Jump to content
Dogomania

bouvcia

Members
  • Posts

    98
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by bouvcia

  1. Bierz, oczywiście. Autorką jest Alicja Zuzanna Kopeć. :)
  2. Asiaczku, pięknie wyglądaliście, i wy i psy. Wielkie gratulacje. :))) A z kolei drugie miejsce zajęła "nasza" rodzina bouvierowa, co też strasznie cieszy, bo bouvsy jakoś rzadko widać w tych konkurencjach. Kilka zdjęć z pierwszego dnia: [url]https://picasaweb.google.com/alicja.zuzanna/MiedzynarodowaWystawaPsowRasowychSopot2012?authkey=Gv1sRgCJPq19aJlPWRrQE[/url]
  3. Byłam tylko jako widz, ale: po pierwsze to była chyba najgorzej zorganizowana wystawa, na jakiej byłam (fakt, zajmuję się zawodowo organizacja imprez, więc może i mam wysokie wymagania, ale bez, kurczę, przesady), po drugie, było cholernie zimno (MTG powinno oddać oddziałowi część kasy za wynajem hali moim zdaniem), po trzecie nic nie było słychać. Za to zaprzyjaźnione bouvierka i bichon wypadły świetnie. Jedyny plus.
  4. A widzisz sachma, to jest kolejny mit - że hodowanie psów przynosi ogromne kokosy. Ja też to słyszałam, że jak mam reproduktora, to pewnie mogłabym nie pracować, a pies zarabiałby na mnie. A gdy zaczynałam wyliczać, ile kosztuje utrzymanie wielkiego psa, wystawy, sprawy weterynaryjne itp. i że uprawnienia rep. wcale nie gwarantują, że będą chętni na krycie, to było wielkie zaskoczenie.
  5. [quote name='Mona']Tak było kiedyś(jeszcze 100-200 lat temu przywilej i możliwość trzymania,hodowania i wystawiania psów rasowych mieli w zasadzie tylko burżuje) ale takie przekonanie pokutuje do dziś. Sporo złego robią też amerykańskie programy o milionerach posiadających luksusowe hodowle.Tam faktycznie niektórzy zbijają na tym pieniądze (np:na sprzedaży tych najbardziej utytułowanych psów). Co do nagród.U nas tak jak wcześniej napisałam nagrody są bardziej symboliczne ale już u Węgrów nagrody za BOB są czasami dość wartościowe.Kilka lat temu słyszałam że nagrodą za BOB na klubówce był koń rasy Lipican :)[/QUOTE] I nie tylko. Większość ludzi spoza środowiska kynologicznego myśli o wystawach jak o zawodach sportowych, a że najgłośniej mówi się o sportowcach zawodowych, którzy zarabiają w ten sposób, to podsyca takie właśnie myślenie o wystawach psów. Inna rzecz, że ja wolę, by to była zabawa nawet i dla snobów (psich snobów), niż gdyby nagle na wystawach mieli się zacząć pojawiać obecni pseudohodowcy, by masowo zacząć robić uprawnienia hodowlane, czyli lecieć po minimalu, odbębnić obowiązek i zacząć zbijać kasę. A jest takie ryzyko, jeśli aktualna ustawa zacznie być traktowana poważnie.
  6. Warto dopytać na forach poświęconych danym rasom, ale zdaje się, że są obowiązkowe w przypadku, gdy robisz uprawnienia hodowlane. No i oczywiście w przypadku, gdy startujesz do zawodów, wystaw i klas wystawowych traktowanych jako użytkowe.
