Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Ja bardzo lubię wszelkie językowe "wybryki" i anomalie, tym bardziej, że jak wynika z historii, często stają się po jakimś czasie obowiązującą normą, wbrew protestom i gromom rzucanym przez, jak to nazywa mój siostrzeniec, "gramatycznych nazistów" (to niby  ja, bo strasznie się zżymam, kiedy słyszę tzw. "brzydkie wyrazy" i np. "poszłem", "podaj mi tego pilota  lub laptopa" itp.). Podobno słowo "kobieta" oznaczało kiedyś osobę płci żeńskiej niezbyt ciężkich obyczajów. Chociaż rozumiem, że język się rozwija i to na ogół w coraz mniej wyrafinowaną stronę, jakoś trudno mi zaakceptować niektóre obowiązujące już teraz formy.

Wracając do naszych baranów, czyli do Szerloka. Jest na mnie ciężko obrażony za te wizyty u lekarza. Wbrew twierdzeniom pani weterynarz, która twierdzi, że psy bardzo chętnie zjadają te tabletki, nie chciał za żadne skarby jej zjeść. Wziął ją w końcu do pyska, wyszedł do ogródka i ostentacyjnie wypluł w kupę suchych gałęzi. Wmusiłam mu ją koniec końców, ale zdrowo się musiałam nabłagać i nagimnastykować. Przy okazji dowiedziałam się, że mam 30 kg psa Szerloka i 20 kg psicy Dziuni. Kajtuś też pewno coś koło tego, tak na oko sądząc. Czyli ogólnie mogę się pochwalić posiadaniem 70 kg psów. Nieźle, co?

Link to comment
Share on other sites

Wiesz, ja tak sobie myślę, że plucie w suche gałęzie było wyrazem jego obrażenia na mnie za te wizyty. Dałam mu tę tabletkę zaraz po powrocie do domu, kiedy on był jeszcze cały zbulwersowany pchaniem mu termometru do pupy, kłuciem w kark i obmacywaniem brzucha. Pewno gdybym mu to dała trochę później, kiedy już by trochę ochłonął, zjadłby to ze smakiem, bo druga połówka poszła wyraźnie lepiej, czyli smak to miało niezły. Inna rzecz, że jak coś nieznane, znaczy niejadalne.

Link to comment
Share on other sites

Jakby nie chciała zjeść, to przełam na pół, wtedy bardziej pachnie. Powinno być dobrze. Trzymam kciuki. A Szerlok nadal jakiś niewyraźny. Bardzo dużo śpi, w ogóle nie biega, tylko chodzi noga za nogą. To musiały być wyjątkowo zjadliwe pajęczaki, bo w zeszłym roku szybciej wrócił do formy. Kupię mu hepatil albo esseliv. Co lepsze dla psa?

Link to comment
Share on other sites

Blis tez długo była niewyraźna. Essentiale=esseliv. myslałam, że jej nie służy, ale teraz jest OK, wiec daje nadal. Daję jej jeszcze spirulinę(3 tab dziennie i Biofer folic - 1 tab. B compositum - 1 tab. No i dostaje tab.  witaminowe od lekarza Vita pet - 1 dziennie. Będzie dobrze, tyle, ze to długo trwa :(

Link to comment
Share on other sites

Trochę mnie pocieszasz, bo Szerlok nadal bardzo niewyraźny. Też zaczęłam mu dawać Esseliv Duo (pani aptekarka twierdzi, że wszystkie te na wątrobę są podobne do siebie), ale po 2 tabletkach trudno spodziewać się jakiejś zasadniczej zmiany. Jest lepiej - dzisiaj już szukał Łatka, z którym gania się wzdłuż płotu. Niestety Łatek zamknięty, bo jego pani odwoziła córkę do szkoły, a więc brama była otwarta, ale to nawet i dobrze, bo Szerloczka nie wolno przemęczać. Usiłowałam dać Esseliv także Dziuni, która tez z brzuszkiem trochę na bakier, szkoda, że nie widziałaś, jak sprytnie zjadła mięsko i wypluła tabletkę! Cwana gapa.

