zmierzchnica Posted July 27, 2014 Posted July 27, 2014 [quote name='Harley']A co w tym chamskiego? Zamiast robić sceny z toczącym pianę psem powiadomiła o problemie, poprosiła - czyli było grzecznie. Może ma tego psa od niedawna, może to nie jej pies, może walczy z jakimś problemem - są różne sytuacje, trochę wyrozumiałości..[/QUOTE] Zasada jest prosta, nie panujesz nad psem, to stosujesz wszelkie metody, żeby innym życia nie uprzykrzać, zamiast oczekiwać, że świat ci ustąpi ;) Też nie wydaje mi się zachowanie tej pani chamskie, ale nie zmienia faktu, że jest mocno nielogiczne: nie mam siły to nie sprawiam sobie wielkiego psa. Nie umiem sobie poradzić z wielkim psem znajomych, to się nie podejmuję opieki; mam psa od niedawna i nie umiem go opanować, to wkładam mu kaganiec... I tak dalej :) Jeśli pani nie jest w stanie tego psa opanować, to wyobraźmy sobie (a jakże!:evil_lol: ) sytuację, że podbiega dziecko, szczeniak, whatever - wtedy prośba o odejście nie podziała... I co się stanie? Oczywiście ja na [B]prośbę [/B]bym zareagowała pozytywnie i myślę, że evel też tak zrobiła - ale wzbudziłoby to mój niepokój. Szczerze nie znoszę spotykać ludzi, którzy nie potrafią opanować swoich psów/ boją się swoich psów/ wychodzą z psami znajomych czy rodziny i nie panują nad nimi.
Harley Posted July 27, 2014 Posted July 27, 2014 Ja miałam kiedyś taką sytuację, że szłam sobie nad jeziorem ze swoją suką. Wąska asfaltowa alejka z ławeczką, półtora metra w jedną stronę jezioro, a półtora w drugą płot posesji. Na ławeczce siedzi pan, a w poprzek alejki rozwala się wielki, czarny, owczarkowaty pies - czyli zdaniem mojej suki najgorsze zło świata. Poprosiłam pana, żeby go posadził obok siebie albo zabrał na bok. To jest takie miejsce typu "wąskie gardło" i musiałam tamtędy przejść żeby wrócić do domu. Pan na to, że jego pies jest grzeczny i nic nie zrobi. Tłumaczę i proszę, że ja mogę mieć problem. Pan niewzruszony. No trudno, przelazłam najdalej jak mogłam bokiem, prawie włażąc do jeziora. Moja suka narobiła hałasu, ale dała się szybko uciszyć. Natomiast pies faceta wstał, zjeżył się i zaczął warczeć - a był bez smyczy, obroży, kagańca. W tym momencie z przeciwka nadeszła kobieta z wózkiem i małym dzieckiem. I jak zaczęła litanię: "Taki wielki, taki zły, jak to tak luzem może latać, dziecko mi straszy..." - i wcale się jej nie dziwię, bo pies wyglądał naprawdę groźnie. Do niej dołączyli się inni spacerujący ludzie i koniec końców facet z psem musiał się ulotnić z promenady nad jeziorem. A wystarczyło przesunąć psa o ten metr i wszyscy byliby szczęśliwi.
evel Posted July 27, 2014 Posted July 27, 2014 Sytuacja nie była przytoczona jako chamska sama w sobie - bo babka poprosiła i w ogóle, myśmy dymali przez las jeszcze pół godziny, żeby ją ominąć, ale na bogów - naprawdę nie dała rady zapanować nad psem ważącym ze 20 kg? Ja mam czasem 20 + 10 + 10, czasem 20 + 40 (choć rzadko, bo tu już wolę mieć dla pewności drugą osobę) z czego dwa osobniki mają nieźle za uszami a ja mam tylko dwie ręce i jakoś daję radę - gdybym nie dawała, to bym całej trójcy nie brała na raz/nie brała ich w ogóle/prosiła kogoś o pomoc czy cokolwiek. Czasem się zastanawiam JAK ludzie mogą nie mieć kontroli nad psem 10/15/20 kg a notorycznie takich spotykam. Jasne, trochę się cieszę, że to beagle, spaniele czy inne tego formatu pieski zamiast np. nieopanowanych rottweilerów :evil_lol: ale z drugiej strony napawa mnie to zdumieniem każdorazowo... Przecież takiego psa w ostateczności można siłą przeciągnąć na bok czy cokolwiek a nie stać jak cielę na środku i uważać, że każdy nam ustąpi.
