Jump to content
Dogomania

Grupa do zadań specjalnych czyli dwie jamnice i doberman ;)


Amber

Recommended Posts

[quote name='Amber']
Co do reszty... Co wy z tymi pastuchami, małe to chude, nikt nie ucieka na spacerach :eviltong: Nie ma to jak psy obronne :loveu: A z psów obronnych - dobermany :diabloti:[/QUOTE]

Chętnie bym sobie sprawiła dobermana, ale myślę, że koszty utrzymania takiego psa w dobrym zdrowiu mnie zjedzą, niestety. Mając małego chorego psa sztuk jeden, mój zapał do kolejnego potencjalnie chorującego na serce tudzież cokolwiek z innego układu znacznie opadł... Nie mówiąc o psach odchodzących w wieku 6 lat na raka - jak moja suka. To strasznie niesprawiedliwe, że dobermanowe zdrowie tak właśnie wygląda :shake:

Zastanawiam się, czy hieny wyglądają wystarczająco groźnie, żebyśmy mieli względny spokój na spacerach :eviltong:

[quote name='Amber']A jeszcze odnośnie podbiegaczy niereformowalnych... Wczorajszy spacer, wychodzę z klatki, Jari sika sobie pod płotkiem, nagle z sąsiedniej klatki wybiega pudel... I szarża na Jariego :cool3: Rozpędził się i ugryzł go w klatę... Jari niewiele myśląc przygniótł pudliszona, wsadził go sobie między przednie łapy i pewnie by mu odgryzł głowę gdyby nie miał kagańca. Dopiero w tym momencie zdążyłam zareagować i odciągnęłam swojego, kiedy z klatki wyszedł właściciel pudla mówiąc "Ferbi, chodź tu". Nie widział zapewne jak Ferbi zalicza siniaki od fizjologa, w sumie to i gorzej, choć i tak pewnie niczego by go to nie nauczyło :p[/QUOTE]

Whaaaaaaat?! O_o

Link to comment
Share on other sites

[url]http://www.weimaranerverein.at/Weimaraner/langhaar.jpg[/url] :grins:
u tego widać trochę "farfocle", bo to nigdy nie będą takie jak u borderów [url]http://www.pasquinel.se/Pict4362a.jpg[/url] ale dla mnie są wyraźnie dłuższe(chociaż zdjęcie marne)
[url]http://www.dreamstime.com/weimaraner-standing-in-the-river-thumb14895044.jpg[/url]

od uciekania to ja mam szczura specjalistę :grins:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]No dla mnie za duży, 71 cm w kłębie, 38,5 kg wagi (ważony niedawno - jak widać trzyma, ale nie tyje :roll:) to dość dla mnie. A pewnie jeszcze przybierze (mam nadzieję) i będzie z 42... Ja ważę 45 :evil_lol: Ale jakoś sobie radzimy :smile:[/QUOTE]
Ars miał 74 cm ale ja to nie waga piórkowa chociaz w tym czasie kiedy go miałam to wazylam nie wiele wiecej od Ciebie ;)
A Chill mimo ze ma tylko 68cm a moja waga troche podskoczyła to tez czasem musze ryja wydrzeć żeby mi barku nie wyrwała :|

[QUOTE]Co do reszty... Co wy z tymi pastuchami, małe to chude, nikt nie ucieka na spacerach :eviltong: Nie ma to jak psy obronne :loveu: A z psów obronnych - dobermany :diabloti:[/QUOTE]

No i nareszcie mówisz z sensem :))
Foty Jariego z ternigu - bezcenne !

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Chętnie bym sobie sprawiła dobermana, ale myślę, że koszty utrzymania takiego psa w dobrym zdrowiu mnie zjedzą, niestety. Mając małego chorego psa sztuk jeden, mój zapał do kolejnego potencjalnie chorującego na serce tudzież cokolwiek z innego układu znacznie opadł... Nie mówiąc o psach odchodzących w wieku 6 lat na raka - jak moja suka. To strasznie niesprawiedliwe, że dobermanowe zdrowie tak właśnie wygląda :shake:

Zastanawiam się, czy hieny wyglądają wystarczająco groźnie, żebyśmy mieli względny spokój na spacerach :eviltong:

Whaaaaaaat?! O_o[/QUOTE]
Bo u ciebie to jest zdrowy rozsądek, a u mnie miłość do rasy ten rozsądek zagłusza i tyle ;). Ja żadnego OH, belga czy ASTa nie chce. Tj. na drugiego psa to proszę bardzo... choć chyba lepszy byłby drugi doberman :evil_lol: Jestem spaczona, ześwirowana i fanatyczna w stosunku do dobków. Jari zjada 250 zł w 2-3 tyg. a to pewnie początek, a nie koniec naszych zdrowotnych przygód (choć módlmy się żeby nie) ale prawda jest taka, że każdy pies może zachorować. "Jamniczka" teścia TŻ ma raka sutka. Będzie operowana w tym tyg. A przecież to kundelek. Zresztą na temat zdrowych kundelków sama coś wiesz ;) Tak więc, owszem jest ryzyko, ale mi radość obcowania z tak wspaniałym psem jakim jest doberman wynagradza wszystko co złe... Może i ci zazdroszczę tego, że możesz w ogóle myśleć o innej rasie - ja nie, jestem skazana na dobermana. Od urodzenia chyba byłam jak sobie o tym głębiej pomyślę ;).

