Jump to content
Dogomania

DO ZAMKNIĘCIA


Mortes

Recommended Posts

Szkoda, że nie dotarłam tu wcześniej, bo doradzałabym rezygnację z zakupu klatki i przeznaczenie tej kasy na pomoc Jamora. Znam problem łapania takiego psa jak Jędrek z autopsji i to nawet w podobnych warunkach (z tym, że w moim przypadku była to malutka sunia ;)) i pomimo stosowania przeróżnych metod od klatki po pomoc lokalnego hycla, i choć suczka przybiegała do mnie na gwizd i z bezpiecznej odległości cieszyła się do przyniesionego jedzenia, nie byłam w stanie jej złapać. Natomiast Jamor zrobił w trzy godziny to, czego ja nie byłam wstanie przez ponad pół roku ;) Ma on swoje sposoby i przede wszystkim naprawdę ogromne doświadczenie.

Ale skoro klatka już jest to z całej siły trzymam kciuki, żeby Jędrek się przełamał i do niej wszedł. Miejmy nadzieję, ze głód okaże się silniejszy niż strach i w końcu się uda. Psiuniu zaufaj Mortes, daj sobie pomóc!

Link to comment
Share on other sites

Ja tylko nie rozumiem, czemu zabrałaś "zasuwę", przecież on się na tym nie zna, jak ma wejść, to wejdzie, a nie wiadomo czy wejdzie dwa razy, bo może za pierwszym klatka się gibnie, czy co, i go wystraszy. Ta zasuwa jakoś utrudnia wejście?

Link to comment
Share on other sites

Rozi z tego co wiem to często się tak robi, żeby pies przekonał się, że klatka "nie gryzie" tylko jest nowym, trochę dziwnym sposobem karmienia ;), nauczył się do niej wchodzić i dopiero wtedy nastawia się zapadnię. Najczęściej w nie nastawionej na łapanie klatce podłoga jest zupełnie płaska, natomiast po nastawianiu unosi się do góry taka płytka pełniąca rolę zapadni i wygląda to odrobinkę inaczej.

Ja nie wiem jak to się dzieje, ale suczka o której pisałam wyżej, z "nie uzbrojonej" klatki jadła bez najmniejszych problemów natomiast do nastawionej nigdy nie weszła...

Link to comment
Share on other sites

7 minut temu, Marysia O. napisał:

Rozi z tego co wiem to często się tak robi, żeby pies przekonał się, że klatka "nie gryzie" tylko jest nowym, trochę dziwnym sposobem karmienia ;), nauczył się do niej wchodzić i dopiero wtedy nastawia się zapadnię. Najczęściej w nie nastawionej na łapanie klatce podłoga jest zupełnie płaska, natomiast po nastawianiu unosi się do góry taka płytka pełniąca rolę zapadni i wygląda to odrobinkę inaczej.

Ja nie wiem jak to się dzieje, ale suczka o której pisałam wyżej, z "nie uzbrojonej" klatki jadła bez najmniejszych problemów natomiast do nastawionej nigdy nie weszła...

Może właśnie dlatego, że klatka się zmieniła po uzbrojeniu. No ale ja w życiu nikogo nie łapałam, pytam tylko.

Link to comment
Share on other sites

5 minut temu, rozi napisał:

Może właśnie dlatego, że klatka się zmieniła po uzbrojeniu. No ale ja w życiu nikogo nie łapałam, pytam tylko.

Może, ja też tego nie wiem.

Jest jeszcze jeden aspekt, mianowicie gdyby Mortes zostawiła na noc uzbrojoną klatkę i Jędrek by się złapał to mogłoby to być niebezpieczne, bo wiadomo, że nie da rady jeździć i sprawdzać co piętnaście minut przez całą noc. A znowu raczej lepiej jej nie zabierać i nie stawiać od nowa za każdym razem jeśli jest taka możliwość.

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Marysia O. napisał:

Szkoda, że nie dotarłam tu wcześniej, bo doradzałabym rezygnację z zakupu klatki i przeznaczenie tej kasy na pomoc Jamora. Znam problem łapania takiego psa jak Jędrek z autopsji i to nawet w podobnych warunkach (z tym, że w moim przypadku była to malutka sunia ;)) i pomimo stosowania przeróżnych metod od klatki po pomoc lokalnego hycla, i choć suczka przybiegała do mnie na gwizd i z bezpiecznej odległości cieszyła się do przyniesionego jedzenia, nie byłam w stanie jej złapać. Natomiast Jamor zrobił w trzy godziny to, czego ja nie byłam wstanie przez ponad pół roku ;) Ma on swoje sposoby i przede wszystkim naprawdę ogromne doświadczenie.

