Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Ja też pięknie dziękuję za życzenia.

Oczywiście nie zawsze jest różowo o czym świadczy fakt mojego drugiego już małżeństwa.

Ja jednak chyba do stadnych zwierząt należę i nie za bardzo wyobrażam sobie życie w pojedynkę.

Chociaż..........życie jakie od 15 lat prowadzę jest takie pół na pół.

Częściej jestem sama niż z "panem mężem"

Link to comment
Share on other sites

"z upływem czasu, coraz łatwiej jest się dogadać"... No, nie wiem. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika coś innego, ale to może moja wina Ale jeśli to, co napisałaś, jest Twoim udziałem, to tylko zazdrościć!

Link to comment
Share on other sites

Jak tam wichura, nie narobiła Wam szkód? Moja siostra na Broniewskiego nie ma od wieczora wody, a Agnieszka zadzwoniła dziś rano, ze lekcje w szkole odwołane, bo awaria (ul. Spokojna) - u nas na wsi nawet prąd jest, i woda. Za to Tomek był w gospodarstwie, gdzie świerk zwalił się na druty wysokiego napięcia, dwa się zerwały, nastąpiło jakieś sprzężenie i 5 krów w oborze padło!

Link to comment
Share on other sites

U nas wichura była jakaś spokojna. A mój domek stoi w dołku (niedużym, ale zawsze) tak więc wiatr hula mi nad dachem, na szczęście. Tylko suche brzozowe gałązki leżą wszędzie. Ale to dobrze - to najlepsza rozpałka, jaką znam! Chociaż w taką wilgotną i wietrzną pogodę trudno w kominku rozpalić.

Zwierzaki trochę się niepokoiły huczeniem wiatru, ale one na szczęście są mało bojące nawet w Sylwestra.Tylko spacery niezbyt przyjemne, kiedy tak przewiewa człowieka na wylot.

Link to comment
Share on other sites

No, Kochane! Melduję, że skończyłam tłumaczenie i służę swoją skromną osobą oraz pandzią do przewożenia różnych mniej i bardziej nieszczęśliwych istot ku nowemu, szczęśliwemu życiu. Co prawda wolałabym tylko na terenie województrwa mazowieckiego, ale jeśli będzie taka konieczność, pojadę i dalej! No i jeśli tylko macie pomysł, jakbym w ogóle mogła się włączyć w Wasze działania, to bardzo proszę o mnie pamiętać. A na razie idę spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Dobranoc!

Link to comment
Share on other sites

Grażynko! Twoje zielononóżki mają konkurencję. ALe od początku: babcia synowej mojej przyjaciółki (to brzmi trochę skomplikowanie, ale w gruncie rzeczy jest bardzo proste) ma kurę. Jedną. Ukochaną. Przez nią do tej pory nie widziała swojego prawnuka, bo nie może ptaka zostawić samego (jak jak ją rozumiem!), a mieszka pod Skierniewicami. Otóż ta kura, niemłoda już przecież, która nigdy, przenigdy nie niosła się zimą, ZNIOSŁA JAJKO! A ja kilka dni temu słyszałam przelatujące mi nad głową gęsi. Wszystko to by wskazywało, że wiosna tej zimy zawita szybko. Ja tam nie mam nic przeciwko. Wcale mi nie jest nieprzyjemnie chodzić na spacery z gdziną bez czapki, szala i rękawiczek. Czego i Wam życzę.

Link to comment
Share on other sites

No, Kochane! Melduję, że skończyłam tłumaczenie i służę swoją skromną osobą oraz pandzią do przewożenia różnych mniej i bardziej nieszczęśliwych istot ku nowemu, szczęśliwemu życiu. Co prawda wolałabym tylko na terenie województrwa mazowieckiego, ale jeśli będzie taka konieczność, pojadę i dalej! No i jeśli tylko macie pomysł, jakbym w ogóle mogła się włączyć w Wasze działania, to bardzo proszę o mnie pamiętać. A na razie idę spać z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. Dobranoc!

 

Co do kurek to moje zielononóżki znowu strajkują.

No ale one też już leciwe tyle tylko że mają u mnie dożywocie.

Link to comment
Share on other sites

Kocham zielononóżki, bo bardzo czekam na wiosnę, a jeszcze bardziej na lato :) Irenko, jeśli chcesz się wybrać na wycieczkę dogoznawczą w najbliższą niedzielę, zapraszamy z nami na akcję przewozu psów z Radys z Marek do hoteliku pod Skierniewicami - mamy miejsce w samochodzie i chętnie przygarniemy rączki do uspokajania jednej psiej sztuki w czasie jazdy ;)

Link to comment
Share on other sites

U mnie  w pobliżu mojej działki, jest ekologiczne gospodarstwo, w którym hodują zielononóżki i sprzedają  ich jajka. To spory teren, przykryty ogromną wolierą i tam te kurki sobie chodzą, grzebią, podfruwają. Rosną też tam zarośla, a nawet - drzewa. Kurki same wychodzą z kurnika(przerobionego z dawnej obory). Jak jesteśmy na działce, to jeździmy tam po jajka :).

Link to comment
Share on other sites

Kocham zielononóżki, bo bardzo czekam na wiosnę, a jeszcze bardziej na lato :) Irenko, jeśli chcesz się wybrać na wycieczkę dogoznawczą w najbliższą niedzielę, zapraszamy z nami na akcję przewozu psów z Radys z Marek do hoteliku pod Skierniewicami - mamy miejsce w samochodzie i chętnie przygarniemy rączki do uspokajania jednej psiej sztuki w czasie jazdy ;)

Ubiegłaś mnie Nutusiu.Też miałam o tym napisać :)

Link to comment
Share on other sites

Kocham zielononóżki, bo bardzo czekam na wiosnę, a jeszcze bardziej na lato :) Irenko, jeśli chcesz się wybrać na wycieczkę dogoznawczą w najbliższą niedzielę, zapraszamy z nami na akcję przewozu psów z Radys z Marek do hoteliku pod Skierniewicami - mamy miejsce w samochodzie i chętnie przygarniemy rączki do uspokajania jednej psiej sztuki w czasie jazdy ;)

 

Super! Gdzie mam się stawić i o której? Z wielką chęcią będę uspokajać psie sztuki w czasie podróży.
 

