Jump to content
Dogomania

"Zaklinacz psów" Cesar Milan


engelina_88

Recommended Posts

[quote name='Paulix']Film z bernardynem mnie zszokował! Jak coś takiego, można puścić w telewizji? Jak można puścić program, gdzie ktoś ciągnie po schodach przerażone zwierzę, poddusza je i popycha? To jest czysta przemoc, jak właściciele mogli tego nie widzieć? O ile w programie zawsze jest końcowe "it works", to chciałabym zobaczyć, jak ten pies potem dobrowolnie biega po schodach! Chciałabym zobaczyć, jak inne psy z filmów po zdjęciu kolczatek i zaprzestaniu agresji grzecznie siadają i przestają szczekać... To nie działa, po prostu. Nie rozumiem, jaki miał być cel tych "metamorfoz"? Bernardyn ma teraz patrzeć z takim samym strachem na schody i właściciela? W jednym z filmów, które widziałam na youtube Milan miał poradzić sobie z problemem psa szczekającego na inne psy. Mały, łaciaty piesek - Milan szturchał go tak mocno, to póki ten nie przestał szczekać. Efekt? Jak tylko pojawia się inny pies, pies staje się nerwowy, spięty. Kiedy tylko ktoś wyciąga do niego rękę ucieka. Brawo! Teraz właściciele mają psa lękliwego, jeszcze kilkaset takich sesji i powrócą do programu z psem agresywnym... Inny filmik, który kiedyś oglądałam był z agresywnym owczarkiem: kopał psa tak długo, aż pies nie miał już siły dalej walczyć, bo wisiał - i to dosłownie - na dławiku... Kiedyś ugryzie kogoś innego w zamian - kiedy zauważy, że jest na tyle słaby, że go nie zdominuje. Te psy zostały zmuszone do tych zachowań - o ile na filmiku u Milana nie mają się jak wyłamać, to kiedyś spróbują, i problem powróci z większą siłą.[/QUOTE]

Nie dalej jak wczoraj oglądałam odcinek z bernardynem. I pewnie zaraz zostanę mianowana dręczycielem zwierząt, bo ja naprawdę nie widziałam tego o czym ty piszesz. Mój Toniic po przyjeździe do mnie bał się wejść do windy. Zachęcanie smaczkami ( a wiadomo że przerażony pies nie weźmie smaka) wołanie , cmokanie itp na nic się zdało by go zachęcić do wejścia do windy. Wciągnełam go na siłę 2 razy, zobaczył że windzie go nie mordują i za 3 razem wszedł sam zadowolony.
Wbrew temu co piszesz Bernardyn po kilku razach wszedł na schody bez smyczy i nie widziałam u niego w tym momencie przerażenia. Wyobraź sobie tą samą scenę z psem 10 razy mniejszym. Czy też by to tak tragicznie wyglądało?Nie. Ja uczę swoje psy na smaki, ale przy każdym miocie smaki zawodzą gdy przychodzi się zmierzyć ze schodami. A wierz mi że moje szczeny dla smaka są gotowe zrobić prawie wszystko.


W ogóle czytam ten wątek z pewnym niedowierzaniem, że ludzie tak mogą interpretować program Milana. Ja miałam problem z moim Stingiem, który jest terytorialny i dominujący. Choć nie lubię używać słowa dominacja, bo zaraz wszyscy odwołują się do teorii dominacji,.
Grzywacz chiński wydawałoby się zwierz nieszkodliwy a przemeblował nam tak życie że chwilami miałam ochotę płakać. Poprosiłam o pomoc szkoleniowca, który przywrócił nam w domu ład i w czasie jednego ze spotkań wspomniał o programie Milana. Być może patrzę na ten program przez pryzmat słów naszego szkoleniowca, ale naprawdę nie widzę tam tego o czym tu piszecie. Mi nikt nie kazał psa łamać czy rzucać nim o podłogę. W skrajnych przypadkach Maciek kładł Stinga w pozycji bocznej i czekał aż się uspokoi. Ot cała filozofia. I to właśnie odnajduję w programie Cesara- podstawą jego filozofii jest to że pies ma być spokojny i uległy.
Szturchanie psa? Z tego co ja wiem Cesar mówi o dotyku a nie szturchnięciu i zwraca uwagę na to by doprowadzić do tego żeby dotyk był z każdym razem coraz delikatniejszy, żeby nie doprowadzać do sytuacji w której pies przestanie reagować na dotyk. Bardzo bym chciała żeby mi ktoś wytłumaczył na czym polega "krzywda psa" przy napięciu smyczy czy lekkim szarpnięciu w bok? Albo trzymaniu parasolki przed psem na spacerze.

