Ewa Marta Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 Dziewczyny, nie wytrzymałam i zadzwoniłam na Strzeleckiego, żeby wypytać o możliwości i warunki. No nie jest fajnie, bo doba samego pobytu psa kosztuje 35 złotych, a do tego dochodzi całe leczenie i koszt ewentualnych zabiegów. W przypadku tak dużego psa, trudno go wsadzić w klatkę, a w tej chwili w pokoju, w którym mógłby być Lemon mają boksera i dopiero wieczorem będzie wiadomo, kiedy on zwolni miejsce. Myślę jednak, że w tej sytuacji lepsza byłaby klinika na Kosiarzy, bo ciut taniej. Odwiedzałam tam kilka psów i wiem, że choć trochę tam ciasno, to nie jest im źle. Nie wiem tylko jak z miejscem, bo chyba Mysza1 pisała na wątku znalezionego w lesie psa, że go tam zawiozła z krotocznym zapaleniem jelit i że ciężko było go tam umieścić, bo nie ma miejsca. Mam nadzieję, że nie pomieszałam... A czy w Skierniewicach nie ma żadnej kliniki całodobowej, która przyjmowalaby psy? W razie czego transport jakoś by się zorganizowało... Jeśli nie ma, musimy kombinować jakiś DT. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majqa Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 [quote name='Ewa Marta'](...) bo doba samego pobytu psa kosztuje 35 złotych (...).[/QUOTE] Cena kieszeniożerna. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mysza 1 Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 Ewa Marta ma rację, pies pod moja opieką został tam od wczoraj, bo znają mnie od dawna, ale naprawdę nie było gdzie. Musi brać kroplówki, nie może nic jeść 3 dni, ma uszkodzone jelita. Masakra. Cena za dobę podobna jak na Strzeleckiego. Sama też szukam DT, bo i mój w takim stanie do kojca się nie nadaje a był w hotelu w kojcu. Masakra. :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lemoniada Posted December 14, 2009 Author Share Posted December 14, 2009 Byłam u Lemonka, jak on, biedaczek, wygląda :( Z wydalaniem już lepiej, leki i kroplówki podziałały i dzisiaj siknął sobie porządnie. Mocz lekko jaśniejszy, więc organizm się powoli odtruwa :) I dziąsła jakby ciut mniej pomarańczowe. Poza tym nie ma już przeziębienia, katar wyleczony, oddech zupełnie normalny i ani trochę nie świszczy :) Czasem tylko Lemon westchnie sobie ciężko nad swoim psim losem. Ale martwi nas ten jadłowstręt. Kurczak i wołowina są fe, namoczona karma dla szczeniaczków też. Przejdę się jutro z gerberem i na siłę mu język wysmaruję, trudno, może połknie choć trochę. Od czasu znalezienia minęło 5 dni, już wtedy był chudy, a teraz przez cały czas jedzie na kroplówkach i wodzie, nie zjadł nic, chociaż pani doktor na głowie staje. Możecie sobie wyobrazić tą skórę i kości :( Czekamy aż się organizm porządnie odtruje, ale będziemy z wetką cały czas próbować jakoś go zachęcić do jedzenia. Wszelkie pomysły są tu na wagę złota, może ktoś ma doświadczenie z niejadkiem? Pobranie krwi zostało przeniesione z jutra na pojutrze - jak sama pani doktor powiedziała, chciałaby się choć trochę pocieszyć, że jest lepiej. Niuniek dalej dostaje kroplówki, furosemid i witaminy, miejmy nadzieję, że się przełamie. Niby jest apatyczny, nie daje wiele oznak zainteresowania życiem, nic go nie cieszy - ale uparcie trwa i trzyma się tego świata. To dobrze. Zapłaciłam dziś pani doktor 200zł i jesteśmy na zero. Zostawiłam też 90zł na poczet tego drugiego badania krwi. W Lemonkowym funduszu pozostało na ten moment 200zł. Pani doktor wyliczyła, że dzienny koszt hospitalizowania psa u niej wynosi około 40zł. Sama jedna ampułka cocarboksylazy kosztuje 12zł, do tego jeszcze kroplówki i inne lekarstwa. Cena nie obejmuje samego przetrzymania, jedynie koszty leczenia. [SIZE=1]Osłabłam jak policzyłam, ile wyniósłby koszt miesięczny na Kosiarzy.