Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='ulvhedinn']Różnica byłaby taka, ze zamiast porzucać "zwyczajnie" swoje psy to ludzie by je ehm... "znikali". No bo jaki problem, zakopać w lesie? Albo wpadliby na wydłubywanie chipów.......[/QUOTE]

Dokładnie :(

A my dziś mieliśmy taką sytuację, że ktoś się panu włamał na posesję, wypuścił psy. Dwa rottki wyłapano, wywieziono do schroniska, co kosztuje gminę tysiąc z czymś. No i pan szukał ich, w końcu dotarł do tej (nie mojej) gminy, powiedzieli mu, gdzie są psy... Ale za zabranie ich musi zapłacić gminie tyle, co ona zapłaciła za wywóz :loveu: Efekt? Psy są bezdomne. Facet nie zapłaci. Oprócz tego, że jest zwyrodnialcem, że zostawia te psy, to przez czystą przekorę mu się nie dziwię - ktoś mu się włamuje, łamie prawo, powoduje zagubienie jego psów... I on ma za odbiór płacić. Ale za brak odbioru psów nie płaci! Więc lepiej, żeby psy porzucił? :roll: To już kolejna taka sytuacja, raz babce z posesji uciekł psy i w ten sposób trafiły do schronu, za odebranie musiała zapłacić... Nie miała z czego, cała wieś się zrzucała na wykupienie tych psów. Wg mnie właśnie brak odbioru swojego psa powinien być opłacany (bo pies musi być za coś utrzymany w schronie), a nie chęć jego odebrania...

A co do tego psiaka od tych ludzi, na pewno trzeba z nimi pogadać i obadać sytuację. Ale nie wiem, czy się uda wyegzekwować potem kasę, kiedy już pies gdzieśtam pójdzie. Jakbyśmy mieli DT, to pies by poszedł do DT, ludzie musieliby łożyć na jego utrzymanie, a ktoś na tymczasie by tego psa prostował i czegoś uczył... Ale nie ma na to szans :shake:

Link to comment
Share on other sites

To jest ich pies i ich obowiązek, porzucenie psa w świetle wszem i wobec ustaw jest znęcaniem się. Tylko na właśnie żyjemy w takim kraju że sprawa ciągnęła by się latami, a na koniec by ją umorzyli :roll:. Ja bym mogła szukać domu i owszem, ale albo psa trzymają u siebie do czasu znalezienia nowego (co czasem może trwać hohohoho czasu), albo podesłała namiary na hotel ze szkoleniowcem. Właśnie przez to że jest się tak łatwo pozbyć zwierzęcia 'bo się znudził, bo są problemu, bo tak' sytuacje się powtarzają. Czy jak odbierzecie tego psa od patologi (inaczej ich nie da się nazwać) to jaką masz gwarancję że po wakacjach nie wezmą kolejnej słodkiej kuleczki i znów będą wymuszać byś psa przejęła?
Tak na marginesie ja osobiście uważam że jeśli wzięli psa to są za niego odpowiedzialni do końca, nie wzięli go na DT, czy zgarnęli z ulicy szukając właściciela.

Jeśli chodzi o psy w schronisku gdzie pan chce odebrać psy, a nie może bo go nie stać i w tym przypadku jakaś menda mu psy wypuściła (swoją drogą dziwne psy zamiast obronić chatę to nawiały i to rotty?). Jak znasz gościa to może mu poleć żeby jakiś znajomy psy 'adoptował' zaraz po kwarantannie? Wtedy będzie płacił jak za adopcje, a nie jak za odbiór swojego psa. U nas parę razy widziałam właśnie taką akcję :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Jeśli chodzi o psy w schronisku gdzie pan chce odebrać psy, a nie może bo go nie stać i w tym przypadku jakaś menda mu psy wypuściła (swoją drogą dziwne psy zamiast obronić chatę to nawiały i to rotty?). Jak znasz gościa to może mu poleć żeby jakiś znajomy psy 'adoptował' zaraz po kwarantannie? Wtedy będzie płacił jak za adopcje, a nie jak za odbiór swojego psa. U nas parę razy widziałam właśnie taką akcję :eviltong:[/QUOTE]
A to wcale nie jest głupi pomysł :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Yuki_']A to wcale nie jest głupi pomysł :p[/QUOTE]

