Jump to content
Dogomania

Jak reagujecie na chamstwo innych psiarzy? [2]


dog_master

Recommended Posts

Już myślałam, że wykorzystałam limit debilnych przypadków na osiedlu, nauczyłam się sondować okolicę i uciekać przed niektórymi egzemplarzami i ich bezdennie głupimi właścicielami, omijać pewne uliczki i tak dalej, luz, sielanka i w ogóle.

O, ja naiwna :roll:

Od dwóch dni pada/leje/siąpi więc pies jest ciut znudzony, bo wejście na pola groziłoby utonięciem, więc nasze spacery są raczej monotonne i polegają na łażeniu głównie między blokami.

Powiedzcie mi, dlaczego starsi ludzie kupują sobie energiczne psy, np. boksery? Idziemy sobie z sukiem i TŻtem, leci na nas bokser, myślę sobie - o, fajnie. Patrzę dokładniej, widzę, że to suka, to już w ogóle odlot :roll: Jakieś 20 metrów za nią człapie kobieta, ściskając w ręku parasol i (a jakże) zwiniętą smycz. Postanowiłam załatwić to szybko i bez ofiar, Zuz rozdarł mordę, bokserka biegała dookoła, pani smętnie nawoływała psa, wykonując ruchy jak mucha w smole, do tego bokserka zaczęła warczeć na Zu, więc posadziłam swojego psa, złapałam cudzego za szelki z wyraźnym "Proszę!" w stronę pani, pani uradowana, pieska zabrała... Nie przewidziałam tylko, że TŻta trafi lekki szlag :evil_lol: No więc TŻ zwrócił pani bardzo grzecznie uwagę, że jak nie potrafi zapanować nad psem to od tego właśnie jest smycz (tadam!). Na co pani wyburczała, że "mądry się znalazł!"... I się zaczęło :diabloti: Stanęło na tym, że nie wolno ludziom-idiotom kulturalnie zwracać uwagi, trzeba ich od razu zbluzgać i zmieszać z błotem, bo inaczej nie dociera i jeszcze będą Wam kazali "własnego psa pilnować!!!" :lol:

Co do yorków, widziałam ostatnio dwa giga-"yorki", większe niż Zu :roflt: ale nie o tym chciałam. Otóż, z jurkami na mojej dzielni wychodzą dwie siedmiolatki, czy coś koło tego. Wychodzenie polega na bieganiu wokół bloku i darciu jap, w którym wesoło uczestniczą i dziewczynki i psy. Zawiódł mnie mój sonar :shake:, więc zauważyłam je zbyt późno, ale usadziłam psa, schodząc na bok, na parking, z nadzieją, że po prostu nas miną i pójdą dalej. Jakież było moje zdumienie, gdy dziewczynki stanęły koło nas i zaczęły się w nas wgapiać :roll: Psy oczywiście się rozdarły, Zu uznała, że nas obroni, więc też się rozdarła i wyrwała ku jurkom, poprosiłam ładnie dzieci, żeby sobie wreszcie łaskawie polazły, więc poszły. Do tej pory nie wiem o co chodziło, mały sparing chciały urządzić, czy jak? :evil_lol: Chociaż biorąc pod uwagę, że jeden jurek był wielkości Zu...;)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Powiedzcie mi, dlaczego starsi ludzie kupują sobie energiczne psy, np. boksery? [/QUOTE]
Z moich obserwacji wynika, że nie kupują. Dostają "spadek" po dzieciach - bo alergia, bo za dużo pracy, bo drugie dziecko, bo wczasy, bo nowe osiedle z zakazem posiadania psów, bo trzeba za chlebem do Anglii, bo pan właściciel rzucił żonę, dziecko i psa zostawił na otarcie łez. A ty matulu utuluj boksera/asta/husky, bo nie masz nic lepszego do roboty (emerytura).

Link to comment
Share on other sites

Święta prawda. Dużo jest takich "spadków".

Niedaleko szukać - moja sąsiadka wzbogaciła się o doga niemieckiego. Wnuk ( w moim wieku) kupił sobie doga, bo mu się podobał. Radość nie trwała długo i po roku pies wylądował u babci. Babcia ma 90 lat żeby było śmiesznie. Jak na swój wiek jest w dobrym stanie (nawet na rowerze jeżdzi do sklepu). Ale ludzie kochani nie ma tyle siły, żeby wyprowadzać doga. Piesek ciągnie jak lokomotywa, a babcia fruwa za nim. Ostatnio ją wywrócił i złamała rękę. Każdy chyba wie jak goją się złamania w tym wieku. Moja sąsiadka prosiła wnuka by psa zabrał - ten oczywiście powiedział, że może uśpić, ale psa nie weźmie. Skończyło się na tym, że mamy teraz nowego towarzysza podczas spacerów. Cóż, trzeba było jakoś pomóc.

