzystwa, nie brałam nawet pod uwagę półwyspu Helskiego na wypoczynek, bo nie wierzyłam, że znajdę tam odpowiednie miejsce. Odpowiednie tzn. w miarę spokojne. Bo pobyt z psem nad morzem to nie tylko plaża. Jastarnia to kurort i tłumy ludzi zarówno w mieście jak i na plaży. O tym, że jest tam plaża dla psów dowiedziałam się przypadkowo, kiedy szukałam kwatery akurat z drugiej strony Jastarni.
  18. Wygląda dostojnie. A ja nie mogę wyrazić swoich emocji, bo nie udało mi się znaleźć emotikonów
  19. Trudno mi się odnaleźć na tym odmienionym forum. Zniknęły moje dawne subskrypcje ale najłatwiej było mi dotrzeć do wątku Psoni.Nowy rok już trwa; mam nadzieję, że nasze życzenia dotarły za Tęczowy Most i już się spełniają.
  20. Próbuję wrócić na forum po zmianach; Zaczynam od Deniska z nadzieją na świeże dobre wiadomości.
  21. Życzę radosnego Nowego Roku wszystkim naszym czworonogom, tym za Tęczowym Mostem i tym, które są z nami.
  22. Dawno tu nie zaglądałam,jeszcze dawniej nie pisałam. ale wspominałam. Wspominam codziennie. Już przywykłam do tego, że Fraszka,Punia, Abi i Kama - moje wszystkie czterołapy są gdzieś tam za Tęczowym Mostem. Minęły kolejne Święta,mija kolejny rok; Jest ze mną Oti. Nie byłoby jej gdyby nie Fraszka, tak jak kiedyś nie byłoby Fraszki, gdyby nie Punia...Czuję, że wszystkie są ze mną. Szczęśliwego Nowego Roku.
  23. 4 maja. Data, która od 8 lat kojarzy mi się ze stratą. Najpierw Puni, potem Fraszki. Odliczałam najpierw tygodnie, potem miesiące, lata od września 2006 roku, od października 2012 roku...Teraz już nie odliczam. Ale każdego 4 dnia miesiąca, myślę czy znowu...Może nie powinnam; może wydłużająca się z czasem lista zdarzeń związanych z tą datą, to tzw samosprawdzające się przepowiednie? Może więc powinnam myśleć, że dzisiaj zdarzy się coś co pozwoli mi zachować dobre wspomnienia o tym dniu? Spróbuję. To nie zmieni faktu, że zawsze będę pamiętać te dni, kiedy Punia i Fraszka odeszły za Tęczowy Most. Dla nich to był na pewno koniec cierpienia. Czy też początek lepszego życia? Wiara pomaga.
  24. Przeoczyłam 4 lutego. Nie było mnie tutaj. Nie pamiętam dlaczego. Pewnie nie wydarzyło się nic nadzwyczajnego. Po prostu codzienność jest dla mnie trudna i chyba uciekam od wspomnień. Ale pamiętam. Pamiętam, że dwa lata temu 4 marca to był początek walki o życie Fraszki. Pół roku później, 4 października, pożegnałam Fraszkę. 4 września 2006 roku odeszła Punia. Pomiędzy tymi datami było tysiące dni, których nie pamiętam. Chociaż wiem, że były takie, kiedy Fraszka, Punia były zdrowe i radosne. Dzisiejszego dnia też pewnie nie zapamiętam.
×
×
  • Create New...