Jump to content
Dogomania

Jasza

Members
  • Posts

    22228
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by Jasza

  1. Przepraszam, że tutaj, dawno mnie nie było na Dogomanii, chętnie oddam na bazarek dosyć sporo ubranek niemowlęcych po moich bliźniakach. Nowe, lub w bardzo dobrym stanie, niektóre założone raz lub dwa. [email protected] lub 514518167 ( poproszę o sms lub mail z adresem, wyślę paczkę). Agnieszka.
  2. Dużo się u nas pozmieniało, wydarzyło się trochę dobrego i trochę złego. Tobołki zdrowe ( odpukać!!) choć rozdzielone. Reksio w dobrej formie, bierze leki na serce i wątrobę, Misia walczy z nadwagą ;) Ściskamy!
  3. Nie wiem, czy jeszcze ktoś tutaj zagląda, ale ja zajrzałam i ze wzruszeniem przypomniałam sobie o Zuzance. Żyjecie? Macie się dobrze? Pozdrawiam serdecznie!
  4. Jestem, jestem :) Aż mnie ścisnęło, jak zobaczyłam, że ktoś :):) tu jeszcze zagląda.. Papużki mają dom.
  5. Jak w tytule, szukam dobrego domu dla dwóch falistych papużek. Obie kupione pod wpływem chwili, dla dziecka, teraz oczywiście przeszkadzają, śmiecą, nie chce mi się tego nawet komentować :( Tymczasowo przebywają u moich Rodziców, ja sama nie mogę ich przygarnąć, mam "ptakolubnego " psa. Szukam domu, gdzie nie będą siedziały w klatce, gdzie będą miały dobrą opiekę i nie będą traktowane jak element dekoracyjny mieszkania. Lokalizacja: Siemianowice Śląskie. Kontakt: 514 518 167 PS. Oczywiście klatka jest.
  6. Tak jak w tytule, oddam pięćdziesiąt tabletek forthyronu (400 mikrogram). Kontakt na [email protected] albo telefonicznie: 514-518-167 bo na forum rzadko teraz zaglądam. Miśka miała przepisany forthyron jesienią, ale jej problemy z tarczycą były chwilowe, spowodowane podaniem sterydów i wszystko się - odpukać - unormowało. Oddam psu w potrzebie. Agnieszka.
  7. Dobry pomysł, mam siemię lniane, kiedyś jej dawałam, znowu zacznę. Dziękuję mdk8 :)
  8. Mam wyniki. Świadczą o tym, że niedoczynność zmienia się w nadczynność. Weterynarz zdecydował, że odstawiamy leki i powtarzamy badanie za dwa tygodnie. Drugi dzień bez forthyronu i jest lepiej. Przesypiamy prawie całą noc, w dzień jest zupełnie ok. Brzuch nadal wzdęty. Encorton Misia brała trzy tygodnie ( co tydzień zmniejszałam dawkę) ale to było we wrześniu. Wtedy też miała robione badania tarczycowe ( podczas kuracji sterydami z powodu swędzenia i wysypki na brzuchu) więc może wyniki świadczące wtedy o niedoczynności tarczycy były zaburzone przez leki? I dostała ten forthyron, na dodatek w dużej dawce, niepotrzebnie?
  9. Kupuję Orijen w Telekarmie, za opakowanie 2.27 płacę 79 PLN, 89 PLN albo 99 PLN w zależności od rodzaju. Darmowa dostawa od 89 PLN. :)
  10. Jasne, poczekam na wyniki, tak myślę, że jej zachowanie jest reakcją na leki.
  11. Potrzebuję pomocy w zrozumieniu co się dzieje z moim psem. Miska ma około ośmiu lat. To mieszaniec, waży 12 kilogramów, jest wysterylizowana. Problemy zaczęły się trzy lata temu – drapanie, wysypka na brzuchu – a więc leczenie, badania, podejrzenie alergii wszelkiego rodzaju, APZS, sterydy. Objawy minęły, żeby powtórzyć się po roku, znowu we wrześniu, więc razem z weterynarzem stwierdziliśmy, że to reakcja alergiczna na czynniki zewnętrzne, trawy, pyłki, coś co pojawia się okresowo o tej porze. W tym roku sytuacja się powtórzyła, Misia drapała się do krwi, miała cały brzuch w plamach i krostach, sterydy pomogły na moment, zrobiliśmy badanie tarczycy, okazało się, że ma bardzo, bardzo złe wyniki i silną niedoczynność tarczycy. Zalecenie: Fothyron ( 200) dwa razy dziennie po trzy czwarte tabletki. Plus Encorton przez trzy tygodnie wygaszająco, zmniejszająca się dawka. Swędzenie ustało praktycznie całkowicie, skończyłam podawać Encorton, Forthyron oczywiście nadal, Misia jednak zaczęła się dziwnie zachowywać po podaniu drugiej, wieczornej porcji tabletki – był bardzo pobudzona, mniej więcej od godziny 24.00 nie kładła się nawet na chwilę, chodziła po mieszkaniu, piła, miała ataki wilczego głodu, domagała się wyjścia na spacer, na którym zachowywała się tak, jakby szukała jedzenia, dużo sikała, załatwiała się ( bez biegunki) bezpośrednio po powrocie biegła do miski szukając znowu jedzenia, nie kładąc się ani na chwilę znowu prosiła o wyjście na zewnątrz. W ciągu ostatniego tygodnia przytyła cały kilogram ( 11.50 – 12.500) i ma ciągle wyraźnie wzdęty brzuch. USG nie wykazało nic niepokojącego, oprócz wzdętego żołądka. Zmniejszyłam dawkę Forthyronu do pół tabletki dziennie, tylko rano, kilka dni było nieco lepiej, teraz od kilku dni – nadal to samo. W ciągu dnia śpi, spaceruje, zachowuje się normalnie, wieczorem kładzie się po ostatnim spacerze, około północy budzi się i nie zasypia praktycznie do rana. Wychodziłam z nią cztery, pięć razy w ciągu nocy, ale przestałam, bo to nie pomaga. Kiedy mnie budzi ( chodzi niespokojnie po mieszkaniu, przelewa się jej w brzuchu, postękuje przy misce domagając się jedzenia, na spacerze sika, ale głównie węszy szukając resztek) wychodzę z nią jeden raz, potem daję jej coś do jedzenia,. Potem staram się ją ignorować, czasami daje za wygraną i kładzie się na posłaniu, czasami nie śpię do rana, lub śpię z przerwami, próbując ją uspokoić albo doprowadzona już do ostateczności – nakrzyczę na nią, żeby się wreszcie położyła ( tak, wiem, wstyd straszny, ale jestem tym wszystkim już potwornie zmęczona).. Nie sądzę, żeby ją coś bolało, to raczej napady głodu plus pobudzenie spowodowane – chyba – lekami. Obawiam się, że niedoczynność zmieniła się w nadczynność tarczycy, wyniki badań krwi będą jutro. Obie jesteśmy już tym wykończone, z tym, że ja po nieprzespanych nocach muszę jeszcze jakoś funkcjonować, a Miśka odsypia. Jakieś podpowiedzi? Czy Forthyron ma takie skutki uboczne? Forthyron, albo raczej przedawkowanie Forthyronu? Jak mogę jej pomóc i jak powinnam reagować? Zastanawiam się, czy złe wyniki tarczycowe nie były spowodowane alergią i sterydami i czy teraz na skutek leków niedoczynność nie zmieniła się w nadczynność...
  12. Jasza

