Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

[quote name='Paulix']W życiu nie pozwoliłabym psu zjeść resztek niewiadomego pochodzenia... Nie wiadomo z czego to jest, co było do tego dodawane itp. O tym, jakie psy z tego jadły już nie wspominając.[/QUOTE]

uwierz że pies potrafi zjeść byle jakie świństwo i kończy się to ewentualnie niestrawnością ;) mówię rzecz jasna o rzeczach jadalnych .. i nie rozumię stwierdzenia - jakie psy z tego jadły - :D że niby co załapie jakieś pryszczaki? :D żart oczywiście, dziwnie to zabrzmiało, jak pies zacznie jeść to z reguły zje wszystko ;] a nie że je i wypluwa,a potem inny to zje :D

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Paulix']W życiu nie pozwoliłabym psu zjeść resztek niewiadomego pochodzenia... Nie wiadomo z czego to jest, co było do tego dodawane itp. [B]O tym, jakie psy z tego jadły już nie wspominając.[/B][/QUOTE]
Rozumiem to podejście. Sama dbam o zdrowie mojego psa, odrobaczam, szczepię, pies ze mną spi, leży na kanapie... Nie każdy dba o czystość czy zdrowie swojego psa jak my.
A odnoście wytłuszonego tekstu, mogły jeść psy zarobaczone, chore na choroby wirusowe, poza tym taka brudna micha/wiadro to siedlisko bakterii. O niestrawność nietrudno.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Migori']Rozumiem to podejście. Sama dbam o zdrowie mojego psa, odrobaczam, szczepię, pies ze mną spi, leży na kanapie... Nie każdy dba o czystość czy zdrowie swojego psa jak my.
A odnoście wytłuszonego tekstu, mogły jeść psy zarobaczone, chore na choroby wirusowe, poza tym taka brudna micha/wiadro to siedlisko bakterii. O niestrawność nietrudno.[/QUOTE]

Właśnie o tym mówię - mogły to jest psy chore, które to przeniosą, np. psy bezpańskie, o których zdrowie i czystość nikt nie dba.
zaba14 ale psy generalnie się ślinią przy jedzeniu, bakterie się przenoszą itp. a na trawniczku są śmieci wyrzucone przez ludzi, zazwyczaj jedzenie, więc to jest mniej szkodliwe.

Link to comment
Share on other sites

My latem też miałyśmy przygodę ze śniętymi rybami. Idziemy na wieczorny spacer nad staw, z resztą często tam chodziłyśmy. Nie pozwoliłam spanielowi pływać, za późno było. Stałam i robiłam zdjęcia, a spaniel wyrywał się na smyczy, patrzę, do czego ona się tak wyrywa, a tu widzę... rybę, jakieś 5 m od brzegu. Smycz nie pozwoliła jej ruszyć ryby. Spojrzałam z obrzydzeniem, zebrało mi się na wymioty (ryba zbyt świeża nie była), wracamy, po drodze kawałki rozszarpanych ryb. Spaniel jednej dosięgnął, próbował zjeść, nie dałam. Od tego czasu bez komendy pies nigdy nie zjada nic z ziemi, a stawu już nie odwiedzamy (czego spaniel na pewno żałuje, bo uwielbiał tam pływać).

Link to comment
Share on other sites

Pracownik pracownikiem - ja bym szefa powiesiła za pewne narządy, bo to raczej nie pracownik wydał dyspozycje, żeby psy poszły do dołka.

Powala bezduszność; nie mówiąc o oddaniu psów do adopcji, nawet na uśpienie było sk**wielom żal kasy...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Pracownik pracownikiem - ja bym szefa powiesiła za pewne narządy, bo to raczej nie pracownik wydał dyspozycje, żeby psy poszły do dołka.

