Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Diana S']Adresat zrozumial, a to najwazniejsze, Ty nie... Dlaczego dziwisz sie, jak sama nie rozumiesz sie :roll:
I skoncz pogrubiać [B]trzcionkę[/B], i zaznaczać ja pochylą, jak piszesz, bo wkurzajace to jest to.. Wszyscy pisza normalnie, Ty nie, bo? oryginalna chcesz byc? jakoś slabo Ci to wychodzi....[/QUOTE]

A co to jest [U][B]TRZCIONKA[/B][/U]?:???: :eek2::roflt:

Link to comment
Share on other sites

a myślałam że niewielu osobom zdarza się na dogo kopnąć innego psa... oh! czyli nie jestem całkiem stracona...
co prawda zdarzyło mi się to może z 5 razy ale za każdym razem przyniosło efekt ;) kiedyś nawet właścicielka groziła mi policją bo jak ja mogłam jej psa kopnąć (nie kopnęłam akurat wtedy tylko odpędzałam go nogą a że pani szła kilkadziesiąt metrów dalej to nie widziała bo w dodatku starym pudłem była). Moja sucza była na smyczy i w kagańcu, czekałam na kumpelę pod sklepem a podbiegł do nas ONkowaty duży pies, nie wyglądał na zadziornego ale znam swojego psa, wiem że to ona często bójki prowokuje także wolałam od razu go spławić zanim się na siebie rzucą bo co jak co ale mój pies przy swojej wadze, w kagańcu i na smyczy nie miałby szans. Naturalnie kazałam babie dzwonić na policję ależ oczywiście...w końcu nie mój pies był luzem i stwarzał zagrożenie. Niestety zrezygnowała jak jej powiedziałam że mandaty z emerytury to nie tak hop siup płacić :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Diana S']To, ja bym facetowi powiedziala, jak Panu nie wstyd bic psa laska, sama bym Pana zdzielila nia.... Nie ma zmiluj sie bym miala szacunek dla czl. nawet tego starca ktory bije psa lasa.. Stary glupiec....[/QUOTE]
Znajomy kiedyś tak dostał od starszej osoby,że tą laską złamano mu(koledze) rękę, a to tylko za to,że znajomy miał swoja sunię collie na smyczy , a panu się nie podobało,że kagańca nie ma oprócz tego, zwyzywał kolegę i chciał zaatakować psa, kolega zasłonił psa i oberwał.

Link to comment
Share on other sites

A ja miałam wczoraj niprzyjemne spotkanie z amstafem :angryy:. Moje psy jak zawsze na 10 metrowej smyczy, szalały około północy na pobliskim boisku. W pewnym momencie zobaczyłam, że w naszą stronę pędzi amstaf. Zebrałam linki w ręce i szukałam wzrokiem właścicieli, ale nikogo nie było. Pies podbiegł i od razu rzucił się na Baldura. Bałam się chwycić amstafa, żeby nie być ugryzioną. Gdy jednak Baldur zaczął panicznie skoleć, a amstaf dalej warczał i go przygniatał, stwierdziłam, że spróbuję go odkopnąć. W całej szamotaninie nie widziałam czy amstaf tylko markuje ugryzienia czy też naprawdę go gryzie. Nie miałam zamiaru czekać żeby po fakcie się przekonać. Okazało się jednak, że gdy młody zaczął tak przeraźliwie skowycyć, Tamlin się wkurzył. Dosłownie dopadł do amstafa, chwycił go z tyłu za kark i zaczął ściągać z młodego. Amstaf próbował się odgryźć, ale nie potrafił wyrwać się Tamlinowi. Gdy ten go wreszcie puścił, amstaf pobiegł do swojego właściciela, który właśnie pojawił się kilkanaście metrów dalej na górce. Zbluzgałam go od najgorszych, postraszyłam i sprawdziłam czy z moimi psami wszystko w porządku. Facet demonstracyjnie obejrzał swojego psa i zwyczajnie sobie poszedł. Niechby mi jescze próbował zarzucić, że jego pies jest pogryziony przez Tamlina :angryy: Gdyby nie to, że nie miałam przy sobie komórki, to nie skończyłoby się tak miło dla faceta :mad: Baldur ma płytką ranę w okolicach kryzy, na szczęście tylko tyle.