  7. [quote name='Canius']Witam, chcę kupić psa rodowodowego i jeździć z nim na wystawy. Mam w związku z tym kilka pytań: - czy posiadając jednego psa mogę brać udział w wystawach, czy muszę mieć hodowle? - co należy zabrać na wystawę? - czy bez doświadczenia w wystawianiu psa mogę go sam wystawiać? - lepiej należeć do klubu czy związku? Proszę o odp. pozdrawiam.[/QUOTE] Witaj. przede wszystkim nie kupuj psa tylko po to, by móc jeździć na wystawy. Psa kupuje się, gdy się pokocha daną rasę (nie tylko za wygląd, przede wszystkim za charakter) albo danego osobnika (zdarza się, że kupuje się psa rasowego dorosłego, na przykład gdy hodowca albo poprzedni właściciel szukają dla niego nowego domu). Jeśli nie jesteś pewny/a jaka rasa będzie dla ciebie najlepsza, spróbuj najpierw pojeździć na wystawy "na sucho", jako widz. Poobserwuj różne psy, porozmawiaj z wystawcami i hodowcami (pamiętaj tylko, że chętniej odpowiedzą na wszelkie pytania, gdy już będą po wystawieniu swoje psa czy psów). Jeśli zdecydujesz się już na konkretną rasę to: 1. Poczytaj wzorzec, zobacz, jakie wymagania są przy wystawianiu takiego psa. a) Zwróć uwagę, że na przykład duże pasy czasem ciężko jest wystawiać osobom chorym, o słabej kondycji itp. Przez wiele lat miałam i wystawiałam bouviera flandryjskiego, wyjątkowo potężnego jak na tę rasę, i choć lubiłam ten "sport", to bieganie po ringu z takim słoniątkiem nieźle dawało mi w kość. Szczególnie, że pies miewał tendencję do wpadania w inochód, gdy biegł za wolno. Weź więc pod uwagę, że duże psy wystawia się nieco trudniej. b) Ważny jest też rodzaj włosa, bo jeśli zdecydujesz się na rasę, którą przed wystawą trzeba strzyc lub trymować, to musisz znaleźć sobie dobrego fryzjera lub specjalistę od takich zabiegów. Nie wszyscy psi fryzjerzy umieją przygotowywać psy na wystawy. Można też nauczyć się samemu strzyc lub trymować psa. 2. Kupując psa (sprawdź, czy hodowla jest zarejestrowana w ZKwP) wypytaj hodowcę także o kwestię wystaw. Większość hodowców zachęca kupujących do wystawiania psa, zazwyczaj można też liczyć na ich pomoc, szczególnie na początku. 3. Po zakupie psa zapisz się do Związku, wyrób psu rodowód (na podstawie metryki, którą otrzymujesz od hodowcy) i dowiedz się o najbliższe wystawy. Gdy tylko minie okres ochronny po szczepieniach, zapisz się z psem, jak już ktoś Ci doradził, do klasy puppy albo szczeniąt. 4. Koniecznie poczytaj o samej organizacji wystaw: a) Jakie obowiązują klasy, jakie są granice wiekowe, na jakich zasadach przyznawane są tytuły itd. b) Jak wystawia się "twoją" rasę, czyli jaką postawę pies ma przyjąć na ringu (jak głowa, co z ogonem, jak mają stać łapy itp.), jak go pokazać, jak z nim biegać - jeśli duża, to zazwyczaj sędzia prosi o kilka kółek (pies po wewnętrznej stronie ringu), potem po prostej od sędziego i do sędziego, czasem po trójkącie, ogląda zęby, u samców sprawdza jądra, czasem obmacuje psa, niektóre rasy bywają na ringu mierzone itd. Nie bój się sędziów zagranicznych, bo zwykle mają tłumaczy a i bez tego można się dogadać i nawet jeśli nie znasz ani słowa w danym języku, sędzia pokaże Ci, co masz robić. 