A no nie jest, czasem bywa tak że zwyczajnie ledwo wiążemy koniec z końcem (nie ważne czy chwilowo, czy ogólnie) i zwyczajnie niezależnie jak bardzo kochamy nasze zwierzę nie jesteśmy w stanie go finansowo odebrać...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']A no nie jest, czasem bywa tak że zwyczajnie ledwo wiążemy koniec z końcem (nie ważne czy chwilowo, czy ogólnie) i zwyczajnie niezależnie jak bardzo kochamy nasze zwierzę nie jesteśmy w stanie go finansowo odebrać...[/QUOTE]
Takie życie :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']To jest ich pies i ich obowiązek, porzucenie psa w świetle wszem i wobec ustaw jest znęcaniem się. Tylko na właśnie żyjemy w takim kraju że sprawa ciągnęła by się latami, a na koniec by ją umorzyli :roll:. Ja bym mogła szukać domu i owszem, ale albo psa trzymają u siebie do czasu znalezienia nowego (co czasem może trwać hohohoho czasu), albo podesłała namiary na hotel ze szkoleniowcem. Właśnie przez to że jest się tak łatwo pozbyć zwierzęcia 'bo się znudził, bo są problemu, bo tak' sytuacje się powtarzają. Czy jak odbierzecie tego psa od patologi (inaczej ich nie da się nazwać) to jaką masz gwarancję że po wakacjach nie wezmą kolejnej słodkiej kuleczki i znów będą wymuszać byś psa przejęła?
Tak na marginesie ja osobiście uważam że jeśli wzięli psa to są za niego odpowiedzialni do końca, nie wzięli go na DT, czy zgarnęli z ulicy szukając właściciela.

Jeśli chodzi o psy w schronisku gdzie pan chce odebrać psy, a nie może bo go nie stać i w tym przypadku jakaś menda mu psy wypuściła (swoją drogą dziwne psy zamiast obronić chatę to nawiały i to rotty?). Jak znasz gościa to może mu poleć żeby jakiś znajomy psy 'adoptował' zaraz po kwarantannie? Wtedy będzie płacił jak za adopcje, a nie jak za odbiór swojego psa. U nas parę razy widziałam właśnie taką akcję :eviltong:[/QUOTE]

Na razie sprawa stoi, bo i tak nie ma jak ani gdzie odebrać tego psa... Boję się tylko, że skończy w lesie :roll: Masz rację, dla mnie całą sytuacja jest nienormalna, jeszcze te szczeniaki non stop, które znikały.. Strach myśleć, co się z nimi działo.

Co do rottów, gmina zgodziła się rozłożyć opłatę na raty i właściciel jednak je odbierze. Ale z tą adopcją też kombinowałam ;)

Link to comment
Share on other sites

Właśnie o to chodzi, czasem lepiej nie pomagać tak by 'właściciel' poczuł że jednak sprawa nie jest taka prosta przy pozbyciu się zwierzęcia. Teraz pieseczek się znudził, wywalą, poklepią się po plecach bo przecież wcisnęli tobie zamiast np wywalić, znów po wakacjach (a może i nawet szybciej) wezmą kolejnego psa i koło się zamyka... Jak pomoc uderzy ich finansowo to się na 2gi raz zastanowią czy właściwie faktycznie potrzebny jest im problem.
Jednak nie każdy to rozumie że i pomagać nie każdemu należy, że czasem pomagając można wręcz zaszkodzić ucząc przygłupów że wszystko im wolno bez konsekwencji. Aczkolwiek doskonale rozumiem że czasem decyzja jest bolesna i trzeba przekalkulować czy pomoc danemu zwierzęciu nie pociągnie przykrych skutków w postaci kolejnych psich żyć które skończą nieciekawie...
To jak z psami na wsi na łańcuchu. Odbiera się psa bo ma złe warunki i siedzi na środku pola na łańcuchu, super psa się uratowało - jednak następny w kolejce już czeka, a i 'właściciela' to w ogóle nie rusza bo to tylko kundel.

Link to comment
Share on other sites

Ja wrócę do chamstwa, bo mój TŻ mnie sam zaskoczył:roll:

Był z Pandą na spacerze ( w typie moskala, 7 miesięcy), oczywiście smycz na psie, kaganiec pod pachą. Chodzili sobie po skwerze ( w pobliżu naprawdę ruchliwa ulica i ogródki piwne) i się "szkolili". Nagle podbiegł do nich pies w typie AST też młody: bez obroży, smyczy i widocznego właściciela...


