Jump to content
Dogomania

maciaszek

Members
  • Posts

    23614
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    2

Everything posted by maciaszek

  1. Moi drodzy, na początku tego roku, po kilkunastu latach, schronisko zakończyło ze mną współpracę. Stronę schroniska będzie teraz prowadził ktoś z biura. Jako że nie będę już miała dostępu do aktualnych danych, "zamykam" ten (swoją drogą wymarły, jak całe dogo) wątek. Pieniądze, które zostały z naszych zbiórek przelałam właśnie na konto Fundacji Przystanek Schronisko, która zajmuje się zwierzakami z katowickiego schronu. Dziękuję wszystkim za zaangażowanie. Razem wykonaliśmy kawał dobrej roboty! Pomogliśmy ogromnej liczbie psów! Dzięki raz jeszcze i do zobaczenia.
  2. Tak, już się skumplowaly. Mela sprawdza czy do domu wracam z Młodą i ma do niej angielską cierpliwość. A Emi wita się z Mela, glaszcze ją, podaje kubeczki do wylizania. Dobrych Świąt Wam wszystkim życzymy! I dużo zdrowia!
  3. Jaka super relacja z sesji zdjęciowej ☺ Oglądałam z przyjemnością! Wszystkiego dobrego, dla Was wszystkich, na Święta i nie tylko ☺
  4. Jakoś zupełnie mi nie po drodze z dogo, od dłuższego czasu :( Mela zaczęła zauważać Emi dopiero niedawno ;) Tzn. w widoczny sposób. Nie unika już jej towarzystwa, daje się pogłaskać, na spacerach kładzie się koło wózka, a ostatnio nawet położyła się obok Małej, oparła głowę na jej nóżkach i dała się klepać! Cuda się zdarzają ;) Chociaż ja wierzyłam w Melanka, tylko wiedziałam, że potrzebuje czasu. Młoda jeszcze się nie przemieszcza. Na razie opanowała do perfekcji siadanie i zaczyna próby raczkowania. Jak ruszy w świat to rozmnożę sobie oczy i uszy :P Bo to dziecko z tych, co wszystkiego muszą dotknąć, wszystko oglądnąć i wszystko do buzi włożyć. Wszystko!! 3 x, szybko się przyzwyczaiłam do mniejszych gabarytów, choć na początku jakoś tak dziwnie mi było schylać się do głaskania i klepania ;) Ale to było przejściowe. Z perspektywy czasu oceniam, że całkiem dobrze się żyje z mniejszym psem, choć serce me wciąż mocno bije do wielkoludów... Patrzę jednak realnie. Melę, w razie czego mogę wziąć na ręce (wciąż pamiętam jak Bazylek chorował i nie miał siły wstawać, chodzić...), łatwiej mi ją opanować na spacerach (gdy jakiś głupi pomysł jej do głowy wpadnie), zajmuje mniej miejsca w samochodzie (Bazyla + fotelik z dzieckiem jakoś sobie nie wyobrażam :P), itd., itp. No i duży pies nie zmieściłby się do wózkowej gondoli. A tu proszę, legowisko jak znalazł :P Pozdrawiamy! :)))
  5. Dostałam od koleżanki poduszkę, która miała mi służyć w trakcie ciąży. Służyła, i to bardzo dobrze. Miałam dla siebie więcej miejsca w łóżku, bo Mela zamiast przy mnie leżała.... Małe niemowlęce skarpeteczki bardzo się przydają :) I jeszcze takie. Relaksik po południowy :)
  6. Dziękuję :) Na wspólne zdjęcie trzeba będzie chyba troszkę poczekać, bo Mela udaje że ignoruje Emi. Napisałam, że udaje, bo niby nie jest zainteresowana Mała i ją olewa, ale jak wracam do domu z wózkiem to zawsze sprawdza czy nie zgubiłam dziecka po drodze ;) Chcialam wrzucić fotki Melanki, ale coś dogo świruje i nie chce załadować, buuuu :(
  7. Dziękujemy :) Malutka ważyła 3040 gram i miała 53 cm. Troszkę juz przybrała na wadze, ale i tak "topi się" jeszcze w większości ubranek ;) Docieramy się, poznajemy, ustalamy rytm. Chwilami jest dość ciężko, ale nie wyobrażam sobie, ze mogłoby Jej nie być :) Mela juz znacznie lepiej. Juz się tak nie stresuje, widać ze czuje się pewniej, nawet zaczyna być zainteresowana :)
