malagos Posted November 29, 2014 Share Posted November 29, 2014 Uuuu, nie podpowiem, zupełny laik jestem. Ale żeby nie było, ze nie zajrzałam na wątek :kiss_2: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted November 29, 2014 Share Posted November 29, 2014 Też się nie znam. Ale, może coś takiego? http://www.dla-psa.com.pl/drzwiczki-dla-psa-cat-2.aspx Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted November 29, 2014 Share Posted November 29, 2014 Też się nie znam na tego rodzaju drzwiczkach :look3: Bardzo mi się podobają te różne z powyższego postu. Tylko ....może najpierw w jakiś sposób przetestować czy psiurki zechcą się nauczyć korzystać z wahadłowych drzwi? Wiesz czasami trudna sprawa. Ja w drugim pokoju zlikwidowałam okno i wstawiłam drzwi balkonowe/te na wprost bramy/. Tora bez problemu przez nie wchodziła i wychodziła. Rasti do tej pory nawet przy otwartych ,stoi jak przy ścianie i kroku nie da do przodu. Stojąc w otwartych drzwiach balkonowych ,leci do drzwi wejściowych żeby wyjść na zewnątrz :siara: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted November 29, 2014 Share Posted November 29, 2014 Jak to mówią - przyzwyczajenie drugą naturą, Grażynko ;) Nie mam pojęcia o jakimkolwiek montażu. Na wątku Białogonków jest masa mądralińskich, np. Shilomaniak - może do nich napisać :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted November 30, 2014 Author Share Posted November 30, 2014 Też się nie znam. Ale, może coś takiego? http://www.dla-psa.com.pl/drzwiczki-dla-psa-cat-2.aspx Ojojoj! Znowu nieporozumienie. Muszę się jaśniej wyrażać. Otóż ja już mam takie drzwiczki, przywiozła mi je siostra z Albionu. Problem polega na tym, że boję się je wstawić w drzwi wejściowe ze względu na chotomowskich chuliganów (poczytaj sobie o moich "przygodach" wcześniej na wątku), a drzwi od tarasu są całe przeszklone. Najprościej (?) byłoby wymienić dolną część na pełną i to jest właśnie ten problem, bo drzwi są zbudowane z zespolonych szyb, czyli nie da się ich po prostu rozkręcić. Trzeba wymyślić jakiś alternatywny sposób zamontowania tych drzwiczek. Stąd moje pytania. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted November 30, 2014 Share Posted November 30, 2014 No, to już przekracza moje mozliwości ;). Posiadania własnych chuliganów - współczuję:( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 1, 2014 Author Share Posted December 1, 2014 Nutusiu, wpłaciłam za ciasteczka. Napisałam do Ciebie, ale dopiero potem się zorientowałam, że to jest no-reply, więc raczej tego maila nie dostaniesz. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted December 1, 2014 Share Posted December 1, 2014 Bardzo dziękuję, Irenko. Potrzebny mi jeszcze Twój adres i nr telefonu, jeśli się zgadzasz na opcję "kurier" ;) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted December 1, 2014 Share Posted December 1, 2014 Irenko,rozmawiałam z mężem. Podobno w Castoramie są płyty wodoodporne grubości 1 cm podobne do drewna Ceny nie pamięta,bo dosyć dawno kupował. Wydaje mi się,że to jakiś mężczyzna powinien obejrzeć i coś tam na miejscu wymyślić. Po pierwsze czy da radę szybę z drzwi wymontować,żeby w to miejsce płytę włożyć. Mąż coś mi tłumaczył,że w środku pod plastikiem jest aluminiowa rama w drzwiach balkonowych. Więcej nic nie zrozumiałam. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 2, 2014 Author Share Posted December 2, 2014 1. Nutusiu, wysłałam Ci za pomocą dogomanii, mam nadzieję, że wiadomość do Ciebie dotrze, jako że nie jestem zbyt sprawną dogomaniaczką. 2. Grażynko, dzięki za zaangażowanie w mój "drzwiowy" problem. Tak sobie myślę, że jednak będę zmuszona zrobić to wejście w głównych drzwiach i mieć nadzieję, że wylatujący z niego Szerlok będzie wystarczająco straszny, żeby moi prywatni chuligani nie mieli śmiałości nic zmalować. 