Poza tym im pies większy tym większe koszty, jakoś tak to jest ;). Więcej je, więcej potrzebuje środka na kleszcze, więcej sumplementu/leku jakiegokolwiek, droższe akcesoria, częściej robi sobie kuku (np. rozcina łapy) itp. i tak się zbiera i w ostatecznym rozrachunku kosztuje 4x więcej niż malizna :eviltong:

Hiena to OH? No te już odrastają od ziemi :eviltong: Tak narzekam na wzrost Jariego cały czas, ale kurczę, jak się idzie z takim cielakiem ulicą, to robi wrażenie :diabloti:

[quote name='Unbelievable'][URL]http://www.weimaranerverein.at/Weimaraner/langhaar.jpg[/URL] :grins:
u tego widać trochę "farfocle", bo to nigdy nie będą takie jak u borderów [URL]http://www.pasquinel.se/Pict4362a.jpg[/URL] ale dla mnie są wyraźnie dłuższe(chociaż zdjęcie marne)
[URL]http://www.dreamstime.com/weimaraner-standing-in-the-river-thumb14895044.jpg[/URL]

od uciekania to ja mam szczura specjalistę :grins:[/QUOTE]
[quote name='Unbelievable']nie wiem czy akurat weimarnowcy to robią, ale dużo razy słyszałam o takiej praktyce właśnie, szczególnie w stanach lubią takie rzeczy robić[/QUOTE]
Ja tam nie widzę farfocli, a teraz piszesz, że nie wiesz czy weimarowcy ;). Moim zdaniem tam nie ma co obcinać, bo te włosy nie wiszą. Wyżeł ma sierść podobną do jamnika, a przynajmniej ja nic moim nie obcinałam na wystawy. Podcinać mogą u ras z dłuższym włosem jak rottweiler np. bo te już farfocle mają. Ale najlepiej będzie jak się bazylowa dowie, bo węgrom chyba też nie podcinają, co?

[quote name='Mutare']Ars miał 74 cm ale ja to nie waga piórkowa chociaz w tym czasie kiedy go miałam to wazylam nie wiele wiecej od Ciebie ;)
A Chill mimo ze ma tylko 68cm a moja waga troche podskoczyła to tez czasem musze ryja wydrzeć żeby mi barku nie wyrwała :|

No i nareszcie mówisz z sensem :))
Foty Jariego z ternigu - bezcenne ![/QUOTE]
To z Arsa był niezły gigant, ponad wzorzec nawet ;). Niestety nasze dobcie już takie są. Nawet jak normalnie na smyczy nie ciągną to jak coś zobaczą... :lol: Kwestia temperamentu, nie każdy zrozumie ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']
Ja tam nie widzę farfocli, a teraz piszesz, że nie wiesz czy weimarowcy ;). Moim zdaniem tam nie ma co obcinać, bo te włosy nie wiszą. Wyżeł ma sierść podobną do jamnika, a przynajmniej ja nic moim nie obcinałam na wystawy. Podcinać mogą u ras z dłuższym włosem jak rottweiler np. bo te już farfocle mają. Ale najlepiej będzie jak się bazylowa dowie, bo węgrom chyba też nie podcinają, co? [/QUOTE]

ale ja nigdzie nie napisałam że mają farfocle :hmmmm: tylko że dłuższą sierść na ogonie- może nie wszystkie, ale dużo ras tak ma :) z drugiej strony weimary mojego wujka żyją cały czas na dworze a to też ma spory wpływ na sierść, na tą na ogonie też :diabloti: mój gram ma gdzieś ze dwa razy dłuższą sierść na ogonie niż na reszcie ciała, a ma dosyć krótką

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Unbelievable'][B]ale ja nigdzie nie napisałam że mają farfocle[/B] :hmmmm: tylko że dłuższą sierść na ogonie- może nie wszystkie, ale dużo ras tak ma :) z drugiej strony weimary mojego wujka żyją cały czas na dworze a to też ma spory wpływ na sierść, na tą na ogonie też :diabloti: mój gram ma gdzieś ze dwa razy dłuższą sierść na ogonie niż na reszcie ciała, a ma dosyć krótką[/QUOTE]
[QUOTE] u tego widać trochę "farfocle"[/QUOTE]No dobra napisałaś, że "trochę" mają ;) Nie zazdroszczę weimarom twojego wujka, to nie są psy do mieszkania na dworze cały czas :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']No dobra napisałaś, że "trochę" mają ;) Nie zazdroszczę weimarom twojego wujka, to nie są psy do mieszkania na dworze cały czas :roll:[/QUOTE]

u niego to są psy z pragujących linii, po pracujących rodzicach, do polowań, mają porządny kojec, ocieplaną budę i codzienny kontakt z ludźmi ;) im na prawdę nie jest źle, a nie wyobrażam sobie żeby myśliwi trzymali swoje psy w domach :)

