Jump to content
Dogomania

Bejdula i Tobołki. Dziesięć stóp dookoła Hugobergu.


Jasza

Recommended Posts

[FONT=Tahoma]Misia jest przepiękna. Przejrzałam wątek, przeczytałam 1 stronę. Czytałam Jaszo co piszesz dalej... Muszę powiedzieć, że tu jest nastrojowo, odczuwam tu emocje, ale takie inne emocje niż na innych wątkach. Nadzieję, tęsknotę, zadumę, oczekiwanie na coś..co się spełni, odczuwam tu czyjś spokój ale połączony z bardzo delikatnym napięciem, tak magicznie tu jest..... Jaszo Ty ją pokochałaś...[/FONT]
[FONT=Tahoma]Przepraszam, że piszę to co odczułam będąc tu, ale tak tu jest[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

:oops::oops::oops:
Oj....wątek jest taki, jakie są moje myśli ostatnio...
Wszystko kręci się wokół Misi.
To ona jest magiczna.
Nawet się zastanawiam, czy ona naprawde boi się ludzi...
Wczoraj mi się wydało, że ona po prostu ..no nie wiem...nie chce się spoufalać...
Źle to napisałam...brakuje mi słowa.
Podchodzi czasami, a jak próbuję wyciągnąć rękę do niej...patrzy zdziwiona, jakby mi chciała powiedzieć
No coś ty? O co ci chodzi?

Nie wiem w końcu, czy ona się boi udzi, czy po prostu NIE ZNA LUDZI.

Link to comment
Share on other sites

A wczoraj byliśmy u Misi.
Przyszła po półgodzinie, jak już chciałam iść do domu.
Pobawiły się z trzy minutki z Reksiem.
Mięsa nie chciała. (Reks i owszem...)
Za to Reksio znalazł w zaspie zamarzniętą kromkę z pasztetem...podzieliłam ją na pół, Reksiowi odrzuciłam kilka metrów dalej, żeby pobiegł..a Misi dałam z ręki.
Wzięła delikatnie.
I schrupała.
Dzisiaj mam dla niej trzy kromki z pasztetem, tylko świeże.

Potem jeszcze Reksio próbował skonsumować związek...
Nagle Misia się położyła na plecach, cała ośnieżona...
I zamarła.
I tak leżała. Reksio lizał ją po uszach, drapał łapką...
A ona się tak leniwie przekręcała powoluśku, cały czas na plecach...
Aż mi serce prawie do żołądka wpadło.
Taka fajna chwila.:oops:

A ja aparatu nie mam.
Bo jak ostatnio jej zdjęcia robiłam, to mi guzik wyleciał, ten najważniejszy...
Muszę może wziąć gwóźdź malutki i tym gwoźdźiem tam pstrykać...

[SIZE=1][B]Anetko, myślę, że jakbyś mogla przyjechać sama, bez siatek zaporowych, tylko z siatką, którą można by na nią narzucić, jak bedzie blisko.[/B][/SIZE]
[SIZE=1][B]Oj, Misiu, przepraszam Cię, że tak knuję za twoimi plecami, ale będzie dobrze.[/B][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

To się jeszcze do Świętego Rocha się uśmiechnę ...

"Św. Roch czczony jest jako patron aptekarzy, więźniów, pielgrzymów oraz jako [B]opiekun zwierząt[/B] [B]domowych[/B]. Legenda opowiada, że św. Roch miał psa o imieniu [B]Roszek.[/B]
Wyczerpany sam uległ chorobie. Nie chcąc narażać innych na zarażenie znalazł schronienie w pustelni niedaleko Florencji. Został cudownie uzdrowiony. Udało mu się przeżyć dzięki psu, który przynosił mu pożywienie.(..)Umarł w samotności i zapomnieniu 16 sierpnia 1327 roku.
Następnego dnia po śmierci świętego znaleziono na jego grobie wierną psinę, także martwą. Tak jak bywało za życia, stanęli razem u niebiańskich wrót. Ogromne zamieszanie wybuchło, gdy okazało się, że św. Piotr nie ma zamiaru wpuścić psiaka do nieba, a Roch nie chciało rozstać się z wiernym przyjacielem.
Ostatecznie dzięki interwencji Boga Ojca wpuszczono oboje.
Św. Piotr początkowo trochę się dąsał, ale w końcu stwierdził, że byłoby to niesprawiedliwe, gdyby pies św. Rocha pozostał w niebie samotny. “Jeżeli chcesz abym był w dalszym ciągu oddźwiernym, to wpuść mojego koguta” - zwrócił się do Władcy Niebios.
W ten sposób i kogut znalazł się w niebie. Ale wtedy dopiero rozpoczęło się zamieszanie. Wszyscy święci, którzy kochali jakieś zwierzęta, protestowali głośno i wysuwali rozmaite pretensje. Pierwszy Noe wstawiał się za gołębicą, która przyniosła mu gałązkę oliwną. Eliasz mówił o kruku, który go karmił na pustyni. Baalam chciał biec po oślicę, która prorokowała. “A brat wilk, bracia ptaki i sieroty ryby, co z nimi?” - pytał cicho św. Franciszek.
Pan Bóg stał wśród tego harmideru i uśmiechał się dobrotliwie. W końcu powiedział: “Zwierzęta kochane przez świętych mają w sobie coś więcej niż inne, mają jakby duszę. Każdy z was nich wprowadzi zwierzę, które kochał, które było mu przyjacielem.
Ruszyła do nieba prawdziwa procesja. Zwierzęta cztero i dwunożne, ptaki, a nawet ryby sunęły powoli ku tronowi Boga. A we wszystkich tych zwierzętach była wielka dobroć, która jeszcze jaśniejszym czyniła splendor nieba. Św. Piotr miał już zamykać furtę niebieską, gdy pojawił się Pan Jezus i rzekł: “Zaczekaj, bo nie ma jeszcze wszystkich. Brakuje wołu i osiołka, które ogrzały mnie w żłóbku, gdy byłem malutki”. Za chwilę pojawiły się i te zwierzęta, stały przy wejściu i czekały na swoją kolej. Pan Jezus pogłaskał je i powiedział: “Wejdźcie, proszę, bo i dla was jest miejsce w Królestwie Niebieskim”. Teraz można było już bramę zamknąć, co też z ulgą św. Piotr uczynił. "

