Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Jasza']Wiatr wiał, przewiał, wywiał trochę śmieci ze śmietników, potarmosił drzewa i tyle.
Mam nadzieję, że u Was Ksawery nie nabroił. I że dobrze wszystko.[/QUOTE]
teraz u nas jakby mocniej wieje niż z rana, ale generalnie - jak w opisie powyżej + trochę śniegiem niesie. Brrr.

Posted

A u z okna można obserwować jak niezabezpieczone na budowie styropiany fruwają po całej okolicy i jak robotnicy się za nimi uganiają :D. Jakby nie wiedzieli wcześniej, że Ksawery nadciągnie...

Posted

Wiesz, zima zawsze zaskakuje ;) szczególnie drogowców...
To i Ksawery też zaskoczył ;)

Dzisiaj wieje chyba nadal tak samo.
Śnieg jak puder-cukier na cieście.
Niewiele.

Posted

A u nas ok. !5.00 zrobiło się najpierw czarno, a potem nadciągnęła burza śnieżna.
Trwała pół godziny. Za oknem było biało jak w mleku.
No i zaczęła się zima. Biało, kilka cm śniegu...
Dziś wieje strasznie, ale z dachów kapie.
Podobno odwilż idzie...
Oby do wiosny.;)

Posted

U nas teraz już też zimowo.
Wróciliśmy z lasu przedmuchani na wskroś.
Tobołki odsypiają ( Elza mam nadzieję też).
Reniferek nieobecny.

Posted

[quote name='Jasza']U nas teraz już też zimowo.
Wróciliśmy z lasu przedmuchani na wskroś.
Tobołki odsypiają ( Elza mam nadzieję też).
Reniferek nieobecny.[/QUOTE]

reniferek wybył tam, gdzie cieplej? :lol:
w Krk zimno przeraźliwe (przez ten wiatr) i też robi biało.

Posted

My mamy w domu całe pufki reniferkopodobnych ;)
Wystarczy.

Dzisiaj prawdziwa zima.
Będzie piękny spacer!
Jak mi ręce nie zdrętwieją z zimna, to porobię zdjęcia.

Posted

Tylko takie zaległe nosy...

[IMG]http://images62.fotosik.pl/460/a549ee3060e7abf6gen.jpg[/IMG]

[IMG]http://images62.fotosik.pl/460/14abde6f56434e0egen.jpg[/IMG]

[IMG]http://images63.fotosik.pl/458/84e5a4dedf246aeegen.jpg[/IMG]

Posted

Jak zawsze....:shake:
Ja teraz z racji krótkiego dnia i naszych wędrówek bardziej osiedlowo-parkowo-smyczowych niż leśnych, zabieram Elzę tylko w weekendy. I prawie zawsze próbuje zwiać.
Czasami wygrywa ona, czasami ja.

Jeszcze moja konstatacja na dzisiaj.
Mając psa ( a już więcej niż jednego to w ogóle..) trzeba mieć mocny tyłek i grubą skórę.
Przykrości zaskakują. I czasami da się przejść nad nimi do porządku dziennego, ale bywa, że się nie da. Że jakoś łatwiej się rozryczeć z bezsilności.
A może ja wyglądam jak typowa ofiara losu i prowokuję uwagi i złośliwości?
Może żyję i mieszkam w dziwnym miejscu?
Może przyciągam krzywe spojrzenia, a może niepotrzebnie się ich doszukuję?
Ostatnie tygodnie obfitują w takie niefortunne zdarzenia i przytłaczają.
Chłopki roztropki kiwające palcem z miną wszechwiedzącą wszystko o psich kupach.
Porządni lokatorzy i obywatele pouczający mnie gdzie mogę a gdzie nie mogę chodzić.
I wszyscy znani mi i nieznani ludzie, którzy czują się w obowiązku powiedzieć mi co myślą o mnie i moich psach, o tym jaki mam zapewne porządek w mieszkaniu, jak żyję, co myślę i co powinnam zmienić...
Czasami mam po prostu dość.
Może po prostu muszę zacisnąć zęby, przeczekać, dotrwać do kwietnia.
A w kwietniu po prostu się zwijamy do lasu, wracamy o zmroku i nie ma nas, nie kłujemy w oczy, oddychamy wśród drzew a nie klatek schodowych, mijamy sroki i kaczki, a nie podparte w oknach Parapetówki, spotykamy zające zamiast sąsiadów i jesteśmy jakoś bardziej u siebie.

