Jump to content
Dogomania

Szerlok pocieszyciel


Recommended Posts

Umieranie to ciężka robota - faktycznie Twoja Mama, Irenko jest niesamowita! :) Życie to też kawał ciężkiej orki. Pozostaje nam wierzyć, że po tamtej stronie czeka nas naprawdę zasłużony odpoczynek...

 

 

Irenko, Twoja Mama jest w tym wszystkim bardzo podobna do mojej, choć moja ( o prawie 20 lat mlodsza, 74-letnia) z nadczynnością ogromnie przerośniętej tarczycy nie chce walczyć.....

 

a służba zdrowia..... ech :( tu już słów brakuje, jednak te "procedury" obowiązujace ową "służbę" dyktuje twardo wszechwładny NFZ i to nie jest już od dawna służba zdrowia, tylko SŁUŻBA NFZ :(

dlatego hospicja pomóc nie mogą - NFZ sprawdza im każdy papierek, najmniejszy błąd lub brak papierka skutkuje ogromnymi karami  ( chory NFZ nie interesuje wogóle, dokumenty tylko)

Link to comment
Share on other sites

No tak, dzisiaj moje młodszej siostrze udało się wydębić ów mityczny papierek. Poszłyśmy w miejsce, gdzie załatwia się hospicjum domowe i okazało się, że skierowanie jest niepoprawne. Wypisane na druczku "pobyt stały w hospicjum", a nie "hospicjum domowe". Jeśli szef pani urzędniczki się nie zgodzi się  przekreślić "pobyt stały" i wpisać "hospicjum domowe", cała operetę trzeba będzie zacząć od nowa.

Moja angielska siostra twierdzi, że problem polega na tym, że my jako społeczeństwo nie szanujemy się nawzajem. Wygląda na to że ma rację. (nie dziwcie się, że on o nas już mówi "wy", w Anglii mieszka od 1974 czy 75 roku. Był czas zangliczeć).

Dzisiaj, jeżdżąc po mieście, natknęłam się na chudziutką babulinkę, która z laseczką przechodziła przez ulicę kroczek za kroczkiem, kompletnie nieświadoma otoczenia. I pomyślałam, że nie chcę dożyć do takiego stanu.

Lekarka, która uratowała mi życie tuż po urodzeniu (były problemy z moim przyjściem na świat) zaplanowała samobójstwo gdy skończy 60 lat. Co też uczyniła. Cały czas mnie to szokowało, ale im jestem starsza, tym sensowniejsze mi się to wydaje. 60 lat to trochę za wcześnie, ale żyć jako demencyjna staruszka...No nie!

Link to comment
Share on other sites

Z tym brakiem szacunku, empatii i.....innych ludzkich cech w naszym dzisiejszym społeczeństwie, to - jako osoba wiekowa, śmiem twierdzić, że kiedyś było z tym lepiej - widać, nie nadajemy się ani do kapitalizmu, ani do demokracji. 

Mnie z Warszawy wygnały właśnie takie zagubione staruszki/staruszkowie, w centrum miasta, czy na Ursynowie.....Z rozpaczą i pustką w oczach. Anonimowi. Tu, jeśli dożyję takiego stanu (oby nie!!), wiadomo będzie, kim jestem i gdzie mnie trzeba zaprowadzić.

W młodości ;) samobójstwo planowałam już po 30, uważając, że później już nic dobrego człowieka w życiu nie czeka. Potem - zmieniłam zdanie. Uważam, że żyć powinno się dotąd, dopóki życie ma więcej plusów, niż minusów.

A potem - powinna być możność skorzystania z eutanazji. Dla tych, którzy tak myślą. Może i u nas będzie to możliwe i....zdążę się załapać(jak na wcześniejszą emeryturę;))

Link to comment
Share on other sites

Bardzo trudne tematy...

Ja nigdy o samobójstwie nie myślałam, bo za bardzo kocham życie. Ale też nie wyobrażam sobie być więźniem we własnym ciele albo kulą u nogi nawet najbardziej kochających bliskich.

O zdziczeniu i odczłowieczeniu dzisiejszego świata, to już mi się nawet pisać nie chce.

 

Irenko - dobre myśli w kierunku Twoim i Twoich najbliższych przesyłam.

