Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Pani Profesor']to tego nie wiedziałam - myślałam, że mimo wszystko właściciel psa ponosi odpowiedzialność za to, komu dał psa i co ten pies wówczas nawyprawiał.[/QUOTE]

odpowiedzialna jest osoba, ktora w ogole trzyma smycz. nawet jelsi obcemu dasz na chwile psa na smyzy to on odpowiada za tego psa.. Jak pies bez smyczy to odpowiada osoba, ktora z nim wyszla.

29 czerwca bedzie rok kiedy to moja mala z banerka zostala zagryziona.. Tez nie szlam odrazu na policje bo pies znajomej mi mala zabil.. ale szereg zdarzen doprowadzil do tego, ze w styczniu poszlam na komsariat.. stad "jestem na biezaco" jesli chodzi o ta kwestie odpowiedizalnosci za psa;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='lisiasta'] Myślałam, że tak trzeba bo behawiorysta powiedział mi, że kiedy dojdzie do konfliktu pomiędzy psami, nie wolno sie rozchodzić w dwie strony bo ta agresja to będzie ostatnie co zapamiętają i pierwsze co sobie przypomną przy kolejnym spotkaniu. Czyli jednak jestem w błędzie i nie należy tego robić? Czy w takiej sytuacji powinnam po prostu wyjść z wybiegu?
[/QUOTE]

To zależy. Moja suka po atakach na nią (jest słaba psychicznie i pieski sobie lubią po niej pojeździć :roll: ) dość szybko się uspokaja, choć robi przy wszelkich spięciach wiele wrzasku. Miałam raz sytuację, że rzuciła się na nią suka a'la ON i gdy było już po wszystkim to moja leżała na waruj-zostań a ja łaziłam z tamtą na smyczy dookoła, korygując wszelkie negatywne zachowania odnośnie Zu, trochę to trwało. Dopiero po dłuższym czasie suka odpuściła i mogłam iść z nimi dalej, mając je po swoich obu stronach i było w porządku. Myślę, że to właściciel ASTa powinien popracować nad swoim psem, w końcu to AST był napastnikiem. Wcale nie dziwię się natomiast Twojemu psu, że w końcu mu się ulało i zaczął powarkiwać na agresora...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']odpowiedzialna jest osoba, ktora w ogole trzyma smycz. nawet jelsi obcemu dasz na chwile psa na smyzy to on odpowiada za tego psa.. Jak pies bez smyczy to odpowiada osoba, ktora z nim wyszla.

29 czerwca bedzie rok kiedy to moja mala z banerka zostala zagryziona.. Tez nie szlam odrazu na policje bo pies znajomej mi mala zabil.. ale szereg zdarzen doprowadzil do tego, ze w styczniu poszlam na komsariat.. stad "jestem na biezaco" jesli chodzi o ta kwestie odpowiedizalnosci za psa;)[/QUOTE]
Bardzo mi przykro .
Co za pies atakuje by zabić starszą , małą suczke .. dla mnie to niepojęte .
Z tego co kojaze to był duży młody pies?
Jakie były konsekwencje dla właścielki ? mandat ?

Link to comment
Share on other sites

Czyli kobieta bardziej tym jednym zastrzykiem straszyła ;), ale przyznam że dojazd też byłby utrapieniem z polic...
Ja osobiście na wybieg podjeżdżam (od kiedy mamy auto :razz:) wyłącznie z rana, a jak widzę że ludzie się 'zbierają' to się zmywam. Szaman sukę zaakceptuję, ale nie mam co ryzykować spotkania z 2gim samcem przy kimś nieogarniętym. Dla mnie akurat wybieg jest zbawienny bo ja swojego mogę spuścić tylko na ogrodzonym polu, aczkolwiek prawdopodobnie niedługo się to zmieni za sprawą szkoleniowca :diabloti: (uciekanie, bo samców z silnym charakterem chyba nigdy nie polubi).