Stosuję wiele metod w pracy z moimi psami, jestem zwolennikiem pozytywnego szkolenia.Moje szczeny od małego znają klikier i dla smaka są naprawdę gotowe na wiele. Ale ze smakami jest tak jak z metodą odwrócenia uwagi. Nie zawsze można ją zastosować. Ja nie chcę gdy ktoś puka do drzwi latać z piłeczką ,albo w pośpiechu biec po smaki , żeby moje psy skończyły koncert!!!!! Do każdego psa , do każdej sytuacji trzeba dostosować metodę i nie można generalizować.

W momencie kiedy pies jest agresywny albo wpada w taki stan umysłu że przestaje reagować na otoczenie, żadna nagroda nie zadziała. Trzeba pamiętać że Cesar nie wychowuje tych psów od małego a najczęściej odwiedza psy, które mają poważne problemy i tutaj ktoś bardzo trafnie zauważył, że ja nie widziałam, żeby Victoria w jakimkolwiek odcinku pracowała z psem z czerwonej strefy, albo takim, którego ze względu na stopień agresji chciano by uśpić.

I tu moim zdaniem jest właśnie różnica między tymi programami i dlatego Victoria nie musi stosować pewnych metod i jestem przekonana że gdyby miała się zająć psem z czerwonej strefy to stosując tylko swoje metody nie dałaby rady.

Link to comment
Share on other sites

Pomijając już całkowicie samego Millana jako szkoleniowca, bo już się o tym wypowiadałam wielokrotnie gdzie indziej, najgorsze w tym wszystkim jest to, że jego program jest ogólnodostępny dla wszystkich Kowalskich i niestety czyni więcej szkody niż pożytku. Polacy (i pewnie nie tylko) mają bardzo wykształconą zdolność ślepnięcia na informacje typu "nie róbcie tego w domu" i radośnie stosują metody Cesara, co gorsza zwykle źle zrozumiane i bez zrozumienia reakcji samego psa, na swoich i o zgrozo cudzych psach.
Mnóstwo jest znawców-tumanów głoszących szkodliwe teorie na temat szkolenia psów, ale żaden nie ma takiego zasięgu działania w społeczeństwie jak Cesar. Mądrości państwa Wach czy pani Fennel obijają się niekiedy dość szeroką falą po psich forach czy wśród psiarzy w ogóle, ale tylko programy Cesara kształcą tylu pseudoznawców psiej psychiki wśród ludzi, którzy do tej pory nie mieli ani jednego psa ani nie mieli zielonego pojęcia na temat psich zachowań.
Dzięki Cesarowi co i rusz natykam się teraz na osobników, którzy nie mają bladego pojęcia co to CS ani czym się różni belg od ONka, ale tonem największych znawców uznają moje psy za kompletnie rozwydrzone, bo śmią przechodzić pierwsze przez drzwi, a młody podczas szykowania się na spacer skacze, kwiczy i chrumka (jak to staffik, a ja na to pozwalam, bo lubię). Śmiać mi się tylko chce, kiedy osoba, która w życiu nie wychowała żadnego psa po obejrzeniu kilka razy Cesara poucza mnie ciemną masę o moich karygodnych błędach w wychowaniu psów - mniej śmiesznie się robi kiedy taki koleżka trzymając na smyczy mojego staffika kiedy wchodzę do sklepu, próbuje sprawić żeby za mną nie ciągnął, dziugając go czubkami butów po żebrach, "bo Cesar tak robił i tak trzeba" - i dziwi się że to nie działa, bo nie ma zielonego pojęcia o specyfice ttb. Pół biedy ze staffikiem, gorzej gdyby próbował to zrobić z lękliwym, wrażliwym psem, albo prawdziwym agresorem po przejściach; mój nieżyjący już kundelek po ruchu nogą w jego stronę zafundowałby mu raz dwa wycieczkę na pogotowiu i kilka gustownych szwów.
Program Cesara to jedna wielka komercja tak samo jak programy typu Bear'a Grylls'a czy Pogromcy mitów. Edukacja właścicieli psów to tylko przykrywka, bo Ci którzy interesują się psami, dawno mają podstawową wiedzę w temacie, a reszta wyciąga z programu co chce i zazwyczaj to co najgorsze, jak wspomniany przeze mnie facecik, który z programu zapamiętał tylko to, że psa trzeba szturchać i być przywódcą stada...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']Bordery, belgi i szetlandy nie istnialyby, gdyby nie pomagaly przy owcach lub bydle. To jest ta roznica.
Bokser i wyzel tez sa nastawione na prace. Czy to robi z nich owczarki?[/QUOTE]
Apeluję o zaprzestanie nazywania szetlandów owczarkami, gdyż wbrew obiegowej opinii były to pierowtnie psy stróżujące! :diabloti:


Wypowiadacie się, jakbyście nie mieli pojęcia jakim psem jest wilczak, jak powstał i po co itp.
Nazwa owczarek nie oznacza od razu, ze piesek jest do pasienia owieczek.
Bokser i owczarek pracują inaczej. Mają inną chęć do pracy z przewodnikiem i samodzielnej, inaczej reagują, mają rozwinięte inne instynkty.
Zasadniczo z każdym psem mozna robić to samo, ale każdy pies bedzie sie tego uczył i robił to po swojemu.
Po to chyba w ogóle powstały rasy psów...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sylsiaczek']Apeluję o zaprzestanie nazywania szetlandów owczarkami, gdyż wbrew obiegowej opinii były to pierowtnie psy stróżujące! :diabloti:

(...)

Nazwa owczarek nie oznacza od razu, ze piesek jest do pasienia owieczek.[/QUOTE]

No tak ...

Ten OT traktuje o tym, czy wilczak to owczarek czy nie. Ja uwazam, ze nie. A co do Twojej wypowiedzi - wiekszosc ras psow, a powiedzialbym, ze z kilku grup nawet wszystkie, byly pierwotnie strozujace. Bo to czesc pracy m.in. owczarkow.
Poza tym pokaz mi chociaz jedna rase psa, majaca w nazwie "owczarek" , ktora nie byla lub nie jest wykorzystywana do pracy przy owcach czy bydle.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='miniaga']Nie dalej jak wczoraj oglądałam odcinek z bernardynem. I pewnie zaraz zostanę mianowana dręczycielem zwierząt, bo ja naprawdę nie widziałam tego o czym ty piszesz. Mój Toniic po przyjeździe do mnie bał się wejść do windy. Zachęcanie smaczkami ( a wiadomo że przerażony pies nie weźmie smaka) wołanie , cmokanie itp na nic się zdało by go zachęcić do wejścia do windy. Wciągnełam go na siłę 2 razy, zobaczył że windzie go nie mordują i za 3 razem wszedł sam zadowolony.
Wbrew temu co piszesz Bernardyn po kilku razach wszedł na schody bez smyczy i nie widziałam u niego w tym momencie przerażenia. Wyobraź sobie tą samą scenę z psem 10 razy mniejszym. Czy też by to tak tragicznie wyglądało?Nie. Ja uczę swoje psy na smaki, ale przy każdym miocie smaki zawodzą gdy przychodzi się zmierzyć ze schodami. A wierz mi że moje szczeny dla smaka są gotowe zrobić prawie wszystko.


W ogóle czytam ten wątek z pewnym niedowierzaniem, że ludzie tak mogą interpretować program Milana. Ja miałam problem z moim Stingiem, który jest terytorialny i dominujący. Choć nie lubię używać słowa dominacja, bo zaraz wszyscy odwołują się do teorii dominacji,.
Grzywacz chiński wydawałoby się zwierz nieszkodliwy a przemeblował nam tak życie że chwilami miałam ochotę płakać. Poprosiłam o pomoc szkoleniowca, który przywrócił nam w domu ład i w czasie jednego ze spotkań wspomniał o programie Milana. Być może patrzę na ten program przez pryzmat słów naszego szkoleniowca, ale naprawdę nie widzę tam tego o czym tu piszecie. Mi nikt nie kazał psa łamać czy rzucać nim o podłogę. W skrajnych przypadkach Maciek kładł Stinga w pozycji bocznej i czekał aż się uspokoi. Ot cała filozofia. I to właśnie odnajduję w programie Cesara- podstawą jego filozofii jest to że pies ma być spokojny i uległy.
Szturchanie psa? Z tego co ja wiem Cesar mówi o dotyku a nie szturchnięciu i zwraca uwagę na to by doprowadzić do tego żeby dotyk był z każdym razem coraz delikatniejszy, żeby nie doprowadzać do sytuacji w której pies przestanie reagować na dotyk. Bardzo bym chciała żeby mi ktoś wytłumaczył na czym polega "krzywda psa" przy napięciu smyczy czy lekkim szarpnięciu w bok? Albo trzymaniu parasolki przed psem na spacerze.