Panda jak zawsze w takich przypadkach ( staramy się nie pozwalać na przypadkowe kontakty) spieła się i zaczęła tańczyć na smyczy. Szczególnie, że kawaler zaczął dość obcesowo wąchać ją pod ogonem. TŻ podjął próbę słownego odpędzenia psa - nie poskutkowało. Pandzie zaczęła się histeria - piski, skomlenie chowanie się pod nogi. Pies zachęcony "pac" ją zębami po futrze wskoczył i próbował kopulować.

TŻ nie zdzierżył. Puścił linkę i ją przydepnął, podniósł delikwenta za fraki ( złapał za skórę na karku i grzbiecie) i podnosząc do góry zapytał dobrze bawiące się towarzystwo:

-" czyje to"

Właściciele się znaleźli po chwili odbierając zgubę i przepraszając. (Oczywiście z jednego z ogródków)

Teraz skończyło się dobrze, ale przecież w takiej sytuacji każdy pies mógłby dziabnąć :angryy: Potem TŻ mi tłumaczył, że szkoda mu było kopnąć takiego młodego psa, który po prostu się głupio zachowywał. Ale obiecał pamiętać o uważaniu na ręce i twarz...

Dobrze, że na mnie nie trafili, bo zrobiłabym taką awanturę, że odechciało by im się tak psa puszczać samopas.

Link to comment
Share on other sites

Podziwiam go :loveu:, jeśli by nikt nie reagował na 'zabierz tego kundla' to ode mnie pewnie by oberwał tym kagańcem co go pod pachą twój TŻ miał. Nie znoszę kiedy napalony samiec dobiera się do suki, na szkoleniu mam taką sytuację że napalony lab ciągle molestuje psychicznie moją sukę bo chce się dobrać do niej, dziewczyna nie widzi w tym problemu bo 'on się tak bawi' (zobaczymy dziś jak będę z Szamanem i Magią :diabloti:, Szaman kocha bronić swoich suk więc pewnie lab dostanie niezły wpie****).

Link to comment
Share on other sites

Pies na szkoleniu molestuje sukę? :roll:
Ja rozumiem, że właściciele są różni, ale co na to osoba prowadząca zajęcia? Tam gdzie chodzę na szkolenie jednym z elementów posłuszeństwa dla pełnojajecznych jest opanowywanie się przy innych samcach oraz sukach. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której jestem z suką na placu, a jakiś pies ją molestuje i nie ma reakcji ze strony szkoleniowca(reakcji do właściciela).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Właśnie o to chodzi, czasem lepiej nie pomagać tak by 'właściciel' poczuł że jednak sprawa nie jest taka prosta przy pozbyciu się zwierzęcia. Teraz pieseczek się znudził, wywalą, poklepią się po plecach bo przecież wcisnęli tobie zamiast np wywalić, znów po wakacjach (a może i nawet szybciej) wezmą kolejnego psa i koło się zamyka... Jak pomoc uderzy ich finansowo to się na 2gi raz zastanowią czy właściwie faktycznie potrzebny jest im problem.
Jednak nie każdy to rozumie że i pomagać nie każdemu należy, że czasem pomagając można wręcz zaszkodzić ucząc przygłupów że wszystko im wolno bez konsekwencji. Aczkolwiek doskonale rozumiem że czasem decyzja jest bolesna i trzeba przekalkulować czy pomoc danemu zwierzęciu nie pociągnie przykrych skutków w postaci kolejnych psich żyć które skończą nieciekawie...
To jak z psami na wsi na łańcuchu. Odbiera się psa bo ma złe warunki i siedzi na środku pola na łańcuchu, super psa się uratowało - jednak następny w kolejce już czeka, a i 'właściciela' to w ogóle nie rusza bo to tylko kundel.[/QUOTE]