5. Na wystawę zabierz: a) Dla psa: transporterek, klatkę albo namiot, jego koc albo mały materacyk czy coś w tym stylu. Pamiętaj, że lepiej będzie się czuł, gdy w razie słońca, deszczu lub po prostu przed innymi psami i ludźmi będzie miał się gdzie schować. Do tego potrzebna będzie Ci miska na wodę, na podróż butelka z zapasem wody, jakieś smakołyki (jeśli wystawiasz na smakołyk) i trochę normalnego jedzenia (dajesz już po wystawieniu). Oczywiście obroża, smycz, ringówka. Ja brałam jeszcze zwykle taki potężny hak do wkręcania w ziemię, bo dużego psa łatwiej było tak umocować a nad nim ustawić np. parasol przeciwsłoneczny lub półotwarty namiot. Niektórzy wystawcy mają zamiast tego altanki ogrodowe czy inne wynalazki - przejdź się na wystawę i popatrz. b) Dla siebie: weź krzesło, jeśli jedziesz na wystawę pociągiem lub masz ograniczone miejsce na bagaż, to najlepsze będzie turystyczne, jeśli jedziesz samochodem, może być zwykłe, składane. Poza tym coś do picia i jedzenia (choćby na przekąskę), bo czasem na wystawienie psa trzeba trochę poczekać a nie zawsze jest możliwość najeść się w wystawowych ogródkach gastronomicznych. c) Dokumenty: rodowód (wiele osób bierze kopię, bo w końcu dokument może się zagubić), książeczkę zdrowia, jeśli są wymagane, to zaświadczenia weterynaryjne i inne (szczegóły sprawdzaj zapisując psa na wystawę). [B]WAŻNE.[/B] Na pierwszych wystawach pies może być wystraszony, spięty i tak dalej. Twoją rolą jest nauczyć go, że wystawa to coś bardzo fajnego, dlatego zajmuj się nim nie tylko podczas samego wystawiania, nie zostawiaj go samego ani z obcymi mu ludźmi i ogólnie rób wszystko, by polubił wystawy. Pies, który boi się wystaw to koszmar każdego wystawcy. A teraz poprzynudzam Ci trochę o samej nauce wystawiania. :) Większość początkujących osób uczy się na swoich pierwszych wystawach, dlatego dobrze jest, gdy zaczyna się od klas szczenięcych, z których oceny nie są aż tak istotne dla późniejszej kariery wystawowej, ale za to doskonale sprawdzają się właśnie jako trening. Przede wszystkim patrz, patrz, patrz jak robią to inni. Podejrzyj jak wystawiane są psy w klasie championów, jak w użytkowej. Pytaj hodowcy, od którego masz psa. W domu z psem ćwicz, ale pamiętaj, by na początku go nie przetrenować i nie zniechęcić raz na zawsze do wystaw. Jeśli nie możesz przed rozpoczęciem własnej kariery wystawowej jeździć i podglądać innych, poszukaj w internecie filmików z wystaw. Nie jest to metoda idealna, ale na początek wystarczy. I to chyba tyle. :)
  8. [quote name='Psiefoty']Uwielbiam ludzi, szczególnie tych którzy uwielbiaja innych, w moim zawodzie to 90% sukcesu. Ale nie cierpię kogoś kto ot tak sobie postanawia sobie, że będzie uprzykrzać życie innym tylko i wyłącznie ze swoich subiektywnych powodów. Bo jak nazwać darcie się na pół osiedla jak pies wejdzie na pole zieleni, na którym nigdy noga takiego czowieka przez kilkadziesiąt lat nie stanęła i nie stanie ? Jak nazwać to, że ktoś w Ciebie rzuca ziemniakami, żebyś nie chodził tam gdzie rozpościera się widok z jego okna ? Jak nazwać wreszcie nadziewanie parówek igłami i rozrzucanie ich pod oknami ? Skąd ta pewność że zajmę ich miejsce ? Jesteś jakimś telepatycznym psychoterapeutą że juz wiesz jaki będę na starość ? A argumentowanie za pomocą przypowieści o młodzieży to w jakim celu ? Ja pisałem o starych ludziach bo tylko z ich strony spotykają mnie awantury jeśli chodzi o psa a o tym tutaj rozmawiamy. Jakbyśmy pisali o nocnych eskapadach na miasto to mialbym coś do napisania o dresach i tipsiarach pod klubami ale nie o tym mowa. Co mnie obchodzi że oni są starzy ? To znaczy ze mogą ? To ten sam poziom argumentowania jak orzekanie o mniejszej winie bo ktoś był pod wpływem wódki. Ty jak bedziesz stary to też sobie będziesz urządzać awantury bo sobie wyrownasz dysonans myślą "jestem stary mam prawo" ? Widzę, że