Jump to content
Dogomania

TangoBlue

Members
  • Posts

    246
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by TangoBlue

  1. Tak, powinna trafic do czarnych kwiatkow i nie powinna zostac domem tymczasowym. I nie o zaufanie do Kamci tutaj chodzi. Tyle, ze gdyby zainteresowal sie Kamcia jakis specjalista, pedagog albo psycholog, byc moze daloby sie wszystko wyprostowac. To jest osoba mloda, ktora dojrzewa, nie ma jeszcze w pelni uksztaltowanej psychiki.
  2. dealer - Ja Ci napisze szczerze. Jezeli ktos nie interesuje sie wlasnym dzieckiem i jego problemami, tym bardziej nie bedzie sie interesowal psem. To jest po prostu oburzajace, i moje oburzenie nie jest wymierzone w tym momencie w Kamcie, bo ona pewnie dostaje tyle samo pomocy co ten pies.
  3. Gdzie Kamcia ma sie uczyc odpowiedzialnosci, jezeli ma taki przyklad w domu? Rodzice nie interesuja sie najwyrazniej ani tym, co robi Kamcia, ani psem. To, ze pies chcial ugryzc, nie jest wina psa. Najlatwiej zrzucic wine na czworonoga, bo przeciez my, ludzie, nie myslimy. To pies ma myslec :shake:
  4. Ja sie nie nadaje do szukania domkow, bo jestem zbyt latwowierna. Wiecej szkody niz pozytku by to wszystko przynioslo. Jednemu psu mozna znalezc, bo wtedy latwiej domek kontrolowac, ale jak sie z tego zrobi 10, 15, 20 nowych domkow, w calej Danii, to juz jest o wiele trudniej. Duzo moich znajomych tutaj mieszka w bloku, a w bloku psow trzymac nie wolno. Zostaja wiec obcy ludzie, ktorych nie sposob w kilka dni ``przeswietlic``. Psy to zywe, czujace stworzenia, wiec ostroznie podchodze do zagadnienia. Najlepiej byloby miec wszystkie adoptusie w zasiegu wzroku, ale to nie jest mozliwe. Sa ludzie, ktorzy sa idealni jezeli chodzi o szukanie domkow, maja ku temu predyspozycje, znaja sie na ludziach i psychologii. Przed takimi chapeau bas.
  5. [quote name='Lemoniada'] 15 minut później dzwoni jej Mama. I wysłu****ę historii o psie, który się nie sprawdza, ponieważ urywa się z uwięzi z kołowrotkiem, przeskakuje przez ogrodzenie, biega po cudzych działakach i szczeka na ludzi, a to się im nie podoba. Skarżą się. I albo go stamtąd zaraz zabierzemy do schroniska, albo go będą trzymać w komórce. Tak jak już Marlena pisała, Kamcia została przez nas KILKAKROTNIE zapytana, czy ogrodzenie jest szczelne. Faktycznie jest, ale co z tego skoro w jednym miejscu miało wysokość pół metra?? Gryzek przeskakiwał to z miejsca, bez rozbiegu. Była też pytana, czy mama aby na pewno zgadza się na psa. Zostałyśmy zapewnione, że tak. Jak widać - do czasu.... Żeby było jeszcze ciekawiej, Mama Kamci powiedziała, że u psa byli, ale nie wczoraj, tylko [B]DWA DNI TEMU[/B]. I