Link to comment
Share on other sites

Szef urzędniczki okazał się ludzkie panisko i wczoraj przyszedł lekarz z hospicjum domowego na pierwszą wizytę. No, choć raz złego słowa nie mogę powiedzieć. Wizyta była długa, szczegółowa, dał nam dużo praktycznych rad, a przy tym wszystkim był bardzo miły i ciepły. Czyli to się pokrywa z większością znanych mi opinii na temat ludzi pracujących w hospicjach domowych (ze stacjonarnymi nigdy nie miałam do czynienia. Tak trzymać!) Będziemy też miały pielęgniarkę, która będzie robiła kroplówki, jeśli nie uda nam się zmusić Mamy do wypijania co najmniej 1 litra dziennie. Mama słabiutka i obolała, nie od swojej głównej choroby, bo na to ma przyklejone jakieś niezwykle skuteczne plasterki, tylko od stłuczonego kręgosłupa. Lekarz powiedział, że może mieć nawet pęknięty lub nadłamany jakiś krąg. Utrudnia to bardzo zmianę pampersów, czy poprawianie poduszek, bo Mama wtedy bardzo cierpi.

 

Zmieniając temat: dotarły do mnie ciasteczka. Bardzo dziękuję. Ale Nutusiu wydawało mi się, że licytowałam także syrop daktylowy, a nie było go w paczce. Czy ktoś mnie przebił? Nie mam pretensji, brońpanieboże, tylko jestem ciekawa. A może wszystko mi się pomyliło?

 

Ku mojemu zaskoczeniu ciasteczka spotkały się z bardzo umiarkowanym entuzjazmem, zwłaszcza Szerloka. Lizał je, lizał i dopiero, kiedy przełamałam na pół łaskawie spożył. Dziwne, bo moim zdaniem pachną ładnie (kto twierdził, że śmierdzą?)

Link to comment
Share on other sites

Cieszę sie, że wteszcie trafiliście na  właściwą opiekę. Zapewniam, że personel hospicjów stacjonarnych, to też wspaniali  ludzie.

I ja  jestem ciekawa tych ciasteczek i psiej reakcji na nie. To będą nasze "trzecie" ciasteczka - tj od trzeciej "Cioci". A każda kucharka, jak wiadomo, ma swoje sekrety i piecze inaczej. Jeszcze czekamy na przesyłkę, a w niej ma być i  syrop lawendowy. W tym przypadku, najbardziej jestem ciekawa własnej reakcji ;)

Link to comment
Share on other sites

16 lipca pożegnałam koleżankę, której do końca jej świadomości towarzyszyłam  - Irenko, te plasterki są naprawdę bardzo skuteczne, tylko trzeba koniecznie pilnować ich zmiany - według wskazówek, praktycznie co do godziny - to gwarantuje ciągłość ich działania i skuteczność.

 

Irenko - przytulam Cię i życzę siły, bo towarzyszenie umierającej osobie jest trudne bardzo, a już Mamie..... :( :(

dobrze, że ma tak wspaniałą opiekę i tak kochane Dzieci, które są przy Niej do końca....

Link to comment
Share on other sites

Strasznie dziś dżdżysty dzień (kocham to słowo! Powinno się jeszcze pisać przez jedno "ż" i jedno "rz" dla uproszczenia.) Ale przynajmniej jest ciepło. Co dziwne nawet francuski piesek, czyli Kajtuś, wyszedł dziś chętnie na spacer. Na ogół, jak jest choć 5% wilgoci w powietrzu, odmawia wszelkiej współpracy w tej kwestii. Szerloka energia po prostu roznosi, co z tego, że zostaje na cały dzień na podwórku, wyraźnie Dziunia się z nim nie bawi (chyba się muszą wręcz podgryzać, bo obydwoje są pokryci strupkami i się siebie nawzajem trochę boją), a szczekanie na otoczenie nie wystarcza. No, ale co zrobić, psy też mają swój udział w mojej sytuacji. Nic na to nie poradzę.

Dziś przychodzi pani pielęgniarka z hospicjum zrobić kroplówkę. Mam nadzieję, że będzie równie sympatyczna, jak tamta "za pieniądze" (diabli mnie biorą, kiedy słyszę, że służba zdrowia jest u nas darmowa! A kto na nią płaci podatki?)

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie duchowe, to naprawdę bardzo dużo znaczy, człowiek nie czuje się taki opuszczony.

Link to comment
Share on other sites

Mam nadzieję,że pielęgniarka z hospicjum będzie jeszcze bardziej sympatyczna.

Tam pracują ludzie z wielką empatią./tak mi się wydaje/

Nie każdy może pracować w miejscu gdzie tyle bólu i nieszczęścia.

Spokojnego dnia ,Irenko.