na forum jest silna GWA, chyba nie ma się co przebijać ze swoimi poglądami :)[/QUOTE] E tam, zaraz. :) Odgrzebuję nieco ten post, ale przyznam, że mnie nie oburzyło twoje podejście i (celny, muszę przyznać) komentarz. Niestety coś w tym jest, że mamy skłonność starszych ludzi traktować pobłażliwie, co moim zdaniem nie ma wiele wspólnego z szacunkiem ani wobec wieku, ani wobec drugiego człowieka w ogóle. A z własnych doświadczeń przyznam, że rzeczywiście, gros uwag kąśliwych, awantur bez powodu (pies się załatwia, mam przygotowaną torebkę, schylam się już, by sprzątnąć i nagle słyszę taką wiązankę, że szewc by się nie powstydził, na temat tego, że po psach trzeba sprzątać a jak się nie sprząta to won - kurka wodna, nie dowidzisz dziadku, to idź do okulisty... :p), dziwnych komentarzy i prób obrażania mnie pochodziło od osób starszych. Czasami miałam wrażenie, że to nie niechęć do psów tylko jakaś ogólna potrzeba przyczepienia się, pomarudzenia, przyatakowania drugiego człowieka... bo można, bo przecież jestem stary/stara. Pozostaje tylko mieć nadzieję (i jakoś na to chyba pracować), że nie staniemy się tacy sami za x lat. [quote name='omry']O zobacz, jeszcze jedną hodowlę znalazłam :) Można wiele poczytać na stronach. [url]http://www.callithrix.pl/?page_id=30[/url] [url]http://www.malpiswiat.pl/[/url][/QUOTE]Tak już abstrahując od samej idei trzymania w domu małpy, to ta strona zniechęca od pierwszego rzutu okiem - przez zdjęcie tej "miłej pani" przede wszystkim. ;D P.S. Chciałam się przywitać po dłuższej nieobecności na forum: dzińdybry ;)
  9. [quote name='evel']Owszem, ale prawidłowo zastosowana korekta czasem potrafi działać cuda - coś w stylu "komunikat dla szanownego psa, tu ziemia!".[/QUOTE]Słowo klucz - prawidłowo zastosowana. :) Mam wrażenie, że bardzo wiele problemów a także złych opinii o jakimkolwiek stosowaniu korekty bierze się właśnie stąd, że się tego biednego psa szarpie, w dodatku napinając smycz i tak ja pozostawiając. W 99,9 procentach przypadków wystarczy pokazać osobom, które źle to stosują, jak to należy zrobić i nagle następuje CUD. Pies łapie, o co temu dziwnemu człowiekowi chodzi. I to łapie błyskawicznie i zaczyna dostosowywać się (bez uszczerbku na dumie czy radości ze spaceru) do tego, czego się od niego chce. Normalnie cud nad smyczą.
  10. [quote name='daguerrotype']I to, że na wsi pies ma być "zły". Najlepiej taki zły, żeby potem gryzł i własnego właściciela...[/QUOTE]Bo ludzi fascynuje agresja. Lubią myśleć, że mają groźne zwierzę, ale na łańcuchu (czyli, jakby nad nim panują). Chyba w prawie każdym jest trochę z poskramiacza. :D Nie twierdzę, że to dobrze, i nie zamierzam nikogo usprawiedliwiać, ale ciągle się na to natykam, nawet u osób, których bym o to nie podejrzewała. Może to jakieś ukryte kompleksy, a może po prostu potrzeba zaspokajania poczucia własnej siły. "Zobaczcie, jakiego mam potwora. Złapałem i trzymam." Domorośli poskramiacze smoków.
  11. Mi to wygląda na zwykłe wymuszanie twojej uwagi, a nie na agresję. Bichony to dla mnie nowość, ale ostatnio miałam okazję poobserwować młodego pieska u znajomej.... widać wyraźnie, że on po prostu lubi być w centrum uwagi, a że ma niezły charakterek (nie jest to raczej żywy pluszak) to tak się to objawia. Oprócz tego, co już robisz spróbuj zapewnić mu więcej ruchu, więcej zajęć (najlepiej wspólnych, z tobą), np. jakieś agility, zabawy z piłką itp. No i nie pozwalaj wymuszać, bo w ten sposób upewniasz go w skuteczności jego metod.