Posted

Jak jeszcze mieszkałam w mieście(bardzo daaawno) to uwielbiałam wstać wcześnie i łazić z psem jak świat dopiero budził się do codziennej gonitwy. Ludzie za szybą jakby łagodniejsi.:cool1:
Kiedyś podczas południowego spaceru z sunią (miałam bardzo ułożoną i kochaną owczarkę) minął nas facet...pofatygował się,żeby zawrócić i nawkładać mi do głowy,że pies powinien być w kagańcu i na smyczy. Ze też mu się chciało...:evil_lol::evil_lol:
Sunia chodziła przyklejona do nogi a jak zdarzało się,że szedł pijaczek czy rozbrykana gromadka(chciałaby porządek wprowadzać, bo pacyfistka była) to przytrzymywałam za obrożę.
Sąsiedzi z bloku ja lubili, ale wtedy jakoś sympatyczniej na świecie było:razz:
Zatem....byle do wiosny:multi:

Posted

Mnie pouczają w każdym temacie.
Że dwa psy to azyl.
Że NA PEWNO srają gdzie popadnie a już najszczególniej pod oknami.
(to nic, że mam ze sobą pojemniczek na woreczki i sprzątam, chyba musiałabym sobie to na czole napisać).
Że nie wiedzieć czemu przychodzę z nimi na NIESWOJE osiedle.
Że kundle śmierdzące.
Że z dziećmi powinnam spacerować.
Że choinki więdną.
Że zagłada higieniczna.

Ech....

Posted

Na osiedlach tak jest i już.
Ja myślę, Jaszko, że po prostu mamy czasem takie dni z większą wrażliwością i cieńszą skórą. Przynajmniej ja tak mam.
I wtedy taka sąsiedzka "życzliwośc" sprawia przykrośc.
Normalnie to olewam.
Ja nie mam Hugobergu i przez cały czas łażę po osiedlach.
Mam taki sposób, że "miłej" Pani (U nas to kobiety takie miłe są, a mężowie tylko przy nich przytakują. Jak spotkasz samego, to się nie czepia) zaczynam mówic ze słodkim uśmiechem "dzień dobry". Jak po paru razach zaczyna odpowiadac i nieśmiało się uśmiechac,to o zdrowie pytam. A potem to już z górki... Pogoda, wnuki, polityka nawet...;)
To działa.
W jednym przypadku nie zadziałało, ale to bardzo trudny przypadek.
Jakiś dobry specjalista by się przydał.:evil_lol:
A może nam po prostu psów zazdroszczą?!:eviltong:
Najważniejsze,że nasze ogonki to już w ogóle się nie przejmują, co sąsiedzi o nich i o nas myślą.

Posted

To ja mam jeszcze ciekawiej ;).
U mnie jakoś jest tak, że sąsiedzi i ogólnie ludzie obok to jakoś tak pozytywnie nastawieni do zwierząt i ludzi, którzy te zwierzaki mają. Zresztą mam takich sąsiadów - tu 2 koty, tu 8 kotów / w domu!!!!/, tu dwa psy i jakieś koty...
Za to w najbliższej rodzinie mam dokładnie takie teksty o jakich piszecie... No można mieć psa i nawet do tego kota ale żeby psa i trzy koty??????? Po co Ci tyle?????? A już jak adoptowałam Dylankę i była u mnie przez rok to np. mój Tata miał na mnie takiego focha, ze jak stąd do Warszawy. No bo kto to widział mieć dwa psy i trzy koty w domu, w mieście :crazyeye:. Co sąsiedzi powiedzą????? Akurat sąsiedzi pokochali Dylaneczkę od ręki :evil_lol:. Tacie przeszło jak Dylanka odeszła za TM... Ale ja żal mam do niego do tej pory...

Cały czas jestem teraz taką nienormalną zakałą rodziny - ja i moje zwierzaki...

Posted

pracowałam w okropnej pracy. całe lata. to mnie nauczyło, ze nie warto przeczekiwać - na głowę ci wejdą i nawet nie zauważą!!!
ja walczę: otwieram pysk i to, co się z niego wylewa, nie nadaje się do druku ani na dgm. A w ogóle to jest nieśmiała. :lol:
większość moich sąsiadów jest prozwierzęca, opiekuje się kotami (dawniej w okolicy były rzeźnie - ludzie poznali, co to szczury i od tej pory hołubią koty), lubi psy i sprząta po nich.
najgorsze są stare kobiety - może ja też taka będę.
Na razie - otwieram paszczę i pozwalam płynąć wyzwiskom. Nie mówię, że mi razu mi lepiej, ale potem mnie omijają. I spokój ma być. :mad:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...