Wola istnienia. Posted July 27, 2014 Posted July 27, 2014 Wczoraj wróciłam z kilkudniowego wyjazdu, zmęczona podróżą nie potrafiłam odmówić Brokowi spaceru, bo jak mnie zobaczył zaczął szaleć jak idiota. Więc rzuciłam torby, zapięłam psa i wyszłam z nim na spacer. W pewnym momencie doszliśmy do takiego odcinku chodnika, że po naszej lewej stronie był duży parking i Biedronka. Widzę, że idzie jakiś pies. Z początku wydawał się niegroźny więc pozwoliłam jej obwąchać mojego szczyla. Nagle suce coś odwaliła i zaczyna mi warczeć na psa. Myślę: "no świetnie, co mam teraz zrobić? ten pies ma dobre 35 kilo". Nagle widzę Panią, która przechodzi przez ulicę, a w dłoni trzyma smycz. W tym momencie nie wiedziałam czy mam się śmiać czy płakać, bo przez długą jazdę samochodem nie miałam już siły się denerwować. Pani stoi na tej ulicy (tak, na ulicy. Miała szczęście, że akurat była pusta) i woła psa. A ja stoję i jej się przyglądam. Nagle Pani do nas podchodzi (ciągle wykrzykując imię swojego psa) i nagle: - Oh, przepraszam ale WIESZ (wiem, że jestem jeszcze młoda, ale... od kiedy jesteśmy na Ty?) ona jest ze schroniska i się tak popisuje.... Popisuje się, tak? A to nie Pani się czasem popisuje idąc z odpiętym psem w takim miejscu jak parking marketu? Najzabawniejsze jest to, że nie zapięła psa na smycz, tylko złapała ją za obrożę i z nią odeszła. Bo jak wcześniej wspomniała "ona nie umie chodzić na smyczy". Jak Brok nie umie chodzić na smyczy to ma kupiony kantar i wynagradzam każde nie ciągnięcie, a nie spuszczamy psa ze smyczy.
Maron86 Posted July 27, 2014 Posted July 27, 2014 ja prowadzę Szamana 54kg (nienawidzi samców) + Magię 36kg (nienawidzi pijaków) + Jeanne 19kg (nienawidzi świata) i jakoś sobie radzę, żaden pies jeszcze nigdy nikogo nie zeżarł. Jak jakiś się bura to za fraki do góry i o glebę, ustawienie do parteru itp. Może niektórzy myślą 'eee ona sobie nie radzi z takim bydlakiem', ale jest jeszcze inna opcja, zignoruję złe zachowanie i udam że mój pies tylko się odszczekał (a bo faktycznie tak jest, pierwszy mordę drze bardzo sporadycznie). Tylko uważam że mało mnie obchodzi jak wyglądam z boku o ile panuję nad swoim bydlakiem :loveu:. Właśnie dlatego również nie pojmuję jak mały szczekający na flexi pseudo maltan z dysplazją stawów biodrowych może szmacić sąsiadów po krzakach :-o. No i właśnie dlatego oczekuję że ktoś kto ma agresora powinien być w stanie złapać swojego psa za fraki i go ogarnąć :)