Ale skoro klatka już jest to z całej siły trzymam kciuki, żeby Jędrek się przełamał i do niej wszedł. Miejmy nadzieję, ze głód okaże się silniejszy niż strach i w końcu się uda. Psiuniu zaufaj Mortes, daj sobie pomóc!

A mnie się nie raz udało złapać psa na klatkę pułapkę . Kiedyś musiała tydzień stać klatka w polach zanim weszła do niej dzika sunia . Potem z Krzysiem wiele razy pomagaliśmy łapać psy u Słodkokwaśnej i prawie zawsze na klatkę . Nawet u nas w Białogonkowie mamy taka większą kocią na którą Krzysiu próbuje złapać kota z drutem na szyi . Klatka ciągle stoi , kot nie złapany ale małych psów to juz tam mieliśmy kilka ;)

Co do Jamora to mam mieszane odczucia . U nas w Kielcach znajoma poprosiła go o przyjazd i złapanie bardzo wycofanej suczki Lamisi którą nasze schronisko wyadoptowało do osoby bez doświadczena z takimi psami . Sunia oczywiście uciekła z tego domu i ponad miesiąc nie udawało się ja złapać . Przyjechał Jamor , suni nie złapał a kasę wziął .... i to nie małą , chyba 350 zł . Za ok tydzień udało się sunię zapędzić   na zamknięty teren i ja złapać .

Oczywiście jak jeszcze przez jakiś czas Jędruś nie wejdzie do klatki to zadzwonię zapytać Jamora jakie widzi szanse dla takiego psa na takim terenie

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, rozi napisał:

Ja tylko nie rozumiem, czemu zabrałaś "zasuwę", przecież on się na tym nie zna, jak ma wejść, to wejdzie, a nie wiadomo czy wejdzie dwa razy, bo może za pierwszym klatka się gibnie, czy co, i go wystraszy. Ta zasuwa jakoś utrudnia wejście?

To chodzi o ilośc jedzenia i sposób jego " zamontowania" Zabierając zasuwę i dosłownie zawalając klatkę jedzeniem chciałam skusić Jędrusia różnorodnością i intensywnością zapachów już od początku klatki a nawet przed nią . Jędruś musi zobaczyć że w klatce , nawet na końcu jest pyszne jedzonko . Gdy zastawia się zasuwę to jedzenie ( szczególnie przy wielkich klatkach) trzeba przywiązać na końcu klatki . A wiadomo wiele na sznurku nie uwiąże się :(  Do klatki i na początku tylko kilka kęsków się wrzuca.

 

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, Marysia O. napisał:

Może, ja też tego nie wiem.

Jest jeszcze jeden aspekt, mianowicie gdyby Mortes zostawiła na noc uzbrojoną klatkę i Jędrek by się złapał to mogłoby to być niebezpieczne, bo wiadomo, że nie da rady jeździć i sprawdzać co piętnaście minut przez całą noc. A znowu raczej lepiej jej nie zabierać i nie stawiać od nowa za każdym razem jeśli jest taka możliwość.

Marysiu jak nastawiam zasuwę to jeżdże w nocy sprawdzać :) tak mniej więcej co 2-3 godziny

Link to comment
Share on other sites

3 godziny temu, cavalliaa napisał:

A może spróbować obłożyć/zakamuflować klatkę gałęziami lub liściami (jeżeli takowe jeszcze gdzieś leżą :( )? Zwłaszcza po bokach i np w środku a na to jedzenie, może wtedy nie będzie mu się tak rzucała w oczy i będzie mu łatwiej wejść. Chociaż jak mówisz, że boi się zamkniętych przestrzeni... ale wszystkiego warto próbować :)

Cavalliaa w środku nie wiem czy widać na zdjęciu nasypałam liści i mchu. Spróbuję jutro tak jak radzisz tylko nie wiem czy takiej wielkiej konstrukcji sie nie wystraszy :(

Link to comment
Share on other sites

12 godzin temu, Mortes napisał:

 

Co do Jamora to mam mieszane odczucia . U nas w Kielcach znajoma poprosiła go o przyjazd i złapanie bardzo wycofanej suczki Lamisi którą nasze schronisko wyadoptowało do osoby bez doświadczena z takimi psami . Sunia oczywiście uciekła z tego domu i ponad miesiąc nie udawało się ja złapać . Przyjechał Jamor , suni nie złapał a kasę wziął .... i to nie małą , chyba 350 zł .

Ja do Jamora niestety mam niechęć po tym, jak zgubił psa który u niego był i którego wspierałam. Dlatego wolę dołożyć sie do klatki czy ewentualnych późniejszych badań psa  niż do jego pomocy. przykro mi

Link to comment
Share on other sites

Wiecie co , nie znam Jamora. Mam trochę inne zdanie na temat zdarzeń jakie tu przytoczyłyście. Nie ma w życiu sytuacji zero jedynkowych. Każdemu może się zdarzyć wpadka. Pomyłek nie robi ten, który niczego nie robi.

