Jump to content
Dogomania

Z przymrużeniem oka: jakim byłabym psem


zebra12

Recommended Posts

Byłabym kiepskim psem. Zaraz by mnie z domu wywalili i co najwyżej na łańcuch uwiązali, bo [B]biegam w nocy do WC.[/B] Nie sądzę, by ktoś chciał wyprowadzać psa kilka razy w nocy. Jakby mi ktoś przeszkadzał spać i natarczywie chciał glaskać, to bym użarła, jak nic. Nie chciałoby mi się szczekać, gdy ktos puka. Suchej karmy bym nie tknęła.

A Wy? Jakimi byłybyście/bylibyście psami?

Link to comment
Share on other sites

Rozbawił mnie Twój post :lol:.Myślę ,że też bym nie do końca się nadawała na psa. Niezniosłabym smyczy ,że nie wspomnę o kagańcu, ograniczonych spacerów, suchej karmy , wydzielanych smaków , "twardawego" posłania .Ale myślę ,że sprawdziłabym się w obronie swoich bliskich i posesji :diabloti:. Czyli widzę się raczej jako- pies podwórkowy na dużej powierzchni.Bez nadmiernego miziania i gugania nade mną, mogłabym dysponując porządną ciepłą wiatą pożyć jako pies.

Link to comment
Share on other sites

Hm. Takim szczeniakiem w okresie "kryzysu 7 miesiąca". Baaardzo rozpieszczonym. Ale nie niezależnym czy nieufnym. Takim psiakiem kochającym wszystkich ludzi, tylko nieświadomie wiecznie im dokuczającym :p i bardzo niezdarnym :D

Link to comment
Share on other sites

Ja bym była okropnym psem.

Wyobrażam siebie jako ŹLE wychowanego psa - coś w typie amstaff, rottweiler;). Może bym się nadawała do obrony, bo obcych nie lubie. Ale boże broń bym trafiła do domu z dzieciakiem. To mogłoby się źle skończyć. Wiem z własnego doświadczenia, że jak przyjmę 2-3 dzieci (jako pacjentów) dziennie, to wracam do domu zmęczona i zła. Do dziecka muszę być miła, ale w domu wszystko odchoruję. Więc nie wyobrażam sobie, że miałabym z dzieciakiem być 24h na dobę :angryy:. Suche żarcie mogłabym jeść, ale zbożowe. Bo nie cierpię mięsa.

Oj byłabym potwornym psem - szybko bym trafiła do schronu.

P.S. Do miłośników ras wymienionych w tekście - amstaff czy rottek nadaje się do dzieci (wiem o tym dobrze), ale ja podkreślam będę źle wychowanym psem, bez socjalizacji i tresury.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sylwia i Ares']Ja bym była okropnym psem.

Wyobrażam siebie jako ŹLE wychowanego psa - coś w typie amstaff, rottweiler;). Może bym się nadawała do obrony, bo obcych nie lubie. Ale boże broń bym trafiła do domu z dzieciakiem. To mogłoby się źle skończyć. Wiem z własnego doświadczenia, że jak przyjmę 2-3 dzieci (jako pacjentów) dziennie, to wracam do domu zmęczona i zła. Do dziecka muszę być miła, ale w domu wszystko odchoruję. Więc nie wyobrażam sobie, że miałabym z dzieciakiem być 24h na dobę :angryy:. Suche żarcie mogłabym jeść, ale zbożowe. Bo nie cierpię mięsa.

Oj byłabym potwornym psem - szybko bym trafiła do schronu.

P.S. Do miłośników ras wymienionych w tekście - amstaff czy rottek nadaje się do dzieci (wiem o tym dobrze), ale ja podkreślam będę źle wychowanym psem, bez socjalizacji i tresury.[/QUOTE]

A mozna wiedziec w jakim charakterze przyjmujesz tych pacjentow?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Sylwia i Ares']Ja bym była okropnym psem.

Wiem z własnego doświadczenia, że jak przyjmę 2-3 dzieci (jako pacjentów) dziennie, to wracam do domu zmęczona i zła. Do dziecka muszę być miła, ale w domu wszystko odchoruję. Więc nie wyobrażam sobie, że miałabym z dzieciakiem być 24h na dobę :angryy:.