Stosuję wiele metod w pracy z moimi psami, jestem zwolennikiem pozytywnego szkolenia.Moje szczeny od małego znają klikier i dla smaka są naprawdę gotowe na wiele. Ale ze smakami jest tak jak z metodą odwrócenia uwagi. Nie zawsze można ją zastosować. Ja nie chcę gdy ktoś puka do drzwi latać z piłeczką ,albo w pośpiechu biec po smaki , żeby moje psy skończyły koncert!!!!! Do każdego psa , do każdej sytuacji trzeba dostosować metodę i nie można generalizować.

W momencie kiedy pies jest agresywny albo wpada w taki stan umysłu że przestaje reagować na otoczenie, żadna nagroda nie zadziała. Trzeba pamiętać że Cesar nie wychowuje tych psów od małego a najczęściej odwiedza psy, które mają poważne problemy i tutaj ktoś bardzo trafnie zauważył, że ja nie widziałam, żeby Victoria w jakimkolwiek odcinku pracowała z psem z czerwonej strefy, albo takim, którego ze względu na stopień agresji chciano by uśpić.

I tu moim zdaniem jest właśnie różnica między tymi programami i dlatego Victoria nie musi stosować pewnych metod i jestem przekonana że gdyby miała się zająć psem z czerwonej strefy to stosując tylko swoje metody nie dałaby rady.[/QUOTE]

Nie jestem zwolenniczką ani Milana ani Victorii. Ale dla mnie wciągnięcie psa po schodach czy tam do windy na chama, to nie jest szkolenie. Ot, tyle ode mnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulix']Nie jestem zwolenniczką ani Milana ani Victorii. Ale dla mnie wciągnięcie psa po schodach czy tam do windy na chama, to nie jest szkolenie. Ot, tyle ode mnie.[/QUOTE]

Ja się nie czuję specjalistką ani w behawiorze ani w szkoleniu, ale już się takich mądrych jak ty nasłuchałam i efekt był mizerny. Ani temu Bernardynowi ani mojemu Tonikowi ani tym bardziej moim szczeniętom żadna krzywda się nie stała, ale ludzie lubią rzucać piękne hasła nie konfrontując ich zupełnie z rzeczywistością.
I niezależnie od twojego zdania , uważam, że nie ma skuteczniejszej i mniej stresującej metody na pokonanie przeszkody, której się boi pies niż idziemy nic się nie dzieje, ja jestem wyluzowana. Fajnie jeśli pies jest podatny na jakiś motywator, bo wówczas można go przekonać smakiem , piłeczką ect, ale w przypadku dużych fobii często one nie działają a i są psy takie jak mój Tonic, który smaki ma gdzieś, piłeczka się sprawdza dopóki jest wyluzowany albo w pobliżu nie ma innych bodźców jak np pies, ptaszek ect.

ja dziś się śmieję, bo 2 lata temu pewnie byłabym równie radykalna, bo miałam 2 suki, które miałam od szczeniaka i które super pracują. Dziś w pierwszej kolejności spytam się z iloma trudnymi psami pracowałaś, ile przeszkód musiałaś pokonać, z iloma fobiami musiałaś się zmierzyć.Jakie metody stosowałaś A potem chętnie dam ci popracować z moim psem i spokojnie poczekam aż dojdziesz do podobnych wniosków co wielu twoich poprzedników...

Żałuję że pierwszego dnia po przyjeździe do mnie, Tonic przestał bać się windy i wchodząc do niej skacze z radości, że idzie na dwór, bo chętnie bym zobaczyła jak inaczej rozwiązujesz problem....
Tonic przyjechał do mnie w wieku 10 miesięcy. Po za ogródkiem był raz 2 tygodnie wcześniej gdy byłam go obejrzeć. Nie miał kontaktu z hałasem miejskim, autami, ludźmi ect. Bał się dokładnie wszystkiego.