    Dzień dobry Taks, szukam mądrej głowy...

    Potrzebuję pomocy w zrozumieniu co się dzieje z moim psem.

    Misia ma około ośmiu lat – znalazłam ją kiedy była już dorosłym psem, jest u mnie siódmy rok.

    To mieszaniec, waży 12 kilogramów, jest wysterylizowana ( zaraz po tym jak do mnie trafiła).

    Problemy zaczęły się trzy lata temu – drapanie, wysypka na brzuchu – a więc leczenie, badania, podejrzenie alergii wszelkiego rodzaju, APZS, sterydy. Objawy minęły, żeby powtórzyć się po roku, znowu we wrześniu, więc razem z weterynarzem stwierdziliśmy, że to reakcja alergiczna na czynniki zewnętrzne, trawy, pyłki, coś co pojawia się okresowo o tej porze. W tym roku sytuacja się powtórzyła, Misia drapała sie do krwi, miała cały brzuch w plamach i krostach, strydy pomogły na moment, zrobiliśmy badanie tarczycy, okazało się, że ma bardzo, bardzo złe wyniki i silną niedoczynność tarczycy. Zalecenie: Fothyron ( 200) dwa razy dziennie po trzy czwarte tabletki.

    Plus Encorton przez trzy tygodnie wygaszająco, zmniejszająca się dawka.