[/QUOTE]


Hehehe, ja z dziećmi pracuję codziennie i mam ich całe stado. Idzie przywyknąć, naprawdę. Choć ja akurat lubię dzieci. Co nie znaczy, że nie mam ich czasem dość. Bo ile można znieść wrzasku? Za to pracowałam kiedyś z seniorami. I to jest masakra. Bo o ile dzieci się rozwijają, widzisz z dnia na dzień coś nowego, nowe umiejętności, o tyle starsi ludzie z dnia na dzień są słabsi, pogłębia się demencja, uchodzi z nich życie. To bardzo frustrujące. Dzieci uczą się życia, starsi zbliżają się w szybkim tempie do jego kresu. Wybieram życie!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pies Pustyni']A mozna wiedziec w jakim charakterze przyjmujesz tych pacjentow?[/QUOTE]

Hmmm, jak to powiedzieć w miare bezboleśnie:hmmmm: . Lekarz dentysta - więc wyobraź sobie ile nerwów mnie kosztuje aby okiełznać bobasa:-x. Oki, moi pacenci szybko się socjalizują, szefowa jest zadowolona i cały czas proponuje abym poszła na pedodoncje* bo mam dobre podejście do dzieci. Ale ja wcale o tym nie myślę. Przez pacjentów poniżej 8 rż - ja sama nie chcę mieć dzieci - bo jak ja wytrzymam??? Chyba zostanę starą, bezdzietną dewotką z 100 psów przez małoletnich pacjentów. Tylko co na to mój mąż???:diabloti:

*Pedodoncja - specjalizacja stomatologiczna o profilu leczenia zachowawczego u dzieci.

A tak offtopując, wiecie jak poznać dentystę - wystarczy zapytać go jak wygląda np. jego małżonek. Zawsze zacznie odpowiedź od czegoś w stylu:
-ma duże ładne zęby...:cool1:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]mnie kosztuje aby okiełznać bobasa[IMG]http://www.dogomania.pl/images/smilies/kij.gif[/IMG][/QUOTE]
Oj pamiętam jak byłam mała i poszłam z babcią na kontrole ząbków i jak tylko dentystka zbliżała swoje wielkie łapska to ją za nie łapałam:diabloti: (byłam po leczeniu ząbka które bardzo bolało)
Ale za to w tamtym roku ta sama dentystka chwaliła mnie że tak spokojnie siedzę a dosyć długo wierciła mi w zębie i było w miarę ok. ale potem wsadziła truciznę (na szczury:diabloti:) i myślałam że zaraz umrę:mad: ale 2 pozostałe zęby już szybko poszły;). No i jeszcze 2 tygodnie później następna godzina dłubania w zębie żeby nerwa wyjąć ale to już prawie wcale nie bolało (takie małe ukłucie) i cały czas pytała czy chce przerwe - a po kiego czorta miałabym siedzieć tam jeszcze dłużej? Odpowiedziała że prawie zawsze jej pacjenci chcą przerwe:-o

A co do psa żeby offa nie robić to byłabym małym swetaśnym zaczepno obronnym yoleckiem któremu wszystko wolno:eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[COLOR=#000000][FONT=MS Shell Dlg 2]Ciężka sprawa bo niezależna jestem jak moje dwa szpice. A jak trzeba to wyłazi ze mnie taki np. moskiewski stróżując, jak jest potrzeba to "przywalę słownie" i nie tylko, ogólnie umiem być bojowa. Z powodu dziwnych sytuacji na spacery chodzę uzbrojona....

Czyli byłabym miksem :)[/FONT][/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

Byłabym pitbullem. Bali by się mnie,a jednoczesnie byłabym na tyle mała żeby móc wcisnąć się do jakiejś dziury i narobić kłopotu mojej pani/panu..xD. Miła bym była dla wybranych.Spałabym na poduszkach,nie jadłabym suchej karmy.
Nie lubiłabym wiecznie drzących sie dzieciaków,które ciągnęły by mnie za ogon.
Sądzę że...byłabym strasznie rozpieszczonym wariatem;).

