Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Sziroka strana maja radnaja,
mnoga w niej liesow, poliej i riek,

ja drugoj takoj strany nie znaju,
gdie tak wolno dyszyt' cziełowiek

 

Wolne dyszenie, czasami oznacza swobodny oddech - chociaż niekoniecznie w czasach obowiżzywania tej pieśni tak było ;)

Link to comment
Share on other sites

No tak Konfirmie kochany! O swobodny oddech mi właśnie chodzi! Mam nadzieję, że w "Męcydusy" mi go nie zabraknie i nie dołączę, do dyszących bab.

A harmonogram jest taki: 8 czerwca pan dekarz wchodzi na dach. Nie wiem, ile mu to zajmie, ale tam nie ma zbyt skomplikowanej roboty, poza zdjęciem eternitu. Jak już to paskudztwo zniknie, to trzeba położyć folię i blacho dachówkę. Dach jest mocno spadzisty, zupełnie prosty bez żadnych udziwnień i niepotrzebnych komplikacji.

Pan Szymon zamierza "przewieźć" teściów do nowego domu (albo tuż pod Makowem, albo wręcz w samym mieście)jak najprędzej. Będzie to robił przyczepką, to też potrwa kilka dni, jako że on jednak jest mężczyzną pracującym, a nie emeryckim.

W związku z powyższym spodziewam się, że moja przeprowadzka nastąpi gdzieś w połowie lub pod koniec lipca (biorąc margines na nieprzewidziane zdarzenia np. zepsucie się transportu. Tfu, tfu, odpukać.) Dajcie mi kilka dni na zaaklimatyzowanie się i zorientowanie w otoczeniu i ZAPRASZAM SERDECZNIE!

Nutusiu, Ty to będziesz miała zdecydowanie większy kawałek do przebycia. Mam nadzieję, że to Cię nie zniechęci do podróży. Rozumiem, że dla Ciebie, MarysiO i dla Malagosa w grę wchodzą tylko weekendy, czy tak? A Ty Mazowszanko będziesz już w swoich posiadłościach dwojga imion, czy będziesz musiała też tłuc się od samej stolicy?

 

A wracając do tych ochojników - to to siedzi w środku tego czerwonego? I nie ma żadnych wrogów naturalnych, tak jak mszyce - biedronki?

 

PS Pojechaliśmy dziś na jedną z ostatnich wycieczek nad jezioro Góra - tam też szaleństwo ptasiego świergotu. I pachnie jak w kwiaciarni.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli o mnie chodzi, mam urlop 2 pierwsze tygodnie sierpnia ;) A Marysia O. wakacje! :)

A jeśli chodzi o podróże, zniechęcają mnie do nich najskuteczniej moje zwierzaki :(, bo podróżować bardzo lubię, szczególnie za kierownicą ;)

Link to comment
Share on other sites

Spadzisty dach,ma kolosalna zaletę - śnieg z niego sam zjeżdża :). Z harmonogramu wynika, że będzie lato leśnych (nadrzecznych) bab dyszących(swobodnie :) ).

 

 Larwy ochojników  siedzą w środku i żerują. Ich wrogami(dorosłych osobników), są owady żywiące się mszycami - biedronki i dziubałkowate(rodzaj pluskwiaka), ale bez chemii - nie da rady :(

 

Teraz pięknie pachną rzepakowe pola. Pomi mieszkała wśród takich pól ......

Link to comment
Share on other sites

Chyba istotnie entomolodzy lubią obiekty swoich badań, bo nazwy wszelkiego robalego paskudztwa albo są czułe, jak te dziubałki, albo przynajmniej zabawne. Chociaż i we mnie nie wszystkie te kreatury wzbudzają takie obrzydzenie. Paskudne są na przykład motyle. Pewno będziecie zdziwione, jak mogę uważać, że taki cud przyrody jest paskudny. To się przyjrzyjcie w powiększeniu: włochate potwory! Brrr. Nie mówiąc już o mszycach, które nawet niepowiększone wywołują u mnie odruch wymiotny. A Wy, czego najbardziej nie znosicie?

Link to comment
Share on other sites

Kleszcze, to nie owady , a pajęczaki, ale też ich nie lubię. Razem z owadami i skorupiakami, należą do stawonogów.