przez dwa dni pies nie miał nic w pysku! A Kamcia "zapomniała"! Wysłu****ę jeszcze kilka razy powtórzonych skarg, o buntujących się sąsiadach, i psie który się nie sprawdza bo ucieka. A na sam koniec wiadomość, która mnie zwala z nóg: "Tylko ja nie wiem, czy pani go tam znajdzie, bo pewnie zdążył juz uciec". [COLOR=black][B]![/B][/COLOR][/quote] Gratuluje mamie Kamci odpowiedzialnosci i uciekania od problemow. Kamcia rozczarowala, ale tak naprawde, nie tylko ona zawinila, przyklad idzie z gory. I jeszcze jedno. Skoro Kamcia musi sie uczyc i poprawic oceny, to moze szanowni rodzice zainteresowaliby losem tego psa, tym bardziej, ze byl rowniez pod ich opieka, a moze przede wszystkim pod ich opieka, poniewaz to oni sa dorosli, a nie Kamcia ( z punktu widzenia prawa ). No nic, jeszcze raz gratuluje mamie Kamci odpowiedzialnej postawy, godnej doroslego czlowieka. Szkoda, ze zycie bedzie musialo w przyszlosci nauczyc ich dziecko pewnych podstawowych rzeczy, a nie oni sami. EOT
  6. [quote name='atha_maris']I koty i psiaki uwielbiam tak samo, z tym, że koty raczej z daleka. Ostatni, którego wzięłam z ulicy miał rozdwojenie jaźni i nagle ni z tego ni z owego atakował ludzi. Taka oferma niby, obgryziona z obu stron, a dawała popalić. Nie wiem, jak inne, ale ten atakował bez powodu- człowiek sobie siedzi spokojnie na leżaku, nie rusza się a tu nagle coś mu sie rzuca na nogę. Bracia moi młodsi stwierdzili, że jest nawiedzony i bali się z nim przebywać w nocy...[/quote] Zdarzaja sie i takie przypadki. Nigdy nie zapomne, jak moja Mama przygarnela kota z piwnicy, i byla zmuszona go z powrotem wypuscic, poniewaz zywczajnie - nie dala sobie z nim rady. Byl bardzo agresywny ( a raczej - przerazony ), caly czas siedzial za szafa. Wygladalo to tak, jakby go chciala uszczesliwic na sile, a tymczasem bardzo go zestresowala i wprawila w przerazenie. Z kolei obecna kotka moich Rodzicow sama sie wprosila do cieplego domu. Juz kilka ladnych lat temu( byla zima ), mala, biala kuleczka podazala za kolega, od parkingu az do domu. On nie mogl jej u siebie zatrzymac, wiec jedna noc spedzila u jego narzeczonej. U niej rowniez kotka nie mogla zostac, wiec wyladowala u mnie, skad, po dwoch dniach, zabrala ja moja Mama, poniewaz bardzo sie jej spodobala. To juz bylo jakies 10 lat temu. Mrusia ma sie dobrze, jest piekna, wysterylizowana i troche leniwa kocica. A moj kot...On ma juz swoje lata, i wlasciwie nie wiem, co to znaczy miec malego, rozrabiajacego kociaka w domu. Nie umiem go porownac do psow, poniewaz sie nie da. Sa zupelnie inne - a kazde z nich wnosi cos pieknego i niepowtarzalnego do atmosfery naszego domu.
