Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Wola istnienia.']Mam do Was pytanie, mam nadzieje, że nie wywołam za dużego off topa :oops:
Dzisiaj, niestety w taki skawr przyszło nam jechać do miasta tramwajem. Oczywiście miałam wodę i miskę w plecaku. Wstyd się przyznać, ale w jedną stronę jechaliśmy bez kagańca, który zakupiłam właśnie w miejscu, do którego jechaliśmy. Kupiłam taki, w którym Brok może otworzyć paszczę. Wsiadamy znowu w tramwaj, tym razem Brok już w kagańcu. Ludzi nie było za dużo, bo z racji tego, że tramwaj nie ma klimatyzacji, w takie upały korzysta z niego niewielu. Cała droga tramwajem to około 20 minut. Widzę, że Pani obok nas ciągle nam się przygląda. Myślałam, że chodzi o to, że pies się wiercił, a ja musiałam to postrzymać. Nagle słyszę
P: Niech Pani mu zdjemie ten kaganiec, bo mu gorąco.
J: Ale wie Pani, to taki, w którym pies może oddychać.
Pani nr.2: No tak, tak, męczy się
J: Ale wie Pani, niektórzy się boją psów i mogą mieć problem z tym, że pies nie ma kagańca
P: Ale on młody jeszcze jest! Niech mu pani zjedmie, bo szkoda psiaka
I ja, jako iż nie umiem przystać przy swoim zdaniu, zdjęłam mu ten kaganiec dosłownie na 3 minuty jazdy. Co o tym sądzicie? Co powinnam zrobić z takimi rozmówcami?

[ Postanowiłam, ze napisze to w dialogu, bo będzie to czytelniejsze.
J- to co mówiłam ja, P- to co mówiła Pani, która nam się przyglądała, Pani numer 2- Pani, która dołączyła do rozmowy po chwili. Oczywiście kobiety były bardzo miłe, ale wydaję mi się, że nie powinny się wtrącać w to czy -defakto, MÓJ- pies ma kaganiec]
Przepraszam za off topic, bo nie nawiązuje to do "chamskich psiarzy" ale nie wiedziałam gdzie mogę to umieścić i zapytać o kogoś opinie :oops:[/QUOTE]


ja odpowiadam krótko: takie przepisy, co poradzić ;) jak się wywiązuje gadka to zwykle wystarcza "nie wiem jakby pies się zachował w razie wypadku" albo "i tak zaraz wysiadamy"

Link to comment
Share on other sites

"Niedobra pańcia, TAKI kaganiec pieskowi założyła!" dostałyśmy ostatnio ze znajomą komenta odnośnie jej suczki z problemami behawioralnymi, ubraną w baskerville'a. Odpowiedziałam, że tak, niedobra pańcia, pójdzie prosto do piekła :diabloti:

Ja tam zawsze mówię, jak ktoś się "lituje" w autobusie czy pociągu nad moimi zakagańcowanymi sukami, że takie przepisy i tyle. Mandatów płacić nie zamierzam ;)

Link to comment
Share on other sites

Ale ludzie są pokręceni. :lol: Albo się przyczepiają, że pies nie ma kagańca, mimo że powinien, albo [I]jaki biedny piesek, zua pańcia kaganiec założyła[/I]... Na wakacjach Młody chodził w kagańcu i reakcje były głównie [I]takiemu małemu pieskowi kaganiec zakładać?[/I]. Raz Młodego trzymałam na rękach jak szłam z nim przez plażę i dziewczynka siedząca na kocu mówi do taty:
- [I]Tata patrz jaki fajny piesek.[/I]
- [I]A zobacz jaki ma fajny kaganiec[/I]. :evil_lol:

Odnośnie chamstwa... Idę dzisiaj z Młodym na spacer, przechodzimy obok domu, w którym starsi państwo mają od czasu do czasu yorka (podejrzewam, że jak ich dzieciaki wyjeżdżają to psa podrzucają, żeby miał opiekę). I niestety płot tych państwa ma takie luki, że psisko może się przecisnąć. Pech chciał, że akurat jak przechodziłam z Młodym to york postanowił się przecisnąć i wyleciał na chodnik - nie mając na sobie obroży. Pan zaczął go wołać, psisko początkowo nie reagowało, ale później wróciło. Tak ciężko chociaż dół płotu "oblepić" siatką skoro ten pies co jakiś czas u nich jest? Nawet mi nie chodzi o tą dzisiejszą sytuację, ale kiedyś może się stać coś nie fajnego - pies wybiegnie na ulicę, nie wróci na wołanie itp. ;) Ulica przy, której mieszkam jest dość ruchliwa, więc trochę się obawiam. I jeszcze nawiązując do tej ruchliwej ulicy - dość dużo osób spuszcza tu psy luzem. Dzisiaj widziałam nawet szczenię biegnące luzem... Tu nawet nie chodzi o niemiłe sytuacje pomiędzy psami, ale o stwarzanie niepotrzebnego niebezpieczeństwa dla tych psów spuszczanych w takim miejscu. Piętnaście minut spacerku i jest się na polach, gdzie aut nie ma i można spokojnie psa spuścić (jedyne "zagrożenie" tam występujące to jakieś zwierzątka i inne psy). :roll:

Link to comment
Share on other sites

Co do kagańca w komunikacji miejskiej. Mnie nie interesuje co inni o tym myślą, wystarczy że psiak by kogoś skubnął czy naszczekał, bo by się wystraszył (co szczególnie u szczeniaka może się zdarzyć) i już nikt by się nie przyznał do tego co przed chwilą mówił. To właściciel musi przewidzieć wszystkie możliwe scenariusze związane z jego psem, bo on zna go najlepiej.

Link to comment
Share on other sites

Dzięki wszystkim za rady! Warto dodać, że jak na samym końcu tramwaju siedział ktoś z psem rasy "uważanej za agresywną" (nie potrafię zapewnić w stu procentach jaka to była rasa, bo obejrzałam się tylko raz, ale wydaję mi się, że to była jakaś mieszanka amstaffa lub amstaff) to nikt już nie mówił właścicielowi, żeby pieskowi zdjąć kaganiec. Myślę, że jak Brok już podrośnie to nie będą spotykać takich ludzi, bo już nie będzie taki piękny i słodki. Myślę, że wtedy to będą mi kazać sprawdzić czy kaganiec jest dobrze założony :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Osiedle. Spaceruję z psami. Dołącza do nas nadaktywny, nabuzowany hormonami samiec. Daleko z tyłu właścicielka. Idę, pies z nami, nie daje się odgonić. Nawet ząbki mojej suni go nie odstraszają. Staję i czekam na panią. Po chwili dołączyła i z wyraźnym oburzeniem pyta: "No co pani tak stoi"?
Ja: "Czekam aż pani złapie pieska". :-) "Może pomogę"?
Pani poirytowana podnosi głos, że "on przecież szkolony jest! ..... tylko się nie słucha. Jak był mały to słuchał. Teraz nie chce".
Ja: "To może warto byłoby zmienić metodę szkolenia?". Pani: "No przecież mu tłumaczę :roll:"
Pytam, czy próbowała pani ze smaczkami, albo z zabawkami? Tym razem pani nie wytrzymała i wybuchnęła: A czy Ty myślisz, że on nie ma zabawek? Ma ich w domu całe mnóstwo!!!:angryy:".
:-o Pass. Chyba się nie porozumiemy. :lol:
Z resztkami wiary w ludzkość zapytałam tylko, czy jak on nie chce się słuchać i ucieka, to może warto byłoby zapiąć go na smyczy? Tu tyle psów chodzi i może stać się nieszczęście. (Pies z małych ras, ale bardzo chętny na randkowanie, nawet z moim szczeniakiem). Jak było do przewidzenia, Pani nie zamierza więzić swojego pieska. On MUSI POLATAĆ. Oj, oby tylko nic złego mu się nie stało.