Link to comment
Share on other sites

Nie słyszałam o podcinaniu czy podgalaniu sierści na jakiejkolwiek części ciała u węgra. Widziałam tylko trymowanie :evil_lol: Suczka krótkowłosa była trochę... szorstkowłosa. Ale poza tym bardzo piękna, no i to raczej odosobniony przypadek.
W ogóle u wyżłów z tą okrywą to jest różnie. Mam w domu dwa i oba z różnym włosem. Bazyl ma bardzo błyszczącą gładką sierść, przylegającą do skóry. Włos jest gładki i sprężysty. Tina ma sierść dużo gęstszą, szczególnie na karku. W dotyku bardziej aksamitną i miękką. Mniej błyszczącą i taką jakby puchatą, o ile można mówić o puchatym krótkowłosym psie :roll: Chodzi o to, że jakby ochlapać kroplami wody, to z Bazyla część spłynie jak z kaczki, a w Tinę wsiąknie.
Długość włosa tez jest różna u różnych osobników i nie mam na myśli długowłosych, które rodzą się w miotach krótkowłosych i szorstkowłosych, ale mówię o wystawowych psach.
Tak wygląda na przykład mokry Baz (ten w zielonej obroży oczywiście, to drugie to rhodesian):
[url]http://i251.photobucket.com/albums/gg316/szkielko21/wielkanoc%202009%20II/DSCF7984.jpg[/url]
A tutaj inne węgry z dłuższym włosem (jedna z nich o ile się nie mylę, to bardzo piękna suczka, która jest z resztą JWW z Paryża plus 3 lokata na JBOG w Paryżu, więc to żaden dziwoląg ;)):
[url]http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/221736_1737455880989_1376377998_31570713_7819898_n.jpg[/url]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='FredziaFredzia']Eris też na ogonie ma dłuższą - i falowaną! :diabloti:[/QUOTE]
No ale Erisa trudno nazwać krótkowłosym :D

[quote name='Unbelievable']u niego to są psy z pragujących linii, po pracujących rodzicach, do polowań, mają porządny kojec, ocieplaną budę i codzienny kontakt z ludźmi ;) im na prawdę nie jest źle, a nie wyobrażam sobie żeby myśliwi trzymali swoje psy w domach :)[/QUOTE]
Aha, nie wiedziałam, że to myśliwy. Fakt, te pracujące są bardziej odporne, choć i tak uważam, że trzymanie psa bez podszerstka w budzie skraca mu życie.

[quote name='omry']Iwanowi co chwila odrasta 'pędzelek' na końcówce pozostałości ogona :D Ucinamy mu, bo śmiesznie to wygląda :)[/QUOTE]
No bo rottki mają dłuższą sierść. Ja Jariemu nic nie obcinam, tj. przy ogonie, za to podcinam mu włosy na uszach, w miejscu cięcia :)

A tak w ogóle to coraz bardziej rozkminiam kłopoty żołądkowe Jariego... Wpływ na jego kupkę ma niewątpliwie też stres. Je cały czas tę samą karmę, wczoraj kupa piękna, a dziś jak musiałam szybko wyjść z domu i pies został sam na pół dnia, duże pogorszenie... Wyszłam z nim też wcześniej na spacer z tego powodu. Jak przyszłam i nakarmiłam to zaczął sadzić straszne bąki, kupa luźna i teraz też ledwo oddycham jak to pisze ;). On jest bardzo pobudliwy, łatwo się stresuje. Szczerze to się zastanawiam nawet nad kastracją, jeżeli miałoby go to choć trochę przystopować. Bynajmniej nie przez to, że mi to przeszkadza w sensie behawioralnym, tylko co ma stres od razu widać to po kupie. Pewnie gdyby miał zdrowy żołądek to nawet bym tego nie zauważyła ale nie ma :roll: Na razie zastanawiam się nad kupnem czegoś takiego [url]http://fionka.pl/produkt-10336.html[/url] tylko czy to w ogóle działa? ;) Miał ktoś do czynienia z feromonami? Pytanie tylko czy on ma to nosić cały czas i czy go to nie ogłupi w jakiś sposób... Do kastracji też szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiona, ale im dłużej na to wszystko patrze tym bardziej jestem przekonana, że te kłopoty żołądkowe mają silny związek z poziomem stresu. Coś jak u ludzi - jak egzamin to od razu do kibelka :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Ja Cię doskonale rozumiem jeśli chodzi o zakręcenie na punkcie jakieś rasy. Z tym drobnym szczegółem, że ja mam hopla na punkcie ONów a ty dobków.
I choć nie wiadomo co działoby się to i tak ciągle porównuje się do tej rasy każdą inną.