asiak_kasia Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 abstrahując od nieogarniania agresorów. Zawsze mnie to zastanawia jak możliwe jest fizyczne wyglebowanie psa ważącego w cholere dużo. Kawał ze mnie baby, ale gdybym miała wyglebować Polę-marne 25-27kg, to miałabym z tym problem. Rot na glebie leżał nie raz nie dwa, bo mu tłukłam komendę "boczek". Faktycznie taka pozycja pomagała mu spuścić parę i ogarnać dupę. Także istotna gleby jako takiej jest dla mnie zrozumiała w pełni, ale jak to technicznie robicie jest dla mnie nadal czarną magią. :diabloti:
Pani Profesor Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [quote name='asiak_kasia']abstrahując od nieogarniania agresorów. Zawsze mnie to zastanawia jak możliwe jest fizyczne wyglebowanie psa ważącego w cholere dużo. Kawał ze mnie baby, ale gdybym miała wyglebować Polę-marne 25-27kg, to miałabym z tym problem. Rot na glebie leżał nie raz nie dwa, bo mu tłukłam komendę "boczek". Faktycznie taka pozycja pomagała mu spuścić parę i ogarnać dupę. Także istotna gleby jako takiej jest dla mnie zrozumiała w pełni, ale jak to technicznie robicie jest dla mnie nadal czarną magią. :diabloti:[/QUOTE] i ja się podpinam pod te oto pytanie, bo moje 13 kilo z hakiem jak się zaprze,to też trzeba włożyć trochę wysiłku w przewalenie go, a labek tż-ta (ze 40kg) to w ogóle nie do ogarnięcia, co prawda przewracanie go to tylko w zabawie (albo odpychanie w razie jest mokry i ubłocony a lezie "z buziaczkiem" :diabloti:), no ale mimo wszystko, jak siedzę w ogrodzie to muszę go odpychać tarasując się butami, nie wyobrażam sobie przewrócić takiego kloca w podbramkowej sytuacji, a to przecież tylko labek, są większe psy.
mch Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [quote name='asiak_kasia']abstrahując od nieogarniania agresorów. Zawsze mnie to zastanawia jak możliwe jest fizyczne wyglebowanie psa ważącego w cholere dużo. Kawał ze mnie baby, ale gdybym miała wyglebować Polę-marne 25-27kg, to miałabym z tym problem. Rot na glebie leżał nie raz nie dwa, bo mu tłukłam komendę "boczek". Faktycznie taka pozycja pomagała mu spuścić parę i ogarnać dupę. Także istotna gleby jako takiej jest dla mnie zrozumiała w pełni, ale jak to technicznie robicie jest dla mnie nadal czarną magią. :diabloti:[/QUOTE] A po co fizycznie glebowac ?? Jasne że w pozycji warującej pies jest mniej hop do przodu, ale żeby aż na boczek ? :evil_lol: Jako przewodniczka :evil_lol: dwóch dużych pieseczków mogę po prostu radzić by zawsze być sekunde przed psem, w sensie reakcji , a po doświadczeniach z róznymi takimi dużymi wariatuńciami ważne by nie dac wyprostowac sobie nigdy ręki do końca jeśli już musi się ktoś siłować z psem, zamiast szarpać po prostu przytrzymać. Sama byłam proszona o obejście ścieżki bo pańcia bała się że agresorka bokserka nie utrzyma. Dobrze że się przyznała.