Link to comment
Share on other sites

ja ostatnio na osiedlu spotkałam panią 40 lat z haszczanką, taką mocno przerośniętą - drałowała do mojego psa, ale Pat jakoś wyjątkowo dobrze się zachowywał, lubi suki husky bo ma jedną przyjaciółkę w tym typie i resztę z marszu lubi, o ile się nie zachowują agresywnie.

ciągnął mnie również, szarpnęłam go (niekoniecznie babka sobie życzy spotkania), kazałam równać, a haszczanka ciągnie biedną kobitę po całym trawniku. Pat w 100% pozytywny, wiedziałam, że będzie znajomość ale krzyczę do babki: "pani ją trzyma!", na co babeczka odkrzykuje "nie nie,to suka!"... i w tym momencie pani zalicza sromotną glebę :diabloti: , papieros wypada z ręki, babeczka leży jak długa, smycz puściła oczywiście, suka do nas doleciała ale w 100% łagodne zapoznanie.

dodałam zbierając ją z ziemi, że właśnie po to kazałam jej trzymać sucz :diabloti: była na flexi i parcianej, luźnej obroży, poinstruowałam, że może zaciskowa, może łańcuszek i wywalić tą plastikową smycz w cholerę, babeczka się zebrała z ziemi i rzekła: "Molly, ty franco" :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[url]http://www.nice-world.org/files/flying%20dog.jpg[/url] ahahahahaha, no nie mogę :roflt:

A ja trochę na smutno. Kolega jechał dzisiaj przez wieś na Lubelszczyźnie, nagle z otwartej bramy jednej z posesji wypadł york - prosto pod koła. Nie było szansy jakkolwiek zareagować, pies nie przeżył. Z domu wypada baba, histeria, wzywa policję, ogólnie raban na sto dwa. Kolega przeprasza, tłumaczy, że przecież nie specjalnie, że nie zdążył nic zrobić, że ogólnie to on lubi psy, sam ma w domu, przecież by nie rozjechał psa z premedytacją... Po godzinie (!) nieprzyjemnej wymiany zdań przyjeżdża wezwana przez babę policja... po czym wlepia babie mandat za niedopilnowanie psa. Baba była autentycznie zszokowana... Czasem to naprawdę brak komentarza na ludzką głupotę.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel'][URL]http://www.nice-world.org/files/flying dog.jpg[/URL] ahahahahaha, no nie mogę :roflt:

A ja trochę na smutno. Kolega jechał dzisiaj przez wieś na Lubelszczyźnie, nagle z otwartej bramy jednej z posesji wypadł york - prosto pod koła. Nie było szansy jakkolwiek zareagować, pies nie przeżył. Z domu wypada baba, histeria, wzywa policję, ogólnie raban na sto dwa. Kolega przeprasza, tłumaczy, że przecież nie specjalnie, że nie zdążył nic zrobić, że ogólnie to on lubi psy, sam ma w domu, przecież by nie rozjechał psa z premedytacją... Po godzinie (!) nieprzyjemnej wymiany zdań przyjeżdża wezwana przez babę policja... po czym wlepia babie mandat za niedopilnowanie psa. Baba była autentycznie zszokowana... Czasem to naprawdę brak komentarza na ludzką głupotę.[/QUOTE]

Historia smutna, ale przynajmniej policjanci zareagowali prawidłowo. Może właściciele przy kolejnym psie nauczą się zamykać bramę. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego to taki problem... Na Opolszczyźnie normą jest taki widok: szczelnie ogrodzone, trawiaste podwórko, brama otwarta na całą szerokość przez cały dzień, pies na łańcuchu. Ludziom nie chce się z auta wysiąść, żeby zamknąć bramę. Jak się pyta ich, czemu psa nie spuszczają - no bo by uciekł, przecież brama jest otwarta.
Z taką argumentacją nie da się dyskutować. Przecież to TAKIE logiczne :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']Historia smutna, ale przynajmniej policjanci zareagowali prawidłowo. Może właściciele przy kolejnym psie nauczą się zamykać bramę. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego to taki problem... Na Opolszczyźnie normą jest taki widok: szczelnie ogrodzone, trawiaste podwórko, brama otwarta na całą szerokość przez cały dzień, pies na łańcuchu. Ludziom nie chce się z auta wysiąść, żeby zamknąć bramę. Jak się pyta ich, czemu psa nie spuszczają - no bo by uciekł, przecież brama jest otwarta.
Z taką argumentacją nie da się dyskutować. Przecież to TAKIE logiczne :diabloti:[/QUOTE]