lisiasta ty się naprawdę nie przejmuj tymi ludźmi, to że ludzie przymykają oczy na wyskoki psów 'bo młode' to ich problem. To że ci ludzie spędzają tam całe dnie, to też nie twój problem - niech psu kubeł na mordę założą (mój 'agresor' chodzi w 90% w kuble, pomimo że sytuacji jest może 0.5% - ale ostrych), a jak nie pasuje kubeł to niech ze smyczy nie spuszczają w miejscach publicznych. Naprawdę nie pozwól się zaszczuć tylko dlatego że masz łagodnego psa, wręcz przeciwnie walcz o to by na wybiegu było bezpiecznie. Z psem wybierz się na jakieś szkolenie gdzie ciebie nauczą odpowiedniego reagowania na sytuacje.
I tak zrobiłaś błąd próbując psy pogodzić w sytuacji gdzie jeden z nich jest agresywny. W takich sytuacjach lepiej unikać kontaktu mając psią ciapę (sama mam sukę ciapę i pozwalam jej unikać kontaktów z agresorami, po co ma ją jakiś pies pogryźć). To ci właściciele powinni byli najpierw uspokoić swojego psa, doprowadzić do porządki i 'ustawić do pionu', a dopiero później powoli, rozsądnie zbliżać się do twojego psa w odpowiednim momencie wycofując się - nie narażając twojego psa. JEDNAK w takiej sytuacji jak ty miałaś, to w ogóle powinno się zapomnieć o tym żeby 'psy się lubiły' tylko należy pojechać do lekarza z własną raną oraz zabrać psa do weta - czasem rany wyglądają pozornie, a mogą być faktycznie do szycia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']Bardzo mi przykro .
Co za pies atakuje by zabić starszą , małą suczke .. dla mnie to niepojęte .
Z tego co kojaze to był duży młody pies?
Jakie były konsekwencje dla właścielki ? mandat ?[/QUOTE]

13sto miesieczny malamut.. samiec. z reszta mieszkal z wlascicielka u mnie w domu.. "wynajem" poddasza kosztowal ja tyle ile ja wydaje na rachunki w domu(mieszkam z mama ale sie dokladam..).

konsekwencje? miala isc z psem na obserwacje bo ja tez zostalam dziabnieta i drasnieta. miala psa wykastrowac(w Gliwicach zrobila by to za darmo- ja Ronnie cielam w marcu korzystajac ze skierowania ze schroniska- bo zarobki i takie tam.. miasto wspiera kastracje:) ), miala isc z psem na szkolenie- nawet ja zawiozlam do dobrej szkoleniowiec. Klamstwa, placz, robienie z siebie ofiary, mowienie, ze Hektorek jest super iper a w innej chwili mowienie, ze sie boi z nim gdzies isc.. albo chwalenie jak to jej brat go szczuje na koty i bla bla bla.


Na komisariat trafilam pol roku po zdarzeniu. Klamstwa... Wiec policjant nie skierowal sprawy do sadu chociaz laska sie strasznie motala w tym co gada. Zaplacila jedynie z apobt Alfy w szpitaliku- marne pieniazki.. Za leki na swoja reke itp placilam sama..

Stara jestem i glupia.. i pomagam innym chociaz sama mam bardzo malo.. No a w tym przypadku.. stracilam cos bardzo cennego!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']
konsekwencje? miala isc z psem na obserwacje bo ja tez zostalam dziabnieta i drasnieta. miala psa wykastrowac(w Gliwicach zrobila by to za darmo- ja Ronnie cielam w marcu korzystajac ze skierowania ze schroniska- bo zarobki i takie tam.. miasto wspiera kastracje:) ), miala isc z psem na szkolenie- nawet ja zawiozlam do dobrej szkoleniowiec. Klamstwa, placz, robienie z siebie ofiary, mowienie, ze Hektorek jest super iper a w innej chwili mowienie, ze sie boi z nim gdzies isc.. albo chwalenie jak to jej brat go szczuje na koty i bla bla bla.


Na komisariat trafilam pol roku po zdarzeniu. Klamstwa... Wiec policjant nie skierowal sprawy do sadu chociaz laska sie strasznie motala w tym co gada. Zaplacila jedynie z apobt Alfy w szpitaliku- marne pieniazki.. Za leki na swoja reke itp placilam sama..