    Swędzenie ustało praktycznie całkowicie, skończyłam podawać Encorton, Forthyron oczywiście nadal, Misia jednak zaczęła się dziwnie zachowywać po podaniu drugiej, wieczornej porcji tabletki – był bardzo pobudzona, mniej więcej od godziny 24.00 nie kładła się nawet na chwilę, chodzila po mieszkaniu, piła, miała ataki wilczego głodu, domagała się wyjścia na spacer, na ktorym zachowywała sie tak, jakby szukala jedzenia, dużo sikała, załatwiala się ( bez biegunki) bezpośrednio po powrocie biegła do miski szukając znowu jedzenia, nie kładąc się ani na chwilę znowu prosiła o wyjście na zewnątrz.

    W ciągu ostatniego tygodnia przytyła cały kilogram ( 11.50 – 12.500) i ma ciągle wyraźnie wzdęty brzuch. USG nie wykazało nic niepokojącego, oprócz wzdętego żołądka.

    Zmniejszyłam dawkę Forthyronu do pół tabletki dziennie, tylko rano, kilka dni było nieco lepiej, teraz od kilku dni – nadal to samo. W ciągu dnia śpi, spaceruje, zachowuje sie normalnie, wieczorem kładzie się po ostatnim spacerez, około północy budzi się i nie zasypia praktycznie do rana. Wychodziłam z nią cztery, pięć razy w ciągu nocy, ale przestałam, bo to nie pomaga.

    Kiedy mnie budzi ( chodzi niespokojnie po mieszkaniu, przelewa się jej w brzuchu, postękuje przy misce domagając się, na spacerze sika, ale głównie węszy szukając resztek) wychodzę z nią jeden raz, potem daję jej coś do jedzenia,. Potem staram się ją ignorować, czasami daje za wygraną i kładzie się na posłaniu, czasami nie śpię do rana, lub śpię z przerwami, probując ją uspokoić albo

    doprowadzona już do ostateczności – narzyczę na nią, żeby się wreszcie położyła.

    Nie sądzę, żeby ją coś bolało, to raczej napady głodu plus pobudzenie spowodowane – chyba – lekami. Obawiam się, że niedoczynność zmieniła się w naczynność tarczycy, wyniki badań krwi będą jutro. Obie jesteśmy już tym wykończone, z tym, że ja po nieprzespanych nocach muszęjeszcze jakoś funkcjonować, a Miśka odsypia.

    Jakieś podpowiedzi? Czy Forthyron ma takie skutki uboczne? Forthyron, albo raczej przedawkowanie Forthyronu? Jak mogę jej pomóc i jak powinnam reagować?

     

    Jeżeli znajdziesz czas, żeby coś podpowiedzieć, będę wdzięczna.

    Agnieszka.