Po tygodniu jechaliśmy do Katowic , na dw Centralnym czekała na nas koleżanka (forumowa dada). Tonic wszedł do zatłoczonej hali z merdającym ogonem, przywitał się z dadą, dawał jej buziaki. A gdy byłam go oglądać 2 tygodnie wcześniej, to nawet nie dał się pogłaskać. W związku z tym że nie był on nauczony jakiejkolwiek pracy z człowiekiem, z wszystkim oswajałam go tak samo. Idziemy nic się nie dzieje. Pies się zatrzymał, lekkie pociągnięcie, rozluźnienie smyczy idziemy dalej. Stosowałam pochwały, ale miał je gdzieś.

Link to comment
Share on other sites

Pracuję z psem z agresją lękową, który rzucał się na ludzi i inne psy. Przez pięć lat swojego życia nigdy nie był w mieście, zawsze na wsi. I zawsze robiłam to pozytywnie. Doprowadzenie psa do "normalności" zajęło mi ponad trzy lata. Owszem mogłabym go przygnieść do ziemi, kiedy rzucał się na innych ludzi, mogłabym go wciągać na siłę do autobusu, ale tego nie zrobiłam. I ja i pies jesteśmy z tym szczęśliwi.

Link to comment
Share on other sites

Myślę , że dosyć dosadnie pokazałaś, że masz niewielkie pojęcie o temacie w którym piszesz, ale nie będę się czepiać szczegółów.
Ja nadal uważam , że moja metoda jest skuteczniejsza, bo jak widać po tygodniu przestał się bać otaczającego świata i cieszył się ze spacerów. Twój żył w stresie przez ile? trzy lata? Bardzo pozytywne doświadczenie.

Link to comment
Share on other sites

Nie żył w stresie trzy lata - bo przez trzy lata dalej mieszkał na wsi ;) Tyle tylko, że każdego dnia pokazywałam mu przystanek, podjeżdżające autobusy. Zachęcałam go żeby wsiadł, żeby podszedł. I pies sam chciał wejść. Nie mam pojęcia o temacie? Miałam psa, który ugryzł kilka osób, więc chyba jednak mam. Po prostu - ja stopniowo walczyłam z problemami. I uzyskałam taki efekt, jaki chciałam uzyskać - pies sam chciał te problemy pokonać. Może nie zdarzyła Ci się taka sytuacja, gdzie pies nie poradził sobie z "rzutem na głęboką wodę", bo i tak może być.

Link to comment
Share on other sites

Ja bronię swojego zdania, może napisałam to troszkę nie dokładnie, ale uważam że pewne rzeczy, schematy które on robi i powtarza są po prostu dla psa dobre i dla człowieka zresztą. Spokój opanowanie konsekwencja wprowadzenie pewnych rytuałów.
Wiadomo ze językiem psim się psu nie wytłumaczy że jak zawołam "Azor do nogi!" to ma przyjść, pies musi wiedzieć że mu się to opłaca i to zachowanie będzie nagrodzone i jest oczekiwane.
Cały szkopuł tkwi w tym, żeby z różnych metod wybierać to co dla mnie i dla psa w danej chwili jest najlepsze. Nie ani ciskania psa na podłogę ani nagradzanie za każde pożądane zachowanie jest dobre, bo i jedno i drugie w niewłaściwych rękach psu po prostu szkodzi.
Takich kilka przykładów z mojego życia z moimi psiakami. Kundlica ma jest strasznie rozszczekana kocha obszczekiwać ludzi psy nie ma reguły jacy to sa ludzie ani jakie psy, jednak żadne skupianie uwagi na smaczkach i zabawkach nie skutkowało. Po prostu ona potrafi patrzeć i niuchać smaka i szczekać nawet nie patrząc na obszczekiwany obiekt. Nie jest przy tym wystraszona ani zdenerwowana ot tak po prostu lubi, wie że dany obiekt zwróci na nią uwage. Za to "szturchnięcie" psa natychmiast odwraca uwagę odciąga myśli od oszczekiwanego obiektu i jak by zapomina ze idzie coś na co trzeba pokrzyczeć. Nie robie jej przy tym krzywdy nie szarpie nie krzyczę po prostu szturcham idąc. Wystarczy raz, czasem dwa. i koniec po krzyku. Tor myślenia zmienia się natychmiast.
Inny przykład, moje psy idąc na dwór potwornie się nakręcają, Kropa sobie śpiewa ułułuuuu Baski sobie wyje i miauczy i spacerują po przedpokoju. Biorę smycze w rękę i czekam spokojnie rozluźniona bez stresu. Jeśli dalej drepcą kłade smycz na podłodze i czekam dalej. Kiedy skończą łazikowanie usiądą sobie grzecznie już wyciszone, biore do ręki smycze i zapinam psy. W domu panuje cisza a ja nie muszę się stresować że sąsiad mnie opierniczy. Przy wychodzeniu przez drzwi, wychodzę pierwszza i niepozwalam się futrzakom na mnie cisnąć, efekt jest taki że nie wyfruwam z klatki tylko spokojnie wychodzę...
Mogła bym tak jeszcze pisać...po prostu wybieram rzecz dobre dla nas troje, jeśli chodzi natomiast o posłuszeństwo, oczywiście że używam siły persfazji znanej jako smakołyki czy zabawki, ale tez bez szału nie nadużywam smaków wole potarmosić i się pobawić można powiedzieć że 1:3 smaczki w stosunku to zabawy i pieszczot i jestem zadowolona :)