Stara jestem i glupia.. i pomagam innym chociaz sama mam bardzo malo.. No a w tym przypadku.. stracilam cos bardzo cennego![/QUOTE]

Najgorsze jest to właśnie, że człowiek chce polubownie załatwić sprawę, tłumaczy, prosi, mówi, mimo, że jest poszkodowany, a w zamian dostaje właśnie to, o czym piszemy. Zwykłe chamstwo i niesprawiedliwość. Przykro mi, że straciłaś psa...:-(

Link to comment
Share on other sites

marmara, współczuję straty suki - malamut ją zabił [I]niechcący[/I],czy to był zamierzony atak?

mój durnowaty pies się sadzi bardzo brzydko, tzn. wygląda to groźnie dla kogoś z boku,bo charczy, warczy i kłapie na lewo i prawo, ale realne uszkodzenia dla drugiego psa są żadne (bo parę takich scysji zaliczyliśmy, oczywiście nie na spacerach a wśród naszych i znajomych psów, jak się np. pocięły o żarcie). nie mniej jednak zawsze jest w kuble choć i tak go muszę pilnować, bo jak podleci do takiego psa jak np. Szaman od Maron, to nie będzie co z mojego zbierać :diabloti: kozactwa i odwagi mu nie brakuje, wyskoczy choćby na słonia.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']
lisiasta ty się naprawdę nie przejmuj tymi ludźmi, to że ludzie przymykają oczy na wyskoki psów 'bo młode' to ich problem. To że ci ludzie spędzają tam całe dnie, to też nie twój problem - niech psu kubeł na mordę założą (mój 'agresor' chodzi w 90% w kuble, pomimo że sytuacji jest może 0.5% - ale ostrych), a jak nie pasuje kubeł to niech ze smyczy nie spuszczają w miejscach publicznych. Naprawdę nie pozwól się zaszczuć tylko dlatego że masz łagodnego psa, wręcz przeciwnie walcz o to by na wybiegu było bezpiecznie. Z psem wybierz się na jakieś szkolenie gdzie ciebie nauczą odpowiedniego reagowania na sytuacje.
I tak zrobiłaś błąd próbując psy pogodzić w sytuacji gdzie jeden z nich jest agresywny. W takich sytuacjach lepiej unikać kontaktu mając psią ciapę (sama mam sukę ciapę i pozwalam jej unikać kontaktów z agresorami, po co ma ją jakiś pies pogryźć). To ci właściciele powinni byli najpierw uspokoić swojego psa, doprowadzić do porządki i 'ustawić do pionu', a dopiero później powoli, rozsądnie zbliżać się do twojego psa w odpowiednim momencie wycofując się - nie narażając twojego psa. JEDNAK w takiej sytuacji jak ty miałaś, to w ogóle powinno się zapomnieć o tym żeby 'psy się lubiły' tylko należy pojechać do lekarza z własną raną oraz zabrać psa do weta - czasem rany wyglądają pozornie, a mogą być faktycznie do szycia.[/QUOTE]

Ha, dziewczyna jeszcze w dniu tej akcji po całym zdarzeniu zapytała mnie czy mam kaganiec i żebym założyła go psu. Powiedziałam, że mam, ale w domu bo służy nam tylko do przejazdów komunikacją publiczną bo takie są przepisy, w innych wypadkach nie używam go w ogóle bo nie ma takiej potrzeby i nie mam zamiaru mu niczego zakładać. Geniuszem jest to, że nie wpadła na pomysł założenia czegokolwiek swojemu psu...:angryy:

Dobrze wiedzieć, że jednak niekoniecznie trzeba godzić psy, dotychczas myślałam, że taka jest zasada ;)

Link to comment
Share on other sites

niechcacy nie bylby w stanie jej zabic bo Cekin na mala "napadal". A ona twarda babka byla.. chociaz 15sto letnia. Malamut ja zaduszal.. a ja nie potrafilam jej wyjac z jgo pyska bo nic nie skutkowalo. podduszenie psa, proba rozwarcia jego szczek- w tym momencie sama zostalam zlapana.. przez mala ktora lapala cokolwiek z bolu..

