Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Pani Profesor']jeśli chodzi o próby przemówienia teściowej do rozsądku, to bym sobie darowała - szkoda nerwów.
od strony 'prawnej' niech się wypowie ten, kto się mocno zna - ja za to się wtrącę od strony ludzkiej.
babka tż-ta ma dwa psy, niby DON-kę (przepiękną, ale z "wiejskiej hodowli", usłuchana, mądra, charakter trochę jak tybek) i małego farfocla niby-corgi, typowy burek wiejski na krótkich łapach, przewspaniały i wesoły.
DON-ka siedzi w kojcu, a od zmierzchu do świtu lata luzem, czasem idą z nią do lasu, "bo to wilk", to przecie się dobrze czuje w swoim otoczeniu :roll:

mały bąbel jest prześmieszny, próbuje sztuczek, tańczy, charakterek pudlowaty, no ale ucieka przez ogrodzenie - wzmacniać siatki dla psa nie będą, bo po co generować koszty, skoro można zapiąć psa na łańcuch :loveu: no i siedzi sobie taki bąbel na łańcuchu, sika pod siebie kiedy ktoś podchodzi, wywala się do głaskania, liże - euforia.

dodam, że "rasowa" sucz ma kojec na widoku, od strony ulicy, zaś kundel przytwierdzony jest do ściany na tyłach domu, gdzie ludzi widuje od okazji (typu karmienie, albo wywalenie kompostu).

argumenty za łańcuchem:
- ucieka
- skacze (dostaje pie**lca, to fakt, ale trudno, żeby nie dostawał, skoro to ulotne momenty obcowania z człowiekiem)
- przekopuje rabatki (jak wyżej)

jak tylko [I]napomknęłam[/I], że [I]może[/I] dałoby się nieco przeorganizować ogród (kawałek siatki wokół rabatek, to mały piesek + kawałek siatki pod ogrodzeniem, koszt kuźwa prawie żaden), to zostałam potraktowana jako świruska aka "wam młodym to się w dupach poprzewracało", nikt nawet nie zrozumiał motywacji i w ogóle dlaczego ja zaczynam gadkę o PSIE :crazyeye: przy stole.
żal mi małego, ale co poradzę - to babka tż-ta, widzę ją 1-2x w roku, DONka ma fory, bo jest ładna, a mały bubek spędzi życie w oczekiwaniu na uwagę. odpięłam go jak byłam na wsi i aportował patyczek, wylatał się za wszystkie czasy.

w dalszej rodzinie tż-ta jest jedna stara ciotka, która trzyma młodego mieszańca na łańcuchu, bo "skacze" a w domu "są dzieci" - no ok, tylko że ten pies skacze, bo się wita, syndrom szaleńca i wcale nie tak znowu mocno - wystarczyłoby przyciąć pazury...

...myślicie, że gadka coś zmieni? psy mają łańcuchy 'przepisowe', woda jest, jakieś ochłapy też lecą, więc co tu zgłaszać, pączki w maśle..[/QUOTE] Pani profesor- mam wrażenie,że im jestem starsza tym mniej we mnie potrzeby nagłej pomocy,tym jaśniej świeci mi po oczach ta beznadzieja....

Link to comment
Share on other sites

co z tego, ze ona psu łańcuch wydłuży, miski kupi, parasol poprawi, dobrobyt na pięć minut poprawi jak zaraz teściowa przylezie gdy ona pojedzie i to wszystko zepsuje. tak to można kombinować jak się w pobliżu mieszka i ma nad tym wszystkim stałą pieczę, jeśli nie to trzeba sięgnąć po ostrzejsze środki i się nie certolić z kimś, kto psu nawet wody nie potrafi do miski nalać "bo wyleje"...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']No właśnie dlatego szukam namiarów na fundację z mojego regionu,która by przyjechała nie mówiąc jej,że dostali informacje o tym,że źle opiekuje się psem tylko,że to zaobserwali.Co wcale nie jest trudne- wystarczy przyjechać w południe,kiedy słońce bardzo operuje,zobaczyć jedną miskę- bez wody,krótki poplątany łańcuch i obesrane całe psie otoczenie.[/QUOTE]

Może LSOZ? Gdyby ktoś od nich przyjechał i choćby pogadał, uświadomił jakie są konsekwencje zaniedbania itd. ...