Dokładnie, efektownie wygląda człowiek z psem, który jest już sporej wielkości. Jak byłam mała i do dzisiaj mi zostało, że to jest super uczucie jak idzie się z takim większym psem. To jest też inna perspektywa patrzenia na samego psa. Małe psy też są fajne bo patrzę na Ciapę to taka mała sierotka, którą Sonia broni. Po prostu w moim punkcie patrzenia to duży pies wygląda dostojniej, groźniej, a człowiek czuje się pewniejszy. I jak idę z Ciapkiem to każdy ciumka i jaki słodki pies (Ciap nie lubi obcych ludzi i nie cieszy się z kontaktu z nimi) a jak idę z Sonią to nikt nawet się nie odezwie, często idą po drugiej stronie itp. Mimo, że ona o dziwo lubi ludzi i to nawet obcych.
I psa można pogłaskać bez wielkiego skłaniania. Ty przy Jarim to już w ogóle marzenie pod tym względem :loveu: bomoja suka to ponad 12 cm mniejsza :lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='bazylowa']To nie jest prawda :)

Chociaż nie jest też prawdą, że psy polujące powinny mieszkać na zewnątrz :P[/QUOTE]

miałam na myśli to, że jak myśliwy ma tych psów kilka-kilkanaście to ciężko je wszystkie w domu trzymać, albo w ogrzewanych pomieszczeniach ;)

Amber, ukochana suczka mojego wujka w kojcu dożyła bodajże 12 lat
a jeżeli chodzi o feromony, to ja kiedyś czytałam o DAP, podobno sa super, ale zrezygnowałam z nich w końcu

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kalyna']I jak idę z Ciapkiem to każdy ciumka i jaki słodki pies (Ciap nie lubi obcych ludzi i nie cieszy się z kontaktu z nimi) a jak idę z Sonią to nikt nawet się nie odezwie, często idą po drugiej stronie itp.[/QUOTE]

Dokładnie. Właśnie to mi się podoba.
Ja tam uwielbiam wiele ras, dogi niemieckie, asty, dogo canario.. ale rottweiler ponad wszystko.
Jednak jak patrzę na dział 'psy do adopcji' to serce mi pęka. Dziś na przykład znalazłam dwa idealne psy dla mnie - Duszkę i Azora. Gdybym tylko mogła dać im dom.. :shake:
Sama do niedawna myślałam, że wezmę rottka z hodowli (nawet już mam wybraną :lol: ) za te dwa lata, ale jednak nie. Taką Dusię wezmę. Albo Azorka :)

Link to comment
Share on other sites

jak byłam ostatnio u weterynarza to właśnie panie rozmawiały o jakimś niespokojnym piesku.Wtedy właśnie pierwszy raz usłyszałam o takich preparatach z feromonami dla psów na uspokojenie.Z wszystkich pani wet polecała właśnie obróżki, mówiła że działają i przede wszystkim są na naturalnych składnikach (nie wiem czy wszystkie).
Także wydaje mi się, że możesz spróbować.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kalyna']Ja Cię doskonale rozumiem jeśli chodzi o zakręcenie na punkcie jakieś rasy. Z tym drobnym szczegółem, że ja mam hopla na punkcie ONów a ty dobków.
I choć nie wiadomo co działoby się to i tak ciągle porównuje się do tej rasy każdą inną.

Dokładnie, efektownie wygląda człowiek z psem, który jest już sporej wielkości. [B]Jak byłam mała i do dzisiaj mi zostało, że to jest super uczucie jak idzie się z takim większym psem. To jest też inna perspektywa patrzenia na samego psa. Małe psy też są fajne bo patrzę na Ciapę to taka mała sierotka, którą Sonia broni. Po prostu w moim punkcie patrzenia to duży pies wygląda dostojniej, groźniej, a człowiek czuje się pewniejszy.[/B] I jak idę z Ciapkiem to każdy ciumka i jaki słodki pies (Ciap nie lubi obcych ludzi i nie cieszy się z kontaktu z nimi) a jak idę z Sonią to nikt nawet się nie odezwie, często idą po drugiej stronie itp. Mimo, że ona o dziwo lubi ludzi i to nawet obcych.
I psa można pogłaskać bez wielkiego skłaniania. Ty przy Jarim to już w ogóle marzenie pod tym względem :loveu: bomoja suka to ponad 12 cm mniejsza :lol:[/QUOTE]
I to jest właśnie to, dlaczego kocham duże psy :). Inna perspektywa, inna dynamika, inna energia. Jak idę z jamnicami to się czuję jakbym nic nie wyprowadzała ;) Jak idę z Jarim to jestem na nim 100% skupiona i naprawdę mogę powiedzieć, że spaceruję z psem. Dla mnie pies się zaczyna od kolana wzwyż :evil_lol: Oczywiście to takie żarty, nie mam nic przeciwko małym psom jak ktoś lubi, bo one mają swoje niewątpliwe zalety, ale ja po prostu wielbię duże. Może to też kwestia samego charakteru, gdybym miała dużego ale miśka, to byłoby mniej fajnie, natomiast mały i wariat bardziej przypomina mi wściekłego szczura na sznurku :evil_lol:

Gdyby ktoś zarzucił mi hipokryzję, to przecież mam i małe i dużego psa w domu, natomiast nie trudno chyba zauważyć, który pies jest przeze mnie bardziej wynoszony na piedestał ;). Nie jest to kwestia, tego kocham mniej lub więcej, bo jamnicom nawet więcej wolno w domu z racji tego, że 1. są jamnikami, a więc samo przez się ;) 2. doberman to doberman i trzeba z nim krótko i konkretnie 3. jamnice są małymi karyplami, które nic nikomu nie zrobią jak się im pobłaża, doberman natomiast nie. Ja piszę o tym, że taki typ psa mi odpowiada, takiego sobie wymarzyłam i przy takim pozostanę.

[quote name='bazylowa']Nie słyszałam o podcinaniu czy podgalaniu sierści na jakiejkolwiek części ciała u węgra. Widziałam tylko trymowanie :evil_lol: Suczka krótkowłosa była trochę... szorstkowłosa. Ale poza tym bardzo piękna, no i to raczej odosobniony przypadek.
W ogóle u wyżłów z tą okrywą to jest różnie. Mam w domu dwa i oba z różnym włosem. Bazyl ma bardzo błyszczącą gładką sierść, przylegającą do skóry. Włos jest gładki i sprężysty. Tina ma sierść dużo gęstszą, szczególnie na karku. W dotyku bardziej aksamitną i miękką. Mniej błyszczącą i taką jakby puchatą, o ile można mówić o puchatym krótkowłosym psie :roll: Chodzi o to, że jakby ochlapać kroplami wody, to z Bazyla część spłynie jak z kaczki, a w Tinę wsiąknie.
Długość włosa tez jest różna u różnych osobników i nie mam na myśli długowłosych, które rodzą się w miotach krótkowłosych i szorstkowłosych, ale mówię o wystawowych psach.
Tak wygląda na przykład mokry Baz (ten w zielonej obroży oczywiście, to drugie to rhodesian):
[URL]http://i251.photobucket.com/albums/gg316/szkielko21/wielkanoc%202009%20II/DSCF7984.jpg[/URL]
A tutaj inne węgry z dłuższym włosem (jedna z nich o ile się nie mylę, to bardzo piękna suczka, która jest z resztą JWW z Paryża plus 3 lokata na JBOG w Paryżu, więc to żaden dziwoląg ;)):
[URL]http://a2.sphotos.ak.fbcdn.net/hphotos-ak-snc6/221736_1737455880989_1376377998_31570713_7819898_n.jpg[/URL][/QUOTE]
To widzę, że u Wegrów podobnie jak u dobków, też różna sierść się trafia. Jari ma np. trochę dłuższą od innych psów i nie wiem czy u niego to akurat wada, ale ogólnie włos ma być jak najkrótszy. Niektóre dobki, które głaskałam miały sierść króciutką jak jamniki, taką lubię najbardziej. Jari nie dość, że ma dłuższą, to jeszcze totalnie beznadzieją :eviltong: No ale mister universum to on i tak nie będzie :lol:

[quote name='Unbelievable']miałam na myśli to, że jak myśliwy ma tych psów kilka-kilkanaście to ciężko je wszystkie w domu trzymać, albo w ogrzewanych pomieszczeniach ;)

Amber, ukochana suczka mojego wujka w kojcu dożyła bodajże 12 lat
a jeżeli chodzi o feromony, to ja kiedyś czytałam o DAP, podobno sa super, ale zrezygnowałam z nich w końcu[/QUOTE]
No ja to wszystko rozumiem, ale gdyby trzymanie psów bez podszerstka w budach było takie zdrowe, to robiliby tak wszyscy, a dziwnym trafem nie robi tego prawie nikt.