Dokładnie, wiem o tym. Ale jak mieliśmy taką sprawę kilka dni temu to bardzo nam się oberwało od fejsbukowiczów (w tym organizacji prozwierzęcych!), że psa z pola nie odebraliśmy, tylko kazaliśmy zabrać z powrotem na posesję. Facet zabrał i pies jest na łańcuchu, czasem puszczany, u siebie w ogrodzie. Wokół domy - przy każdym pies na łańcuchu.
Mogłam oczywiście psa odpiąć z łańcucha, na chama znaleźć mu DT i sprawę zgłosić do sądu o odebranie psa. Ale - po pierwsze: facet by zaraz wziął kolejnego, tego miał za darmo ze schroniska. Po drugie: nie sądzę, by sąd nakazał odebranie psa, bo pies nie był zaniedbany (ładna sierść, odżywiony, przyjazny), raczej nakazałby poprawę warunków. Pies byłby w DT - najpewniej na kanapie, ze spacerkami - a potem trafiłby znowu na łańcuch. Przecież miałby sieczkę w mózgu :( Moim zdaniem powrót "do siebie" z tego pola to było najlepsze wyjście ze wszystkich złych wyjść...

Zgłosiliśmy schronisku, że oddają psa w takie warunki i nawet nie sprawdzają. To nie pierwszy raz, większość źle traktowanych psów okazuje się od nich...:shake: Ale oni to olewają. Nie wiem, jak na nich wpłynąć, szczerze mówiąc, w tym mieście są dwie organizacje prozwierzęce, a nikt z tym oddawaniem psa byle komu nic nie robi...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Harley']Pies na szkoleniu molestuje sukę? :roll:
Ja rozumiem, że właściciele są różni, ale co na to osoba prowadząca zajęcia? Tam gdzie chodzę na szkolenie jednym z elementów posłuszeństwa dla pełnojajecznych jest opanowywanie się przy innych samcach oraz sukach. Nie wyobrażam sobie sytuacji w której jestem z suką na placu, a jakiś pies ją molestuje i nie ma reakcji ze strony szkoleniowca(reakcji do właściciela).[/QUOTE]
[QUOTE]Był z Pandą na spacerze ( w typie moskala, 7 miesięcy), oczywiście smycz na psie, kaganiec pod pachą. Chodzili sobie po skwerze ( w pobliżu naprawdę ruchliwa ulica i ogródki piwne) i się [B]"szkolili[/B][/QUOTE]
jak widać to nie odbyło się w szkole, na oczach szkoleniowca ;)

Link to comment
Share on other sites

Angi, chyba źle zrozumiałaś.
[quote name='Madie']Ja wrócę do chamstwa, bo mój TŻ mnie sam zaskoczył:roll:

Był z Pandą na spacerze ( w typie moskala, 7 miesięcy), oczywiście smycz na psie, kaganiec pod pachą. Chodzili sobie po skwerze ( w pobliżu naprawdę ruchliwa ulica i ogródki piwne) i się "szkolili". Nagle podbiegł do nich pies w typie AST też młody: bez obroży, smyczy i widocznego właściciela...


Panda jak zawsze w takich przypadkach ( staramy się nie pozwalać na przypadkowe kontakty) spieła się i zaczęła tańczyć na smyczy. Szczególnie, że kawaler zaczął dość obcesowo wąchać ją pod ogonem. TŻ podjął próbę słownego odpędzenia psa - nie poskutkowało. Pandzie zaczęła się histeria - piski, skomlenie chowanie się pod nogi. Pies zachęcony "pac" ją zębami po futrze wskoczył i próbował kopulować.

TŻ nie zdzierżył. Puścił linkę i ją przydepnął, podniósł delikwenta za fraki ( złapał za skórę na karku i grzbiecie) i podnosząc do góry zapytał dobrze bawiące się towarzystwo:

-" czyje to"

Właściciele się znaleźli po chwili odbierając zgubę i przepraszając. (Oczywiście z jednego z ogródków)

Teraz skończyło się dobrze, ale przecież w takiej sytuacji każdy pies mógłby dziabnąć :angryy: Potem TŻ mi tłumaczył, że szkoda mu było kopnąć takiego młodego psa, który po prostu się głupio zachowywał. Ale obiecał pamiętać o uważaniu na ręce i twarz...

Dobrze, że na mnie nie trafili, bo zrobiłabym taką awanturę, że odechciało by im się tak psa puszczać samopas.[/QUOTE]
Owszem tu sami się szkolili. Ale niżej...