Powala bezduszność; nie mówiąc o oddaniu psów do adopcji, nawet na uśpienie było sk**wielom żal kasy...[/QUOTE]

Wiesz co, nie wiem, czy czasem pracownik i szef to nie jedna osoba? Muszę wsłuchać się w filmik, który jest tam dołączony.
Ale nie zmienia to faktu, że ja bym go powiesiła za to samo co Ty.
Kolejna sprawa, "Fajne" mają tam firmy ubezpieczeniowe. Jak można komuś wypłacić pieniądze za dokonanie przestępstwa ?????? To tak jakby, ktoś okradł bank, a agencja ubezpieczeniowa wypłaca mu jeszcze odszkodowanie, za to, że podczas napadu koleś się stresował, czy mu się uda !!! Totalny absurd !!!!!

[URL="http://www.czina.be"]www.czina.be[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasia_owczarzak']Wiesz co, nie wiem, czy czasem pracownik i szef to nie jedna osoba? Muszę wsłuchać się w filmik, który jest tam dołączony.
Ale nie zmienia to faktu, że ja bym go powiesiła za to samo co Ty.
Kolejna sprawa, "Fajne" mają tam firmy ubezpieczeniowe. Jak można komuś wypłacić pieniądze za dokonanie przestępstwa ?????? To tak jakby, ktoś okradł bank, a agencja ubezpieczeniowa wypłaca mu jeszcze odszkodowanie, za to, że podczas napadu koleś się stresował, czy mu się uda !!! Totalny absurd !!!!!

[URL="http://www.czina.be"]www.czina.be[/URL][/QUOTE]
to nie firma ubezpieczeniowa, to rzad ma takie przepisy....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mistwalker1006']to nie firma ubezpieczeniowa, to rzad ma takie przepisy....[/QUOTE]


Jeśli jest to Rząd, to jeszcze gorzej. Ale fakt jest faktem - otrzymał pieniądze z tytułu przestępstwa, za które grozi do 5 lat pozbawienia wolności, które sam popełnił

[URL="http://www.czina.be"]www.czina.be[/URL]

Link to comment
Share on other sites

Długo miałam spokój z psami atakującymi Cerbera. Dzisiaj niestety rzucił się na niego bokser (bez smyczy oczywiście!). Zaczął gryźć mojemu dupsko, mój był na smyczy, więc "powiesiłam" boksera za kolczatkę i czekałam sobie tak z tym bokserem w jednej, a Cerberem w drugiej ręce na właściciela. Facetowi było głupio, bo jego bokser zawsze dostawał szału na widok mojego psa ale zaczął mi głupstwa gadać, że on go spuszcza jak nikogo nie ma itp. Terefere - park przy blokach, godziny popołudniowe, nie trzeba być Buddą, żeby wiedzieć, że psiarze chodzą. Oglądnęłam Cerbera, widocznych ran nie było, więc sobie poszłam. Gdyby bokser zranił mi psa albo choćby wyszarpał mu futro, na pogaduszce by się nie skończyło. Psy nie muszą się lubić ale czy do jasnej ciasnej, facet tego boksera nie może puszczać w kagańcu? :angryy:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gops']a ja wczoraj wracajac z parku spotkalam znajomego labradora...
jakies pol roku temu dzwonilam na schronisko zeby go zabrali bo biega od kilku dni po ulicy , zabrali go ale najwidoczniej na krotko wlasciele odebrali , potem widzialam go jeszcze raz ale na smyczy , a wczoraj znowu biegal w najlepsze po ulicach , odprowadzil mnie do domu kilka ulic dalej ..zastanawialam sie czy jak zadzwonie znowu na schronisko to sie wlasciele czegos naucza? ale chyba nie skoro robia ciagle to samo
nie zadzwonilam ale jak go spotkam dzisiaj to chyba to zrobie .
problemu by nie bylo gdyby pies byl grzeczny i nie podchodzil , a on podbiega skacze na psy , probuje je gwalcic , agresywny nie jest ale nie jest przyjemne wyciaganie wlasnego psa spod 40kg laba i szarpanie sie z wlasnym psem ktory probuje sie bronic
gdybym wiedziala gdzie dokladnie mieszka to bym go odprowadizla albo zadzownila na policje moze mandat by cos dal[/QUOTE]