Link to comment
Share on other sites

Czy yorki się zrobiły jakieś niesamowicie ciężkie? Wiecie, jak kulka z żelaza na przykład :hmmmm: Bo dzisiaj chyba ze trzy razy mijałam parę człowiek + yorek, gdzie człowiek stał w miejscu i się gapił na nas, bo na drugi końcu smyczy jego brytan tak postanowił.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Czy yorki się zrobiły jakieś niesamowicie ciężkie? Wiecie, jak kulka z żelaza na przykład :hmmmm: Bo dzisiaj chyba ze trzy razy mijałam parę człowiek + yorek, gdzie człowiek stał w miejscu i się gapił na nas, bo na drugi końcu smyczy jego brytan tak postanowił.[/QUOTE]

Ja na ogół czekam, aż sobie wywącha co tam chce. Nie sztuka szarpnąć yorka.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ja na ogół czekam, aż sobie wywącha co tam chce. Nie sztuka szarpnąć yorka.[/QUOTE]

Fakt, nie sztuka. Też mam małego psa i po prostu nauczyłam się tak operować smyczą, żeby psu dawać znaki, czego oczekuję, ale nie szarpać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rozi']Ja na ogół czekam, aż sobie wywącha co tam chce. Nie sztuka szarpnąć yorka.[/QUOTE]

Ale te psy nie wąchały - albo stały jak wryte i wytrzeszczały na nas oczy, albo jęczały i się wyrywały do mojej suki. A właściciele nic. Nie napisałam słowa o szarpaniu - wystarczyłoby przecież wydać komendę i pójść dalej. Jakoś nie ogarniam, że dorosłym człowiekiem dyryguje 2kg zwierzątko.

Link to comment
Share on other sites

U nas po osiedlu chodzi sobie dziadek z czyms terrierowatym ok 45 cm w klebie. Pies juz raz chcial mojego zezrec ale dziadek byl daleko i nie slyszal ze sie do niego dre, przed wczoraj znowu ich spotkalam. Tamten oczywiscie z zebami, warczy, szczeka, obiega na w kolko i probuje zlapac schowanego za mna Froda.
Mowie dziadkowi ze takie psy sie prowadza na smyczy na co dziadek, ze jego pies to tylko szczeka a atakuje to mniejsze ino. No moj Frodo jest mniejszy :roll:
Powiedzialam panu ze jak podejdzie blizej to puszcze mojego psa i moze to nie byc takie mile dla jego 'grzecznego pieska' (taaa, wiem ze straszy wygladem, ale musialam cos szybko wymyslac :P ) i o dziwo, smycz sie znalazla i piesek poszedl dalej, biedaczek, na 'uwiezi' :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

Wiesz evel, jak ja chodzę z moimi psami się przejść tak o sobie to nie mam nic przeciwko temu, żeby stały i się gapiły. Nie ważne york, kundel czy rott. Jak mają ochotę, a mi to akurat nie przeszkadza, to w czym problem? Co innego jak drze mordę czy ma inne niecne zamiary.

Link to comment
Share on other sites

Mnie też to nie denerwuje, mogę jedynie podziwiać zamysł "wyprowadzania" psa polegający na tym, że się z nim stoi przez 10 min. w miejscu, a potem wraca do domu (klasyka). Denerwuje mnie natomiast, jak ktoś tak robi na środku ścieżki, a ja muszę schodzić na zaminowaną trawę, żeby go ominąć, bo on tam STOI. W zamyśle ścieżka służy do ruchu ciągłego, a pobocze do postoju, a nie na odwrót, ale może mam błędne info? ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Mnie też to nie denerwuje, mogę jedynie podziwiać zamysł "wyprowadzania" psa polegający na tym, że się z nim stoi przez 10 min. w miejscu, a potem wraca do domu (klasyka). [B]Denerwuje mnie natomiast, jak ktoś tak robi na środku ścieżki, a ja muszę schodzić na zaminowaną trawę, żeby go ominąć, bo on tam STOI.[/B] W zamyśle ścieżka służy do ruchu ciągłego, a pobocze do postoju, a nie na odwrót, ale może mam błędne info? ;)[/QUOTE]

o też to uwielbiam...albo jak muszę iść środkiem ulicy bo dwie pindzie stoją i plutuśkują przed salonem fryzjerskim (b. częste u mnie bo salon mam zaraz obok swojego lokum i jest wąski chodnik) :loveu: ale to już nie chamstwo psiarzy tylko ogólnie ludzi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Denerwuje mnie natomiast, jak ktoś tak robi na środku ścieżki, a ja muszę schodzić na zaminowaną trawę, żeby go ominąć, bo on tam STOI. W zamyśle ścieżka służy do ruchu ciągłego, a pobocze do postoju, a nie na odwrót, ale może mam błędne info? ;)[/QUOTE]