Trzeba myśleć co i jak się robi. Ja akurat czytam masę książek różnych autorów różnej maści i treści. Jeśli uważam że jest beznadziejna i nic w niej nie ma to po prostu nie korzystam, jeśli natomiast coś mnie zaciekawi wdrażam to w życie.

Pies to jest pies, wiadomo że człowiekiem nie jest i myśli inaczej niż my, jednak tak jak u ludzi tak jak u psa skutkują różne metody w zależności od jednostki ;)

Ja w jego metodzie nie widze nic złego, nie widzę tam maltretowanych bitych szarpanych psów. Sa psy traktowane po psiemu...

Ja mam możliwość obserwowania psów w dużym stadzie. Uwierzcie mi że TV jest łagodna, psy traktują się o wiele brutalniej jeśli subtelne upomnienia nie skutkują. Ja tam nie widzę krwi i przeraźliwych wrzasków, a w stadzie nieraz ktoś rozerwał sobie ucho albo pocharatał nos...
Lubie Cesara nie tylko za jego metodę ale także za umiejętność rozmowy z ludźmi, nie każdy to potrafi :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']No tak ...

Ten OT traktuje o tym, czy wilczak to owczarek czy nie. Ja uwazam, ze nie. A co do Twojej wypowiedzi - wiekszosc ras psow, a powiedzialbym, ze z kilku grup nawet wszystkie, byly pierwotnie strozujace. Bo to czesc pracy m.in. owczarkow.
Poza tym pokaz mi chociaz jedna rase psa, majaca w nazwie "owczarek" , ktora nie byla lub nie jest wykorzystywana do pracy przy owcach czy bydle.[/QUOTE]

Te OT między innymi o tym traktuje, a jest to kwestia kluczowa w ustaleniu, że pies to nie wilk. Wilczak wilkiem nie jest. Mimo bliskiego pokrewieństwa jest psem i ma już nieco inne zachowania. Psie po prostu, odziedziczone po owczarkach. Ale żeby to zrozumieć, wypadałoby obcować z chociaż jednym wilczakiem, a nie wypisywać opinie znikąd i zarzucać niewiedzę osobie, która wilczaków widziała pełno, w stadach osobno, z innymi psami i zwierzętami.
I doskonale wiesz, ze nie wskażę Ci "owczarka" nie pracującego przy owcach. Za to pełno jest "nieowczarków", które owczarkami są.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='miniaga']Basia i Kropki w pełni podpisuję się pod twoim postem.[/QUOT[B]E]
[/B]
[B]Baski[/B] i Kropka
Baski to mój SH tak się nazywa a ja mam na imię Monika ;)

A tak BTW rozstrzyganie czy wilczak jest owczarkiem czy nie to chyba już inny temat hmm? Uwazam że sprzeczka jest nei potrzebna bo osoba bez wiedzy i tak "wie swoje" i nie przekonasz dopuki sama po swoich doświadczeniach do tego nei dojdzie ;)