  7. Wczoraj TZ mial nieprzyjemna sytuacje. Pies zaczal sie zalatwiac na trawce pod domem pewnego Dunczyka. Dunczyk sie wsciekl, wybiegl przed dom i zaczal krzyczec na TZta. TZ zawsze sprzata po psach, ale wczoraj NIE posprzatal. Zanim bowiem Bef skonczyl sie zalatwiac, TZ dowiedzial sie, ze jak sie to jeszcze raz powtorzy, to szanowny pan wyrwie mu pewna czesc ciala i w ogole, tak go zalatwi, ze TZ w szpitalu wyladuje. A ze on nie lubi takich pogrozek i steku wyzwisk, zrobil tylko :shake: , i odszedl w milczeniu. Kupa zostala na trawniczku przed domem. Ja rowniez bym sie zdenerwowala, lecz posprzatalabym, no ale TZ ma bardziej buntowniczy charakter. Pan musial sam posprzatac. Z gory sobie zalozyl, ze TZ nie posprzata, wiec TZ stwierdzil, ze w takim razie nie odbierze mu satysfakcji. A tak w ogole, to nie rozumiem. Jak mozna sobie w kraju, w ktorym sprzatanie po psach jest obowiazkowie, ubzdurac, ze ktos akurat nie posprzata i jeszcze mu pobiciem i szpitalem grozic :shake:
  8. Sinda jest wiekszym yorkiem, wiec nie moze w swojej torbie stac, moze natomiast bez problemu sie w niej polozyc. Piesek jest mniejszy, wiec bez problemu moze w swojej torbie stac, ale z reguly sie w niej kladzie. Torby sa dla psow do wagi 7 kg, Sinda wazy 5, Spookie 3, wiec jest ok. Nie siedza oczywiscie podczas podrozy w torbie przez caly czas, one sa grzeczne, ludzie na szczescie rowniez z reguly sa mili. A co do wozka - jazda rowerem z jednym psem jest latwa, ale zabranie 3 psiakow (w tym jednego wiekszego) na dalsza wyprawe w bardziej odlegle i niedostepne dla samochodow miejsca wymaga juz wiekszych przygotowan. W lesie i na polach wychodza z przyczepki i ida albo biegna przy rowerze. Nie zauwazylam, zeby byly z powodu torby czy przyczepki nieszczesliwe :shake: .
  9. [quote name='agacia0504']Dla mnie noszenie pieska w torbie to wydaje mi sie bez sensu po co malego pieska meczyc??!!! Niech sobie pochodzi na smyczy polata a pozniej sie nauczy noszenia i tak bedzie caly czas chcial!!!!!!!Nio po cio??!! Niech piesio sie wyszaleje:PP[/quote] Czasami takie torby sa bardzo dobrym rozwiazaniem. Na przyklad na dworcu kolejowym, gdzie jest mnostwo ludzi, a piesek malutki. Przy wsiadaniu do pociagu rowniez jest to bardzo przydatna rzecz, zwlaszcza w przypadku polskich pociagow, z ktorych ja sama czasami boje sie wysiadac. Kiedy pies zachoruje, i trzeba z nim pojechac samochodem prywatnym lub taksowka do weterynarza, rowniez sa bardzo przydatne. Mnie kiedys pan taksowkarz odmowil zabrania z psem, to bylo jeszcze wtedy, kiedy mialam ONke. Malego psa wloze do torby, poinforumuje tylko pana taksowkarza o tym, ze mam w torbie malego pieska, i nigdy nie bylo problemu, nikt mi nie odmowil. Co do samych toreb - Kiedys kupilam bardzo drogie torby ``Sherpa`s bag`` czy jakos tak. Nie maja usztywnionego dna, ale sa uznane przez bardzo wiele firm lotniczych na swiecie. Pozniej kupilam tansze torby firmy Trixi, z usztywnionym dnem, i z tych w razie potrzeby korzystam najczesciej. Torby sa rowniez przydatne wtedy, kiedy musze gdzies pojechac z moim kotem. Nie wyobrazam sobie bowiem niesienia go na rekach. Wiem, on mi nie ucieknie, znam go na wylot, ale mimo wszystko, torba daje mi poczucie dodatkowego bezpieczenstwa. I