A jeśli chodzi o sprawę uśpień - ostatnio ciśnienie mi się podniosło. Inna sąsiadka z wsi obok miała bernardyna (chyba 4 leniego) który uciekał jak jakaś suczka miała cieczkę. Co zrobiła właścicielka - oczywiście uśpiła, bo się sąsiedzi skarżyli. A ja się pytam co za wet to zrobił - zdrowy młody pies! Swoją drogą co za kołtuństwo jeszcze w narodzie skoro nie wiedzą co to STERYLIZACJA!!!!

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Małe włochate to wiadomo, królik, świnka morska, kot (...)[/QUOTE]
Jeszcze może być fretka :) Nasza Fryta została kiedyś wzięta za yorka (o zgrozo). Wybaczcie, normalni właściciele yorków, ale ja takich nie znam... Na szczęście w moich okolicach jest mało yorków... Ale tak naprawdę to największą zgrozą przejmuje mnie kupowanie "yorasków" w formie zabawek dla dzieci... A co do mody - kiedyś była moda na jamniki w formie piesków kanapowych - na szczęście minęła, może yorki też będą miały to szczęście.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Z moich obserwacji wynika, że nie kupują. Dostają "spadek" po dzieciach - bo alergia, bo za dużo pracy, bo drugie dziecko, bo wczasy, bo nowe osiedle z zakazem posiadania psów, bo trzeba za chlebem do Anglii, bo pan właściciel rzucił żonę, dziecko i psa zostawił na otarcie łez. A ty matulu utuluj boksera/asta/husky, bo nie masz nic lepszego do roboty (emerytura).[/QUOTE]

Też tak sobie pomyślałam, szczególnie dobrze to widać na dużych, "dresiarskich" osiedlach, gdzie naprawdę dużo "babć" powiewa niczym chorągiewka za synusiowym ASTem, ONkiem, husky czy właśnie bokserem... :roll:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']Jeszcze może być fretka :) Nasza Fryta została kiedyś wzięta za yorka (o zgrozo). Wybaczcie, normalni właściciele yorków, ale ja takich nie znam... Na szczęście w moich okolicach jest mało yorków... Ale tak naprawdę to największą zgrozą przejmuje mnie kupowanie "yorasków" w formie zabawek dla dzieci... A co do mody - kiedyś była moda na jamniki w formie piesków kanapowych - na szczęście minęła, może yorki też będą miały to szczęście.[/QUOTE]
Moda na jamniki powoli odchodzi, ale nie jestem tego taka pewna bo przed chwileczka na NAT GEO WILD mówili że "jamnik to idealny pies do bloku, można go nauczyć sikać do kuwety i nie trzeba z nim będzie w ogóle wychodzić i że bieganie po mieszkaniu mu wystarczy z racji jego rozmiarów":wallbash:

Link to comment
Share on other sites

Ooooo tak babcie z dużymi psami są najlepsze, kiedyś z siostrą jak byłam w warszawie to widziałam starszą kobitkę (była na pewno już po 60) była niziutka, a co najśmieszniejsze, szła z dwoma dogami niem, których głowy miała pod pachami :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='MaDi']Moda na jamniki powoli odchodzi, ale nie jestem tego taka pewna bo przed chwileczka na NAT GEO WILD mówili że "jamnik to idealny pies do bloku, można go nauczyć sikać do kuwety i nie trzeba z nim będzie w ogóle wychodzić i że bieganie po mieszkaniu mu wystarczy z racji jego rozmiarów":wallbash:[/QUOTE]

Hahaha, a potem jęczenie, że pies rozp... pół mieszkania :diabloti: A co to w ogóle jest za szał z tymi kuwetami? Rozumiem, psy chore, albo starsze, albo szczeniaczki - ale pies to pies,a nie kot... :roll:

Link to comment
Share on other sites

Mnie najbardziej bulwersuje jak widzę dużego psa prowadzonego na spacer przez dziecko (bez dorosłych). Dziewczynka w wieku ok. 10 lat prowadzi dużego rottweilera - na widok innego psa podbiega do latarni i owija wokół niej szybko smycz i zapiera się nogami próbując utrzymać psa - jak ktoś z jej rodziców może na to pozwalać? To ludzie bez wyobraźni - w takiej sytuacji powinna reagować policja lub straż miejska karząc właścicieli mandatem a jak to nie pomoże odbierając psa.