Link to comment
Share on other sites

Kurczę, próbować trzeba, a nuż się uda.[B] gojka,[/B] poszukaj w necie organizacji, zgłoś, prosząc o anonimowość.

Jak my robimy interwencje, to patrzą na nas jak na wariatów - ale zaczynamy gadkę od innej strony. "Taki ładny ogród pan ma, a ten pies na łańcuchu, jak to paskudnie wygląda... Chodzimy do biednych ludzi i psy ładnie mają, a tutaj u pana śliczna altana, kwiatki, a pies okropnie, straszny ten kojec, miski brudne, jakby pies zaniedbany był" - to baaardzo działa na ego gospodarzy! Ostatnio facet po kilkunastu (!) latach psu z łańcucha świetny kojec wybudował, ładną budę postawił. Jak mówimy, że "ale ten pies odżył, inaczej mu z oczu patrzy, jest radosny!" to koleś nic nie mówi, tylko kręci głową - on ma to w doopie, że pies ma się lepiej. Jednak nadepnęliśmy mu na odcisk - zarzuciliśmy zaniedbanie gospodarstwa - i to go ubodło, psu warunki poprawił. Czasem trzeba wyczuć ludzi, może i z Twoją teściową się uda.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']
Jak my robimy interwencje, to patrzą na nas jak na wariatów - ale zaczynamy gadkę od innej strony. "Taki ładny ogród pan ma, a ten pies na łańcuchu, jak to paskudnie wygląda... Chodzimy do biednych ludzi i psy ładnie mają, a tutaj u pana śliczna altana, kwiatki, a pies okropnie, straszny ten kojec, miski brudne, jakby pies zaniedbany był" - to baaardzo działa na ego gospodarzy! Ostatnio facet po kilkunastu (!) latach psu z łańcucha świetny kojec wybudował, ładną budę postawił. Jak mówimy, że "ale ten pies odżył, inaczej mu z oczu patrzy, jest radosny!" to koleś nic nie mówi, tylko kręci głową - on ma to w doopie, że pies ma się lepiej. Jednak nadepnęliśmy mu na odcisk - zarzuciliśmy zaniedbanie gospodarstwa - i to go ubodło, psu warunki poprawił. Czasem trzeba wyczuć ludzi, może i z Twoją teściową się uda.[/QUOTE]