  8. Emilka już z nami :) Urodziła się 11 października o 20:50. Szybko nie było (od pierwszego skurczu do pojawienia się Małej - 18 godzin), za to sprawnie (trafiła mi się naprawdę świetna położna). TZ dzielnie mi towarzyszył, do samego końca i jestem z niego naprawdę dumna! Od poniedziałku jesteśmy w domu. Jest fajnie. Poznajemy się, powoli ogarniamy nową rzeczywistość. I jesteśmy zakochani w Emi :))) Mela na razie zachowuje dystans. Widać, że czuje się niepewnie. Nie wie co to za stwór, dlaczego tak dziwnie się rusza i tak głośno wrzeszczy. Myślę, że potrzeba jej trochę czasu.
  9. Co u Was? Jak się czujecie, jak sobie dajecie radę? Jak Jasio i zwierzyniec? Jak ogarniasz całe to towarzystwo :))?
  10. Dziękuję :) Mam nadzieję, że będzie szybko, sprawnie i jakoś to przeżyję ;) Choć jak wczoraj złapał mnie jeden "przyjemny" skurczyk to zaczęłam się zastanawiać czy to jakaś głupota mnie nie opętała, że chcę rodzić siłami natury :)) Imię mamy wybrane. Emi, czyli Emilia.
  11. O kurcze, znów mnie dłuuugo nie było. Remont skończył się z końcem sierpnia, ale wciąż jeszcze wychodzimy z pudeł. Troszkę rzeczy do zrobienia zostało. Niestety też poprawek po robiących remont. Bo oczywiście nie obyło się bez problemów i awantur wszelakich z pseudofachowcami :(( Z niektórymi bujamy się do dziś... Szkoda gadać. Lato przeżyłam nawet całkiem znośnie, chyba nawet lepiej niż jak nie byłam w ciąży. Upały nieszczególnie mnie ruszały ;)) Co innego ciąża, która dawała się we znaki, łącznie z 10-dniowym pobytem w szpitalu, a potem siedzeniem na bombie zegarowej - czy Mała nie urodzi się za wcześnie. Na szczęście dotrwałyśmy, teraz mogę już żyć zupełnie normalnie, robiąc wszystko. Czekamy aż dziewczyna zdecyduje się wyjść. A mogłaby się zdecydować przed 11 października, bo jeśli nie to w ten dzień mam się kłaść do szpitala i tam czekać aż zechce się urodzić. Ewentualnie mogą wywoływać poród, ale jakąś szczególną fanką tego pomysłu nie jestem. Dopóki nic złego się nie dzieje i nie ma wskazań medycznych, niech decyduje natura, tak sobie myślę. Czuję się nawet dość przyzwoicie, nie licząc obrzydliwej zgagi i skurczy przepowiadających, które za każdym razem wpędzają w zastanawianie się "czy to już". Powoli przestaję na nie zwracać uwagę i śmieję się, że jak tak dalej pójdzie to przegapię poród :)))) Strasznie szybko ten czas zleciał i już za chwilę wszystko będzie inaczej... Trzymajcie kciuki!
  12. Dziękuję :) Melanek na razie niczego nie świadom, ciekawe jak zareaguje... :) Na razie, w tematach remontowych, staram się posuwać małymi krokami do przodu i nie myśleć za dużo. Co nie zmienia faktu, że stresik jest - czy wszystko ogarniemy, jak zgrać różne rzeczy, jakie podjąć decyzje, itp. A jeśli chodzi o mieszkanie moich rodziców to powiem Ci, że gula w gardle mi rośnie jak pomyślę, że przyjdzie dzień, że nigdy już tam wejdę. Że niedługo będziemy musieli je opróżnić, spojrzeć ostatni raz, odwrócić się i zamknąć drzwi :( Straszne... Tyle wspomnień... No i to mój DOM... :((