A pieski....mówi się trudno,muszą się dogadać,ważne ,że dach nad głową mają i pełną michę .

Miłość,czułość i opiekę wtedy kiedy możesz być w domku.

Link to comment
Share on other sites

A moje stado w całości odmówiło dziś powtórnego wyjścia do ogrodu rano, przed naszym wyjazdem. Będę pewnie miała sporo sprzątania po powrocie do domu, w związku z tym, a moja drewniana podłoga znów zmieni kolor i kształt ;)

 

Irenko - tak, na syropek daktylowy się nie załapałaś - końcówka bazarku była bardzo, hmmm.... drapieżna :megagrin:

 

Oj Szerloku, Szerloku - rzeczywiście wyjątkowy z Ciebie pies, skoro nie jesteś psem na wątróbkowe ciasteczka (nie znam żadnego innego takiego! ;)). A ciasteczka - gdyby je po ludzku doprawić - doskonale by się sprawdziły np. do klarownego barszczyku :)

 

Irenko - pocieszające wieści na temat pana doktora - i mam nadzieję, że na temat pielęgniarki takież same będą. Tak, bezpłatna służba zdrowia... tylko jak sobie człowiek w pasek spojrzy na to ile by dostawał pieniędzy, gdyby nie ZUS - ech, szkoda nerwów :pissed:

Link to comment
Share on other sites

Nutusiu,powiem Ci,że moje psinki też w zachwyt nie wpadają na widok wątróbkowych ciasteczek.

Owszem zjedzą,no pańcia z ręki coś daje.Ale zachwytu nie ma.

Natomiast córci sunia /malutka spanielka/chyba by się dała pokroić za wątróbkę.

Jak po sterylce straciła apetyt,to miseczkę jej się smarowało wątróbką i dopiero jej jedzonko kładło.

Link to comment
Share on other sites

Kochane, nigdy nie zrozumiem naszego sposobu myślenia (naszego = polskiego). Pielęgniarka przychodzi do ciężko chorej osoby, by dać jej kroplówkę i... nie ma przy sobie nic. Ani potrzebnego płynu, ani "aparatów do kroplówki" (czyli tych wszystkich rurek i kraników), ani strzykawki do przepłukania wenflonu (to już dziś). Wenflon miała. Nie wiadomo dlaczego.  Oczywiście nikt nie informuje opiekunów pacjenta, że powinni się w cokolwiek zaopatrzyć. No może w płyn tak. Wczoraj, kiedy okazało się, że nie jesteśmy przygotowane do podania kroplówki, zostałam przeczołgana po mieście: najpierw galop do aptek, żeby się dowiedzieć, że "tego nie prowadzimy", a potem do biura, w którym składałyśmy prośbę o hospicjum domowe, gdzie bardzo zadowolona pani urzędniczka, otworzyła szafę po sufit wypełnioną rzeczonymi aparatami i szczodrze mnie nimi obdarowała. Cała operacja zajęła godzinę. Tak sobie myślę, że może jakiś inny chory czekał przez tę godzinę na lek przeciwbólowy, czy nawodnienie, a pani pielęgniarka przez ten czas konwersowała mile z moją siostrą i Mamą o pieskach i swojej wnuczce. Pani pielęgniarka bardzo miła i na dodatek psiara, ale organizacja do dupy!

 

Malagos, to Ty jeszcze masz papugi?!!!! Mamuniuuuu!

 

Przeczytałam wczoraj wątek Imki, tyle że nie cały i umknęło mi, co za diagnozę postawili Nutusi. Bardzo proszę o informację, bo mój brat cioteczny też od lat ma problemy z bolącą nogą, ciągle mu coś innego wymyślają, teraz straszą operacją.

 

Wracając do wątku Imki - obśmiałam się jak mrówa, czytając o stadzie Nutusi, a zwłaszcza o odżywianiu ich. Pomyślałam sobie, że z tych naszych wątków można by zrobić jakąś fajną książkę. Wy dziewczynki (i nieliczne chłopczyki) tak fajnie piszecie, tyle w Was radości, taka inwencja twórcza - szkoda, że to wszystko się marnuje. Ja wiem, że taka książkę czytaliby tylko psi maniacy, ale takich nie brakuje na świecie. Na szczęście.

 

Moje pisńcia dzisiaj zostały na noc z ww bratem ciotecznym i jego żoną. To znaczy Szerlok i Kajtek, bo Dziunia wyprowadziła się na podwórko, gdzie czekała na mój powrót jak Penelopa na Odyseusza. Przywitała mnie zupełnie szaleńczą radością, jakby mnie nie widziała 10 lat. Natomiast Szerlok ucieszył się umiarkowanie. Obraził się na mnie, że nie było mnie w nocy. 