Goops,ja miałam identyczną sytuację z beaglem.Latał całymi dniami samopas po osiedlu i molestował suki,do ludzi nie podchodził.Za którymś razem udało mi się go złapać.Zadzwoniłam po SM,przyjechali,wezwali schronisko i pieska zabrali.Po 2 dniach spotkałam tych strażników i powiedzieli mi,że właścicielka odebrała psa ze schronu.Wylądował tam już 3 raz,dostała mandat i nakaz wykastrowania psa.Pani była w zaawansowanej ciąży i nie miała siły szarpać się z nadpobudliwym pieskiem na smyczy,to go wypuszczała rano do parku a wieczorem szła ze smyczką po pieska:-oOd tego czasu nie widziałam tego psa luzem a to było 2 lata temu.I pies jest wykastrowany.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kendo-lee']Goops,ja miałam identyczną sytuację z beaglem.Latał całymi dniami samopas po osiedlu i molestował suki,do ludzi nie podchodził.Za którymś razem udało mi się go złapać.Zadzwoniłam po SM,przyjechali,wezwali schronisko i pieska zabrali.Po 2 dniach spotkałam tych strażników i powiedzieli mi,że właścicielka odebrała psa ze schronu.Wylądował tam już 3 raz,dostała mandat i nakaz wykastrowania psa.Pani była w zaawansowanej ciąży i nie miała siły szarpać się z nadpobudliwym pieskiem na smyczy,to go wypuszczała rano do parku a wieczorem szła ze smyczką po pieska:-oOd tego czasu nie widziałam tego psa luzem a to było 2 lata temu.I pies jest wykastrowany.[/QUOTE]
tego naszego labka juz nie spotkalam , ale wydaje mi sie ze wiem gdzie mieszka bo widzialam podobnego psa w ogrodku
to pies z domku i widocznie ludzie maja zle ogrodzona dzialke i pies zwiewa tak mi sie wydaje
w kazdym razie teraz jak go spotkam i bd na nas skakal to zlapie go i zaniose pod ten domek zobaczymy czy tam mieszka a pod domkiem zadzwonie na schronisko lub policje , mysle ze jak dostana mandat odrazu zalataja dziure w plocie :)

Link to comment
Share on other sites

No i tak jak przewidywałam zaczęło się :roll: byłam dzisiaj na krótkim spacerku z Tamlinem i Baldurem, codziennie tak robię że na popołudniowy spacer biorę oba psiska, po kwadransie siostra zabiera szczeniaczka do domu a ja kontynuuję spacer z Tamim. Baldur jest jeszcze w okresie kwarantanny ale biorę go na te parę minut żeby się już teraz socjalizował ;). Tamlin z Baldurem szaleli sobie po trawce, Baldur był bardzooo głośny w trakcie zabawy :D ale wiem że małemu krzywda się nie dzieje. Nagle z za krzaków wyszła starsza babka, która zaczęła wyzywać mnie od debilek, przecież taki szczeniaczek nie może się bawić z dorosłym psem, przecież husky zagryzie tego malca, husky to są potwory :roll:. Tamlin usiadł, przechylił głowę ( chyba też nie mógł wyjść z podziwu nad głupotą kobiety ) i słuchał. Baldur położył się przy nogach Tamiego i zaczął go zachęcać do zabawy. Kobieta w krzyk, że jak tak można na coś takiego pozwolić. Popukałam się w łeb i poszłam, bo z takimi ludźmi nie ma co dyskutować :roll:
A jakimTamlin jest ''bardzo niebezpiecznym psem,który zagraża Baldurowi'' widać na zdjęciu ;)
[IMG]http://i53.tinypic.com/j0waae.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='vege*']no faktycznie, potwór niesamowity :evil_lol:
[SIZE="1"]ps. macie galerię? :oops:[/SIZE][/QUOTE]

Potwór przez duże P :evil_lol:
Wczoraj założyłam galerię tu na dogomanii na stronie husky, zdjęć jest póki co mało i wiem że są w zbyt dużym formacie ale postaram się to zmienić ;)

Link to comment
Share on other sites

Matko :loveu: Jaki bury szczurek :loveu: A wyobraź sobie, co to będzie jak Baldur przerośnie Tamlina i się będą bawić :diabloti:

Ja natomiast ostatnio się zdziwiłam lekko... Idę sobie z suką ostatnio, widzę, że idzie facet z biglem, przechodzę na drugą stronę ulicy, skupiam sukę na sobie, bo z biglami ma na pieńku, słyszę, że bigiel zaczyna dziamać a facet... popuszcza flexi O_o Przerzuciłam swoją sukę na drugą stronę i stanowczo warknęłam do faceta: Proszę zabrać* psa! O dziwo, poskutkowało, koleś z wielkim fochem zaczął zbierać flexi i dziamgającego bigla... Nie czaję. Jak idzie sobie pies, nieznany i mój pies zaczyna na niego ryczeć, to mam go puścić do tego psa? No bez jaj.

*kiedyś prosiłam "proszę odwołać psa" ale ludzie zwykle nie wiedzieli o co mi chodzi :splat:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evel']Matko :loveu: Jaki bury szczurek :loveu: A wyobraź sobie, co to będzie jak Baldur przerośnie Tamlina i się będą bawić :diabloti:
[/QUOTE]

Czeka mnie wyklęcie i banicja :D Z takimi dwoma ''potworami'' po osiedlu ? ;D Chyba Już powinnam zacząć szukać nowego mieszkanka ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja nie wiem jak to jest...rok temu mam wrażenie nie miałam prawie żadnych problemów z innymi psiarzami a teraz niemal codziennie jest jakaś awantura :roll:
Umówiłam się ze znajomą, która ma suczkę czechosłowackiego wilczaka na spacer w WPKiW, koło planetarium. Chciałam żeby Baldur poznał ''ciocię'', zabrałam też oczywiście Tamlina. To był hardcor :D W jednej ręce dwuletni husky, który próbował wyrwać mi rękę ( myśli że odkąd jest Baldur to wcześniejsze zasady go nie obowiązują ale się zdziwi ), a w drugiej 2,5 miesięczny wilczak, który non stop właził mi pod nogi :D Gdy doszliśmy w ustronne miejsce spotkania, puściłam oba psy z suczką, dorosłe psiury biegały a mały próbował nadążyć. Po około godzinie gdy już zbieraliśmy się do drogi powrotnej, zauważyłyśmy ze znajomą jakiegoś dziadka. Przed nim biegał west, Tamlin był zajęty zabawą z suczką ale postanowiłam go złapać bo zauważyłam że dziadek trzyma długi, gruby kij. Nie podpierał się na nim, był za duży do aportu więc od razu skojarzyłam że to typowy osobnik, który nosi kij w pogotowiu żeby sprać psa, który by do niego podbiegł. Tamlin i Astri spostrzegli westa i do niego podbiegli, Astri nie wykazała zainteresowania a Tamlin stanął metr od psa i przyglądał mu się, wiedziałam że to mu wystarczy i zaraz zacznie gonić za Astri. Ale west wpadł w histerię ( Tamlin dalej stał metr dalej i się nie zbliżał ). Poszłam po Tamlina, żeby nie stresować westa ale nim zdążyłam podejść dziadek rzucił się z kijem na Tamlina :angryy: Przyłożył mu parę razy po grzbiecie ale Tamlin jakoś się wywinął. Rzuciłam się w kierunku mojego psa, dziadek podniósł kij i chciał go spuścić prosto na głowę Tamiego. Wkur...am się na maxa i krzyczę że jeśli uderzy mi psa to mu nogi z d..y powyrywam :angryy:. Na szczęście dziadek pod nogami miał gołoledź i jak brał zamach to się poślizgnął i wyłożył jak długi na betonie. Dawno już trzymam Tamlina, który nie wie co takiego złego zrobił bo nawet nie dotknął westa, który stoi metr dalej i wciąż jazgoce :angryy: Dziadek krzyczy że mamy natychmiast wziąść psy na smyczę, przypomniałam mu że jego pies też jest luzem, a on na to że to jest mały pies i nikomu nie zrobi krzywdy, próbuję przekrzyczeć dziadka i mówię że westy mają zęby tak samo jak inne psy. Dziadek wstał, zwyzywał mnie od najgorszych, wyjął komórkę i grozi że wezwie straż miejską i zobaczę co oni mi zrobią, mówię że w takim razie niech wzywa :angryy: Ciekawe tylko że przed tą groźbą zapiął westa na smycz ( pewnie wmówiłby straży że jego pies był na smyczy a pies tej gów...ary rzucił się na bezbronne zwierzę :angryy: ). Kiedy poszedł, znajoma starała się mnie uspokoić, serce mi waliło, czerwona mgła przesłaniała umysł. Zazwyczaj jestem spokojna żeby pies nie wyczuł że jestem zdenerwowana ale jak wyobraziłam sobie że dziadek tym kijem mógł wybić mu ząb, wydłubać oko albo co gorsza trafić źle w kufę i go zabić to trzeźwe myślenie mnie opuściło :angryy: Tamlin nic temu westowi nie zrobił, nawt się nie zbliżył za bardzo a dziadek tak na wszelki wypadek postanowił go potraktować kijem :angryy:
A co by było gdyby porządnie zdzielił Tamlina, jego by to porządnie zabolało i zaatakowałby wówczas dziadka ? Tamlin jest łagodnym psem i kocha wszystkich ludzi ale nigdy nie wiadomo jak pies się zachowa w sytuacji realnego zagrożenia ? :angryy:

Link to comment
Share on other sites

tak naprawde to TY pierwsza powinnas wezwac policje , ten dziadek moze kiedys zabic innego psa (zamiast haskiego moglby zaatkowac pudla) a najlepiej jakby ktos go nagral no ale wiem ze wtedy sie o tym nie mysli :roll:
mam nadzieje ze Tamlin nie zacznie sie bac ludzi po takiej sytuacji , moja suka na 100% by rzucila sie na kogos kto ja atakuje , nie wiem co lepsze
teraz napewno bd szybciej reagowac jak zobaczysz psa , zawsze tzreba byc szybszym niz pies , ja to rozumiem bo moja suka tez jesli chodzi bez smyczy( w parku ) to nie podchodzi do psow czasami jedynie stanie z boku i bd obserwowac mijjacego lub biegajacego psa czasami sie nawet zepnie i zjezy ale nigdy nie podbiegnie pierwsza i na jedno moje slowo wraca do mnie
dobrze ze Twoj pies nie wykazal agresji do tego czlowieka bo wtedy niestety mogloby sie to skonczyc policja i mandatem dla was :roll: chociaz niesprawiedliwym ale takie mamy prawo

Link to comment
Share on other sites

West dziadka pewnie nie raz nie dwa został zaatakowany/pogryziony przez inne psy i dlatego starszy pan wspomaga się kijem. Z jednej strony go rozumiem, a z drugiej - gdyby ktoś bez powodu uderzył mojego psa (za stanie i patrzenie) to by się polała krew... ludzka. Mógł przecież spróbować go przepłoszysz, tupnąć, krzyknąć, a nie od razu kijem przez plecy.
Pracuj nad podbieganiem i odwoływaniem Tamlina i staraj się nie spotykać TAKICH ludzi ;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='awaria']West dziadka pewnie nie raz nie dwa został zaatakowany/pogryziony przez inne psy i dlatego starszy pan wspomaga się kijem. [/QUOTE]
ale jeśli na prawdę taka sytuacja się stała, to trudno było trzymać westa na smyczy tam gdzie są psy, a nie drugiego psa kijem bić? :/

Link to comment
Share on other sites

[B]Merrick[/B] - miałam podobną sytuację, tyle, że dziadek miał mieczyk...:roll:
Kiedyś już to na tym wątku opisywałam...
Wina moja, bo pies podleciał, a nie powinien... chłop mnie zaskoczył, bo wylazł mi prosto na psa z krzaków...
Przeprosiłam, a ten do mnie, że miałam szczęście, bo już dwa psy zabił... :-o

Nawet pytałam tutaj, jakie są przepisy w Polsce dotyczące posiadania przy sobie takiej broni...
Nie wiem, czy czasem Gops nie pisała mi, że nie wolno chodzić po ulicy z nożem dłuższym niż 30cm (ostrze)...
A ten miał miecz, czy szablę... chyba domowym sposobem robioną...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...