jeszcze cos smiesznego. Moje psy tak sa do toreb przyzwyczajone, ze wystarczy postawic jedna na podlodze, i zaraz usiluja do niej wejsc. Kazdy ma swoja torbe, ale kazdy tez chce jako pierwszy wpakowac sie do torby, wiec jest wesolo :). Torby kojarza im sie z czyms pozytywnym, o dziwo, nawet wizyty u weterynarza tego nie zmienily. Na widok torby entuzjazm i mnostwo radosci w domu - kazdy chce byc w niej pierwszy ;). My potrafimy czasami podrozowac przez caly dzien - przez Danie, Niemcy, do Polski. Psy sa przyzwyczajone i do toreb, i do podrozy. I jeszcze jedna ciekawostka, czyli dlugie rowerowe wycieczki z trzema psami i co mam przyczepione z tylu roweru. Staruszek Bef wlasnie sobie odpoczywa, przyczepka jest zamykana, ma folie z przodu, to jest tak naprawde wozek bardzo typowy w Danii, przeznaczony do przewozu malych dzieci. W przypadku trzech psow jest bardzo przydatny, ma wszystkie zabezpieczenia i amortyzatory, nawet jezeli rower upadnie, wozek sie nie przewroci. Ma poza tym specjalne oznaczenia i odblaski, mozna jezdzic w srodku nocy. [U][URL=http://imageshack.us][IMG]http://img232.imageshack.us/img232/1319/aaaa0019ar8.jpg[/IMG][/URL][/U][URL="http://imageshack.us"][/URL]
  10. Jaszczurka - Uwazaj na ciaze urojona. Suczka moze pozniej przybrac troche na wadze, i produkowac mleko. U mnie tak bylo. Wtedy trzeba sprawdzac sutki, jezeli zrobia sie czerwone, od razu do weterynarza. Mozna tez wstrzymac produkcje mleka, jezeli sytuacja bedzie tego wymagac. Jest dobry srodek, tylko u weterynarzy. Nazywa sie Galastop. Moja suczka przez to przechodzila, od razu po pierwszej cieczce, teraz jest wysterylizowana. Niestety, suczki z tendencjami do ciaz urojonych maja rowniez tendencje do raka sutka, dlatego obserwacja jest wazna.
  11. [quote name='nathaniel']Ale my tu nie mówim o hodowlach typu Bakarat gdzie szczeniaki chodzą za 3000 zł. Mowimy o zwykłych rodowodowych hodowlach domowych.[/quote] Ja mam suczke z Bakarata, miala kosztowac 4000 ale dostalam upust 500 zl ( zreszta, i tak musialam po nia do Polski pojechac, a podroz kosztuje ). I napisze jedno - takiego yorka jak ona w Danii nie znajde. Pod wzgledem charakteru i psychiki. Wiele osob pisze tutaj o klopotach z rozszczekanymi, atakujacymi yorkami. Ja zupelnie nie wiem, co to znaczy. Ludzie, nie warto kupowac psa z niewiadomego zrodla. Naprawde. Ale niestety, nie zwalczymy wszystkich pseudohodowcow, nie jest to mozliwe. I pisze nie tylko o Polsce. Niedawno ktos na dunskim qxl sprzedawal chichuachuy bez rodowodu za 10000 koron, czyli za 5000 zl. I na pytania odpowiadal bezczelnie, ze takie sa ceny, z rodowodem kosztowalyby 10 000 zl ( czyli 20 000 koron ). I jeszcze sie smial, ze ludzie sa skapi i chcieliby psa za pol darmo !!!!! Dunczyk, nie Polak. I jeszcze inna pseudohodowle tu pokazywali w telewizji, bylo wiele skarg, wiele szczeniakow ludziom umarlo, a dunskie wladze tylko bezradnie rozkladaja rece, bo nic nie moga zrobic. Wynika z tego, ze tylko my sami mozemy sie ustrzec. Nikt nam bowiem nie pomoze.
  12. Tego niestety nie wiem. Ja bym jednak podchodzila do nich ``z pewna doza niesmialosci``, poniewaz w artykule napisali, ze zostaly zatwierdzone pomimo dzialan ubocznych i pewnie w Danii nie zostana dopuszczone do sprzedazy.