[/SIZE] I garstka ciepła na koniec - Lemon ma kumpla;) Małego czarnego bezdomnego kociaka, zgarniętego z parkingu spod Tesco. Maluch biega po psie, broi, mruczy, zaczepia. Lemon generalnie nie zwraca na niego uwagi, raz tylko burknął gdy dzieciak mu do pyska pazurkami sięgał. Kociak podobno śpi na Lemonie zwinięty w kłębuszek i podjada ze wzgardzonych misek:lol: Może to żywe sreberko jakoś go zmotywuje do walki? Chciałabym... 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Malwi Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 a może jakaś wątróbeczka ? albo serduszka mu zapachną ? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gusia0106 Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 a może np pasztetem wysmarować mu troszkę nosek? chcąc nie chcąc będzie musiał go zlizać;) A jak zliże to może mu się przypomni, że jedzenie może być pyszne? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lemoniada Posted December 14, 2009 Author Share Posted December 14, 2009 A te serduszka i wątróbka to lepiej gotowane czy surowe? Dziękuję za podpowiedź, Malwi :) Pomysł z pasztetem wykorzystam, podobnie spróbuję mu zapodać gerbera. Myślałam jeszcze o parówce, mortadeli, albo innym śmierdzącym paskudztwie, ale to sama chemia i przyprawy, może lepiej nie... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mala_czarna Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 Czyli jakieś światełko w tunelu jest ;) Fajnie, że ma towarzysza. Może się jednak chłopak trochę zmobilizuje, apetytu nabierze, bo na kroplówkach i witaminkach nie może cały czas funkcjonować. No i tak teraz szczerze. Jak długo pozwolą mu tam zostać? Z tego co cały czas czytam, koszty w innych lecznicach powalające:roll: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Ewa Marta Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 To super wiadomość! Jeżłeli kociak wchodzi mu na głowę, a Lemon nic, to może generalnie jest łagodnym psem i może mieszkać z kotami? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
lilk_a Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 wątróbka wieprzowa to na pewno gotowana jeżeli kurza to nie wiem .... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lemoniada Posted December 14, 2009 Author Share Posted December 14, 2009 [quote name='mala_czarna']No i tak teraz szczerze. Jak długo pozwolą mu tam zostać? Z tego co cały czas czytam, koszty w innych lecznicach powalające:roll:[/QUOTE] Lemon posiedzi w lecznicy dopóki nie zacznie jeść i nie wzmocni się trochę. Kiedy to nastąpi - nie wiemy:shake: Jakoś mi brakło odwagi, by powiedzieć pani doktor, że nie wiadomo, czy uda się go umieścić w warszawskiej klinice ze względu na ceny :( Na pewno nie może tam siedzieć aż do całkowitego wyzdrowienia. Ewo, on tak naprawdę na mało co reaguje, ale też mam nadzieję, że sympatia do kotów mu nie minie po wyzdrowieniu :) lilk_a, wieprzowina jest ponoć zbyt tłusta dla psa, ale może jemu właśnie dobrze by zrobił taki zastrzyk kaloryczny? Spróbujmy, trzeba się chwytać każdej możliwości. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Aga-33-76 Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 Trzymaj się dzielnie Lemonku! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Malwi Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 kurza również może być gotowana ;) można ją zmielić z gotowanymi serduszkami wtedy wyjdzie przepyszny pasztecik :D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majqa Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 Walcz Lemonku!!! Nie jedz kici!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
obraczus87 Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 o qrcze..... jakie ceny sobie zażyczyli na strzeleckiego... kurcze normalne wizyty maja ok..ale ten hotelik :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