[quote name='Maron86']Podziwiam go :loveu:, jeśli by nikt nie reagował na 'zabierz tego kundla' to ode mnie pewnie by oberwał tym kagańcem co go pod pachą twój TŻ miał. [U][I][B]Nie znoszę kiedy napalony samiec dobiera się do suki, na szkoleniu mam taką sytuację że napalony lab ciągle molestuje psychicznie moją sukę bo chce się dobrać do niej, dziewczyna nie widzi w tym problemu bo 'on się tak bawi' (zobaczymy dziś jak będę z Szamanem i Magią :diabloti:, Szaman kocha bronić swoich suk więc pewnie lab dostanie niezły wpie****).[/B][/I][/U][/QUOTE]

[quote name='Angi']jak widać to nie odbyło się w szkole, na oczach szkoleniowca ;)[/QUOTE]
Jak widać jest to na szkoleniu i odbywa się na oczach szkoleniowca ;)

Link to comment
Share on other sites

Powiem tak do niektórych właścicieli nic nie dociera, dopiero argument innego samca który warzy ponad 50kg. To jest czekoladowy lab, a właścicielką jest młoda (z mojego pkt widzenia) siksa. Tłumaczone miała żeby nie na kolcach, żeby nie na flexi, żeby pilnowała, żeby panowała, żeby, żeby, żeby. Szkoleniowiec jak dla mnie ma 2 wyjścia, albo zabronić całkowicie spuszczać tego psa ze smyczy co w sumie niczego go nie nauczy, albo wywalić siksę z zajęć gdyż słowne argumenty i tak nie trafiają.
Magia ogólnie tego psa ostro z mordą goni i się w ten sposób przy okazji wyżywa więc straszne rzeczy się nie dzieją, ale ten pies zwyczajnie jest zbyt namolny i nie chce się odwalić :shake:. Dziś mama się średnio czuła więc nie pojechaliśmy, ale za tydzień pewnie będzie się działo i może wtedy do tej siksy dojdzie że nie każdy pies lubi być molestowany :roll:.

zmierzchnica to to jeszcze nic, na FB próbowali nam wmówić że my z wolontariuszami sprzedajemy do Niemiec rasowego dobermana w ciąży. Suka z pseudohodowli (jak się okazało bardzo medialna suka to była :roll:), wysterylizowana w schronisku która w nim spędziła ponad 3lata (właściciel od którego odebrali chyba 15psów z pseudo, które były zamknięte w łazience, w kawalerce :angryy: - walczył o psy sądownie i sprawa się ciągnęła przez co psów nie można było wyadoptować), która miała swoje problemy lekkie i co najważniejsze która wyglądała jak pinczer średni :lol:. Ludzie lubią sobie za monitorem siąść i bruździć na pomagających...

Link to comment
Share on other sites

Kierowca o którym mowa w artykule psiarzem prawdopodobnie nie jest ale za to chamstwem się wykazał:[url]http://metromsn.gazeta.pl/Wydarzenia/1,126477,16225116,Niewidoma_z_psem_przewodnikiem__Kierowca_busa___Nic.html#TRrelSST[/url] Swoją drogą nie miała pojęcia,że jakiekolwiek środki komunikacji mają zakaz przewożenia zwierząt.Często bywam w Lublinie a ten weekend nawet planowałam wybrać się busem z psem...

Link to comment
Share on other sites

Prywatni przewoźnicy mogą mieć własne regulaminy, ale prawo reguluje poruszanie się z psem przewodnikiem i do niego muszą dostosować regulamin.

Ja większego problemu z podróżowaniem psem busami nie mam. Jestem teraz we wsi, przez którą jeździ tylko prywatny autobus, PKS-u nie ma. Dzisiaj będziemy nim jechać. Kierowcę interesuje tylko kaganiec i kupno biletu za 2 zł dla pupila.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']
zmierzchnica to to jeszcze nic, na FB próbowali nam wmówić że my z wolontariuszami sprzedajemy do Niemiec rasowego dobermana w ciąży. Suka z pseudohodowli (jak się okazało bardzo medialna suka to była :roll:), wysterylizowana w schronisku która w nim spędziła ponad 3lata (właściciel od którego odebrali chyba 15psów z pseudo, które były zamknięte w łazience, w kawalerce :angryy: - walczył o psy sądownie i sprawa się ciągnęła przez co psów nie można było wyadoptować), która miała swoje problemy lekkie i co najważniejsze która wyglądała jak pinczer średni :lol:. Ludzie lubią sobie za monitorem siąść i bruździć na pomagających...[/QUOTE]