U weta dopiero zobaczylam, ze jest przedziurawiona na pol.. Wpadla w szok jakis tam.. Pomyslalam, ze on juz ja zabil. Zesztywniala, przestala oddychac i dopiero ja wypuscil..

Niestety chyba dla mnie- zmarla u weta w szpitaliku. Glupia ja myslalam, liczylam, chcialam wierzyc, ze sie uda.. i balam sie poprosic o pomoc w przejsciu za tm dla niej.. Eh. I w sumie tego ostatniego nie umiem sobie wybaczyc. Ze odeszla beze mnie. Bo ja chcialam wierzyc, ze z tego wyjdzie.. Sama tez w szoku bylam po tym zdarzeniu.

Co prawda Ronnie- border terierke przywiozlam w rowny tydzien po stracie malej.. Ale ja szukalam psa nie dla siebie.. a dla Cekina.. Alfa go wychowywala, Alfa byla jego stadem.. Nie potrafil sie odnalezc. Potrzebowal mala kompanke....

Malamut na luznej lince po prostu doskoczyl do malej by ja zbaic. Bez ostrzezenia.. to pies, ktory nie csuje.. cichy zabojca..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='marmara_19']Malamut na luznej lince po prostu doskoczyl do malej by ja zbaic. Bez ostrzezenia.. to pies, ktory nie csuje.. cichy zabojca..[/QUOTE]

To nie musiała być typowa agresja, a zwyczajnie mógł zadziałać instykt łowiecki. U malamutów czy haskich zdarza się, że traktują małe psy jak zwierzynę łowną, podobnie zresztą koty, czy szczury. To psy o dość mocnych wrodzonych popędach do polowania i zabijania. A ponieważ raczej nie przejawiają agresji do ludzi, to niektórzy zapominają o niebezpieczeństwie i nie kontrolują, a wcześniej należycie nie socjalizują ich z małymi psami i innymi zwierzętami.
[quote name='lisiasta'] Dobrze wiedzieć, że jednak niekoniecznie trzeba godzić psy, dotychczas myślałam, że taka jest zasada ;)[/QUOTE]

Możesz znieczulić je, aby omijały się, ale jak niechcąco podczas zabawy wpadłyby na siebie to i tak byłoby spięcie. I mozna to robić jesli dwie strony kontroluja własnego psa, jeżeli Twój cały czas odbierał sygnały grożące od asta, a ty zmuszłaś go aby podszedł bliżej i okazywał uległość, to poddał sie Tobie, ale kompletnie nie rozumiał całej sytuacji, tak z ludzkiego punktu widzenia, to musiał lekko w ciebie zwątpić. Takie numery to mozna robić z silnym psychicznie psem, pokazując mu, że to ty decydujesz, jak on ma się zachować, ze nie wolno mu odpowiadać na zaczepki obcego psa, dopóki nie dostanie sygnału zwalniającego. Z psem uległym,niepewnym siebie, mozna jedynie fobię pogłebić. Fajnie natopmiast byłoby znależć psa poddobnego, tj. asta w tym kolorze, aby pobawił się z Twoim, bo z reguły pies zaatakowany, np: przez dużego włochatego samca o czarnej maści, może negatywnie reagować na każdego dużego ciemnego psa i atakować ze strachu pierwszy. Albo może negatynie odbierać kazdego asta. A są takie psy, które nawet jak dostaną wpier... od jakiegoś psa to i tak nastepnego dnia lecą do niego w podskokach i chęci do zabawy. Każda sytuacja jest inna, każdy pies jest inny.