Właściciele pseudojorków mnie nie drażnią jak większość z Was opisuje - to oni mają kłopot z szczekliwym potworkiem miotającym się na smyczy oraz ich sąsiedzi w bloku. Wczoraj nawet widziałem coś niezwykłego - normalnego jorka, który na widok większego psa nie zachowywał się jak wariat, prowadzonego przez właścicielkę, która na widok większego psa nie zachowywała się jak wariatka. :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13'] A co do mody - kiedyś była moda na jamniki w formie piesków kanapowych - na szczęście minęła, może yorki też będą miały to szczęście.[/QUOTE]
Chciałabym, ale trochę w to jednak wątpię. Bo jakby tak przekalkulować, to:
- pies mały (przynajmniej w założeniu, wiadomo jak to z pseudoyorkami bywa)
- nie linieje
- można obciąć - wtedy nie dość, że nie linieje to i czesać jakoś strasznie nie trzeba
- długi włos o ile poprawny w gatunku też nie jest aż tak ciężki do pielęgnacji
- o ile z psychiką względnie ok, to miłe to to, pogodne, inteligentne
- z braku laku i w mieszkaniu za piłką się wybiega
Podsumowując chyba to wszystko skłania ludzi, żeby te potworki kupować, a że inni wyczuli w tym biznes to się namnożyło pełno byle jakich, bez zwracania uwagi na budowę i psychikę, aby tylko yorka przypominało (a i to nie zawsze) - no i mamy to co mamy.

Przykre to trochę dla mnie, że akurat w mojej rasie dzieją się takie cuda, no ale cóż, całego świata nie zbawię, mogę za to starać się żeby z naszej hodowli wychodziły zdrowe psy o poprawnym wyglądzie i dobrej psychice i tego będę się trzymać :p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='*kleo*']Chciałabym, ale trochę w to jednak wątpię. Bo jakby tak przekalkulować, to:
- pies mały (przynajmniej w założeniu, wiadomo jak to z pseudoyorkami bywa)
- nie linieje
- można obciąć - wtedy nie dość, że nie linieje to i czesać jakoś strasznie nie trzeba
- długi włos o ile poprawny w gatunku też nie jest aż tak ciężki do pielęgnacji
- o ile z psychiką względnie ok, to miłe to to, pogodne, inteligentne
- z braku laku i w mieszkaniu za piłką się wybiega
Podsumowując chyba to wszystko skłania ludzi, żeby te potworki kupować, a że inni wyczuli w tym biznes to się namnożyło pełno byle jakich, bez zwracania uwagi na budowę i psychikę, aby tylko yorka przypominało (a i to nie zawsze) - no i mamy to co mamy.

Przykre to trochę dla mnie, że akurat w mojej rasie dzieją się takie cuda, no ale cóż, całego świata nie zbawię, mogę za to starać się żeby z naszej hodowli wychodziły zdrowe psy o poprawnym wyglądzie i dobrej psychice i tego będę się trzymać :p[/QUOTE]
Masz pewnie rację, ale w takim razie jak najwięcej takich właścicieli jak ty należy sobie życzyć, czyli NORMALNYCH :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='evl']Też tak sobie pomyślałam, szczególnie dobrze to widać na dużych, "dresiarskich" osiedlach, gdzie naprawdę dużo "babć" powiewa niczym chorągiewka za synusiowym ASTem, ONkiem, husky czy właśnie bokserem... :roll:[/QUOTE]

Na Pradze w okolicach wschodniego takie babcie z asto-pitami na smyczy to dosłownie element krajobrazu ;) a jak się skrzętnie omijają :D Naoglądałam się tego w weekendy rano zasuwając do szkoły, i tak sobie myślałam, że synek w sobotę i niedzielę o tej porze śpi po "baunsach", więc co mają robić, jak nie chcą żeby pies mieszkanie zaszczał :roll:

[quote name='Gdarin']Mnie najbardziej bulwersuje jak widzę dużego psa prowadzonego na spacer przez dziecko (bez dorosłych).[/QUOTE]