  12. Ja również. Ale to wina błyskawicznej kariery, jaką to słowo robi. No i faktu, że teraz każdy, kto choć trochę zna się na psach, mieni się psim behawiorystą. Z drugiej strony, może to jest lepsze od całkowitej ignorancji w kwestii psów, jaką prezentuje nadal sporo osób. Wciąż słyszę często i to od osób dobrze wykształconych, mądrych, doświadczonych życiowo, że np. szkolenie psa to łamanie jego psychiki, że pies powinien być mądry bez szkolenia.... i wiele innych, wydawałoby się, że już martwych, stereotypów.
  13. [quote name='kavala']Ja się zawsze zastanawiam, po co ludziom te psy. Może mnie ktoś oświeci, bo po prostu nie mogę zrozumieć. Pięć psów na łańcuchu, pięć razy więcej gówien do sprzątania, pięć razy więcej jedzenia niż dla jednego, pięć razy więcej kasy na szczepienie przeciwko wściekliźnie (mam nadzieję, że szczepią, choć pewna nie jestem), i w końcu - pięć razy więcej psów się męczy... jeśli ten ostatni powód do ludzi nie przemawia, do dlaczego choć z oszczędności nie zdecydują się męczyć tylko jednego psa? Nie rozumiem. :shake:[/QUOTE]Tradycja taka. Na wsiach raczej nikt nie przejmuje się tym, że psy się mnożą bez przerwy (koty też), a że się przydają, to się je trzyma. Pilnują terenu (ujadają), odstraszają złodziei (teoretycznie) no i po prostu psy na wsi zawsze były i trudno ludziom pewnie sobie wyobrazić gospodarstwo bez psa. Z drugiej strony, jakoś nie ma u nas tradycji hodowania zwierząt naprawdę pasterskich (paść tez coraz rzadziej jest co) czy innych naprawdę użytkowych. Ale tradycja każe to i psy są. A co do wydatków i oszczędności, to psy karmione są zwykle resztkami albo puszczane na noc, by same sobie coś znalazły do żarcia. Sprzątanie.... tam, gdzie są krowy, świnie czy kury, sprzątnięcie po paru nawet psach, to pryszcz. I tak się to kręci, czy nam się podoba czy nie.
  14. Ładne, ładne. :D A ja nie mam aż tak złych wspomnień ze wsi jak wy. Wychowałam się w "miejskim gospodarstwie" moich dziadków, którzy nie byli prawdziwymi rolnikami, tylko hodowali a to kilka owieczek, a to jakąś krowę ot tak, dla przyjemności. Udało im się na emeryturę czmychnąć z miasta i korzystali. Miejscowi patrzyli na nich trochę jak na dziwaków - w latach 70. mało kto uciekał z miasta na wieś to i nie byli przyzwyczajeni. Podśmiewali się trochę z dziadka, że z kozami gada, że psa nie trzyma na łańcuchu, tylko z wnuczkami po ogrodzie puszcza... ale gdy zauważyli, jak bardzo ten pies - wychowany z nami - nas bronił w razie potrzeby, jak nas kochał, gdy nie sprawdziły się przepowiednie, że "wcale ostry nie będzie i się do niczego nie nada", po prostu przestali. Potem jeszcze odwiedzałam tę wieś i okolice z moimi psami i poza kilkoma sytuacjami, gdy jakieś małe pieski wybiegły do nas z jednego czy drugiego obejścia z wielkim jazgotem, nie było problemów. A bouvier wzbudzał nie tylko respekt (i sensację - chyba niektórzy myśleli, że z owcą na smyczy spaceruję), ale raz zachwycił sąsiada, gdy mu krowy pokazowo przegonił przez całe pastwisko. :D