  13. Po Orungalu wszystko dobrze. Dostaje leki pulsacyjnie - cztery dni, potem tydzień przerwy, znowu cztery dni - i takie trzy serie. Nie kaszle, apetyt ma niezmiennie dobry ( dostaje Essentiale). Chyba mogę odetchnąć z ulgą. A o astmę popytam dodatkowo, bo to może być skutek uboczny tego stanu zapalnego. Chyba...
  14. To jednak chyba chore oskrzela i płuca. Tylko takie cholerstwo nie spowodowane bakteriami, a grzybami. Dostaliśmy przykazanie powrotu do Orungalu - pulsacyjnie ( 4 dni tabletka, tydzień przerwy i tak trzy razy) i już po dwóch dniach jest lepiej. Grzyby są paskudne jeżeli chodzi o leczenie, ale mamy fajnego weterynarza ( i fajna weterynarkę :)) więc jestem dobrej myśli. Pozdrawiam Was wszystkich serdecznie i ściskam.
  15. Nie wiem co napisać... Dużo się u nas pozmieniało, ale nie o tym chciałam. Mam problem. Nie wiem, czy jeszcze ktoś tutaj zagląda, ale jeżeli tak, to może coś doradzicie. We wrześniu tego roku Reksio zaczął pokasływać. Wizyta u weterynarza, badanie, diagnoza – zapalenie krtani i antybiotyk. Poprawa nastąpiła od razu. Po odstawieniu antybiotyku Keflex o ile dobrze pamiętam ( niewiele ponad tydzień) kaszel wrócił. Znowu wet – tym razem stan zapalny już nie tylko w krtani ale i w oskrzelach – nowy antybiotyk, zapomniałam jaki i zastrzyki przeciwzapalne. Kaszel minął, antybiotyk podawałam około dwóch tygodni, była wizyta kontrolna. Wszystko ok. Po kilku dniach po odstawieniu leków znowu kaszel, tym razem gorszy. Znowu wizyta – antybiotyk Rulid i zastrzyki, ale poprawy już nie było. I się zaczęło. Najpierw RTG Na pierwszym RTG "wyszło" powiększenie serca z lewej strony i stany zapalne w okolicach płuc i oskrzeli. Reks dostał Orungal na wypadek gdyby to było zapalenie płuc spowodowane grzybicą ( po tych antybiotykowych przebojach) oraz Benacor i Furosemid na serce. Po pierwszej dawce Orungalu ( był to trzeci dzień zażywania Benacoru) kaszel praktycznie całkowicie minął. Po trzech tygodniach bez kaszlu – nie wiadomo na co tak zareagował, na leki sercowe, czy na Orungal, drugie badanie RTG – to powiększenie serca z lewej strony praktycznie zniknęło, stany zapalne się znacząco zmniejszyły. Badania krwi ok, tylko wątroba osłabiona po Orungalu – więc dostaje Essentiale. Potem echo serca, żadnych zmian, żadnych guzów, serce niepowiększone, ale lekko pogrubione zastawki miedzy lewą komorą a lewym przedsionkiem. Odstawiliśmymy więc Orungal ( bo już dwa tygodnie, to wątroba tego nie wytrzyma) i zostawiliśmy Benacor i Furosemid. I wszystko ok, kaszlu nie ma praktycznie wcale, jakieś jedno chrząknięcie w ciągu dnia, noce super, całkowicie przespane. Teraz mija tydzień bez Orungalu ( Benacor i Furosemid dostaje) i znowu kaszle wraca, przedwczoraj trochę, wczoraj już więcej, również w nocy... Nie wiem co robić. Oczywiście idziemy do weterynarza, ale już się w tym gubię. Co to może być? Serce czy płuca? Bardzo się martwię.....
  16. Nie wieszaj się Maciaszku ;) Ja tam się witam. Nie żegnam, rzucam tylko: "pani przyjdzie". Ale powitania - oj tak, to jeden z najprzyjemniejszych momentów dnia. Kiedyś, przez krótki czas starałam się, żeby te nasze powitania były 'chłodniejsze", ale nie wytrzymałam. "Zimny chów", na cokolwiek miałoby to zadziałać, mnie do końca nie przekonuje. A Mela już Cię bardzo, bardzo lubi Maciaszku :):):):):):) I to jest piękne.
  17. Z wszystkim sobie poradzicie Maciaszku. To dopiero kilka dni. Mały zestresowany piesek, w którego życiu tyle się wydarzyło. I Wy, pełni dobrych myśli i uczuć, ale też niespokojni. Pewnie sama to wiesz, ale najgorsze co możesz zrobić, to porównywać Melę do Bazyla. To inna psia historia. Inne myśli i uczucia. Inne lęki, potrzeby. Inne radości i wzruszenia. Ale zazdroszczę Wam tego poznawania się. Tego początku, kiedy tak dużo jest niewiadomych, tyle zagadek, niespokojności, za jednocześnie to jest ten czas porównywalny do pierwszego zakochania się ;) Trochę zwariowany. Ciesz się nim i wykorzystajcie go jak najlepiej. Pomyśl, że jeżeli Ty stresujesz się niesikaniem, popiskiwaniem i lękami Meli, to co dzieje się w jej głowie? Ona rozumie jeszcze mniej. Jest jeszcze bardziej zagubiona. A z drugiej strony - kiedy ona Ciebie pokocha, to tego uczucia nikt i nic nie zmieni. Nigdy. Z takim niesikaniem miałam do czynienia z Reksiem. Przygarnęliśmy go 24 października a pierwszy raz wysikał się na dworze przed Wigilią Bożego Narodzenia. Czasami wytrzymywał godzinny spacer ( miał dwa miesiące a pogoda listopadowa, więc było ciężko) a potem z ulgą sikał w domu. Co prawda na gazety w kuchni, bo bardzo szybko zaczął się załatwiać tylko w jednym miejscu, cóż z tego, skoro na zewnątrz ani kropelki. Chodziłam oczywiście z tymi obsikanymi w mieszkaniu gazetami i podkładałam pod nos, stawiałam na nich, kładłam je pod drzewami - nic. I potem wydarzył się "cud", bo spotkaliśmy Urwiskę, z którą Reksio się zaczął bawić, spacer się przedłużał, w trakcie gonitwy widocznie już faktycznie nie mógł wytrzymać i w końcu przycupnął i...poleciało! Dostał tyle całusów i tyle pochwał i został tak wyściskany i nakarmiony smakołykami, że sam wpadł w szał radości i kręcił piruety. I potem już "poszło". I od tamtej pory sikał wszędzie - i w domu i na dworze ;);) Z lękiem separacyjnym też sobie poradziliśmy, mimo, że popełniłam błąd o którym napisała Soboz - to znaczy ja zrobiłam odwrotnie :( Zamiast zostawiać go od pierwszego dnia choć na kilka minut, chciałam ten pierwszy czas się nacieszyć i zrekompensować mu schronisko. Teraz wiem, że to błąd, Ty to wiesz o wiele lepiej - dacie radę. Mogę tylko napisać, że kiedy już Reksiowy problem z zostawianiem w domu stal się nie do zniesienia pomogło: włączone radio, lampka i smakołyki porozrzucane po mieszkaniu w rękawiczkach i skarpetkach. No i bez pożegnań. (Ten zestaw - lampka, radio, smakołyki - pozostał do dzisiaj :)) Uściskaj Melę. I głowa do góry! I przepraszam za taki długi post.
  18. Na całym osiedlu jest mnóstwo kotów, ale ten już się nie pojawił :(:(
  19. Maciaszku! Na razie nie wiem co napisać, po prostu patrzę na zdjęcia Meli i ... Wszystko będzie dobrze. I ona i Wy będziecie bardzo szczęśliwi. A Bazyl niech czuwa. Tam z góry. Ściskam!!
  20. Nie widziałam go dzisiaj ani razu...:( Teraz jeszcze idę z psami na wieczorny spacer to się będę rozglądać..... Takie łapanie przez hycla, to chyba nic niewarte. Tylko go przepłoszyliśmy. Nie wiem co myśleć...
  21. Jasza