asiak_kasia Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [quote name='mch']A po co fizycznie glebowac ?? Jasne że w pozycji warującej pies jest mniej hop do przodu, ale żeby aż na boczek ? :evil_lol: Jako przewodniczka :evil_lol: dwóch dużych pieseczków mogę po prostu radzić by zawsze być sekunde przed psem, w sensie reakcji , a po doświadczeniach z róznymi takimi dużymi wariatuńciami ważne by nie dac wyprostowac sobie nigdy ręki do końca jeśli już musi się ktoś siłować z psem, zamiast szarpać po prostu przytrzymać. Sama byłam proszona o obejście ścieżki bo pańcia bała się że agresorka bokserka nie utrzyma. Dobrze że się przyznała.[/QUOTE] No ja przerobiłam kaukaza z wyskokami na tle lękowo/agresywnym, Rota-który próbował bawił się w śmierć z wszystkim dookoła. I u nas leżenie na boczku pomagało pieskowi ogarnąć się i sprowadzało mózg na miejsce. Ale to była komenda, która piesek robił po korekcie na kolcach. W formie uspokajacza-znaczy się "leż gnojku i się nie ruszaj bo inaczej pańcia bedzie pieska mordować". Zluzował poślady i można było iść dalej. Ale to było komenda słowna, a nie fizyczny przymus. Natomiast Maron86 wspomniała o glebowaniu tybetana i stad moja ciekawość JAK to wygląda. :diabloti: jakoś średnio widze możliwość wyglebowania sporego pieska WBREW jego woli. No chyba ze ktoś jest sizar milan i ma tajemne moce :eviltong:
marmara_19 Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [quote name='asiak_kasia']abstrahując od nieogarniania agresorów. Zawsze mnie to zastanawia jak możliwe jest fizyczne wyglebowanie psa ważącego w cholere dużo. Kawał ze mnie baby, ale gdybym miała wyglebować Polę-marne 25-27kg, to miałabym z tym problem. Rot na glebie leżał nie raz nie dwa, bo mu tłukłam komendę "boczek". Faktycznie taka pozycja pomagała mu spuścić parę i ogarnać dupę. Także istotna gleby jako takiej jest dla mnie zrozumiała w pełni, ale jak to technicznie robicie jest dla mnie nadal czarną magią. :diabloti:[/QUOTE] wiele lat temu kiedy Cekin byl mlodziutki- zrobilam mu glebe. Da sie jedna reka bez wysilku. trzeba miec patent dobry;) Tak ajk wtedy widzialam potrzebe glebowania(ze 3 razy sie zdarzylo..) tak teraz bym to inaczej rozwiazala:D Ale sie da.. Czemu ja idac do lecznicy wet z 2 psami i kotami siedze spokojnie, smycze mam polozone na kolanach? Nie siluje sie.. Psy mi sie nie aanturuja chociaz Cekin to pyskacz.. Kagancow na pysku a nawet przy sobie brak.. Dodam, ze Ronnie to moja 4 z kolei psina..
Faustus Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [quote name='asiak_kasia'] Zawsze mnie to zastanawia jak możliwe jest fizyczne wyglebowanie psa ważącego w cholere dużo. [/QUOTE] Technika "wypracowana" przez moją żonę :) Nie mówię, że na każdym psie się sprawdzi ale....Pchasz psa z boku w jedną stronę. On się zapiera co jest normalne. Zatem...pcha w drugą stronę. I wystarczy wtedy niespodziewanie zmienić kierunek pchania na ten sam co jego ;) Siła + siła równa się gleba. Przy czym oczywiście glebowanie to już jest jakaśtam ostateczność.
Maron86 Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 To chyba zależy od psa, ja swojego chwytam za obrożę (mocno zapiętą, nigdy żaden pies nie ma możliwości u mnie wyjść przypadkiem sam z niej) podnosząc przód do góry i później pod ukosem do siebie o glebę. Tak pieseczek niezależnie od wagi ładnie pokłada się, po czym nogą na smycz tak by nie mógł wstać kiedy nie pozwolę. Nie walczę z psem, to nie ma sensu wtedy pies się zapiera, walczy. Po co mi to przecież wiem że jest silniejszy ode mnie :evil_lol:. Mam jeszcze jedną 'metodę' typu 'waruj', a jak nie to odpowiednio 'dep' na smycz i pies