labrador tż-ta ma niewidzialną barierę :diabloti: okrutnie mnie to bawi, nawet jeśli komuś się jakimś cudem zdarzy zapomnieć zamknąć bramki, to labek dochodzi tylko do niej i ewentualnie jeśli wylezie parę centymetrów poza, to szybko się cofa. tak samo wygląda to, jeśli oszczekuje przechodzące zwierzę (tak w ramach formalności, to łagodny pies) i mimo otwartej bramki nawet nie wyściubi za nią nosa ;) no ale nie każdy pies jest tak nauczony, ten nie ma problemu z zasadami. york widać miał.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']labrador tż-ta ma niewidzialną barierę :diabloti: okrutnie mnie to bawi, nawet jeśli komuś się jakimś cudem zdarzy zapomnieć zamknąć bramki, to labek dochodzi tylko do niej i ewentualnie jeśli wylezie parę centymetrów poza, to szybko się cofa. tak samo wygląda to, jeśli oszczekuje przechodzące zwierzę (tak w ramach formalności, to łagodny pies) i mimo otwartej bramki nawet nie wyściubi za nią nosa ;) no ale nie każdy pies jest tak nauczony, ten nie ma problemu z zasadami. york widać miał.[/QUOTE]

Zazwyczaj to nie jest kwestia wychowania, znam psy, które tak po prostu mają. Nie wychodzą poza ogrodzenie same z siebie, nawet jeśli brama jest na oścież otwarta, bo nie i już ;) Ale to jest bardzo zgubna pewność... Niestety, na własnej skórze doświadczyłam faktu, że psa nie można być pewnym, nawet jeżeli 100 tysięcy razy zrobił to samo (zresztą, nie tylko psów to dotyczy, każdego żywego organizmu)...:shake:
W mojej okolicy był starszy jamnik w kojcu. Czasem był puszczany luzem po podwórku i nigdy nie wybiegł poza (zawsze otwartą) bramę. Nigdy przez kilkanaście lat, mimo że nieraz chodziłam tamtędy. Aż pewnego dnia wyszedł, na widok moich psów (które widywał wcześniej i do których nie podbiegał) - prosto pod koła auta. Strzeliło go w pysk, złamało żuchwę :shake: To było coś strasznego, ten biedny piesek z zakrwawionym pyskiem, ślady krwi wszędzie... Pobiegłam za nim, schował się w komórce, właściciel go zabrał do uśpienia :( Opieprzyłam go, no ale... tłumaczył, że on NIGDY tego nie zrobił. Pierwszy raz był ostatni.

Także to zabawne, jak pies sam sobie tworzy bariery ;) Ale nie można w żadnym wypadku na tym polegać.

Link to comment
Share on other sites

Pamietam takiego jednego "psa z bariera". Wbil mi sie szczegolnie w pamiec, bo za plotem zachowywal sie tak agresywnie, ze bylam pewna, ze gdyby nie plot to rozerwalby mi psa na strzepy. Nagle plot sie skonczyl, wyladowalam przed otwarta furtka, a ten pies (dodam, ze byl to bokser) w ulamku sekundy skuli sie caly w sobie, zrobil ta biedna bokserowa mine zbitego psa i poczekal, az przejde dalej po czym znowu zaczal sie rzucac z piana na pysku:D

Link to comment
Share on other sites

Hunter ma "barierę" - sam z siebie nie wyjdzie za posesję, nawet wtedy, gdy brama jest otwarta, ale jakoś nie wierzyłabym, że na 100% nigdy mu się nie zdarzy... W obecnym stanie jego ducha ;) myślę, że wystarczyłby jakiś odpowiednio poważny "rywal" na drugiej stronie ulicy tudzież interesująca suczka...