Edited by Brezyl
Link to comment
Share on other sites

Zauważyłam , że rasy pierwotne mają takie skłonności .
Mamy (a może mieliśmy ? nie widuje od dwóch tygodni i już się boje co się stało) haskiego który podczas ucieczek zabił 2 yorki i niezliczoną ilość kotów . Pies oczywiście z pseudo i oczywiście po tych zagryzionych yorkach uciekł jeszcze 2 razy i kto wie czy jeszcze jakiegos malucha nie zagryzł ..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']To nie musiała być typowa agresja, a zwyczajnie mógł zadziałać instykt łowiecki. U malamutów czy haskich zdarza się, że traktują małe psy jak zwierzynę łowną, podobnie zresztą koty, czy szczury. To psy o dość mocnych wrodzonych popędach do polowania i zabijania. A ponieważ raczej nie przejawiają agresji do ludzi, to niektórzy zapominają o niebezpieczeństwie i nie kontrolują, a wcześniej należycie nie socjalizują ich z małymi psami i innymi zwierzętami.[/QUOTE]


To byla agresja, pies w poprzednim miejscu zamieszkania przejawial objawy. nie tylko do malych psow..

Miesiac przed tym zdarzeniem miala okazje miec go pod opieka kilka dni... Wiec poznalam go. Sposob zabijania jak najbardziej pasujacy do rasy. Ale to nie zwykle polowanie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']A ch sądzicie o takim chamstwie do własnego psa ?
[URL]http://ilovedogs.tv/374/Wow...-This-Dog-Has-A-Near-Death-Experience...-Thank-Goodness-This-Guy-Was-Around[/URL][/QUOTE]
Temu się udało przeżyć , niestety po internecie krąży więcej takich filmików gdzie psy się udusiły.
Tego psa uratowały słabe szelki .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Brezyl']
Możesz znieczulić je, aby omijały się, ale jak niechcąco podczas zabawy wpadłyby na siebie to i tak byłoby spięcie. I mozna to robić jesli dwie strony kontroluja własnego psa, jeżeli Twój cały czas odbierał sygnały grożące od asta, a ty zmuszłaś go aby podszedł bliżej i okazywał uległość, to poddał sie Tobie, ale kompletnie nie rozumiał całej sytuacji, tak z ludzkiego punktu widzenia, to musiał lekko w ciebie zwątpić. Takie numery to można robić z silnym psychicznie psem, pokazując mu, że to ty decydujesz, jak on ma się zachować, ze nie wolno mu odpowiadać na zaczepki obcego psa, dopóki nie dostanie sygnału zwalniającego. Z psem uległym,niepewnym siebie, mozna jedynie fobię pogłebić. Fajnie natomiast byłoby znależć psa podobnego, tj. asta w tym kolorze, aby pobawił się z Twoim, bo z reguły pies zaatakowany, np: przez dużego włochatego samca o czarnej maści, może negatywnie reagować na każdego dużego ciemnego psa i atakować ze strachu pierwszy. Albo może negatynie odbierać kazdego asta. A są takie psy, które nawet jak dostaną wpier... od jakiegoś psa to i tak nastepnego dnia lecą do niego w podskokach i chęci do zabawy. Każda sytuacja jest inna, każdy pies jest inny.[/QUOTE]

Rozumiem. Czy w takim razie powinnam jakoś pokazać psu, że jednak może mi zaufać? Chodzi mi o ten moment, w którym mówisz, że pies poddał się, ale nie rozumiał sytuacji i mógł we mnie zwątpić.
Janek widział się już z tym astem podszedł się przywitać, powąchał, zawołałam go i wrócił. Zero spięć. Tamten pies był na smyczy, a mój siedział później cały czas przy mnie, nie chciał się bawić, węszyć. Wstawał tylko wtedy kiedy ja i podążał za mną. Wydaje mi się jednak, że to przez zmęczenie i upał, a nie przygaszenie tamtym psem ;)