Z nich wszystkich, to tylko skorupiaki jeszcze jakoś akceptuję ;). Owadów i pajęczaków - nie cierpię zbiorowo ;). Z owadów - tylko pszczoły lubię - szczególnie jak blisko mnie nie latają ;)

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie rzecz biorąc, wszystko, co ma więcej nóg niż 4 jest dość paskudne. Bez względu na to, czy to są pajęczaki czy owady, czy inna gadzina. Aha, jeszcze to, co nie ma nóg w ogóle też jest średnio przyjemne.

Link to comment
Share on other sites

Ogólnie rzecz biorąc, wszystko, co ma więcej nóg niż 4 jest dość paskudne. Bez względu na to, czy to są pajęczaki czy owady, czy inna gadzina. Aha, jeszcze to, co nie ma nóg w ogóle też jest średnio przyjemne.

to, co ma więcej nóg nie jest może milutkie, ale nie przeraża mnie tak, jak węże...

sprawdziłam - to się nazywa ofidofobia i ja to mam na pewno

 

za to czterołapy.... ech :) :) :)

Link to comment
Share on other sites

Wiadomo, że czterołapy są najlepsze :).

Węży się nie boję, myszy ani szczurów też nie,  ale w szczerej młodości o atak paniki mogła mnie przyprawić latająca duża ćma i każdy trochę większy pająk(mottefobia i arachnofobia). Chrabąszcze, w dzieciństwie "lubiłam" i łapałam, ale do dzisiaj ogromnie się boję latających latem ogromnych żuków , takich jak borodziej cieśla/próchnik  i dyląż garbarz. Niestety, latem na działce(leśna) czasami bywa ich sporo.....

Link to comment
Share on other sites

Ja przepraszam, ale znowu będzie o dzikach, bo to ważne. Otóż dziś rano pod płot podszedł biały, łaciaty dzik, na którego karku widniała paskudna, krwawa rana. Zadzwoniłam do pani wetki z pytaniem kogo mam o tym powiadomić, a ona na to, że nikt się tym nie zajmie i że najlepiej polać tę ranę Rivanolem (woda utleniona szczypie). Niestety nie mam w domu tego specyfiku, dałam więc biednemu dziku kilka niedojrzałych truskawek, pomidor i ryż z jarzynkami, którym psy wzgardziły. Skonsumował wszystko wielce zadowolony, dlatego sądzę, że ta rana go nie bolała. Była dosyć powierzchowna, choć niemała. Psy zdemolowały mi rabatkę, no ale trudno, żal mi było zwierza. Poszedł. Za 10 minut pojawia się dzik brązowy .... z identyczną raną na karku! Temu nic jeść nie dałam, bo uciekł na mój widok (biały jest bardzo oswojony). Zastanawiam się skąd te rany. Ponieważ pogłowie dzików nagle w okolicy bardzo się zmniejszyło, podejrzewam, że je odłowiono, a te się wyrwały i uciekły, rozcinając sobie skórę przy okazji. Albo przeciskały się pod czymś i pokaleczyły. Bo walczyć raczej nie walczyły, żaden z nich nie ma kłów, jeszcze są chyba na to za młode.

Zadziwiła mnie również druga sprawa: one się muszą porozumiewać w jakiś sposób, bo skąd ten drugi wiedział, że dają jeść? Nie robiłam już tego od dobrych 2 lat, poza tym pora była dość poranna.

 

A jeśli chodzi o węże - zrobiono mi kiedyś zdjęcie z ważącym 30 kg pytonem zawieszonym na szyi. Ku mojemu zdumieniu był bardzo przyjemny w dotyku, jak chłodny jedwab. Wcale nie oślizgły.

Link to comment
Share on other sites

Węże nie są oślizgłe, bo to gady. Śliskie są płazy(żaby, ropuchy, salamandry, traszki). rivanol(w tabletkach), warto mieć w domu - nie tylko dla dzików. Biednych, poranionych  dzików mi żal - rana pewnie boląca, ale jeść im i tak się chce, a nikt (oprócz Ciebie), nie przejmie się ich losem. Bo dzik jest groźny, dzik jest zły, niszczy uprawy, nadmiernie się rozmnożył , przenosi afrykański pomór świń i w ogóle - jest be :(

Link to comment
Share on other sites

No, na szczęście nie ja jedna przejmuję się tutaj losem dzików, niektórzy sąsiedzi też im czasem coś rzucą na ząb. Oficjalnie to grozi jakimś monstrualnym mandatem, jak niemal wszystko u nas. Zgadzam się, że to jest problem, kiedy tak się mnożą (u nas przybywało ich średnio 20 w roku, ale teraz są tylko te dwa ranne, stąd wnioskuję, że odbyła się jakaś akcja odławiania, a tym dwóm udało się uciec), ale z naszej wsi widać, że jakoś można ułożyć współistnienie człowieka i dzika. Moje psy i ja ich nie zaczepiamy, to i one nic do nas nie mają. Uważamy tylko, żeby nie zapędzić ich w sytuację bez wyjścia, żeby nie zaatakowały ze strachu. Wszystko daje się załatwić kiedy z żadnej strony nie ma złej woli. To się odnosi również do stosunków międzyludzkich. Amen.