  13. Rzadko zaglądam na dogo, bardzo rzadko... Już zdaję relację. U nas dużo się dzieje, może nawet troszkę za dużo. Duży remont zbliża się wielkimi krokami, przygotowań cała masa, a większości jeszcze nie zaczęliśmy ;) Trochę mnie to przeraża. Bo będzie taki moment, że będziemy mieć w rodzinie dwa remonty jednocześnie. Moi rodzice, zmuszeni są przeprowadzić się po 40 latach życia w jednym miejscu do innego mieszkania - spore wyzwanie, choćby jeśli chodzi o pakowanie, nie wspominając o całej reszcie :( Poza tym jest cała masa różnych rzeczy do ogarnięcia, a życie codziennie nie stoi w miejscu... Do tego dołożyć trzeba najważniejszą super fantastyczną wiadomość - w październiku powiększy nam się rodzina :) Na świat przyjdzie nowa dogodziewczyna :)), nasza Córka :) Przed nami zatem kolejne wyzwania i cała masa zmian. By nie powiedzieć: życie do góry nogami! Jestem ciekawa jak to będzie, jak damy sobie radę, jaka będzie ta Przygoda Życia. I jak Mela zareaguje na nowego domownika. Chociaż myślę, że nie powinno być żadnego problemu. Może troszkę później, jak Mała będzie już raczkująca, chodząca. Punktem spornym może być jedzenie, bo Melanek to okropny żarłok i myślę, że może jej się zdarzyć okazać niezadowolenie, gdy ktoś - w jej mniemaniu - będzie stanowił zagrożenie w pozyskiwaniu żarełka. Będziemy oczywiście czujni i myślę, że jeśli jakikowliek wyskok się dziewczynie zdarzy to szybko uda się ustawić ją do pionu. Bo Melanek to super pies. Bardzo się zmieniła przez te lata. Jeszcze nie wyszła ze wszystkich traum, ale różnica jest ogromna! Aż serce rośnie i lico się raduje, gdy się na nią patrzy. Moja Melutka Milutka :) Tak wyglądała w zeszłym roku na wakacjach. Teraz jej się troszku przytyło... Obecnie jesteśmy na etapie poszukiwania odpowiedniej karmy. Bo nie dość, że z dziewczyny straszny żarłok (a ponieważ spojrzenie kota ze Szreka opanowała do perfekcji, to ciągle ją ktoś dokarmia), to jeszcze na dodatek ostatnia karma okazała się dość kaloryczna i przytyła nam Mela co nieco. Odchudzamy więc, tak z półtora kilo powinna zrzucić. Nie tylko dla pięknego wyglądu, ale przede wszystkim dla kręgosłupa, który okazał się być zdezelowany i spondylotyczny :((( Jak w zeszłym roku, po badaniach usłyszałam "spondyloza w dwóch odcinkach kręgosłupa" - to mi się słabo zrobiło. Ale na szczęście - odpukać we wszystko, co się da - dolegliwości kręgosłupowe zdarzają się rzadko. Zażywa dziewczyna regularnie leki i może to pomaga. W każdym razie nie jest źle. I oby tak zostało jak najdłużej! Takie wieści od nas, w skrócie ;) Pozdrawiamy serdecznie i dziękujemy za pamięć!
  14. Super :) Gratulacje! Nech rośnie zdrowo i szczęśliwie! Wszystkiego dobrego dla całej Rodziny :)
  15. O kurcze, chyba coś mi umknęło ;) Nie wiem jak to się stało... Ale się cieszę :) Gratulacje!!! Trzymam kciuki za pobyt w szpitalu, cesarkę i za to by wszystko, absolutnie wszystko, było w porządku!
  16. Rzadko jestem teraz na dogo, ale zaglądam tu prawie zawsze. Cieszę się, że napisałaś choć kilka słów. I życzę, żeby tylko na dobre się zmieniało!!! Ucałuj psiaki (rozdzielone?!) i trzymaj się dobrze, zdrowo, pozytywnie :)
  17. Bardzo rzadko zaglądam na dogo. Przykro mi :((( Czy to się kiedyś skończy, te bezsensowne śmierci...?
  18. Ja już bardzo rzadko zaglądam na dogo. Niestety nie pomogę Ci, bo z takimi problemami zdrowotnymi nie miałam do czynienia...
  19. Ale 1/3 mięsa, 1/3 warzyw, 1/3 ryżu/makaronu to nie oznacza 1/3 kilograma +1/3 kilograma +1/3 kilograma ;) Powiedzmy, że Twój pies powinien jeść 80 dag mięsa dziennie (dzienna dawka dla psa to 1-2 dag na kg masy ciała), to do tego dodajesz 80 dag warzyw i 80 dag ryżu/makaronu, czyli razem 240 dag (2,4 kg). Ilością suchej karmy się nie sugeruj, bo to produkt przetworzony, ususzony, sproszkowany, itp. Bardziej obrazowo: jakbyś te 2,4 kg dziennego świeżego żarcia dla swego czwornogoga ususzył, sproszkował, a potem ulepił z tego kulki karmy to też by Ci wyszło mniej ;)
×
×
  • Create New...