Link to comment
Share on other sites

A ja miałam nadzieję,że w hospicjach pracują ludzie znający się na robocie.

Skoro wiedziała,że ma nawodnić pacjentkę to powinna zabrać cały asortyment.

Bezmyślność niesamowita.

Ciekawe czy jak ta za pieniążki pielęgniarka była,to też wszystko musiałyście udostępnić?

 

Szerlok pewnie z zazdrości się obraził.

Przejdzie mu .

Link to comment
Share on other sites

Mnie się wydaje, że "za pieniądze", to pracują jak w kapitalizmie, a na NFZ - czyli w ichnim odczuciu - "za darmo" - po staremu. Czyli - trzeba wszystko "załatwić". Chociaż, jak ostatnio byłam prywatnie na badaniu(za ciężkie pieniądze), to miałam do czynienia z panienką z recepcji - jak z zamierzchłych czasów komuny. Chociaż - bardzo młodą ;).

 

I ja sobie często myślę, że wspólnie razem pisząc o własnych psach  i o tymczasach(czasami, nawet jakiś kot, jeż, żółw, czy papuga  się zaplącze) tworzymy taką niekończącą się opowieść - oczywiście, ciekawą głównie dla zwierzolubów.

Ba, nawet ją ilustrujemy - często obficie ;). Piszemy i czytamy ją chętnie, bo jest to historia o miłości, a takie przecież, lubimy najbardziej :)

Link to comment
Share on other sites

Ja nawet nie miałam pretensji do pani pielęgniarki, bo pomyślałam, że tak to jest zorganizowane i że szwankuje komunikacja, czyli przekazywanie informacji.  Dlatego napisałam, że organizacja do dupy. Ale może macie rację. Bo "za pieniądze" to nawet nikt się nie zająknął, że coś mamy sobie same organizować, wszystko przyniosła pielęgniarka. Nawet torebkę na śmieci po kroplówce, które to śmieci (igły, waciki itp.) sama wyrzuca w odpowiednim miejscu.

Mówię Wam, nie przeszkadza mi tak bardzo, że ktoś czegoś ode mnie chce, ale muszę o tym wiedzieć. Ja się nie mam za Boga, tak jak wielu lekarzy (nawet w tytule filmu tak ich nazwano!), nie potrafię czytać w myślach, nie znam się na wszystkim i wychodzę z założenia, że jak ktoś czegoś od człowieka oczekuje, to go o tym jasno i wyraźnie informuje.

Z drugiej strony fakt, że tych aparatów nie można dostać w normalnym handlu świadczy, że są to urządzenia przeznaczone tylko i wyłącznie dla specjalistów i oni powinni się w nie zaopatrywać, a nie ganiać innych jak łyse kobyły.

 

Malagos, nie przypuszczałam, że wielki stres w taki prymitywnie prosty sposób przekłada się na fizyczne zmęczenie. Bo przecież ja u Mamy praktycznie nic nie robię, siedzę sobie obok niej, albo w drugim pokoju, żeby jej nie przeszkadzać we śnie, rozwiązuję krzyżówki, słucham kryminału (ostatnio promocja w Publio.pl skłoniła mnie do zakupu audiobooka i okazało się, że wspaniale się ich słucha w samochodzie, ale także w domu, leżąc wygodnie na tapczanie bądź w łóżku), wypijam niezliczone herbaty, zjadam setki kanapek, czyli właściwie wypoczywam, a do domu wracam tak obolała i zmęczona, jakby mnie kto pobił, albo jakbym rowy kopała. To samo odczuwają moje siostry i siostrzeńcy. A Mama powoli odpływa. Dziś podobno cały dzień spała (byłam tam w nocy, a teraz jestem w domu, bo przyjechali kuzynostwo, pożegnać się z Mamą na jej prośbę i zatrzymali się u mnie, no a poza tym zwierzami też trzeba się zająć), oddychając bardzo płytko, a czasami w ogóle przestając, nic nie jadła, bardzo niewiele piła, a kiedy przed chwilą zadzwoniłam do niej, po minucie oddała słuchawkę siostrze, bo zabrakło jej słów, woli czy siły, żeby ze mną rozmawiać. Szczęście w nieszczęściu, że nic jej nie boli. To najważniejsze. 

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...