ekstra!!! :D

Link to comment
Share on other sites

Świetne :loveu:, ale niestety na niektórych nawet to nie działa.
Ja jak chodzę bez soczewek (a zdarza mi się gdy oczy opalę lub przy mocnej alergii itp) to powiem szczerze nie łapię ostrości. Pewnego dnia idąc właśnie 'na ślepo' z 4psami i mamą (ja 2, mama 2), zatrzymałam się niedaleko naszej bramy i mówię do mamy: czekaj bo tam jakiś bezpański kundelek jest, nie chcę się szarpać z Szamanem jak podejdzie (myślałam że samiec). Mama na mnie dziwnie spojrzała i mówi 'to nie bezpański tylko sąsiadów', ja zdziwiona do niej mówię że nie możliwe przecież wygląda gorzej od psów które ze schroniska do nas trafiają. Wtedy wynurzyła się z za krzaków sąsiadka (ofc koty karmi, ale psa never...) z miskami dla kotów, my poszłyśmy do domu.
Następnego dnia pies z brudno szarego zrobił się biały, a i troszkę jak by pełniejszy. Po 2 tygodniach znów był brudny, znów wychudzony, znów się drapał co kilka kroków...
Ogólnie strasznie mi szkoda tego psa (suki) bo bardzo ich kocha, a i oni kieeedyyyyyyyś o psa dbali, co weekend zabierali na wyjazd, chodzili do lasu na spacery. Teraz ona wychodzi 4x na dwór i to tylko dlatego że babka koty karmi, a jak chce podeżreć kotom to w pysk dostaje, jest wychudzona, ma za długie pazury, brudna, śmierdząca, odparzony ma cały 'spód' (babka mówi że to alergia na trawę, tylko gdzie ta trawa w zimie przy śniegu :shake:).
Najgorsze że nic z tym zrobić nie można, bo 'organizacja pro zwierzęca' ma to w czarnej D.... Nawet nie podeszli sprawdzić czy pies ma szczepienia, a idę o zakład że nie ma.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Teraz ona wychodzi 4x na dwór i to tylko dlatego że babka koty karmi, a jak chce podeżreć kotom to w pysk dostaje, jest wychudzona, ma za długie pazury, brudna, śmierdząca, odparzony ma cały 'spód' (babka mówi że to alergia na trawę, tylko gdzie ta trawa w zimie przy śniegu :shake:).
Najgorsze że nic z tym zrobić nie można, bo 'organizacja pro zwierzęca' ma to w czarnej D.... Nawet nie podeszli sprawdzić czy pies ma szczepienia, a idę o zakład że nie ma.[/QUOTE]

takie rzeczy trzeba zgłaszać i po kilka razy. ho ho czasu temu zgłaszałam trzykrotnie fatalny stan suki sąsiadów. dopiero za trzecim razem zjawili się z łaski swojej bo mówiłam ze pies już się nie rusza. wszystko trwało prawie miesiac. ich tłumaczenie: mają za mało ludzi, za dużo interwencji.
ale kiedy przyjechali z policją, zabrali psa od razu, a potem na pierwszej stronie toz-u i policji można było poczytać o ich wspaniałej akcji. szkoda ze nie dodali iż miesiac ociągali sie z przyjazdem i gdyby nie ponaglenia suka zdechła by po prostu z głodu

ja przy takich "donosach" zadaje sobie jedno, proste pytanie: czy w schronisku taki pies bedzie miał lepiej. jeżeli tak to nie waham się dzwonić w innym przypadku daje sobie spokój

Link to comment
Share on other sites

Będzie miał lepiej pomimo sędziwego wieku, dostanie karmę, zostanie objęty opieką wolontariuszy, znajdzie nowy dom.
Tylko że... ja tego psa zgłaszałam XX razy, schronisko nie przyjmie bo tylko bezpańskie, 'organizacja' nie zrobi nawet interwencji 'bo nie mają miejsca' (ale szczeniaki ze schroniska WYKUPIĆ mieli miejsce :shake:). Kiedyś jak im jeszcze stronę prowadziłam to przychodząc do mnie widzieli tą sukę, sami mówili że ten pies wychudzony, że pazury za długie, że ma coś ze skóra - a jak im zwróciłam uwagę że zgłaszam im tego psa od nie wiem kiedy to 'no tak, ale właścicielka twierdzi że to starszy już pies, my miejsca nie mamy, adopcje stoją, starsze psy nie są chodliwe' .... Między innymi dlatego zerwałam z nimi współpracę, nie cierpię zakłamania :angryy:.
Tak czy inaczej pies sobie 'radzi' zżerając ze śmietników kości, śmieci, resztki, dach nad głową ma, jak deszcz pada to i się brud zmywa - żyć nie umierać :shake:. Tylko że nikt z tym nic nie zrobi :-(

Link to comment
Share on other sites

wiem bo u mnie w sąsiedztwie większość psów tak żyje, z tym że one tak źle nie wyglądają. ale są jeszcze młode. a nie ma u was innych organizacji? moze coś w okolicy. warto napisać choć maila moze ktos sie zainteresuje? dla mnie to chory system i podejście. jak nie mają miejsca to niech wywiozą do schroniska. z tego samego powodu cierpią dzieci w rodzinach patologicznych (głodne, brudne, "dzikie") bo za mało jest rodzin zastępczych. masakra

Link to comment
Share on other sites

No właśnie tu jest problem. Są 2 schroniska, ale żadne nie interweniuje w przypadkach zwierząt domowych, organizacja szczecińska rozkłada ręce bo nie ich rejon, a ta z mojego 'zadupia' ma wszystko w 'dupie'...
Przecież nie dam w paszczę sąsiadowi i nie zabiorę mu psa...