  13. Z moim kotem jest tak, ze jakbys go poznala, stwierdzilabys, ze jest nietowarzyski i pewnie bys sie go troche obawiala. W stosunku do obcych zwierzat i ludzi jest bowiem nieufny, na nieznanego psa syczy, prycha i jezeli ten probuje sie do niego zblizyc, potrafi pacnac lapka, unikam wiec takich konfrontacji. Chowa sie przed ludzmi, ktorych nie zna. Jezeli ktos usilowalby go na sile wyciagac spod lozka czy innego schowka, na pewno by prychal i byc moze probowal podrapac. Nic na sile, sam wyjdzie, kiedy uzna, ze jest ok, ze nadszedl wlasciwy moment. Dosc dlugo trzeba zdobywac jego zaufanie, potrzebuje spokoju i cierpliwosci, ma juz zreszta swoje lata, kiedys bardziej otwarty na wszystko, co nowe. A jednak...Potrafi spac razem ze swoimi psimi kumplami na jednej kanapie czy fotelu. Z reguly jest tak, ze to pies wskakuje na fotel, na ktorym on sobie lezy, i on nie ma nic przeciwko temu. Malo tego, nie ma nic przeciwko temu, zeby korzystaly z jego drapaka ( obecnie mamy taki drapak: [URL]http://www.leoland.pl/?link=productCard.html&ProductId=47&idCat=1[/URL], wczesniej byl taki: [URL]http://www.leoland.pl/?link=productCard.html&ProductId=4&idCat=2[/URL] , ale troche sie sfatygowal i kupilismy mu ten mniejszy ). Wazne jest to, zeby obcinac kotom regularnie pazury, sa bowiem ostre jak szpilki i moga niechcacy porzadnie podrapac i zrazic do siebie psa. Raz w tygodniu wystarczy, chodzi o to, zeby koncowki byly tepe. Wierze w cierpliwosc i wyrozumialosc. Oczywiscie nie znam wszystkich kotow czy psow wiec nie wykluczam tego, ze czasami po prostu nie dogadaja sie i juz. Sa to inne gatunki zwierzat, roznia sie zdolnosciami fizycznymi i psychika. Podejrzewam, ze to mialas na mysli piszac o rownosci.
  14. W mojej gromadzie jest bardzo madry przewodnik stada, a raczej przewodniczka ;) . Pani york, dosc duza jak na te rase. Spookie i Bef probowali ja ``ustawic``, ale nie udalo sie. Ona sie nie denerwuje, kiedy ktos probuje jesc z jej miski, ale w kasze tez sobie dmuchac nie pozwoli. Chlopaki naprawde maja szczescie, bo trafil im sie ktos niezwykly - zrownowazony, madry i bardzo silny psychicznie. W stadzie panuje harmonia, oczywiscie nie idylla, ale w sumie jest to bardzo udana gromada. Ja nie narzekam, mam cudowna gromadke i uwazam sie za szczesciare :lol: . Kot tez jest wspanialy - nie miesza sie w ich hierarchie, ale nauczyl psy tego, ze on woli chodzic wlasnymi drogami. Mam OGROMNY szacunek do zwierzat. One dogaduja sie niejednokrotnie lepiej i szybciej niz ludzie.
  15. Ano poswietowaly :evil_lol: Moja pierwsza mysla bylo to, ze byc moze w tej ogromnej kaluzy sa jakies odlamki szkla, ale jak juz wymylam podloge i dokladnie obejrzalam butelke okazalo sie, ze na szczescie nie bylo w niej uszczerbkow, wytrzymala upadek w stanie nienaruszonym. Psy za wiele sie nie napily, bo zostaly wyproszone z kuchni, wlasnie z powodu obawy o jakies odlamki szkla. No ale uswietowaly, przynajmniej znaja teraz smak szampana, godnie przywitaly Nowy Rok :loveu:
  16. To ja juz nic nie mowie :shake: :eviltong: ;) . W Sylwestra nalewalam szampana do kieliszkow, i butelka mi wypadla z rak. Szampan wylal sie na podloge ( na szczescie w kuchni sie to stalo ). Jak sie moje psy od razu rzucily i zaczely wylizywac, no malo zawalu nie dostalam. Na szczescie nic im po tym nie bylo.