  15. [quote name='Klauzunka'](...) - obracam się - a przepraszam, bo nie wszystko usłyszałam, chcą mnie państwo wyprzedzić ale się boją psów. Proszę (tu robię miejsce schodząc na trawnik, gdzieś na bok). Śmiało nie ma się czego bać w pełni panuję nad swoimi psami. - a dziękujemy (głupio im było, bo na bank nie chcieli mnie wyprzedzić a jedynie sobie pokomentować)[/QUOTE]Bardzo to ładne. :) I skuteczne, bo to prawda, ze ludziom w takich sytuacjach robi się głupio. A jak "psiarz" zaczyna się stawiać, mają podwójną satysfakcję. Czasami mi brakowało cierpliwości do głupoty ludzi, szczególnie innych psiarzy, ale takie tam komentarze... na zarzut, że sobie z dwoma dużymi psami na pewno nie poradzę zwykle odpowiadałam czynami. Wystarczyło zawołać psy, jeśli biegały luzem, albo np. usadzić koło nogi, jeśli szły na smyczach. Działało, niedowiarkowie zaczynali wypytywać się, gdzie tak psy dobrze wyszkoliłam. ;)
  16. [quote name='Dobermanek'][B]Jestem doświadczona i umiem poradzić sobie z psem tej rasy Dużo czytałam i jestem gotowa na tresury Także na psie sporty Mieszkam w bloku ale to nie będzie przeszkodą Będzie przyjaciółką w naszym domu. Mieszkam nie daleko lasu kabackiego i mam gdzie spacerować Mam działkę daleko od miasta. I nie piszcie że nie dlatego że nie nadaje się do bloku. Nadaje się tylko trzeba zapewnić mu dużo ruchu.'Każdy pies nadaje się do bloku przy wystarczającej dawce ruchu. [/B][/QUOTE] Skoro wiesz, że sobie poradzisz i piszesz to z taką pewnością... to chyba dla ciebie. Nie wiem, po co zatem pytasz. :) Blok nie blok - to nie ma aż takiego znaczenia. Tak, jak piszesz, ważne jest, by psu zapewnić ruch, zajęcie itp. Warto też takiego psa szkolić - dobermany są jak żywe srebro, inteligentne, szybkie, trzeba je czymś zająć, by się nie nudziły. No i dobrze jest nad takim psem umieć zapanować, bo jest duży, silny i tak dalej. No i trzeba brać pod uwagę ewentualnie nieprzyjemności ze strony sąsiadów. Duże i uważane za groźne psy nie zawsze są lubiane przez otoczenie, często słyszy się wówczas właśnie takie opinie, że dużych psów nie powinno się trzymać w mieście/bloku etc.
  17. Drugi post, ale tak chyba czytelniej jednak będzie... Wzywajcie policję czy SM, nawet jeśli myślicie, że oleją sprawę. Choćby po to, by potem, w razie pogryzienia czy innej paskudnej sytuacji, była już u nich dokumentacja, że pies sprawiał wcześniej kłopoty. Zawsze to dodatkowy powód, by ostrzej potraktowali takiego właściciela. Co do bitego amstaffa - ja bym spróbowała to zgłosić, zaznaczając, że u tej rasy takie zachowanie może w końcu wywołać agresję psa w stosunku do człowieka. Takie tłumaczenie może (nie musi, niestety) podziałać na SM i ich jakoś zmobilizować. W każdym razie - warto zawsze reagować.
  18. Jezu, dziewczyny, chyba każda z nas ma (ma?? ;)))) mózg po to by go używać? I nie generalizować z tym kopaniem czy czym tam jeszcze. Prince, ogólnie się z tobą zgadzam, ale raz skopałam cudzego psa i szczerze, było mi obojętne, czy mu coś zrobię czy nie. To było wiele lat temu, szłam w nocy z moją starutką sznaucerką miniaturą koło domu, na ostatnie siku. Nagle przez otwartą furtkę u sąsiadów wybiegła suka, mieszanka ONa. Bardzo znana ze swojej agresji wobec małych psów. Moja w pisk, nie zdążyłam jej podnieść, tamta ja dopadła, krew się polała. Nie mogłam tamtej odciągnąć za obrożę bo jej nie miała, gdy spróbowałam moją wyciągnąć spod agresorki, dostałam zębami po dłoni. Nie wiedziałam nawet, czy moja suka jeszcze żyła, ale dopiero skopanie ONce, i to solidne, dupska dopiero ją jakoś otrzeźwiło. Puściła a ja wtedy natychmiast porwałam nieprzytomnego