Link to comment
Share on other sites

Kurczę, dziewczyny, mnie to dobija, co piszecie :( U nas tak nie działa, fakt - nieraz ociągamy się z interwencjami. To wina tego, że jest w samej organizacji (był toz, ale zakłada się nowe stowarzyszenie niezależne) niewiele osób, a osób z samochodem - dwie. No i wtedy każda interwencja w nawet bliskiej wsi to akcja logistyczna...:roll:

Ale ja powtarzam i będę powtarzać jak mantrę:[B] zgłaszajcie fakt zaniedbania psa do gmin, sołtysów, wójtów! [/B]Nie zliczę, ile mieliśmy interwencji na polecenie gminy lub prośbę jakiegoś urzędnika. A tego się nie ignoruje. Wysyłajcie oficjalne pisma na papierze z prośbą o interwencję. I czasem bądźcie upierdliwe, czasem powiedzcie, że chcecie zainteresować tym media: wtedy przyspieszą. Ale akurat mało ludzi do roboty to fakt niezaprzeczalny.

Przyznam, że i mnie doprowadza do szału zgłoszenie: biedny pies wyje, chyba go nie karmią, chyba jest zamknięty, proszę o interwencję - wioska 50 km od mojego miasta. Odpisuję: proszę popytać sąsiadów o stan faktyczny psa i zgłosić sprawę ewentualnie do sołtysa, jeżeli będzie bardzo źle, przyjedziemy. Odpowiedź: ale ja nie mogę, ja mam dziecko/ale nie mogę, bo jadę do rodziny/nie mogę, pracuję... I tak dalej. Ale my też pracujemy, studiujemy, wyjeżdżamy, niektóre osoby mają dzieci albo stado psów/kotów :roll: Ktoś pisze na kogoś anonim i czuje się dobrze, że pomógł. Tylko dla organizacji to jest robota po robocie, kilka interwencji w tygodniu to zawalony egzamin, terminy w robocie, zaniedbana rodzina...:shake: Także znam sprawę od dwóch stron i wiem, że wcale nie jest łatwo. A do interwencji nikt się nie pali, bo to bardzo nieprzyjemna robota...

Link to comment
Share on other sites

U nas wszyscy wiedzą że organizacja szemrana, ale nikt tego głośno nie mówi zwyczajnie siedząc z nimi dłużej widzi co i jak i się zmywa. Pisanie do 'wyższych' kończy się odpowiedzią że jest organizacja pro zwierzęca, proszę do nich zgłosić problem, dale jest jak to gmina daje pieniądze itp.
Tu jest jak walka z wiatrakami, niektórych spraw mam wrażenie się nie przeskoczy :shake:. No skoro pies jeszcze nie umiera to znaczy że ma dobrze, z takiego założenia wychodzą, no chyba że pies jakiś medialny czy też szybko-adopcyjny. Wtedy to tak biorą interwencje, zabierają psa i robią wielkie wydarzenie klepiąc się po plecach. Dla mnie jest to nie smaczne i w złym tonie... Widziałam że nie da się tam nic zmienić więc poszłam pomagać innym zwierzętom, nikt nie powiedział że z nimi muszę 'współpracować' by pomagać.

Link to comment
Share on other sites

Sąsiad mi wczoraj ciśnienie podniósł... albo może nie on, tylko sytuacja z jego psem...