Link to comment
Share on other sites

Mojej ciotki suka też miała barierę, o ile sama sobie furtki nie otworzyła i nie wyruszała na zwiedzanie ;). Nie raz biegała z jakimś psem wzdłuż ogrodzenia z chęcią mordu, omijała otwartą bramę i dalej biegła przy siatce. Niestety puszczone luzem psy widząc otwartą bramę nie widziały linii ogrodzenia i nie jeden naiwniak łomot za wstęp na posesję dostał. Co ciekawe jak tylko linię wróg przekroczył i znalazł się poza jej terenem od razu odpuszczała. Nigdy sama przez otwartą bramę nie wylazła. Przez dziurę w siatce czy furtkę owszem.
Moje suki uczę, że wyłazić przez bramę nie można a i tak jak mam je na smyczy i brama otwarta to lezą krowy przez bramę zamiast jak cywilizowane piesy przez furtkę. A wtedy miła pańcia pieski opieprza, pokazuje że furtkę trzeba otworzyć i wyjść furtką. I tak X lat :mad:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Pani Profesor']spokojnie, to tylko w sytuacji, kiedy jakimś cudem ktoś nie domknie bramki - rzadko, baaa - bardzo rzadko się zdarza :) blisko nie ma ruchliwej ulicy, więc opisany przypadek z jamnikiem nie będzie miał miejsca na 100%.[/QUOTE]

Domyślam się ;) Tylko przestrzegam. Pies mojego TZa też nigdy poza teren nie wychodził przez lata, ale pewna suczka pachniała bardzo ponętnie tuż przy ogrodzeniu... Szukaliśmy go po okolicy :diabloti: A że to mix rotta z dobkiem to nie zazdroszczę komuś, kto go przypadkiem spotkał, mimo że to najbardziej przyjazne cielątko jakie znam ;)

Aa, raz wcześniej wyszedł! Pozwiedzać okolicę :p Jechała akurat policja, zwolnili, zawołali go.. A Nero jak nigdy nic zaczął iść do domu i zaprowadził panów jak po sznurku do mamy TZa ;) Ona biedna mało na zawał nie zeszła, myślała, że coś strasznego się stało, a to cielaczek wylazł przez otwartą bramę z tyłu jak coś na gospodarstwie robiła :evil_lol: Na szczęście policjanci psiolubni, pouczyli, że pies nie powinien samopas łazić, mama TZa wyjaśniła, że to niechcący i tyle ;)

Link to comment
Share on other sites

Mam na mojej ulicy takiego awanturnika z barierą:> Tylko troszkę inną barierą. Psina (mix jamnik z pinczerem?) notorycznie ucieka pod płotem na samowolne spacery. Kiedy zobaczy człowieka z psem, natychmiast biegnie ile sił w krótkich łapkach na swoją posesje, a z za płotu drze japę jakby miał pręty przegryźć :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Wracam wczoraj z zabawy, z psem i piłką. Miałam kaganiec w ręku, pies na smyczy w pysku piłka. Nagle odwracam się a za mną suka wyżła niemieckiego, z którą nasze psy się nie lubią i gryzą. A najlepsze jest to że była sama, bez obroży, bez niczego. I rzuciła się na Figę. Na szczęście udało mi się ją kopnąć i odbiegła przerażona. Czekam na okazję, żeby spotkać właścicielkę i ją o*******ić. :angryy:


Z rana idę z Figą na spacer, Figa biegała w kagańcu, w ręce miałam smycz i szarpaka. Usłyszałam znajomy szczek takiej jednej suni która jest mała a agresywna niczym rottek z walk. :roll: Stanęłam, zapięłam psa, posadziłam go i czekam. A właścicielka zamiast nas jakoś ominąć idzie prosto na mnie. Figa siedziała spokojnie do kultowego momentu, a mianowicie gdy suka była tuż obok i jak zwykle szarpała się z zębami w naszym kierunku. Figa nie wytrzymała i też wystartowała. Ale ja umiem trzymać smycz, skróciłam w expresowym tempie i ponownie ją posadziłam. Gdyby nie kaganiec u mojej suki skończyłoby się poważną bójką. I jak znam życie pewnie z mojej strony. Ale gdyby tamta suka uszkodziła moją, wezwałabym policję. Bo to nie pierwszy raz kiedy jej suka (wielkość JRT, tyle że czarna i szorstkowłosa) rzuca się na moje. Dodatkowo plus mój jest taki że Figa miała kaganiec, więc tamta płaciłaby mandat...