od razu za szyją leci na warowanko i tak puki nie dostanie komendy zwalniającej ;). Wczoraj szłam z Szamanem, mama z Jeanne i Magią - Jeanne pinda mordę rozdarła na starszą spasioną sukę, efekt domina psy mordę drą. Szaman o glebę (metoda 2ga), Magia 'ryja' (spokój), Jeanne o glebę. Przeszliśmy trochę dalej i musztra dla Szamana (noga, obrót, noga, waruj, równaj, obrót, noga), jak nie chce Szamanek współpracować (dorównać do nogi) to lezę na niego, od razu odbija i dorównuje. Tylko że mój pieseczek jak coś mu nie pasuje to powarkuje, mruczy, wydaje z siebie odgłosy niedźwiedzia, jęczy. Facet koło nas przechodzi i tekst: Pan: Pani się nie boi że on kiedyś Pani głowę odgryzie, ten kaukaz ma wielkie zęby? Ja: Nie proszę Pana, mój pieseczek próbuje wziąć mnie na huki jednak nie ze mną te numery. To nie kaukaz bo byłby jeszcze raz taki Pan: Oj piesku, bądź grzeczny bo Pani ma chyba większe jaja od ciebie. (po czym do mnie dodał) Ja bym się bał mieć takiego pieska w domu, jego warczenie mnie przeraża. Myślałam że zdechnę ze śmiechu słysząc taki tekst. Facet nie był 'podchmielony', taki po 40-stce, całkiem sympatyczny. Tak się zastanawiałam nad tym co mówił i stwierdziłam że jednak szkolenie ładnie uczy właściciela jak 'obsługiwać' pieseczka. Pieseczki są różne, charaktery, różna psychika (jak próbowałam Magię prowadzić jak Szamana to mało mi na zawał nie zeszła), oraz różna waga co naprawdę robi różnicę. Ja prowadzę przede wszystkim Szamana i Magię, jak czasem wyprowadzam Jeanne i się zapomnę to cóż... aż dziwne że mnie do TOZu nie podali kiedy sucz próbowała kogoś zeżreć. EDIT: Dodam jeszcze jedno, mój świr wywalony na bok do 'uspokojenia się' zaczyna w taki obłęd wpadać że zaczyna kłapać zębami i wywalać zęby - wtedy nie można się wycofać bo przerąbane będzie... Dlatego nie zmuszam go do kładzenia się na bok, ma warować i koniec (wtedy nie świruje, zaczyna myśleć i ma możliwość obserwowania otoczenia).
Yorkomanka Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 [QUOTE][COLOR=#000000] jak czasem wyprowadzam Jeanne i się zapomnę to cóż... aż dziwne że mnie do TOZu nie podali kiedy sucz próbowała kogoś zeżreć.[/COLOR][/QUOTE] Ja się ostatnio zapomniałam i jak mi głupie kundlisko wyskoczyło z ryjem bo sąsiad przechodził (akurat wychodziliśmy z bloku) użyłam trochę za dużo siły a że pieseczek był na flexi to zdążył zejść ze schodów i prawie przywaliłam nim o murek, mało brakowało a mogło by się źle skończyć a ja przeżyłam mini zawał :diabloti: W sumie miałam takie dwie sytuacje, kiedyś szłam z czarną paskudą i Odinkiem z przeciwka wyszła sąsiadka ze swoim owczarkopodobnym wyrobem (śliczny:loveu:) Urwis wyrwał do niego z ryjem, prawie wybiegł na ulice bo się tego nie spodziewałam, szarpnęłam go do siebie i za chwilę zaliczył glebę po której przez dłuższą chwilę nie wiedział co się stało, leżał i się gapił do teraz kiedy idzie ze mną z tym psem się grzecznie wita :evil_lol: ( z kimkolwiek innym się rzuca). Teraz już umiem go ogarnąć na tyle że spokojnie przejdzie obok psa o ile ja go 1 zauważę. Myślę że gdyby ze mną mieszkał dało by się go całkiem fajnie ogarnąć. Przede wszystkim to że nie da sobie zabrać ukradzionych przedmiotów bo zawsze dostawał w łeb kiedy im się udało mu coś zabrać, to mnie w nim najbardziej wkurza :roll: A mój Odie zaliczył nie dawno glebę od średniego kundla bo mu odwaliło i olał moje "nie", następnym razem jak koło niego przechodziliśmy nawet na niego nie spojrzał :p Odinka zapinam na smycz tylko kiedy na prawdę muszę a kiedy idę jeszcze z urwisem czasami wolę go wziąć na ręce niż mieć 2 smycze bo Urwisa nikt nie nauczył ładnie chodzić.