Szłam do znajomych po świeże mleko. Z własnym psem. Idę wzdłuż płotu sąsiada, skręcam w pola - leci pies, ogromne bydle. Wiem że mój wypierdek nie za bardzo toleruje psy większe, no to swojego w tył, a tego patrzę co zrobi. Stanął, popatrzył, przyskoczył do mojego. Ja smyczą intruza przez grzbiet, odwrócił się. No to poznałam tego psa.

Jest to pies z drugiej części wsi, w typie charta polskiego. O co najmniej połowę chudszy niż powinien ważyć chart. Pan nie ma pozwolenia, nasyłana policja była - nic nie zrobili, bo papierów, że to rodowodowy, brak (chyba przepisy mówią o mixach też). Pan to znany w okolicy pijaczyna, psa zmienia średnio raz na rok. Ten o którym pisze jest u chłopa już jakieś 10 miesięcy, 2 razy u niego kontrola policji była, wodę miał, jedenie (rozmoczony chleb) miał, a że z 10 kilo niedowagi? No, taka budowa. Wiem że do konca wakacji pies zniknie, albo się rzekręci, albo pójdzie dalej za flaszkę wódki...
Organizacje ani policja problemu nie widzą...

Link to comment
Share on other sites

Własnie poszłam po całej tej sytuacji do domu obok, bo ludzie mnie zawołali, powiedzieli o sytuacji konkretniej - były już próby odłowienia tego psa, ale pies podchodzi tylko to tego chłopa, czysta patologia to jest... Chłop nawet nie przejąłby się jakby mu pies zginął, nie ten, to kolejny będzie. Już go wydał jakiemuś innemu gościowi pół roku temu, ale pies wrócił do pijaka, sam.

Nasza gmina ma umowę z Cieszynem. Szczyt marzeń to nie jest, ale lepszy Cieszyn niż Olkusz... Tylko że jak psa odłowią i znajdzie się w Cieszynie, to nie będzie wiadomo, gdzie poszedł...

Link to comment
Share on other sites

Dzisiaj poczułam się jak popychadło. Stoimy z Viki na chodniku, idzie babka z dwoma małymi psami. Pyta, czy mogę skrócić smycz, bo "jej mogą". Nie dokończyła, co mogą, ale za bardzo mnie to nie obchodzi, bo [B]im[/B] jakoś smyczy nie skróciła, a Viki stała na tak krótkiej (żeby nie zawadzać przechodzącym obok), że skracając smycz podniosłabym ją w górę... Zawinęłam ją więc za moją nogę i liczę na to, że babka przejdzie. Ale nie, mam się przesunąć (co zrobiłam już wcześniej), najlepiej zejść z chodnika na ruchliwą ulicę :angryy:

Słów komentarza mi brak po prostu...

Link to comment
Share on other sites

Mama zawsze tak robiła, schodziła wszystkim z drogi, wszystkim ustępowała, z małymi gówienkami leźli na nią wiedząc że ustąpi...
Jak zobaczyła że mi wszyscy ustępują :diabloti:, stwierdziła że tak jest wygodniej i lepiej. Zrobiła się taka jak ja 'pies drze mordę to Szaman go zeszmaci', teraz nagle ją omijają jak mnie. Osobiście uważam że nie ma co ustępować jeśli ktoś nie chce wykazać chociaż odrobinę chęci na to schodzenie mu z drogi nie zasługuje :eviltong:.

