Jump to content
Dogomania

Etna+Timi+Zosia+Shakira, Tosia za TM


motyleqq

Recommended Posts

ja też lubię rudzielce, ale najbardziej kocham szylkretki :loveu: szczególnie takie, jaka była Koma, ale takie tricolorki jak ta na zdjęciu też piękne. jak tylko się urodziła to powiedziałam, że jest moja :evil_lol:

Cezar trochę jak dla psa, ale chyba moi rodzice zapisali sobie to imię :)

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 9.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='evel']A jakie płcie, bo przegapiłam? Dla dziewczyn fajne są wiedźminowskie, np. Cirilla, Calanthe, z innej beczki może Coco Chanel? Carmen? Dla chłopców... Charlie? Cedric? Chester?[/QUOTE]

dobre masz pomysły! :loveu: są 4 dziewczynki i 3 chłopców, chłopcy są rudzi

Link to comment
Share on other sites

Cynamon ( Cinamon- jak kto woli zangliczać ;P) dla rudasa pasuje całkiem fajnie ;)
Chester jest super- pasuje mi do takiego zawadiaki, łobuza ;)

Chcecie sobie zostawić kolejnego kota?
Jezusicku oszalałabym :D
Wczoraj nawet sobie myślałam, że tak jak kocham moje koty tak już chyba to pierwsze i ostatnie i jak domu sobie bez psa nie wyobrażam tak bez kota a i owszem. Może to zasługa Srali i jej brudzenia po domu, ale w każdym razie kotom już dziękuję.

Szylkreta jest dziewczyna tak?
Gdyby mnie tak głowa nie bolała dziś to zaraz bym coś genialnego wymyśliła...

[quote name='dog193']Ciri (czytane przez c :diabloti:) i Cycuś :evil_lol: Fajnie by wyglądało w rodowodzie - Cycuś z Kociej Polanki czy uj wie z czego :diabloti:[/QUOTE]

Jestem na tak :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Justa']Ja również kocham szylkrety :loveu: najlepiej z domieszką białego ![/QUOTE]

to taka jak ta 'moja' :loveu: i jak nasze koty domowe :)

[quote name='A&L'][URL]http://img823.imageshack.us/img823/7295/hpja.jpg[/URL]

Kichałabym :loveu:[/QUOTE]

nie tylko ja mam alergię? :evil_lol:

[quote name='Majkowska']Cynamon ( Cinamon- jak kto woli zangliczać ;P) dla rudasa pasuje całkiem fajnie ;)
Chester jest super- pasuje mi do takiego zawadiaki, łobuza ;)

Chcecie sobie zostawić kolejnego kota?
Jezusicku oszalałabym :D
Wczoraj nawet sobie myślałam, że tak jak kocham moje koty tak już chyba to pierwsze i ostatnie i jak domu sobie bez psa nie wyobrażam tak bez kota a i owszem. Może to zasługa Srali i jej brudzenia po domu, ale w każdym razie kotom już dziękuję.

Szylkreta jest dziewczyna tak?
Gdyby mnie tak głowa nie bolała dziś to zaraz bym coś genialnego wymyśliła...



Jestem na tak :lol:[/QUOTE]

mój tata chce zostawić, ale mama nie i wątpię, by zostawili, bo nie ma to teraz sensu. ale generalnie zamiar jest taki, by mieć 6 kotek hodowlanych, po równo na rasę :evil_lol: i jeszcze mój tata chce mieć czarnego kocura, ale mu Irka nie urodziła :eviltong:

ja po wyprowadzce od rodziców kota nie wezmę, póki nie urodzę dzieci, bo mam alergię i nie chcę brać leków w ciąży :) ale potem na pewno :loveu:

[quote name='Majkowska']Jak Timek wieczornie się ma?[/QUOTE]