Link to comment
Share on other sites

Drogie pesymistki i niewiarki w psie umiejętności. Dziuniusia wychodzi przez klapkę!!! Sama się nauczyła. Mówiłam, że jak będzie odpowiednia motywacja, czyli dziki za płotem, to wyfrunie, nie tylko wyjdzie. I tak zrobiła!

Link to comment
Share on other sites

Uprzejmie proszę o radę. Znana Wam już Fredzia znowu urzęduje w moim ogródku. Szerlok lata z nią jak szalony, co i może fajnie, ale ja nie mam ochoty zajmować się na spacerach czwartym psem i to kompletnie niezydyscyplinowanym. Boję się, że wpadnie pod samochód, albo zrobi jakieś inne głupstwo. Obawiam się, że ktoś napuści znowu na mnie policję z jej powodu. Co robić? Właściciele wyraźnie w ogóle się nie przejmują - jak ktoś jest w domu, to Fredzia siedzi w domu, a jak nie - to lata gdzie popadnie, ostatnio w moim ogródku. Szkoda mi psiny, właściceli bym "opukała" własnoręcznie, a tak naprawdę to mam ich w nosie. Odgrażam się, że ją oddam do schroniska, ale przecież nie zrobię tego miłemu psu (zresztą żadnemu bym nie chciała). Macie jakiś pomysł, jak rozwiązać tę sprawę?

Link to comment
Share on other sites

Trudna sprawa.

Może by jednak pogadać z właścicielami.

"Domny"pies puszczony samopas to w/g prawa zagrożenie i w razie kolizji nie dość,że pies jest poszkodowany to właścicielowi grozi kara za niedopilnowanie.

Wczoraj oglądałam program jak to staruszkę mandatem ukarali,bo kura wpadła pod samochód a to już jest zagrożenie.

Link to comment
Share on other sites

Irenko, u mnie takie całymi stadami biegają :(. Widać u nas na wsiach i  w małych miasteczkach, obowiazują dwie skrajne opcje: pies jest na krótkim łańcuchu, lub lata luzem. Bo to tylko pies.....

 Gdybym miała być psem, to bym wolała latać luzem :(. Ale rozumiem, że stałe towarzystwo Fredzi, nie sprawia Ci zbytniej przyjemności :(. U nas takim wszędobylskim domnym inaczej, jest Spaniel. Też nas dzisiaj zaskoczył, jak zmierzaliśmy ze stadkiem (na smyczach) do garażu, żeby wywieźć psy do lasu ;). Bliss tak szarpnęła, jak ją zaszedł "od tyłu" - jak zwykle, pojawia się znikąd  - że TZ wręcz fruwał. W takich przypadkach, mała sunia jest bezpieczniejsza dla właściciela ;).

Link to comment
Share on other sites

Ja Fredzię lubię, bo to jest miły psiak i nie przeszkadzałaby mi, gdyby nie to, że a) przywiąże się i co ja zrobię z czwartym psem?, b) same widzicie, co policja ma w głowie, jak o zwierzęta chodzi! Historyjka z kurą po prostu mnie zbiła z nóg - przecież oni powinni do tej pani pójść, przeprosić i zapłacić za zabite zwierzę (no, zwierzątko!), a nie karać mandatem. No ale już Napoleon twierdził, że atak jest najlepszą obroną. A przed tą historyjką była mrożąca krew w żyłach opowieść o karaniu pieszych, którzy  łażą gdzie popadnie i z własnej winy tracą życie. Matko jedyna! Mojej siostrze w Albionie, gdy robiła prawko, w głowę kładli, że skoro pieszy przechodzi tam, gdzie przechodzi, to znaczy musi i kierowca ma uważać, żeby go nie rozjechać. Do rozpaczy doprowadza mnie to polskie nieustanne karanie (słyszałyście, że mandaty podskoczyły do 1500 zł?). Moim zdaniem, karząc za to, co się dopiero może zdarzyć, a nie za to, co się zdarzyło, odbiera się ludziom poczucie odpowiedzialności za własne czyny. Kiedy ktoś ciągle prowadzi za rączkę, po co się wysilać? Już to chyba mówiłam, ale w tej konwencji należałoby zamknąć wszystkich facetów, bo mogą zgwałcić, kierowców, bo mogą przejechać itp. itd. A ten język! Policja prowadzi wojnę z kierowcami, sądząc po słownictwie. A ja biedna, naiwna mróweczka myślałam, że policja jest po to, żeby pomagać!

Link to comment
Share on other sites

Jest 3.38. Nie mogę spać, przeglądam internet i trafiłam na taką oto wiadomość:

 

"W Secyminie nad Wisłą 12 stycznia znaleziono ludzką nogę. Śledztwo w tej sprawie prowadzono pod kątem zabójstwa, ale nastąpił nieoczekiwany zwrot. Okazało się, że znaleziona noga jest... protezą. Śledztwo zostanie umorzone."
 
Właściwie komentarz niepotrzebny. To utwierdza mnie w mojej opinii o policji. Przecież gdyby jakiś reżyser umieścil takie zdarzenie w komedii, powiedziano by, że przegina!
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...