Link to comment
Share on other sites

Ja mam bardzo wesoło z tą panią, która tak bardzo nie lubi Iwana. Za każdym razem wysłuchuję, jak gada do tego swojego psa, jaki to Iwan jest nieobliczalny, groźny, bydle ogólnie i najbardziej oczywiście pragnie zabić ją i jej psa :roll: Nieważne, czy mijamy się na osiedlu, czy przechodzę pod jej balkonem, a jej pies ujada jak wściekły, zawsze obraża mi psa do swojego psa.
Kilka dni temu jechaliśmy gdzieś z psami, samochód stał pod jej blokiem, a Kura postanowiła przed podróżą się wysrać. Ta kobieta oczywiście wybiegła na balkon i zaczęła mi na ambicje chyba wjeżdżać, że jestem strasznie niewychowana, że ludziom pod oknami psem sram. Wyciągam worek i tłumaczę, że ja po swoich psach sprzątam i odwróciłam się naiwnie myśląc, że urwę temat. To oczywiście nie ważne, czy sprzątam, czy nie, bo ludziom po oknami się nie sra. Pytam więc ile to jest to 'pod oknami', bo jak dla mnie to już pod oknami nie jest, a dla niej jest, to mamy problem. Tu się dowiedziałam, że jestem przemądrzałą gówniarą i że ludzie sobie nie życzą kup pod oknami. Pierwsze co mi przyszło do głowy i o czym oczywiście panią poinformowałam - moim zdaniem to raczej ciągłego ujadania jej psa, który darł mordę na moje psy przez całą naszą dyskusję, sobie nie życzą, a nie sprzątniętej kupy.
Na koniec dowiedziałam się, że ona tego psa przecież ucisza i dodała smutnym głosem, że skoro uważam, że moje zachowanie jest w porządku, to jest to moja sprawa i poszła do domu :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Mi kazali psa podsadzić na parapet, gdy robiła kupę na trawniku. Sorry, ale wolę zbierać kupę z trawy, niż z chodnika. Moja sucz sra na chodniku tylko w ostateczności, gdy wszystko wybetnonowane, a ja mam wyrzuty sumienia, patrząc, jak się męczy z faktem, że sra na chodnik :roll:

[quote name='Maron86']Mama zawsze tak robiła, schodziła wszystkim z drogi, wszystkim ustępowała, z małymi gówienkami leźli na nią wiedząc że ustąpi...
Jak zobaczyła że mi wszyscy ustępują :diabloti:, stwierdziła że tak jest wygodniej i lepiej. Zrobiła się taka jak ja 'pies drze mordę to Szaman go zeszmaci', teraz nagle ją omijają jak mnie. Osobiście uważam że nie ma co ustępować jeśli ktoś nie chce wykazać chociaż odrobinę chęci na to schodzenie mu z drogi nie zasługuje :eviltong:.[/QUOTE]
Nie ustępuję wszystkim. Już sobie "wychowałyśmy" panią z dwoma jorkami, że ich nie podnosi na nasz widok i pretensji nie ma. Jak moja mama usłyszała, że "czemu ona musi podnosić psy, a nasz idzie", powiedziała jej po prostu, że wcale nie musi :diabloti: Viki małych psów unika, bo ani to się z nią pobawi, tak jak lubi, ani przyjemne jest to, gdy jazgoczą/próbują na nią wskakiwać.

Wiesz, pies, którego trzeba bronić sprawił, że w ogóle mam odwagę się odezwać do innych ludzi. Jeszcze trochę, a będę pyskować jak zawodowiec :evil_lol:

Dzisiaj wieczorem poszłam do babci. A że mieszkamy w niezbyt ciekawej okolicy, zapytała się mnie, czy się nie boję. Śmieję się, że Viki to mój ochroniarz, bo ludzie na sam widok człowieka z psem większym, niż "jork królewski" zaczynają się zachowywać :diabloti: Co z tego, że w razie zagrożenia, mój pieseł będzie pierwszym do ucieczki :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='4Łapki']Dzisiaj wieczorem poszłam do babci. A że mieszkamy w niezbyt ciekawej okolicy, zapytała się mnie, czy się nie boję. Śmieję się, że Viki to mój ochroniarz, bo ludzie na sam widok człowieka z psem większym, niż "jork królewski" zaczynają się zachowywać :diabloti: Co z tego, że w razie zagrożenia, mój pieseł będzie pierwszym do ucieczki :diabloti:[/QUOTE]

Ja się nawet z samą Kurą czuje pewnie, choć to ledwo 8 kg, ale ona ma twardy charakter i wiem, że w razie co to hałasu narobi jak nikt i nawet za nogawkę złapie :evil_lol: A to jak najbardziej wystarczy.