Tak czy owak nie roztrząsając już całości książki, ja uważam że metoda jest OK jesli stosowana z głowa tak jak cześc pozostałych, bo wszyscy wiemy ze niektóre metody sa beznadziejne hih ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='iwona&CAR']Takich sytuacji jest mnostwo a nie jeden krotki ... Musial udusic prawie Doga bo pancia chciala razem z nim chodzic do szkoly -to bylo straszne !!!! wycofali filmik z miejsca , inna sytuacja bo pies boi sie wejsc do basenu a pancio chce z nim plywac ...itd itd
NIE umieli ??? nikomu z wlascicieli by nie przyszlo do glowy by zrobic to na sile !
[/QUOTE]

przypuszczam że masz na myśli ten filmik [URL="http://video.google.com/videoplay?docid=2588379129552689906#"]http://video.google.com/v...79129552689906#[/URL] jaki on jest dumny ze swojego dokonania. Nie widzi w jakim stresie jest pies jak się ślini ze strachu istresu liczy się tylko efekt

Link to comment
Share on other sites

Szkoda, że nie pomyślał o tym, że skoro pies ze strachu zapiera się przed wejściem i dyszy, to również ze strachu ugryzie jakieś dziecko, które do niego podbiegnie, kiedy zostanie wciągnięty na chama. Szkoda. I szkoda, że jeżeli tak się stanie, to tego nie puszczą na wizji i Milan dalej będzie świecił dumą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sylsiaczek']Apeluję o zaprzestanie nazywania szetlandów owczarkami, gdyż wbrew obiegowej opinii były to pierowtnie psy stróżujące! :diabloti:
[/QUOTE]

Nie stróżujące a zagrodowe. W zagrodzie bywały niegdyś owce, konie i inny inwentarz. Każdy kto ma zagrodę wie doskonale jak szetland będzie się tam zachowywał i w jaki sposób traktował zwierzęta tam mieszkające i to bez specjalnego szkolenia choć ono pomaga ogarnąć sporo spraw.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulix']Szkoda, że nie pomyślał o tym, że skoro pies ze strachu zapiera się przed wejściem i dyszy, to również ze strachu ugryzie jakieś dziecko, które do niego podbiegnie, kiedy zostanie wciągnięty na chama. Szkoda. I szkoda, że jeżeli tak się stanie, to tego nie puszczą na wizji i Milan dalej będzie świecił dumą.[/QUOTE]


tylko ze taki pies potem jakoś nie jest przestraszony i sam chętnie wchodzi do wody. Pisaliscie też że psy Millana są zastraszane i się boją. Spójrzcie na Daddy'ego lub Juniora, bo ja niewidzu u tych psów lęku, a nawet u całego stada Millana nie widzę lęku i strachu. Są to psy zrównoważone i pewne siebie, a nie lękliwe. ;)

Link to comment
Share on other sites

A czy ty obejrzałaś dalej? Zwróciłaś uwagę że Milan psa przeciągnął tylko przez próg a potem dał mu czas na oswojenie się, że pies do niego sam podchodził? Czy patrzyłaś na pojawiający się zegar i ile to trwało? Czy przy kolejnym wejściu przez drzwi pies równie bardzo był przerażony? I na sam koniec, po paru dniach widziałaś? Pies przeszedł przez drzwi pewny siebie.

Ja nie jestem bezkrytyczną fanką Cesara i ja akurat w tym przypadku zrobiłabym to zupełnie inaczej, bo moim zdaniem ten pies boi się śliskiej podłogi i wcale mu się nie dziwię, więc tu postąpiłabym zupełnie inaczej. Połozyła chodnik przez próg tak by duża część była na zewnątrz i duża część w środku. Wprowadziła psa na dywan i po woli przszła przez drzwi . I ćwiczyła samo przechodzenie przez drzwi aż pies by się uspokoił a potem dopiero zejście z dywanu na podłogę ale dużo dalej od drzwi.

Trzeba brać jednak poprawkę na to , że oglądając film my widzimy całą sytuację z zewnątrz i łatwiej nam dostrzec pewne rzeczy. Ja w programie Milana widze rzeczy które mi się podobają i takie które zrobiłabym inaczej.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Balbina12']Błagam...Czy pies który dyszy, zapiera się,ślizga się na podłodze jest pewny siebie???:roll:[/QUOTE]

zakładając że panicznie się boisz np pajaków, to dopiero po pewnym czasie bd się czuć pośród nich pewniej, tak i pies ma prawo się bać na początku :)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...