Mała Nika Posted July 28, 2014 Posted July 28, 2014 Idę sobie wczoraj z młodym. Na trawce koło boiska siedzi dwóch chłopaków, piwko w ręcę plus chyba mieli "na bani". Obok nich pies. Przechodziłam x metrów od nich a pies zryw biegnie najeżony w kłami do Boyki. Nie rzucił się na szczęście ale biegał wokół nas. Patrzę na chłopaków a oni jakby w zupełnie innym świecie. Wiedziałam że gadanie nic nie da, przestraszyłam psa, zrobiłam sobie miejsce i idę. Tyle dobrze że agresor się nie rzucił ale jak sobie pomyślę, jakby to było gdyby był pewniejszy siebie...:shake: W dodatku rośnie na osiedlu drugi taki. Facet od początku ma yorka, oczywiście ujadacz rzuca się na wszystkie psy wokół. Teraz facet kupił szczeniora ONka i mały przyjmuje nawyki mniejszego kolegi. Teraz widać jeszcze ciekawość u małego ale szczeka i powarkuje, bo taki ma wzór, a w dodatku właściciel jeszcze go nakręca.
Maron86 Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 No właśnie ja jak 'skorygowałam' Jeanne to przeszłam zawał, myślałam że jej łeb urwałam... Teraz Jeanne idąc ze mną podąża i nie waży się nawet spojrzeć na innego psa (chociaż ma ataki agresji i jest to prawdopodobnie strona medyczna, jednak lekarze rozkładają ręce). Mój jak był młodszy to się cieszył do takich szczekaczy, później przejął od nich zachowanie i odszczekiwał, a jak podrósł to chciał je zeżreć :evil_lol:. Teraz chodzi w kuble na mordzie i wyłącznie na smyczy, jak jakiś szczekacz podbiega to 'ziuuuuu' kagańcem po psie wyciera chodnik i 2gi raz taki nie podchodzi, a i poziom frustracji u mojego spadł bo wie że ma czekać i nie drzeć modry ;)
marmara_19 Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 [quote name='Yorkomanka'] Odinka zapinam na smycz tylko kiedy na prawdę muszę a kiedy idę jeszcze z urwisem czasami wolę go wziąć na ręce niż mieć 2 smycze bo Urwisa nikt nie nauczył ładnie chodzić.[/QUOTE] Urwis to Twoj pies? to moze czas najwyzszy nauczyc go chodzic na smyczy?
Yorkomanka Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 [quote name='marmara_19']Urwis to Twoj pies? to moze czas najwyzszy nauczyc go chodzic na smyczy?[/QUOTE] Jest mój tylko w wekendy :p
Madie Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 Wczoraj zostałam poproszona przez starszą Panią na balkonie, o cyt " odejście stąd, bo przez takich jak pani w lesie pies sąsiadów mnie budzi" I czekała starowinka, bite 20 minut na balkonie, w koszuli nocnej. Potem poszła. Dodam, że to wejścia do lasu jest jedna droga najeżona domami z rzucającymi się na ogrodzenie psami ras większych. Wspomniany przez Panią "pies sąsiadów" był hałaśliwym, dużym Owczarem Środkowoazjatyckim. A co to tematu gleby. Jak potrzeba jestem w stanie Pandę (40kg+) położyć na ziemi szybko, utrzymać ją tam pomaga trzymanie jak najwyżej się da za przednią łapę od ziemi. Nie jest w stanie się podnieść. Nie polecam z psami gryzącymi właścicieli:roll:
Maron86 Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 Ja nie polecam w ogóle psów osobom doprowadzającym psy do stadium gdzie pies gryzie 'pana' :evil_lol:. Moim skromnym zdaniem ja jestem w stanie zaakceptować pomruki, marudzenie, jęczenie o ile pies robi co mu mówię, jednak jak by mnie dziabnął to miał by piekło z du**. Miałam ONkę ze schroniska (oddana bo pilnowała firmy, a firmę rozwiązali), miała guzy wszędzie, ja byłam w nie najlepszym zdrowiu i przyznam że matka tak ją prowadziła że pies zaczął mnie jako 'słabszą' atakować... Mam kilka sporych blizn po niej, szczerze się jej bałam. Dlatego jak Szaman trafił do nas to wiedziałam jedno, nie pozwolę dopuścić do takiej sytuacji, pies ma się słuchać (nie musi chodzić jak w zegarku, broń boże), nie ma prawa użyć zębów... I trafił mi się młodzieniec w wieku 6m-c kłapiący zębami na lewo i prawo (taka metoda na 'spadaj ja chcę tu siedzieć na tapczanie'), ostro za mordę i o glebę, och jakie było jego zdziwienie że ktoś się nie cofnął przed ząbkami :diabloti:...