To mnie nie tyle co irytuje, ale mocno zastanawia- o co tym ludziom chodzi? jaki mają zamysł? miałam taką sytuację z labradorem- facet nas zobaczył więc się zatrzymał i stoi, pies zrobił przyczajkę, ja zeszłam na bok jak tylko się dało (krzaki) żeby gościa ominąć a ten stoi jak takie ciele. Oczywiście labrador na flexi, a jak :roll: zrobił ładny wyskok z przeraźliwym darciem ryja, szurnął mnie łapami, a facet się użerał z flexi która się zacięła
+
kilka razy już mi się zdarzyło- idę sobie, widzę, że idzie w naszą stronę ktoś z psem który wykazuje oznaki nadmiernego zainteresowania (a takich psów moja suka nie lubi) i lezie wprost na mnie mimo że widzi, że mu schodzę z drogi, włażę na trawnik, suka na komendzie równaj. Nie wiem gdzie ci ludzie mają oczy, ale potrafią widząc że schodzę na bok tez schodzić tak zeby wleźć centralnie na mnie.

Link to comment
Share on other sites

mi kiedyś gościu powiedział żebym poszła w drugą stronę bo on nie będzie w stanie utrzymać swojego psa, DONa :loveu:
mój pies do niezaczepnych nie należy ale właśnie z tego tytułu ma praktycznie zawsze kaganiec na mordzie jak idziemy po ulicy więc co mi tam... ja swojego psa jestem w stanie utrzymać, jest szczepiony i ogólnie nie mam sobie nie do zarzucenia także hulaj dusza... niech mi jaki kundel ją ugryzie bo właściciel nie utrzymał :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]miałam taką sytuację z labradorem- facet nas zobaczył więc się zatrzymał i stoi, pies zrobił przyczajkę, ja zeszłam na bok jak tylko się dało (krzaki) żeby gościa ominąć a ten stoi jak takie ciele. Oczywiście labrador na flexi, a jak :roll: zrobił ładny wyskok z przeraźliwym darciem ryja, szurnął mnie łapami, a facet się użerał z flexi która się zacięła[/QUOTE]
Koooocham psy robiące przyczajki na środku ścieżki i ich właścicieli, którzy zamiast dać swoim psom kopa w tyłek, żeby się ruszyły, stojących razem z nimi i PACZĄCYCH się na nas "co my na to"? No my jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że nie mamy pojęcia co ten przyczajony piesek zaraz zrobi, np. wyskoczy do mojego, a ja zejdę na zawał :cool3:

Takie pieski trzeba omijać jeszcze szerszym łukiem :loveu: Jeszcze lepiej to wygląda w wykonaniu psów bez smyczy, bo często piesek się kładzie, a właściciel idzie sobie dalej, zostawiając pieska zupełnie bez kontroli :diabloti:

Jakbym miałam psa, który tak robi, to naprawdę, dostałby tyle razy w dupsko z buta ile by wymagało to, żeby nigdy więcej tak nie robił :eviltong:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']
Takie pieski trzeba omijać jeszcze szerszym łukiem :loveu: Jeszcze lepiej to wygląda w wykonaniu psów bez smyczy, bo często piesek się kładzie, a właściciel idzie sobie dalej, zostawiając pieska zupełnie bez kontroli :diabloti:
[/QUOTE]

a ja sama czasem tak zostawiam psa ;) tylko że mój pies wtedy dostaje 'psychicznego kopa' i leci za mną w trybie natychmiastowym. jak mam wątpliwości, jaką podejmie decyzję, to wtedy ją zabieram(czyli jak idzie ONek :evil_lol:)

Link to comment
Share on other sites

To prawda, choćby dziś jak byłam z jamnicami. Idzie babka z labradorką w halterze. Cortina kretyn, zaczyna odstawiać tańce, więc ją biorę krótko i chcę minąć kobietę, której labka oczywiście się położyła na środku wąskiego chodnika. Jak ją mijałam to wystartowała do moich, dobrze, że miałam jamnice krótko, bo by mi wleciała pod samochód. Codzienność ;)

Link to comment
Share on other sites

a ja sobie dzisiaj wracam przez park i doćwiczam chodzenie przy nodze. Kiedy mój psiak postanowił KONIECZNIE powąchać psa starszego pana (pies biegał ze smyczy obok nas i cały czas się gapił, próbował wąchać mojego,,,) zrobiłam krok na niego i powiedziałam 'nie, wracaj".