Timi wczoraj już wszystko w normie, dziś też. niestety jeden dzień dawania mu mokrej karmy sprawił, że wybrzydza mi teraz przy suchej! :angryy:

za to wczoraj TŻ rzucał małemu piłkę i ten dureń wpadł na deskę kolanem :roll: co lepsze, dobiegł do piłki i dopiero zaczął piszczeć i kręcić się z bólu. przestraszyłam się, podeszłam do niego, lekko dotknęłam i powiedziałam żeby się uspokoił. tym razem mnie nie zeżarł :diabloti: posiedział chwilę patrząc na mnie i... poleciał po piłkę :evil_lol: nic mu nie jest na szczęście, a histeria taka, jakby sobie łapę złamał

doszłam do wniosku że w niedzielę, kiedy startował z zębami, był otumaniony lekami(dostał 5 zastrzyków różnych) i nie do końca wiedział, co się wokół niego działo. jestem pewna że wczorajsze przywalenie w deskę było bardziej bolesne, niż wenflon

Link to comment
Share on other sites

ja ci powiem, ze tu zagralo cos zupelnie innego i nie ma co porownywac bolesnosci babeszjozy z bolesnoscia podpiecia nowej kroplowki, bo podpiecie nowej kroplowki w ogole nie boli. tak samo jak wyjecie wenflonu itd.

ja swojego czasu szczepilam moje suki na babeszjoze. najpierw sprowadzalam im z francji pirodoga, ale potem nie mialam nikogo, kto by mi na czas przywiozl szczepionke i zdecydowalam sie szczepic dostepnym w pl nobivaciem piro.
tiamat zniosla to szczepienie strasznie. miala wszystkie objawy jak w ulotce czyli wlasnie poczatkowe stadium babeszjozy-z tym ze niegrozne, bo spowodowane martwym szczepem jak to w szczepionce. byla w naprawde kiepskim stanie fizycznym i wszystko ja bolalo. kiedy ja podchodzilam do niej i ja dotykalam to wyla z bolu. chcialam ja nakryc kocykiem, bo ona tak zawsze choruje, to zawyla tak, jakbym jej wyjela zoladek czy inne trzewia.

moje suki stanowia calkiem spoko stado. jesli ktorejs cos jest np skaleczy sie, pozaszywaja ja, wyglebie sie na blocie i troche skreci lape itd. to pokazuja sobie, co im sie stalo. Ronja po powrocie od weterynarza z pozaszywana lapa po wyciagnieciu tytanu pierwsze co zrobila to dala te lape z pelnym zaufaniem powachac Tiamat i Grecie odsuwajac ja od brzucha, aby pokazac, gdzie boli najbardziej. robila tak codziennie. rowniez, kiedy zebral jej sie plyn i lapa na maxa spuchla tak, ze przestala jej uzywac. tak samo bylo, kiedy poprzednio wrocila do domu po tplo. wtedy jeszcze nie bylo Grety, ale Tiamat lezala z Ronka na podlodze, grzala ja swoim cialem, kiedy ta trzesla sie po narkozie i wiedziala, ze Ronja jest chora, bo Ronja pokazala jej swoja lape.
tak jest u nas zawsze.
po szczepieniu nobivaciem, kiedy Ronja podeszla za blisko brzucha Tiaminy, ta wyskoczyla na nia skomlac i warczac jednoczesnie. bo po prostu ta choroba sprawia, ze boli psa w srodku. pies na trzech lapach sobie poradzi, ale kiedy bola go trzewia, to pierwotne instynkty mowia mu, ze trzeba bronic miekkich czesci ciala. to jest nautralne.
tak samo bylo ostatnio, jak Tiamat sie mega zatrula i myslalam, ze ma skret zoladka. nie chciala towarzystwa, spala caly dzien w swojej klatce, zeby tylko nikt sie do niej nie zblizal i nie naruszal jej przestrzeni osobistej. nie chciala nawet polozyc sie ze mna w lozku.