Pani Profesor Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 [quote name='Maron86']Ja nie polecam w ogóle psów osobom doprowadzającym psy do stadium gdzie pies gryzie 'pana' :evil_lol:. Moim skromnym zdaniem ja jestem w stanie zaakceptować pomruki, marudzenie, jęczenie o ile pies robi co mu mówię, jednak jak by mnie dziabnął to miał by piekło z du**. Miałam ONkę ze schroniska (oddana bo pilnowała firmy, a firmę rozwiązali), miała guzy wszędzie, ja byłam w nie najlepszym zdrowiu i przyznam że matka tak ją prowadziła że pies zaczął mnie jako 'słabszą' atakować... Mam kilka sporych blizn po niej, szczerze się jej bałam. Dlatego jak Szaman trafił do nas to wiedziałam jedno, nie pozwolę dopuścić do takiej sytuacji, pies ma się słuchać (nie musi chodzić jak w zegarku, broń boże), nie ma prawa użyć zębów... I trafił mi się młodzieniec w wieku 6m-c kłapiący zębami na lewo i prawo (taka metoda na 'spadaj ja chcę tu siedzieć na tapczanie'), ostro za mordę i o glebę, och jakie było jego zdziwienie że ktoś się nie cofnął przed ząbkami :diabloti:...[/QUOTE] a mój pies na przykład walczy kiedy się zrobi tak jak piszesz - on też jest z "gryzących właściciela", choć nazwałabym to "chwytaniem" albo pokazywaniem zębów na zasadzie "odwal się" (nigdy nie zrobił mi poważnej rany, ledwo widać że chwycił, ból żaden) i kiedy na gryzienie reaguję glebą albo tyraniem (zalecone przez szkoleniowca), to toczymy walkę w której ja go przewracam, pies chwyta mocniej i włącza mu się 'tryb ratunkowy', czyli dostaje fiksacji i zaczyna się bać, a w strachu groźnie bulgocze no i się tak przewracamy bez efektów, za to z wywalonymi psimi zębami i dygoczącą dupką. na niego lepiej działa głośne AŁAAAAA!!! przy lekkim kłapnięciu, peszy się wtedy i wysyła CS-y, oblizuje, jest zmieszany, "żałuje" (tak, wiem ;) ). dogomaniacy wiele razy mi zalecali zbicie go na kwaśne jabłko przy próbie kąsania, a ja już powoli zaczynam mieć wrażenie, że to pies, na którego nie ma jednej słusznej metody. zaczęłam naszą znajomość źle (parę razy cofnęłam rękę, bo bałam się ugryzienia, zanim odkryłam, że to tylko takie straszaki) i muszę to naprostowywać, po przywaleniu mu nie dostaję kilogramów respektu a chłód, olewanie i unikanie, a także późniejszą niepewność względem nadchodzącej ręki. teraz to ukrócam ewentualnym pacnięciem w ryja albo właśnie AŁAAAAA, bo każdą próbę gleby i zamordyzmu odbiera jako rozpoczęcie walki i koniec. dodam, że w zabawie gryzie tak samo mocno (czyli słabo) i przede wszystkim identycznie warczy (bardzo groźne odgłosy, dla kogoś z zewnątrz wygląda to na agresję i chęć mordu,a to taki jego "styl gadania", nawet przy szarpaku), rozróżniam to tylko poprzez intencje i w przypadku kąsania na "odwal się" dostaje lekkie pacnięcie albo właśnie mój krzyk, który go wybija z rytmu. nie widzę opcji siłowania się z nim, już to pisałam, bo jestem w tej walce skazana na porażkę. nie widzę też opcji, że on całkiem przestanie używać zębów (i łap, potrafi odgonić mnie łapą:D) bo taki ma styl bycia, wszystko zębami/łapą (wyciąganie przedmiotów, zwracanie uwagi, komunikowanie potrzeb) i wg. mnie glebienie go i zamordyzm daje odwrotny skutek. glebę dostaje tylko przy skrajnych sytuacjach jak fiksacja, darcie gęby i wyrywanie się (np. do psa), w codziennych "burackich kłapnięciach" tego nie widzę i koniec. niepotrzebnie wprowadzi to ferment i poczucie zagrożenia.