[quote name='omry']Dokładnie. Właśnie to mi się podoba.
Ja tam uwielbiam wiele ras, dogi niemieckie, asty, dogo canario.. ale rottweiler ponad wszystko.
Jednak jak patrzę na dział 'psy do adopcji' to serce mi pęka. Dziś na przykład znalazłam dwa idealne psy dla mnie - Duszkę i Azora. Gdybym tylko mogła dać im dom.. :shake:
Sama do niedawna myślałam, że wezmę rottka z hodowli (nawet już mam wybraną :lol: ) za te dwa lata, ale jednak nie. Taką Dusię wezmę. Albo Azorka :)[/QUOTE]
Ja mam odwrotnie - mam fioła na punkcie rasowców ;). W schroniskach to już wcześniej pisałam, widok jamnika zza kratami mnie doprowadza do rozpaczy i jak będę miała warunki to pewnie przygarnę jakąś parówę, bo wiem, że żaden pies nie powinien siedzieć w schronie, ale najmniej odpowiednią rasą ze wszystkich jest jak dla mnie jamnik właśnie. Kto ma lub miał, ten wie dlaczego... :-(

[quote name='WATACHA']jak byłam ostatnio u weterynarza to właśnie panie rozmawiały o jakimś niespokojnym piesku.Wtedy właśnie pierwszy raz usłyszałam o takich preparatach z feromonami dla psów na uspokojenie.Z wszystkich pani wet polecała właśnie obróżki, mówiła że działają i przede wszystkim są na naturalnych składnikach (nie wiem czy wszystkie).
Także wydaje mi się, że możesz spróbować.[/QUOTE]
Dzięki za opinię, myślę, że zakupię jedną na spróbowanie i zobaczymy.

[quote name='evel']Co do feremonów - podobno DAP jest niezły, ale cena mnie zabiła, więc radzimy sobie inaczej ;-)[/QUOTE]
Mnie ceny już coraz mniej zabijają jeśli idzie o Jariego :eviltong: A z wydatków psich jeszcze w trybie pilnym muszę zakupić pokrowiec na siedzenia do samochodu, bo aktualnie jeżdżą hatchbackiem i autko zamienia się w piaskownicę ;)

W ogóle dziś z drżeniem serca wyszłam na spacer, bo po bąkowej nocy spodziewałam się luźnej kupy, ale całe szczęście była okej. No i jak tu nie wierzyć w podłoże psychiczne? :roll: Kurcze, byłoby się dobrze zapytać jakiegoś dobrego weta o to wszystko, tylko skąd wziąć dobrego weta i do tego behawiorystę? :razz: Kupiłam też piersi kurczaka, ugotowałam i zrobiłam smaczki. Chciałam dziś potrenować, ale po wczorajszym dniu już sama nie wiem... Zwariować idzie z tym psem (a raczej z jego żołądkiem ;-) ).

Edited by Amber
Link to comment
Share on other sites

Mój sąsiad, mieszkający w bloku obok, ma dwa polujące regularnie psy. Gończą gaskońską i płochacza niemieckiego. Także chyba nie ma reguły w tej materii.


[quote name='Amber']A tak w ogóle to coraz bardziej rozkminiam kłopoty żołądkowe Jariego... Wpływ na jego kupkę ma niewątpliwie też stres. Je cały czas tę samą karmę, wczoraj kupa piękna, a dziś jak musiałam szybko wyjść z domu i pies został sam na pół dnia, duże pogorszenie... Wyszłam z nim też wcześniej na spacer z tego powodu. Jak przyszłam i nakarmiłam to zaczął sadzić straszne bąki, kupa luźna i teraz też ledwo oddycham jak to pisze ;). On jest bardzo pobudliwy, łatwo się stresuje. Szczerze to się zastanawiam nawet nad kastracją, jeżeli miałoby go to choć trochę przystopować. Bynajmniej nie przez to, że mi to przeszkadza w sensie behawioralnym, tylko co ma stres od razu widać to po kupie. Pewnie gdyby miał zdrowy żołądek to nawet bym tego nie zauważyła ale nie ma :roll: Na razie zastanawiam się nad kupnem czegoś takiego [URL]http://fionka.pl/produkt-10336.html[/URL] tylko czy to w ogóle działa? ;) Miał ktoś do czynienia z feromonami? Pytanie tylko czy on ma to nosić cały czas i czy go to nie ogłupi w jakiś sposób... Do kastracji też szczerze mówiąc jestem bardzo sceptycznie nastawiona, ale im dłużej na to wszystko patrze tym bardziej jestem przekonana, że te kłopoty żołądkowe mają silny związek z poziomem stresu. Coś jak u ludzi - jak egzamin to od razu do kibelka :evil_lol:[/QUOTE]
U mojej jest identycznie. Wczorajszy spacer do parku o innej porze dnia (było więcej psów i ludzi) zaowocował sensacją żołądkową. Na to chyba nie ma rady, bo nie zamkniemy psów w mieszkaniach - będzie jeszcze gorzej. Kontaktowałam się w tej sprawie ze szkoleniowcem, obserwował Borę, analizował jej zachowanie. Okazuje się, że ją stresuje niemal wszystko, każde wyjście na spacer -nawet na siku, jedzenie lub niewielkie opóźnienie pory karmienia (bo akurat nie było mnie w domu) wizyty ludzi, mijanie ludzi na ulicy, o psach nie wspomnę. Wiatr ją też stresuje,śnieg. Musiałabym ją zamknąć w szklanej kuli.
Szkoleniowiec zalecił przez miesiąc wychodzenie na dwór tylko na siku, na 10min , dwa razy dziennie, przed blok. Wychodziłam tak tydzień. Miało to psa wyciszyć. Miało, bo zrobiło z niej dzicz totalną. Musiałam to potem odkręcać wiele miesięcy, zabierając ją co jakiś czas w nowe/stare miejsce.
Ja moją szprycuję hydroxyzyną kiedy wiem że coś sie kroi - tak jak dziś - wizyta księdza na kolędę. To ją dość mocno wycisza, ale też usypia, wtedy faktycznie nie chce wychodzić z domu, wychodzi jedynie siknąć i chce wracać.
Miałam feromony, w spraju DAP. Psikałam mieszkanie, posłanie, samochód itd. To może działa na psa który jest lekko podniecony wizytą gości ale nie na mojego psychola.
Poza tym na op. DAP wyraźnie piszą aby np. szmatka nasączona zapachem nie była wieszana na szyi psa.