Link to comment
Share on other sites

Ponieważ moje teściowa jest "psiarą" postanowiłam tu umieścić pytanie. "Psiarą" jest jedynie z racji posiadania psa- bo o psach pojęcia nie ma choć to już,odkąd ją znam czwarty czy piąty jej pies.Otóż teściowa to typowa wsiowa kobieta trzymająca psa na łańcuchu w budzie.Jeszcze jakiś czas taemu psa wypuszczała,chodziła z nim po posesji,potem wypuszczała na noc,czasem pies nie wracał parę dni.Od jakiegoś czasu nie puszcza go wcale bo jak twierdzi on jej nie słucha i nie przychodzi.Kobieta nie rozumie,że psa tego trzeba nauczyć.Ona go puszczała,potem biegała za nim i jak się udało to łapała go na łańcuch i prowadziła do budy.Uważa,że jej pies jest głupi bo miała takie dwa kiedyś co przychodziły.Jej psiak jest młody,ma ponad rok i potrzebuje spacerów.Kiedy jeszcze nie mieliśmy psa a jej był jeszcze dość ufny córka namawiała babcię by chodziły z psem na spacery-pies jest za duży i za silny by prowadziła lub ewentualnie łapała go dziewięciolatka.Opowiadała,że dochodziły do lasu-przechodziły 200 m i wracały.Córka jej mówiła,że z psem trzeba dłużej pochodzić ale babcia nie słuchała.Ja raz zrobiłam jazdę kiedy któregoś razu przyjechałam tam i zobaczyłam młodego labka na łańcuchu.Powiedziałam,że zabieramy tego psa bo to jest nieludzkie.Tak naprawdę nie wiem jaki był los psa,w następny weekend już go nie było.Mąż powiedział mi,że psa przywiózł mamie jego brat,który go znalazł.Podobno znalazł się właściciel i pies został oddany.Pewności nie mam-może tak mi powiedział bym nie robiła afery.Kiedy planowaliśmy psa teściowa wyrzucała mi,że mamy przeciaż dziecko i pracę i nie będziemy mieć czasu dla psa a przecież pies nie może 6 godzin zostawać.Powiedziałam,że pies woli zostać 6 godzin w domu niż cały dzień być na łańcuchu-w upalne lato,zimę,deszcz i wiatr.Na to moja teściowa,że przecież przynajmniej jest "na powietrzu".Powiedziałyśmy wtedy sobie parę niezbyt miłych słów i od tamtej pory się nie wtrącam. Ale muszę zaregować.Mamy dla siebie górę domu teściów i przyjeżdżamy tu w weekendy.Od paru weekendów widzę,że jej pies nie jest spuszczany,wyje,piszczy.Dziś w południe było ze 40 stopni a ten psiak siedział w budzie na słońcu.Pies nie ma stałego dostępu do wody-nalewam mu jak widzę pustą miskę ale ja jestem w weekendy i to nie każdy.Teraz na szczęście tam gdzie jest ma cień ale on tak cały dzień siedzi na dwumetrowym łańcuchu. Dziś opowiadała mi jak dwa miesiące temu spuściła psa z łańcucha a on się w czymś cuchnącym wytarzał.Nie dała rady go wykąpać więc przed dwa miechy rzucała mu miskę żeby jej nie dotknął.Potem- jak powiedziała były deszcze więc się pies trochę "umył" i już nie śmierdział. Co ja powinnam w takiej sprawie zrobić? Czy kontaktować się z lokalnym TOZem czy może z kim innym? Pamiętam,że kiedyś w sytuacji psów wyrzuconych z auta pomagała mi fundacja EMIR.Jestem z lubelskiego,moja teściowa mieszka pod Szczebrzeszynem.Proszę,jeśli możecie dajcie namiary co mam robić.Myślę,że gdyby ktoś parę razy się u niej pojawił sprawdzić czy pies jest spuszczany,czy ma wodę i zagroził jej odebraniem psa to ona być może o to by zadbała.Kiedy ja jej mówię,że nie może cały czas trzymać psa na łańcuchu,że dostanie za to karę to mnie olewa.

Link to comment
Share on other sites

Masakra, sytuacja dość patowa... Możesz sporo sama zrobić np kupując chociażby parasol żeby pies miał cały dzień cień, kupić wielki gar by miał wodę, ale będąc weekendami nie jesteś w stanie zapewnić mu opiekę :shake:. Przy takiej temperaturze grozi psu przegrzanie, chyba najlepiej wziąć i zgłosić tą sytuację.