    Lusia

    Kot jest w Świętochłowicach, a właściwie był, bo od wczorajszego wieczoru już go nie ma. Szukałam go rano, ale cichosza. Zaraz jeszcze będę wychodzić, to posprawdzam przy śmietniku i przy miskach.
  22. Dzisiaj kota nie ma. Będę szukać. Dziękuję za wszystkie rady.
  23. Dzisiaj pod moim blokiem zobaczyłam kota ( albo kotkę) w strasznym stanie. Płakał, dałam mu jeść, ale nie chciał, albo nie potrafił. Nie napił się też wody. Ma cały pyszczek w ropie. Ropa aż kapie na ziemię. Jest też cały brudny i posklejany. Razem z sąsiadką z bloku obok powiadomiłyśmy Straż, przyjechał pracownik ze schroniska w Bytomiu, ale nie udało mu się schwytać kota do siatki za pierwszym razem. Potem to już było tylko gorzej. Kot uciekał i chował się pod kolejne samochody... :( A potem zniknął. Podobno jest już w takim stanie od trzech dni. Do mnie podszedł sam i żalił się wyraźnie szukając pomocy, ale nie dał się dotknąć, tylko syczał. Nie wiem co robić. Jutro jeśli wróci to znowu zadzwonię na Straż, tylko czy takie łapanie coś da? Pani, która dokarmia koty na naszym osiedlu mówi, że on jest agresywny i nie da rady go złapać. Że je tylko jedzenie z puszki i pije mleko ( faktycznie, zanim przyjechał Pan ze schroniska kot zjadł to co mu ta Pani przyniosła.) Mam mętlik w głowie. Tak strasznie mi go żal. Ja mam dwa psy i z kotami niewiele wspólnego, ale jeżeli ktoś z okolicy znający się na kotach chciałby pomóc....
  24. Jasza

    Lusia

    Joanko, przepraszam, że u Ciebie i Luski... :( Dzisiaj pod moim blokiem zobaczyłam kota ( albo kotkę) w strasznym stanie. Płakał, dałam mu jeść, ale nie chciał, albo nie potrafił. Nie napił się też wody. Ma cały pyszczek w ropie. Ropa aż kapie na ziemię. Jest też cały brudny i posklejany. Razem z sąsiadką z bloku obok powiadomiłyśmy Straż, przyjechał pracownik ze schroniska w Bytomiu, ale nie udało mu się schwytać kota do siatki za pierwszym razem. Potem to już było tylko gorzej. Kot uciekał i chował się pod kolejne samochody... :( A potem zniknął. Podobno jest już w takim stanie od trzech dni. Do mnie podszedł sam i żalił się wyraźnie szukając pomocy, ale nie dał się dotknąć, tylko syczał. Nie wiem co robić. Jutro jeśli wróci to znowu zadzwonię na Straż, tylko czy takie łapanie coś da? Pani, która dokarmia koty na naszym osiedlu mówi, że on jest agresywny i nie da rady go złapać. Że je tylko jedzenie z puszki i pije mleko ( faktycznie, zanim przyjechał Pan ze schroniska kot zjadł to co mu ta Pani przyniosła.) Mam mętlik w głowie. Tak strasznie mi go żal.
×
×
  • Create New...