Link to comment
Share on other sites

Niestety, nie mogłam wysłuchać, bo nie mam klucza do kłódki, która zamyka furtkę. Szerlok odszedł bez oporów, bo już w zasadzie wie, że to nie ja jestem odźwierna Diany. Jej państwo byli w pracy, a dziś rano chyba jeszcze spali. Nie miałam odwagi tam podejść, żeby ich nie obudzić, w końcu cały tydzień wstają skoro świt, niech chociaż w święto sobie pośpią. A Diana jak nas widzi, podbiega do drzwi na taras i z całej siły wali łapą w szybę, żeby ją wypuścić za płot. Czyli nie stwarza warunków do spania.

Jak tam Bliss po podaniu braweranu (hi,hi, hi - czy to ta sama firma produkuje oba leki?)? Dziś znalazłam na Szerloku wczepionego zdechłego i zasuszonego kleszcza. Czyli lek działa.  Szerlok już chyba wydobrzał, lata jak przedtem, wita się ze mną radośnie (tego mi najbardziej brakowało w jego "chorej" wersji), myślałam, że pojedziemy nad jezioro, ale się zachmurza i pewno będzie albo padać,  albo wręcz się burzyć. Czyli znowu będę musiała zająć się próbami zapanowania nad entropią (przypominam - jest to miara stopnia nieuporządkowania układu), czyli sprzątaniem. Czasem mam wrażenie, że przedmioty martwe mają swoje, bardzo aktywne, życie. Co o tym sądzicie?

Link to comment
Share on other sites

O przepraszam! Ostatnio rzeczywiście się nie odzywałam, ale mam gości, a na dodatek jestem w rozjazdach, bo oglądam różne domki (w poniedziałek jadę do Dyszobaby! Dziś natomiast do Ślężan). Szerlok już znacznie lepiej, ale nadal osowiały. Przestałam mu dawać lek na wątrobę, bo zaczął żreć, a nie jeść! Wyżera jedzenie pozostałym psom i włazi na szafkę kuchenną, na której stoi jedzenie Mimi. Zrobił się gruby i nadal jest nienażarty. Muszę go odrobaczyć, podejrzewam, że ma tasiemca. Tylko mi nie mówcie, że nie byłby wtedy gruby - mój pierwszy w życiu pies miał ewidentnego tasiemca (wyłaziły z niego poszczególne człony), a był okrągły jak baryłka. Oczywiście trzeba będzie poczęstować i pozostałe towarzystwo. Już się cieszę. Zwłaszcza z perspektywy zaaplikowania leku Kajtusioowi, który od kiedy nie widzi i nie słyszy zrobił się szczególnie drażliwy na punkcie własnej fizycznej osoby. A co u Was, moje drogie makowianki i nie tylko? Jakoś wszyscy bardzo zajęci, bo nikt się nie wpisuje.

Link to comment
Share on other sites

"Ledwodyszobaba", jak nazwała tę miejscowość moja psiapsióła, też mi się podoba. I to także ze względów, o których wspomina Malagos i Konfirm31. Ślężany okazały się maciupeństwem nie do zaakceptowania. Zastanawiam się jak ludzie mierzą te swoje :włości". Sama okolica bardzo ładna, blisko do Grazyny49 (która całkiem gdzieś zanikła. Hej, hej! Jesteś tam?), pani sprzedająca i ewentualna sąsiadka wesoła, miła, pozytywnie nastawiona do świata, uwielbia psy (ma dwa) - wszystko byłoby super, gdyby nie te maleńkie rozmiary domku. W jednym pokoiku mieściła się tylko... toaletka (taka szafka z lustrem, jakby kto nie wiedział). Drugi był nieco większy, ale miał tylko jedno małe okno, panował więc w nim półmrok, mimo, że na zewnątrz słońce aż oślepiało. Nie ma letko. Trzeba szukać dalej. Bardzo bym chciała, żeby Dyszobaba się sprawdziła, bo uliczka, przy której stoi dom jest po prostu urocza!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...