Link to comment
Share on other sites

jeśli chodzi o próby przemówienia teściowej do rozsądku, to bym sobie darowała - szkoda nerwów.
od strony 'prawnej' niech się wypowie ten, kto się mocno zna - ja za to się wtrącę od strony ludzkiej.
babka tż-ta ma dwa psy, niby DON-kę (przepiękną, ale z "wiejskiej hodowli", usłuchana, mądra, charakter trochę jak tybek) i małego farfocla niby-corgi, typowy burek wiejski na krótkich łapach, przewspaniały i wesoły.
DON-ka siedzi w kojcu, a od zmierzchu do świtu lata luzem, czasem idą z nią do lasu, "bo to wilk", to przecie się dobrze czuje w swoim otoczeniu :roll:

mały bąbel jest prześmieszny, próbuje sztuczek, tańczy, charakterek pudlowaty, no ale ucieka przez ogrodzenie - wzmacniać siatki dla psa nie będą, bo po co generować koszty, skoro można zapiąć psa na łańcuch :loveu: no i siedzi sobie taki bąbel na łańcuchu, sika pod siebie kiedy ktoś podchodzi, wywala się do głaskania, liże - euforia.

dodam, że "rasowa" sucz ma kojec na widoku, od strony ulicy, zaś kundel przytwierdzony jest do ściany na tyłach domu, gdzie ludzi widuje od okazji (typu karmienie, albo wywalenie kompostu).

argumenty za łańcuchem:
- ucieka
- skacze (dostaje pie**lca, to fakt, ale trudno, żeby nie dostawał, skoro to ulotne momenty obcowania z człowiekiem)
- przekopuje rabatki (jak wyżej)

jak tylko [I]napomknęłam[/I], że [I]może[/I] dałoby się nieco przeorganizować ogród (kawałek siatki wokół rabatek, to mały piesek + kawałek siatki pod ogrodzeniem, koszt kuźwa prawie żaden), to zostałam potraktowana jako świruska aka "wam młodym to się w dupach poprzewracało", nikt nawet nie zrozumiał motywacji i w ogóle dlaczego ja zaczynam gadkę o PSIE :crazyeye: przy stole.
żal mi małego, ale co poradzę - to babka tż-ta, widzę ją 1-2x w roku, DONka ma fory, bo jest ładna, a mały bubek spędzi życie w oczekiwaniu na uwagę. odpięłam go jak byłam na wsi i aportował patyczek, wylatał się za wszystkie czasy.

w dalszej rodzinie tż-ta jest jedna stara ciotka, która trzyma młodego mieszańca na łańcuchu, bo "skacze" a w domu "są dzieci" - no ok, tylko że ten pies skacze, bo się wita, syndrom szaleńca i wcale nie tak znowu mocno - wystarczyłoby przyciąć pazury...

...myślicie, że gadka coś zmieni? psy mają łańcuchy 'przepisowe', woda jest, jakieś ochłapy też lecą, więc co tu zgłaszać, pączki w maśle..

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']Masakra, sytuacja dość patowa... Możesz sporo sama zrobić np kupując chociażby parasol żeby pies miał cały dzień cień, kupić wielki gar by miał wodę, ale będąc weekendami nie jesteś w stanie zapewnić mu opiekę :shake:. Przy takiej temperaturze grozi psu przegrzanie, chyba najlepiej wziąć i zgłosić tą sytuację.[/QUOTE]Psiak miał parasol- niestety parę razy zaplątał się w niego łańcuch,teściowa wyrwała i zdezelowany już wywaliła- "bo on durny jest".Dziś byłam nalać mu wody ale co z tego kiedy ona twierdzi,że jak mu da wody to on i tak wyleje,więc nie będzie mu co chwilę nalewać.Dodam,że na zimę ocieplaliśmy z mężem budę,kupiliśmy psiakowi wygodną obrożę i smycz by teściowa mogła z psem jeździć do weta.

Ja bym chętnie psiaka brała na spacery jak jestem tam bo i tak z naszym chodzimy ale pies mnie nie słucha,zresztą nie słucha nikogo i ma pchły-mój psiak momentalnie od niego łapie no i najważniejsze- mój pies się go boi bo ten-wielki skacze i tratuje mojego jamnika lub próbuje ją gwałcić...