3. Teraz będzie naprawdę okropnie. Okazało się, że moja Mama ma nowotwór trzustki z przerzutami do wątroby w ostatnim stadium. Choroba rozwinęła się cichcem, bóle pojawiły się tak naprawdę jakieś 2 -3 tygodnie temu, jeszcze wtedy nie straszne, ale teraz już są silne. Potrzebna jest opieka paliatywna. Lekarz pierwszego kontaktu ODMÓWIŁ wypisania "kwitka", który upoważnia do skorzystania z pomocy hospicjów domowych, bo on by Mamę "podiagnozował, zrobił jej tomograf z kontrastem" itp. Informacja, że Mama ma blisko 92 lata i jest tak chora, że nie nadaje się do żadnego diagnozowania, a tym bardziej kontrastu, do niego nie przemawia. Według niego najlepiej oddać Mamę do szpitala, bo tam czeka ją godna śmierć (???!!!) A my właśnie tego nie chcemy, w tym postanowieniu wspiera nas gastrolog, u którego konsultowałyśmy wynik usg. Niestety zarówno on jak i lekarz, który robił owo usg to usługi prywatne. Czyli nie służą do niczego w kontaktach z NFZ-em.I nieważne, że wszyscy wypowiadają się bardzo pozytywnie o lekarzu, który to usg zrobił. Zrobił to prywatnie, a więc źle. A to, że na "państwowe" usg trzeba by czekać kilka miesięcy nie ma znaczenia I żebyście nie myślały, że hospicja "religijne" są tu lepsze. Ani ojcowie Mariani, ani hospicjum Św. Krzysztofa nie mogą (moim zdaniem nie chcą) tu pomóc - bez "kwitka" nikt Mamie nie ulży w cierpieniu. Jesteśmy niewolnikami niesprawnego systemu. A jak słyszę księży mówiących o miłosierdziu i miłości, to mi się nóż w kieszeni otwiera. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 Irenko, tak mi przykro... :( Co za kraj - absurd goni absurd - smoleńska mgła, brzoza, sfałszowane wyniki wyborów, tęcza na pl. Zbawiciela, minister Arłukowicz, diety na delegacje posłów, premier w Brukseli - i tylko CZŁOWIEKA i OBYWATELA tu brak :( Jest chyba tylko jedno wyjście - zmienić lekarza pierwszego KONFLIKTU! Mojej przyjaciółki mama była w hospicjum na Krakowskim Przedmieściu (adres chyba Bednarska). To było właściwe miejsce i właściwi ludzie dla tych ludzi, którzy tam oczekiwali pomocy. Kiedyś była tam dyrektorem znajoma mojej mamy - teraz nie mam pojęcia jak wygląda to miejsce, kto tam rządzi i jakie są szanse, by się tam znaleźć.. ps. PW doszło - dziękuję. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
wykrywka Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 Tak mi przykro z powodu choroby Twojej Mamy, że musiałam się odezwać, chociaż ... nie wiem co napisać :shake: . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 To tak jak i ja... Ogromnie Ci współczuję, Irenko! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 2, 2014 Author Share Posted December 2, 2014 Dziękuję bardzo za dobre słowa. Będziemy się starały zmienić lekarza ostatniego kontaktu (jakie jeszcze znacie nazwy tego zawodu, zajęcia czy jak to nazwać?) Na razie Mama dostaje Zaldiar co 6 godzin i to w tej chwili starcza, nie wiem, co będzie dalej, dlatego trzeba koniecznie dotrzeć do hospicjum domowego (nie chcemy Mamy nigdzie oddawać). Jesteśmy we trzy plus mój polski szwagier (bardziej zżyty z moją Mamą niż ze swoją) i moi siostrzeńcy, damy radę się nią zaopiekować w sensie fizycznym, potrzebne nam są tylko kroplówki i leki przeciwbólowe. W tym wszystkim moja Mam potwierdza moją opinię o niej - to najwspanialsza kobieta, jaką znam! Kiedy ją nie boli jest pogodna i uśmiechnięta, to ona nas pociesza, że kiedyś każdy musi odejść i żebyśmy się nie martwiły. Trzymajcie kciuki, żeby się udało wszystko załatwić tak jak trzeba. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 I ja przytulam. Kiedy brat TZ -a wymagał opieki paliatywnej, skierowanie do hospicjum wystawił na podstawie całości dokumentacji medycznej właśnie Jego lekarz pierwszego kontaktu. Nowy lekarz. Szwagier ostatni okres, spędził w Hospicjum Caritasu w Pułtusku. Też uważam, że należy szybko zmienić lekarza domowego Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 Irenko,współczuję Ci bardzo. Podobnie jak poprzedniczki polecała bym zmianę lekarza,lub udanie się na rozmowę do kierownika przychodni. Można jeszcze wziąć skierowanie do szpitala i tam sprawę przedstawić. Szpitale wcale nie biorą chętnie na oddział chorych zwłaszcza z nowotworem. Możesz też poprosić o skierowanie do przychodni leczenia bólu .W Warszawie jest kilka n,p. na Rembielińskiej,w szpitalu Czerniakowskim. Ci lekarze mają uprawnienia do wydawania recept na leki ,których zwykły internista, pierwszego kontaktu, wydać nie może. Wydaje mi się,że tam bez problemu dostaniesz skierowanie do domowego hospicjum. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Marysia R. Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 Ogromnie mi przykro. Przesyłam dużo ciepłych myśli. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 2, 2014 Author Share Posted December 2, 2014 Dziewczynki, pikanterii tej sprawie dodaje fakt, że lekarz pierwszego kontaktu jest jednocześnie kierownikiem przychodni! Dziękuję za sugestię przychodni leczenia bólu. O tym nie pomyślałyśmy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Grażyna49 Posted December 2, 2014 Share Posted December 2, 2014 Cieszę się ,że na coś się przydałam. A to ci pech nie dość,że" ostatniego kontaktu" to jeszcze kierownik. To macie sprawę utrudnioną ,no bo jak zmieniać z kierownika na pracownika? Wiesz,przychodnię też można zmienić,byle w tej samej kasie chorych. Nawet u siebie w przychodni możesz mamę leczyć /tak przykładowo/,tylko musisz się z jednej przychodni wyrejestrować a w drugiej zarejestrować. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
malagos Posted December 3, 2014 Share Posted December 3, 2014 Irenko, odporności życzę... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 3, 2014 Author Share Posted December 3, 2014 Wczoraj przyszła pani doktór z jakiegoś takiego ośrodka zajmującego się osobami starszymi i pacjentami nierokującymi (co za nazwa!) wchodzącego w skład grupy Medicover i też bardzo doradzała załatwienie tego papierka, bo oni mogą nam służyć pomocą tylko doraźnie, a nie na stałe. Nie dziwię się, jej wizyta kosztowała 295 zł! Potem przyszła pani pielęgniarka zrobiła Mamie kroplówkę, a dziś drugą (63 zł pierwsza godzina, .38 zł każda następna). Po kroplówce ciśnienie Mamie skoczyło do 217/97 i nie chciało za Boga spaść. Podobno zawsze przy odwodnieniu spada. Ale żeby potem tak rosło! Mama całkiem przytomna, pogodna, powiedziałabym że nawet w dobrym humorze: "Nie przypuszczałam, że umieranie to taka ciężka robota!" oznajmiła mi.Uwaga! Żartobliwie. No czy ona nie jest niesamowita? Lepiej wygląda, nawet dziś coś zjadła, a na kolację zażyczyła sobie jajko na miękko. Pani doktór mówi, żeby nie zmuszać jej do jedzenia, ale do picia tak. Na szczęście chce się jej pić. Wracając do papierka, chęć pomocy zgłosiła młoda pani prawnik, bezpośrednia sąsiadka mojej Mamy, której męża kiedyś bez skutku uczyłam francuskiego (świat jest naprawdę mały!). Jutro ma się okazać, na ile ta pomoc jest skuteczna. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted December 3, 2014 Share Posted December 3, 2014 W hospicjum stacjonarnym, też nie zmuszają do jedzenia, tylko nawadniają o ile pacjent sam nie przyjmuje płynów, lub przyjmuje ich zbyt mało). Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
irenas Posted December 3, 2014 Author Share Posted December 3, 2014 No tak, ale ta sama pani doktór stwierdziła, że bez jedzenia człowiek może przeżyć maksymalnie 3 tygodnie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
konfirm31 Posted December 3, 2014 Share Posted December 3, 2014 Choremu podaje się jedzenie, ale nie zmusza. Chory je to na co ma ochotę, tyle ile ma ochotę i kiedy ma ochotę. http://www.czytelniamedyczna.pl/4746,zywienie-dzieci-w-opiece-paliatywnej.html http://www.przeglad-urologiczny.pl/artykul.php?1064 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Nutusia Posted December 4, 2014 Share Posted December 4, 2014 Umieranie to ciężka robota - faktycznie Twoja Mama, Irenko jest niesamowita! :) Życie to też kawał ciężkiej orki. Pozostaje nam wierzyć, że po tamtej stronie czeka nas naprawdę zasłużony odpoczynek... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.