Makabra jakaś...:roll: U mnie to poszło dalej: jak się dowiedzieli, z jakiego schroniska pies pochodzi, zaczęli do tego schroniska wydzwaniać, żeby "odebrali tego psa, bo ten TOZ nic nie umie załatwić, nie potrafią go zabrać, a biedne zwierzę się męczy". Domyślam się, że pracownicy schroniska mieli niezły ubaw...:shake: Oczywiście, nadal mają swoje psy głęboko gdzieś, zadzwonili do nas i pytali, o co w sumie chodzi. Psa nie odebrali, ciekaaawee czemu :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

No masakra jak nic, ludzie mają naprawdę niezłe poczucie humoru. Ja tam wolę robić swoje i nie zwracać uwagi na takie elementy, ale niestety tacy też psują strasznie nerwy :shake:

Tego psa się tak łatwo nie pozbędą, schronisko nie odbierze bo to 'pański pies', jak im nie zabierzecie tego psa to nie będą mieli miejsca na 'nowego'. Chociaż i tak źle i tak nie dobrze prawdę mówiąc, tu trzeba zimnej kalkulacji....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']No masakra jak nic, ludzie mają naprawdę niezłe poczucie humoru. Ja tam wolę robić swoje i nie zwracać uwagi na takie elementy, ale niestety tacy też psują strasznie nerwy :shake:

Tego psa się tak łatwo nie pozbędą, schronisko nie odbierze bo to 'pański pies', jak im nie zabierzecie tego psa to nie będą mieli miejsca na 'nowego'. Chociaż i tak źle i tak nie dobrze prawdę mówiąc, tu trzeba zimnej kalkulacji....[/QUOTE]

Ano właśnie, bo skoro oni tak nienawidzą tego psa, to co się z nim dzieje w domu? Nie chcę nawet myśleć. Szczerze mówiąc, zanim zaczęłam działać w takiej organizacji nie wiedziałam, że ciągle trzeba natykać się na problemy natury etycznej.. Prawo jest bezradne lub jego egzekwowanie jest okrutne wobec psa. Czasem jest taka sytuacja, że jak się nie obrócisz, to jest źle.

Teraz pies, stary włóczykij, pogryzł dziecko. Dziecko miało 1,5 roku, a psa znam od lat i nigdy nikomu nie przeszkadzał. Nie wiem, jakim cudem to dziecko weszło z nim w kontakt, podejrzewam, że rodzice je podsadzili psu pod pysk, żeby pogłaskało :roll: Pies trafił na kwarantannę (w klatce w garażu u weterynarza, niewyprowadzany - takie u nas boskie "warunki" dla psów powypadkowych i na kwarantannie :angryy:). Potem.. No właśnie. Pies ma właściciela, jakiegoś lumpa, którego nie da się odnaleźć. Jeśli pójdzie do schroniska to na bank wyszczerzy się na wolontariuszy i pójdzie pod igłę. Na ulicę z powrotem nie wróci. Dt nie ma, zresztą, szans na adopcję też nie. I tak dalej. No i co robić...


A w ogóle, wczoraj miałam sytuację, że opadła mi szczęka i nie umiałam jej podnieść długo. Tym razem w temacie.
Byłam z mamą i psami na pewnym osiedlu, uzupełniać dyspensery na woreczki na psie kupy, bo jako organizacja to robimy.
Potem puściłam psy luzem, jakieś ćwiczenia, piłka... Podbiega spasiona bigla. Szczeka. Odchodzimy, psy za nami, olały biglę koncertowo. Za minutę znowu podbiega i drze japę. Znowu odchodzimy, już daleko, bigla dalej za nami, sztywne łapy, warczy, ale się nie rzuca do ataku - ewidentnie chce nas przegonić, ale boi się ruszyć na stado :shake: Zlokalizowałam właścicielkę, babkę pod 40, kiedy podniosła cztery litery z ławki, widząc, że jej pies lezie za nami już daleko. Pooowoooli idzie. My dalej odchodzimy, bigla za nami, więc w końcu zatrzymuję psy, zapinam. Kobieta przychodzi. Próbuje złapać psa, on oczywiście ze wsparciem zaczyna nas napastować bardziej :roll:Nie wytrzymuję i proszę o zabranie psa.
Ona (warczy): No już! Poza tym psy trzeba wychować, skoro są agresywne!
Ja (w pierwszym momencie zatkana zupełnie): Ale przecież to pani pies za nami biegnie, szczeka i nas napastuje!
Ona: Te psy są głupie! Moja nie atakuje, jest grzeczna, jak w ogóle się odzywasz do ludzi, młoda. Te psy są agresywne!
Ja: Bez żartów, to pani pies ciągle za nami idzie!
Ona (do mamy): Jak ty wychowałaś dziecko, takie beznadziejne, wulgarne i pyskate (...). A te psy są głupie! Głupie są!
Mama: Niech pani nie dyskutuje, tylko zapina psa i odejdzie.
Ona (śmieje się): Wy chyba nienormalne jesteście. Te psy są agresywne.
Ja: Pani pies następnym razem dostanie gazem po oczach i się skończy.
Baba dalej nie zapina psa, wyraźnie jej sprawia przyjemność cała ta akcja, coś pyskuje. W końcu próbuję złapać tego kundla, mówię jej, że ma go zabrać i to trwało długo... Aż nie zapięłyśmy psów i poszłyśmy, a ją już zgasiło, kiedy jej powiedziałam, że pies dostanie albo kopniaka albo gazem i będzie żałować.