Link to comment
Share on other sites

Tego pierwszego to bym najarała rodzinkę że fajny prawie rasowy pies, może by zmienili podejście :razz:.

Moim zdaniem to są różne przypadki bo tam pies wody nima, cienia nima i to już można zgłosić. Chociaż ja osobiście sama bym starała się poprawić psu byt, bo jak wiadomo 'to rodzina' i 'kablując' na nią my możemy mieć naprawdę przerąbane. Jeśli się nie da to cóż tylko taka droga zostanie...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gojka']Psiak miał parasol- niestety parę razy zaplątał się w niego łańcuch,teściowa wyrwała i zdezelowany już wywaliła- "bo on durny jest".Dziś byłam nalać mu wody ale co z tego kiedy ona twierdzi,że jak mu da wody to on i tak wyleje,więc nie będzie mu co chwilę nalewać.Dodam,że na zimę ocieplaliśmy z mężem budę,kupiliśmy psiakowi wygodną obrożę i smycz by teściowa mogła z psem jeździć do weta.

Ja bym chętnie psiaka brała na spacery jak jestem tam bo i tak z naszym chodzimy ale pies mnie nie słucha,zresztą nie słucha nikogo i ma pchły-mój psiak momentalnie od niego łapie no i najważniejsze- mój pies się go boi bo ten-wielki skacze i tratuje mojego jamnika lub próbuje ją gwałcić...[/QUOTE]

A wkopać wielką michę wody w ziemię, parasol bezpośrednio przy budzie tak żeby pies nie mógł się wkręcić i nie miał szans na to, zrobić psu dłuższy łańcuch (a nawet linkę zamiast łańcucha)? Rozumiem że psa nie wyprowadzisz bo zwyczajnie jest za duży, ale może będąc na ogrodzie spuścić go na jakieś dłuuuugieeeej lince żeby nie mógł nawiać?
Skoro pies życie spędza na 2m łańcuchu to się wcale nie dziwię że tak nie słucha i odwala, jest niewyżyty i frustracja z niego kipi...

Link to comment
Share on other sites

Widzisz- tylko moja teściowa uważa mnie za kretynkę co się czepia zamiast swojego psa pilnować "bo całymi dniami w domu siedzi".Jak kupiłam dwie miski plastikowe- bo pies miał jakiś jeden garnek to ta jedną rozdeptała a drugą dała kotom- "a bo one nie mają".Nie mam ochoty na finansowanie jej wszystkich zwierzaków bo one są JEJ-jak sobie radzi niech wysterylizuje.Jej kotka ciągle rodzi małe- przeżywają zazwyczaj dwa lub jedno. Myslę,że gdy na nią gdzieś donieść to miałoby to skutek natychmiastowy.

Link to comment
Share on other sites

Maron- to wszystko trzeba kupić.A mnie szlag trafia jak widzę,że ona ma to w d...,nie szanuje niczego (miskę rozdeptała,smycz gdzieś zgubiła) więc nie mam już na to ochoty zwyczajnie.Raz kupiłam kropelki od pcheł i obrożę od kleszczy i żałuję,że nie skropiłam psa i nie założyłam obroży bo "gdzieś się zapodziały".Fakt,jest bałganiara...

Edited by gojka
Link to comment
Share on other sites

[quote name='Maron86']To faktycznie nie ma co się wygłupiać przy takiej osobie, ja bym w takim układzie zgłosiła ją do jakieś 'zaprzyjaźnioną' fundacji żeby ją 'nastraszyli' mandatami i pouczyli co ma zrobić.[/QUOTE]No właśnie dlatego szukam namiarów na fundację z mojego regionu,która by przyjechała nie mówiąc jej,że dostali informacje o tym,że źle opiekuje się psem tylko,że to zaobserwali.Co wcale nie jest trudne- wystarczy przyjechać w południe,kiedy słońce bardzo operuje,zobaczyć jedną miskę- bez wody,krótki poplątany łańcuch i obesrane całe psie otoczenie.

Edited by gojka
Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...