Edit: Stosowałam też stresnal, ale dawkowanie jest zabójcze, do tego cena nie zachęca. Buteleczka ok 35zł starczała nam na 3 dni. Długotrwałe podawanie nie ma sensu. Można skomponować np. z ludzkich ziołowych specyfików uspokajacz - na wzór stresnalu - u nas odpada bo w większości tych ziołowych kapsułek jest laktoza.

Aha... i tak sobie myślę, że nie ma też co rezygnować z ćwiczeń, bo one może i zakończą się sraczuchą, ale z czasem pies przestanie je traktować jak coś stresującego.
Ja postąpiłam źle bo posłuchałam szkoleniowca i "izolowałam" sukę przez jakiś czas - problem narastał i narastał bo z czasem to nawet założenie obroży ją stresowało.

a teraz idę na stresujący spacer ;)

Edited by Migori
Link to comment
Share on other sites

Ach, Migori normalnie kocham cię za to, że masz nienormalnego psa podobnego do Jariego, choć zdaje sobie sprawę, że ta miłość jest nieźle spaczona :evil_lol: Cały czas mam się poza tym ciebie o to zapytać - czy Bora na galerię? Bo w postach linka nie widzę :razz:

Mi się wydaje, że mamy 2 problemy nakładające się na siebie. Psy z chorymi żołądkami + stresującymi się bardziej niż inne, co skutkuje nieoczekiwanymi sraczkami, jeszcze pogarszającymi ich stan. Ilość wypróbowanych przez ciebie specyfików jest imponująca. Jari jak przychodzą goście też fiksuje, kończy się to zwykle ciężkim dyszeniem (mocny stres) i oczywiście biegunką. No chyba, że zamknę się z nim razem w pokoju wtedy trochę pojęczy, ale się uspokaja. No mam nerwowego psa, nie będę ukrywać. Całe szczęście fajerwerki, burze itp. nie robią na nim wrażenia, tyle dobrego. Ogólnie jak z nim jestem, to jest okej - jak mnie nie ma, wtedy zaczynają się problemy. On nawet nie ma lęku separacyjnego, że niszczy pół mieszkania, choć zdarza mu się np. pogryźć butelkę albo wymiąć skarpetkę, są to jednak zniszczenia nikczemne ;), ale widać, że zostawanie jest dla niego jakimś rodzajem stresu.

Na spacerach też jest reaktywny, np. jedziemy samochodem z TŻ i jamicami na jakiś spacerek na pola albo do lasu, to jak dojeżdżamy on zaczyna fiksować, piszczy, kręci się, a jak już wyjdziemy, to oczywiście kupa jest luźniejsza niż jak wychodzę z nim sama na spacerek po okolicy. Nie są to jakieś totalne odpały i gdyby nie kupa to bym nawet nie zwracała na nie uwagi, w końcu to dobek, ale w tej sytuacji chyba coś przydałoby się zrobić. Naprawdę coraz mocniej zastanawiam się nad kastracją jak skończy 2 lata.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Ach, Migori normalnie kocham cię za to, że masz nienormalnego psa podobnego do Jariego, choć zdaje sobie sprawę, że ta miłość jest nieźle spaczona :evil_lol: Cały czas mam się poza tym ciebie o to zapytać - czy Bora na galerię? Bo w postach linka nie widzę :razz:[/QUOTE]Hehe toksyczna miłość. Wiesz co, mnie podnosi na duchu to, że jest ktoś to ma podobne problemy z psem i rozumie mnie bardzo dobrze, wie co to znaczy luźna kupa i z czym to sie wiąże, przeżywa podobne cyrki z żarciem czy ćwiczeniami.
Mam, ale dość mocno zakurzoną. [URL]http://www.dogomania.pl/threads/143987-Bora-Czarna-Diablica?p=18466241&viewfull=1#post18466241[/URL] Większości zdjęć nie ma, bo zostały usunięte z serwera, ale coś tam na ostatnich stronach wrzuciłam.