  17. A ja sie rozchorowalam i w zwiazku z tym juz o czwartej nad ranem sie obudzilam. Mysza - Tak, ja jestem sceptycznie nastawiona. Kiedy bylam dosc powaznie chora, moja rodzina roznych sposobow szukala. Nawet u czlowieka z Jastrzebia pod Kielcami, ktory ponoc wiele osob wyleczyl. Ja do niego jezdzilam zupelnie bez przekonania :shake: . I w sumie mialam racje, juz na pierwszym spotkaniu sie zrazilam bo mi powiedzial, ze smierc jest blisko mnie, nie wiem po co mi taka bzdure powiedzial. Na kolejnym, zamiast mnie leczyc, to zaczal mi wmawiac ze mam wybitne zdolnosci do tego, aby zostac medium i jasnowidzem. Kazal mi zamykac oczy i mowic, co widze, a ja kompletnie nic nie widzialam. Pytal sie, czy widze jakas postac, ja mu na to, ze nie, nie widze. On mi na to, ze byla przy mnie poprzednim razem, ale ja przegonil. Potem zaczal mowic, ze we mnie jest ogromna sila, ale musze zaczac cwiczyc swoje zdolnosci, bo bez tego sila nic nie znaczy. Jakos mi sie nie chcialo. W sumie to mi swietni lekarze specjalisci pomogli, w Instytucie Onkologii, bo blad byl w pierwotnej interpretacji wynikow badan. Zdolnosci o ktorych on mowil w sobie nie odkrylam, nic paranormalnego sie w moim zyciu nie wydarzylo, a nawet, jezeli to, co mowil, byloby czesciowo prawda, to nie mam ochoty uczyc sie wchodzic w jakiekolwiek kontakty z ``drugim swiatem``, jezeli istnieje to niech sobie egzystuje w spokoju.
  18. Ja mam za domem cmentarz, a poniewaz tutaj po cmentarzu moga jezdzic samochody i na dodatek ludzie chodza z psami na spacery, ja tez chodzilam. Tyle, ze czesto pozniej, zeby miec spokoj, bo po zmroku rzadko kto sie tam pojawia. Dziwne, ale nigdy nie mialam mrozacej w zylach sytuacji, a cmentarz jest podzielony na czesc protestancka, czyli wychuchana i zadbana, i muzulmanska, bardziej zaniedbana. Posrodku jest park, z tym, ze wiekszosc drzew wycieli ubieglego lata. Jak powiedzialam ludziom, ze wybieram sie na spacerek po cmentarzu, to zaczeli opowiadac takie historie o duchach, ze zrezygnowalam. Gdyby przytrafila mi sie choc jedna historia z tych, ktore tutaj sa opisywane, pewnie bym sie z tego domu wyniosla, bo dom jest na dodatek stary, pradziadek TZta go wybudowal, wiec kandydat na nawiedzone domostwo z niego pierwszorzedny.
  19. Ja troche o czym innym, ale w sumie tez na temat. Kiedys Kulfon ( kot ) wyskoczyl sobie noca do ogrodu, potem nie mogl wrocic, bo trudno bylo mu z powrotem wskoczyc, za stromo dla niego. Gdyby nie moja sunia, posiedzialby sobie w ogrodzie do rana. Ona uslyszala jego miauczenie i nas obudzila szczekaniem, bo kota oczywiscie nie slyszelismy. Nastepnego dnia okratowalismy okno, bo on bez naszego nadzoru nie powinien wychodzic, nie zna bowiem terenu ( przez wiekszosc zycia mieszkal w Warszawie w bloku ). Wyczulenie na rozne sprawy zauwazylam bardziej u kota. Nam sie czasami przytrafiaja myszy w domu, trudno sie zreszta dziwic, przychodza z ogrodu, zwlaszcza zima. Ale on od razu kazda wyczuje, gdziekolwiek by sie nie schowaly. Z reguly chowaja sie w zakamarkach, a on siedzi przy zakamarku, bardzo skupiony. Niestety, myszy moga sie schowac przed nami, ale przed nim nie. Lapiemy je i odstawiamy z powrotem do ogrodu. W tym roku na szczescie nie bylo jeszcze ani jednej.