Mnie też... Najbardziej kochałam 8-10 letniego chłopca wychodzącego z dorosłym samcem boksera bez kagańca, którego nawet jego matka ledwo jest w stanie utrzymac na smyczy :roll: który za świetną zabawę uważał straszenie psem kolegów. Tatuś niewiele mądrzejszy, też kiedyś niemal nie mieliśmy sparingu, bo puścił psa bez smyczy, a ten rzucił się na moją sukę, która po paru mniej i bardziej traumatycznych sytuacjach ma do tej rasy potworny uraz (ja zresztą też...). Na szczęście już nie mieszkam w pobliżu ich bloku, i dawno ich nie widziałam.

Dzisiaj wracając z miasta spotkałam dziewczynę z młodą bokserką, która mimo, że na szelkach i smyczy, wskakiwała na każdą mijaną przez nie osobę :shake: Jedni się śmiali, inni wkurzali, bo dziś deszczowo i pies nie miał za czystych łap. Byłam chyba pierwszą osobą, na którą pies nie wskoczył, bo gdy nadchodziły tak zmierzyłam dziewczynę wzrokiem, że zeszła z psem w bok na trawnik. No proszę, jednak się da powstrzymac psa przed stemplowaniem każdego przechodnia, tylko po co się wysilać :roll:

W ogóle jak widzę na horyzoncie boksera, to szlag mnie z miejsca trafia, bo nie zdarzyło mi się jeszcze spotkac w realu psa, który nie próbowałby od razu stratować czy zaatakować mojej suki, a większość z nich jest puszczanych luzem "bo lagodne" albo prowadzonych przez osoby, które totalnie nie potrafią zapanować nad ich energią.

Link to comment
Share on other sites

ja swego czasu na drodze spotkałam faceta z psem, ktory z łatwościa mógłby zmiazdżyć mojego psa skróciłam smycz i mówie: idzie pan, poczekam .na co kolo :sie przywitaja to w koncu psy , dogadaja się ze sobą.
i rusza w naszym kierunku , oczywiscie moja psina najeżona, tamten rozstawione łapy i mierza sie wzrokiem , więc krzycze do idioty :zabieraj psa!!! na co koleś i po co to krzyczeć obwachałyby się i tyle.
jassne ...dlaczego ludzie są tak ograniczeni skoro ja mówie nie podchodź mi z tym psem to chyba jasny komunikat!?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Na Pradze w okolicach wschodniego takie babcie z asto-pitami na smyczy to dosłownie element krajobrazu ;) a jak się skrzętnie omijają :D Naoglądałam się tego w weekendy rano zasuwając do szkoły, i tak sobie myślałam, że synek w sobotę i niedzielę o tej porze śpi po "baunsach", więc co mają robić, jak nie chcą żeby pies mieszkanie zaszczał :roll:
[/QUOTE]
No nie bardzo... Tak się składa, że ja mieszkam na Pradze koło Wschodniego i asto-pitów raczej tu nie ma, może ze dwa-trzy - ładnie chodzące na smyczy, a babć z nimi to w ogóle nie uświadczysz. Natomiast jest dużo owczarków niemieckich, w większości spokojnych, i rozbrykanych labradorków. Tak naprawdę to jest tu dość spokojnie jeśli chodzi o psy, jest ich zdecydowanie mniej niż kiedy miałam wyżła, jakieś 10-15 lat temu to tu był koszmar, całe stada psów latających luzem bez kagańców. Teraz tego nie ma, a psów jest co najmniej o połowę mniej. Natomiast jeśli chodzi o właścicieli, to zdecydowanie najgorsze są panienki w wieku 18-20 lat prowadzające swoje pieski bez smyczy i bez kontroli. Mój Dinuś [*] był niewidomy i przed kastracją dość agresywnie reagował na wszystko co się ruszało i te pannice mocno dały nam się we znaki...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='hecia13']No nie bardzo... Tak się składa, że ja mieszkam na Pradze koło Wschodniego i asto-pitów raczej tu nie ma, może ze dwa-trzy - ładnie chodzące na smyczy, a babć z nimi to w ogóle nie uświadczysz. Natomiast jest dużo owczarków niemieckich, w większości spokojnych, i rozbrykanych labradorków. Tak naprawdę to jest tu dość spokojnie jeśli chodzi o psy, jest ich zdecydowanie mniej niż kiedy miałam wyżła, jakieś 10-15 lat temu to tu był koszmar, całe stada psów latających luzem bez kagańców. Teraz tego nie ma, a psów jest co najmniej o połowę mniej. Natomiast jeśli chodzi o właścicieli, to zdecydowanie najgorsze są panienki w wieku 18-20 lat prowadzające swoje pieski bez smyczy i bez kontroli. Mój Dinuś [*] był niewidomy i przed kastracją dość agresywnie reagował na wszystko co się ruszało i te pannice mocno dały nam się we znaki...[/QUOTE]