Maron86 Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 Ja psu w zabawie nie pozwalam chwytać, jak poczuje ludzką krew ma puścić bez żadnego 'ale'. Przyznam że parę razy uratowało mi to rękę od odgryzienia (np jak suka zaatakowała Szamana, a ja musiałam je rozdzielać). Jednak masz rację że na każdego psa inny sposób, u nas większość 'akcji' jest na dworze więc pies ma kubeł więc nawet jak by chciał to nie może kłapać. Jednak faktycznie nie raz ludzie się na nas głupio gapią z przerażeniem jak się moja bestia miota na smyczy, toczy pijane i szczerzy zębole :evil_lol:
omry Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 [quote name='Maron86']Ja nie polecam w ogóle psów osobom doprowadzającym psy do stadium gdzie pies gryzie 'pana' :evil_lol:. Moim skromnym zdaniem ja jestem w stanie zaakceptować pomruki, marudzenie, jęczenie o ile pies robi co mu mówię, jednak jak by mnie dziabnął to miał by piekło z du**. Miałam ONkę ze schroniska (oddana bo pilnowała firmy, a firmę rozwiązali), miała guzy wszędzie, ja byłam w nie najlepszym zdrowiu i przyznam że matka tak ją prowadziła że pies zaczął mnie jako 'słabszą' atakować... Mam kilka sporych blizn po niej, szczerze się jej bałam. Dlatego jak Szaman trafił do nas to wiedziałam jedno, nie pozwolę dopuścić do takiej sytuacji, pies ma się słuchać (nie musi chodzić jak w zegarku, broń boże), nie ma prawa użyć zębów... I trafił mi się młodzieniec w wieku 6m-c kłapiący zębami na lewo i prawo (taka metoda na 'spadaj ja chcę tu siedzieć na tapczanie'), ostro za mordę i o glebę, och jakie było jego zdziwienie że ktoś się nie cofnął przed ząbkami :diabloti:...[/QUOTE] Gdybym ja robiła tak z Iwanem od początku, to nie miałabym rąk ;) Myślę, że doskonale wiesz, że nie ma uniwersalnej metody. Nawet na psy z charakterkiem. To takie trochę popadanie ze skrajności w skrajnośc moim zdaniem.
a_niusia Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 jesli jednak wychowujesz psa od szczeniaka i nie jestes w sanie zrobic z nim WSZYSTKIEGO, tzn you do it wrong.
omry Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 [quote name='a_niusia']jesli jednak wychowujesz psa od szczeniaka i nie jestes w sanie zrobic z nim WSZYSTKIEGO, tzn you do it wrong.[/QUOTE] Zgadzam się oczywiście :lol:
Maron86 Posted July 29, 2014 Posted July 29, 2014 Żeby nie było niedomówień, nie złapałam go za szczękę miotając po ziemi (a mam wrażenie że tak zostałam odebrana). Szaman siedział na tapczanie, miał zejść w zamian strzelił zębami do krwi, chwyt za obrożę - ściągnięcie z niego - sru o ziemię do leżenia. Od tamtego momentu przestał używać zębów do domowników. Wtedy miał około 6m-c i 32kg, więc to był odpowiedni czas by nie popierać zachowania typu 'spadaj bo cię upie****' ;) I żeby nie było, nikomu nie proponuję łapania tak psa i robienia czegokolwiek nie znając swoich i psa możliwości. Wiadomo są różne psy i różnie reagują, mój był jeszcze szczeniakiem który używał zębów i widać było że to ludzi odstraszało więc 'działało' i pogłębiało zachowanie. Mój sprzeciw go tak mocno zdziwił że nie wiedział co teraz.
Recommended Posts