Na osiedlu ostatnio mają mnie za wariatkę, bo nie dość, że trzy psy w bloku, to jeszcze mam ptaka, kawkę konkretnie. Ona sobie zlatuje z balkonu kiedy chce, ale wrócić (póki co, mam nadzieję) jeszcze nie potrafi, więc ją zabieram do domu jak wracam z psami. Ona sobie często tak spaceruje z nami, siedzi mi na ramieniu, zlatuje, coś tam skubie, polata dookoła i znowu ląduje na mnie, ewentualnie na Iwanie.
Wczoraj wieczorem jak codziennie praktycznie też jej szukałam, skubała sobie trawkę przy ławce, na której siedziały dwie starsze panie. Podeszłam, zawołałam, kawka na mnie usiadła, na co jedna z pań zaczęła wymachiwać laską i krzyczeć, że co ja nie słyszałam, jak to ptaki ludzi atakują :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

Bardzo dużo osób nas zaczepia. Albo po prostu stoją i się patrzą kilka minut z pewnej odległości :evil_lol:
Codziennie nawet kilku osobom opowiadam o tej kawce, ale sama pewnie byłabym zainteresowana, więc się im nie dziwię, że zaczepiają.

A paniom na ławce opowiedziałam wszystko i bardzo się zachwycały. Mówiły, że nigdy czegoś takiego nie widziały i były w szoku, jaki ten ptaszek mądry i przywiązany do mnie :lol:

Link to comment
Share on other sites

To co za chwilę opisze, to może nie jest chamstwo ale totalny brak wyobraźni, szczyt nieodpowiedzialności i sama nie wiem co jeszcze...
Właśnie przed chwilą widziałam jak po placu zabaw spaceruje dziewczynka (ok 10 lat) z dwoma dorosłymi amstaffami z których jednego znam i wiem, że potrafi przyatakować, jeżeli nie spodoba mu się inny pies. Obydwa psy na smyczach automatycznych a w okolicy żadnego dorosłego. Byłam z moimi psami, więc się szybko ulotniłam (jeden z nich zawsze próbuje się rzucić na mojego). Niestety w domu chwilę zajęło mi znalezienie aparatu, więc kiedy wyszłam na balkon, żeby zrobić zdjęcie to już tej dziewczynki nie było.

Link to comment
Share on other sites

Może nie o chamstwie psiarza, ale nie wiem, gdzie pasuje, a mam potrzebę się podzielić.

Przebywam w GB. Dzisiaj po pracy odpoczywałam w domu, kiedy usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam, za drzwiami stała, jak mi się wydawało, bardzo miła pani. Odezwała się do mnie po angielsku w te słowa:
- Dzień, dobry, jestem z lokalnego stowarzyszenia pomocy głuchym, prowadzimy akcję pomocy.
- Dziękuję, nie jestem zainteresowana.
- Ale dlaczego, jak to? Skąd pani jest?
- Z Polski.
Przeszłyśmy na język ojczysty.
- No tak, ale czemu pani tak agresywnie nie jest zainteresowana?
- Pomagam kiedy mogę i kiedy chcę, sama wybieram sobie cel pomocy.
- I co? Często się pani budzi z potrzebą pomagania głuchym?
- Nie pomagam głuchym, pomagam psom w potrzebie, w Polsce, bo zwierzęta się o pomoc nie upomną.
- Ale jak to? Głusi też potrzebują pomocy. Oni też proszą o pomoc.
(Już jednak się zdenerwowałam, bo nie interesują mnie czcze dyskusje) - No tak, ale zwierzęta nie wołają.
- A, skoro pani tak sobie myśli, to proszę bardzo, może sobie pani tak myśleć, do widzenia!
I z wielkim fochem wreszcie zostawiła mnie w spokoju... Ufff...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...