Ja dreptałam zazwyczaj za wschodnim, w okolicach ulicy chodakowskiej i podobnych i tam tego zjawiska było sporo - aczkolwiek nie byłam tam od jakichś 3 lat, więc może trochę się zmieniło.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Ja dreptałam zazwyczaj za wschodnim, w okolicach ulicy chodakowskiej i podobnych i tam tego zjawiska było sporo - aczkolwiek nie byłam tam od jakichś 3 lat, więc może trochę się zmieniło.[/QUOTE]
A z tamtej strony to może i tak... Nie wiem, my grasujemy od frontu na pięknej łączce na ogół dość pustej. Wieczorkiem trochę piesków wychodzi, ale Marika jest spokojna i raczej nie zaczepia nikogo :lol:

Link to comment
Share on other sites

W końcu i ja spotkałam dziś yorka bez smycz i obroży, oczywiście leciał do nas ale jego pan zareagował z wielkimi pretensjami do swojego psa,że się nami zainteresował. Psina okazała się mądrzejsza od swojego pana i w ostatniej chwili się zatrzymała, a korciło ja strasznie:lol: Miał szczęście bo jeden z moich psów mógł by go złapać choć raczej nie zwraca uwagi na takie maluszki.

Link to comment
Share on other sites

No i dziś znowu z chamstwem się spotkałam. Szłam sobie z Nuką, wyszłyśmy z cmentarza i od razu podbiegły do nas dwa pekińczyki i zaczęły ujadać. Właścicielka oczywiście śpiewka "one nie gryzą, one są spokojne, proszę się nie bać". Dobra na razie nic nie mówię, nie chciałam sobei humoru psuć. Nuka najpierw nie zwracała uwagi i na początku się przestraszyła, bo jeden z psów wleciał jej pod ogon. W końcu Niuniek się wkurzyła i dziabnęła psa w nos, a właścicielka "dobrze, dobrze niech wie, że tak do psów podlatywać nie można". Ja robię oczy jak 5 zł i gapię się głupio na babkę :-o W końcu sobie poszłam, ale później spojrzałam, czy któryś z pekińczyków nie leci za nami, okazało się, że nie, ale właścicielka chyba próbowała uderzyć jednego z nich laską, którą miała w ręku bo jakoś dziwnie nią machała. :shake: W doopie to już miałam, nic nie powiedziałam bo nie mogłam nic wymyślić na już ;p

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Bohaterem dziesiejszego wieczoru zostaje: T-O-T-A-L-N-Y BRAK WYOBRAŹNI.
Podjeżdżam pod lasek. Wysiadam, szykuję sprzęt(spacer z treningiem). Widzę, że z lasku wychodzą młodzi ludzie z podrostkiem ON. Przeczekam. Przysiedli w samym wyjściu. Trudno, zbieramy się i będziemy myśleć jak się minąć. Ruszają jednak. ONek bez smyczy. Widzą nas - mój pies jeszcze w aucie, ale drzwi już otwarte + ja w drzwiach. Wyglądało, że pies mojego nie zauważy. Jednak zauważył. Trzeba się przywitać... ONek po kilku próbach odwołania, zostaje odłowiny jakiś metr(maksymalnie) od mojego auta. Ja przyduszona drzwiami, ale co tam! Pychol nie wystrzelił:multi:(kiedyś nie do pomyślenia przy JEGO aucie), więc do rękoczynów z mojej strony nie doszło. Mówię więc tylko do parki: 'Nie róbcie tak, szkoda psa.' A koleś do mnie 'Mojego, czy Twojego?'
Jasna doopa.
Ludzie to debile...