Powiem wam szczerze, że nigdy nie widziałam czegoś takiego: totalne zaprzeczenie rzeczywistości. Żaden z moich psów nawet nie warknął na tego psa! Hera raz do niej podeszła na sztywnych łapach i ją powąchała, suka się wycofała, a jak Hera się odwróciła na moje wołanie - z rykiem zaatakowała znowu. Kobieta ewidentnie chora albo świadomie robi takie akcje, zaprzeczając zdrowemu rozsądkowi, żeby człowieka wyprowadzić z równowagi :shake: Kwa mać, naprawdę czasem mam ochotę się ogrodzić trzymetrowym murem, odchodzę, omijam, łapię psy, a ta jeszcze z mordą.. A może powinnam od razu kopać i walić gazem po oczach takim psom, nie wchodząc w dyskusje z idiotami :roll:

Link to comment
Share on other sites

przekopiuję ze swojego wątku,bo nie chcę mi się drugi raz opowiadać tej żenady...

polazłam z Patrykiem na fizjo, idzie obok mojego bloku dziadek taki lekko wczorajszy (albo i dzisiejszy :roll:) z prawdopodobnie wnuczkiem, nie wiem ile lat - może z 10? może mniej?

dzieciak niesie wielki plastikowy karabin, mijamy ich a mój psychiczny piesek oszczekał chłopca :angryy: nie tak agresywnie jak do psów, raczej takie "waldusine" ŁUF ŁUF SPADAJ.

no nic, wymemłałam "przepraszam" pod nosem, dzieciak się nie wystraszył więc ok, idziemy dalej - okazało się, że w tą samą stronę...
dziadek mówi coś do chłopca, wyciąga z kieszeni garść jakiegoś plastikowego śrutu i napycha mu do tego karabinka, dyskutują, ja wchodzę w leśną dróżkę, dziadek z chłopcem za nami dyskutują o tym karabinie, strzelaniu, itd....

Patryk robi sobie spokojnie kasztana, a dziadek kawałek dalej... pokazuje chłopcu jak mierzyć i WSKAZUJE PALUCHEM NA PATRYKA w krzakach :angryy::angryy::angryy::angryy::angryy:

myślę sobie - NO NIE WIERZĘ, niemożliwe - odchodzę kawałek dalej, a dzieciak zmienia cel tym karabinem i dalej trzyma Patryka na muszce :crazyeye: no po prostu mnie zagotowało, najpierw myślałam, że mi się wydaje, bo to tak głupie i nieludzkie, że aż nie mogłam uwierzyć, ale młody się szykuje do strzału :crazyeye: tak więc wzięłam Pata za wsiarz, podchodzę i pytam "celujesz w pieska?", na co dziadek wyskoczył do mnie z mordą w starym, dobrym stylu :roll: czyli: "CO W PIESKA? JAK W PIESKA? HRR CO W PIESKA, PÓJDZIE STĄD, HRR", na zasadzie "odwal się pani od dziecka".

myślałam że wykituję, co za bezmyślność :angryy: jakby mi młody wystrzelił tą kulką, to dziadek wyciągałby ten karabin z dupy, przysięgam :angryy:

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...