Teddy przytruchtał znowu do nogi, opuścił łeb i ćwiczymy dalej. Na to odzywa się starszy pan "ale pieska to nie można tak straszyć, pani ja widzę, że on taki wystraszony jest, cały czas się trzyma obok pani nawet do mojego nie podejdzie, może on chory jakiś?"

zaniemówiłam ;p

Link to comment
Share on other sites

Starsi panowie i ich psy, mój ukochany temat :loveu::evil_lol:

Dzisiaj. Idę sobie z psami, naprzeciwko dwóch starszych panów z dwoma małymi kundlami. Kundle startują do moich, drą się, rzucają, panowie ledwo je utrzymują. Uznałam, że problemu mieć nie chcę, więc weszłam na trawnik przedblokowy tuż obok, każę moim usiąść i czekam, aż panowie z ich ryczącymi na smyczy bestiami pójdą dalej.
Panowie szarpią się z psami, mijają mnie i słyszę jak jeden do drugiego mówi:
[B]"Cholera, wszędzie tu łażą z tymi kundlami, cały trawnik potem obsrany!"
[/B]
Padłam. :roll: Naprawdę. Panów znam nie od dziś, biorą swoje psy, idą spod swojego bloku na trawnik nieopodal, NIGDY nie zbierają po psach. Potem wracają do domu i zadowoleni. Nie mówiąc o tym, że jakby ściągnęli smycze swoim agresorkom, to bym nie musiała po trawnikach skakać :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Amber']Koooocham psy robiące przyczajki na środku ścieżki i ich właścicieli, którzy zamiast dać swoim psom kopa w tyłek, żeby się ruszyły, stojących razem z nimi i PACZĄCYCH się na nas "co my na to"? No my jesteśmy niezmiernie szczęśliwi, że nie mamy pojęcia co ten przyczajony piesek zaraz zrobi, np. wyskoczy do mojego, a ja zejdę na zawał :cool3:

Takie pieski trzeba omijać jeszcze szerszym łukiem :loveu: Jeszcze lepiej to wygląda w wykonaniu psów bez smyczy, bo często piesek się kładzie, a właściciel idzie sobie dalej, zostawiając pieska zupełnie bez kontroli :diabloti:

Jakbym miałam psa, który tak robi, to naprawdę, dostałby tyle razy w dupsko z buta ile by wymagało to, żeby nigdy więcej tak nie robił :eviltong:[/QUOTE]


Ja w 100% przypadków doświadczyłam/byłam świadkiem ataku ze strony psów robiących przyczajkę więc zdecydowanie takie omijam szerokim łukiem. Choć podobno niektóre tak robią a potem wyskakują się normalnie przywitać- ja osobiście jeszcze nie poznałam.

Moja suka też kiedyś wpadała na genialny pomysł robienia przyczajki ale mało waży więc zaraz frunęła na szelkach z powrotem do nogi. Przeszło jej dość szybko, więc nauczenie psa, że tak się nie robi nie jest chyba niewykonalne :diabloti:





Nie rozumiem też psiarzy, którzy mają psy startujące z darciem mordy do innych i NIC z tym nie robią. Zero jakiejkolwiek reakcji- jedynie próba utrzymania szarpiącego się psiska na smyczy. A na mnie patrzą jak na idiotkę jak ostro skarcę moją sukę, gdy da się sprowokować jakiemuś toczącemu pianę psu i mu odpowie.

Link to comment
Share on other sites

Omry, mnie to generalnie zwisa, jak kto wychowuje swojego psa, ale chodzi o to, na co zwróciły uwagę dziewczyny:
[quote name='Amber']Denerwuje mnie natomiast, jak ktoś tak robi na środku ścieżki, a ja muszę schodzić na zaminowaną trawę, żeby go ominąć, bo on tam STOI.[/QUOTE]

O to, to, to - ja muszę zmieniać kierunek albo włazić na sralnik (miejsce, które kiedyś było trawnikiem), żeby minąć jaśniepaństwo. Bo co? Bo nie są w stanie ogarnąć swojego psa? Przecież 2 kg to nawet pod pachę można wziąć jak stawia opór, no ludzie :roll:

[quote name='klaki91']
kilka razy już mi się zdarzyło- idę sobie, widzę, że idzie w naszą stronę ktoś z psem który wykazuje oznaki nadmiernego zainteresowania (a takich psów moja suka nie lubi) i lezie wprost na mnie mimo że widzi, że mu schodzę z drogi, włażę na trawnik, suka na komendzie równaj. Nie wiem gdzie ci ludzie mają oczy, ale potrafią widząc że schodzę na bok tez schodzić tak zeby wleźć centralnie na mnie.[/QUOTE]

Ja parę dni temu zostałam przyatakowana przez burka na smyczy, mój pies na zewnętrznej, bo widziałam, że będzie dym a nie miałam jak uciec, a baba co? A baba leeeezie środkiem chodnika z bezmyślnym uśmiechem, psu smyczy nie skróci, pies drze japę, wierzga i pluje, Zu mi się zaczyna burkać, więc dostaje korektę i mówię do babsztyla, żeby może do cholery coś zrobiła ze swoim psem, a nie się patrzy z uśmiechem? :roll: Oczywiście nie zostałam zaszczycona żadną ripostą...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...