nie ma wiec co porownywac sytuacji, kiedy pies sie pierdyknie w noge, a sytucacji, w ktorej jest totalnie bezradny i musi polegac na ludziach. mam nadzieje, ze uda wam sie przepracowac pewne rzeczy. pisalas wczesniej, ze Timek warczy na ludzi. to troche jedno wynika z drugiego. ja wiem, ze czesto czyta sie, ze warczenie to jest naturalny sposob komunikacji psa i ze jak zabronisz psu warczec, to on rzuci sie na ciebie i bez ostrzezenia cie ugryzie. ale ja wychowuje moje psy tak, ze jedna z zasad jest "nie podoba ci sie, to odejdz i idz do siebie" i nie maja prawa na nas warczec. oczywiscie wyjatek dlugo stanowily buziaczki dla Tiaminki, bo ona nienawidzi calowania w morde, ale to jest pies, ktorego ja czytam jak ksiazke, a ona mnie to nawet jak elementarz do pierwszej klasy, wiec wiedzialam, ze moge czasem ja tak dla draki powkurzac, co zawsze i tak konczylo sie mega darciem paly i dobra zabawa. teraz juz nawet wtedy nie warczy tylko gapi sie na mnie z politowaniem:)))



aaa i kurde:))) uwazajcie lepiej na kolana:))))

Link to comment
Share on other sites

tak właśnie było, Timi też nie chciał do mnie przyjść się położyć, chował się w swoje miejsce pod łóżkiem albo pod stołem i warczał na przechodzące koty. a przecież na co dzień, jak go któryś kot zaczepia, to on się odsuwa. próbuje się bawić z Brawurką, ale wie, że nie może jej złapać zębami, więc się odsuwa i szuka ujścia emocji gdzie indziej, np na swojej zabawce. naprawdę, na co dzień to jest już fajny piesek. wczoraj Brawka skoczyła mu na plecy i się od niego odbiła :) w ogóle na to nie zareagował

fakt, wcześniej warczał na wszystkich oprócz mnie. na moich rodziców, rodzeństwo. teraz czasem burczy jak ktoś wchodzi do domu, ale jak poznaje kto, to przestaje(choć nie szuka kontaktu z nikim, oprócz mnie i mojej siostry). jak przychodzi ktoś obcy, to chwilę szczeka, nie warczy już na każdego po kolei. na spacerach też już nie(a niefajnie reagował nawet na ludzi na ich podwórkach, gdy obok przechodziliśmy...)

kiedy startował do nas z zębami, nie miał nawet możliwości odejść. przecież był trzymany na siłę, bo gdyby odszedł to by wyrwał kroplówkę. tak mi się właśnie wydaje, że zrobił to z totalnej bezsilności. trudno, stało się. nie uważam, że po 4 miesiącach, pies taki jak Timi, normalnie powinien w pełni mi ufać(nie mówiąc już o kimkolwiek innym, on nie uważa mojej rodziny za swoje stado i wątpię, by szybko się to zmieniło, jeśli kiedykolwiek). poza tym bardziej o nim świadczy to, jaki jest na co dzień, a jak już pisałam, w stresowych sytuacjach na mnie polega.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='abaco']u tej pani cena 220 to za godzinną konsultację a nie za 1,5 - niestety[/QUOTE]

ale że co? :evil_lol:

[quote name='Unbelievable']według mnie to właśnie w sytuacjach stresowych wychodzi prawdziwy charakterek psa :) i weryfikują się nasze sukcesy lub porażki, eskalują złe zachowania które wydawałoby się, że już odeszły w niepamięć ;)[/QUOTE]

co innego sytuacja stresowa, a co innego ciężka choroba. chyba nie do końca rozumiesz, w jakim stanie był Timi po prostu ;) uważam, że tak wykończony i obolały pies nie jest sobą i nie jest to sytuacja w której wychodzi charakterek.