psa i biegiem do domu. Sprawa miała taki koniec, że moja sznaucerka przeżyła, szyliśmy ją z zaprzyjaźnionym wetem do rana. Do końca życia miała problemy z wypróżnianiem, bo tamta rozerwała jej odbyt. Pokiereszowała cały grzbiet, naruszyła warstwy mięśni. A trauma... kolejne lata i każdy spacer to przerażony pies koło mnie albo na moich rękach. Nie mogłyśmy tamtędy nawet przejść, musiałam do własnego domu się skradać. A jak nie daj Boże zobaczyła tamtą nawet przez płot, zaczynała kwilić i uciekała do domu tak, że często wpadała na oślep na zamknięte drzwi. Do dziś mnie szlag trafia, jak sobie przypomnę i żałuję, że tamten pies przeżył spotkanie ze mną. Potem pogryzł jeszcze wiele okolicznych psów, mimo, że za szycie i leczenie mojej sznaucerki jej właścicielka zapłaciła naprawdę słono a i wizytę Policji jej sprezentowałam. Teraz pańcia ma kolejnego, samca tym razem i jest dokładnie tak samo agresywny, jak poprzednia suka. Kretyński widok - idzie to babsko, na szpilkach, w kapelutku na łbie, z psem, a jak widzi innego psa, łapie się drzew, latarń czy co tam jeszcze się nawinie. Proponowałam jej pomoc w wychowaniu psa, tego i poprzedniego. Kierowałam na szkolenie. Nic... baba jest jak beton, pies jej broni i już. Taki ma być "wilczur". Nie mam już psów, nie mieszkam tez już tam (bywam u rodziców jedynie) więc mi to już obojętne. Podsumowując, nie jestem dumna z siebie, że tak potraktowałam psa, ale też nie zamierzam przepraszać - ratowałam życie mojego psa. Moim zdaniem tej kobiecie powinno się odebrać jej obecnego "wiluczura" i sądownie zakazać posiadania zwierząt. Dla ich dobra. Bo właśnie taki rodzaj chamstwa u innych psiarzy jest najgorszy - totalna zlewka na to, co ich rozwydrzone, niebezpieczne i agresywne psy robią. A potem płacz i żale do wszystkich wokół.
  19. No fakt, dzieciarnia ostatnio równie rozbestwiona jak psy. Chyba to ciągle pokłosie mody na bezstresowy chów. I na odwrót, jak kto ma dobrze ułożone psy to i dzieci grzeczne aż miło. W sumie to czasem mam ochotę ludziom, którzy mnie proszą o poradę "jak zrobić, by pies tak nie ciągnął", zaproponować, że i do dzieci dam im parę dobrych rad. ;P
  20. [quote name='Szura']Taak, nie dziwię się, że wkurza jak 40kilo skacze po 25, ale ja mam jeszcze 'zabawniej' - w moim ulubionym parku chodzi czasem idiotka z pseudo labem, pies zaczepia i gania WSZYSTKO. Jak mój 5,5 kilo pies jest luzem (pilnuje się, psy w parku mija bez zaczepki), to na prośbę o zabranie psa słyszę kpiące "twój też luzem, więc się nie czepiaj!" A że jej bydlę goni przerażonego malca, to jej nie obchodzi. Ze zwykłej empatii, bo o kulturze nie ma co marzyć, powinna go odwołać.[/QUOTE]Dlatego jednak fajnie jest mieć dużego psa, który wygląda jak niedźwiedź i budzi lęk oraz zakłopotanie u ludzi. Zawsze sami brali swoje psy od Cezara (bouviera). Od Nory (ONki) w sumie też, ale rzadziej. A sunia była po wypadku, miała sparaliżowany ogon i dostawała piany na pysku, jak tylko coś do niej od tyłu podleciało. Gdy się pojawił Cezar, problem znikł... albo stawał pomiędzy nią a "atakującymi" psami, albo raz szczeknął i same uciekały. O ile wcześniej spanikowany pan lub pańcia, z wrzaskiem ich nie zabrali. :P
  21. Wielkie gratulacje dla wszystkich. My byliśmy, zobaczyliśmy, psy obcałowaliśmy, w szczególności jednego małego bouviera.