nescca Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 moje schorowane psy czesto zaczynaly od kocich saszetek.Nie wiem czemu..... Lemonko..... wieeeeeeeeelkie uklony dla Pani doktor. Warto by ja bylo wpisac na jakas stronke z polecanymi i sprawdzonymi wetami. Wiemy ,że kobietka posiada nie tylko dużą wiedzę wererynaryjną.....ale również potężne serducho ktorego tutaj na dogo...jest nam najbardziej potrzeba. Trzymajcie się cieplo.....ja nadal podsylam watek gdzie tylko sie da.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
lilk_a Posted December 14, 2009 Share Posted December 14, 2009 w kocim jedzeniu jest dużo białka ....przynajmniej powinno być ...może dlatego .... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
obraczus87 Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 Jak sie czuje LEmonek Kochany?? :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
majqa Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 Kolejny dzionek przed nim. Gdyby nie pomoc Lemoniady pewno już by było po biedaku. :-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mala_czarna Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 [quote name='lilk_a']w kocim jedzeniu jest dużo białka ....przynajmniej powinno być ...może dlatego ....[/QUOTE] Zgadza się. Tylko tak teraz pomyślałam, że jeśli nerki nie pracują u niego jeszcze tak do końca dobrze, to kocie jedzenie odradzam stanowczo. Za dużo tego białka w nim jest. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gusia0106 Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 Wizja mojego domowego DT legła w gruzach.............. Musimy szukać.... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mala_czarna Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 [quote name='gusia0106']Wizja mojego domowego DT legła w gruzach.............. Musimy szukać....[/QUOTE] No to kolorowo nie jest :-? Przyznam szczerze, że mnie nikt i nic do głowy nie przychodzi. Gdyby dt domowy się nie znalazł, to tak sobie tylko marzę żeby Lemon w 100% doszedł do siebie u pani doktor, u której teraz przebywa, a później jakiś hotelik? No i wszystko w sumie zamyka się kwestią pieniędzy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lemoniada Posted December 15, 2009 Author Share Posted December 15, 2009 Byłam po południu u Lemonka. Kochane, już wiemy, co go kręci :lol: Kupiłam mu ten najmniejszy słoiczek gerbera z kurczaka na próbę, jak poczuł zapach od razu się poderwał i zlizywał z palca aż mu się uszy trzęsły:lol: Całego słoiczka nie dał rady zjeść, troszkę na dnie zostało, ale na początek dobre i to, pewnie mu się żołądek strasznie skurczył po tej głodówce. Ma się rozumieć cały czas nie będzie karmiony gerberami, trzeba znaleźć jakiś tańszy, a równie smaczny i odżywczy odpowiednik. Ale ważne, że pierwszy krok do przodu został poczyniony, aleśmy się ucieszyły... Fatalnie, że z domowym DT nie wyszło :( I ja myślałam o hotelu, to też będzie spory koszt, ale mimo wszystko mniejszy niż w lecznicy, mam wrażenie. Tylko, że Lemon nie nadaje się jeszcze na mieszkanie w boksie, gdzie tam takiego szkieleta na mróz wystawiać... :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
gusia0106 Posted December 15, 2009 Share Posted December 15, 2009 Dobrze, że zjadł.... Szukamy dalej, na pewno go tak nie zostawimy. A jak dzisiaj wyglądał? Jakaś choćby malutka poprawa? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lemoniada Posted December 15, 2009 Author Share Posted December 15, 2009 Jak do niego weszłam leżał pod kroplówką, nawet głowy nie podniósł, zero reakcji, dopiero gerber go ożywił. Chudy okropnie, ale skoro już zjadł odrobinę i pobudził żołądek, liczę, że lepiej. Mam nadzieję, że nie zwymiotuje tego, co zjadł. Poza tym bez zmian, ale na pewno o niebo lepiej niż w ten straszny wieczór, gdy go znalazłam. Jutro pani doktor powtarza badanie krwi. [SIZE=1] I proszę o kciuki dla siebie, mam rozmowy kwalifikacyjne w piątek i w poniedziałek.[/SIZE] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.