[quote name='BBeta']Kociaki słodkie, gratulacje :)[/QUOTE]

dzięki :)

[quote name='Fauka'][URL]http://styl-zycia.ekologia.pl/ciekawostki/Weganskie-prezerwatywy-czy-to-sie-przyjmie,18606.html[/URL] - pomyślałam o tobie motylkowa :diabloti:[/QUOTE]

haha :diabloti: znam to :cool3:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='motyleqq']
za to wczoraj TŻ rzucał małemu piłkę i ten dureń wpadł na deskę kolanem :roll: co lepsze, dobiegł do piłki i dopiero zaczął piszczeć i kręcić się z bólu. przestraszyłam się, podeszłam do niego, lekko dotknęłam i powiedziałam żeby się uspokoił. tym razem mnie nie zeżarł :diabloti: posiedział chwilę patrząc na mnie i... poleciał po piłkę :evil_lol: nic mu nie jest na szczęście, a histeria taka, jakby sobie łapę złamał[/QUOTE]
mój ma to samo:diabloti: łapka pieska zaboli to piesek piszczy, pańcia przyjdzie pieska pogłaszcze, przytuli, zapyta "co się piesku dzieje, pokaż", piesek łapkę pokaże i za chwilę umierający piesek znowu biega:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

W wątku o wyborze rasy masowo proponujecie nowym ludziom Mudiki, a tu się okazuje, że żeby zbudować więź z tym psem potrzeba roku... :crazyeye: a podobno to psy idealne i w co drugim poście było pisane " mudik jest idealny, mudik to mudik sramto" - nie kumam tej filozofii.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Rinuś']W wątku o wyborze rasy masowo proponujecie nowym ludziom Mudiki, a tu się okazuje, że żeby zbudować więź z tym psem potrzeba roku... :crazyeye: a podobno to psy idealne i w co drugim poście było pisane " mudik jest idealny, mudik to mudik sramto" - nie kumam tej filozofii.[/QUOTE]

Bo mudiki są idealne(nie dla wszystkich, oczywiście), ale niestety, nie kochają całego świata automatycznie i potrzebują min. SOCJALIZACJI. Której przez dt oraz mnie, bo posłałam go do tego dt Timi nie miał cały miesiąc. Miesiąc siedzenia w klatce to wystarczająco dla szczenięcia. Jak dla mnie, po 4 mies. to chyba żaden pies nie będzie pałał miłością i ufał bezgranicznie właścicielowi, bo to zwyczajnie bardzo krótko. Ja dopiero po roku z moimi psami poczułam że mogłabym w sumie wieszać je za tylne łapy na sznurku jak pranie(czego nie robię, żeby nie było niedomówień).

Że proponujemy... Mudiki są fajne, faktycznie. Mam dwa u siebie, mam kontakt z każdym właścicielem szczenięcia i wszyscy są bardzo zadowoleni. Nawet właścicielka najbardziej szczekliwego potworka, a także Agnieszka, która ma największego dominanta i uparciucha z miotu, chociaż mają pewne zawirowania. Kto wie, może i Agnieszka popełniła jakiś błąd, faktem jest że muszą się dopasować i zrozumieć, zaufać sobie, ale przez 4 miesiące nie da się wszystkiego zrobić.

Link to comment
Share on other sites

Widzę że Twój tata też kociolubny :)

Myśmy dla Waldka zawsze byli gruboskórni jak o okazywanie współczucia chodzi. Ile razy się gdzieś uderzył czy coś mu się stało to starałam się nad nim nie użalać. Nie wiem czy to zasługa tego czy nie, ale teraz ile razy walnie łepetyną o kant stołu ( a robi to notorycznie:D) to patrzy na nas i merda ogonem jakby czekał że mu powiemy że fajny z niego pajac :D
Za to kiedyś słyszałam taki lament w jego wykonaniu i przyznaję że to przeraźliwy odgłos - biegał w polu z innymi pointerami pełnym galopem gdy nagle zatrzymał się, usiadł, zaczął się kręcić w kółko i wyć... W pierwszym momencie zamarłam bo myślałam że ma skręt żołądka ( strasznie się tego skrętu boję, a w tamtym momencie dodatkowo uzmysłowiłam sobie że przed spacerem jadł...), a im bardziej byłam przy nim tym paniczniej wył. Do teraz nie wiem co się stało, ale zwaliłam wtedy winę na łapę bo wydawało mi się że tam pokazuje źródło bólu. Na szczęśćie przeszło. Może się uderzył, albo złapał jakiś skurcz, czy wykręcił łapkę?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...