  22. Ja lubię "użerać się" z ludźmi, szczególnie, gdy widzę, że nie popełniają błędów celowo czy z głupoty albo wrodzonego prostactwa, ale zwyczajnie z niewiedzy. I mimo bardzo dziwacznych sytuacji czasem, nie czuję się zniechęcona, gdy ktoś mnie pyta o poradę. Natomiast zapał opadł mi wiele lat temu do kontaktów ze środowiskiem psiarzy (poza pewnymi, będącymi dla mnie autorytetami, wyjątkami), gdy głębiej w to weszłam. Teraz staram się nie angażować w żadne spory i podgryzanie się wzajemne, a już w awantury "pozytywistów" i tradycjonalistów to broń Boże. Widzę bardzo skrajne ideologicznie postawy, które tak po prawdzie przede wszystkim działają na szkodę ogólnie tego, co nazywam "świadomym posiadaniem psa" - nasłuchałam się już od ludzi, którzy proszą mnie o pomoc (nie jestem szkoleniowcem, co najwyżej mam trochę praktyki i odrobinę zrozumienia dla psów, choć cały czas staram się to szlifować i pogłębiać), że byli w jednej czy drugiej szkole, posłuchali wzajemnej nagonki i z "tymi świrami od psów" nie chcą mieć do czynienia. To trochę zniechęca, faktycznie.
  23. [quote name='Soko'] wyobraźcie sobie, że dwa psy w czasie cieczki Happy zaczęły się gryźć, pada komenda "siad" i trzy psiaki siedzą :D[/QUOTE]Coś mi to przypomniało... wiele lat temu, gdy zaczynałam szkolić swoje psy, na nasz plac przyjeżdżał taki miły doberman. Wszystko byłoby pięknie, ale właściciele go zostawiali i jechali sobie do pracy, a po południu odbierali ze "szkoły". Pies pracował rewelacyjnie, ale ze szkoleniowcem, jak z właścicielem było to nie wiem... aż któregoś dnia zorientowałam się, że ten pies mieszka koło mnie i jest - o dziwo - postrachem okolicy. Wyszłam akurat z moimi (wówczas to była skundlona ONka i sznaucerka miniatura) i nagle widzę pędzącą na nas czarną podpalaną maszynę. Słyszę właściciela (stał na progu domu, w szlafroku, z filiżanką kawy w ręku i już ten widok był sam w sobie nieco zaskakujący i darł się na psa co sił w płucach)... pies - zero reakcji. No to wydałam mu komendę. Trzeba było widzieć minę właściciela, jak jego pies zawrócił niemal w locie i grzecznie pobiegł do domu. :) Ten pies był jeszcze przez wiele lat utrapieniem naszej okolicy, straszył dzieciaki na podwórku, zagryzł jakiegoś kota i inne tego typu historie. A przy tym wyszkolony perfekcyjnie, słuchał się mnie jakby tylko czekał, aż ktoś wreszcie wyda mu jasne, zrozumiałe dla niego polecenie, które jest w stanie wykonać. Bardzo żałowałam, że właściciele byli tacy a nie inni, bo chętnie pożyczałabym go od nich do pracy, tym bardziej, że mimo swoich czasem z lekka przerażających zapędów (przypuszczam, że był potwornie znudzony na co dzień), lubił nas i czasem podczepiał się, gdy szłam z moimi do lasu.
  24. A mówiono wam kiedyś, że kobiety nie powinny mieć psów, szczególnie samców? Ja takie opinie słyszałam kilka razy. ;)
  25. Chamstwo innych psiarzy... nad nami mieszka przemiła rodzina, o które w kategoriach chamstwa w zasadzie mówić się nie da, ale o braku wyobraźni już tak. I o egoizmie. Mają pudelka z typu tych, co to cały świat muszą poinformować, że właśnie lecą na spacer - najchętniej informują o szóstej rano. No i ja nie reaguję, choć czasem mam wielką ochotę otworzyć drzwi akurat jak psiak będzie na oślep leciał po schodach drąc paszczę. No ale na ochocie i groźbach kierowanych w powietrze się u mnie kończy. ;D Natomiast te babcie wszystkie, które z chodnika pod naszym domem robią psią toaletę (i radośnie ignorują sprawę sprzątania) zaczęłam w końcu zawstydzać - zawsze proponuję im woreczek na psią kupę, jeśli nie mają swojego. Działa.
×
×
  • Create New...