Link to comment
Share on other sites

Siedzę sobie tyłkiem na trawie, psa wyczesuję i taką otoż scenkę widzę.

Idzie chodnikiem kobita z yorko-podobnym stworem. Z naprzeciwka kobitka bez psa... Kiedy się do siebie zbliżyły, Yorkopodobne rzuciło się na panią wręcz z pianą na pysku, wbiegło jej pod nogi na flexi ujadając groźnie.

Reakcja opiekunki ?
- hahahahaha zębów nie ma, to sobie chociaż poszczekać musi.
Nie żeby go chociaż przytrzymać próbowała.

Padłam.

Link to comment
Share on other sites

Ciekawe, czy jakby ktoś się bał psów i w pierwszym odruchu odesłał yoreczka kopniakiem na orbitę, to też by było pańci tak wesoło.

Ja dzisiaj spotkałam babkę z "beaglem" wielkości labradora (serio!), która nas poprosiła, żebyśmy sobie poszli, bo ona nie jest w stanie psa przytrzymać ani z nim zejść na bok, żeby nas na ścieżce przepuścić. Myślę, że powinna sobie sprawić doga niemieckiego albo kaukaza w przyszłości. Fcuk logic.

Link to comment
Share on other sites

W takich sytuacjach dużą zaletą jest posiadanie jeszcze większego psa :evil_lol:, lub stadka dużych psów. Nagle okazuje się że potrafią psa przeciągnąć w inną stronę i ludzie nie muszą wcale im schodzić z drogi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']

Ja dzisiaj spotkałam babkę z "beaglem" wielkości labradora (serio!), która nas poprosiła, żebyśmy sobie poszli, bo ona nie jest w stanie psa przytrzymać ani z nim zejść na bok, żeby nas na ścieżce przepuścić. Myślę, że powinna sobie sprawić doga niemieckiego albo kaukaza w przyszłości. Fcuk logic.[/QUOTE]

A co w tym chamskiego? Zamiast robić sceny z toczącym pianę psem powiadomiła o problemie, poprosiła - czyli było grzecznie. Może ma tego psa od niedawna, może to nie jej pies, może walczy z jakimś problemem - są różne sytuacje, trochę wyrozumiałości..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Harley']A co w tym chamskiego? Zamiast robić sceny z toczącym pianę psem powiadomiła o problemie, poprosiła - czyli było grzecznie. Może ma tego psa od niedawna, może to nie jej pies, może walczy z jakimś problemem - są różne sytuacje, trochę wyrozumiałości..[/QUOTE]

a może (tak jak większość w okolicy) ma wszystko gdzieś i uważa że skoro ona sobie z psem nie radzi to wszystko w koło muszą uciekać i się chować ze swoimi psa które w starciu nie mają szans. Mam taką jedną z blabladorem, pies 99%dnia na balkonie zamknięty mordę drze, a jak baba wychodzi to biegusiem żeby psów nie spotkać, a jak już spotka to wielkie hallo jak to ktoś mógł tędy iść.
Jak ja ze swoimi schodziłam z drogi, bo ten szczeka, bo tan atakuje, bo tego mój nie lubi - tak wszyscy uważali że im się wręcz należy żebym ja im ustąpiła. Jakież było zdziwienie kiedy pierwszy raz stanęłam i czekałam na to jak się sytuacja potoczy. Teraz to mi schodzą z drogi ludzie z 'flexo-agresorami', a ja mam spokój. Chociaż może to chamskie bo powinnam wszystkim ustępować :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...