Szczęście jednak, że się nam mijać nie przyszło, bo podrostek - dzięki wyobraźni właściciela - miałby 'fantastyczny' socjal:shake:[/QUOTE]
Czy ten sympatyczny pieseczek miał może na imię Cywil ?? Właściciele z tych- "on chce sie tylko pobawić" :) Kocham takich ludzi.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Magda25']Czy ten sympatyczny pieseczek miał może na imię Cywil ?? Właściciele z tych- "on chce sie tylko pobawić" :) Kocham takich ludzi.[/QUOTE]

Imię nie padło ;)
Magicznych słów o witanku/bawionku/poznawanku nie było, bo ja całą sobą*dawałam jasno znać: NIE PODCHODZIĆ. Odwołanie się nie udało i dlatego uznałam, że warto ich na nas uczulić, tak na przyszłość. Naprawdę grzecznie, spokojnie uwagę zwróciłam. I tak źle...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Imię nie padło ;)
Magicznych słów o witanku/bawionku/poznawanku nie było, bo ja całą sobą*dawałam jasno znać: NIE PODCHODZIĆ. Odwołanie się nie udało i dlatego uznałam, że warto ich na nas uczulić, tak na przyszłość. Naprawdę grzecznie, spokojnie uwagę zwróciłam. I tak źle...[/QUOTE]
Pewnie że źle, bo powinnaś buzię wydrzeć inaczej nie dociera.
Dziś, właśnie Panu do Cywilka tłumaczyłam, że moja suka ma chore stawy i nie chcę żeby ten 60kg pies po niej skakał. Pan tłumaczył mi natomiast (kiedy ja Cywilka trzymałam za obrożę) że Cywilek przecież tego nie rozumie, że chce sie tylko bawić.... Litości, czy ludzie na prawdę są tacy ograniczeni czy tylko udają ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Juliusz(ka)']Naprawdę grzecznie, spokojnie uwagę zwróciłam. I tak źle...[/QUOTE]

I zdaje się, że to jest właśnie clou - na niektórych należy wydrzeć się z daleka i najlepiej udawać niepoczytalnego wariata, bo inaczej nie dociera :roll:

Link to comment
Share on other sites

Wczoraj spotkałam się z koleżanką. Ona nie ma psów nie miała też urlopu dlatego ostatnie dwa tygodnie gdy nie było mnie w Warszawie spędziła na spacerach po Polach Mokotowskich. Spytałam się czy nie drażni jej ta swołocz, która anektuje Pola dla siebie i swojego chamstwa. Powiedziała, że i owszem a szczególnie psiarze. Obie doszłyśmy do wniosku, że ostatnio bardzo modne stały się wyrzutnie do piłek dla psów. Rozchachani właściciele nadziwają piłkę na to cudo i pierdut w spacerowiczów, inne psy, na kocyki itd. Tuż przed wyjazdem miałam do czynienia z dwoma takimi zajściami gdy z dużej odległości piłka pierdyknęła w mojego psa, tuż za nią pojawiał sie rotek lub labek i zamiast na piłkę rzucał się na moją sukę. Potem podbiegał właściciel i walił w swojego psa ową wyrzutnią aby odhaczył się od mojego psa. Nie ma to jak dobra zabawa. Po powrocie do miasta długo nie odwiedzę Pól Mokotowskich, poczekam aż zrobi się zimno i wszystkich zabawowiczów unieruchomi jesienny program w TV.

Link to comment
Share on other sites

ja kategorycznie nie pozwalam obcym psom na podchodzenie do mojego, mówie stanowczo i konkretnie i mam gdzieś kto co sobie pomyśli.
te psy , które znam nie ma problemu moga podejść i się przywitać , choć zawsze obserwuje ich reakcje między sobą.
największy problem jest z psami, które są puszczane luzem a gdzieś z daleka "mądry'" właściciel z dala krzycze żeby zabierał psa.

Link to comment
Share on other sites

Ja na szczęście nie mam tego typu problemów. Moja psica chodzi na smyczy, ale pozwalam jej na kontakt z innymi psami, nawet tymi nieznanymi lub puszczonymi "luzem".

Ostatnio nawet moja suczka poznała nową koleżankę - śmiałyśmy się z jej panią, bo przez długi czas omijałyśmy się specjalnie szerokim łukiem. Jak przypadkiem na siebie wpadłyśmy, psy się niepewnie obwąchały i polubiły :) Jestem pewna, że gdyby każda z nas skróciła smycz i odciągała swojego psa, to awantua międzyfutrzakowa murowana...

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...