Link to comment
Share on other sites

Ja bym była w większości taka jak moja Shina - do obcych ok, bez agresji, ale bez spoufalania i dotykania, jak jakiś pies podpadnie to wpierdziel. Do swoich kochana i łagodna, ale jak mnie by ktoś wnerwił to bym mu nagadała po psiemu ;). Ogólnie towarzyska, ale czasem potrzebująca samotności na poleniuchowanie i porobienie tego na co bym miała ochotę. Rozpuszczali by mnie wszyscy, bo przecież taka grzeczna i spokojna psinka to przecież można jej pozwolić na wszystko. Szybko bym łapała co się opłaca i można to robić, a co można pominąć i nikt się nie czepnie. Oczywiście leniwa, bo po co się przemęczać :evil_lol:. Sprawiająca wrażenie grzecznej, uległej ale potrafiąca mieć swoje zdanie i przy nim uparcie obstawać. Jak się bym uparła to za nic właściciel by mnie nie przekonał do zmiany zdania. Co do wielkości to średnia, żarłoczna, ale jakimś cudem trzymająca linię.

Link to comment
Share on other sites

Ja byłabym kundelkiem - chyba mixem chow chow, może takim jak w na obrazku z lewej strony? Zawsze kiedy spotykam tego psa (to pies wujka), myślę sobie o tym, jaki jest do mnie podobny z charakteru ;) Z daleka miły i puchaty, ale od czasu do czasu zdarza mu się ugryźć jakąś podejrzanie wyglądającą łydkę. Poza tym nie lubiłabym obcych, ale nie obszczekiwałabym ich zza płotu, tylko czekałabym aż wejdą do ogrodu i dopiero wtedy - w łydkę ich, w łydkę! Poza tym cała rodzina miałaby ze mną ogromne problemy wychowawcze, ale i tak by mnie kochali jak nie wiem co. I ja ich też!

Link to comment
Share on other sites

Ja byłam bym czymś... Czymś co wyglądem wzbudza respekt ^^ Kocham takie psy i takim poczochrańcem chciałabym być ! :) Aste, Pittem, Jużakiem? Owczarkiem niemieckim? Moskwieskim stróżującym? Mm, tak! Na pierwszy rzut oka straszny i w ogóle "morderca" Szczekałabym na obcych, pilnowała mojej rodziny kochała i dawała się miziać za uszami :) Na pewno lubiłabym inne psy :) Ale nie szczekacze które na wstępie ciągałyby mnie za fafy -.- Byłabym dość opanowana, ale jak by mi już szajaba odbiła to koniec ! :D Wszystkie patyki w okolicy moje!

Link to comment
Share on other sites

A ja wam powiem że napewno byłbym świrnietym owczarkiem, takim ktorego trudno opanować, wiecznie rozrabiajacy, z niewyczerpanymi pokładami energi i najdziwniejszych pomyslów, milym dla swoich i niezbyt przepadajacym za obcymi ... no chyba że chca się bawić;). Wiecznie sprawiał bym problemy jako niezalezny, wolny duch i jednoczęsnie nigdy nie bylo by ze mna nudno :lol:
Jednym slowem bylbym taki jak moj Max, czasem mi sie nawet wydaje żew juz taki jestem...;)

Link to comment
Share on other sites

U nas działa reguła: "jaki pan ,taki pies".
Prowadzimy podobny tryb życia, jadamy prawie to samo (mięso z warzywami tyle że burkowe jest bez soli), lubimy sie uczyć interesujących rzeczy, lubimy pracować o ile zadanie do wykonania jest wciagajace a wynagrodzenie godziwe, czasami mamy ochote na calodniowe wedrowanie ale bywa ze mamy ochote przespac niemal całą dobę (przy czym burki moga sobie na to pozwolic - ja niestety nie).
Różnice miedzy nami sa drobne i niewiele znaczace - ja nie ujadam na obcych "profilaktycznie" a na ulicy nie dopraszam sie głaskania od kazdego kto mi wpadnie w oko, a z przyjemnosci wole nikotyne od cielecych gnatów.
Mimo tych różnic myśle ze gdybym zamieniła sie miejscami z którąś kudłatą, to nikt nie zauwazyłby różnicy
:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

ja bym była na pewno takim psem jak mój Maks. Zresztą nawet nie muszę być psem. I bez tego mamy podobne charaktery :lol: Chociaż psem to byłabym jeszcze gorszym niż człowiekiem, bo u psa dochodzą zęby i pazury których można użyć :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że nie tylko ja byłabym jak mój własny psiak ;).

Ja byłabym jak Muśka - zmienna, niezależna i trudna do opanowania ;). Na pierwszy rzut oka miła, słodka i kochana.. ale za to spróbujcie zrobić coś komuś, kogo Musi lubi - bez ostrzeżenia leci z zębami na wierzchu. Cała rodzinka twierdzi, że pod tym względęm jesteśmy podobne :D.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...