  20. Nadzieja, co tam literowki. Ty masz tyle serca, ze moglabys nim pol swiata obdarowac. Wspaniale sie czyta to, co piszesz.
  21. Greven - Ja mieszkam w Danii. Tutaj ludzie placa ogromne podatki, miedzy innymi na takie instytucje jak Falck.
  22. Greven - To jest bardzo smutne. W ubieglym roku samochod potracil kota. Zaraz po tym, najechal na niego nastepny. TZ, ktory byl akurat na spacerze z psami, zabral go z ulicy, kot juz wtedy byl najprawdopodobniej martwy ( leciala mu krew z uszu i kot nie dawal znakow zycia ). Tez sie chlopak dziwil temu, ze nikt sie nie zatrzymal, pomimo tego, ze sporo samochodow przejezdzalo. Tutaj w takich sytuacjach dzwoni sie do Falcka, wiec zadzwonil. Przyjechali, zabrali zwierzatko i znalezli jego wlascicieli ( kot byl zachipowany ). Kilka dni pozniej przyszli podziekowac za zabranie kota z ulicy i powiadomienie Falcka. Dobrze, ze dziewczyna sie zainteresowala, w przeciwnym razie ta pani moglaby juz swojego psa nigdy zywym nie zobaczyc. I to jest wazne - 5 osob sie nie zatrzyma, ale znajdzie sie jedna ktora to zrobi. Chwala im za to. I jeszcze mi sie przypomnialo, jak kiedys jechalismy i zobaczylismy bazanta lezacego na ulicy. Pewnie potracil go samochod. Niedaleko byl drugi bazant. TZ powiedzial, ze pewnie to byla para i ten drugi nie odejdzie, tylko bedzie w tym niebezpiecznym miejscu, narazajac swoje zycie. Wiec tez zadzwonil do Falcka, oczywiscie przyjechali i zabrali oba bazanty ( martwego i tego zywego ). Falck tutaj ma obowiazek interwencji i z tego co widze, rzeczywiscie przyjezdzaja niemal natychmiast. Oni maja jakas umowe podpisana, jezdza i do zwierzat, i do ludzi.
  23. Widzialam takie maty w sklepie lecznicy Multivet na ulicy Gagarina w Warszawie.
  24. [URL]http://www.dr.dk/Nyheder/Udland/2007/01/06/085338.htm?nyheder[/URL] W USA stworzono pigulki odchudzajace dla psow. Jezeli pies jest za gruby i ma problemy z poruszaniem sie ( na przyklad podczas spacerow ), moze uzyskac medyczna pomoc. W kazdym razie, w USA. Wladze amerykanskie wlasnie zatwierdzily pierwsza pigulke odchudzajaca dla czworonogow. Produkt, ktory nosi nazwe slentrol, zmiejsza apetyt i przyswajanie tluszczu. Co trzeci pies ma nadwage. Miedzy 20 a 30 procent z 65 milionow psow w Ameryce ma nadwage. 5 procent boryka sie z bardzo duza nadwaga ( waza ponad 120 procent wiecej od wagi idealnej). Slentrol zostal zatwierdzony pomimo dzialan ubocznych, takich jak: biegunka, wymioty i brak apetytu. Profesor weterynarii powiedzial Agencji AFP, ze Slentrol zostal stworzony przede wszystkim dla tych wlascicieli psow, ktorzy chca szybko rozwiazac problem nadwagi swojego psa.
  25. Nie jest zbyt mloda :). Im wczesniej zacznie sie ja uczyc pozytywnie, tym lepiej, bo szczeniak w tym wieku wszystko chlonie jak gabka. Z tego co widze, sama jestes nastawiona pozytywnie do ludzi i swiata Karolciuu, a to moim zdaniem bardzo wazne. Dasz sobie rade - malymi kroczkami do celu.
×
×
  • Create New...