[QUOTE]Mi się wydaje, że mamy 2 problemy nakładające się na siebie. Psy z chorymi żołądkami + stresującymi się bardziej niż inne, co skutkuje nieoczekiwanymi sraczkami, jeszcze pogarszającymi ich stan. [/QUOTE]Wiesz co? mam wrażenie że jedno idzie w parze z drugim... jedno wywołuje drugie... coś w ten deseń.Patrząc na ludzi i stresujące sytuacje to przed egzaminem goni cie do kibelka ale jak już jest po wszystkim to wsio sie normuje. U naszych psów sie nie normuje tak jak powinno, problem narasta i narasta i bez wspomagaczy kupa do normy nie wróci - w każdym razie u mojej.

[QUOTE]Jari jak przychodzą goście też fiksuje, kończy się to zwykle ciężkim dyszeniem (mocny stres) i oczywiście biegunką. No chyba, że zamknę się z nim razem w pokoju wtedy trochę pojęczy, ale się uspokaja. No mam nerwowego psa, nie będę ukrywać. Całe szczęście fajerwerki, burze itp. nie robią na nim wrażenia, tyle dobrego. Ogólnie jak z nim jestem, to jest okej - jak mnie nie ma, wtedy zaczynają się problemy. On nawet nie ma lęku separacyjnego, że niszczy pół mieszkania, choć zdarza mu się np. pogryźć butelkę albo wymiąć skarpetkę, są to jednak zniszczenia nikczemne ;-), ale widać, że zostawanie jest dla niego jakimś rodzajem stresu. [/QUOTE]Moja podczas wizyty gości jest zamykana u mnie w pokoju, dobrze jej to robi. Z tym, że jak zostaje z moim dziadkiem sama,a on niestety nie potrafi nad nią zapanować to gości wita w progu. Wtedy szaleje, biega, skacze, piszczy, nie daje spokojnie usiąść i wypić kawy, ładuje sie na kolana. Zwykle taką ją zastaję jak wracam do domu. Wtedy wystarczy że pstryknę palcami (jak Cesar Millan) i ona zasuwa do pokoju, kładzie się i wzdycha tak głośno - z ogromną ulgą - że ktoś wreszcie zabrał ją z tej okropnej sytuacji z którą sobie nie radzi. Zauważyłam że ona wręcz chce żeby za nią myśleć, decydować, wymaga dość ostrego postępowania. Zwykle jest ostra krótka komenda, jak nie działa to korekta i mózg ponownie się włącza - tak jakby mówiła "a tak tak, już jestem z Tobą".
Teraz wróciłam z polany gdzie był pies - znajomy Jasiu - mogłam nagrać co wyczynia, totalny obłęd w oczach, lata, kopie, liże, trąca, gryzie i ani na chwile się nie położy. Totalnie nakręcona, głucha, ślepa. Nienawidzę jej takiej.

[QUOTE]Na spacerach też jest reaktywny, np. jedziemy samochodem z TŻ i jamicami na jakiś spacerek na pola albo do lasu, to jak dojeżdżamy on zaczyna fiksować, piszczy, kręci się, a jak już wyjdziemy, to oczywiście kupa jest luźniejsza niż jak wychodzę z nim sama na spacerek po okolicy. Nie są to jakieś totalne odpały i gdyby nie kupa to bym nawet nie zwracała na nie uwagi, w końcu to dobek, ale w tej sytuacji chyba coś przydałoby się zrobić. Naprawdę coraz mocniej zastanawiam się nad kastracją jak skończy 2 lata. [/QUOTE]Moja ślini się jak biorę plecak czy kluczyki od auta, ziaje i się ślini. Wtedy wiem, że jak tylko wyjdę z domu, będzie fontanna. Ją nakręcają nawet rzeczy, przedmioty wywołują biegunkę.
Nie wiem czy kastracja coś da, ona może zahamuje popęd seksualny ale czy wyciszy ? Moja jest po sterylizacji 4 rok, jest równie potłuczona jak była przed sterylką.

edt: Przypomniało mi się coś... W sierpniu 2011 był u nas w rodzinie ślub i wesele (mojej siostry), ogrom stresujących sytuacji dla Bory. Przeżyła chyba tylko dzięki hydroxyzynie i to w dość sporych dawkach. Po prostu najgorszy czas przespała. Jak przyjechali wszyscy do nas - fotograf, kamerzysta, teściowie itd - zamknęłam ją u siebie i nawet tam nie wchodziłam. Kiedy wszyscy wyjechali do kościoła, wychodząc jako ostatnia otworzyłam tylko drzwi od pokoju, kątem oka widziałam zaspaną mordę ulokowaną na kanapie. Więc da się to wszystko jakoś dograć żeby psa nie wykończyć psychicznie.

Edited by Migori
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...