Link to comment
Share on other sites

Problemy z dzikami ludzie poniekąd sami na siebie ściągnęli. Dziki powinny żyć w lesie (akurat w naszych okolicach mają lasów pod dostatkiem). A podchodzą do siedzib ludzkich, bo wiedzą, że znajdą tam jedzenie. A dla gawiedzi są atrakcją - dzieci rzucają chlebek dzikom przy poklasku rodziców, zachwyconych, że dziecko widzi dzika z bliska!

A atakują nie tylko, gdy czują zagrożenie. Kasi Tatę i psa dzik zaatakował sam z siebie, a stado żyjące w Nowym Dworze (mieście, bądź co bądź), liczyło dobrze ponad 20 sztuk!... Mając wokół tyle terenów, gdzie mogłyby żyć zgodnie z naturą, poszły jednak na łatwiznę.

Link to comment
Share on other sites

Problemy z dzikami ludzie poniekąd sami na siebie ściągnęli. Dziki powinny żyć w lesie (akurat w naszych okolicach mają lasów pod dostatkiem). A podchodzą do siedzib ludzkich, bo wiedzą, że znajdą tam jedzenie. A dla gawiedzi są atrakcją - dzieci rzucają chlebek dzikom przy poklasku rodziców, zachwyconych, że dziecko widzi dzika z bliska!

A atakują nie tylko, gdy czują zagrożenie. Kasi Tatę i psa dzik zaatakował sam z siebie, a stado żyjące w Nowym Dworze (mieście, bądź co bądź), liczyło dobrze ponad 20 sztuk!... Mając wokół tyle terenów, gdzie mogłyby żyć zgodnie z naturą, poszły jednak na łatwiznę.

Cały świat, jak może, idzie na łatwiznę, zauważ. Karmienie dzików też jest swego rodzaju łatwizną, bo człowiek ma poczucie, że ulitował się nad biednym zwierzątkiem (przynajmniej ja to czułam, dając rannemu świńtuchowi pomidor), czyli poprawia sobie samopoczucie i samoocenę. "Taka jestem dobra!" Jak widzisz, nie robię sobie złudzeń co do mojej motywacji, po prostu nie byłam w stanie zapanować nad współczuciem dla zwierza i poczuciem winy, że jest ranny przez ludzi, czyli poniekąd i mnie.

 

A upierdliwych much domowych nie lubię w ogóle, nie tylko na moim nosie o którejkolwiek godzinie.

Link to comment
Share on other sites

Ja wiem, co to znaczy "trudna uroda", bo mam znajomą, która klasyfikuje psy na ładne i brzydkie. Dla mnie wszystkie są śliczne, nawet te powszechnie uważane za najbrzydsze. A Misiunia rzeczywiście hipnotyzuje uważnym spojrzeniem. Oj, nie odważyłabym się przy takim sędzim zrobić jakiegoś głupstwa! Trzymam kciuki za szybką adopcję.

 

Ojoj! Pisałam to na wątku Msis, a pojawiło się u Szerloka! Dziw nad dziwy.

 

Moje psy w wielkim napięciu nerwowym, bo zaczęłam się "wygrużać", czyli wyrzucać i wydawać rzeczy mi niepotrzebne, jako że dach się będzie lada moment robił i trzeba powoli się przygotowywać do przeprowadzki. Dziunia biedaczka nie wie, w który kąt się schować. Ona nienawidzi przestawiania mebli i żadnych takich szuru-buru.

Link to comment
Share on other sites

Spodziewam się na początku sierpnia zaprosić Was na parapetówę. Dziś idę załatwiać papiery w swojej gminie (wypis z księgi wieczystej itd. itp), sądzie i geodezji. Jest tego od groma i ciut ciut, pan notariusz powiedział, że powinno mi to zająć tydzień.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...