Nie wiem jak daleko miał Jamor do miejsca łapania psa i ile czasu poświęcił. Z tego co wiem , to za akcje udane jest dużo większy koszt. Może policzył za dojazd i czas.

Poza tym   trzeba by się zorientować ile miał akcji udanych , a ile nie i dopiero tak zdecydowanie go oceniać.

Link to comment
Share on other sites

Ciociu Poker a w którym to miejscu " tak zdecydowanie" go oceniłam ??? Napisałam że mam mieszane odczucia . Nie znam tego Pana osobiście . Napisałam tylko to co wiem od znajomej .

Olena jak widzę też napisała ze swojego doświadczenia  i Marysia opisała swoje .

Zresztą nie ma o czym mówić . Zadłużyłam się na klatkę i absolutnie nie mam pieniędzy na interwencje Jamora , czy to udaną czy nie . Mogę zadzwonić do niego i zapytać o jakąs radę

Link to comment
Share on other sites

15 godzin temu, Mortes napisał:

A mnie się nie raz udało złapać psa na klatkę pułapkę . Kiedyś musiała tydzień stać klatka w polach zanim weszła do niej dzika sunia . Potem z Krzysiem wiele razy pomagaliśmy łapać psy u Słodkokwaśnej i prawie zawsze na klatkę . Nawet u nas w Białogonkowie mamy taka większą kocią na którą Krzysiu próbuje złapać kota z drutem na szyi . Klatka ciągle stoi , kot nie złapany ale małych psów to juz tam mieliśmy kilka ;)

[...]

A widzisz, czyli diametralnie inne doświadczenia od moich. Ja mam to doświadczenie dużo mniejsze, więc miejmy nadzieję, że Jędrek okaże się kolejnym przypadkiem, który zapiszesz po stronie akcji udanych :)

15 godzin temu, Mortes napisał:

Marysiu jak nastawiam zasuwę to jeżdże w nocy sprawdzać :) tak mniej więcej co 2-3 godziny

Domyślam się, że jeśli zasuwa jest nastawiona to jeździsz, ale trudno wymagać, żebyś jeździła tak bez przerwy przez nie wiadomo ile czasu, więc możliwość odbezpieczenia klatki jest w takim przypadku wygodna i dużo bezpieczniejsza niż gdybyś musiała zostawić ją nastawioną :)

15 godzin temu, Mortes napisał:

[...]

Co do Jamora to mam mieszane odczucia . U nas w Kielcach znajoma poprosiła go o przyjazd i złapanie bardzo wycofanej suczki Lamisi którą nasze schronisko wyadoptowało do osoby bez doświadczena z takimi psami . Sunia oczywiście uciekła z tego domu i ponad miesiąc nie udawało się ja złapać . Przyjechał Jamor , suni nie złapał a kasę wziął .... i to nie małą , chyba 350 zł . Za ok tydzień udało się sunię zapędzić   na zamknięty teren i ja złapać .

Oczywiście jak jeszcze przez jakiś czas Jędruś nie wejdzie do klatki to zadzwonię zapytać Jamora jakie widzi szanse dla takiego psa na takim terenie

2 godziny temu, Olena84 napisał:

Ja do Jamora niestety mam niechęć po tym, jak zgubił psa który u niego był i którego wspierałam. Dlatego wolę dołożyć sie do klatki czy ewentualnych późniejszych badań psa  niż do jego pomocy. przykro mi

Rozumiem, nie mam zamiaru nikogo na siłę namawiać. Ja mam bardzo pozytywne doświadczenia, dlatego o tym napisałam.

A jeśli chodzi o to, że znajoma musiała zapłacić, chociaż pies nie został złapany, to Jamor zastrzega sobie, że nawet jeśli "akcja" się nie uda trzeba pokryć koszty dojazdu. Taka informacja była na jego stronie internetowej, razem ze stawką za kilometr (nie wiem czy nadal jest). Ja o tym wiedziałam prosząc go o pomoc i brałam to pod uwagę (m.in. dlatego dość długo się wahałam czy się na to decydować), może znajoma się nie dogadała i nie miała świadomości, że ma on takie zasady.

A jedzenie w klatce nadal nie ruszone?

Link to comment
Share on other sites

2 godziny temu, ania75 napisał:

A je wierzę, że w końcu zgłodnieje na tyle, że pokona strach i da się złapać - teraz trzeba się skupić na spłaceniu klatki i dofinansowanie smakołyków dla Jędrusia bo to też przecież na drzewie nie rośnie 

Niestety zrzutka pl na klatkę  się nie wiedzie :(  a Jędrusiowe przysmaki faktycznie nie rosną na drzewie :(

 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...