Link to comment
Share on other sites

Ostatecznie nie wytrzymałam i napisałam sms-a do Pana Adama, jak mu idzie to łapanie.
(Myślę, że mnie nie przeklnie...)
Napisał, że teraz go nie było w pracy, jutro ma na noc, będzie ją chciał zamknąć w końcu w tej budce.
Więc jutro od wieczora KCIUKI proszę!!!!

Link to comment
Share on other sites

Mam komputer naprawiony, działa jak ..... ale działa.

Byliśmy u Misi.
Siedziała w budce!!!
Jak naz złość ja byłam po drugiej stronie furtki, żadnego strażnika, ona wystawiła tylko ucho i dalej się schowała.
Jak już miałam zamiar przeskakiwać przez płot, przystawiłabym plecak i byłaby złapana, zamknięta w tej budzie!!!! Reksio się zaczął tak wydzierać, że wyszła w końcu.
Cała się trzęsła, usiadła przed budką. Wyglądała jak chora.
Strażnicy mnie dzisiaj nie wpuścili , ale na szczęście po chwili Misia się przeciągnęła i przeszła do nas po ogrodzeniem, jak zwykle.
Zjadła dwa ( dwie ?) frankfuterki ( Reksiowi rzuciłam za płot mały kawałek i boroczek płakał tam pod furtką, bo się nie mógł dostać a ja w tym czasie Misi mogłam podać kilka kawałków).

Pierwszy raz słyszałam jak szczeka. Piskliwie i cicho, na jakiegoś białego buldogo-asta, grubasa. Obszczekały go zresztą na spółę z moim Reksiem.
Właściciela przeprosiłam.

Potem wróciły, Misia obsikała moje rękawiczki, które zostawiłam na śniegu obok plecaka, a mały nie chciał być gorszy i zaraz zaznaczył obficie mój plecak..:diabloti:
Potem księżniczka porwała moją rękawiczkę i zaniosła do dziury w zaspie.
Wreszcie się znudziła. Bawić się nie chciały za bardzo.
Byłam u niej w sumie niecałą godzinę i potem biegiem do domu, bo mąż mój kochany obiad gotował.

Teraz piorę plecak, ale się uśmiecham, bo wiem, że u Misi wszystko dobrze.

Mam nadzieję, że ją dzisiaj Pan Adam zamknie w budce. Matko, jak ja bym tam pracowała, to ona byłaby już dawno złapana...

Link to comment
Share on other sites

I znowu nic.
Przynajmniej nie mam znaku żadnego. :placz: :placz: :placz:

Cholerny świat...
Na dodatek dzisiaj do Misi nie idę, bo musimy jechać pozałatwiać różne rzeczy "na mieście".....

[CENTER][SIZE=5][COLOR=indigo][B][U]Anetko - pasuje Ci jakiś dzień w przyszłym tygodniu RANO???[/U][/B][/COLOR][/SIZE][/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

czasem warto zrobić kilka dni przerwy w łapaniu, żeby pies zapomniał i był mniej ufny

wiem co przeżywasz, ja tak łapałam koty w pracy na sterylki jak nie miałam klatki łapki. Codziennie napięcię, kombinacje i wielka niewiadoma. ale w końcu ją złapiesz...

A na klatkę się by nie dała?

Link to comment
Share on other sites

Na klatkę nie ma szans, bo ona nie wchodzi do żadnego pomieszczenia.
Ani do stróżówki, ani do żadnej hali na terenie kopalni ( nawet podczas patrolu idzie z Panem Adamem, on wchodzi do jakiegoś budynku, ona czeka na zewnątrz..)

Nie jest łapana codziennie.
Akcja była w tamtą niedzielę, a od tego czasu tylko Pan Adam próbuje ją zamknąć w budce.
Innych prób nie było.

A teraz mi napisał sms-a, że Misia była w budce i chciał ją zamknąć, tylko, że co wychodził ze stróżówki, to ona z tej budki uciekała....
Jest szansa jeszcze dzisiaj , jutro i w niedzielę.
A potem, to juz zależy kiedy Aneta znajdzie czas.
Od poniedziałku do piątku byłoby fajnie rano ( jest Pan Adam..).

Czekam na wieści od Amikat.

Link to comment
Share on other sites

Zaproponuj Panu Adamowi, aby wychodził w innym celu niz zamknięcie Misi, niech myśli o czymś innym, niech się nastawi na coś innego a zamknięcie ewentualnie o tak przypadkiem. Być może Ona czuje jego napięcie i dlatego umyka. Pies jak dziecko - barometr uczuć

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Awit']Zaproponuj Panu Adamowi, aby wychodził w innym celu niz zamknięcie Misi, niech myśli o czymś innym, niech się nastawi na coś innego a zamknięcie ewentualnie o tak przypadkiem. Być może Ona czuje jego napięcie i dlatego umyka. Pies jak dziecko - barometr uczuć[/QUOTE]

Wychodzi, na pewno wychodzi, bo są patrole..ale widać jak się zbliża do budki, to Misia zmyka....
Czujna jest mała...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...